czwartek, 28 sierpnia 2014

9.

 Louis często miał naprawdę dziwaczne pomysły, dlatego obawiałam się, na co mógł wpaść tym razem.
 Zadzwonił do mnie dzień wcześniej i oznajmił, że miałam załatwioną pracę. Był tylko jeden problem: nie miałam pojęcia, co to jest za praca, bo dalej nie chciał mi tego powiedzieć. Jego zdaniem miała to być bardzo miła niespodzianka, na którą się ucieszę, ale ja nie byłam tego taka pewna.
 Dlatego dzisiaj z samego rana pożyczyłam samochód od taty i pojechałam pod podany przez niego adres. Przyglądałam się przez dłuższą chwilę domowi, pod którym stałam, obawiając się, czy na pewno trafiłam we właściwe miejsce. Miałam ochotę wrócić się do domu i z powrotem zamknąć w moim pokoju. Co jeśli zapukam do drzwi, a ktokolwiek mi otworzy, nie będzie miał pojęcia dlaczego stoję na jego podwórku? 
 Odetchnęłam głęboko, szykując się na cokolwiek miało się za chwilę stać. Ugh, dlaczego Louis po prostu nie mógł mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodziło? Głupie pytanie, Louis po prostu kochał napawać się moim cierpieniem...
 Podeszłam do drzwi i niepewnie zapukałam, bujając się nerwowo na stopach. Po dłuższej chwili, gdy nic się nie wydarzyło, zauważyłam domofon na ścianie. Nacisnęłam guzik kilka razy, tym razem chcąc mieć pewność, że ktoś mi otworzy.
 - Kto tam? - odezwał się głos z domofonu.
 Odchrząknęłam, próbując sobie szybko ułożyć w głowie, co powinnam powiedzieć.
 - Um, Skyler Carter, przysz...
 Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, bo drzwi otworzyły się i wielkie ramiona porwały mnie w objęcia. Co do cholery... Dopiero gdy chłopak odsunął mnie od siebie, tak żebym mogła spojrzeć na jego twarz, rozpoznałam Ashtona z 5 Seconds of Summer.
 - Ashton! - zawołałam z zaskoczeniem.
 Tego się w ogóle nie spodziewałam. Co też ten Louis mógł wymyślić?
 - Chłopaki, chodźcie tutaj!
 Przyglądając się Ashtonowi, miałam mieszane odczucia, nigdy wcześniej o tym nie pomyślałam, ale był podobny do Antona. Ich włosy układały się w podobny sposób i miały taką samą długość, jedyną różnicą było to, że u Ashtona miały one ciemniejszy odcień blondu. Patrząc w jego oczy, od razu przypominałam sobie, jak wyglądały te mojego byłego chłopaka. Ciężko było mi na niego patrzeć i nie myśleć o Antonie. Cholera, nawet imiona mieli prawie takie same.
 Przez chwilę wpatrywałam się po prostu w Ashtona i nie miałam w ogóle pojęcia, co dzieje się wokół mnie. Na szczęście on tego nie zauważył, co sprawiłoby tylko, że czułabym się jeszcze bardziej niekomfortowo.
 - Mówię ostatni raz! Ruszcie tutaj dupy!
 Ashton krzyknął tak głośno, aż skrzywiłam się i zrobiłam krok do tyłu, na co on uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
 - Czasem naprawdę mam ich dosyć - mruknął pod nosem.
 Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w stronę drzwi, przez które właśnie przeszedł Luke. Na mój widok nagle zatrzymał się, tak że Calum, który biegł za nim, wszedł prosto w niego. Oboje upadliby na ziemię, gdyby nie to, że w ostatniej chwili Calum złapał się ściany i pociągnął Luke'a za tył koszulki.
 Zaśmiałam się znowu, przyglądając im się z rozbawieniem. Luke pomachał do mnie z szerokim uśmiechem, a Calum podszedł bliżej i przytulił mnie równie mocno jak Ashton wcześniej. Luke chyba stwierdził, że dobrym pomysłem będzie, jeśli rzuci się na nas oboje i tym sposobem potknęłam się i wylądowałam na podłodze. Luke zamrugał parę razy, patrząc na mnie w dół, a Calum dusząc się ze śmiechu, szturchnął go mocno.
 - Idioto.
 - Serio chłopaki... - mruknął Ashton z dezaprobatą.
 Luke zaczął mnie przepraszać i pomógł mi wstać, a ja zapewniłam go, że nic się nie stało i sama śmiałam się razem z Calumem z tej sytuacji. Przez chwilę nawet zapomniałam z jakiego powodu tutaj jestem, czułam się, jakbym przyszła spotkać się z moimi przyjaciółmi, tak łatwo mi było odnaleźć się w ich towarzystwie.
 - Michael Clifford! - wrzasnął Ashton, wyraźnie zniecierpliwiony tym, że nie przychodził.
 - Jak gdybyśmy nie mogli po prostu pójść do salonu - powiedział Luke cicho co Caluma, tak żeby Ashton tego nie usłyszał.
 - Możemy to zrobić - odpowiedziałam szybko.
 Ściągnęłam trampki, po czym spojrzałam na nich niepewnie, nie wiedząc, w którą stronę mam iść. Calum ruszył się pierwszy i machnął ręką na Ashtona, żeby poszedł z nami.
 Gdy weszliśmy do salonu, Michael siedział na kanapie z telefonem w dłoniach i nawet nie oderwał od niego wzroku, chociaż Calum opadł na miejsce obok niego, uderzając go przy okazji w ramię.
 - Michael - powiedział Luke, chcąc, żeby ten wreszcie podniósł głowę.
 - Hm?
 Calum przewrócił oczami, a Ashton westchnął głośno, patrząc na swojego przyjaciela. Michael wystawiał lekko język, wpatrując się ze zmarszczonymi brwiami w ekran, wyglądając na niezwykle skupionego. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie robi może czegoś ważnego, póki Luke nie zajrzał mu przez ramię i nie odezwał się znowu.
 - Gra w "wesołą farmę".
 Parsknęłam śmiechem, bo myślałam, że może robi coś związanego z zespołem, podczas gdy on grał w wesołą farmę. Wow.
 Michael uniósł głowę, widocznie musiał poznać, że dźwięk, który z siebie wydałam, nie mógł podchodzić od żadnego z jego przyjaciół. Po tym jak krótko na mnie spojrzał, wrócił wzrokiem do telefonu i po paru sekundach znowu na mnie popatrzył, jak gdyby dopiero po chwili dotarło do niego, że tam stoję.
 - Hej - powiedziałam, uśmiechając się do niego lekko.
 Michael podał telefon Calumowi, mówiąc: "zajmij się moją farmą" i wreszcie wstał z kanapy, żeby się ze mną przywitać. Calum spojrzał na niego jak na idiotę i rzucił telefon na kanapę, skąd Ashton zaraz go zabrał, skupiając swoją uwagę na grze.
 Kolejny raz w ciągu ostatnich kilku minut zostałam mocno uściskana i miałam nadzieję, że tym razem nie skończy się to moim bolesnym lądowaniem na podłodze.
 - Sky! Nie widzieliśmy Cię... wow, kiedy ostatnio Cię widzieliśmy?
