czwartek, 27 marca 2014

22.

 Gdy weszłam do klubu, cały był już wypełniony ludźmi, czego właściwie się spodziewałam. Nie powinnam się dziwić, przecież jeśli Niall Horan świętował swoje urodziny, oczywistym było, że sporo osób będzie chciało być na tej imprezie. 
 Był to ten sam klub, w którym byłam pierwszy raz z One Direction, po ich koncercie. To tutaj tańczyłam z Niallem i to tutaj Harry zrobił mi to sławne zdjęcie z Louisem. Czułam dziwny sentyment do tego miejsca.
  Miałam problem z odszukaniem jakiejkolwiek znajomej twarzy, ale najwyraźniej Cass się to udało, bo złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć przez tłum. Skrzywiłam się z niesmakiem, gdy otarłam się o czyjeś spocone ciało i zaczęłam iść szybciej za moją przyjaciółką. W końcu zauważyłam naszą grupkę, rozłożoną na wielkich kanapach i uśmiechnęłam się szeroko ma sam ich widok. Większość z nich widziałam dopiero pierwszy raz od wakacji.
  Najpierw przywitałam się z Harrym, później poszłam w kierunku Zayna, który rozmawiał z Perrie. Mimo tego, że parę razy zawołałam jego imię, w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi, więc w końcu krzyknęłam:
  - ICY TOWER!
  Zayn spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a później westchnął głośno i przytulił mnie. Odwróciłam się do Perrie, niepewna jak się z nią przywitać, a ona obdarzyła mnie szerokim uśmiechem i objęła ramionami. Mogłam szczerze powiedzieć, że była to jedna z najwspanialszych chwil w moim życiu.
  - Gdzie jest Niall? - spytałam, bo nigdzie nie mogłam go dostrzec.
  - Poszedł z kimś porozmawiać, nie jestem pewna. - Perrie wzruszyła nieznacznie ramionami.
  Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do nich, zanim podeszłam do Louisa i El.
  - Czeeeeeść! - zawołałam, obejmując ich oboje ramionami.
  - O Boże, Sky!
  El rzuciła się na mnie, praktycznie powalając na ziemię, zaśmiałam się lekko i przytuliłam ją równie mocno. Louis odchrząknął z boku i gdy na niego spojrzałam, stał w tym samym miejscu z rękami założonymi na pierś.
  - Coś Ci nie pasuje? -spytała El z rozbawieniem.
  - Na mój widok, aż tak się nie cieszyłaś - mruknął obrażonym głosem.
  Zaśmiałam się pod nosem i zostawiłam ich samych, żeby El mogła go 'przeprosić'. Podeszłam do Liama, z którym w ogóle się jeszcze nie widziałam od ich powrotu do Londynu.
  - Hej Liam!
  Odwrócił się w moją stronę i na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, przyciągnął mnie do siebie i ścisnął mocno.
  - Ugh, Liam, dusisz.
  Odsunął mnie od siebie szybko ze skruchą na twarzy, a ja zaśmiałam się cicho.
  - Słyszałam, że masz nową dziewczynę, gratulację.
  Liam wytrzeszczył na mnie oczy i zmieszał się, czym rozbawił mnie jeszcze bardziej. Pokręcił szybko głową i powiedział:
  - Um, to nie jest moja dziewczyna.
  Pokazałam mu ręką, by powiedział coś więcej i rozejrzałam się znowu za Niallem, ale dalej nigdzie go nie widziałam.
  - Poznałem tę dziewczynę, Millie, na imprezie i um, wydaje się świetna... - przerwał na chwilę, zastanawiając się czy powiedzieć coś więcej. - Piszemy ze sobą, ale to nic takiego.
  - Jest aktorką, tak? - spytałam, przypominając sobie, co mówił Niall.
  - Tak, ale jest na razie mało znaną, mówiła mi w czym grała, ale... - Liam zmarszczył, wyglądając na niezadowolonego. - Nie pamiętam tytułów, pewnie dlatego, że nie oglądałem żadnego z nich.
  W tym momencie dostrzegłam Nialla, stał przy barze z jakimiś dwoma chłopakami i wymachiwał rękami na wszystkie strony, najwidoczniej zaangażowany w rozmowę.
  - No to powodzenia z Twoją nową dziewczyną - mruknęłam do Liama, a ten już otwierał usta, zapewne, żeby zaprzeczyć, ale nie dałam mu nic powiedzieć. - A ja idę złożyć życzenia solenizantowi, kolejny raz.
  Ruszyłam wolno w ich stronę, mając nadzieję, że do tego czasu skończą rozmowę, nie chciałam im przerywać. Wyglądało jednak na to, że już zakończyli temat, bo Niall obrócił się twarzą w stronę baru. Pierwszy raz widziałam tych chłopaków, którzy koło niego stali i nie miałam pojęcia, kim są.
  - Niall! - zawołałam, stając obok nich.
  Niall odwrócił się od razu i uśmiechnął do mnie szeroko, tak jak uwielbiałam.  Zarzuciłam mu ręce na szyję i objęłam mocno, na co zaraz odpowiedział, obejmując mnie w pasie.
  - Wszystkiego najlepszego, tym razem nie będę Ci śpiewać - powiedziałam cicho, tak że jego koledzy mnie nie usłyszeli.
  Niall zaśmiał się lekko, a ja odsunęłam się od niego i wręczyłam mu prezent do ręki.
  - Co to jest? - spytał, wpatrując się w kwadratowy przedmiot.
  - Dowiesz się, jak otworzysz w domu - odpowiedziałam z łobuzerskim uśmiechem.
  Blondyn jednak nie mógł czekać, bo zaczął zrywać papier, w który był zapakowany jego prezent.
  - Ej! - zawołałam ze śmiechem.
  Niall spoglądał przez chwilę na płytę w swoich rękach, wiedziałam, że jest to jeden z jego ulubionych zespołów, nie byłam tylko pewna czy już nie ma tej płyty.
  - Wow, dzięki, nie mam jeszcze tej płyty - odpowiedział, jak gdyby wiedział o czym akurat myślałam.
  Niall przytulił mnie jeszcze raz i zobaczyłam nad jego ramieniem, jak jego koledzy wpatrują się we mnie z zaciekawieniem, zapewne zastanawiając się kim jestem.
  - To jest Sean. - Niall wskazał na tego, który stał z rękami w kieszeniach i mrugnął w moją stronę. - A to Darragh. - pokazał na wyższego chłopaka, który uśmiechnął się do mnie lekko. - To moi przyjaciele z Irlandii.
  - Chłopaki, to jest Sky.
  Uśmiechnęłam się do nich niepewnie i machnęłam ręką, czego od razu pożałowałam i miałam nadzieję, że nie zwrócili na to uwagi.
  - Och, Sky - powiedział Sean, o ile dobrze zapamiętałam. - Słyszeliśmy sporo o Tobie.
  Uniosłam brwi ze zdziwienia i spojrzałam na Nialla, który tylko wzruszył nieznacznie ramionami. Za to ja nigdy wcześniej o nich nie słyszałam.
  Barmanka podała im w końcu ich drinki, a Niall pokazał jej, by przyniosła jeszcze jednego.
  - Więc przylecieliście specjalnie na urodziny Nialla? - spytałam, próbując jakoś rozpocząć rozmowę.
  - Jasne, dla naszego małego Niallera wszystko - odpowiedział Darragh i szturchnął Nialla w ramię.
  - Sky - odezwał się Sean i uniósł jeden kącik ust w krzywym uśmiechu.
  Spojrzałam na niego i czekałam, aż będzie kontynuował, barmanka w tym czasie zdążyła przynieść kolejnego drinka i Niall dał każdemu szklankę do ręki.
  - Więc przyjaźnisz się z wszystkimi chłopakami z 1D?
  Pokiwałam głową, a Darragh spojrzał na niego z niedowierzaniem, jakby już wiedział do czego zmierza ta rozmowa.
  - Fajnie - odpowiedział Sean i napił się trochę ze szklanki. - Wszystkich lubisz jednakowo czy może któregoś bardziej? Na przykład, bo ja wiem... Nialla?
  Niall wypluł swojego drinka na Darragha, który stał przed nim, a ja wpatrywałam się w Seana szeroko otwartymi oczami. Szukałam jakichś odpowiednich słów w głowie, ale nie przychodziła mi na myśl żadna mądra odpowiedź.
  - Um, ja... jestem najbliżej... z Louisem - wydukałam i zaczęłam szybko pić mojego drinka.
  Sean pokiwał głową z zadowolonym uśmiechem i coś mówiło mi, że moja odpowiedź go nie przekonała. Darragh spoglądał z niezadowoleniem na Nialla, dzięki któremu miał teraz mokrą plamę na koszulce, a Niall posyłał groźne spojrzenie Seanowi, który jedyny wyglądał na szczęśliwego w tej sytuacji.
  - Daj - powiedział i wziął płytę z jego ręki. - Zaniosę to do reszty prezentów.
  Sean odszedł, a ja uparcie wpatrywałam się w moje stopy i byłam pewna, że moje policzki miały teraz kolor pomidorów. Cholera. Cholera. Cholera. Co Niall teraz o mnie myślał?
  - Hej, to co następna kolejka? - spytał Darragh, na co od razu pokiwałam głową, dalej nie patrząc na żadnego z nich.
  Jeden drink szybko zamienił się w pięć, a mój humor zdecydowanie się poprawił. Śmiałam się teraz głośno razem z Darraghem, prawie spadając z kanapy, ale Niall zdążył mnie złapać. Ach, mój kochany Niall... Zmrużyłam oczy, przypatrując się jego twarzy, a Niall tylko zaśmiał się i wstał z kanapy, ciągnąc mnie za sobą.
  - Gdzie idziemy? - mruknęłam, mocniej łapiąc jego dłoń.
  - Musisz jeszcze poznać resztę moich znajomych.
  Uśmiechnęłam się szeroko, choć on i tak tego nie widział, Niall zapoznał mnie z wieloma osobami, ale nie mogłam zapamiętać ich imion, było ich tak dużo. Jedyne osoby, które zostały w mojej głowie to Sean i Darragh, pierwszego nie polubiłam, za to drugiego już zdecydowanie uwielbiałam!
  Do jednego ze stołów został przyniesiony tort i zebraliśmy się wokół, śpiewając Niallowi "Wszystkiego najlepszego". Cass uniosła kciuk do góry, widząc, że stoję koło Nialla, na co poruszałam do niej brwiami. Louis za to pokazał mi środkowy palec, a ja odpowiedziałam mu tym samym, El wywróciła oczami, wyraźnie mając nas dosyć. Zjedliśmy torta i wszyscy wrócili do tego, co robili wcześniej, przeważnie było to picie lub tańczenie.
 Chodziłam z Niallem praktycznie wszędzie przez całą imprezę i chyba naprawdę dużo wypiłam, biorąc pod uwagę to jak on i jego znajomi co chwilę wkładali mi drinka w rękę.
  - Hej, ok, teraz ja pójdę! - zawołałam, machając rękami do rudowłosej dziewczyny, żeby została na miejscu, nie miałam pojęcia, jak się nazywa.
  Ruszyłam w stronę baru i uśmiechnęłam się szeroko, gdy zauważyłam kto właśnie tam stał.
  - Deo! - zawołałam wesoło.
  Chłopak obrócił się w moją stronę, najpierw zdezorientowany, ale gdy mnie rozpoznał, uśmiechnął się nieznacznie.
  - Sky, cześć!
  Deo wziął dwie szklanki do ręki i kiwnął w moją stronę, po czym przyjrzał mi się uważniej.
  - Chyba sporo wypiłaś, co?
  - Um, tak, to przez tych Irlandczyków - mruknęłam i oparłam się o ladę.
  - Co? - Deo zaśmiał się i upił trochę swojego drinka.
  - Dużo pijecie - odpowiedziałam mu, na co posłał mi rozbawiony uśmiech.
  Poklepałam ręką w blat, zaglądając na barmankę i pokazała mi, że zaraz do mnie podejdzie.
  - Do kogo to niesiesz? - spytałam Deo i wskazałam na dwie szklanki w jego rękach.
  - Poznałem tę zajebistą laskę, jest baaardzo gorąca.
  Deo wyglądał teraz na naprawdę podekscytowanego, nachylił się lekko w moją stronę i powiedział cicho:
  - Myślę, że może mi się dzisiaj poszczęścić. Jeśli wiesz, co mam na myśli.
  Deo puścił puścił mi oczko, a ja zmarszczyłam nos z obrzydzeniem.
  - No to powodzenia.
  Akurat, gdy Deo odszedł, podeszła do mnie barmanka. Przyjrzałam się jej uważniej, wyglądała na niewiele starszą ode mnie. Była naprawdę ładna, czarne włosy miała związane w kucyk, a jej szare oczy wpatrywały się teraz we mnie wyczekująco. Na piersi miała przyczepioną plakietkę z napisem "Lucy".
  - Wow, Lucy, ile masz lat? - spytałam, a ona uśmiechnęła się do mnie lekko.
  - 20.
  - Co za zbieg okoliczności! Mój przyjaciel ma dzisiaj imprezę z okazji 20. urodzin!
  Lucy nie wyglądała na tak podekscytowaną tą wiadomością jak ja, ale dalej uśmiechała się do mnie uprzejmie.
  - No to wszystkiego najlepszego. - rozejrzała się dookoła, patrząc na innych oczekujących i wróciła wzrokiem do mnie. - Co podać?
  Gdy wróciłam do stolika, przy którym siedzieliśmy, Nialla tam nie było. Zostałam i tak i napiłam się z rudowłosą dziewczyną i resztą jej znajomych. Później poszłam do łazienki, pochlapałam sobie twarz zimną wodą, dzięki czemu poczułam się trochę lepiej. Wyszłam z łazienki i wreszcie udało mi się zauważyć Nialla. Zaczęłam iść w jego stronę i wtedy zauważyłam, że ubierał na siebie kurtkę, stojąc przy drzwiach wejściowych.
  - Niall? - mruknęłam ze zdziwieniem.
  Może to jednak wcale nie był Niall, ale im bliżej niego podchodziłam, tym bardziej byłam pewna, że to była prawda. Rozpoznałam te jasne dżinsy i uniesione do góry brązowo-blond włosy.
  - Niall, co robisz? - spytałam, gdy podeszłam wystarczająco blisko niego.
  Niall spojrzał na mnie przelotnie i oparł się dłonią o ścianę, żeby zachować równowagę. Mimo wszystko wypił o wiele więcej niż ja.
  - Muszę gdzieś pójść.
  - Ale to Twoja impreza. - zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego ze zdziwieniem.
  Wzruszył tylko ramionami i posłał mi lekki uśmiech.
  - Muszę wyjść, ale później wrócę.
  - Niall, nie możesz wyjść ze swoich urodzin!
  Niall spojrzał najpierw na mnie, a później na swój telefon, jakby na coś czekał.
  - Muszę się z kimś spotkać.
  - Och, więc dlaczego tego kogoś tutaj nie ma? Myślałam, że wszyscy Twoi przyjaciele tutaj są - mruknęłam ironicznie, unosząc brew.
  - Cholera, możesz dać mi spokój? Wychodzę.
  Niall wyglądał teraz na naprawdę poirytowanego, ale uważałam, że mam rację, dlatego nie dałam mu spokoju.
  - Ten ktoś musi być dla Ciebie naprawdę ważny, skoro nie zaprosiłeś go na swoją imprezę.
  - To Lily - powiedział, jakby to miało mi wszystko wyjaśnić.
  Od razu skojarzyłam to imię, to o niej rozmawiał z Deo, gdy byliśmy na plaży. To była dziewczyna, z którą jakiś czas temu kręcił.
  - Och wow... Więc zostawiasz swoich przyjaciół, bo...
  - Zostaw mnie kurwa w spokoju - przerwał mi ostro Niall. - Łaziłaś za mną przez całą imprezę, a teraz robisz mi aferę o nic. Mam Cię już dosyć.
  Wpatrywałam się w niego przez chwilę z niedowierzaniem, a on posłał mi ostatnie chłodne spojrzenie i wyszedł. Trzasnął mocno drzwiami i zostawił mnie samą.
  Nie czułam się nawet smutna, byłam wściekła i miałam ochotę coś rozwalić. To, co powiedział, nawet nie było prawdą, to on co chwilę mówił mi, że muszę kogoś poznać, po czym ciągnął mnie za sobą. To on łapał mnie co parę minut za rękę, jakby chciał się upewnić, że wciąż tam jestem. Nigdy bym nawet nie przypuszczała, że Niall może mi coś takiego powiedzieć, a jednak to zrobił. Doskonale wiedziałam, że to ja mam rację, więc nie zamierzałam się do niego odezwać, o ile on pierwszy tego nie zrobi. Zresztą na razie nawet nie miałam ochoty z nim rozmawiać czy widzieć jego twarzy. Nie czułam się już nawet pijana, miałam wrażenie, jakby alkohol wyparował ze mnie po jego słowach.
  Wyszłam z klubu i stanęłam w bocznej alejce, oddychając głośno świeżym powietrzem. Nie byłam jednak pewna, czy coś mi to pomogło. Oparłam się plecami o chłodny mur, odtwarzając sobie w myślach w kółko, to jak wzrok Nialla przewiercał się przeze mnie ze złością. To jak powiedział, że ma mnie dosyć i wyglądał, jakby naprawdę tak uważał. On naprawdę miał mnie dosyć.
  Zobaczyłam, jak ktoś zbliża się w moją stronę, ale było tutaj zbyt ciemno, żebym mogła od razu rozpoznać osobę. Nie miałam w tym momencie ochoty na towarzystwo.
  - Sky? - usłyszałam niepewny głos.
  - Tak, to ja - odpowiedziałam niechętnie.
  Dopiero gdy podszedł do mnie bliżej, rozpoznałam go. Darragh uśmiechnął się do mnie nieznacznie i schował ręce do kieszeni swoich dżinsów.
  - Co tutaj robisz?
  - Potrzebowałam trochę świeżego powietrza - odpowiedziałam od razu, nawet się nad tym nie zastanawiając. - A Ty?
  - Przyszedłem zapalić. Chcesz? - sięgnął po paczkę papierosów i wyciągnął ją w moją stronę.
  Pokręciłam przecząco głową i przez parę kolejnych chwil obserwowałam, jak pali. Sama chętnie, bym to zrobiła, by odciągnąć myśli od kłótni z Niallem, ale wiedziałam, że nie wyjdzie mi to na dobre.
  Darragh zaciągał się mocno papierosem, a później przekładał go pomiędzy palcami. Miał naprawdę ładne dłonie. Jego ciemne włosy rozwiewał wiatr, przez co wyglądał całkiem słodko. Zaciągnął się ostatni raz i wyrzucił niedopałek, a ja zaczęłam wpatrywać się w kolczyk pod jego wargą.
  - Sky?
  Spojrzałam mu w oczy, a później na jego wargi i zrobiłam dwa kroki bliżej niego, nasze nosy praktycznie się dotykały. W ogóle nie zastanawiałam się nad tym co robię, po prostu go pocałowałam. Darragh od razu objął mnie ramionami w pasie, przyciskając do siebie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Pociągnąłem go za sobą w stronę ściany i znowu oparłam się plecami o mur, a jego ciało było mocno przyciśnięte do mojego.
  Darragh włożył dłonie pod materiał mojej koszulki, jego ręce były zimne, ale ja czułam, jakby moje ciało płonęło. Wsunęłam jedną dłoń w jego miękkie włosy i szarpnęłam za nie lekko, na co zamruczał z aprobatą. Nasze usta nie do końca ze sobą współgrały, gdy całowaliśmy się zachłannie, jakbyśmy nie mogli się sobą nacieszyć. Jego zimny kolczyk na mojej wardze, tylko przyprawiał mnie o większe dreszcze. Ten pocałunek nie był idealny, był niedokładny i szybki, ale tego właśnie było mi trzeba.
  Moich myśli już nic nie zaprzątało, jedyne na czym się skupiałam to na całowaniu Darragha i nie myślałam w ogóle o Niallu, w ogóle...

