niedziela, 27 kwietnia 2014

27.

 - Sky, zaczyna się!
 Nie spodziewałam się, że Cass tak głośno krzyknie i upuściłam wszystko, co właśnie niosłam. Posłałam jej groźne spojrzenie, szybko pozbierałam paczki chipsów i inne przekąski, po czym rzuciłam je na łóżko, a zaraz sama siedziałam obok nich. Cass szarpnęła mnie za rękę, żebym przybliżyła się do laptopa, akurat gdy na ekranie pojawili się chłopcy.
 Nadszedł ten cudowny dzień, dzień One Direction, gdy robili 7-godzinnego live stream'a, a Cass i ja miałyśmy zamiar obejrzeć to wszystko, ślęcząc przed laptopem do późna w nocy.
 - Stęskniłam się za nimi - mruknęłam, nie odrywając wzroku od ich sylwetek.
 Widziałam ich parę dni temu, więc wcale nie powinnam narzekać, tym bardziej, że kolejny raz zobaczę ich dopiero na święta. Najbardziej było mi przykro, że nie będzie ich tutaj za 2 tygodnie, gdy będą moje urodziny.
 - Ugh, szkoda, że nie będzie ich na moich urodzinach - powiedziałam do Cass.
 - Ym, tak, szkoda - odpowiedziała, wzruszając ramionami.
 To było dziwne... Uniosłam brew, spoglądając na nią ze zdzwieniem, ale ona w ogóle nie zdawała sobie z tego sprawy, wpatrzona w ekran.
 - Cass?
 - Hm?
 Przyglądałam się jej jeszcze chwilę, ale w końcu stwierdziłam, że coś sobie wymyślam.
 - Nieważne.
 Następne 2  godziny spędziłyśmy na jedzeniu i śmianiu się z praktycznie wszystkiego, co robili chłopcy. Najpierw byli całą piątką, przez kolejną godzinę wszystko prowadzili Liam i Harry. Zaraz miała zacząć się kolejna godzina, gdzie wszystkim zajmować się będą Niall i Louis. Uwielbiałam całą ich grupę, ale myślę, że dla wszystkich wiadome było, że ta dwójka to moi ulubieńcy.
 Louis i Niall mieli wielkie wejście, bo przedarli plakat i oboje upadli na ziemię, na co zaśmiałam się głośno. Co za głupki.
 - Czy Niall ma na głowie um... czepek pod prysznic? - mruknęła Cass.
 Pokiwałam głową, śmiejąc się cicho, rzeczywiście miał coś takiego na głowie. Gdy go ściągnął nie było mi już do śmiechu, jego włosy były liliowe.
 - Liliowe - powiedziałam cicho. - Cass, on ma liliowe włosy! - krzyknęłam, ciągnąc ją za rękę.
 Gdybym powiedziała, że wyglądał cudownie, to byłoby niedopowiedzenie. Nikt nigdy nie mógłby wyglądać tak dobrze z liliowymi włosami jak on.
 - Uspokój się, zaraz oślinisz całego laptopa.
 Dopiero wtedy zauważyłam, że praktycznie włożyłam twarz w ekran, odsunęłam się trochę i odchrząknęłam cicho.
 - Jak Deo? - spytałam, po czym wpakowałam sobie kolejną garść chipsów do buzi.
 Cass spojrzała na mnie, a cała jej twarz, aż rozświetliła się na samo jego wspomnienie.  Naprawdę wpadła po uszy. Dawno nie widziałam jej w takim stanie. Od miesiąca ona i Deo byli już oficjalną parą. Wszyscy byli zaskoczeni tym, że ich wspólna noc zamieniła się w coś więcej.
 - Wspaniale, jeszcze z nikim się tak dobrze wcześniej nie dogadywałam - powiedziała z szerokim uśmiechem. - Deo przylatuje do Londynu na sylwestra - dodała.
 - To świetnie.
 - Nie mogę się już doczekać. Gdy tylko go zobaczę to...
 - O Boże - przerwałam jej. - Proszę, nie uprawiajcie seksu na imprezie, a przynajmniej nie przy mnie.
 Cass zachichotała, rozbawiona tym, co powiedziałam.
 - Nie przesadzaj - mruknęła, kręcąc lekko głową.
 - Może przesadzam, może nie, kto to wie. W końcu nie mam doświadczenia w tych sprawach.
 Cass znowu posłała mi rozbawione spojrzenie i po chwili spytała:
 - Przeszkadza Ci to?
 Wytrzeszczyłam na nią oczy i poruszyłam się niekomfortowo na swoim miejscu, wróciłam wzrokiem do ekranu.
 - Ugh nie, po prostu... - zamilkłam na chwilę zażenowana tematem naszej rozmowy. - Ty robiłaś to już z dwoma chłopakami, a ja w ogóle.
 Wpakowałam sobie znowu garść chipsów do ust, by nie móc już powiedzieć nic więcej.
 - Ok, ale niewiele osób może powiedzieć, że miało swój pierwszy raz z Niallem Horanem.
 Przełknęłam głośno, spoglądając na nią ze zmarszczonymi brwiami.
 - Ja też nie mogę.
 - Ale będziesz mogła! - zawołała Cass, puszczając mi oczko.
 Jęknęłam cicho i uderzyłam ją w ramię. Byłam pewna, że moja twarz była teraz cała czerwona.