 Musiałam przez chwilę zastanowić się nad odpowiedzią i gdy uświadomiłam sobie, kiedy to było, dosłownie zamarłam. Michael wciąż mnie ściskał, a ja po prostu tam stałam, nic nie robiąc i wracając myślami do najgorszego wieczoru mojego życia. Każdą chwilę z tego wydarzenia, pamiętałam, jakby wydarzyła się wczoraj.
 Ochroniarz szukał mojego nazwiska na liście, ale naprawdę długo zajmowało mu znalezienie go i bałam się, że nie będę mogła wejść. Wtedy pojawili się oni i weszłam z nimi do środka, rozmawiałam przez chwilę z Michaelem o moim związku z Niallem, później Calum przyniósł mi piwo i przez kilka następnych minut siedzieliśmy w piątkę, póki nie zostałam sama z Lukiem. Zaraz pojawiła się Cass, a ja postanowiłam zadzwonić do Nialla i wyszłam na zewnątrz. Nie powinnam była wychodzić na zewnątrz...
 - Um, nie wiem - odpowiedziałam w końcu, próbując wyrzucić z głowy te okropne wspomnienia.
 Oczy Michaela rozszerzyły się w strachu, jak gdyby właśnie zdał sobie sprawę, z tego kiedy mnie ostatnio spotkał. Nie powiedział jednak nic i pokiwał tylko głową, z czego naprawdę się cieszyłam. Nie chciałam o tym rozmawiać.
 W końcu Michael pokazał w stronę kanapy, sugerując mi, żebym usiadła, więc zajęłam wolne miejsce między Ashtonem a Calumem. Michael zabrał swój telefon od Ashtona i usiadł na podłodze, na co tamten jęknął z niezadowoleniem. Zaśmiałam się pod nosem, widząc ich dziecinne zachowanie. Zresztą chłopcy z One Direction nie byli lepsi.
 - Tak właściwie to co tutaj robisz? - spytał Ashton, odwracając się bardziej w moją stronę.
 Wszyscy patrzyli teraz na mnie, czekając na moją odpowiedź, a ja miałam ochotę uderzyć Louisa, bo cholera, wiedziałam, że tak będzie. Czy oni naprawdę nie mieli pojęcia, dlaczego tutaj przyszłam? 
 - Louis kazał mi tutaj przyjść? - odpowiedziałam, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
 Na twarzy Ashtona od razu pojawił się wyraz zrozumienia, a reszta spojrzała po sobie, widocznie dalej nie mając pojęcia, o co chodzi.
 - Masz być naszym trenerem? - spytał Ashton, żeby się upewnić.
 Pokiwałam niepewnie głową, bo nie miałam pojęcia wcześniej, co to miała być za praca, ale to było dosyć prawdopodobne. 
 - Co? - spytał Luke ze zdziwieniem.
 - Niall mówił nam kiedyś, że Sky jest sportowcem - mruknął Ashton, spoglądając w ich stronę.
 Oni tylko wzruszyli na to ramionami i Luke uśmiechnął się do mnie przepraszająco, jak gdybym mogła być zła, dlatego, że o tym nie wiedzieli.
 - Louis tak właściwie nic mi nie powiedział i tylko kazał tutaj przyjść - powiedziałam, na co Ashton zaśmiał się lekko.
 - Nas spytał czy nie potrzebujemy trenera teraz, gdy mamy kilka miesięcy wolnego, a później powiedział, że ktoś dzisiaj do nas przyjdzie, nie mieliśmy tylko pojęcia, że chodzi o Ciebie - wyjaśnił mi Ashton.
 Pokiwałam głową, doskonale mogąc sobie wyobrazić, że Louis zrobił właśnie coś takiego.
 - Ok, rozumiem.
 Przez chwilę w pokoju zapanowała cisza i zastanawiałam się, czy to ja powinnam ją przerwać i od razu zabrać się do pracy, póki nie odezwał się Calum.
 - Co u Ciebie Sky, niedawno wróciłaś do Londynu, tak?
 - Yhym, jestem tu już prawie 3 tygodnie - odpowiedziałam.
 - I nic nam nie powiedziałaś! - zawołał Michael, udając oburzonego.
 Zaśmiałam się cicho i przeprosiłam go, na co łaskawie zgodził się mi wybaczyć.
 - To co, powinniśmy zabrać się do roboty? - spytałam.
 Chciałam już wstać z kanapy, ale Michael jęknął głośno z niezadowoleniem, a Calum zrobił duże, proszące oczy i patrzył na mnie intensywnie przez kilkanaście sekund.
 - Może zaczniemy od jutra? - zaproponował Luke. - Myślę, że dzisiaj każdy z nas jest za bardzo leniwy.
 Ok, czy to znaczyło, że mam wracać do domu? Pokiwałam znowu głową i przez chwilę spoglądałam po ich twarzach, wahając się, czy powinnam pójść.
 - Słyszałaś naszą płytę? - spytał nagle Michael i zerwał się z miejsca.
 - Nie - odpowiedziałam przepraszającym tonem.
 Michael wybiegł gdzieś i po kilku minutach wrócił z laptopem w dłoniach. Usiadł z powrotem na podłodze i włączył piosenkę, którą słyszałam już kilka razy w telewizji.
 - Och, znam to! - zawołałam z podekscytowaniem.
 Oni popatrzyli po sobie i zaśmiali się cicho, ale postanowiłam to zignorować. Przez następną godzinę siedzieliśmy w tym samym miejscu i rozmawialiśmy, gdy jednocześnie starałam się skupić na słuchaniu ich piosenek. Kilka razy przerywałam naglę rozmowę, żeby powiedzieć coś w stylu: "Wow, ta mi się naprawdę podoba". Musiałam przyznać, że ich muzyka przypadła mi do gustu bardziej, niż bym się mogła tego spodziewać.
 - I co? - spytał Ashton, gdy płyta dobiegła końca.
 - Jest świetna, naprawdę. 
 - Która piosenka spodobała Ci się najbardziej? - odezwał się szybko Luke.
 - Um, nie jestem pewna, czy pamiętam tytuł...
 Wstałam z miejsca i usiadłam na podłodze obok Michaela, patrząc na ekran laptopa. Przesunęłam wzrokiem po wszystkich tytułach, aż w końcu natrafiłam na ten, który wydawał mi się odpowiedni.
 - To chyba to - powiedziałam.
 Nacisnęłam dwa razy na nazwę "Amnesia", by włączyć piosenkę jeszcze raz, a chłopcy spojrzeli po sobie z dziwnymi minami.
 - Co? - spytałam.
 - Nic - odpowiedział Michael, wzruszając ramionami. - Po prostu Niall napisał większość tekstu.
 Tego się nie spodziewałam. Zatrzymałam piosenkę i wpatrywałam się przez chwilę w ekran, czując jak serce mocno bije mi w piersi. Wiedziałam, że chłopcy patrzą się na mnie, oczekując na jakąś reakcję z mojej strony, ale jedyne na czym się teraz skupiałam to laptop przede mną. W końcu przewinęłam piosenkę na sam początek i włączyłam ją jeszcze raz, nie zwracając uwagi na nic innego wokół mnie.
 Piosenka od razu spodobała mi się najbardziej nie tylko ze względu na ich wokale, ale też ze względu na jej tekst, który był pięknie napisany, a jednocześnie był naprawdę smutny. Tym razem, słuchając jej, próbowałam wyłapać każde najmniejsze słowo. Fragment śpiewany przez Luke'a najbardziej przykuł moją uwagę.