*

Nie wiem jak Wy, ale ja kocham ten rozdział!
I jestem zaskoczona tym zakończeniem, w ogóle go nie planowałam.
Moje palce same to napisały, bez mojej zgody...
Chyba po prostu nie mogłam się oprzeć tej pięknej twarzy <3


























A co do ostatniego rozdziału, chodziło mi o to, że Niall po prostu dowiedział się o tych smsach, pisał je Louis! Namieszałam ;D

niedziela, 23 marca 2014

21.

  Odrzuciłam od siebie kolejną chusteczkę na kupkę, leżącą koło mnie. Zakaszlałam, zasłaniając usta dłonią i skrzywiłam się lekko, nienawidziłam być chora. Bardzo rzadko mi się to zdarzało i musiało akurat teraz!
  Moja mama nagle pojawiła się w drzwiach i pokręciła głową z niezadowoleniem. Podeszła do mojego łóżka i zaczęła zgarniać wszystkie zużyte chusteczki do śmietnika, który ze sobą przyniosła.
  - Dzięki mamo - mruknęłam z leniwym uśmiechem.
  - Sky, idź spać, dobrze Ci to zrobi.
  - Um, nie, muszę... muszę jeszcze coś zrobić.
  Zagryzłam wargę, spoglądając na ekran mojego laptopa. Godzina 23:45.
  - Przecież nie idziesz jutro na uczelnię, zostajesz w łóżku, masz leżeć cały dzień.
  Pokiwałam głową i za chwilę kichnęłam głośno, na co mama westchnęła tylko i wyszła z pokoju, krzycząc najpierw, żebym poszła spać.
  Chociaż bardzo chciało mi się spać, nie mogłam jeszcze tego zrobić, zostało mi tylko jeszcze chwilę czasu, aż będzie 24:00. A gdy wreszcie na zegarku pojawi się ta godzina, będzie to znaczyło, że zaczął się nowy dzień. 13 września, urodziny Nialla.
  Sięgnęłam po komórkę i napisałam wiadomość, po czym szybko wcisnęłam przycisk "wyślij".

 Do: Niall
 Wejdź na skype'a!

  Wysmarkałam się kolejny raz i wróciłam do przeglądania tumblra, na którym pojawiły się już zdjęcia z dzisiejszego koncertu chłopaków. Jak zawsze robili na scenie jakieś dziwne rzeczy, na zmianę śmiałam się i kaszlałam, wpatrując się w ekran, póki nie pokazało się powiadomienie ze skype'a i mój pokój wypełnił dźwięk połączenia. Niall dzwonił.
  Przetarłam twarz dłońmi i poprawiłam szybko włosy, po czym zaakceptowałam połączenie. Godzina 23:53.
  - Heeej! - zawołałam wesoło.
  - Hej Sky... co Ci się stało? Wyglądasz strasznie.
  Skrzywiłam się lekko, za to Niall śmiał się w najlepsze, widząc moją niezadowoloną minę. Tak właściwie to miał rację, miałam szarawą cerę, zaczerwieniony nos i włosy w całkowitym nieładzie. Zdecydowanie nie wyglądałam dobrze.
  - Dzięki - mruknęłam. - Jestem chora.
  - No to musisz wyzdrowieć na nasz powrót!
  Pokiwałam głową, a na mojej twarzy z powrotem pojawił się uśmiech. To już za tydzień!
  - Sky, um, chciałaś coś konkretnego? Jestem zmęczony i chciałem już pójść spać.
  Dopiero teraz zauważyłam na twarzy Nialla cienie pod oczami i to jak podpierał na dłoni głowę, która co chwilę opadała w dół. Godzina 23:56.
  - Tak wcześnie? Daj spokój!
  Kichnęłam głośno, prawie uderzając przy tym czołem o laptopa, Niall wybuchnął śmiechem, a ja wywróciłam oczami.
  - Jak dzisiejszy koncert? - spytałam, próbując go jakoś zagadać.
  - Sky... - mruknął ze zmęczeniem i ziewnął, zasłaniając usta.
  - Widziałam parę zdjęć, fanka wrzuciła Wam aparat fotograficzny na scenę?
  Niall pokiwał głową i wydawało się, że na chwilę zapomniał o tym, że chciał się jak najszybciej rozłączyć.
  - Tak, na aparacie było pełno zdjęć... jej bez żadnych ubrań.
  Zaśmiał się głośno, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy, rzeczy, które niektórzy ludzie robią, żeby ktoś ich zauważył...
  - Sky, porozmawiamy jutro, w porządku?
  Godzina 23:59. Wpatrywałam się uparcie w cyfry, mając nadzieję, że mój wzrok magicznie przyśpieszy czas.
  - Sky? - powtórzył Niall, gdy mu nie odpowiedziałam.
  Godzina 00:00. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem i uniosłam wzrok na Nialla, który spoglądał na mnie z ekranu ze zmarszczonymi brwiami.
  - 100 lat, 100 lat, niech żyje, żyje nam...
  Zaczęłam śpiewać dość głośno, nie przejmując się tym, że moi rodzice lub Seth mogą mnie usłyszeć.
  - ...nieeeech żyje naaaaam! A kto?! Niaaaaall!
  Gdy skończyłam, zakaszlałam cicho i odchrząknęłam parę razy, moje gardło już zmęczone od śpiewania.
  Niall patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami z największym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam. Zobaczyłam, jak opiera się łokciami o blat i przysuwa bliżej ekranu.
  - Wiesz co, Sky?
  - Co? - uśmiechałam się do niego szeroko i naprawdę nie mogłam przestać.
  - Okropnie śpiewasz.
  Mimo, że właściwie właśnie mnie obraził, zaczęłam się śmiać, a Niall spoglądał na mnie z rozbawionym uśmiechem.
  - Tylko tyle masz do powiedzenia? Nawet mi nie podziękujesz?! No wiesz, najpierw mówisz, że wyglądam strasznie, teraz, że okropnie śpiewam... Nie wiem w ogóle po co się trudzę...
  Udawałam obrażoną, zrobiłam krzywą minę i skrzyżowałam ręce na piersi, a Niall zaśmiał się lekko, nie spuszczając ze mnie wzroku.
  - Dzięki, naprawdę! To było bardzo miłe, ale mam nadzieję, że oprócz tego dostanę też jakiś prezent, co? - posłał w moją stronę szeroki uśmiech, ukazując przy tym swoje proste zęby.
  - Materialista - mruknęłam i westchnęłam głośno.
  Nie miałam jeszcze prezentu dla Nialla i nie bardzo wiedziałam, co mu kupić. Nie miałam pełno kasy, żeby wybrać dla niego coś naprawdę super, zresztą wszystko mógł kupić sobie sam, było go na to stać. To będzie ciężkie do załatwienia...
  - Nie no, nie musisz mi nic kupować. - Niall pokręcił lekko głową z leniwym uśmiechem na twarzy. - Zaśpiewanie mi sto lat o 24:00 załatwia sprawę, nikt tego nie pobije, uwierz mi.
  Zagryzłam wargę, by powstrzymać wielki uśmiech, który cisnął mi się na usta i czułam jak moje serce bije coraz szybciej.
  - Idź już spać, nie będę Cię dłużej zatrzymywać.
  Niall przyglądał mi się kilka sekund, a po chwili ziewnął, upewniając mnie w tym, że naprawdę jest zmęczony. Pokiwał w końcu głową i powiedział cicho:
  - Szkoda, że nie wysłałaś tego zdjęcia.
  - Jakiego zdjęcia? - spytałam niepewnie.
  - No wiesz... - Niall umilkł na chwilę i poruszył brwiami. - Tego, w co byłaś ubrana.
  Zakryłam twarz dłonią, czując jak moje policzki robią się całe gorące, a Niall zaśmiał się głośno.
  - To zobaczymy się za tydzień. Dobranoc, Sky.
  - Dobranoc, Niall.