*

 Co powinno się zrobić, gdy jest weekend i kilka dni temu skończyło się 18 lat? Odpowiedź jest chyba, aż nazbyt oczywista, prawda?
 Tak, oglądałam właśnie mój ulubiony serial od samego początku, prawdopodobnie już 10 raz, straciłam rachubę. Teen Wolf to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie spotkały mnie w moim życiu, a poza tym szalałam za Dylanem O'brienem i bohaterem, którego grał. 
 Leżałam na łóżku, opierając się łokciami o materac, na dłoniach położyłam głowę, wpatrując się rozmarzonymi oczami w mojego ulubieńca. Drzwi od mojego pokoju otworzyły się nagle i aż uderzyły o ścianę, na co spojrzałam szerokimi oczami na Cass.
 - Co Ty do cholery robisz? - spytała i rzuciła we mnie reklamówką, którą trzymała w ręce.
 - Cass mówiłam Ci, że nie chcę iść do żadnego klubu! - jęknęłam, zasłaniając głowę dłońmi i chowając twarz w mojej kołdrze.
 - W reklamówce masz sukienkę, którą ubierzesz - odpowiedziała, jakby w ogóle nie usłyszała tego, co przed chwilą powiedziałam.
 - Cass...
 - Sky, miałaś w czwartek 18. urodziny, więc dzisiaj idziemy do klubu, jasne?
 - To bez sensu, nie mam ochoty iść do klubu, jeśli będziemy tylko my dwie - jęknęłam, unosząc głowę. - Chłopcy są w trasie, El jest w Manchesterze i...
 - Będziemy świetnie bawić się tylko w swoim własnym towarzystwie - przerwała mi. - Szybko, przebieraj się, mój tato czeka na dole, zawiezie nas do klubu.
 Cass opadła na materac obok mnie, a ja podniosłam się, tak że teraz siedziałam ze skrzyżowanymi nogami.
 - Twój tato nas zawiezie? Przecież on nie lubi, gdy chodzisz na imprezy - powiedziałam ze zdziwieniem.
 - Um... - Cass zmieszała się lekko, ale zaraz wzruszyła ramionami. - Co z tego, że nie lubi, jestem już pełnoletnia, więc jeśli chcę iść do klubu to mogę, więc chyba lepiej, jeśli mnie w takim razie odwiezie?
 Uniosłam brew, przyglądając się jej, zastanawiałam się czemu zachowuje się tak nerwowo. W końcu postanowiłam, że odpuszczę i pójdę z nią na tę głupią imprezę.
 - W porządku - mruknęłam. - Możemy pójść.
 Cass uśmiechnęła się do mnie szeroko i zaklaskała w ręce, po czym sięgnęła znowu po reklamówkę i rzuciła mi ją na kolana.
 - Ubieraj!
 - Dlaczego nie mogę po prostu ubrać czegoś mojego? - spytałam, marszcząc brwi.
 - Bo moje ubrania są seksowniejsze - odpowiedziała i nie byłam pewna, czy mówiła poważnie, czy żartowała.
 W łazience wcisnęłam się w sukienkę, którą mi przyniosła, a może raczej powinnam powiedzieć w skrawek materiału. Sukienka była dosyć zwyczajna, czarna na grubszych ramiączkach i z półokrągłym dekoltem. Była bardzo obcisła, przylegała dokładnie do każdego miejsca na moim ciele i była zdecydowanie za krótka jak na mój gust. Zmarszczyłam nos, przeglądając się w lustrze. Zdecydowanie musiałam się przebrać.
  Cass wparowała do pomieszczenia, nawet nie pukając uprzednio i zmierzyła całą moją sylwetkę wzrokiem.
 - Cudownie, na pewno nie będziesz mogła oderwać się dzisiaj od facetów.
 Skrzywiłam się lekko, kręcąc głową.
 - Nie chcę, żeby podrywali mnie jacyś faceci. I nie podoba mi się to, jak wyglądam w tej sukience.
 - Nie podoba Ci się to, że wyglądasz cholernie seksownie? Prawdopodobnie pierwszy raz w swoim życiu...
 Patrzyłam na nią przez chwilę z niedowierzaniem, a Cass zaśmiała się pod nosem, od razu mówiąc, że żartowała.
 - Ok, może i masz racje, wyglądam nieźle... - mruknęłam, próbując pociągnąć trochę sukienkę w dół i tym samym rozciągnąć materiał, na co Cass posłała mi karcące spojrzenie. - Ale na pewno nie chcę, żeby podrywali mnie jacyś obcy kolesie.
 Cass patrzyła na mnie przez chwilę, otwierając  usta i zamykając parę razy, jakby nie była pewna co odpowiedzieć.
 - Mm, nie martw się, nie będą.
 - Ale przecież wcześniej powiedziałaś...
 - Ok, zrobię Ci makijaż i wychodzimy - przerwała mi.
 15 minut później miałam zrobiony już makijaż i musiałam przyznać, że naprawdę nieźle jej to wyszło, nie był za mocny, ale idealnie pasował na imprezę. Roztrzepałam włosy palcami, zostawiając je w ich naturalnym stanie.
 W pokoju ubrałam jeszcze szybko rajstopy, buty na lekkim koturnie i parę najpotrzebniejszych rzeczy schowałam do torebki.
 - Gotowa! - zawołałam do Cass.
 - Szkoda tylko, że pewnie nie dotrzemy do klubu, bo mój tato nas zabije, że musiał tak długo czekać...
 Zaśmiałam się lekko na słowa Cass i zeszłyśmy na dół, a później zajęłyśmy miejsca w samochodzie. Jej tato wcale nie był na nas zły, właściwie miał całkiem dobry humor i nawet nie pouczał nas o tym, jak powinnyśmy uważać na siebie w klubie. To było dziwne, coś zdecydowanie mi tu nie pasowało. Jej tato normalnie tak się nie zachowywał, zresztą Cass też była dzisiaj jakaś inna.
 Zastanawiałam się nad tym wszystkim, gdy jechaliśmy do klubu, próbując połączyć wszystkie kropki. I jedyne co przychodziło mi na myśl to to, że chłopcy są w Londynie. Nie chciałam jednak robić sobie nadziei, bo były to tylko moje głupie domysły.
 Dojechaliśmy na miejsce i pożegnałyśmy się z jej tatą, dopiero wtedy zorientowałam się, gdzie jesteśmy. W klubie Euforia zawsze byłyśmy tylko z One Direction, do klubu nie wpuszczano byle kogo.
 - Cass - mruknęłam, ciągnąc ją za rękę. - Przecież nas tutaj nie wpuszczą.
 Cass nic mi nie odpowiedziała i po prostu zaczęła iść w stronę dwóch ochroniarzy, nie przejmując się mną. Ruszyłam za nią niepewnie, podejrzewając, że zaraz powiedzą nam, żebyśmy stamtąd spływały.
 Gdy byłyśmy już praktycznie pod klubem, w jednym z ochroniarzy rozpoznałam mojego kuzyna.
 - O Boże, Aiden! - zawołałam, rzucając się mu na szyję. - Co tutaj robisz?
 - Nie mógłbym opuścić 18-stych urodzin mojej małej kuzynki.
 Spojrzałam na niego z niezadowoleniem, gdy powiedział, że jestem mała, ale po chwili na moje usta wypłynął złośliwy uśmiech. Teraz już wiedziałam, że moje podejrzenia były właściwe.
 - Nie powinieneś być teraz z chłopakami w trasie?
 Cass poruszyła się niekomfortowo i odchrząknęła cicho, ale Aidena w ogóle to nie ruszyło.
 - Nie powinnaś mieć dłuższej sukienki? - spytał.
 Zaśmiałam się pod nosem, a Cass rzuciła mu chłodne spojrzenie.