I remember the day you told me you were leaving / Pamiętam ten dzień, kiedy powiedziałaś mi, że odchodzisz
I remember the makeup running down your face / Pamiętam makijaż spływający po Twojej twarzy 
And the dreams you left behind you didn’t need them / I marzenia, które zostawiłaś za sobą, nie potrzebowałaś ich
Like every single wish we ever made / Jak każde życzenie, które kiedykolwiek złożyliśmy
I wish that I can wake up with amnesia / Chciałbym obudzić się z amnezją
And forget about the stupid little things / I zapomnieć o tych głupich, małych rzeczach
Like the way it felt to fall asleep next to you / Jak sposób, w jaki się czułem, zasypiając obok Ciebie
And the memories I never can escape / I wspomnienia, od których nigdy nie mogę uciec
'Cause I’m not fine at all / Bo wcale nie jest ze mną w porządku

 To było o mnie. Niall napisał to o mnie, nie miałam co do tego wątpliwości. Bo wcale nie jest ze mną w porządku. Gdy piosenka dobiegła końca siedziałam przez chwilę w tym samym miejscu i z mojego transu dopiero wyrwał mnie początek kolejnej, która włączyła się automatycznie.
 - Sky? - spytał niepewnie Luke.
 - Muszę iść - powiedziałam, zrywając się na nogi.
 - Hej, wszystko w porządku?
 Uśmiechnęłam się do Ashtona w odpowiedzi i ruszyłam tyłem w stronę drzwi.
 - Muszę... muszę gdzieś pojechać. Teraz. Muszę gdzieś teraz pojechać - mamrotałam bez sensu.
 Michael wyszczerzył się w moją stronę, jak gdyby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co zamierzałam zrobić. Próbowałam nie myśleć o tym zbyt dużo i tym razem zrobić to co podpowiadało mi serce, a nie rozum.
 Wyszłam z ich domu szybko, nawet się z nimi nie żegnając i weszłam do samochodu, gdy wreszcie po kilku próbach udało mi się otworzyć drzwi. Byłam tak bardzo podekscytowana, że trudno było mi usiedzieć na miejscu i jechałam zdecydowanie za szybko niż było to dozwolone. Chyba bałam się, że jeśli będę miała więcej czasu, to zacznę wątpić w to, czy dobrze robiłam.
 Zaparkowałam pod budynkiem i wzięłam głęboki oddech, zanim wyszłam na zewnątrz. W głowie wciąż powtarzałam sobie słowa piosenki i myślałam o tej całej sytuacji, ale o dziwo, tylko coraz bardziej przekonywałam się, że to właściwa rzecz do zrobienia. Bo wcale nie jest ze mną w porządku.
 Weszłam do środka i na mojej drodze napotkałam portiera. Zaklęłam pod nosem, wiedząc, że trudno mi będzie go przekonać, że powinien przepuścić mnie dalej.
 - Och, pamiętam Cię - powiedział i zaśmiał się pod nosem.
 Zarumieniłam się, bo jedyny raz gdy tutaj byłam, nie mogłam oderwać rąk i ust od Nialla. Nawet nie zauważyłam wtedy portiera, zbyt zajęta innymi rzeczami. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie i ruszyłam w stronę windy. Musiałam naprawdę mocno się skupić, żeby przypomnieć sobie numer piętra, na którym mieszkał Niall, ale w końcu wcisnęłam numer 10, licząc na to, że się nie pomyliłam.
 Przyglądałam się mojemu odbiciu w lustrze i przez chwilę trudno mi było rozpoznać, że ta dziewczyna była mną. Moje oczy wręcz błyszczały z podekscytowania, a na twarzy miałam szeroki uśmiech, którego dawno u siebie nie widziałam. Nie mogłam się już doczekać, aż zobaczę Nialla i wreszcie wszystko wróci do normy. Byłam tak bardzo głupia, odrzucając go wcześniej. Niall był najlepszą rzeczą, która przydarzyła mi się w życiu i nie powinnam była nigdy z tego rezygnować.
 Winda zatrzymała się, a ja wyszłam na korytarz, powstrzymując się, by po prostu nie zacząć biec. Mijałam kilka par drzwi, szukając tego znajomego numeru i wreszcie znalazłam się u mojego celu. Serce biło mi szybko w piersi i lekko drżącą dłonią zapukałam w drewno. O dziwo nie byłam zbytnio zdenerwowana, nie miałam przecież, czego się obawiać. Wszystko będzie w porządku, w końcu to był mój Niall, a ja choć wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, przez cały ten czas byłam tylko jego.
 W końcu drzwi się otworzyły i miałam wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymał, gdy zobaczyłam Nialla. Wszystko we mnie krzyczało, żebym po prostu go pocałowała, nie czekając ani sekundy dłużej, ale wiedziałam, że najpierw muszę z nim porozmawiać.
 Niall wyglądał na zaskoczonego moim widokiem, ale szybko to ukrył, uśmiechając się w moją stronę.
 - Sky, co tutaj robisz?
 Zrobiłam krok do przodu, a Niall odsunął się na bok, pozwalając mi wejść do środka. Uśmiech nie chciał zejść z mojej twarzy i Niall musiał to zauważyć, bo uśmiechnął się do mnie jeszcze szerzej.
 - Muszę Ci coś powiedzieć - odpowiedziałam.
 Niall pokiwał głową, skupiając całą swoją uwagę na mnie.
 - Um, możemy wejść do salonu albo... - zaczęłam.
 Urwałam jednak, gdy usłyszałam kroki z pokoju obok i po chwili do przedpokoju weszła wysoka dziewczyna. Proste, brązowe włosy spływały po jej plecach,  a duże, brązowe oczy przyglądały mi się z ciekawością. Jej twarz wyglądała na idealną, cała ona wyglądała na idealną i od razu zdałam sobie sprawę z tego, kto to jest. Jess.
 - Sky? - odezwał się Niall, chcąc zwrócić na siebie moją uwagę.
 Pokręciłam głową, nie odrywając wzroku od Jess, a ona uśmiechnęła się do mnie niepewnie. Nie powinnam była tu przychodzić. To było głupie z mojej strony, myśleć, że Niall po prostu będzie tutaj siedział, czekając, aż łaskawie będę chciała do niego wrócić.
 - Muszę... muszę iść.
 - Mówiłaś, że musisz mi coś powiedzieć.
 Spojrzałam wreszcie na Nialla, który patrzył na mnie ze zdziwieniem, nie mogąc zrozumieć mojego zachowania.
 - Ja...
 Mój wzrok powędrował z powrotem do Jess, a później popatrzyłam na niego i odwróciłam się, otwierając drzwi.
 - Sky! - zawołał Niall i złapał mnie za nadgarstek.
 - To nic ważnego, Niall, naprawdę. Śpieszę się, wiesz? Muszę...muszę iść.
 Wyrwałam rękę z jego uścisku i praktycznie pobiegłam do windy, wciskając natarczywie guzik, chcąc, jak najszybciej wejść do środka i móc stąd wyjść. Spojrzałam przez ramię, Niall wciąż stał w drzwiach, patrząc na mnie ze smutkiem w oczach. Po chwili obok niego pojawiła się twarz Jess, dlatego szybko odwróciłam wzrok i na całe szczęście drzwi windy właśnie otworzyły się, pozwalając mi od nich uciec.
  Gdy tylko zostałam w środku sama, wcisnęłam guzik, winda ruszyła na dół,  a ja osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Podciągnęłam kolana pod brodę i zasłoniłam dłońmi twarz, próbując się powstrzymać od wybuchnięcia płaczem. Bo wcale nie jest ze mną w porządku.

*

wreszcie pojawiło się 5sos, no i Jess, łaaa.

niedziela, 24 sierpnia 2014

8.