*

 Przerzuciłam torbę przez ramię i wyszłam z sali, w której właśnie odbywał się wykład. Jeszcze jeden dzień i chłopcy przyjadą do Londynu, nie mogłam się już doczekać. Miałam problem w tym tygodniu z tym, żeby skupić się na zajęciach, wiedząc, że w weekend się z nimi zobaczę. Te 3 tygodnie mijały mi dosyć wolno, sprawdzałoby się w tym wypadku powiedzenie, że im lepiej się bawisz, tym szybciej mija Ci czas. Miałam trzy, wypełnione nauką tygodnie, nawet z Cass nie widziałam się zbyt wiele razy. Chyba po prostu obie musiałyśmy przystosować się do nowej sytuacji, czyli studiów i może po czasie wszystko trochę się uspokoi.
  Z metra do domu nie miałam już daleko, 10 minut spaceru i będę mogła zaszyć się w moim pokoju do jutrzejszego wieczoru. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu, zaczęłam przeszukiwać torbę, ale nie mogłam go znaleźć. Przystanęłam w miejscu i kucnęłam, kładąc torbę na ziemi, by łatwiej było mi go znaleźć.
  - Louis? - spytałam, gdy w końcu udało mi się znaleźć komórkę i odebrać połączenie.
  - Co tak długo Ci zajęło?
  - Nie mogłam znaleźć telefonu - mruknęłam, przewracając oczami, choć i tak nie mógł tego zobaczyć.
  Podniosłam torbę i otrzepałam kolana, po czym zaczęłam znowu iść.
  - Dobra, nieważne. Co robisz?
  To było normalne dla Louisa, tak po prostu zadzwonić do mnie bez żadnego, konkretnego powodu, pewnie El akurat była zajęta i nie mogła rozmawiać.
  - Właśnie skończyłam zajęcia i...
  - Idziesz do domu? - przerwał mi.
  - Ym, tak. A co u Was?
  - Właściwie, muszę kończyć, mamy... co my mamy? - Louis zaśmiał się lekko. - Ach tak, sesja zdjęciowa. Ok, pa Sky.
  Rozłączył się, zmarszczyłam brwi i schowałam z powrotem telefon do torby. To było dziwne, ale prawie wszystko co robił Louis, było takie.
  Po paru minutach doszłam do domu, mój tato siedział na swoim stałym miejscu przed telewizorem, przywitałam się z nim i szybko wbiegłam po schodach na górę.
  Otworzyłam drzwi do pokoju i aż mnie zamurowało.
  - NIESPODZIANKA!
  Stałam dalej w tym samym miejscu z ręką na klamce i wytrzeszczałam oczy na widok przede mną. Louis i Niall siedzieli na moim łóżku, jak gdyby nigdy nic i śmiali się teraz z mojej reakcji.
  - Naprawdę tu jesteście czy mam zwidy?
  Weszłam wolno do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, po czym rzuciłam torbę na ziemię i uszczypnęłam się mocno w ramię. Dalej tu byli.
  - Co Ty, miałaś przed chwilą wypadek, a teraz majaczysz po tabletkach, które dali Ci w szpitalu - mruknął Louis.
  Uśmiechnęłam się szeroko i podbiegłam do łóżka, rzucając się na nich. Polecieli razem ze mną na materac i teraz leżałam na Niallu, a moja noga była gdzieś na Louisie.
  - O Boże! - Louis zepchnął z siebie moją kończynę i szybko usiadł, łapiąc się za krocze. - Kopnęłaś mnie.
  Zakryłam usta dłonią, próbując ukryć fakt, że się z niego śmiałam, ale nie bardzo mi się to udało. Louis zgromił mnie wzrokiem, a po chwili skrzywił się z bólu, na co Niall i ja tylko zaczęliśmy śmiać się głośniej.
  - Nie za wygodnie Ci? - spytał Niall.
  Uniósł się lekko na łokciach i patrzył teraz na moją twarz, a ja uśmiechnęłam się niewinnie.
  - Jest w porządku, jesteś wygodny, przyjmij to jako komplement.
  Niall zaśmiał się, słysząc jak właściwie zacytowałam jego słowa. To było, gdy znaliśmy się jakoś 2 tygodnie i Niall stwierdził, że to, że leżę na kanapie, nie znaczy, że on też nie może się położyć. Później wszyscy skończyliśmy oblani colą od stóp do głów.
  Zeszłam z łóżka i uśmiechnęłam się do nich szeroko, przyglądając im się. Dalej nie mogłam uwierzyć, że naprawdę tu byli. Najpierw zaczęłam ściskać Louisa, mimo jego jęków, bym się od niego odsunęła, bo znowu go uszkodzę, później przytuliłam się do Nialla, który pociągnął mnie na materac, więc teraz siedziałam obok niego z nogami na jego kolanach i Louisa.
  - Co tu robicie? Mieliście wrócić dopiero jutro.
  - Niespodzianka - powtórzyli to samo, co usłyszałam, gdy tylko otworzyłam drzwi.
  - Takie niespodzianki to mogą mnie spotykać codziennie. Gdzie macie resztę?
  - Harry jest ze swoją siostrą i znajomymi, Zayn z Perrie, a Liam pewnie wisi teraz na telefonie ze swoją nową dziewczyną - odpowiedział mi Niall.
  - Co?! - spojrzałam na niego zaskoczona, pierwsze raz słyszałam o tym, że Liam ma nową dziewczynę.
  - To nie jest jego dziewczyna. - Louis przewrócił oczami. - Poznał ją na jednej z tych imprez dla celebrytów.
  - Taak, jest jakąś nową aktorką, jeszcze mało znaną. - Niall zmarszczył zabawnie brwi, myśląc nad czymś. - Ale nie pamiętam jak się nazywa.
  Cieszyłam się, że Liam znalazł sobie kogoś nowego, to świetnie dla niego. Nie byłam bardzo zawiedziona, że reszta nie przyszła się ze mną spotkać i tak zobaczymy się jutro, gdy będziemy świętować urodziny Nialla.
  - Ok, więc zobaczyliśmy się, prawdopodobnie pozbawiłaś mnie możliwości posiadania dzieci w przyszłości, a teraz muszę już iść.
  Louis zrzucił moje stopy ze swoich kolan i wstał z łóżka, ostrożnie stawiając kroki, jakby coś jeszcze mogło mu się stać.
  - Co? Tak szybko? - spytałam z niezadowoleniem, spoglądając to na niego, to na Nialla.
  - El zaraz przyjedzie, muszę trochę pobyć ze swoją dziewczyną. - Louis westchnął głośno, ale doskonale wiedzieliśmy, że nie może się doczekać, aż będą ze sobą sami.
  - Zabezpieczcie się - mruknęłam z niewinnym uśmiechem.
  - Możliwe, że dzięki Tobie już nie musimy. - Louis skrzywił się nieznacznie, a ja zaśmiałam się lekko.
  - Ja nie muszę nigdzie iść. - Niall uśmiechnął się do mnie wesoło, a ja czułam jak moje serce zaczyna szaleć.
  - Świetnie, więc Niall może zostać. - Louis posłał mi zadziorny uśmiech i poruszył brwiami, czego Niall na szczęście nie zauważył.
  Pokiwałam głową i zagryzłam nerwowo wargę, mając świadomość, że zostanę w moim pokoju sama z chłopakiem, do którego coś czuję.
  Louis otworzył drzwi, miał już wychodzić, gdy obrócił się w naszą stronę i powiedział:
  - Za to Wy na pewno się zabezpieczajcie.
  - Louis!- warknęłam i rzuciłam poduszką w jego stronę, ale szybko zamknął drzwi.
  Niall śmiał się głośno, trzymając się za brzuch, spojrzałam na niego z rozbawieniem i po chwili sama zaczęłam się śmiać. To jest niemożliwe, żeby powstrzymać się od śmiechu, gdy ma się obok Nialla.
  - Hej, właściwie jak tutaj weszliście? - spytałam, gdy już się uspokoiłam.
  - Twój tato nas wpuścił.
  Mój tato nie miał pojęcia kim jest One Direction, a co dopiero jak wyglądają...
  - Powiedzieliśmy, że jesteśmy Twoimi przyjaciółmi i po prostu nas wpuścił. - Niall wzruszył ramionami, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
  O mój Boże, mój tato mógłby tu wpuścić mordercę i uwierzyć mu na słowo, że go znam. Potrząsnęłam lekko głową, próbując pozbyć się tych myśli.
  Niall wstał z miejsca i zaczął chodzić dookoła, przyglądając się pomieszczeniu, właściwie nie było wiele do oglądania, ale uświadomiłam sobie za to, że Niall był pierwszy raz w moim pokoju.
  - Ok, coś mi tu nie pasuje - powiedział Niall, marszcząc brwi.
  - Co? - spytałam ze zdziwieniem, podążając za jego wzrokiem.
  - Nie ma tu naszych plakatów! - zawołał z oburzeniem.
  Zaśmiałam się głośno, całkowicie się tego nie spodziewając, a Niall wyglądał teraz na obrażonego.
  - Mówiłam Wam, że nie byłam Waszą fanką. - wzruszyłam ramionami z niewinnym uśmiechem.
  - Ale myślałem, że teraz już jesteś?
  Pokiwałam głową, wciąż rozbawiona jego dziecinnym zachowaniem.
  - Ok, może powieszę jakiś plakat, jeśli mi przyniesiesz.
  - Zgoda! - zawołał z wielkim uśmiechem na twarzy, wyraźnie zadowolony z siebie.
   Wstałam z łóżka, wzięłam swojego laptopa z biurka i opadłam z powrotem na miejsce, podczas gdy Niall nadal przechadzał się po pokoju. Włączyłam laptopa i położyłam się na brzuchu, opierając na przedramionach o materac.
  - Co robisz?
  Niall skoczył na łóżko i prawie by na mnie wpadł, położył się obok, wpatrując w ekran z włączonym Twitterem.
 - O, zacznę Cię obserwować - powiedział i wyciągnął telefon ze spodni.
  Już miałam powiedzieć, żeby tego nie robił, ale w końcu odpuściłam sobie. Co to zmieni? I tak moje zdjęcie pojawiło się już w telewizji, podczas ich wywiadu i w gazecie, niedługo ludzie odkryją jak się nazywam, więc było już mi wszystko jedno.
  - Ok i tak niedługo wyjdzie na jaw moje nazwisko. - wzruszyłam ramionami, a Niall pokiwał głową i po chwili dostałam powiadomienie na Twitterze.
  - O mój Boże, NiallOfficial mnie obserwuje... Chyba powinnam teraz napisać jakiegoś tweeta, jak bardzo się cieszę z tego powodu.
  Niall wybuchnął głośnym śmiechem, a ja szturchnęłam go łokciem, żeby przestał.
  - Mam lepszy pomysł - powiedział po chwili, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem, bo przecież nie mówiłam poważnie. - Zrobimy zdjęcie, jak bardzo się cieszysz.
  Zastanowiłam się nad tym przez chwilę. I tak nie przejmowałam się tym, że ich fanki mnie obrażały, a skoro Niall nie ma nic przeciwko zdjęciu ze mną na Twitterze to czemu nie.
  - No dobra, NiallOfficial! - zawołałam i włączyłam kamerkę w laptopie.
  - Ok, MrsBlue95.
  Zrobienie jednego zdjęcia, zamieniło się w małą sesję, wymyślaliśmy coraz głupsze miny, a zdjęć przybywało coraz więcej. Niall przypadkiem uderzył mnie mocno łokciem w żebra, aż oczy zaszły mi łzami. Zamrugałam parę razy, próbując się ich pozbyć. Niall zamiast jednak przejąć się tym, w jakim jestem stanie, zrobił nam szybko zdjęcie.
  - To będzie idealne - mruknął i wszedł na mojego Twittera.
  Masowałam sobie bok, próbując posłać mu jak najgroźniejsze spojrzenie, ale w ogóle się tym nie przejął. Napisał coś na klawiaturze i uśmiechnął się z zadowoleniem, aż zaniepokojona przysunęłam się bliżej laptopa, by zobaczyć co zrobił. Miałam na profilu nowy tweet, na zdjęciu miałam oczy pełne łez i mogło to w sumie wyglądać, jakbym się wzruszyła, Niall za to uśmiechał się obok mnie dobrodusznie, jak gdyby chciał pokazać, że rozumie, co czuję. Ta, prawda była taka, że uderzył mnie, a później zrobił zdjęcie, wcale się mną nie przejmując. Do zdjęcia dodany był jeszcze podpis.

Hijsdisduahufau, spełniło się moje największe marzenie, @NiallOfficial mnie obserwuje! DZIĘKI, DZIĘKI, JESTEŚ NAJWSPANIALSZĄ OSOBĄ NA ŚWIECIE.

  Spojrzałam na Nialla, który wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie, uśmiechnął się do mnie szeroko i puścił mi oczko. Och Niall, naprawdę jesteś najwspanialszą osobą na świecie.

*

Łaaa, pełno Nialla w tym rozdziale!
Dzięki za wszystkie komentarze. <3



czwartek, 20 marca 2014

20.

  Wciągnęłam na siebie szybko T-shirt i odgarnęłam włosy z twarzy, po czym sprawnym ruchem zebrałam je w kucyka. To był dopiero 5 dzień zajęć, a ja już byłam spóźniona na zajęcia. Co jest do cholery ze mną nie tak?
  Już chciałam wybiec z szatni, gdy zauważyłam, że mam rozwiązane sznurówki. Zaklęłam pod nosem, szybko je zawiązałam i popędziłam w stronę sali. Z wychowania fizycznego każdy musiał sobie wybrać 3 formy zajęć, ja wybrałam biegi, pływanie i siatkówkę. Teraz właśnie miałam to ostatnie, zamknęłam za sobą cicho drzwi, nie chcąc przykuwać uwagi na moje spóźnienie.
  Dołączyłam do grupki dziewczyn, które stały przed trenerem i jakimś innym chłopakiem. Wstrzymałam oddech, wpatrując się w niego z niedowierzaniem, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie myślałam, że kiedyś jeszcze go zobaczę, a co dopiero na moich zajęciach. Co on tu właściwie robił?
  - Hej, co się dzieje? - spytałam dziewczyny, która stała obok mnie.
  - To nowy praktykant, niezły, co?
  Pokiwałam lekko głową, krzywiąc się nieznacznie, a ona rzuciła mi dziwne spojrzenie. Oczywiście, że był niezły, inaczej nie byłby moim pierwszym, prawdziwym zauroczeniem. Benjamin West, bo tak się nazywa, był kiedyś bliskim przyjacielem Aidena, póki nie wyjechał z rodziną i właściwie słuch o nim zaginął.
  Gdy byłam młodsza, chodziłam z ich grupą na basen, zawsze wpatrując się z rozmarzeniem w Bena. Niestety był poza moim zasięgiem, nigdy nie zwracał na mnie szczególnej uwagi, pewnie dlatego, że dzieliła nas zbyt duża różnica wieku. Nie przeszkadzało mi to jednak w rozpaczaniu po jego wyjeździe, jak gdybym właśnie straciła swojego chłopaka.
  - Dobrze dziewczyny, zostawiam Was teraz pod opieką Pana Westa.
  Nasz trener wyszedł z sali, zaczęłam uparcie wpatrywać się w moje tenisówki, nie chcąc spojrzeć na tą boleśnie znajomą twarz. Ben zaczął sprawdzać obecność i zaklęłam pod nosem, wiedząc, że moje nazwisko za chwilę się pojawi.
  - Skyler... - jego głos na chwilę się zaciął. - Carter?
  Uniosłam głowę, a on właśnie przeszukiwał całą grupę wzrokiem i w końcu zauważył mnie, stojącą na końcu.
  - Sky, wow, mały jest ten świat, co?
  Wpatrywałam się w niego z mocno bijącym sercem, włosy miał dłuższe niż kiedyś, zaczesane do tyłu i wydawało się, że był bardziej umięśniony. Przewiercał mnie teraz tymi pięknymi czekoladowymi oczami, które tak bardzo mi się kiedyś podobały.
  - Rzeczywiście, bardzo mały - mruknęłam cicho, ale i tak udało mu się mnie usłyszeć.
  Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i klasnął w dłonie, teraz już patrząc na całą grupkę dziewczyn. Najpierw zrobiłyśmy małą rozgrzewkę, przebiegając 2 kółka po sali, a gdy skończyłyśmy, każdy ustawił się pary, żeby poodbijać piłkę i rozgrzać palce.
  Dalej byłam w szoku, po tym nagłym spotkaniu, ale uspokoiłam się już i skupiłam tylko na piłce. Całkiem dobrze szło mi z moją partnerką, słyszałam jak niektóre dziewczyny kłóciły się, że jedna odbija jej za daleko piłkę albo specjalnie nie wycelowała w jej stronę. My nie miałyśmy takich problemów i szczerze zastanawiałam się czy nie zapytać jej, żebyśmy zawsze były razem.
  - Rozstaw szerzej palce. - usłyszałam niedaleko siebie głos Bena.
  Zagryzłam wargę, prosząc w duchu, żeby do nas nie podszedł, oczywiście stało się na odwrót. Stał chwilę obok nas, przyglądając się jak odbijamy i musiałam mocno skoncentrować się na piłce, żeby nie spojrzeć na niego.
  - Świetnie, Sky - powiedział, a ja aż podskoczyłam.
  Myślałam, że stał trochę dalej, ale gdy spojrzałam w bok, był zaraz obok mnie, spoglądając na mnie z uśmiechem. Uśmiechnęłam się do niego słabo, a on poklepał mnie lekko po ramieniu, jak gdyby dając mi znać, że odwalam kawał dobrej pracy.
  Po kilkunastu minutach, zostałyśmy podzielone na dwie grupy i zagrałyśmy mecz. Znowu włączył się we mnie mój nieodłączny duch rywalizacji, ale okazało się, że większość dziewczyn tutaj też taka jest. Właściwie podobało mi się to, mecz był wyrównany i naprawdę musiałam się natrudzić. Dlatego miałam jeszcze większa satysfakcję, że moja drużyna wygrała.
  Otarłam moją spoconą twarz o koszulkę, którą i tak za chwilę ściągnę. Wszyscy zaczęli wychodzić z sali, w tym również ja, dopóki nie zatrzymał mnie pewien głos.
  - Sky, poczekaj.
  Odwróciłam się w stronę Bena i wróciłam w jego stronę, podparłam się rękami pod boki, stojąc niezręcznie przed nim.
  - Wow, światem chyba jednak naprawdę rządzi przeznaczenie.
  - Co? - spytałam ze zdziwieniem i zmarszczyłam brwi.
  Ben zaśmiał się lekko i ani razu nie spuścił ze mnie wzroku, biorąc do ręki notes.
  - No wiesz, kto by pomyślał, że po tylu latach, spotkam Cię akurat na zajęciach, gdzie jestem praktykantem.
  Pokiwałam niepewnie głową, nie wiedząc co mogłabym na to odpowiedzieć, właściwie miał trochę racji.
  - Naprawdę dobrze Cię widzieć.
  Zaczął iść powoli w kierunku drzwi i pokazał mi ręką, żebym poszła za nim.
  - Ciebie też - odpowiedziałam.
  Właściwie nie skłamałam, gdy już przetworzyłam to, że Ben naprawdę tutaj jest, czułam jak na moje usta sam wkrada się uśmiech.
  - To ile Ty masz lat...? - spytał, marszcząc nieznacznie brwi, prawdopodobnie próbując sobie to przypomnieć.
  - 18. - zaśmiałam się lekko na widok jego miny. - Właściwie urodziny będę miała dopiero w grudniu.
  Ben otworzył drzwi i wyszliśmy na korytarz, teraz przyglądał mi się z wyrazem olśnienia na twarzy.
  - No tak, jesteś ode mnie 7 lat młodsza, rzeczywiście - odpowiedział.
 - Wyglądasz jakbyś właśnie odkrył nowy kontynent - mruknęłam ze śmiechem.
  Po chwili otworzyłam szerzej oczy, zastanawiając się co we mnie wstąpiło. Jeszcze 30 minut temu nie chciałam, żeby w ogóle do mnie podchodził, a teraz z nim żartowałam.
  Ben zaśmiał się wesoło i po chwili pożegnaliśmy się, bo każde z nas musiało przygotować się na swoje kolejne zajęcia. To był dopiero 5 dzień zajęć i jeśli już przytrafiały mnie takie rzeczy, to chyba boję się co jeszcze mnie spotka.