 - Wejdźmy wreszcie do środka.
 Weszliśmy w trójkę do klubu, wokół było całkowicie ciemno i nie było słychać żadnego dźwięku, żadnej muzyki, żadnych rozmów, nic. Czy oni do cholery zrobili mi przyjęcie niespodziankę?
 Ktoś zaświecił światło i mogłam zobaczyć tłum ludzi, krzyczących wszystkiego najlepszego w moją stronę. Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, nie mogąc uwierzyć w to, jak dużo osób tutaj było. Skąd oni wszyscy się tutaj wzięli?
 Zanim się spostrzegłam, Louis mocno przytulał mnie do siebie, podnosząc przy tym nad ziemię. Gdy odsunął się ode mnie, ludzie zaczęli składać mi życzenia i dawać prezenty, nie znałam połowy z nich wszystkich.
 - Zaskoczona, że nas widzisz? - spytał Harry, uśmiechając się do mnie wesoło.
 - Nie do końca, gdy jechaliśmy autem, połączyłam wszystkie fakty i wiedziałam, że tu będziecie.
 - Mogłabyś chociaż udawać... - mruknął Louis, obejmując El ramieniem.
 Uśmiechnęłam się do nich przepraszająco i uściskałam wszystkich jeszcze raz. Rozejrzałam się dookoła, widząc, że z całej naszej grupki brakuje Nialla. Nawet Perrie była dzisiaj tutaj i właśnie wtulała się w bok Zayna. Po tym jak Niall złożył mi szybkie życzenia i wcisnął prezent do ręki, nie widziałam go już więcej. Chociaż nie chciałam tego przyznać nawet przed samą sobą, zabolało mnie to.
 Postanowiłam jednak nie przejmować się tym na razie i uśmiechnęłam się do nich szeroko, zadowolona z tego, że są dzisiaj tutaj ze mną.
 - Nawet nie wiecie jak się cieszę, że Was widzę, dziękuję.
 - Powinnaś podziękować Cass - powiedział Liam. - To ona zorganizowała to wszystko - dodał, pokazując ręką na wnętrze klubu i wszystkich tych ludzi.
 Spojrzałam na Cass wielkimi oczami, nie wiedząc co powiedzieć. Byli tutaj wszyscy, na których mi zależało. Moi rodzice, Seth, Aiden, Ana i moi przyjaciele. Widziałam też parę znajomych twarzy z mojej dawnej szkoły i tych, których poznałam na uczelni. Było tu też sporo ludzi, których nie znałam, zapewne znajomi Cass albo któregoś z chłopców. Nie przeszkadzało mi to jednak, w pewien sposób było to miłe. Zobaczyć tyle osób na imprezie, która została zrobiona specjalnie dla Ciebie.
 - Cass... - powiedziałam cicho i uścisnęłam ją mocno. - Dziękuję, to najwspanialszy prezent, jaki mogłam dostać.
 - I już wiesz, dlaczego kazałam ubrać Ci tę sukienkę - mruknęła przy moim uchu. - I jacy faceci będą Cię podrywać, a raczej jeden facet.
 Odsunęłam się od niej, czując jak się rumienię, wiedziałam, że nawiązuje do Nialla. Szkoda tylko, że wydawało mi się, ze mnie unika. 
 Większość z naszej grupy poszła zająć jakiś stolik, a ja zostałam z Cass i Louisem przy górce prezentów. Wow, nigdy nie dostałam, aż tyle rzeczy.
 - Ok, zajmę się tym wszystkim, nie martw się - mruknęła Cass, machając do mnie, żebym poszła usiąść.
 - Otwórz najpierw mój prezent! - zawołał Lou, szczerząc się w moją stronę.
 Znalazł swoją paczkę pośród innych i wcisnął mi w ręce, spojrzałam niepewnie najpierw na nią, a później na Louisa, obawiając się co znajdę w środku. Z nim nigdy nie było wiadomo, czego się spodziewać.
 Zerwałam papier i wyciągnęłam pudełko z płytą, patrzyłam na nie przez chwilę, po czym zaśmiałam się lekko. Płyta One Direction "Midnight Memories".
 - Serio? Dajesz mi płytę swojego zespołu?
 - Najnowszą! - zawołał od razu.
 Pokiwałam głową, uśmiechając się pod nosem. Właściwie akurat tego mogłam się po nim spodziewać.
 - Otwórz prezent Nialla, chcę zobaczyć, co Ci kupił! - zawołała Cass.
 Wzięłam od razu prezent, który mi dał, na co Louis prychnął pod nosem, widząc, że zapamiętałam w jaki papier był owinięty. Rozpakowałam prezent i wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w to, co było w środku.
 - Serio? Książka? - spytała Cass z rozczarowaniem w głosie.
 Cass nigdy nie przepadała za książkami, więc nie rozumiała, jak bardzo cieszył mnie taki prezent. Była to piąta część mojej ukochanej serii "Dary Anioła". Nie mogłam uwierzyć w to, że właśnie to mi kupił. Po pierwsze, nie wydawało mi się, żeby Niall lubił książki. Po drugie, nigdy nie rozmawiałam z nim o tej serii. Po trzecie, skąd wiedział, że akurat tej części jeszcze nie miałam? Czułam jak robi mi się ciepło na sercu i zagryzłam wargę, powstrzymując się od szerokiego uśmiechu.
 - Mógł się lepiej postarać - burknęła Cass i zabrała książkę, i płytę z moich rąk.
 Pokręciłam gwałtownie głową, spoglądając na nią.
 - Nie, to idealny prezent.
 Louis spoglądał na mnie, jakbym przed chwilą uderzyła się w głowę, ale po chwili wzruszył ramionami.
 - Ok, świetnie. Idź spędzać czas ze swoimi gośćmi, ja pomogę Cass z prezentami.
 Uśmiechnęłam się do nich z wdzięcznością i udałam się w stronę stolika, gdzie siedzieli moi przyjaciele. Opadłam na miejsce koło Harry'ego, który zaraz podsunął w moją stronę kieliszek wypełniony alkoholem. Skończyłam już 18 lat, więc mogłam z powrotem pić. Wzięłam naczynie do ręki, a nagle nade mną pojawiła się moja mama. Spojrzałam na nią z przestrachem, myśląc, że będzie chciała mnie okrzyczeć, ale ona stuknęła swoim kieliszkiem o mój i uśmiechnęła się szeroko.
 - Zdrowie Sky! - wypiła szybko zawartość szklanki. - No na co czekasz? Pij.
 Zaśmiałam się cicho i zrobiłam to co reszta przed chwilą.
 Następne dwie godziny spędziłam, pijąc wódkę z moją mamą, El, Cass i prawie całym One Direction. Nigdy nie pomyślałabym, że będę mogła coś takiego powiedzieć. Nialla dalej nie było z nami, więc w końcu, gdy alkohol dodał mi odwagi, postanowiłam, że go poszukam.
 Wstałam z miejsca i z zadowoleniem zauważyłam, że się nie zachwiałam. Pogratulowałam sobie w myślach, po czym ruszyłam przez salę, przelotnie spoglądając na tańczących ludzi, ale zaraz zaczęłam skupiać się na stolikach. 
 Dlaczego Nialla nie było z nami? To były do cholery moje urodziny, a on unikał mnie, odkąd widzieliśmy się ostatni raz. Od całej tej sytuacji z Chrisem, głupi Chris, to pewnie wszystko była jego wina. Nie wiem, co takiego Chris mógłby zrobić, żeby Niall nie chciał teraz ze mną rozmawiać, ale tak było łatwiej, zrzucić na niego winę.
