nie planowałam pisać już nic na tego bloga, ale dzisiaj jakoś mnie natchnęło, żeby napisać coś z perspektywy któregoś z dzieci Siall i tym sposobem wyszło coś takiego...
mam nadzieję, że ktoś to jeszcze przeczyta ;)
*
Violet
Westchnęłam cicho, widząc w lustrze odbicie zmęczonej, niewyspanej dziewczyny. Z tą bladą cerą, wielkimi sińcami pod oczami (były spowodowane jedynie przez brak snu, ale wyglądało to bardziej, jakby ktoś mnie pobił) i nieobecnym wzrokiem wyglądałam jak zombie.
Najchętniej poszłabym spać, ale chwilę wcześniej tata przyszedł do mojego pokoju, upewnić się, że już wstałam i odsłonił rolety, mówiąc, że potrzebuję trochę słońca. Prawdą było, że nie spałam w ogóle zeszłej nocy, bo zbyt zajęta byłam siedzeniem na laptopie, na zmianę czytając różne opowiadania i pisząc rozdziały do mojego własnego. Noc jak każda inna.
Jedynym problemem w moim nocnym trybie życia było to, że nie mogłam pić energetyków ani kawy w związku z moimi problemami z sercem. Lekarz surowo tego zabronił, więc nawet gdy chciałam spróbować łyka kawy od Aidena, by przekonać się, czy by mi smakowała, mama od razu wyrwała mi kubek z ręki. Jakby był to trujący eliksir, który zabiłby mnie natychmiastowo.
Dlatego byłam skazana na to, by radzić sobie sama z moją sennością i czasem naprawdę trudno mi było nie zasnąć na lekcjach lub przy obiedzie. Z jakiegoś powodu w nocy znowu dostawałam kopa energii, jak gdybym wcale nie przysypiała cały dzień.
Zebrałam włosy w koka na czubku głowy, obiecując sobie, że wieczorem wreszcie je umyję. Przez cały weekend nie miałam powodu, żeby to zrobić, skoro byłam zamknięta w moim pokoju, ale jutro znowu zaczynała się szkoła. Niestety.
Zeszłam po schodach na dół, ociągając się i szurając stopami o stopnie, a później po panelach w przedpokoju i w końcu kafelkach w kuchni.
- Wyglądasz jak gówno - skomentował Ian, który siedział przy stole.
Ignorując go, otworzyłam szafkę z lekami i wyciągnęłam z niej kilka buteleczek, a później z każdej wyciągnęłam po tabletce.
- Najpierw musisz coś zjeść - przypomniał mi mój brat.
Wzruszyłam ramionami, nalałam do szklanki wodę z kranu i przełknęłam wszystko, popijając to kilkoma łykami napoju. Odwróciłam się w stronę Iana, opierając się plecami o blat i potarłam moje zmęczone oczy.
- Nie jestem głodna.
- Zjedz coś - burknął, mierząc moją całą sylwetkę spojrzeniem. - Nie chcę mieć Cię na sumieniu, rodzice by mnie zabili.
Odwróciłam się do lodówki i wyciągnęłam opakowanie serka wiejskiego, później wyciągnęłam z szafki łyżeczkę i zaczęłam jeść.
- Zadowolony? - spytałam ze zrezygnowaniem.
- Bardzo - odpowiedział ze sztucznym uśmiechem. - Znowu nie spałaś całą noc, mama mówiła, żebyś się wreszcie wyspała.
- Och, spadaj, Ian - warknęłam, machając łyżeczką w powietrzu.
Ian przewrócił oczami, wstał od stołu i włożył do zmywarki swoje brudne naczynia. Zmarszczyłam nos, gdy znalazł się bliżej mnie, dopiero teraz czując, jak bardzo był spocony. Codziennie rano wychodził pobiegać i zamiast od razu po tym wziąć prysznic, przychodził zjeść drugie śniadanie. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś jadł aż tak dużo jak on, tyle, że przy tym ćwiczył tak dużo, że miał naprawdę dobrą sylwetkę.