*

  Później tego dnia wybierałam się z Cass do kina na niepowtarzalny, najwspanialszy, jedyny w swoim rodzaju film - This is us. Słowa Cass, nie moje.
  Nie widziałam jeszcze tego filmu i nie mogłam się doczekać, aż zobaczę twarze One Direction na wielkim ekranie. Minął niecały tydzień, odkąd ostatnio się widzieliśmy i wiedząc, że zostały jeszcze 2 tygodnie, aż przyjadą do Londynu, miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Strasznie mi ich brakowało, ale nigdy nie przyznawałam się do tego, gdy rozmawiałam z Lou lub pisałam z któryś z chłopaków. Oczywiście największy kontakt utrzymywałam z Louisem, Liam i Niall też dosyć często do mnie pisali, a Harry od czasu do czasu napisał do mnie coś przypadkowego i przez następną godzinę zastanawiałam się, o co mu chodziło. Zayn odezwał się tylko raz, wysłał mi screena ze swojego telefonu z nowym najlepszym wynikiem w Icy Towera. Wiedziałam, że będzie grał, zdradliwy dupek.
  Cass szturchnęła mnie w ramię, wyrywając mnie z rozmyślań i dopiero teraz zauważyłam, że kolejka, w której stałyśmy, zdecydowanie się zmniejszyła i byłyśmy przy samej kasie.
  - Ym, poproszę duży popcorn i dużą colę.
  - To samo, ale w średnim rozmiarze - dodała Cass.
  Gdy już dostałyśmy nasze jedzenie, ruszyłyśmy w stronę sal kinowych. Pokazałyśmy nasze bilety i zostałyśmy wpuszczone do środka. Sala była wypełniona nastolatkami i patrząc na to jak wyglądały niektóre z nich, poczułam się bardzo staro i nie na miejscu.
  Zajęłyśmy nasze miejsca na samej górze i od razu zabrałam się do jedzenia mojego popcornu, nigdy nie umiałam wytrzymać do momentu, aż film się zacznie. Póki co leciały reklamy, więc odwróciłam się w stronę Cass, która patrzyła na ekran ze zmarszczonymi brwiami.
  - Co za głupota - mruknęła.
  - Cass, muszę Ci coś powiedzieć.
  Niechętnie oderwała wzrok od reklamy i spojrzała na mnie z uniesioną brwią, czekając, aż będę kontynuować.
  - Nie uwierzysz, co mnie dzisiaj spotkało...
  - No? - ponagliła mnie i zaczęła pić ze swojej coli, siorbiąc głośno.
  - Zaspałam dzisiaj na zajęcia, pierwszą miałam siatkówkę i przyszłam spóźniona, nie zgadniesz kto jest praktykantem...
  - Ciiii! - przerwała mi.
  Film właśnie się zaczynał, zagryzłam wargę, zastanawiając się co zrobić, naprawdę chciałam dokończyć, opowiadać jej co się stało.
  - Szybko Ci powiem, więc tym praktykantem był...
  Dziewczyna obok mnie odkaszlnęła znacząco i gdy spojrzałam na nią, wyglądała jakby chciała mnie zabić. Miała może z 12 lat...
  - Cicho, Sky! Później mi powiesz - rzuciła Cass z poirytowaniem.
  Zsunęłam się niżej w fotelu, nic już nie mówiąc i wróciłam do mojego popcornu. Skupiłam się teraz całkowicie na filmie i uśmiech w ogóle nie schodził mi z twarzy. Czułam jak bolały mnie już policzki, ale nie mogłam przestać. Widząc ich na ekranie w tym kinie, czułam niesamowitą radość, to byli moi przyjaciele i za kilkanaście dni znowu się z nimi zobaczę.
  Śmiałam się głośno przez większość filmu, nawet na momentach, które miały być smutne, wydawało mi się, że były trochę udawane. Cass płakała obok mnie, smarkając w zużytą już chusteczkę i co chwilę ocierając oczy rękawem bluzki. Jęknęłam cicho, gdy zauważyłam, że skończył mi się popcorn, a Cass wcisnęła mi swój w moje ręce, wiedząc, że zacznę marudzić bez jedzenia.
  Jednak popłakałam się na jednym momencie, gdy Niall przebrał się za ochroniarza i rozmawiał z ich fankami, obrażając swój własny zespół. Właśnie dlatego tak bardzo uwielbiam tego chłopaka.
  Po sali rozległ się głośny dźwięk telefonu i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że dostałam smsa. Otworzyłam szerzej oczy, spojrzałam na 12-letnią dziewczynę siedzącą obok, znowu patrzyła na mnie z tym samym wyrazem twarzy. Właściwie zaczynałam się trochę jej bać...
  - Sky! - syknęła cicho Cass, oburzona tym, że nie wyłączyłam dźwięków.
 - Sorry - mruknęłam, nie wiem czy bardziej do niej czy do przerażającej dziewczyny.
  Wyciągnęłam telefon z kieszeni, szybko przełączając go na wibrację i wpatrując się jednocześnie w ekran z filmem. Siedziałam przez chwilę z telefonem w dłoni i w końcu niechętnie spojrzałam kto do mnie napisał.
  - Cass...
  - Co? - warknęła trochę zbyt głośno i parę osób posłało nam ostre spojrzenia.
  Nachyliłam się do niej, by na pewno nikt poza nią tego nie usłyszał i powiedziałam:
  - To Niall do mnie napisał.
  Cass spoglądała między ekranem a mną, jakby nie była pewna, co powinna teraz zrobić. W końcu skupiła wzrok na filmie, ale mruknęła do mnie cicho:
  - Co napisał?
  Przygryzłam wargę, żeby się nie roześmiać i dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że nie sprawdziłam, co napisał. Otworzyłam wiadomość, musiałam przeczytać ją parę razy, żeby się upewnić, że dobrze widziałam.
  - Sky - syknęła cicho Cass.
  Wciąż patrzyła na film, ale jednocześnie była ciekawa co do SMS-a, uderzyła mnie teraz dłonią w udo ze zniecierpliwieniem. Pokazałam jej telefon, zasłaniając na chwilę film, ale nie chciałam mówić tego na głos, tym bardziej, że przerażająca dziewczyna mogła podsłuchiwać.

 
Od: Niall
  Co masz na sobie?

  Cass spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a ja prawdopodobnie wyglądałam na jeszcze bardziej zdezorientowaną.
  - Odpisz mu.
  Wzruszyła ramionami i z powrotem zaczęła wpatrywać się w ekran kinowy jak zaczarowana, mnie jednak teraz zamiast niego bardziej interesował mój telefon, film i tak na pewno jeszcze obejrzę.

  Do: Niall
  Dżinsy i sweter.

  Zmrużyłam oczy, spoglądając w dół sali, to niemożliwe, żeby Niall tutaj był, ale nie przychodził mi inny powód dlaczego miałby o to spytać.
  Odpowiedź przyszła od razu i wzięłam najpierw głęboki oddech, po czym sprawdziłam wiadomość.

  Od: Niall
  A co pod spodem?

  Od: Niall
  Wyślij mi zdjęcie.

  Po wcześniejszym SMS-ie, od razu przyszedł kolejny i pokazałam je Cass, wytrzeszczając na nią oczy. Nie miałam pojęcia, co o tym myśleć.
  - Czy on z Tobą seksemesuje?
  - Co?
  Zmarszczyłam brwi, spoglądając na nią ze zdziwieniem, czy ona właśnie powiedziała, to co mi się wydawało?
  - No wiesz... - Cass teraz odwróciła się w moją stronę, nie patrząc już na film, zbyt wciągnięta w to się działo tutaj. - Seks plus esemesować. Seksemesować.
  Pokręciłam nieznacznie głową, dając jej do zrozumienia, że powinna sobie odpuścić z tym słowem. Zresztą to nie było możliwe, prawda? Choć bardzo bym chciała, Niall po prostu nie patrzył na mnie w ten sposób, widział we mnie tylko przyjaciółkę.
  - Nie, um, na pewno chodzi o coś innego...
  - Ta, chce zobaczyć jak wyglądasz bez ciuchów w celach badawczych... - Cass prychnęła pod nosem i wróciła wzrokiem do ekranu, na którym leciały już napisy końcowe. - Świetnie! - mruknęła z poirytowaniem, widząc, że nie zobaczyła końcówki filmu.
  Wiedziałam, że chodziło o coś innego, coś mi umykało, ale nie mogłam sobie uzmysłowić, o co chodziło. Niall nie napisałby do mnie czegoś takiego... Komórka zawibrowała mi w dłoni, oznajmiając kolejną wiadomość.

 
Od: Niall
 Siedzę sam w pokoju i myślę o Tobie... Pośpiesz się...

  - O mój Boże - syknęłam głośno, zdając sobie sprawę z tego, co dokładnie się tutaj działo.
  Cass wstała z miejsca i wszyscy wokół też już zaczęli się zbierać.
  - Co jest? - spytała.
  Zauważyłam, że przerażająca dziewczyna obok została na swoim miejscu i wpatrywała się teraz we mnie. Posłałam jej niepewny uśmiech, mając nadzieję, że mi nie przywali. Okazało się jednak, że właśnie zrozumiała, dlaczego wydawałam jej się taka znajoma.
  - O Boże, mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie?
  Wytrzeszczyłam na nią oczy, po czym spojrzałam na Cass, nie wiedząc co zrobić. Moja przyjaciółka zachichotała pod nosem i popchnęła mnie lekko w jej stronę. Zanim się zorientowałam, przerażająca dziewczyna zdążyła nam zrobić zdjęcie. Prawdopodobnie wyszłam na nim, jakbym właśnie się dowiedziała, że zostałam adoptowana.
  Gdy w końcu udało nam się wyjść na zewnątrz, Cass złapała mnie za ramię, żebym się na chwilę zatrzymała.
  - Co z Niallem?
  - Ach, z Niallem... - mruknęłam, wyciągając znowu telefon z kieszeni, bo na chwilę zapomniałam o tej sytuacji. - To nie Niall.
  Przewróciłam oczami, a Cass uniosła pytająco brew, jak gdyby nie było to oczywiste od początku. Że też nie przyszło mi to od razu do głowy.

Do: Niall
Hej Louis, głupi kutasie.


  Cass zaśmiała się obok mnie, najwidoczniej czytając mi przez ramię, gdy pisałam wiadomość. Zabiję go, gdy tylko znajdzie się w Londynie...
  Zamiast iść już do domów, postanowiłyśmy pójść do "Fiony", naszej ulubionej kawiarni. Gdy już usiadłyśmy na naszych miejscach i czekałyśmy na nasze zamówienia, przypomniało mi się, że nie dokończyłam opowiadać Cass o mojej dzisiejszej przygodzie.
  - Cass, miałam Ci powiedzieć...
  - Rzeczywiście - przerwała mi, wyglądając teraz na zainteresowaną, tym co chcę powiedzieć. - No więc?
  - Przyszłam spóźniona na siatkówkę i zobaczyłam tam Bena Westa.
  Odetchnęłam głęboko, czekając na jej reakcje. Cass zmarszczyła brwi, wyglądając na zdezorientowaną i zaczęła się bawić kosmykiem swoich blond włosów.
  - Kogo?
  - Bena Westa - powtórzyłam, wpatrując się w nią uparcie.
  Po chwili na jej twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.
  - Ach, tego Bena? W którym kochałaś się, jak miałaś 10 lat?
  - 13 - poprawiłam ją, a ona machnęła lekceważąco ręką.
  - Nie było mnie przy tym.
  Cass wzruszyła nieznacznie ramionami i w tym samym czasie pojawiła się kelnerka z naszym zamówieniem. Zamilkłyśmy na chwilę, nie chcąc, by usłyszała, o czym rozmawiamy.
 To co powiedziała Cass, było prawdą, nie przyjaźniłyśmy się od małego, jak to często było w przypadku najlepszych przyjaciółek. Znałyśmy się dość długo, ale dopiero 3 lata temu zbliżyłyśmy się do siebie po pewnej nieprzyjemnej sytuacji, która mnie spotkała. Cass jak zawsze była przy mnie, gdy nikt inny nie przejmował się, tym co działo się ze mną.
- I co z nim? Dalej jest niesamowicie przystojny, jak to zawsze opowiadałaś?
Zaśmiałam się głośno i zaraz zasłoniłam usta dłonią, by uciszyć się nieco, w kawiarnii byli też inni ludzie. Cass wyglądała na szczerze zainteresowaną, tym co powiem i jeszcze przez chwilę nie odzywałam się, trzymajac ją w niepewności. W końcu pokiwałam głową z szerokim uśmiechem na twarzy i dopiero teraz odpowiedziałam na jej pytanie:
- Jest zabójczo przystojny.



*

dodaję 20. rozdział 20 marca o godzinie 20. ;o

niedziela, 16 marca 2014

19.