 W końcu udało mi się dostrzec jego brązowo-blond włosy i uśmiechnęłam się szeroko, czując jak serce bije mi szybciej. Siedział z jakimiś czterema chłopakami, których widziałam pierwszy raz w życiu.
 - Niall! - zawołałam, podchodząc do nich.
 Cała piątka spojrzała w moją stronę i czułam jak przyglądają mi się uważnie. Właściwie cieszyłam się, że wypiłam już tyle alkoholu, inaczej czułabym się teraz bardzo niepewnie w tej krótkiej, obcisłej sukience.
 - Um, hej Sky - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
 Zagryzłam wargę, widząc, że nie mogę się do niego dostać, bo siedział pomiędzy nieznajomymi mi chłopakami.
 - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! - zawołał chłopak, który był najbliżej mnie. - Jestem Ashton.
 Wyciągnął rękę w moją stronę, którą zaraz uścisnęłam, spoglądając na niego. Miał urocze dołeczki w policzkach i szeroki uśmiech, który mógł rozświetlić cały pokój.
 - Sky - odpowiedziałam, uśmiechając się do nich wszystkich.
 - Calum - przedstawił się chłopak z ciemnymi włosami, który siedział koło Ashtona i machnął do mnie ręką, na co zachichotałam cicho.
 - Michael - zawołał do mnie ten z czarno-białymi włosami i podniósł się z miejsca, obejmując mnie.
 Mimo, że nie byłam wcale taka niska i miałam na sobie koturny, nadal był sporo ode mnie wyższy.
 - Michael - syknął Niall ostrzegawczo.
 Chłopak odsunął się ode mnie z niewinnym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam pytająco po nich wszystkich, nie rozumiejąc o co chodzi.
 - Michael właśnie powiedział coś bardzo zboczonego i wolałbym tego nie powtarzać - wytłumaczył mi Calum.
 Prawdopodobnie tylko dzięki alkoholowi w moich żyłach, nie zarumieniłam się teraz i zamiast tego powiedziałam:
 - Potraktuję to jako komplement, więc hm dzięki?
 - Nie ma za co, ślicznotko.
 Zachichotałam pod nosem, a Niall spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, nie wyglądając na zadowolonego.
 - Jestem Luke - powiedział ostatni chłopak, z którym jeszcze się nie zapoznałam.
 - Jesteśmy w trasie z One Direction - powiedział do mnie Ashton, uśmiechając się, przy czym na jego twarzy znowu pojawiły się te urocze dołeczki. - Nasz zespół to 5 Seconds of Summer.
 Patrzyłam na niego przez chwilę, oczarowana tymi słodkimi dołeczkami i wesołymi oczami, aż w końcu zorientowałam się, że powinnam odpowiedzieć.
 - Och, nie słyszałam o Was, przykro mi.
 Ashton posłał mi uspokajający uśmiech. Byłam pewna, że gdybym lepiej go poznała, byłby jedną z moich ulubionych osób.
 - Ym, mogę... - zagryzłam wargę, zastanawiając się jak to powiedzieć i machnęłam ręką w kierunku Nialla.
 Luke chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo wstał z miejsca, a ja uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Przecisnęłam się obok Michaela, który położył mi na chwilę rękę na biodrze, pozwalając mi przejść. Opadłam na miejsce obok Nialla i gdy spojrzałam na niego, on już na mnie patrzył.
 - Hej - powiedziałam cicho.
 - Hej - odpowiedział takim samym tonem.
 Uśmiechnęłam się i przysunęłam jeszcze bliżej niego, na co Nialla oczy rozszerzyły się lekko ze zdziwienia.
 - Niall? - mruknęłam, a on pokiwał głową, pokazując mi, bym kontynuowała. - Skąd wiedziałeś, żeby kupić mi akurat tę książkę?
 - Słyszałem, jak rozmawiałaś o niej z Zaynem.
 Niall wzruszył nieznacznie ramionami, jakby to było nic takiego, ale dla mnie wcale tak nie było. Rzeczywiście, rozmawiałam o tym z Zaynem, zresztą rozmawiałam z Zaynem też o innych książkach, był to jeden z naszych ulubionych tematów. Nie pomyślałabym nigdy, że Niall będzie wtedy zwracał uwagę na to, co mówimy, przecież musiało go to niesamowicie nudzić.
 Wpatrywałam się w niego, nie spuszczając nawet na chwilę wzroku z jego twarzy, póki nie poczułam jak ktoś szturcha mnie lekko w bok.
 - Ślicznotko. - Michael włożył mi do ręki kieliszek.
 Wypiłam z nimi parę kolejek i udało mi się trochę lepiej ich poznać. Ashton zdecydowanie był moim ulubieńcem, a Michael co chwilę mnie rozśmieszał swoimi zboczonymi tekstami. Niall nie wyglądał wtedy na zadowolonego i posyłał mu nieprzychylne spojrzenie.
 - Zostaw ją, Mike - mruknął Luke po tym, jak Michael powiedział coś o mojej sukience.
 - Nie podrywa się dziewczyny swojego kumpla - dodał Calum, zgadzając się z nim.
 Niall zakrztusił się swoją colą, a ja spoglądałam pomiędzy nimi ze zdziwieniem, nie rozumiejąc co się dzieje. Wódka zdecydowanie spowolniła moje myślenie.
 - To nie jest moja dziewczyna - powiedział Niall, gdy przestał szaleńczo kaszleć.
 Och, o to chodziło. Nie odezwałam się nic i spojrzałam na niego smutnymi oczami, choć przecież doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy razem. Było nam do tego daleko. Niall spoglądał na mnie chwilę i zastanawiałam się czy zauważył, że zasmuciły mnie jego słowa.
 - Ta, to ciekawe dlaczego za każdym razem, gdy Mike mówi coś w stylu - Ashton odchrząknął i udawał głos Michaela. - "Wow, wyglądasz w tej sukience tak, że chętnie zabrałbym Cię do toalet i moglibyśmy spędzić razem słodkie siedem minut w niebie" - Ashton zachichotał i dokończył: - patrzysz na niego, jakbyś chciał go zabić.
 - Wcale tak nie powiedziałem, idioto - odpowiedział Michael, przewracając oczami.
 - Powiedziałeś - mruknęłam z rozbawieniem.
 Wróciłam wzrokiem do Nialla, a ten dalej przyglądał mi się i wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili przeciągnął się, unosząc ręce do góry i gdy opuszczał je z powrotem, jedna z nich wylądowała na moich ramionach. Starałam się, nie pokazać tego po sobie, ale szeroki uśmiech na mojej twarzy mnie zdradził i postanawiając, że nie mam nic do stracenia, wtuliłam się bardziej w jego bok.
 Niall wyglądał na trochę zaskoczonego, ale oprócz tego widziałam jak uśmiecha się z zadowoleniem. Oparłam głowę na jego piersi, a moja dłoń sama opadła na jego kolano, jakby coś przyciągało mnie do niego. Najlepsze 18-ste urodziny, jakie mogłam sobie wymarzyć.
 - Ta, jasne, nie Twoja dziewczyna... - mruknął Michael.