 Jęknęłam głośno, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam rękę w jego stronę, mając nadzieję, że jakimś cudem nagle znajdzie się w mojej dłoni i wcale nie będę musiała ruszać się z miejsca. Niestety, tak się nie stało, dlatego z wielkim niezadowoleniem zwlekłam się z łóżka i zabrałam komórkę z szafki. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc kto dzwoni, a mój zły humor od razu zniknął.
 - Hej mamo!
 - Sky, dlaczego do mnie nie dzwonisz? - spytała z wyrzutem.
 - Jestem całkiem pewna, że rozmawiałyśmy 2 dni temu - odpowiedziałam.
 Wyszłam z pokoju i przeszłam do salonu, skąd wyszłam na balkon. Mogłam to zaliczyć jako wyjście na zewnątrz, prawda? Wcale nie spędziłam całego dnia w moim pokoju...
 - No właśnie - powiedziała mama w międzyczasie, na co zaśmiałam się lekko. - Jak się masz?
 - Dobrze.
 Oparłam się o balustradę i spojrzałam w dół, przyglądając się przechodzącym tamtędy ludziom. Oni w przeciwieństwie do mnie mieli życie, nie zamykali się w pokoju i leżeli na łóżku przez prawie 24 godziny, tylko rzeczywiście coś robili.
 - Dobrze? Skyler Juliet Carter... - zaczęła.
 - O nie - wymamrotałam, wiedząc już, że pełne imię nie oznacza niczego dobrego.
 - Nie kłam swojej mamie, oczekuję, że powiesz mi dokładnie, co myślisz i że nie ominiesz żadnego szczegółu.
 Westchnęłam cicho, ale tym razem zastanowiłam się bardziej nad moją odpowiedzią.
 - Właściwie odkąd ostatnio rozmawiałyśmy, nie wyszłam z domu.
 - Dlaczego? - spytała od razu.
 - Nie wiem, po prostu... Czuję się dziwnie, będąc tutaj, myślałam, że zaczęłam się do tego przyzwyczajać, ale nagle nie mam ochoty wychodzić z domu, nie chcę znaleźć się tam na dole... - wymamrotałam, spoglądając na chodnik pode mną.
 - Na dole?
 Mama wydawała się zaniepokojona tym, że użyłam tego sformułowania, więc szybko dodałam:
 - Stoję właśnie na balkonie.
 - Nie chcesz spotkać się ze swoimi przyjaciółmi?
 - Um, nie do końca...
 Przygryzłam wargę, zastanawiając się, czy powinnam naprawdę powiedzieć jej o wszystkim.
 - Coś się stało?
 - Nie - odpowiedziałam szybko. - Ostatnim razem, jak się z nimi widziałam, była też dziewczyna Liama i żona Zayna, więc były tam 3 pary i zachowywali się naprawdę... słodko do porzygania, nawet Louis i El, czego normalnie nie robią...
 Usłyszałam, jak mama śmieje się i mogłam wyobrazić ją sobie, jak siedzi w fotelu w naszym mieszkaniu w Holandii. Jej mieszkaniu.
 - A Harry, Niall i ja niezręcznie siedzieliśmy z boku, mogło się wyczuć to napięcie między mną a Niallem i właściwie nie wiem, czy dla Harry'ego nie było to gorsze niż dla nas.
 - Ok, a co z Cass?
 Zacisnęłam usta w linię, myśląc, jak powinnam odpowiedzieć na to pytanie. W tym momencie wszystko zaczynało się komplikować i wątpiłam, że powinnam powiedzieć mamie dokładnie, co się stało. Minęły już 2 tygodnie, odkąd wróciłam do Londynu i sprawy z Cass stały się jeszcze bardziej dziwne niż na początku.
 - Cass... - zaczęłam niepewnie. - Cass chyba zaczęła umawiać się z Chrisem.
 Przez chwilę po drugiej stronie panowała cisza i wiedziałam, że mama była w szoku. Sama nigdy bym nie przypuszczała, że doczekam takiej chwili. Nie mogłam zrozumieć postępowania Cass przez ostatnie kilka tygodni. Miała ten świetny związek z naprawdę fajnym kolesiem i zepsuła to wszystko dla jakiegoś dupka.
 - Twoim Chrisem?
 - To nie jest mój Chris! - zawołałam od razu, krzywiąc się na samą myśl, że kiedyś właśnie tak było.
 - I dlaczego powiedziałaś "chyba"?
 Zapatrzyłam się na dziewczynę z długimi blond włosami i serce mocniej mi zabiło, bo przez chwilę myślałam, że była to Maddie. Gdy obróciła się trochę, mogłam jednak zobaczyć, że był to ktoś całkiem inny i odetchnęłam z ulgą. To nie mogła być ona, Maddie tutaj nie było i już jej tutaj nie będzie.
 Na chwilę zapomniałam, o czym rozmawiałyśmy, za bardzo rozkojarzyło mnie moje przewidzenie.
 - Sky?
 - Ostatnio, gdy się spotkałyśmy, rozmawiała przez telefon, odeszła trochę na bok i nie podsłuchiwałam specjalnie, ale mogłam usłyszeć, jak mówi "Chris" i "zobaczymy się jutro" - odpowiedziałam w końcu.
 - Skąd wiesz, że to nie inny Chris?
 Pokręciłam głową, choć nie mogła tego zobaczyć. Doskonale wiedziałam, że to był właśnie ten Chris, ale nie mogłam powiedzieć mamie: "wiesz, tak właściwie przespali się niedawno, przez co Cass rozstała się ze swoim chłopakiem".
 - To skomplikowane.
 - Jesteś zła, bo umawia się z Twoim byłym chłopakiem?
 Prychnęłam pod nosem, bo mama powinna wiedzieć, że wcale nie o to chodziło.
 - Nie, jestem zła, że mi nie powiedziała, jestem zła, bo to najgorsza osoba, z jaką mogłaby się umawiać i jestem zła z powodu Deo.
 Wspominałam mamie wcześniej, że Cass i Deo się rozstali, ale nie powiedziałam jej dlaczego. Miałam nadzieję, że tym razem też o to nie spyta.
 - Może Chris się zmienił?
 Zaśmiałam się lekko, bo trudno mi było sobie to wyobrazić. Chris był dupkiem i zawsze nim pozostanie. Nie wiem, jak to było możliwe, że kiedykolwiek mi się podobał.
 - Nieważne, nie rozmawiajmy już o tym.
 Spojrzałam w górę i gdy zobaczyłam ciemne chmury, których wcześniej nie zauważyłam, od razu poczułam się lepiej, mając dobrą wymówkę, żeby zostać w domu.
 - Ok, w takim razie mam pytanie. Zaczęłaś szukać pracy?
 Zaklęłam w myślach i przymknęłam oczy, mogłam się tego spodziewać.
 - Sky... Jesteś tam już 2 tygodnie.
 - Wiem, wiem.
 - Musisz się za to...
 Nie usłyszałam reszty jej wypowiedzi, bo właśnie wtedy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, a cholera, przecież byłam sama w domu. Krzyknęłam głośno i prawie wypuściłam telefon z dłoni, a gdy odwróciłam się, przede mną stał Louis z głupawym uśmiechem na twarzy.
 - Co się stało? - usłyszałam zaniepokojony głos mamy.
 - Zadzwonię do Ciebie później, właśnie ktoś włamał mi się do domu.
 Rozłączyłam się, zanim mogła cokolwiek odpowiedzieć i posłałam Louisowi groźne spojrzenie.
 - Jak tutaj wszedłeś?
 - Drzwi były otwarte - odpowiedział, jak gdyby nigdy nic i wszedł z powrotem do salonu.
 Poszłam za nim i zamknęłam za sobą drzwi, a Louis zdążył już położyć się na kanapie.
 - Mama nie nauczyła Cię, że nie można tak po prostu wchodzić do czyjegoś mieszkania?
 Louis wzruszył ramionami, a ja zepchnęłam jego nogi i zajęłam miejsce obok niego.
 - Pukałem.
 Przewróciłam oczami, a Louis położył stopy na moich kolanach i nawet nie próbowałam ich ściągnąć, wiedząc, że zrobi to znowu.
 - Co tu robisz? - spytałam, odwracając głowę w jego stronę.
 - Przyszedłem Cię odwiedzić, nie widziałem Cię wieki.
 Uśmiechnęłam się z rozbawieniem na widok jego całkowicie poważnej miny.
 - Nie widzieliśmy się kilka dni, gdy byłam w Holandii, nie widzieliśmy się przez kilka miesięcy.
 - Ale teraz jesteś tutaj, a ja nie jestem w trasie, więc powinniśmy się widywać codziennie, to chyba oczywiste?
 Zaśmiałam się lekko, ale w końcu pokiwałam głową, zgadzając się z nim.
 - Z kim rozmawiałaś? - spytał nagle.
 Zmarszczyłam brwi, przez chwilę nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Louis zrobił z dłoni telefon i przyłożył sobie do twarzy, na co znowu parsknęłam śmiechem.
 - Z mamą - odpowiedziałam. - Uch, mówiła mi, że powinnam znaleźć pracę.
 - Ma rację - mruknął Louis.
 Westchnęłam cicho, ale nic nie powiedziałam, bo sama też tak uważałam. Nie byłam tylko pewna, gdzie dokładnie miałam jej szukać.
 - Co możesz robić po tych twoich studiach?
 - Nie mogę już sama robić nic, co wymagałoby ode mnie ruszania dużo kolanem... - zaczęłam, a Louis pokiwał głową, posyłając mi smutny uśmiech. - ale mogę być na przykład trenerem.
 - Wiem! - zawołał.
  Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, zaskoczona jego szybką odpowiedzią, póki nie domyśliłam się, jaki mógł być jego pomysł.
 - Nie będę Waszym trenerem!
 - Wcale nie o to mi chodziło - odpowiedział Louis i zmarszczył brwi. - Dlaczego nie chciałabyś być naszym trenerem?
 - Konflikt interesów - mruknęłam.
 Louis przewrócił oczami na moje słowa, jakby chciał mi przekazać, że jestem głupia. Nie mogłam pracować dla mojego byłego chłopaka, to byłoby zbyt dziwne.
 - Zresztą nieważne i tak myślę o czymś innym.
 - O czym? - spytałam, pochylając się bardziej w jego stronę.
 Louis tylko uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową z tym zadowolonym z siebie wyrazem twarzy.
 - Zobaczysz.
 - Louis! - zawołałam z niezadowoleniem.
 - Nie narzekaj, prawdopodobnie załatwię Ci pracę, powinnaś mi dziękować.
 Louis wstał z kanapy, a ja podążyłam za nim wzrokiem, zastanawiając się dalej, o jaką dokładnie pracę mogło mu chodzić.
 - Dzięki.
 Lou uśmiechnął się do mnie i pokiwał głową, kierując się w stronę drzwi.
 - Co robisz? - spytałam ze zdziwieniem.
 - Muszę już iść - odpowiedział.
 Odwrócił się jeszcze w moją stronę, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. Louis ledwo się tutaj pojawił i już miał wychodzić. Zresztą jak sam powiedział, dawno się nie widzieliśmy, więc myślałam, że zostanie trochę dłużej.
 - Przecież dopiero tutaj przyszedłeś.
 - Wpadłem po drodze.
 Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale Louis zdążył już wyjść. Osunęłam się plecami po oparciu kanapy, tak że teraz to ja na niej leżałam i westchnęłam cicho. Skoro Louis miał załatwić mi pracę, dalej nie miałam żadnego powodu, by wyjść z domu i miałam zamiar spędzić tu kolejny dzień. 