  Uśmiechnęłam się szeroko, rozglądając dookoła, wszyscy tutaj byli, w końcu nikt nie mógł opuścić urodzin Liama. Oprócz całego One Direction, byli też Cass, El, Andy, Aiden, reszta ich ochroniarzy i pozostali przyjaciele Liama, których nie znałam, ale wydawali się naprawdę mili. Na całe szczęście chłopcy mieli duże podwórko z tyłu domu, więc nie było problemu z pomieszczeniem tak dużej ilości osób.
  Przymknęłam oczy, wystawiając twarz do słońca, niedługo będzie o wiele zimniej, dlatego musiałam korzystać z okazji, póki mogłam. Minęły już 2 tygodnie od naszego powrotu z Teneryfy i trudno było mi się przestawić z codziennego widzenia chłopców na tylko od czasu do czasu.
  Powoli wracali do swojej kariery, parę dni po naszym przylocie do Londynu odbyła się premiera ich filmu, o którym wcześniej nie miałam pojęcia. Byłam zła na nich, że nic mi wcześniej nie powiedzieli, a Cass uznała, że jestem głupia, bo ponoć wszędzie w telewizji czy internecie o tym mówili. Później chłopcy musieli udzielić też kilku wywiadów, pierwszy raz od czerwca. Na jednym z nich wydarzyło się coś, czego na pewno się nie spodziewałam. Co innego, gdy czytałam w internecie, jak jakieś dziewczyny mnie nienawidzą, a co innego gdy pokazują moje zdjęcie w telewizji. W TELEWIZJI. Było to to samo zdjęcie, które Louis wstawił na twittera, wtedy gdy ledwo się poznaliśmy. Myślałam, że zemdleję, gdy to zobaczyłam, kobieta, która z nimi rozmawiała, uśmiechała się, jakby właśnie odkryła jakiś wielki sekret.

  - Więc? Co to za dziewczyna? Podobno często ją z Wami ostatnio widać, zdradźcie nam wreszcie kto to jest! Louis, Ty wydajesz się z nią najbliżej. Chcesz coś nam powiedzieć... i Eleanor?
  - To przyjaciółka nas wszystkich, a El nic nie muszę mówić, bo też się z nią przyjaźni - odpowiedział jej Louis chłodnym głosem.

  Po tym już nie spytała o mnie ani razu, ale uwierzcie mi, że jeśli Twoje zdjęcie raz pojawi się w telewizji, ludzie Cię zauważają. Jednego dnia, gdy moja mama wróciła z zakupów, rzuciła przede mnie gazetę. Uniosłam brwi ze zdziwieniem, spoglądając na to na nią, to na przedmiot przede mną.

  - Otwórz - powiedziała cicho.

  Gdy zobaczyłam artykuł w środku, miałam wrażenie, że moje serce przestało na chwilę bić. Dlaczego nie pomyślałam o tym, że ludzie będą nam robić zdjęcia na Teneryfie? Tak dobrze się bawiłam, że w ogóle na to nie wpadłam. A jednak, miałam dowód przed sobą, moje zdjęcia z chłopakami były w gazecie. Na jednym z nim, szłam z Louisem przez plażę, tylko w naszych strojach kąpielowych. Na kolejnym było widać jak siedząc przy stole, rozmawiam z Harrym, ale to nie to najbardziej przykuło moją uwagę. Ostatnie zdjęcie było z tego dnia, gdy poszłam biegać z Liamem i Niallem, ktoś sfotografował jak niosę Nialla na plecach. Cały artykuł był napisany po to, by ustalić, który z nich ze mną kręci. Napisali o tym, że "tajemnicza dziewczyna" wydaje się być najbliżej z Louisem, ale jeśli coś by między nami było, to raczej nie okazywalibyśmy naszych relacji tak otwarcie, biorąc pod uwagę to, że ma dziewczynę. W tym momencie pomyślałam, że ktoś całkiem mądry musiał to napisać, jednak się myliłam. Autor tekstu w końcu doszedł do wniosku, że prawdopodobnie kręcę z Harrym, Liamem i Niallem, i nie umiem wybrać jednego.
Jasne.
  - Sky.
  Otworzyłam szybko oczy, gdy głos wyrwał mnie z moich rozmyślań. Musiałam przestać ciągle o tym myśleć, co się stało, to się nie odstanie.
  - Myślałam, że zasnęłaś - powiedziała Cass, spoglądając na mnie.
  Uśmiechnęłam się do niej szeroko, kręcąc głową. Między nami wszystko było już w jak najlepszym porządku, tak jak przed naszą kłótnią. Oczywiście, gdy tylko wróciliśmy, poszłam przeprosić ją jeszcze raz, ale ona już mi wybaczyła, kazała mi za to opowiedzieć wszystko o wyjeździe.
  - Nie, po prostu myślałam o czymś.
  Sięgnęłam po puszkę z piwem i wypiłam parę łyków, nie byłam pewna, które to już było dzisiaj. Zaburczało mi w brzuchu, na co Cass zaśmiała się lekko. Nie było w tym nic śmiesznego, byłam cholernie głodna, a Harry'emu i Andy'emu wieki zajmowało upieczenie czegoś na tym grillu.
  - Cass, nie mogę już wytrzymać - jęknęłam, na co tylko zaczęła śmiać się głośniej.
  - Co tu się dzieje, ona coś brała?
  Louis pojawił się nagle obok nas i wskazał kciukiem na moją przyjaciółkę, która zaczęła się powoli uspokajać.
  - Nie, śmieje się z mojego cierpienia.
  - Śmieję się z tego, że jadłaś jakieś 2 godziny temu - odpowiedziała Cass, kręcąc głową z niedowierzaniem.
  - No właśnie, to było wieki temu...
  Louis uśmiechnął się do nas szeroko i stuknął swoją puszką o nasze, po czym we trójkę wypiliśmy nasze piwa do końca.
  - Myślę, że już skończyli - mruknął Louis, gdy obrócił się w stronę grilla.
  - Dzięki Bogu! - zerwałam się w miejsca i nawet na nich nie patrząc, pobiegłam do naszych dzisiejszych kucharzy.
  Złapałam talerz i wysunęłam rękę z nim do przodu, przyglądając się temu, co zrobili.
  - Andy, nałóż mi to - pokazałam palcem - i to, o ten duży kawałek, tak.
  Harry zmarszczył brwi, przyglądając się jak na moim talerzu pojawia się coraz większa góra jedzenia.
  - Bierzesz też dla Cass?
  - Co? Oczywiście, że nie, to dla mnie.
  Andy zaczął się śmiać, a Harry zabrał mi talerz z rąk, mówiąc, że nie mogę zjeść, aż tyle sama. Chciał mnie zagłodzić, bezduszny...
  Usiadłam przy stole z głośnym westchnieniem, stawiając przed sobą talerz z wybranym dla mnie przez Harry'ego jedzeniem.
  - Coś się stało? - usłyszałam zaniepokojony głos Liama.
  Musiałam wyglądać na naprawdę smutną, uśmiechnęłam się zaraz do niego, żeby go uspokoić.
  - Po prostu Harry zabrał połowę mojego jedzenia...
  Liam zaśmiał się lekko i poklepał mnie po ramieniu pocieszającym gestem. Reszta też zaczęła się zbierać przy stole i szybko pociągnęłam Cass za rękę, żeby usiadła z mojej drugiej strony.
  Gdy wszyscy już zjedliśmy, dopiero wtedy zaczęło się prawdziwe picie. Siedziałam z boku, obserwując ich z uśmiechem na twarzy, wakacje się już kończyły i bałam się, że teraz nic już nie będzie takie samo. Postanowiłam jednak cieszyć się tym ostatnim, zwyczajnym dniem, gdy mogliśmy po prostu spędzać razem czas, śmiejąc się i rozmawiając na głupie tematy. Będzie mi tego brakowało.
  Cass chichotała głośno razem z El, dziewczyny od razu się polubiły, w pewnych kwestiach były do siebie naprawdę podobne. Liam, Andy, Harry i paru nieznanych mi chłopaków grali w karty, krzycząc co chwilę głośno i z tego co udało mi się zrozumieć, Harry oszukiwał. Aiden obserwował wszystkich wokół siebie, ale na jego twarzy nie było już tego napięcia i jego oczy były lekko zamglone, a nie skupione jak zawsze. Zayn rozmawiał z Niallem i wyglądał na bardzo rozbawionego tym, co mówił mu blondyn. Policzki Nialla były już całe czerwone i nawet z daleka mogłam zauważyć, że był pijany, ale nie wiedziałam jak bardzo. Nie mogłam tylko odszukać jednej osoby, rozglądałam się dookoła ze zmrużonymi oczami, próbując wypatrzyć mojego najlepszego przyjaciela. Gdzie on do cholery się podział?
  - Hej. - Louis szturchnął mnie łokciem i usiadł koło mnie.
  - Hej.
  Spojrzałam na niego zaskoczona jego nagłym pojawieniem się i uśmiechnęłam się niewyraźnie, na co od razu zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie.
  - W skali od 1 do Nialla, jak bardzo jesteś najebana? - spytał poważnym tonem.
  - Co?
  Odszukałam wzrokiem blondyna, który właśnie biegał wokół drzewa, a Zayn stał obok z rękami założonymi na pierś, zaśmiałam się głośno, zakrywając dłonią usta. A więc jednak, był bardzo pijany.
  - 1, a Ty? - spojrzałam z powrotem na Louisa.
  Złapał się dłonią za podbródek i przez chwilę miał minę, jakby poważnie się nad tym zastanawiał. Parsknęłam cicho śmiechem, na co zrobił urażoną minę.
  - 3. Czemu siedzisz tu sama?
  - Po prostu... myślę, wiesz, będzie mi Was brakować...
  - Sky, wyjeżdżamy na 3 tygodnie, gdy wrócimy to od razu się zobaczymy.
  Louis spoglądał na mnie, nie rozumiejąc o co mi chodzi, westchnęłam cicho i pokręciłam głową.
  - Na kilka dni, później znowu pojedziecie.
  - I znowu wrócimy, zawsze będziemy tutaj wracać. - Louis złapał mnie za dłoń, ściskając ją mocno. - Jesteś jednym z moich najlepszych przyjaciół i to się nie zmieni, rozumiesz?
  Odwróciłam się bardziej w jego stronę, przyglądając się jego twarzy, widziałam, że był poważny, że naprawdę tak uważał. Uśmiechnęłam się szeroko do niego i praktycznie rzuciłam się na niego, przytulając go z całych sił.
  - Sky, dusisz mnie.
  Odsunęłam się od niego ze śmiechem i usiadłam z powrotem w moim krześle, tym razem krzyżując przed sobą nogi.
  - Muszę Ci o czymś powiedzieć - mruknął i rozejrzał się dookoła, sprawdzając czy nikt nas nie słyszy. - Kupuję mieszkanie dla mnie i El.
  - Wow, Louis! To świetnie. - przytuliłam go jeszcze raz, na co uśmiechnął się do mnie szeroko.
  Naprawdę cieszyłam się z ich powodu, Louis i El byli jedną z tych idealnych par, które były dla siebie stworzone. Przy okazji, sama na tym skorzystam, bo El będzie częściej w Londynie, co znaczyło, że będę mogła spędzać z nią więcej czasu. Jej też pewnie nie zobaczę przez ten najbliższy czas...
  - Ugh, naprawdę będę za Wami tęsknić, to będzie takie dziwne nie widzieć Was przez 3 tygodnie.
  - Nie martw się, codziennie będę robił Niallowi zdjęcie i Ci wysyłał. - powiedział Louis, na co jęknęłam cicho i zasłoniłam twarz dłońmi.