*

Po co pisać pracę maturalną, jak można pisać rozdział, co nie?
Mam nadzieję, że długość rozdziału zrekompensuje Wam długą przerwę do następnego. ;c
matura to bzdura

Myślę, że kolejny rozdział bardzo Wam się spodoba. XD

Dzięki za wszystkie komentarze, kocham Was. <3

piątek, 18 kwietnia 2014

26.

 - Ok, więc oglądamy "Koszmar z ulicy wiązów"? - spytał Liam.
  Był to dzień po ślubie Aidena i byliśmy za bardzo zmęczeni, żeby robić coś innego, niż po prostu siedzieć na tyłkach i oglądać filmy. Nie było z nami Louisa i El, którzy woleli spędzić trochę czasu na osobności i Cass, która znowu umówiła się z Deo. Na co Zayn zaczął marudzić, że zawsze on i Perrie mają wolne od trasy w innym czasie. Za dużo par wokół mnie...
  Leżałam teraz na brzuchu na kanapie, a Zayn siedział obok mnie z moimi stopami na swoich kolanach. Chyba mogło mu to trochę przeszkadzać, skoro próbował je z siebie zepchnąć i krzywił się w moją stronę. Liam, Niall i Harry rozłożyli się na podłodze i przeglądali płyty DVD. Gdy usłyszałam propozycję Liama, otworzyłam szeroko oczy, patrząc z niedowierzaniem w jego stronę.
  - O nie. Nie, nie, nie ma mowy.
  Pokręciłam gwałtownie głową, chcąc im pokazać, że kategorycznie się nie zgadzam. Nie było takiej opcji, żebym oglądała horror. Gdy byłam młodsza, obejrzałam jeden i długo nie mogłam się po nim pozbierać, przez kilka tygodni spałam u Setha w pokoju. I teraz znowu skończyłoby się to podobnie, oprócz faktu, że tym razem nie uciekłabym do mojego brata, zrobił się na to za wredny.
  - Dlaczego? - spytał Liam ze zdziwieniem, przyglądając się pudełku.
  Nie uniósł na mnie wzroku, więc nie zobaczył tej przerażonej miny na mojej twarz, za to Niall spoglądał na mnie z rozbawieniem.
  - Boisz się horrorów? - spytał.
  Zayn dał sobie spokój z zepchnięciem moich nóg i teraz wszyscy wpatrywali się we mnie oczekująco.
  - Może - odpowiedziałam wymijająco, na co Niall zaśmiał się lekko.
  - Ok, obejrzymy coś innego - powiedział Liam.
  Niall szybko wyrwał mu pudełko z ręki i zanim się obejrzałam, włożył już płytę do DVD.
  - Też się boję horrorów - powiedział Harry, na odetchnęłam z ulgą, myśląc, że namówi Nialla do zmiany filmu. - Ale jeszcze nie widziałem tej nowej wersji, więc chętnie obejrzę.
  Zacisnęłam mocno szczękę, spoglądając na niego z niedowierzaniem, a on uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
  - Świetnie, wiecie co, chyba pójdę do domu - mruknęłam, podnosząc się z kanapy.
  - Daj spokój, aż taki z Ciebie tchórz?
  Spojrzałam na Nialla, mrużąc oczy z poirytowania, a on wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie i próbował ukryć fakt, że właśnie się ze mnie śmieje.
Usiadłam z powrotem, krzyżując przy okazji ręce na piersi.
  - Ja w ogóle nie boję się horrorów - powiedział Liam, popychając lekko Zayna, by zszedł z kanapy i usiadł obok mnie. - Nie martw się, jak coś to Cię obronię.
  Harry ruszył w naszą stronę, ale szybko położyłam rękę na miejscu obok mnie, żeby nie mógł usiąść.
  - O nie, boisz się horrorów, nie możesz koło mnie siedzieć, przez Ciebie będę się jeszcze bardziej nakręcać.
  - W takim razie wiemy, że Zayn też nie może koło Ciebie siedzieć - odezwał się Niall, praktycznie wskakując na kanapę, gdzie jeszcze kilka sekund wcześniej była moja ręka.
  Rzeczywiście Zayn nie wyglądał na zbytnio szczęśliwego, dzięki czemu trochę poprawił mi się humor. Oczywiście nie cieszyło mnie to, że jest niezadowolony, ale nie pomyślałabym, że akurat Zayn boi się horrorów.
  - Niall, to chyba nie jest najlepszy pomysł, żebyś tu siedział - powiedział Liam, a Harry pokiwał głową, zgadzając się z nim.
  - Dlaczego? - spytałam ze zdziwieniem, ale nikt z nich mi nie odpowiedział.
  - Spokojnie, będę się zachowywał. - Niall uniósł ręce w obronnym geście.
  Zmarszczyłam brwi, spoglądając podejrzliwie na Nialla, ale ten tylko posłał mi szeroki uśmiech i obrócił głowę w stronę ekranu. Zayn i Harry zajęli kanapę obok i wtedy Liam włączył film.
  Tak, byłam przerażona od pierwszych sekund filmu i z każdą kolejną chwilą bałam się coraz bardziej. Byłam jedną z tych osób, którą w horrorach straszyło praktycznie wszystko, nawet jeśli innym wydawało się to śmieszne. Spojrzałam w stronę Zayna i Harry'ego, którzy wyglądali bardzo blado, ale nie wydawało mi się, żeby byli aż tak przerażeni jak ja. Wszystko wydawało się jeszcze gorsze, ponieważ był już wieczór i zgasiliśmy wszystkie światła, tak że wokół nas panowała ciemność, jedynie ekran trochę nas oświetlał.
  - BUUUU!
  Zapiszczałam głośno i już miałam zerwać się z kanapy, żeby zacząć uciekać, gdy zorientowałam się, że ten krzyk pochodził ze strony Nialla.
  - Ty dupku - syknęłam i uderzyłam go lekko w ramię.
  - O mój Boże - mruknął, śmiejąc się głośno. - Myślałem, że zaraz posikasz się ze strachu.
  Posłałam mu groźne spojrzenie i wróciłam do oglądania filmu. Już wiedziałam, co Liam miał na myśli, mówiąc, że to nie był zbyt dobry pomysł, żeby Niall siedział obok mnie. Mimo tego, że podejrzewałam, że będzie próbował mnie jeszcze wystraszyć, dałam się na to nabrać za każdym razem. A dokładniej 4 razy.
  - Nienawidzę Cię - mruknęłam.
  Odsunęłam się od niego najbardziej jak umiałam, przytulając się do boku Liama, który uniósł rękę i położył na moim ramieniu, pozwalając mi bardziej się w niego wtulić.
  - Hej Sky, przepraszam - powiedział cicho Niall, ale nawet nie odwróciłam głowy w jego stronę. - Skyyyy - zawył.