*

 Trzy godziny później byłam dalej w tym samym miejscu, ale tym razem wpatrywałam się w ekran telewizora. Mój tato był w pracy, a Seth pojechał ze znajomymi pod namioty, więc nie musiałam się martwić tym, że ktoś będzie mi przeszkadzał i narzekał, żebym wreszcie się ruszyła. Nie miałam na to ochoty.
 Usłyszałam krótki dzwonek, oznaczający nową wiadomość i zaczęłam szukać telefonu wokół siebie. Gdy wreszcie go znalazłam, wytrzeszczyłam na niego oczy, całkowicie nie spodziewając się, że dostanę SMSa właśnie od Nialla.

 Od: Niall
 Co robisz?

 Zaśmiałam się, patrząc na wiadomość. Tylko Niall mógłby tak po prostu napisać do mnie co robię, biorąc pod uwagę naszą sytuację.

 Do: Niall
 Oglądam telewizję.

 Przygryzłam wargę, wpatrując się w ekran i czekając na jego odpowiedź. Dziwnie było pisać tak zwyczajnie do Nialla, dawno tego nie robiłam.

 Od: Niall
 Może przyjdę do Ciebie i pooglądamy razem?

 Kurwa mać. Tego się nie spodziewałam. Nie miałam pojęcia, co powinnam odpisać. Z jednej strony naprawdę chciałam napisać, że może przyjść, z drugiej bałam się to zrobić. Poza tym pewnie znowu będzie między nami naprawdę niezręcznie i będę chciała zapaść się pod ziemię.
 Tak długo myślałam nad tym, co powinnam odpisać, że Niall zdążył już napisać kolejny raz.

 Od: Niall
 Sky?

 Wzięłam głęboki oddech i szybko wcisnęłam "wyślij" przy napisanej przeze mnie wiadomości, zanim mogłam się rozmyślić.

 Do: Niall
 Jako przyjaciele?

 Niall odpisał po kilkunastu sekundach tak jak mogłam się tego spodziewać, ale przez chwilę nie otwierałam SMSa, bojąc się zobaczyć, co tam będzie.

 Od: Niall
 Tak, jako przyjaciele. Pytam się tylko czy pooglądamy razem telewizję, nie proszę, żebyś zrobiła mi loda.

 Zrobiło mi się niesamowicie gorąco i przewróciłam oczami, bo Niall nie raz już mówił coś równie zboczonego.

 Do: Niall
 Nienawidzę Cię.

 Podniosłam się z miejsca i otworzyłam drzwi od balkonu, by móc się choć trochę ochłodzić. 

 Od: Niall
 Wezmę to jako "tak, przyjdź jak najszybciej".

 Nieznaczny uśmiech pojawił się na mojej twarzy i schowałam telefon do kieszeni moich dresów. Mogłam przyjaźnić się z Niallem, prawda? Może i większość par tak nie potrafiła, ale to byliśmy my
 Na początku byliśmy tylko przyjaciółmi i mogliśmy znowu nimi być. A przynajmniej tak mi się wydawało. 
 Kilkanaście minut później usłyszałam pukanie do drzwi i nawet nie byłam już zaskoczona, że Niall wiedział, gdzie mieszkam. Na pewno spytał o to Louisa, który od razu podał mu adres, nawet się nad tym nie zastanawiając. Tak dawno nie spędzałam z Niallem czasu tylko we dwoje, że sama nie wiedziałam, czego powinnam się spodziewać.
 Przesunęłam ręką przez włosy, mając nadzieję, że nie wyglądam, aż tak źle. Zaraz skarciłam się za to w myślach, bo przecież nie powinnam starać się wyglądać dobrze dla Nialla.
 Otworzyłam drzwi i posłałam w jego stronę nerwowy uśmiech. Niall przesunął wzrokiem od moich puchatych skarpetek, przez luźne dresy do koszulki z twarzami One Direction.
 - Dobrze wyglądasz - powiedział i przeszedł obok mnie, wchodząc do środka.
 Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, a ja stałam dalej w tym samym miejscu, zastanawiając się, co powinnam powiedzieć.
 - Gdzie jest Twój pokój?
 - Co?
 Wytrzeszczyłam na niego oczy, a Niall tylko zaśmiał się lekko, rozbawiony moim zachowaniem. Możliwe, że naoglądałam się za dużo filmów i naczytałam za dużo książek, bo to pytanie kojarzyło mi się tylko z jednym.
 - Chcę po prostu go zobaczyć - odpowiedział Niall z uśmiechem na twarzy.
 Pokiwałam niepewnie głową i pokazałam mu dłonią na drzwi po lewej stronie. Niall wszedł do środka, a ja musiałam odetchnąć głęboko, zanim poszłam za nim.
 - Miałaś rację, wygląda dokładnie tak samo jak Twój stary pokój.
 Pokiwałam znowu głową, a Niall uśmiechnął się do mnie pocieszająco, wiedząc, jak bardzo nie lubiłam tego, że właśnie tak było.
 - Prowadź do telewizora! - zawołał.
 Zaśmiałam się mimowolnie i poszłam do salonu, gdzie opadłam na to samo miejsce, gdzie byłam, zanim nie przyszedł Niall. Usiadł obok mnie, a nasze uda się zetknęły, na co prawie zeskoczyłam z kanapy. Niall spojrzał na mnie z rozbawieniem i po chwili przysunął się jeszcze bliżej.
 Niall zaczął zmieniać kanały, a ja przyglądałam mu się kątem oka, zastanawiając się, co powinnam myśleć o tym wszystkim.
 - Patrz, powtórki Teen Wolfa!
 Spojrzałam na ekran i rzeczywiście mój ukochany Dylan O'Brien właśnie robił coś śmiesznego, jak zawsze zresztą. Popatrzyłam na Nialla, który odłożył pilota na bok i ułożył się wygodniej, patrząc w stronę telewizora. Wiedziałam, że Niall niekoniecznie lubił ten serial, ale był to mój ulubiony, z czego on doskonale zdawał sobie sprawę. Uśmiechnęłam się pod nosem na samą myśl, że właśnie dlatego to zostawił i zmieniłam trochę moją pozycję, tak że przypadkiem przysunęłam się bliżej niego.
 Niall posłał mi szeroki uśmiech i przerzucił rękę przez moje ramiona, przyciągając mnie do siebie. Pisnęłam głośno, na co Niall się zaśmiał i nic sobie nie robił z tego, że próbowałam się od niego odsunąć. Mój nos znalazł się blisko jego szyi i mogłam poczuć damskie perfumy. Przestałam się ruszać, myśląc o tym, skąd mogły się one na nim znaleźć. Odpowiedź była dość oczywista, musiał chwilę wcześniej widzieć się z Jess, nie chciałam tylko myśleć, o tym co dokładnie robili, że były na nim jej perfumy.
 - Hej, wszystko w porządku? - spytał Niall, zauważając, jak nagle cała się spięłam.
 Zepchnęłam z siebie jego rękę i odsunęłam się, siadając normalnie. Niall miał urażoną minę i patrzył na mnie, oczekując jakiegoś wyjaśnienia.
 - Oglądamy telewizję jako przyjaciele, tak? - wymamrotałam.
 Nie chciałam powiedzieć mu prawdziwego powodu, bo wtedy pomyślałby, że jestem zazdrosna. Prawdopodobnie byłam zazdrosna...
 - Przyjaciele się przytulają - powiedział.
 Nie wiedziałam, co mogę na to odpowiedzieć, bo miał rację. Niall wpatrywał się we mnie, a ja tylko pokiwałam niepewnie głową. Widziałam, że był smutny z powodu mojego zachowania, ale wrócił wzrokiem do ekranu i nie powiedział już nic więcej.
 Siedzieliśmy w ciszy przez kilka kolejnych minut, jedyny dźwięk w pokoju dochodził z telewizora. Biłam się z moimi myślami, co chwilę zerkając niepewnie w stronę Nialla. W końcu przysunęłam się bliżej niego i podniosłam jego rękę, po czym położyłam ją na moich ramionach.
 Niall spojrzał na mnie kątem oka i mogłam zauważyć uśmiech pojawiający się na jego twarzy, chociaż próbował go ukryć. Bałam się, że będzie na mnie zły, ale on tylko przyciągnął mnie jeszcze bliżej, a moja głowa wylądowała na jego piersi.
 Szybko zrelaksowałam się, czując ciepło jego ciała przy sobie i znajomy uścisk jego dłoni na moim ramieniu. Oglądaliśmy tak telewizję przez następne 2 godziny i musiałam przyznać, że tęskniłam za tym. Cholernie za tym tęskniłam i sama już miałam problem ze zrozumieniem, dlaczego nie bycie z Niallem było właściwą decyzją. 
 Bo właśnie ten moment, gdy znajdowałam się w jego ramionach i mogłam poczuć jak jego klatka piersiowa unosi się z każdym oddechem było dla mnie najlepszą chwilą, odkąd tutaj wróciłam. I nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razem czułam się tak bezpieczna i tak bardzo na swoim miejscu jak właśnie wtedy przy nim.