*

  Nadszedł ten koszmarny dzień, dzień wyjazdu One Direction. Musieliśmy pożegnać się w ich domu, bo na lotnisku byłoby zbyt duże zamieszanie w związku z fankami. Teraz zresztą też stały przed bramą, krzycząc głośno i płacząc. Chłopcy już poszli się z nimi zobaczyć, rozdali im autografy i zrobili mnóstwo zdjęć. Teraz wrócili do środka i nadszedł czas, żeby się pożegnać.
  Pierwszy podszedł do mnie Liam z lekkim uśmiechem na twarzy i zaraz objął mnie ramieniem.
  - Nie kłóć się z Cass, jak mnie nie będzie, co?
  Zaśmiałam się cicho i pokiwałam głową, obiecując, że tego nie zrobię. Nigdy więcej.
  - I jeszcze coś... - zaczął Liam, a ja spojrzałam na niego z zaciekawieniem. - Pozdrów swoją mamę.
  - Będzie wniebowzięta. - uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie jej reakcję, gdy jej o tym opowiem.
  - Będę za Tobą tęsknić, Sky.
  - Ja bardziej - mruknęłam, chowając twarz w jego ramieniu.
  Chłopak westchnął głośno, po chwili odsunął się i poszedł do kolejnej osoby. Zobaczyłam Nialla niedaleko mnie, ale szybko odwróciłam się w drugą stronę, nie byłam jeszcze gotowa na konfrontację z nim.
- Zayn!
  Mulat obrócił się w moją stronę z tym swoim krzywym uśmiechem, którym często mnie obdarzał. Wyciągnął ramiona w moją stronę, a ja od razu wtuliłam się w niego.
  - Nie graj beze mnie w Icy Towera, ok?
  Zayn zaśmiał się cicho i pokiwał głową, mówiąc mi, że nigdy by tego nie zrobił. Nie byłam właściwie pewna, czy do końca mu wierzyłam. Później przyszła kolej na Harry'ego, chłopak miał wykrzywioną twarz w grymasie i wyglądał na naprawdę smutnego.
  - Och, Harry!
  Styles zacisnął mocno ręce wokół mojej talii i staliśmy tak przez dłuższą chwilę, nic nie mówiąc.
  - Harry, zobaczymy się za 3 tygodnie.
  Tym razem to ja byłam tą osobą, która kogoś pocieszała, ale widziałam jak bardzo to nim wstrząsnęło. Pokiwał tylko głową w odpowiedzi i poszedł dalej, żeby pożegnać się ze swoją siostrą. Odetchnęłam głęboko, pożegnanie z tą trójką było już dla mnie trudne, a co dopiero z tymi, którzy mi jeszcze zostali.
  - Sky.
  Odwróciłam się na dźwięk głosu Louisa. Nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo się do niego przywiązałam przez ten czas, że stał się tak ważną częścią mojego życia, zresztą oni wszyscy, ale jednak to z Louisem byłam najbliżej.
  - Widzimy się niedługo, tak? - mruknęłam ze słabym uśmiechem.
  Louis uśmiechnął się szerzej i przyciągnął mnie do siebie, przytulając mocno. W końcu gdy odsunął się ode mnie, uderzył mnie w ramię.
  - Nie zdziczej bez nas.
  - Myślę, że raczej to ja powinnam powiedzieć to do Ciebie.
  Zmarszczyłam brwi, a Louis prychnął cicho i spojrzał za siebie na El, która nerwowo bawiła się rękawem swojej bluzy.
  - Muszę do niej pójść...
  - W porządku. Louis?
  - Tak? - odwrócił się szybko do mnie i widziałam, że jest teraz skupiony na tym, co powiem.
  - Masz do mnie pisać codziennie, jasne?
  - No tak, przecież mówiłem, będę Ci wysyłać zdjęcia Nialla.
  Zaśmiałam się lekko, kręcąc głową, ale widząc jego minę, po chwili już spoważniałam. Przytulił mnie ostatni raz i zostałam sama. Zagryzłam nerwowo wargę, próbując odegnać łzy, napływające mi do oczu. Nagle czyjeś dłonie spoczęły na moim brzuchu i ktoś przytulił się do moich pleców. Odetchnęłam głęboko, doskonale zdając sobie sprawę z tego, kim jest ta osoba.
  Niall po chwili odsunął się trochę ode mnie i odwrócił mnie za ramię w swoją stronę. Uśmiechał się wesoło jak zawsze, ale jego oczy nie miały tego radosnego blasku. Wpatrywałam się w niego, nie mogąc wykrztusić ani słowa, może i były to tylko 3 tygodnie, ale mi wydawało się, jakby to była wieczność.
  - Więc idziesz teraz na studia, co? - spytał, nieudolnie starając się odwrócić moją uwagę od ich wyjazdu.
  Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się nieznacznie, nie mogłam się przecież tak nad sobą użalać.
  - Co będziesz studiować? Zapomniałem... coś ze sportem, ale co dokładnie? - Niall zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć.
  - Sport.
  - Sport? - spytał ze zdziwieniem.
  - Tak, sport to kierunek moich studiów - powiedziałam z rozbawieniem, a on zaśmiał się lekko.
  Zapadła między nami cisza i wiedziałam, że to ten moment, że musimy się ze sobą pożegnać.
  - Hej, nie płacz. - Nial przyłożył kciuk do mojego policzka, ścierając łzy.
  Znowu się rozpłakałam, chyba ktoś odkręcił we mnie jakiś kurek, bo gdy wcześniej w ogóle tego nie robiłam, to teraz zdarzyło mi się to kolejny raz. Naprawdę nie chciałam płakać przy Niallu, ale nie mogłam powstrzymać tych paru łez, które potoczyły się po mojej twarzy. Otarłam szybko oczy i posłałam blondynowi smutny uśmiech.
  Niall położył dłonie na moich biodrach, a ja zadrżałam od samego jego dotyku i tego jak blisko mnie teraz stał.
  - Przynajmniej wiem, że na pewno będziesz za nami tęsknić, co?
  Uśmiechnęłam się smutno na jego słowa, nie spuszczając wzroku z jego twarzy, tak jakbym chciała wyryć ją sobie w pamięci.
  - A Ty? - wyrwało mi się, na co zarumieniłam się lekko.
  - Co ja? - spytał, nie rozumiejąc, co mam na myśli.
  - Czy będziesz tęsknił...
  Niall nic nie odpowiedział, tylko przytulił mnie mocno do siebie. Przymknęłam oczy, czując zapach jego perfum, a on przesuwał wolno ręką po moich plecach w uspokajającym geście. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał, nie chciałam, żeby mnie puszczał, ale w końcu musiał to zrobić.
  Niall patrzył przez chwilę na mnie i przyłożył usta do mojego czoła, a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Moje serce biło teraz dwa razy szybciej, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa i bałam się, że za chwilę upadnę.
  - Oczywiście, że będę za Tobą tęsknił - w tym momencie czułam jak na moje usta wkrada się lekki uśmiech, a w moich brzuchu jakby wzbiło się stado motyli. - Wszyscy będziemy, Louis pewnie najbardziej.
  Skrzywiłam się nieznacznie, ale on tego nie zauważył i zaśmiał się lekko. Och Niall, gdybyś tylko wiedział...
  - Ok, chłopaki, zbieramy się.
  Podążyłam wzrokiem za wysokim mężczyzną, który właśnie stanął przy drzwiach i pokazał ręką, by się pośpieszyli. Rozpoznałam go od razu ze zdjęć, które widziałam w internecie, chyba nazywał się Paul i był takim ich drugim ojcem w czasie trasy.
  - No to... - zaczął Niall niezręcznie. - zobaczymy się niedługo.
  - Powodzenia - mruknęłam ze słabym uśmiechem.
  Objęłam go rękami za szyję, przytulając się do niego jeszcze raz, ale zaraz niestety musiałam go puścić i chłopcy wyszli z domu.
  Westchnęłam głośno, a El położyła rękę na moim ramieniu, nawet nie zauważyłam jak do mnie podeszła. Odczekaliśmy wszyscy chwilę, aż chłopcy odjadą i fani odejdą spod domu. Później El zamknęła drzwi na klucz i włączyła jakieś systemy alarmowe, którym nie poświęciłam zbyt wiele uwagi. Cass złapała mnie pod ramię, ciągnąc w stronę bramy. A mówiłam, że wakacje szybko się skończą?

*

Jakiś taki dziwny ten rozdział wyszedł...
Kogo relacje ze Sky lubicie najbardziej? :)

poniedziałek, 10 marca 2014

18.

 Książki to cudowna rzecz, zawsze gdy zaczynałam jakąś czytać, nie mogłam się później od niej oderwać przez długi czas. Wieczorem, gdy wróciliśmy do naszego apartamentu, wyciągnęłam z torby lekturę, którą wcisnęłam pod stos ubrań, w razie gdybym potrzebowała czegoś do robienia w samolocie.
W taki właśnie sposób minęła mi większość nocy - na czytaniu, potrafiłam się tak w tym zatracić, że często nie zdawałam sobie sprawy z tego ile czasu minęło i tak stało się i tym razem.
  Dlatego teraz szłam na plażę z wielkimi cieniami pod oczami i kwaśną miną, co przerywałam co chwilę, gdy musiałam ziewnąć.
  - Co Ty robiłaś w nocy? Wyglądasz strasznie.
  Zayn przyglądał mi się podejrzliwie, zmrużyłam oczy, by lepiej go widzieć przy tym oślepiającym mnie słońcu. Potrzebowałam ciemności... i snu.
  - Dzięki - mruknęłam. - Czytałam książkę.
  Chłopak uniósł brew, teraz wyglądając na bardziej zaciekawionego, a widząc jak się krzywię, ściągnął okulary przeciwsłoneczne z głowy i podał mi je. Założyłam je szybko i odetchnęłam z uglą, od razu lepiej. Uśmiechnęłam się do Zayna z wdzięcznością.
  - Więc? Co to za książka? - spytał, a po chwili zmarszczył lekko nos i dodał: - Nie mów, że jakiś erotyk. Chyba jednak nie chcę wiedzieć...
  Przewróciłam oczami, chociaż i tak nie zauważył tego przez ciemne szkła, zakrywające połowę mojej twarzy.
  - Nie, to fantastyka.
  Wydawało mi się, jakby jego twarz trochę się rozjaśniła i teraz wpatrywał się we mnie wesołym wzrokiem.
  - Uwielbiam fantastykę!
  Uśmiechnęłam się do niego wesoło, próbując zapomnieć o moim zmęczeniu i skupić się na rozmowie.
  - Oglądałeś film "Dary Anioła: Miasto Kości"? - Zayn pokręcił przecząco głową i zmarszczył lekko brwi, co dało mi do zrozumienia, że pierwszy raz o tym słyszy. - Premiera była parę dni przed tym jak tu przylecieliśmy, poszłam do kina z Aidenem i Aną.
  - Co w związku z tym?
  Zayn wyglądał teraz na trochę znudzonego, więc zmrużyłam oczy, posyłając mu groźne spojrzenie, choć i tak go nie widział.
  - Spodobał mi się film i chciałam przeczytać książkę, właśnie ją czytałam w nocy, to w związku z tym.
  Na jego twarzy teraz pojawił się wyraz zrozumienia i pokiwał lekko głową. Chyba myślał przed chwilą, że będę opowiadać mu jakąś przypadkową historię, nie mającą związku z tematem rozmowy.
  - To o czym to jest?
  Tylko na to pytanie czekałam, zaczęłam opowiadać mu o wszystkim z widocznym podekscytowaniem, machałam wokoło rękami, a Zayn uśmiechał się z rozbawieniem. Gdy skończyłam mówić mu o książce, doszliśmy na miejsce, gdzie rozłożeni już byli nasi przyjaciele.
  - Długo Wam coś zajęło, mam nadzieję, że nie kradniesz mi Sky... - mruknął Louis.
  Zaśmiałam się lekko i zaczęłam iść w jego stronę z wyciągniętymi rękami. Louis już chciał mnie przytulić, gdy ominęłam go i wtuliłam się w Liama. Czułam jak jego klatka piersiowa unosi się od śmiechu i uśmiechnęłam się z twarzą schowaną w jego koszulce.
  - El, pociesz mnie, Sky złamała mi serce.
  Odwróciłam głowę w ich stronę i El puściła mi oczko, na co zaśmiałam się lekko.
  Gdy już rozebrałam się do mojego bikini, wysmarowałam olejkiem i rozłożyłam wygodnie na ręczniku, oczy same zaczęły mi się zamykać. Próbowałam rozmawiać z resztą, ale co chwilę wyłączałam się z rozmowy i przyłapywałam się na tym, że prawie zasnęłam. W końcu senność była zbyt wielka i postanowiłam z nią nie walczyć.
  Otworzyłam oczy i zamrugałam parę razy, na twarzy dalej miałam okulary przeciwsłoneczne Zayna. Od razu miałam to dziwne uczucie, że coś jest nie w porządku. Chciałam zdjąć okulary, ale nie mogłam ruszyć ręką. Spojrzałam w dół, by zobaczyć... Zakopali mnie. Całe moje ciało znajdowało się pod piaskiem, poza głową i szyją. Ha ha ha, bardzo zabawne...
  Spojrzałam w lewą stronę, by zobaczyć Harry'ego praktycznie duszącego się ze śmiechu. Turlał się na ręczniku, trzymając się za brzuch i wyglądał jakby dostał jakiegoś ataku.
  - Harry!
  Jeszcze przez chwilę nie mógł się uspokoić, ale w końcu siadł prosto i otarł łzy rozbawienia z twarzy. Posłał w moją stronę zadziorny uśmiech, by po chwili wzruszyć nieznacznie ramionami.
  - Mówiłem, że się zemszczę.
  Nie miałam pojęcia o czym on mówi, zastanawiałam się nad tym przez chwilę i nagle mnie olśniło. Oczywiście, że też wcześniej o tym nie pomyślałam. Przecież narysowałam na jego twarzy mazakiem, gdy spał i rzeczywiście, gdy później rozmawialiśmy przez telefon, mówił, że się zemści. Jednak nie podejrzewałam, że zrobi to naprawdę.
  - Ok, ok. Pośmiałeś się, teraz mi pomóż.
  Jakim cudem udało im się zakopać mnie pod piasek, aż tak głęboko i w ogóle mnie przy tym nie budząc? To chyba na zawsze pozostanie jedną z największych zagadek mojego życia.
  Harry pokręcił głową z niewinną miną na twarzy, podnosząc się w tym samym czasie z miejsca.
  - Wiesz, chyba pójdę do reszty pograć w siatkę. - przeciągnął się na te słowa i odszedł.
  Zabiję go. Naprawdę to zrobię, ten piasek mi świadkiem. Rozglądałam się dookoła, czując coraz większy niepokój, ale wydawało się, że nikt nie zauważał mojej wystającej z ziemi głowy. Myślałam, że Harry sobie żartował, że idzie pograć, ale mijało coraz więcej minut, a on nie wracał. Świetnie...
  - Sky?
  Obrócił głowę w stronę nowego głosu, by zobaczyć Deo z puszką piwa w ręce, zaraz koło niego pojawił się Niall, trzymający to samo. Patrzyli na mnie chwilę, jakby nie rozumieli co się dzieje, a później zaczęli głośno się śmiać. Westchnęłam cicho i poczekałam, aż skończą.
  - Wyciągnijcie mnie, prooooszę.
  Niall podszedł do mnie i kucnął obok. Och dzięki Ci, nic dziwnego, że jesteś moim ulubieńcem.
  - Deo. - machnął ręką do kuzyna, a ten zaraz znalazł się obok nas.
  Zamiast jednak zacząć mnie wykopywać jak się spodziewałam, najpierw postanowili zrobić sobie ze mną zdjęcia. W pierwszym odruchu, miałam ochotę uderzyć ich po głowach, ale skoro i tak nie mogłam tego zrobić, zaczęłam robić głupie miny do zdjęcia.
  - Kto Ci to zrobił? - spytał Deo, gdy już zaczęli odgarniać piasek na boki.
  - Harry...
  - Albo tak długo nas nie było albo Harry niepokojąco szybko umie wykopywać doły - mruknął Niall.
  - Ta, pewnie dużo ćwiczył - dodałam.
 - Obstawiam, że ogródek Stylesów skrywa wiele ukrytych skarbów - powiedział Deo, na co spojrzałam na niego dziwnie. - No wiesz, byłych dziewczyn czy coś.
  Wybuchnęłam głośnym śmiechem, w czym zawtórował mi Niall, a na twarzy Deo pojawił się zadowolony z siebie uśmiech.