  Spojrzałam na niego niechętnie, zaciskając usta w cienką linię, Niall posłał mi szeroki uśmiech, mając nadzieje, że to mu pomoże.
  - No już nie musisz tak daleko ode mnie siedzieć, jakbym był na coś chory.
  Nie ruszyłam się z miejsca, wiedząc, że znowu będzie próbował mnie wystraszyć. Niall spoglądał na mnie chwilę z niezadowoleniem, w końcu pociągnął mnie za rękę w swoją stronę, tak że już nie przytulałam się do Liama.
  - Niall, zostaw mnie - powiedziałam cicho, próbując odepchnąć jego rękę.
  - Przepraszam, nie będę Cię już straszył, obiecuję.
  Spoglądałam na niego przez chwilę podejrzliwie, ale w końcu stwierdziłam, że nie kłamie.
  - Nie bój się - mruknął Niall z rozbawieniem. - Obronię Cię.
  Objął mnie ręką w pasie i przyciągnął bliżej do siebie, tak że wtulałam się w niego, a moja głowa wylądowała na jego piersi. Powiedzieć, że byłam zaskoczona jego zachowaniem to niedopowiedzenie. Spodziewałam się, że znowu zacznie mnie straszyć, a nagle on robi coś całkowicie innego i praktycznie kładzie mnie na sobie. A mówią, że to kobiety są zmienne.
  Ułożyłam się wygodniej, praktycznie wtulając twarz w materiał jego koszulki, Niall pachniał tak cudownie, że lada chwila mogłam zacząć się na niego ślinić. Liam spoglądał na nas ze zdziwieniem, a Zayn poruszył sugestywnie brwiami, ale w ogóle się nimi nie przejmowałam, nawet ten głupi film już przestał mieć dla mnie znaczenie. Jedyne co się dla mnie liczyło to Niall, jego ręka leżąca na moim biodrze i jego ciało przyciśnięte do mojego. Jeśli to był sen, to nie chciałam się już nigdy obudzić.
  Nie sądziłam, że kiedykolwiek tak pomyślę o horrorze, ale byłam naprawdę rozczarowana, gdy film się skończył. Uniosłam się, spoglądając niepewnie na Nialla i przełknęłam nerwowo ślinę, gdy on już się na mnie patrzył.
  - O Boże, nie będę mógł dzisiaj zasnąć - powiedział Harry, na co praktycznie zeskoczyłam z kanapy.
  Czułam jak moje policzki robią się całe czerwone, a każdy z nich patrzył na mnie teraz zdziwiony moim zachowaniem.
  - Ok, muszę już wracać do domu - powiedziałam.
  Pożegnałam się z Liamem, Zaynem i Harrym, a gdy chciałam zrobić to samo z Niallem, on ruszył w stronę przedpokoju.
  - Um, Niall? - spytałam, próbując nie pokazać, że mnie to uraziło.
  - Odwiozę Cię do domu - zawołał.
  Uśmiechnęłam się szeroko, nawet nie starając się tego ukryć i czułam jak serce zaczyna mi mocno bić.
  Po chwili już siedzieliśmy w jego aucie, gdzie od razu włączyłam radio i zaczęłam zmieniać kanały. Niall przez chwilę się nie odzywał, w końcu zaśmiał się lekko i złapał mnie za dłoń, odciągając ją od radia.
  - Przestań.
  Spojrzałam na nasze złączone dłonie, a on szybko zabrał swoją, na co skrzywiłam się nieznacznie, ale on tego nie zauważył.
  - Myślisz, że będziesz się tak bardzo bała, że nie będziesz mogła zasnąć całą noc? - spytał nagle, śmiejąc się pod nosem.
  - Teraz jak mi o tym przypomniałeś, to na pewno tak. Ale z Ciebie dupek - syknęłam, odwracając głowę w drugą stronę i spoglądając na widok za oknem.
  - Hej, hej, czy jeśli byłbym dupkiem, to pozwoliłbym Ci się do mnie tulić podczas filmu? - odpowiedział dalej rozbawiony moim strachem do horrorów.
  Spojrzałam z powrotem na niego, unosząc brew w zdziwieniu, gdy usłyszałam jego słowa.
  - Och, pozwoliłeś mi się do siebie tulić?
  - Jasne, wiedziałem, że chętnie położysz ręce na tym.
  Oderwał na chwilę rękę od kierownicy i pokazał na swoje ciało, na co mimowolnie się zaśmiałam.
  - Za dobrze mnie znasz - odpowiedziałam, kręcąc lekko głową.
  Najlepsze w tym wszystkim było to, że on był przekonany, że żartujemy, gdy ja tak właściwie mówiłam prawdę.
  Niall zatrzymał auto i ze zdziwieniem zauważyłam, że już dojechaliśmy do mojego domu. Westchnęłam cicho, wiedząc, że znowu rozstajemy się na miesiąc.
  - Do zobaczenia za parę tygodni - mruknęłam cicho, patrząc w jego stronę.
  Niall przytulił mnie mocno i gdy odsunęliśmy się lekko od siebie, odpowiedział:
  - Do zobaczenia.
  Otworzyłam drzwi i miałam już wyjść, gdy zatrzymał mnie jego głos.
  - Sky?
  Spojrzałam na niego przez ramię, zastanawiając się co chce mi jeszcze powiedzieć. W głowie już miałam różne scenariusze, ale wiedziałam, że na pewno nie miałabym takiego szczęścia, żeby któryś z nich okazał się prawdą.
  - Jeśli będziesz bała się w nocy - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. - możesz do mnie zadzwonić.
  Wpatrywałam się w niego przez chwilę szeroko otwartymi oczami, nie spodziewałam się, że powie właśnie coś takiego. Pokiwałam lekko głową i wyszłam z samochodu, a gdy już odjechał, dalej stałam w tym samym miejscu z szerokim uśmiechem na twarzy.
  Gdy weszłam do domu, mama powiadomiła mnie, że w dzisiejszej poczcie był jakiś list dla mnie i zostawiła go w moim pokoju. Nie zastanawiałam się nawet nad tym, wciąż myśląc o Niallu. Niech ten miesiąc minie jak najszybciej. Nawet nie pożegnałam się dzisiaj z Louisem, ostatni raz widziałam go na weselu.
  W pokoju, na moim biurku rzeczywiście znajdowała się biała koperta. Od razu pomyślałam, że to pewnie coś ze szkoły, w końcu z jakiego innego powodu miałabym dostać list. Otworzyłam kopertę, w środku była tylko pojedyncza kartka złożona na pół. Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, rozłożyłam ją i przeczytałam to jedno, krótkie zdanie.

  "Zostaw ich w spokoju, bo pożałujesz suko."