*

dzięki za wszystkie komentarze i za to, że czytacie! <3

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

7.

 - Kogo zaprosiłaś? - spytał Harry.
 Uśmiechnęłam się tylko, nic mu nie odpowiadając. Harry westchnął, a Louis przewrócił oczami, spoglądając na niego. Znowu siedzieliśmy wszyscy u Liama tak jak dzień wcześniej i przed chwilą powiedziałam im, że przyjdzie tu jeszcze jedna osoba.
 Zayn siedział z mojej jednej strony i cały czas pisał na telefonie, nie zwracając na nikogo uwagi. Byłam pewna, że był tak bardzo zajęty z powodu Perrie. Niall, El i Liam rozmawiali pomiędzy sobą na drugiej kanapie, a Harry i Louis dotrzymywali mi towarzystwa.
 - Serio Harry? - mruknął Louis. - Przecież to oczywiste.
 Mój telefon zadzwonił, dając mi znać, że Cass była już pod domem. Po tym jak dzwoniłam do niej kilka razy, wreszcie odebrała telefon i powiedziałam jej o mojej przeprowadzce. Od razu zaproponowała, żebyśmy się spotkały, więc pomyślałam, że może zobaczyć się też z całą resztą.
 - Liam, otworzysz bramę?
 Liam pokiwał głową, więc wstałam z miejsca i poszliśmy  do przedpokoju. Otworzyłam drzwi, a Liam nacisnął guzik i Cass już biegła chodnikiem w moją stronę.
 - Sky, o mój Boże!
 Zacisnęła mocno ramiona wokół mnie, a ja zaśmiałam się lekko, odpowiadając jej tym samym. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, jak bardzo się za nią stęskniłam, póki jej nie zobaczyłam.
 - Chyba się popłaczę - powiedziała przy moim uchu.
 Odsunęłam się od niej lekko i spojrzałam na jej twarz, uśmiechając się szeroko.
 - Hej Cassie - zawołała Liam zza moich pleców.
 Cass przygryzła wargę i kiwnęła do niego głową, nagle wyglądając, jakby nie czuła się zbyt dobrze.
 - Wejdźmy do środka - powiedziałam.
 Pociągnęłam ją za sobą, a Liam zamknął za nami drzwi i weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli pozostali.
 - Cass! - zawołał Harry.
 Cass uśmiechnęła się nieznacznie i pomachała do niego ręką, przesuwając wzrokiem po twarzach wszystkich. Wydawała mi się dziwnie nerwowa, co wcale nie było w jej stylu.
 - Gdzie się podziewałaś? - spytała El.
 - Um, byłam zajęta - odpowiedziała Cass.
 Niall prychnął pod nosem i wszyscy spojrzeliśmy na niego, ale on nie spuszczał wzroku z Cass. Miał zmarszczone brwi i skrzywioną minę, a ręce skrzyżował na swojej piersi.
 - Musiałaś być bardzo zajęta odrzucaniem oświadczyn Deo.
 Cass zacisnęła usta w linię i spojrzała na mnie, jakby chciała, żebym jej pomogła w jakiś sposób.
 - Niall - rzucił Liam ostrzegawczo.
 - Dlaczego to zrobiłaś? - spytał Niall, nie zwracając uwagi na Liama.
 - Niall! - zawołała El.
 - Co?! Chyba mam prawo wiedzieć! - krzyknął Niall.
 Zamrugałam parę razy, patrząc na niego ze zdziwieniem. Rozumiałam, że mógł być trochę zły na Cass, ale nie przypuszczałam, że aż tak.
 - Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć - mruknęła Cass.
 - Nie?! Tak po prostu zrywasz z moim kuzynem, unikasz nas przez miesiąc i nie zamierzasz w jakikolwiek sposób się wyjaśnić?!
 Niall wstał z miejsca i zacisnął dłonie w pięści, patrząc na nią ze zdenerwowaniem. Zrobiłam krok w jego stronę i stanęłam przed Cass, tak że jego wzrok wylądował na mnie.
 - Uspokój się, Niall.
 Jego spojrzenie trochę złagodniało, gdy nasze oczy się spotkały.
 - Właściwie ja też jestem ciekawy, co się z Tobą dzieje - powiedział nagle Louis.
 Zaklęłam pod nosem, a Niall obszedł mnie i stanął przed Cass, która zmrużyła na niego oczy.
 - Odczep się, Niall.
 - Nie, póki się nie wytłumaczysz.
 Cass pokręciła głową, spoglądając na niego z niedowierzaniem.
 - Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć, jedyną osobą, której musiałam się wytłumaczyć jest Deo, a on wie o wszystkim.
 Niall wyglądał, jakby nagle stracił całą pewność siebie i zrobił krok do tyłu. Reszta milczała, czekając na resztę wydarzeń.
 - On... on nic mi nie powiedział.
 Cass wzruszyła ramionami i spojrzała w moją stronę ze smutkiem.
 - Cass, możemy pójść porozmawiać na osobności? - spytałam.
 Potrzebowałam dowiedzieć się, co się stało i wiedziałam, że Cass powie mi o wszystkim. Właściwie nie dziwiłam jej się, że nie chciała rozmawiać przy wszystkich o ich zerwaniu.
 - Nie! - zawołał Niall.
  Niall zaczynał powoli mnie denerwować, nie miał prawa, aż tak się na nią złościć. To była moja najlepsza przyjaciółka i nie mogłam mu pozwolić, żeby tak ją traktował.
 - Niall, przestań - mruknęłam.
 - Dlaczego tak jej bronisz?
 Niall skrzywił się, patrząc w moją stronę z niezadowoleniem.
 - Bo to moja najlepsza przyjaciółka! A to nawet Ciebie nie dotyczy.
 - Ale to dotyczy mojego kuzyna i chcę wiedzieć, dlaczego postanowiła zachować się jak taka wredna...
 - Zamknij się! - krzyknęłam.
 Niall spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja odetchnęłam głęboko, odwracając od niego wzrok i patrząc na Cass.
 - Ok, możemy porozmawiać - powiedziała Cass do mnie.
 Pokiwałam głową i ruszyłam w jej stronę, póki Niall nie wystawił przede mną ręki i musiałam się zatrzymać.
 - Daj temu spokój, Niall! - krzyknęła Cass. - I tak na pewno wszystkiego dowiesz się później.
 Złapałam za jego dłoń i odsunęłam ją na bok, chcąc wreszcie stąd wyjść.
 - Dlaczego tak bardzo nie chcesz powiedzieć nam wszystkim? - spytał z poirytowaniem.
 - A dlaczego tak bardzo musisz się tego dowiedzieć?
 Spoglądałam to na Cass, to na Nialla i byłam gotowa obronić moją przyjaciółkę w razie czego. Niall naprawdę zachowywał się teraz okropnie w stosunku do niej.