A zdaniem napalonych nastolatek, które uwielbiały oglądać jego zdjęcia w internecie: "on jest tak cholernie seksowny, jego ciało to aoifjsoigj, po prostu nie mogę, nie mogę". Media dalej interesowały się One Direction, może już nie tak bardzo jak kiedyś, ale parę razy zdarzyło mi się, że w drodze do szkoły ktoś zrobił mi zdjęcie (starałam się jednak tego unikać, nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi). Niestety zbyt często w szkole zagadywali mnie ludzie tylko ze względu na mojego tatę.
Gdy było gorąco, Ian lubił biegać bez koszulki i tym sposobem internet zalały jego zdjęcia z gołym torsem, co spowodowało załamanie nerwowe u dużej ilości dziewczyn. Moje biedne oczy widziały w internecie zdecydowanie za dużo zachwycania się moim bratem. Nie mówiąc już o tym, jak dostawałam na instagramie komentarze typu: "powiedz Ianowi, żeby mnie przeleciał". Taa, to było naprawdę niezręczne. Robiły to nawet mimo tego, że doskonale wiedziały, że Ian był zajęty. Mój brat uwielbiał chwalić się swoim związkiem, więc na wszystkich swoich kontach społecznościowych miał setki zdjęć z Hannah. Dalej nie miałam pojęcia, jak udało mu się ją do siebie przekonać, bo pamiętałam jak jeszcze 2 lata wcześniej go nie znosiła. Wujek Louis nie do końca był ucieszony, gdy dowiedział się o ich związku.
Aiden zawsze narzekał, że jest rozpoznawany z powodu naszego taty, bo w końcu sam chciał się wybić dzięki swojemu talentowi i zespołowi. Chciał sam sobie zapracować na dobrą opinię i sławę, miał tylko jeden problem. Jego zespół był do bani. Aiden był naprawdę dobrym basistą, perkusista nawet dawał radę, choć zdarzało mu się pomylić piosenki w trakcie, ale najgorszy z nich wszystkich był wokalista. Jego wycie było jednym z najgorszych dźwięków, jakie kiedykolwiek słyszałam. Nie mówiąc już o tym, że ledwo co potrafił grać na gitarze.
- Gdzie mama? Tata? - spytałam, biorąc się z powrotem za jedzenie.
- Wyszli - odpowiedział. - A ja idę wziąć prysznic.
Pokiwałam głową i skończyłam szybko jeść, po czym wyrzuciłam puste opakowanie do śmietnika, a łyżeczkę włożyłam do zmywarki. Skoro nie było rodziców, mogłam teraz pospać kilka godzin i nikt nie będzie narzekał, że tracę dzień. Z zadowolonym uśmiechem ruszyłam w stronę schodów, ale wtedy wpadłam na Aidena.
Skrzywiłam się lekko, podpierając się rękoma pod boki i zmierzyłam go spojrzeniem. Był kompletnie ubrany, co było dość dziwne, bo sam wolał pospać trochę dłużej i jego włosy były roztrzepane w każdą możliwą stronę, ale nie w ten sposób dopiero-co-wstałem-z-łóżka, tylko układałem-tę-fryzurę-przez-ostatnie-10-minut-żeby-tak-to-wyglądało sposób.
- Gdzie idziesz?
- Mamy właśnie przesłuchania na nowego wokalistę i gitarzystę - odpowiedział, poprawiając okulary na swoim nosie.
Uniosłam brwi, patrząc na niego ze zdziwieniem, a on widząc moją zaskoczoną minę, dodał:
- Czy Ty w ogóle żyjesz w tym domu? Gadałem od tygodnia, że Mason zdecydował się odejść.
Dzięki Bogu. Aiden chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo to pomoże jego zespołowi, a biorąc pod uwagę, to jak jego perkusista, Noah i on zachwyceni byli głosem Masona, obawiałam się, kogo wybiorą teraz.
- Gdzie macie te przesłuchania? - spytałam z zainteresowaniem.
Może i chciało mi się bardzo spać, ale od czasu do czasu mogłam chyba włączyć się w życie rodzinne i pomóc mojemu bratu. Rodzice byliby ze mnie dumni. Może nawet dostałabym coś w nagrodę...
- U nas - odpowiedział, mijając mnie i kierując się w stronę drzwi od piwnicy.
- Pomogę wam - zaproponowałam i poszłam za nim.
Aiden zatrzymał się nagle, tak że prawie wpadłam na jego plecy i odwrócił się w moją stronę z niezdecydowaną miną.
- Och, ok... ale wyglądasz niezbyt dobrze.