  Prychnęłam pod nosem, zgniatając kartkę w ręce i rzuciłam ją w stronę kosza. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, gdy trafiłam i spojrzałam jeszcze raz na kopertę. Dopiero teraz zauważyłam, że nie było tam naklejonego znaczka, co znaczyło, że ten ktoś musiał sam przyjść i włożyć to do mojej skrzynki. Cudownie...

*

  Gdy spotkałam się z nimi kolejny raz, był już listopad. Chłopcy chcieli pójść do klubu, a ja nie miałam nic przeciwko temu. Mimo tego, że nic nie piłam (tak, dotrzymywałam obietnicy złożonej mojej mamie), bawiłam się naprawdę nieźle. A wszystko dzięki mojemu ukochanemu przyjacielowi, Louisowi, który upił się jak świnia i co chwilę czymś mnie rozbawiał.
  Teraz niestety nie czuł się już zbyt dobrze i to ja musiałam się nim zająć, skoro El była w Manchesterze. Mimo wszystko informowałam ją na bieżąco, wysyłając jej co chwilę zdjęcia Louisa, gdy robił coś naprawdę kompromitującego.
  Podeszłam do baru, gdzie dopiero po chwili zauważyłam Harry'ego, siedzącego na jednym ze stołków.
  - Hej, co robisz? - spytałam głośno, by mógł mnie usłyszeć mimo muzyki.
  - Och, rozmawiam z Lucy - mruknął.
  Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, nie mając pojęcia o co mu chodzi, a później na dziewczynę po drugiej stronie baru.
  - Och, poznałam Cię już! - zawołałam, uśmiechając się szeroko.
  - Przychodzi tutaj zbyt dużo ludzi, więc przepraszam, ale Cię nie pamiętam - odpowiedziała z przepraszającym uśmiechem.
  Pokiwałam głową, zapewniając ją, że to nic takiego i poprosiłam o butelkę wody, po którą tutaj przyszłam. Powiedziałam Harry'emu, że Louis nie najlepiej się czuję i prawdopodobnie niedługo będzie chciał wrócić do domu.
  Wróciłam do stolika i podałam butelkę Lou, który od razu zaczął z niej pić łapczywie.
  - Już masz kaca? - zażartowałam.
  Louis mruknął coś pod nosem, podnosząc się na chwiejnych nogach i złapał mnie za ramię.
  - Um, Sky, możemy na chwilę wyjść na zewnątrz?
  - Ok, tylko zawołam Waszego ochroniarza - odpowiedziałam, a Louis pokręcił głową.
  - Nieee, nie... Jest już późno, nikogo nie będzie na zew - czknął głośno, na co zaśmiałam się pod nosem. - na zewnątrz.
  Rzeczywiście było już późno i widząc jak Louis blado wygląda, postanowiłam, że go posłucham i ruszyłam z nim w stronę wyjścia. Lou zarzucił mi rękę na ramiona, praktycznie się na mnie wieszając, a ja objęłam go ręką w pasie, próbując utrzymać go w pionie.
  Odetchnęłam z ulgą, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz i rzeczywiście nie zauważyłam zbyt wielu ludzi w okolicy. Tylko parę pojedynczych osób szło chodnikiem, ale nie zwracali uwagi na nikogo wokół, prawdopodobnie chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.
  - Um Sky, strasznie się upiłem - mruknął nagle Louis, opierając się plecami o ścianę klubu.
  Zaśmiałam się pod nosem i pokiwałam głową, słyszałam to już chyba 10 raz.
  - Nie mów El, ok?
  Na to zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej, bo Louis sam pozował mi do niektórych zdjęć, które wysłałam El. Chyba już o tym zapomniał.
  Odwróciłam od niego głowę, spoglądając na grupkę chłopaków, która rozmawiała głośno, śmiejąc się i przekrzykując. Zbliżali się w naszą stronę. Jeśli byli to kolesie, to raczej nie musiałam się martwić, że zaczną świrować, gdy zauważą, że obok mnie stoi Louis Tomlinson. Szybko jednak zaczęłam się denerwować, gdy rozpoznałam ich sylwetki.
  - O nie - jęknęłam, a Lou obrócił głowę w tę samą stronę.
  - Sky! - zawołał jeden z nich.
  Podeszli do nas, a ja próbowałam posłać im jak najchłodniejsze spojrzenie, chcąc im przekazać, że nie są mile widziani.
  - Idź stąd, Chris - powiedziałam cicho.
  - Och, to Twój były chłopak? - spytał Louis, odpychając się od ściany i na szczęście nie chwiał się tak bardzo jak chwilę wcześniej.
  Chris zmierzył go wzrokiem z niezadowoleniem, a po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz olśnienia.
  - Hej, czy to nie jest ten koleś... mm, jak on się nazywa....
  - Tomlinson? - podpowiedział jeden z jego kumpli.
  - Nieważne, w każdym bądź razie jest w tym pedalskim zespole.
  Louis zwilżył usta językiem i przyglądał mu się chwilę bez żadnej emocji na jego twarzy, a potem przerzucił rękę przez moje ramiona.
  - Taa, jestem też tym kolesiem, który pieprzy Twoją eks - odpowiedział Louis z zadowolonym uśmiechem na twarzy.
  Wytrzeszczyłam na niego oczy, nie wierząc w to, że naprawdę powiedział coś takiego. Chris zacisnął szczękę ze złości i widziałam, że reszta jego kumpli też nie była zadowolona z tego, w jaki sposób Lou się do niego odezwał.
  - Co powiedziałeś? - spytał Chris, choć na pewno dobrze usłyszał za pierwszym razem.
  - Pieprzę Twoją eks - powtórzył Louis spokojnie, napawając się tym, jak go rozzłościł.
  Zasłoniłam twarz dłonią, mając ochotę zapaść się pod ziemię zza wstydzenia. Nie zaprzeczyłam jednak temu, co mówił, postanawiając, że w razie czego będę trzymać się jego wersji. Chris był idiotą, więc należało mu się trochę dopiec.
  Wydawało mi się, jakbym widziała w zwolnionym tempie, pięść Chrisa zbliżająca się w stronę Lou i w końcu uderzającą w jego twarz. Louis złapał się za nos, a z mojego gardła wyrwał się krótki pisk. Już chciałam zacząć krzyczeć na Chrisa, zrobić cokolwiek, gdy Louis rzucił się na niego i oboje wylądowali na ziemi. Kumple Chrisa od razu ściągnęli Lou z niego i zaczęli okładać pięściami, szybko ruszyłam w ich stronę, ale powstrzymała mnie dłoń zaciśnięta wokół mojego łokcia. Chris zdążył już podnieść się z chodnika i odciągnął mnie od nich. Próbowałam mu się wyrwać, ale na nic to się zdało, był dla mnie za silny.
  - Puść mnie! - warknęłam, szarpiąc się z nim.
  - Uspokój się, należy mu się - odpowiedział spokojnie, obracając mnie twarzą w swoją stronę.
  - Jesteś nienormalny, nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo nienawidzę Cię w tym momencie! - krzyknęłam, patrząc na niego ze złością.
  Chris przewrócił oczami i spojrzał w stronę bijących się, a na jego twarzy pojawił się grymas. Obejrzałam się szybko przez ramię, Harry i Liam właśnie do nich podbiegli, starając się opanować sytuację. Odetchnęłam z ulgą, widząc że Harry trzyma Louisa za ramię, a kumple Chrisa zaczęli uciekać.
  - Hej! - usłyszałam obok siebie.
  Niall popchnął Chrisa, tak że ten puścił moje ramię i zachwiał się, omal nie upadając na ziemię. Niall od razu objął mnie w pasie, a ja schowałam twarz w materiale jego koszulki, dopiero teraz czując, jak bardzo wstrząsnęła mną ta cała sytuacja.
  - To on też Cię pieprzy? - syknął Chris za moimi plecami. - Widzę, że dalej lubisz blondynów.
  Wyswobodziłam się z ramion Nialla i podeszłam do mojego byłego, po czym najmocniej jak potrafiłam, kopnęłam go kolanem w krocze. Chris jęknął głośno i upadł na ziemię, a ja wróciłam do Nialla, znowu się w niego wtulając. Niall wyglądał na bardzo zaskoczonego tym, co się przed chwilą stało, ale po chwili poczułam jak jego klatka piersiowa unosi się pod moją głową, gdy zaśmiał się krótko.
  - Nieźle to załatwiłaś.
  Czułam jak jego palce zaczynają przeczesywać moje włosy i nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy. Przed chwilą wprost kipiałam ze złości, ale jego osoba od razu potrafiła mnie uspokoić i poprawić humor.
  - Wszystko w porządku? - spytał cicho.
  - Tak... O Boże, Louis!
  Odsunęłam się lekko od Niala, patrząc na niego wielkimi oczami i zaczęłam ciągnąć go za ramię w stronę naszych przyjaciół. Niall jeszcze obejrzał się przez ramię, patrząc na Chrisa, który zaczął podnosić się z podłogi i syknął:
  - Jeśli dalej będziesz tu za 10 sekund, zadzwonię po policję.
  Po tym ruszyliśmy już od razu w stronę w Louisa i reszty. Siedzieli na krawężniku, rozmawiając pomiędzy sobą i tylko Liam mówił właśnie do kogoś przez telefon, by przysłali jakiegoś lekarza.
  - Lou, tak mi przykro, przepraszam...
  Kleknęłam na ziemi obok niego, przyglądając się dokładnie jego twarzy. Miał rozciętą wargę i krwawiący nos, oprócz tego na pewno szybko pojawi mu się też parę siniaków.
  - To nie Twoja wina, to ja go zdenerwowałem - odpowiedział, przyciskając chusteczkę do nosa.
  - Przepraszam... - powiedziałam jeszcze raz.
  - Przestań, nic mi nie jest.
  To zdecydowanie nie było nic, ale Louis uśmiechnął się do mnie lekko, by pokazać, że mówi prawdę.
  - Właściwie to co tu do cholery się stało? - spytał Harry, spoglądając to na niego, to na mnie.
  - Um, później Wam powiem - mruknęłam.
  Czułam się naprawdę okropnie z tą całą sytuacją. Louis oberwał od mojego byłego chłopaka i jego głupich kumpli. Chyba nigdy nie wybaczę sobie tego, że kiedykolwiek z nim byłam i że z właśnie tego powodu to się teraz wydarzyło. Na dodatek zamiast od razu przybiec do Louisa, wolałam przytulać się do Nialla. Jak bardzo beznadziejną przyjaciółką byłam?
  - Przepraszam, że nie przyszłam tutaj od razu - powiedziałam, ściskając lekko jego rękę.
  Louis wzruszył ramionami, a na jego twarzy pojawił się ten dobrze mi znany krzywy uśmiech, co znaczyło, że prawdopodobnie nie spodoba mi się jego odpowiedź.
  - Spokojnie, byłaś zajęta romansowaniem ze swoim Irlandzkim księciem.
  Otworzyłam szeroko usta, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Chyba jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to niż to, co zrobił wcześniej. Harry i Liam zaczęli śmiać się głośno i nawet nie chciałam patrzeć na Nialla, bojąc się jego reakcji.
  Odchrząknęłam cicho i przewróciłam oczami, patrząc na Louisa.
  - Ha ha ha, bardzo śmieszne.
  Dopiero wtedy odważyłam się spojrzeć na Nialla i od razu napotkałam jego wzrok. Nie mogłam odczytać nic z jego oczu, ale szybko odwrócił się w drugą stronę, jakby nie miał ochoty na mnie patrzeć.
  Zayn i ich ochroniarz wyszli z klubu, szybko kierując się w naszą stronę. Długo im zajęło. Ochroniarz od razu zaczął krzyczeć na Louisa za jego nieodpowiedzialne zachowanie i mi przy okazji też się trochę oberwało. Minęło jeszcze kilka minut i pod klub podjechał van, do którego szybko wsiedliśmy. W środku czekał na nas mężczyzna z apteczką i od razu zajął się rozcięciami Louisa. W tym czasie ja opowiedziałam im, co dokładnie tam się stało. Niall nie spojrzał już na mnie do końca jazdy samochodem i nie odezwał się do mnie ani słowem, nawet gdy się z nimi żegnałam.