 - Bo troszczę się o niego! A Ty tak po prostu złamałaś mu serce i zostawiłaś go! Zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo przez to cierpiał, jak bardzo dalej cierpi?! Był gotowy spędzić z Tobą całe swoje życie, a Ty tak po prostu rzuciłaś go jak zwykłego śmiecia!
 Każdy mógł zobaczyć smutek w jego oczach i usłyszeć skrywane emocje w jego głosie. W tym momencie wszystko nabrało sensu. Dlaczego Niall właśnie tak się zachowywał i dlaczego nie chciał jej tego odpuścić. I choć w tym momencie swoją złość kierował w stronę Cass, to tak naprawdę był zły na mnie, chociaż może nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
 Niall nie mówił o Deo, mówił o sobie. To ja złamałam mu serce i go zostawiłam. To on cierpiał przeze mnie i w dalszym ciągu musiał się z tym zmagać.
 W pokoju zaległa cisza, a Niall zbladł na twarzy, jakby właśnie zrozumiał, co powiedział. Odsunął się bardziej ode mnie, a ja nie zrobiłam żadnego ruchu w jego stronę. Nie chciałam na nowo rozdrapywać tych ran i robić mu mętlik w głowie.
 Louis odchrząknął i wstał z miejsca, podchodząc bliżej nas.
 - Wszystko w porządku?
 Położył dłoń na ramieniu Nialla i spojrzał na niego ze zmartwieniem, na co on tylko pokiwał głową.
 - Ok, powiem wam.
 Wszyscy spojrzeliśmy szybko w stronę Cass, zaskoczeni jej słowami. Nagły wybuch Nialla musiał zmienić jej decyzję, bo wyglądała, jakby była pewna, że chce to zrobić.
 - Nie musisz... - zaczęłam.
 - Nie mogłam przyjąć jego oświadczyn, wiedząc, że go zdradziłam.
 Otworzyłam szeroko usta, patrząc na nią w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Nie wiem, jakiego wyjaśnienia oczekiwałam, ale na pewno nie czegoś takiego. Biedny Deo. Nie mogłam jej jednak oceniać, bo ostatnio sama zrobiłam coś podobnego i zdradziłam Antona z Niallem.
 - Cholera - mruknęła cicho El.
 Cass odetchnęła głęboko i spojrzała w moją stronę.
 - Obiecaj mi, Sky, że nie będziesz na mnie zła...
 - Co? - spytałam ze zdziwieniem.
 Niall mamrotał coś pod nosem z niezadowoleniem, a reszta dalej nie odzywała się, chyba każdy był za bardzo zszokowany, tym co powiedziała Cass.
 - Dlaczego to zrobiłaś? - spytał Louis chłodnym tonem.
 - Um, byłam w klubie i upiłam się i... nie wiem.
 - Wow, poszłaś do klubu i przespałaś się z jakimś obcym kolesiem, brawo - syknął Niall.
 Posłałam mu karcące spojrzenie, ale Niall nawet tego nie zauważył, wciąż patrząc na Cass.
 - Nie, nie przespałam się z obcym kolesiem - odpowiedziała mu Cass spokojnie.
 - Kto to był? - spytałam niepewnie.
 Cass spojrzała na mnie przepraszająco, ale nie miałam pojęcia, dlaczego to zrobiła, póki nie usłyszałam jej odpowiedzi.
 - Chris Morgan.
 O mój Boże. Podeszłam w stronę kanapy i opadłam na nią, nie mogąc ustać na nogach po usłyszeniu tej wiadomości.
 - Kto to jest? - spytał Zayn, odzywając się po raz pierwszy.
 - Chwila, czy to nie jest... - zaczął Louis i spojrzał w moją stronę.
 Mój pieprzony były chłopak, największy dupek na świecie. Jeszcze przed chwilą chciałam bronić Cass przed Niallem, ale teraz sama zaczynałam być na nią zła.
 - Były Sky? - dopowiedział Liam.
 - Co jest z Tobą nie tak? - spytałam Cass.
 Wszyscy tym razem spojrzeli w moją stronę, a ja przesunęłam dłońmi po twarzy, próbując sobie to wszystko ułożyć w głowie.
 - Ja... - zaczęła Cass i zamilkła.
 - Chris ze wszystkich możliwych ludzi? Naprawdę?
 - Byłam pijana - powiedziała niepewnie.
 - Skoro byłaś pijana, to powinnaś go raczej uderzyć, a nie wskoczyć mu do łóżka - burknęłam.
 Cass zarumieniła się i założyła ręce na pierś, wyglądając, jakby naprawdę nie chciała tutaj być.
 - Chwila, to ten koleś, który uderzył Louisa, a później jego kumple go pobili? - spytał Harry.
 Pokiwałam głową, a Louis skrzywił się, spoglądając na Cass, która patrzyła na mnie ze smutkiem.
 - Przepraszam.
 - Za co mnie przepraszasz?
 Uniosłam brwi, patrząc na nią, bo choć uważałam, że to co zrobiła było złe, to nie miała powodu, żeby akurat mnie przepraszać.
 - Bo to Twój były chłopak...
 Zaśmiałam się ponuro, a Cass wyglądała na zaskoczoną moich zachowaniem.
 - Ale jest największym dupkiem, jakiego znam. Nie obchodzi mnie to, że z nim spałaś, to znaczy obchodzi, ale nie w takim sensie... Gdybyś przespała się z Niallem, to tak, byłabym zła, ale Chris w ogóle mnie nie obchodzi.
 Niall spojrzał na mnie z zaskoczeniem, a ja zaklęłam w myślach za to, że powiedziałam to na głos. 
 - Dlaczego nas unikałaś? - spytał Harry po chwili.
 - Bo wiedziałam, że tak będzie - odpowiedziała i machnęła ręką w stronę Nialla. - Wiedziałam, że mnie znienawidzicie.
 - Sky zerwała z Niallem, jakoś dalej się przyjaźnimy - powiedział Louis.
 - Zawsze byliście z nią bliżej i to była całkiem inna sytuacja. Poza tym jestem pewna, że zejdą się z powrotem za kilka tygodni.
Niall spojrzał w moją stronę i czułam, jak robi mi się gorąco na twarzy od jego wzroku. Odchrząknęłam znacząco, po czym podniosłam się szybko z miejsca.
 - Co robisz? - spytał Louis.
 - Idę do domu.
 - Dopiero niedawno tu przyszłaś! - zawołał Liam.
 Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco i pomachałam do pozostałych.
 - Potrzebuję pomyśleć w samotności - mruknęłam.
 - Odwiozę Cię - zaoferował Niall.
 Pokręciłam przecząco głową, spoglądając na chwilę w jego stronę. Usłyszałam dzisiaj za wiele rzeczy i na pewno przejażdżka samochodem z nim w niczym by mi teraz nie pomogła.
 - Ja też pójdę - powiedziała Cass, drapiąc się niezręcznie po karku.
 Przewróciłam oczami i przeszłam do przedpokoju, gdzie ubrałam szybko buty. Wyszłam na zewnątrz, nie odwracając się za siebie, ale mogłam usłyszeć kroki Cass.