On przynajmniej powiedział to w milszy sposób niż Ian. Spojrzałam w dół na moją koszulkę z logo 5 Seconds of Summer i krótkie materiałowe spodenki, które odsłaniały moje patykowate, blade nogi. Wiedziałam już, że z moją twarzą nie jest zbyt dobrze, ale szczerze mówiąc wyglądałam tak codziennie, a byłam zbyt leniwa, żeby starać się to ukryć makijażem. Nie miałam też czasu na to, żeby myć teraz włosy, nie mówiąc już o tym, że pewnie pół godziny zajęłoby mi ich rozczesywanie.
- Uwierz mi, mogło być gorzej - rzuciłam, po czym przeszłam obok niego i zeszłam po schodach do piwnicy.
Miałam nadzieję, że te przesłuchania nie zajmą zbyt dużo czasu i nie pożałuję mojej decyzji, by pomóc Aidenowi, zamiast skorzystać z okazji, by pospać choć trochę. Potknęłam się na ostatnim stopniu, gdy zobaczyłam Noah, który siedział już za perkusją. Nie spodziewałam się, że już tam będzie. Noah zaśmiał się głupio, wydając z siebie ciche chrumkanie, a ja odetchnęłam z ulgą, że nie wylądowałam twarzą na podłodze, bo Aiden złapał mnie za tył koszulki.
- Dużo osób przyjdzie? - spytałam, siadając na kanapie stojącej przed całym rozstawionym sprzętem.
Całe pomieszczenie było dźwiękoodporne, po tym jak Aiden do późna w nocy grał na basie, nie dając nikomu w domu spać.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział mój brat i wzruszył ramionami.
- Po prostu porozwieszaliśmy ulotki - dodał Noah. - Napisałem na nich wielkimi napisami wasze nazwisko, więc ktoś na pewno się zjawi.
Aiden skrzywił się na jego słowa, a ja tylko zaśmiałam się pod nosem, przerzucając nogi przez oparcie kanapy i kładąc głowę na poduszce. Przymknęłam oczy, licząc na to, że uda mi się zasnąć choć na kilka minut.
Gdy coś uderzyło mnie w brzuch, otworzyłam oczy i zmarszczyłam brwi, widząc leżący na mnie klapek. Odrzuciłam go mocno w stronę Aidena, mając nadzieję, że uda mi się go w coś uderzyć, ale oczywiście całkowicie spudłowałam. Dopiero po chwili zrozumiałam, że musiałam na chwilę przysnąć, a Aiden obudził mnie, bo właśnie pojawiła się pierwsza osoba.
Była to dziewczyna, która śpiewała dość średnio, ale na pewno lepiej od Masona. Noah nie był przekonany, czy damski głos pasował do ich zespołu, ale po tym gdy jako trzecia osoba (wcześniej był chłopak, który wył prawie tak źle jak Mason) przyszła naprawdę ładna dziewczyna (z tak mocnym dekoltem, że czułam się niekomfortowo, bojąc się, że jej piersi zaraz wyskoczą na wierzch), zmienił zdanie. Mimo tego, że dziewczyna fałszowała okropnie i widziałam, jak nawet Aiden krzywił się ukradkiem.
Okazało się, że napisanie na plakacie naszego nazwiska dużymi literami naprawdę pomogło, bo przyszło w cholerę dużo ludzi. Tyle, że niektórzy przyszli tu chyba licząc, że poznają "tego Nialla z One Direction" albo chociaż będą się mogli pochwalić tym, że byli w jego domu. Przyłapałam jedną dziewczynę, jak robiła sobie selfie z Aidenem w tle.
To była kompletna porażka i teraz byłam już pewna, że to była zła decyzja, żebym tu przyszła. A mogłam pospać te kilka godzin, ale postanowiłam choć raz zachować się jak dobry człowiek. Pomijając już to, że praktycznie zasypiałam cały czas, żeby później otworzyć szeroko oczy, gdy ktoś wrzasnął do mikrofonu, dostałam wiele oceniających spojrzeń od dziewczyn, które tu przyszły. To, że każda z nich była wystrojona, nie znaczyło, że ja też musiałam być. Cholera, w końcu siedziałam w moim własnym domu.