*

  Ostatniej nocy na Teneryfie, nie mogłam spać. Może dlatego, że wiedziałam, że gdy obudzę się rano, opuścimy to miejsce. Wygramoliłam się z łóżka, przy czym zaplątałam się w pościel i prawie upadłabym na podłogę. Gemma na szczęście się nie obudziła.
  Wyszłam z pokoju, przeszłam przez ciemny salon i skierowałam swoje kroki na balkon. Na dworze nadal było ciepło, więc nie było mi zimno mimo moich krótkich spodenek, koszulki na ramiączkach i bosych stóp.
  - Hej.
  Podskoczyłam, gdy nagle usłyszałam głos. Myślałam, że byłam tu sama. Spojrzałam w bok na krzesło pod ścianą i rzeczywiście siedział tam Niall, na którego wcześniej nie zwróciłam uwagi.
  - Chcesz, żebym dostała zawału? - położyłam sobie rękę na piersi, robiąc oburzoną minę.
  - Jasne, to mój cel życiowy.
  - Och, świetnie, dzięki Niall.
  Blondyn zaczął się śmiać, na co ja mimowolnie zrobiłam to samo, słysząc jego śmiech, nie dało się pozostać poważnym.
  Gdy już się uspokoiłam, oparłam się plecami o barierkę i spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
  - Czemu nie śpisz?
 - Mówiłem Ci, Deo chrapie. - Niall zmarszczył nieznacznie nos, na co zachichotałam.
  - Rzeczywiście.
  Pokiwałam głową, przypominając sobie naszą rozmowę w kuchni, zanim poszliśmy razem biegać, co skończyło się niesieniem Niall na baranach...
  - A Ty?
  - Nie mogłam spać - mruknęłam, przyglądając się moim stopom, jakbym widziała tam coś interesującego. - To chyba dlatego, że już jutro wyjeżdżamy, chciałabym zostać dłużej.
  Przez chwilę panowała między nami cisza, przez co poczułam się niezręcznie. Dlaczego Niall nic nie odpowiada? Uniosłam głowę i zobaczyłam, że Irlandczyk wpatruje się w widok z balkonu ze zmarszczonymi lekko brwiami. Odwrócił w końcu wzrok w moją stronę z lekkim uśmiechem na twarzy.
  - Ok, mam pomysł.
  Uniosłam brew, czekając, aż powie coś więcej, ale on wstał z krzesła i pokazał mi, żebym szła za nim. Dopiero, gdy stanął przy drzwiach wejściowych i zaczął ubierać buty, coś mi zaczęło nie pasować.
  - Niall?
  - Idziemy na plażę! - zawołał wesoło.
  Spojrzałam w dół na siebie, dobrze, że nie spałam w normalnych piżamach, tak mogłam wyjść na dwór. Wsunęłam stopy w japonki, złapałam kartę do drzwi, która leżała na szafce i wyszliśmy. Zamknęłam drzwi, a Niall w tym czasie już zdążył wezwać windę.
  - Wow, jeszcze nie widziałam, żeby ta winda, aż tak szybko przyjechała - mruknęłam, wchodząc do środka.
  - W nocy niezbyt dużo osób jeździ windą, wiesz? - Niall posłał mi rozbawiony uśmiech.
  - Serio? - spytałam ironicznie.
  - Serio.
  Zdążyliśmy już zjechać na dół, hol świecił pustkami, nawet recepcjonistki nie było na jej stałym miejscu. Szybko przeszliśmy korytarzem i znaleźliśmy się na dworze, odetchnęłam głęboko morskim powietrzem.
  - A tak właściwie będziemy robić coś konkretnego na tej plaży? - spytałam, ściągając japonki i moje stopy dotknęły chłodnego piasku.
  Niall uśmiechnął się tylko tajemniczo, zostawił buty i skarpetki na początku plaży i poszedł dalej, w stronę wody. Stałam przez chwilę w miejscu, zastanawiając się co mu chodzi po głowie i zaraz podbiegłam do niego. Nial ściągał właśnie koszulkę przez głowę, na co wytrzeszczyłam na niego oczy.
  - Co robisz? - spytałam niepewnie.
  Niechętnie oderwałam wzrok od jego torsu i spojrzałam do góry, by zobaczyć jego wesoły uśmiech.
  - Idziemy popływać.
  Zaśmiałam się lekko i spytałam:
  - Serio?
  - Serio.
  Uśmiechnęłam się pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że podobna sytuacja wydarzyła się w windzie. Niall ściągnął już dresy i został jedynie w bokserkach. Przełknęłam głośno ślinę, co innego gdy byliśmy na plaży z całą naszą ekipą, a co innego gdy byliśmy tutaj sami. W nocy. I on stał przede mną w samych bokserkach. Ten chłopak chyba naprawdę chce, żebym dostała zawału.
  - Dawaj Sky, kto ostatni w wodzie ten frajer!
  Niall od razu pobiegł w stronę morza, a ja szybko zrzuciłam z siebie koszulkę i spodenki, zostając w samej bieliźnie. Gdy dobiegłam do niego, był już zanurzony w wodzie do brody.
  - Fraaaajer - rzucił śpiewnym tonem.
  - Byłeś już rozebrany, idioto. To nie fair.
  Niall wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem.
  - Nikt nie powiedział, że życie jest fair.
  - Ach, gdyby ludzie wiedzieli jak bardzo Niall Horan jest mądry...
  Chłopak wybuchnął głośnym śmiechem, połykając przy tym trochę wody i zaczął się krztusić. Poklepałam go mocno po plecach, a on spojrzał na mnie z wyrzutem.
  - Teraz to Ty chcesz mnie zabić, to Twoja zemsta za moją próbę?
  Pokiwałam głową z rozbawionym uśmiechem i odpłynęłam kawałek od niego, jednak on popłynął od razu za mną.
  - Ok, umówmy się, że już nie będziemy próbowali się zabić - powiedział z poważną miną.
  - Zgoda - odpowiedziałam, próbując się przy tym nie zaśmiać.
  Niall pływał ciągle wkoło mnie albo przecinał mi drogę, przez co musiałam się zatrzymać. W końcu chlapnęłam w niego wodą, a on wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami i pokazał na mnie oskarżycielsko palcem.
  - To podchodzi pod próbę utopienia. Nasza umowa zostaje zerwana! - zawołał dramatycznie i odpłynął ode mnie.
  Zawołałam za nim, ale on udawał, że mnie nie słyszy. Pewnie myślał, że od razu popłynę za nim, dlatego zrobiłam odwrotnie i zaczęłam z powrotem pływać, nie zwracając na niego uwagi. Jednak już po kilku minutach, zaczęłam rozglądać się zanim wokół, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec. Zmrużyłam oczy, by wyostrzyć mój wzrok, ale nie mogłam dostrzec tej jego brązowo-blond czupryny.
  Nagle poczułam ucisk na kostce i pisnęłam głośno, gdy coś pociągnęło mnie pod wodę. A raczej ktoś. Niall wyszczerzył się do mnie szeroko, gdy już wypłynęłam na powierzchnię. Mogłam się tego spodziewać.
  - Jeśli tamto podchodziło pod próbę utopienia, to nie wiem jak to nazwiesz.
  Niall zaśmiał się tylko wesoło i zanurkował kolejny raz, na co szybko od niego odpłynęłam.

*

 Wbiegłam do samolotu i klepnęłam ręką w najbliższe siedzenie.
  - Pierwsza!
  Liam wszedł za mną do środka i oparł się dłońmi o kolana z niezadowoloną miną. Zaśmiałam się lekko i opadłam na miejsce. Ścigałam się z Liamem do samolotu, odkąd wyszliśmy z terminalu, ochrona na lotnisku zdecydowanie nie była zadowolona. Matt, jeden z ochroniarzy One Direction, musiał pójść naprostować sytuację, wcześniej oczywiście zdążył do nas krzyknąć, że oboje mamy przechlapane. Prawdopodobnie Liam bardziej, w końcu to on jest wielką sławą, która nie powinna robić takich rzeczy. Właściwie to nikt nie powinien. Gdybym była tu z kimś innym, już dawno wyrzuciliby mnie z lotniska.
  - Podłożyłaś mi nogę - powiedział Liam.
  Pokręciłam głową i usiadłam w wygodnym fotelu. Mój oddech już powoli wracał do normy, odgarnęłam włosy z twarzy i odpowiedziałam:
  - Daj spokój, potknąłeś się o stopę Harry'ego.
  Liam w końcu się ze mną zgodził, bardzo niechętnie, ale właśnie to była prawda. Reszta naszej ekipy po chwili też pojawiła się w samolocie.
  - Wy. - Aiden wskazał na nas palcem. - Zabiję.
  - Ona mi kazała - odpowiedział od razu Liam z poważną miną.
  Wytrzeszczyłam na niego oczy, a reszta śmiała się głośno wokół nas.
  - Chyba sobie żartujesz, powiedziałam tylko, że założę się, że jestem od Ciebie szybsza, nie musiałeś proponować, żebyśmy to od razu sprawdzili.
  W tym momencie w stronę Liama posypało się parę groźnych spojrzeń, a mianowicie od ich ochrony. Zaśmiałam się pod nosem, zadowolona z tego, że nie patrzą tak na mnie.
  - Liam, Ty niegrzeczny chłopcze. - Louis poczochrał jego włosy, na co Liam skrzywił się i od razu od niego odsunął.
  Wszyscy śmiali się jeszcze chwilę, aż w końcu każdy zajął swoje miejsce. Przez tę całą sytuację na chwilę zapomniałam, co tak naprawdę będziemy robić. Lecieć samolotem. Mimo tego, że leciałam już wcześniej, to i tak się stresowałam. Na szczęście, nie aż tak bardzo jak pierwszym razem. Potrzebowałam jednak odwrócić czymś moją uwagę, dlatego obróciłam się w stronę Zayna i już miałam otwierać usta, gdy zobaczyłam, że on śpi. Ok, jak to możliwe, że zasnął, skoro siedział w tym miejscu od jakichś 2 minut?
  Odetchnęłam głęboko i rozejrzałam się dookoła, Gemma posłała w moją stronę całusa, a ja udałam, że go łapię i przykładam sobie do serca. Mój wzrok powędrował do Nialla, który rozmawiał o czymś z Deo, machając rękami na wszystkie strony. Od samego patrzenia na niego, udało mi się trochę uspokoić nerwy. Po chwili, jak gdyby poczuł mój wzrok na sobie, spojrzał na mnie i uśmiechnął się wesoło w moją stronę. Czułam jak robi mi się ciepło na sercu i nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że uśmiecham się szeroko. Co ten chłopak ze mną robił...
  - Ach Niall, jesteś taki piękny, ach Niall, chodź się ze mną przespać - usłyszałam szept przy moim uchu.
  Odwróciłam się szybko w stronę Louisa i zgromiłam go wzrokiem. Zdzieliłam go dłonią po głowie, na co skrzywił się nieznacznie. El śmiała się cicho z boku, bo najwyraźniej usłyszała, co powiedział. Zmrużyłam oczy, posyłając jej groźne spojrzenie, ale wcale się tym nie przejmowała. Tacy z nich przyjaciele. Całe szczęście, że Zayn zasnął, bo chyba zapadłabym się ze wstydu pod ziemię. Już i tak za dużo osób wiedziało o moim małym zadurzeniu.
  - Nienawidzę Cię - mruknęłam do Lou.
  - Wiem, że mnie kochasz, no może nie tak bardzo jak Nialla, ale jednak.
  Zazgrzytałam zębami, czym tylko wywołałam głośniejszy śmiech El i zadowolony uśmiech Louisa. Westchnęłam głośno i zsunęłam się w moim siedzeniu, by oddalić się trochę od nich, a tym bardziej od Lou. Zapowiada się długa podróż do domu...

*

Byłam pewna, że ten rozdział pojawi się później, ale jest!
W tym tygodniu mam matury próbne, więc raczej nie będę miała czasu pisać.
Dzięki za wszystkie komentarze. <3

środa, 5 marca 2014

17.

  Po tym, gdy Cass chyba 10 razy powtórzyła "dlaczego ja tego nie zauważyłam", a później krzyknęła na mnie, bym się uspokoiła, o dziwo pomogło. W końcu opowiedziałam jej o wszystkim.
 O tym, jak na samym początku to na niego zwróciłam uwagę na tym zdjęciu, które pokazała mi przed koncertem. O tym, jak nie mogłam oderwać od niego oczu, gdy występowali i uśmiech sam pchał mi się na usta. O tym, że na żywo spodobał mi się jeszcze bardziej i większość wieczoru w klubie, wpatrywałam się w niego zauroczona. O tym, jak serce mocno waliło mi w piersi, gdy z nim tańczyłam i nasze twarze znalazły się milimetry od siebie. O tym, jak za każdym razem, gdy przychodziłam do ich domu, liczyłam na to, że on też tam będzie. O tym, jak piszczałam z radości, po urodzinach Perrie, gdy pocałował mnie w policzek. O tym, jak bardzo czułam się smutna, gdy poleciał do Irlandii i nie mogłam go zobaczyć. O tym, jak uderzyłam go piłką w twarz, zwalając go przy tym z nóg. I wreszcie o tym, jak powiedział, że nie interesuje go teraz żaden związek.
  Cass uznała, że nie miał tego na myśli, ale powiedziałam jej, że widziałam po jego twarzy, że mówił poważnie. Westchnęła wtedy głośno i po chwili ciszy, dała mi dwa wyjścia. Pierwsze - przestać go spotykać i po czasie o nim zapomnieć, drugie - być przy nim, ale tylko jako jego przyjaciółka. Dla mnie był to łatwy wybór. Otarłam twarz i zacisnęłam usta, powoli wracając do silnej Sky, jaką byłam zawsze.
  W tym samym miejscu na plaży znalazła mnie Gemma. Zatracona we własnych myślach, nawet nie usłyszałam jak podeszła blisko mnie.
  - Sky, to Ty? - spytała niepewnie.
  Z początku nie rozpoznałam głosu, dopiero gdy uniosłam głowę, zobaczyłam, że to ona.
  - Och, cześć Gem.
  - Martwiłam się o Ciebie! Rozeszliśmy się do pokoi i gdy zobaczyłam, że Ciebie nie ma w naszym trochę się przestraszyłam.
Przyglądała mi się uważnie i na jej twarzy nie było już widać tej radości, co wcześniej, gdy wychodziłam z apartamentu.
  - Um, mówiłaś reszcie, że mnie nie ma? - mruknęłam i wstałam z piasku.
  Naprawdę miałam nadzieję, że pozostali nie zauważyli, że zniknęłam. Gemma uniosła brew, wyglądając teraz na jeszcze bardziej podejrzliwą. Rozejrzała się dookoła, jakby chciała sprawdzić czy na pewno jesteśmy tutaj tylko my dwie.
  - Nie mówiłam. Wszystko w porządku?
  Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niej nieznacznie, właściwie nie było to nawet tak trudne, rozmowa z Cass zdecydowanie mi pomogła.
  - Chciałam po prostu posiedzieć nad wodą - powiedziałam pierwsze, co przyszło mi na myśl.
  Gemma nie wyglądała na do końca przekonaną moimi wyjaśnieniami, ale po chwili wzruszyła ramionami, jak gdyby pokazując, że da mi spokój. Przyglądałyśmy się sobie chwilę w ciszy i zapewne obie zastanawiałyśmy się o czym myśli ta druga. W końcu Gemma odchrząknęła i spytała:
  - A wzięłaś kartę do drzwi?
  Poklepałam się po kieszeniach i otworzyłam szeroko oczy, rzeczywiście, nie miałam jej przy sobie. Chciałam wyjść na dwór i wrócić do środka, niezauważona przy tym przez nikogo, ale nie wzięłam karty, by otworzyć sobie drzwi. Mądre, Sky.
  Gemma zachichotała, spoglądając na mnie z rozbawieniem i pomachała kartą, która wyciągnęła ze swojej kieszeni.
  - Chodźmy spać, już późno.