 - Jesteś na mnie zła?
 - Nie wiem - odpowiedziałam szczerze.
 Czy miałam prawo być na nią zła? Westchnęłam cicho i schowałam ręce do kieszeń bluzy, gdy ruszyłam chodnikiem w stronę mojego mieszkania. Mimo, że był to dość długi kawałek drogi, to potrzebowałam teraz spaceru.
 - Powiedz mi, co myślisz.
 Cass zdążyła już mnie dogonić i szła obok mnie, patrząc w moją stronę nerwowo.
 - Nie jestem zła, dlatego, że to mój były chłopak - odpowiedziałam jej po chwili. - Naprawdę akurat to mnie w ogóle nie obchodzi.
 Cass pokiwała głową i czekała, aż powiem coś więcej.
 - Po prostu nie mogę uwierzyć, jak mogłaś tak wszystko spieprzyć - mruknęłam, nie patrząc w jej stronę.
 Deo i Cass byli ze sobą 2 i pół roku, a teraz to wszystko przepadło przez to, co zrobiła.
 - Po prostu... było mi ciężko, ok?
 Spojrzałam w jej stronę ze zdziwieniem, nie wiedząc o czym ona do cholery mówi. Było jej ciężko wpakować język do ust Chrisa czy ciężej było jej rozpiąć zamek jego spodni?
 - Deo był ciągle w Irlandii, a ja byłam tu i widywaliśmy się tak często, jak to było możliwe, ale to było za mało. Związki na odległość są trudne...
 - Ale oświadczył Ci się, może planował przeprowadzić się tu na stałe - przerwałam jej.
 - Może - odpowiedziała cicho. - Ale wtedy już to zrobiłam i nie mogłam go okłamywać, rozumiesz?
 - Rozumiem - odpowiedziałam.
 Cass zapewne myślała, że po prostu próbuję wyobrazić sobie tę sytuację, ale naprawdę rozumiałam to, że musiała mu powiedzieć, co się stało.
 - Wiem, że zachowałam się jak suka... On klęknął na kolano, a ja powiedziałam, że przespałam się z kimś innym, ale nie miałam innego wyboru.
 Cholera, naprawdę było mi żal Deo...
 - Miałaś wybór, mogłaś nie spać z Chrisem.
 - Sky...
 Nie mogłam jej oceniać, przypomniałam sobie, ale było to cholernie trudne, gdy rozwaliła ten swój cudowny związek z powodu kogoś takiego jak Chris. U mnie wyglądało to trochę inaczej, w końcu to był Niall. Przez kilkanaście minut szłyśmy w ciszy i Cass nie odważyła się odezwać, czekając na jakąkolwiek reakcje z mojej strony.
 - Ok - powiedziałam w końcu, wzdychając głośno.
 - Ok? - powtórzyła Cass, spoglądając na mnie niepewnie.
 - Mam tylko jedno pytanie.
 Cass pokiwała głową i zatrzymałyśmy się na przejściu, czekając, aż światło zmieni się na zielone.
 - Dlaczego akurat on? Naprawdę, to mógł być każdy inny koleś z tego klubu...
 - To on do mnie podszedł - mruknęła Cass i wzruszyła ramionami. - I nie był takim dupkiem jak zawsze...
 Stałyśmy przez chwilę w ciszy i gdy światło się zmieniło, szybko przeszłyśmy przez ulicę na drugą stronę. Trudno mi było uwierzyć w to, że Chris mógł być dla kogokolwiek miły.
 - Ok, mam jeszcze jedno pytanie - powiedziałam. - Byłaś u lekarza?
 - Co?
 Cass wytrzeszczyła na mnie oczy i prawie uderzyła w kobietę, która właśnie nas mijała.
 - No wiesz, przebadać się, Chris mógł zarazić Cię czymś naprawdę okropnym. Na Twoim miejscu najlepiej też spaliłabym ubrania, które wtedy na sobie miałaś.
 Cass zaśmiała się cicho, a ja uśmiechnęłam się nieznacznie.
 - I mam nadzieję, że porządnie się wyszorowałaś... kilka razy... przez parę godzin...
 - Wiesz co? - spytała Cass, uśmiechając się pod nosem.
 Uniosłam pytająco brew i zatrzymałam się, spoglądając na nią. Mogłam już poczuć lekki ból w kolanie od tego, jak szybko szłam.
 - Stęskniłam się za Tobą.
 Uśmiechnęłam się szeroko, bo mimo wszystkiego co przed chwilą się stało, naprawdę dobrze było znowu móc ją zobaczyć. Wyciągnęłam ręce w jej stronę i przytuliłyśmy się kolejny raz.
 - Dlaczego się tu zatrzymałyśmy? - szepnęła Cass przy moim uchu.
 - Mieszkam tutaj - odpowiedziałam z rozbawieniem.
 Cass odsunęła się ode mnie i ze zmarszczonymi brwiami, spojrzała w stronę bloku.
 - Cholera, teraz będę miała do Ciebie o wiele dalej.
 Zaśmiałam się lekko, a Cass uśmiechnęła się w moją stronę. Zrobiła coś okropnego w stosunku do Deo, ale nie zmieniało to faktu, że nadal była moją przyjaciółką.
 - Więc nie jesteś na mnie zła? - spytała znowu.
 - Nie mogę być na Ciebie zła, byłabym hipokrytką.
 Cass uniosła pytająco brew, chcąc, żebym wyjaśniła jej, co miałam na myśli.
 - Przespałam się z Niallem na weselu Louisa, zdradziłam mojego chłopaka z Holandii.
 Cass zaśmiała się lekko i pokiwała głową, jakby chciała powiedzieć, że mogła się tego spodziewać.
 - Co jest między Tobą a Niallem? - spytała po chwili.
 - Nic - odpowiedziałam szybko.
 Westchnęłam cicho, nie chciałam teraz o tym mówić. Dzisiejsze słowa Nialla dały mi wystarczająco dużo do myślenia.
 - Jasne - mruknęła Cass i przewróciła oczami.
 Popchnęłam ją lekko w ramię, a Cass zrobiła parę kroków do tyłu.
 - Ok, zobaczymy się niedługo?
 Pokiwałam głową w odpowiedzi i Cass odwróciła się ode mnie, zaczynając iść.
 - Cass!
 Zatrzymała się i obejrzała przez ramię, czekając, aż coś powiem.
 - Spróbuj nie przespać się z Chrisem po drodze, ok?
 - Nienawidzę Cię - odpowiedziała.
 Posłałam jej ostatni uśmiech i weszłam do klatki, wreszcie zostając sama. Jedyne na co miałam teraz ochotę to włączyć mój ulubiony serial, zjeść niesamowitą ilość jedzenia i choć na chwilę przestać myśleć o tych wszystkich problemach w życiu moim i moich znajomych.
 Ciągle jednak wracałam myślami do Cass i tego co się wydarzyło. Nie mogłam też wyrzucić z głowy widoku wypełnionych smutkiem niebieskich oczu, mimo tego, że tak bardzo się starałam. 
 I w tym momencie miałam już pewność, że życie w Londynie będzie dla mnie trudniejsze niż mogłoby się wydawać.

*

jeśli są błędy, to zwalam winę na to, że nie spałam od 29 godzin ;o