- Chyba mam już dosyć na dzisiaj - mruknęłam, próbując się zebrać z kanapy, ale jedynie udało mi się sturlać na podłogę i stamtąd podniosłam się wolno.
Aiden zaśmiał się pod nosem, obserwując mnie, a gdy uniosłam głowę, zobaczyłam na schodach Noah z kolejną osobą. Chłopak idący za nim, spoglądał za mnie z rozbawieniem i pewnym siebie uśmiechem, póki nie potknął się na ostatnim stopniu, ale szybko złapał się balustrady. Prychnęłam śmiechem pod nosem, widząc to i usiadłam z powrotem na kanapę, chcąc przekonać się, jak mu pójdzie.
Wyglądał na przystojnego i to aż za bardzo, więc podejrzewałam już, że okaże się beznadziejnym wokalistą, bo w końcu nie mógł być, aż tak idealny. Miał czarne włosy, które były w kompletnym nieładzie i w przeciwieństwie do Aidena, nie wyglądał, jakby bardzo starał się, żeby uzyskać ten efekt. Jego jasne, szare oczy przyprawiały mnie o ciarki, gdy spoglądał na mnie co chwilę z ciekawością. Teraz może trochę pożałowałam tego, że wyglądałam jak totalny niechluj, ale tylko trochę...
- Jak się nazywasz? - spytał Aiden, poprawiając przed nim statyw do mikrofonu, który był obniżony jak najbardziej się dało, skoro ostatnią osobą była dziewczyna niższa nawet ode mnie.
Teraz Aiden podniósł go tak, żeby pasował do tego wysokiego, przystojnego, niezdarnego kolesia.
- Dylan - powiedział, a ja zamrugałam ze zdziwieniem, słysząc, jaki miał głęboki głos.
- Ok, Dylan, ile masz lat? - spytał Noah z podejrzliwą miną.
Noah i Aiden mieli po 20 lat, więc chcieli, żeby ich wokalista był przynajmniej pełnoletni, to by wiele też ułatwiało w przyszłości, jeśli naprawdę udałoby się im z tym zespołem.
- 19 - odpowiedział, zerkając kątem oka w moją stronę.
Poruszyłam się na swoim miejscu, czując się niekomfortowo z tymi jego ciągłymi spojrzeniami. Miałam nadzieję, że nie wyśmiewał mnie właśnie w myślach z powodu tego, jak wyglądałam.
- Ok, dobrze - powiedział Aiden, kiwając wolno głową. - Ja jestem Aiden, to jest Noah. - pokazał na perkusistę, który właśnie kręcił się na swoim krześle.
Dylan spojrzał znacząco w moją stronę, jakby chciał, żebym się przedstawiła.
- Violet, jestem siostrą tego okularnika i nie jestem w zespole, więc sama do końca nie wiem, co tu robię - wyrzuciłam z siebie szybko, jakbym powiedziała tę kwestię z pamięci.
Aiden posłał mi spojrzenie mówiące: "błagam, nie zachowuj się dziwnie", a Dylan uśmiechnął się w moją stronę lekko, przygryzając dolną wargę. Co ten koleś do cholery robił...
Wyglądał tak idealnie, jak moje wyobrażenia postaci w opowiadaniach i książkach. Na odkrytych ramionach miał kilka tatuaży, co od zawsze podobało mi się u chłopaków (a przynajmniej tych fikcyjnych). Do tego miał przebitą chrząstkę w uchu i nawet z mojego miejsca mogłam zauważyć małe srebrne kółeczko. Był totalnie w moim typie.
Miałam nadzieję, że nie umiał śpiewać i więcej go nie zobaczę.
- Ok, zaśpiewaj coś najpierw sam, a później kolejną piosenkę zagramy razem - powiedział do niego Aiden.
Siedziałam cicho, obserwując jak Dylan złapał dłonią statyw i odchrząknął cicho, zanim zaczął śpiewać.
Nie kojarzyłam tej piosenki, ale zamiast za bardzo się nad tym zastanawiać, skupiłam się na jego głosie. Był lekko zachrypnięty, choć przed chwilą gdy mówił, brzmiał w trochę inny sposób, ale dalej był tak samo głęboki. Miałam szeroko otwarte usta z wrażenia i widziałam kątem oka, jak Aiden wytrzeszczał na niego oczy. Dylan zdecydowanie umiał śpiewać i to tak dobrze, że pewnie ugięłyby się pode mną kolana, gdybym stała. Czułam ciarki na skórze i wiedziałam, że nie będzie już nikogo lepszego niż on.