*

  Obudziłam się wcześnie rano i mimo krótkiej dawki snu, czułam się całkiem wyspana. Wyskoczyłam z łóżka, po czym przeciągnęłam się i uśmiechnęłam pod nosem. Miałam zdecydowanie lepszy humor niż wczoraj. Spojrzałam przez ramię na drugie łózko w pokoju, Gemma spała z szeroko otworzonymi ustami i ręką zwisającą bezwładnie nad podłogą. Zaśmiałam się cicho na ten widok i starałam zachowywać się jak najciszej, by jej przypadkiem nie obudzić. Przebrałam się w białą bokserkę i wygodne spodenki, a na nogi włożyłam adidasy, w których zawsze biegałam.
  Po krótkiej wizycie w łazience, weszłam do kuchni, będąc pewną, że nikogo tam nie zastanę. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam Liama, siedzącego przy stole.
  - Och, cześć - mruknęłam, przystając w drzwiach.
  Chłopak uniósł głowę i uśmiechnął się szeroko na mój widok.
  - Wychodzisz? - spytał po chwili, przyglądając mi się.
  - Idę pobiegać.
  Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej butelkę wody, po czym odwróciłam się z powrotem w stronę Liama.
  Jego twarz rozjaśniła się i wydawał się teraz o wiele mniej zaspany niż przed chwilą.
  - Mogę pójść z Tobą?
  Pokiwałam głową, nie widząc żadnych przeciwwskazań i chłopak szybko wyszedł z pomieszczenia, mówiąc mi, żebym poczekała 5 minut. Odkręciłam butelkę i wzięłam kilka łyków. Schowałam ją z powrotem do lodówki i teraz czekałam na Liama, wpatrując się w moje adidasy. Przydałoby się je wyczyścić...
  Gdy usłyszałam kroki, uniosłam głowę i zamarłam, spodziewałam się zobaczyć Liama, ale do kuchni właśnie wszedł Niall. Co jest z nimi wszystkimi, normalni ludzie na wakacjach powinni teraz spać...
  - Cześć Sky! - zawołał z szerokim uśmiechem.
  - Czemu już nie śpisz? - spytałam od razu.
  - Deo gada przez sen, odkąd tu przyjechaliśmy ledwo śpię. - Niall zmarszczył zabawnie nos, a ja zaśmiałam się cicho.
  - Hej, nie śmiej się z mojego nieszczęścia! - zawołał, udając obrażonego.
  - Wybacz, nie wiedziałam, że jesteś taki wrażliwy. - uniosłam dłonie w obronnym geście, na co on cicho prychnął, ale uśmiechnął się w moją stronę.
  Liam wszedł do środka już przebrany i spoglądał to na mnie, to na Nialla. W końcu odwrócił głowę w moim kierunku z wesołym uśmiechem.
  - To co, idziemy?
  - Chwila, chwila... - odezwał się Niall. - Gdzie idziecie? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
  - Pobiegać - odpowiedziałam kolejny raz tego poranka.
  - Ja też chcę.
  Liam spojrzał na niego z dosyć niezadowoloną miną.
  - Niall, lepiej nie...
  - Mogę Sky? - zwrócił się do mnie blondyn, ignorując swojego przyjaciela.
  Spoglądałam ze zdziwieniem na Liama, nie mając pojęcia o co mu chodzi, ale po chwili zwróciłam wzrok na Nialla, który wpatrywał się we mnie wyczekująco.
  - Jasne - odpowiedziałam, kiwając lekko głową.
  Niall uśmiechnął się z zadowoleniem i już miał wyjść z kuchni, gdy najwyraźniej o czymś sobie przypomniał, bo zawrócił się i oparł o ścianę.
  - O ile oczywiście mnie tam przy okazji nie uderzysz.
  Machnęłam mu ręką, żeby poszedł się już szykować i nic mu nie odpowiedziałam, zagryzając wargę, by się nie roześmiać. Liam śmiał się cicho, siedząc na stołku i po chwili i na moje usta wkradł się szeroki uśmiech. To na pewno będzie wesołe bieganie.

*

  Rozciągałam się jak zawsze przed bieganiem i Liam robił dokładnie to samo obok mnie. Niall stał z rękami schowanymi w kieszeniach swoich dresów i rozglądał się po praktycznie pustej plaży. Włosy miał w jeszcze większym nieładzie niż wtedy, gdy jeszcze byliśmy w hotelu, a oczy dalej tak samo zaspane. Wyglądał cholernie słodko, a zarazem seksownie. Na dodatek jego szare dresy wisiały mu nisko na biodrach - choć to na pewno będzie mu przeszkadzało w bieganiu - i przyciągało to co chwilę mój wzrok.
  - Niall! - zawołał Liam.
  Odwróciłam szybko wzrok i czułam jak robi mi się gorąco na twarzy, bo już od jakichś 5 minut wpatrywałam się w Nialla. Miałam tylko nadzieję, że żaden z nich tego nie zauważył.
  - Co?
  - Porozciągaj się.
  Minęło jeszcze parę minut i zaczęliśmy biec blisko brzegu, ale tak, by woda nie dotykała naszych butów. Niall cały czas coś do nas mówił, niezrażony tym, że mu nie odpowiadaliśmy. Oddychałam powoli, utrzymując równe tempo i co chwilę musiałam się powstrzymywać, żeby się nie zaśmiać z tego co mówił chłopak. Z nim u boku chyba nie uda mi się przebiec moich 10 km, a na pewno będzie ciężko to zrobić...
  - Daleko jeszcze? - mruknął nagle.
  - Zamknij się. - Liam przewrócił oczami i trochę przyśpieszył, żeby biec przed nim.
  Czułam przyjemny wiatr na twarzy, który trochę pomagał wytrzymać w tym gorącu. Mimo tego i tak cała byłam już przemoczona z potu i czułam słone krople na ustach. Gdy zauważyłam małą budkę z jedzeniem i napojami, wiedziałam, że przebiegliśmy już mniej więcej 5 km. Zatrzymałam się, a Niall widząc to, zrobił to samo. Widziałam jak koszulka lepi mu się do ciała, musiałam teraz wyglądać podobnie.
  - Liam! - zawołałam, a ten obejrzał się przez ramię i zawrócił do nas.
  - Ok, możemy teraz wrócić, razem to będzie jakieś 10 km.
  Liam pokiwał głową, a Niall skrzywił się lekko, chciałam go spytać o co chodzi, ale obaj zaczęli już biec. Odetchnęłam głęboko i dołączyłam do nich. To słońce naprawdę doskwierało, czułam jakby mózg miał mi się zaraz usmażyć, oprócz tego nie byłam zmęczona, przyzwyczaiłam się do takich długich tras. Irlandczyk wrócił do swojej gadaniny, na co Liam przyśpieszył i zostawił nas trochę w tyle.
Nasz hotel już majaczył się na horyzoncie, więc nie zostało nam jeszcze, aż tak dużo. Nagle Niall syknął i zatrzymał się, na co ja od razu zrobiłam to samo.
  - Coś się stało? - spytałam zaniepokojona.
  Blondyn trzymał się za kolano i zacisnął usta w cienką linię. Faktycznie słyszałam coś o tym, że miał z nim problem i teraz ułożyłam to sobie wszystko w głowie. To dlatego Liam nie chciał, by z nami biegł.
  - Um, możesz iść?
  - Weź mnie na barana.
  Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, ale on tylko uśmiechnął się do mnie, robiąc przy tym wielkie oczy.
  - Chyba sobie żartujesz...
  Nie wiem jak to się stało i jakim cudem mnie do tego nakłonił, ale chwilę później truchtałam z Niallem na moich plecach. Ok, po prostu nie mogłam się oprzeć temu proszącemu wzrokowi i aż uszy bolały mnie od jego jęczenia jak to bardzo go boli.
  Właściwie okazało się, że Niall był całkiem lekki. Dłońmi trzymałam go za łydki, a on rękami oplótł moją szyję. Kto to widział, żeby dziewczyna nosiła chłopaka... Westchnęłam głośno.
  - Już przestań tak wzdychać, zrobię Ci śniadanie, gdy wrócimy.
  - Oby to było najlepsze śniadanie, jakie w życiu jadłam, Horan - mruknęłam.
  Liam był daleko przed nami i nawet ani razu się na nas nie obejrzał, na całe szczęście byliśmy już blisko naszego celu.
  - Jasne, Carter - odpowiedział mi Niall, na co zaśmiałam się mimowolnie.
  Liam już zatrzymał się, po czym wreszcie odwrócił się w naszą stronę i teraz patrzył na nas jak na idiotów. Podbiegłam do niego, a Niall skakał na moich plecach, śmiejąc się wesoło.
  - Co do cholery, Niall? - spytał Liam.
  - Kolano mnie boli - odpowiedział, wciąż tym wesołym głosem.
  - Liam... pomożesz mi? - posłała mu znaczące spojrzenie w stronę wody, a później spojrzałam na Nialla.
  Blondyn patrzył to na mnie, to na niego, nie wiedząc o co mi chodzi, ale Liam na szczęście zrozumiał i gdy tylko Niall ześlizgnął się z moich pleców, złapał go za nogi, a ja za ręce. Wrzuciliśmy go do morza, mimo jego oburzonych krzyków i śmialiśmy się jeszcze długo, nawet gdy już wróciliśmy do apartamentu, a Niall posyłał nam, w jego mniemaniu, groźne spojrzenia.

*

  To była najlepsza pizzeria, w jakiejkolwiek byłam. Ok, mówiłam tak może już parę razy, ale teraz naprawdę tak uważałam!
  Wypiłam kilka dużych łyków mojej coli i mój wzrok spoczął na ostatnim kawałku mojej pizzy. Mojej i Aidena. Spojrzałam na niego kątem oka i on zrobił to samo. O nie, wiedziałam co teraz się wydarzy...
  Rzuciliśmy się oboje na talerz, szturchnęłam go mocno łokciem, ale ten ani drgnął. Odepchnął moją dłoń i złapał pizzę do ręki. Spojrzał na mnie z zadowolonym z siebie uśmiechem, unosząc rękę do góry w geście zwycięstwa. Zazgrzytałam zębami i próbowałam do niej dosięgnąć, a ten tylko się śmiał, odganiając mnie od siebie niczym natrętną muchę.
  - Serio?
  Spojrzałam na Zayna, który patrzył na nas jakbyśmy urwali się z choinki. Moje jedzenie jest dla mnie ważne, ok? Jeśli jakiś wielki mięśniak, zwany również moim kuzynem, zabiera mi moje jedzenie, muszę jakoś zareagować.
  - Możesz zjeść mój, ja już nie mogę - mruknął Zayn, kręcąc z niedowierzaniem głową na nasze zachowanie.
  Spojrzałam na jego talerz i rzeczywiście został tam kawałek. Jeden, jedyny, samotny... czekał na mnie. Sięgnęłam po niego, zadowolona, że uda mi się jeszcze zjeść, gdy inna dłoń mnie ubiegła. Przesunęłam wzrokiem w górę ręki chłopaka i w końcu dotarłam do jego twarzy. Zmrużyłam groźnie oczy, wpatrując się w Louisa.
  - Oddawaj, Louuuu! - jęknęłam z niezadowoleniem, na co tylko zaśmiał się głośno, odsuwając się ode mnie.
  Cała nasza grupa nie zmieściła się przy jednym stoliku, ale moimi krzykami już zwróciłam na siebie wzrok ich wszystkich. Patrzyli na nas ze zdziwieniem i chociaż nie wiedzieli co się dzieje, to Niall i Deo już śmiali się w najlepsze.
  - Louis, oddaj mi pizzę, bo inaczej poważnie Cię uszkodzę.
  - Ej, Aidenowi nie groziłaś! - zawołał, przesuwając się trochę razem z krzesłem.
  - Bo popatrz jak on wygląda! On by mnie uszkodził bardziej niż ja jego!
  Louis spoglądał przez chwilę na mojego kuzyna i pokiwał po chwili głową, przyznając mi w tej kwestii rację.
  - A ja to co? Też Ci mogę coś zrobić.
  El w tym momencie wybuchnęła śmiechem, który udało jej się wcześniej powstrzymać. Louis wyglądał na bardzo urażonego.
  - Tomlinson! - wstałam z krzesła, a Louis szybko zerwał się ze swojego miejsca i zaczął uciekać z pizzą w ręce.
   To może była już przesada, ale postanowiłam jeszcze bardziej go podręczyć i pobiegłam za nim. Louis pisnął głośno, chyba się tego nie spodziewając i przyśpieszył. Co chwilę obracał się za siebie i w końcu skończyło się na tym, że potknął się o krzesło. Padł na ziemię, a pizza jeszcze przeleciała kawałek i padła koło kogoś nogi. Zakryłam sobie usta dłoniom, co trochę uciszyło mój głośny wybuch śmiechu. Louis przetoczył się na plecy i po prostu leżał w tym samym miejscu, oddychając głośno.
  - Lou, zmarnowałeś pizzę! - zawołałam z niezadowoleniem.
  Mój przyjaciel uniósł się na łokciach i przewrócił oczami, spoglądając na mnie.
  - Masz rację, jedzenie najważniejsze, to, że się prawie zabiłem to nic - mruknął z ironią.
  Zaśmiałam się znowu i po chwili wyciągnęłam do niego rękę, by pomóc mu wstać. Louis spoglądał na mnie chwilę z obrażoną miną, ale w końcu złapał moją dłoń i wstał z podłogi.
  El podeszła do nas z rozbawieniem wypisanym na twarzy i założyła ręce na pierś.
  - Skończyliście już?
  Pokiwaliśmy głowami i chwilę później całą naszą grupą wyszliśmy z pizzerii. Spacerowaliśmy po mieście, czasem zaglądając to do tego, to do tamtego sklepu. Harry już zdążył kupić sobie wielki kapelusz, a Andy okulary przeciwsłoneczne. Dobrali się we dwóch i nakręcali nawzajem, mówiąc co powinni sobie jeszcze kupić. Mi nawet nie chciało się chodzić tam z nimi, więc gdy weszli do kolejnego sklepu, zostałam na dworze i opadłam na ławkę. Odpisałam mamie na SMS-a, którego wysłała mi niedawno i schowałam z powrotem komórkę do kieszeni.
  - BUUUU!
  Podskoczyłam, prawie spadając przy tym na ziemię, a Louis opadł na miejsce obok mnie.
  - Czy Ciebie już całkiem pojebało?
  Wzruszył tylko ramionami, uśmiechając się pod nosem. Chyba mogłam to uznać jako zemstę za jego upadek w pizzerii.
  - Myślałam, że poszedłeś z nimi - mruknęłam, wracając do sposobu w jaki wcześniej siedziałam, zanim mnie tak chamsko nie wystraszył.
  - Łee, to sklep z damskimi ciuchami.
  Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się co w takim razie robi tam reszta chłopaków, ale postanowiłam, że lepiej wyjdzie dla mnie jeśli go o to nie spytam. Niektórych rzeczy po prostu nie chce się wiedzieć.
  - Louis? - mruknęłam nagle.
  Odetchnęłam głośno, postanawiając, że to czas, żebym powiedziała mu o moich uczuciach do Nialla. W końcu Lou był moim najlepszym przyjacielem, Cass już wiedziała, musiałam powiedzieć też jemu. Z jakiegoś powodu trochę mnie to stresowało, ale mówiłam mu wszystko, więc to nie mogło być wyjątkiem. Louis spoglądał na mnie uważnie, czekając, aż coś powiem.
  - Ym... - odchrząknęłam gulę, która utworzyła mi się w gardle.
  Lou uniósł brew z zaciekawieniem, widząc, że to raczej coś poważnego.
  - PodobamisięNiall - powiedziałam szybko.
  Louis przyglądał mi się dalej, nie rozumiejąc co powiedziałam, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia i wybuchnął śmiechem. Wybuchnął śmiechem. Serio, Louis? Uderzyłam go mocno w ramię.
  - Co do cholery? - syknęłam w jego stronę.
  Zrobiłam obrażoną minę i odwróciłam wzrok, nie chcąc patrzeć na to jak dusi się ze śmiechu. Zdecydowanie nie takiej reakcji się spodziewałam.
  - Och, Ty nie żartowałaś? - spytał już poważniej.
  Pokręciłam głową, spoglądając na niego kątem oka, siedział z powrotem wyprostowany i nie było mu już do śmiechu.
  - Myślałem, że jeśli już miałby Ci się ktoś z nas podobać to będę to ja - zażartował i westchnął teatralnie. - Hm Niall... mogłaś wybrać gorzej - dodał po chwili.
  - Głupi jesteś - mruknęłam, a on przytulił mnie mocno do siebie, na co uśmiechnęłam się mimowolnie. Nie mogłam się na niego gniewać, w końcu był to mój głupi, niedojrzały, najlepszy na całym świecie przyjaciel.

*

Oczywiście, że zamiast się uczyć pisałam rozdział.
Powodzenia w zdawaniu matury... XD