Po minach Noah i Aidena widziałam, że już postanowili, że go przyjmą (choć nawet nie pokazał im jeszcze, czy umiał grać na gitarze), co wcale mnie nie dziwiło. Ten chłopak miał nieziemski głos, jakim cudem jeszcze nie został piosenkarzem...
- Wow, to było - zaczął Aiden, gdy Dylan skończył. - To znaczy poszło Ci całkiem dobrze.
Dylan zaśmiał się pod nosem, pewnie wyczuwając kłamstwo Aidena i spojrzał w moją stronę, na co zamknęłam szybko usta. Podniosłam się z kanapy, posyłając w jego stronę nerwowy uśmiech, po czym skierowałam się w stronę schodów.
- Ta, jeszcze zagrajmy razem, ale... masz szansę, żeby się dostać - usłyszałam za sobą Noah.
Czułam jak czyjś wzrok odprowadzał mnie do wyjścia, więc tylko przyśpieszyłam na schodach, palcami mocno łapiąc się balustrady, żeby nie zaliczyć upadku. Gdy znalazłam się w przedpokoju, odetchnęłam głęboko i oparłam się plecami o ścianę.
Ten cały Dylan za bardzo na mnie działał, a ja nie miałam czasu na takie rzeczy z moimi opowiadaniami, serialami, muzyką i książkami. On nie był nawet taki super... wcale, ani trochę, nic a nic.
Podskoczyłam z zaskoczenia, gdy drzwi wejściowe się otworzyły, a tata wszedł do środka z kilkoma reklamówkami i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Co tutaj robisz? Czemu nie siedzisz w swoim pokoju?
Przewróciłam oczami i podeszłam w jego stronę, akurat w momencie gdy mama weszła za nim i zamknęła za sobą drzwi. Wzięłam od niej torbę, którą trzymała w ręce i poszłam za tatą do kuchni.
- Znowu nie spałaś całą noc. - usłyszałam oskarżycielski głos mamy.
Odstawiłam torbę na stół i uśmiechnęłam się niewinnie w jej stronę.
- Pomagałam Aidenowi w wybraniu nowego wokalisty do ich zespołu.
- Naprawdę? - spytała ze zdziwieniem.
Pokiwałam głową i zaczęłam wypakowywać razem z nią zakupy, podczas gdy tata usiadł przy stole, oczywiście nic nie robiąc.
- I wybrali już kogoś?
- Raczej tak - odpowiedziałam, stając na palcach, żeby sięgnąć odpowiedniej półki.
- Raczej tak? To pomagałaś mu czy nie?
Spojrzałam na tatę, który spoglądał na mnie ze sceptyczną miną, nie do końca wierząc w to, że byłabym chętna do pomocy Aidenowi.
- Pomagałam, wyszłam stamtąd dopiero przed chwilą, ten ostatni koleś miał naprawdę dobry głos.
To co powiedziałam nie równało się ani trochę do tego jak wspaniale śpiewał, ale nie musieli tego wiedzieć.
- Może teraz będą trochę... lepsi - wtrąciła mama.
Zaśmiałam się lekko, a tata spojrzał na nią z rozbawieniem, choć na pewno każde z nas o tym myślało. Pomogłam mamie rozpakować do końca zakupy i oczywiście zanim zdążyłam wyjść z kuchni, padło pytanie, którego miałam po dziurki w nosie i słyszałam je każdego cholernego dnia.
- Wzięłaś leki?
- Tak, wzięłam leki, możesz nawet spytać Iana.
Mama pokiwała głową z zadowoleniem, a tata uśmiechnął się w moją stronę, wiedząc, jak bardzo mnie to irytowało. Mimo tego, że naprawdę zdarzało mi się zapomnieć wziąć leki.
- Zachowujesz się dość dziwnie, co zrobiłaś z prawdziwą Violet? - zażartował. - Ona nie pomogłaby Aidenowi i zapomniałaby wziąć leki, a teraz siedziałaby w swoim pokoju.
- Jestem dobrą siostrą - odpowiedziałam, pomijając już kwestię lekarstw. - Mój brat potrzebował pomocy, więc oczywiście, że mu pomogłam.
Tata prychnął śmiechem pod nosem, a mama uniosła brwi, przyglądając mi się podejrzliwie. Nie można było zrobić w tym domu nic dobrego, bo od razu wszyscy myśleli, że coś jest ze mną nie tak. Westchnęłam głośno i wyszłam z kuchni, po czym weszłam szybko po schodach na górę. Może teraz zamknę się w pokoju i pośpię chociaż trochę.
Zatrzymałam się nagle, zauważając Dylana, który rozglądał się dookoła z zagubioną miną, a później jego wzrok padł na mnie i uśmiechnął się nieznacznie.
- Hej, Violet. Twój brat powiedział, że bardzo łatwo znaleźć łazienkę, ale chyba się pogubiłem.
- Och - wyrwało mi się i podeszłam bliżej niego, po czym pokazałam na drzwi zaraz obok. - To tutaj.
Dylan pokiwał głową, a dłonią przesunął po swoim karku, spoglądając na mnie z zamyślonym wyrazem twarzy.
- Dostałeś się? - spytałam, choć dobrze wiedziałam, jaka była odpowiedź.
- Co? - mruknął, po czym zaraz dodał: - Ach, do zespołu, tak.
Posłałam krótki uśmiech w jego stronę, po czym obróciłam się na pięcie i miałam już pójść do mojego pokoju, póki nie złapał mnie lekko za nadgarstek.
- Czekaj... Ile masz lat?
Odwróciłam się z powrotem w jego stronę, a on puścił moją rękę, gdy zobaczył, że nigdzie nie idę.
- Um, 16.
- Mogę dostać Twój numer? - spytał, kompletnie mnie zaskakując.
- Co?
Dylan zaśmiał się cicho, widząc moją zagubioną minę i powtórzył:
- Mogę dostać Twój numer? - zmarszczyłam brwi ze zdezorientowaniem, a on dodał: - Wiesz, żebyśmy mogli się ze sobą kontaktować i może... spotkać się.
Wydawał się prawie nieśmiały, gdy to mówił, a ja nie mogłam do końca zrozumieć, co się dzieje. Czy to był jakiś żart, do którego namówił go głupi kolega mojego brata?
- Serio? - spytałam ostrożnie. - Ale ja... przecież...
Pokazałam na siebie rękami, a Dylan wyglądał, jakby nie miał pojęcia, o co mi chodzi.
- Wyglądam okropnie - dokończyłam.
- Uważam, że wyglądasz uroczo - skomentował, uśmiechając się w moją stronę.
Wytrzeszczyłam na niego oczy, po czym wyciągnęłam rękę w jego stronę (miałam nadzieję, że nie zauważył, że lekko się trzęsła).
- Podaj mi swój telefon.
Jego uśmiech tylko się powiększył, gdy szybko wyciągnął komórkę z kieszeni spodni, otworzył kontakty i włożył mi ją w dłoń. Wpisałam swój numer, zapisując się jako "V." i oddałam mu telefon z powrotem.
- Dzięki.
Nie wiedziałam, jak to było możliwe, żeby 3 lata starszy ode mnie chłopak o tak wspaniałym wyglądzie i cudownym głosie chciał się ze mną spotkać, ale postanowiłam tego nie kwestionować. Jeszcze by się rozmyślił.
Obserwowałam, jak Dylan podszedł w stronę schodów, spojrzał na mnie ostatni raz przez ramię, uśmiechając się nieznacznie i zszedł po kilku stopniach.
- Nie miałeś iść do łazienki?! - zawołałam nagle, przypominając sobie, że właśnie dlatego go tutaj znalazłam.
- To była tylko taka wymówka dla Twojego brata - odpowiedział i puścił mi oczko.
Gdy zniknął z mojego wzroku, szybko weszłam do pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie plecami. Zasłoniłam usta dłonią, żeby nie pisnąć głośno z radości, a w końcu nie mogąc się powstrzymać, zaczęłam podskakiwać w miejscu.
Usłyszałam krótki dźwięk mojego telefonu, co znaczyło, że dostałam wiadomość, więc szybko podniosłam go z szafki obok mojego łóżka. Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy po zobaczeniu treści wiadomości.
Dylan pytał, czy umówię się z nim następnego dnia.