*

To jest najdłuższy rozdział w historii tego bloga, brawo dla mnie. XD
Nie jestem pewna, czy dam radę napisać kolejny jeszcze przed maturą.
Postaram się, ale nic nie obiecuję.

Dzięki na wszystkie komentarze! <3

sobota, 12 kwietnia 2014

25.

  Kolejny raz wygładziłam dłońmi sukienkę, którą miałam na sobie. Ślub już powoli dobiegał końca i szczerze musiałam przyznać, że parę razy prawie się popłakałam. Aiden właśnie się żenił, kto by przypuszczał, że kiedyś do tego dojdzie. A na dodatek, że znajdzie sobie tak wspaniałą dziewczynę. Ana zawsze wyglądała wspaniale, ale dzisiaj przeszła moje wszelkie oczekiwania. I nie chodziło tylko o jej długą, białą suknię, ale o to jak cała promieniała z radości.
  Siedziałam w pierwszym rzędzie obok mojej cioci, która praktycznie miażdżyła mi rękę, pochlipując co chwilę, że jej mały synek właśnie bierze ślub. Taki mały to on nie jest, wręcz przeciwnie, ale tym razem jej odpuszczę. Niecodziennie doświadcza się ślubu swojego jedynego dziecka.
  Gdy miałam już całe ramię mokre od łez mojej cioci, msza dobiegła końca. Wyszłam szybko z kościoła i zaraz koło mnie stanęła młoda para, pomagałam świadkom zbierać wszystkie kwiaty i koperty, podczas gdy goście składali im życzenia.
   W końcu zobaczyłam tę 6 wyczekiwanych przeze mnie osób. Złożyli życzenia Aidenowi i Anie i zaraz dorwali się do mnie.
  - Sky, jak dawno Cię nie widziałam!
  El rzuciła mi się na szyję i ścisnęła mnie mocno.
  - Nie byłyście czasem na pizzy tydzień temu? - spytał Louis, przewracając oczami.
  - Tak, minęły wieki. - zaśmiałam się nad jej ramieniem.
  - Świetnie, my nie widzieliśmy jej miesiąc, ona nie jest tylko Twoja, El! - zawołał Niall.
  Udało mu się oderwać El ode mnie i teraz robił to, co ona wcześniej. Czyli praktycznie mnie dusił. Przytuliłam się z każdym z nich i machnęłam na nich ręką, żeby poszli.
  - Zobaczymy się na sali, mam tu zadanie do zrobienia.
  Trochę ponarzekali, ale w końcu zostawili mnie, żebym mogła pomóc świadkom.
  Gdy ja też złożyłam już życzenia, czemu towarzyszyło wiele docinków ze strony Aidena, pojechaliśmy do sali, w której miało odbywać się wesele.
  Na miejscu Harry od razu zaczął machać do mnie ręką, żebym podeszła do stolika, przy którym siedzieli. I rzeczywiście pomiędzy nim a Niallem była karteczka z moim imieniem. Na przeciwko nas siedzieli Zayn, Liam, El i Louis. Czułam, że to będzie świetny wieczór. W końcu miałam spędzić całe popołudnie, wieczór i noc z moimi ulubionymi chłopakami i El! Rodzinna impreza nigdy wcześniej nie zapowiadała się, aż tak dobrze.
  - Hej Sky, koło Ciebie jest jeszcze jedno miejsce - zawołał Niall i pokazał na drugą karteczkę, na którą wcześniej nie zwróciłam uwagi. Seth Carter. O nie...
  - To Twój brat? - spytał Liam.
  - Tak, niestety - mruknęłam cicho.
  Prawie wszystkie miejsca były już zajęte i jedynie nie widziałam jeszcze Setha i moich rodziców. Trochę obawiałam się, co z tego wszystkiego wyjdzie. W końcu moja mama jest wielką fanką, a Seth wręcz przeciwnie, nie znosi One Direction.
  - Sky!
  Odwróciłam się w stronę drzwi, słysząc swoje imię. O wilku mowa.
  - Och, Liam! - zawołała moja mama jeszcze weselszym głosem niż przed chwilą.
  Mój tato tylko kiwnął do mnie, uśmiechając się leniwo, na co odpowiedziałam mu tym samym i poszedł dalej. Mama za to podeszła do naszego stolika razem z Sethem, który wytrzeszczał na nas oczy. Chyba cały czas myślał, że kłamię o tym, że jestem tak blisko z One Direction.
  - Cześć Vera - odpowiedział jej Liam z uśmiechem.
  Tak, kazała mu nazywać się nazywać po imieniu. Opadłam na krzesło, czekając na resztę wydarzeń, brakowało mi tylko popcornu. To powinno być naprawdę zabawne do oglądania.
  - Dzień Dobry Pani Carter, jestem....
 - Louis, mów mi po imieniu, zresztą wszyscy mówcie, jestem Vera. - uśmiechnęła się do nich szeroko, a Seth stojący obok niej, dalej wytrzeszczał na nich oczy.
  W końcu moja mama zapoznała się oficjalnie z każdym z nich i oczywiście musiałam im zrobić razem masę fotek. Z Liamem więcej niż z resztą, mimo że miała już z nim zdjęcia. Każdy głupi zauważyłby, że Liam jest jej ulubieńcem.
  - Och, ale Was usadzili - powiedziała nagle, spoglądając to na Nialla, to na Harry'ego. - Siądźcie koło siebie, Sky nie będzie miała nic przeciwko siedzeniu na końcu stołu.
  Wszyscy spoglądali na nią ze zdezorientowaniem, a ja zacisnęłam usta w linię, by nie wybuchnąć śmiechem. No tak, moja mama myślała, że Narry to prawda. Prawie o tym zapomniałam.
  - W porządku, zostawię już Was samych, jak coś to siedzę tam, Liam. - pokazała w stronę stolika, gdzie już siedział mój tato.
  Zasłoniłam dłonią usta, tym razem już nie powstrzymując się od śmiechu. Pożegnała się z wszystkimi i odeszła we wcześniej wskazaną przez nią stronę.
 Seth dalej stał w tym samym miejscu z tą samą głupią miną na twarzy.
  - Hej stary, siadaj - odezwał się Louis, uśmiechając w jego stronę.
  Seth gdy usiadł na krzesło, otrząsnął się ze swojego transu i zaczął gadać do nich o tym, jak bardzo ich uwielbia. Uniosłam brwi, spoglądając na niego, a El zachichotała pod nosem. Ciekawe od kiedy jest ich takim wielkim fanem, z tego co słyszałam od niego, to One Direction jest "lamerskie".
  Po zjedzeniu obiadu, Seth gdzieś poszedł, całe szczęście. Zostaliśmy tylko naszą grupą i mogliśmy wreszcie spokojnie porozmawiać o wszystkim, co działo się u nas przez ubiegły miesiąc. Jedną z ważniejszych rzeczy był niesamowicie wysoki rekord Zayna w Icy Towera, który nie uda mi się prawdopodobnie nigdy pobić. Jak on to do cholery zrobił, taki wynik był niemożliwy...
  Kuzynki Any stanęły niedaleko naszego stołu, chichocząc co chwilę i szturchając się nawzajem. Aha, zaczynało się. W końcu jedna z nich odważyła się poprosić Harry'ego do tańca, później druga przyszła po Zayna. Na pewno zaraz zabiorą każdego z nich i zostanę sama przy stoliku.
  - Um, ja też pójdę - powiedział nagle Liam, podnosząc się z miejsca.
  - Co? Gdzie? - spytałam, rozglądając się dookoła, ale nie zauważyłam żadnej dziewczyny w jego pobliżu.
  - Twoja mama chyba chce, żebym z nią zatańczył.
  Louis wybuchnął śmiechem, na co posłałam mu groźne spojrzenie, ale po chwili sama zaczęłam się śmiać. Liam posłał nam wesoły uśmiech i poszedł w stronę parkietu.
  - Co u Cass? - spytał Louis, patrząc za Liamem, ale wiedziałam, że pytanie kieruje do mnie.
  - Um, w porządku, mówiła, że ma jakieś plany na dzisiaj.
  - Jest z Deo - powiedział nagle Niall, co całkowicie mnie zaskoczyło.
  Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a on wzruszył ramionami i uśmiechnął się do mnie nieznacznie. Cass powiedziała mi tylko, że jest z kimś umówiona i opowie mi o wszystkim później. Wow, nie spodziewałam się, że ona i Deo to naprawdę coś poważnego.
  - Deo pojechał z nami i teraz też jest na parę dni w Londynie - wyjaśnił mi Niall. - Później wraca do Mullingar.
  - Wow, Deo i Cass? - spytała El z wesołym uśmiechem.
  - Ciekawe co teraz robią - mruknął Louis i sugestywnie szturchnął policzek językiem kilka razy.
  - Ugh, Louis - jęknęłam.
  El uderzyła go w ramię, na co tylko zaczął się śmiać, zresztą Niall nie był lepszy, prawie spadł z krzesła, tak bardzo go to wszystko rozśmieszyło.
  Louis szybko jednak spoważniał, wpatrując się w jakiś punkt za moimi plecami.
  - Sky, czy to nie...
  - Sky!
  Spojrzałam przez ramię, żeby zobaczyć Bena, który właśnie szedł w moją stronę. Uśmiechał się szeroko do mnie, a po chwili jego wzrok przeszedł po całej naszej grupie.
  - Nie wiedziałam, że tu będziesz! - zawołałam w jego stronę.
  - Odnowiłem przyjaźń z Aidenem, jak tylko wróciłem do Londynu.
  Pokiwałam lekko głową, uśmiechając się do niego szeroko. El chrząknęła znacząco, czym zwróciła na siebie moją uwagę.
  - Och, to są moi przyjaciele El, Louis i Niall. - pokazałam na nich kolejno. - A to Ben, um...
  - Stary przyjaciel - podpowiedział mi z uśmiechem.
  Kątem oka zobaczyłam jak Louis pokazuje coś Niallowi, a ten po chwili zarzucił mi rękę na ramiona. Poruszyłam się niekomfortowo, ale udawałam, że tego nie zauważyłam. Ben spojrzał na Nialla, na jego dłoń zaciśnięta na moim ramieniu, a później wrócił wzrokiem do mojej twarzy.
  - W porządku, nie będę Ci przeszkadzał. Zobaczymy się na zajęciach.
  - Um, jasne, ok.
  Gdy tylko odszedł, spojrzałam groźnie na Lou, który udawał, że nie wie o co mi chodzi. Nialla ręka została na swoim miejscu i mimo zaistniałej sytuacji, nie miałam zamiaru jej stamtąd zrzucać.
  - Co do cholery Louis?
  - Kto to był? - spytał Niall.
  Spojrzał na mnie przelotnie, a później zwrócił wzrok na Lou, podejrzewając, że on wie coś więcej.
  - To koleś, w którym Sky się kiedyś kochała - odpowiedział mu Louis, nie zwracając na mnie uwagi.
  Zacisnęłam usta w cienką linię i patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Świetnie, może ja też zaraz zacznę wyjawiać jego sekrety.
  - Jest niezły - dodała El, myśląc, że pomaga mi w ten sposób.
  - Jest za stary, ten gościu ma z 30 lat... - mruknął Lou.
  - 25 - warknęłam w jego stronę.
  Louis przewrócił oczami, nalał wódki do kilku kieliszków i przysunął jeden w moją stronę.
  - Nieważne, powinien zadawać się z ludźmi, którzy nie są, aż 7 lat od niego młodsi.
  - To tylko znajomy, o mój Boże, nie wiem o co Ci tak naprawdę chodzi.
  Louis patrzył na mnie przez chwilę, a potem sugestywnie kiwnął głową w stronę Nialla.
   Dopiero teraz spojrzałam na Nialla, który nie odzywał się już od dłuższej chwili. Wolną ręką bawił się końcówką obrusa i wpatrywał się uparcie w stół ze zmarszczonymi brwiami, jakby się nad czymś zastanawiał.
  Odchrząknęłam, próbując zwrócić na niego swoją uwagę, ale nic to nie dało.
  - Niall, pijemy! - krzyknął Louis i szturchnął go w ramię.
  Oczywiście to zadziałało. Odsunęłam od siebie kieliszek, mówiąc im, że nie będę piła nic do mojej 18stki. Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem, w ogóle mi nie wierząc. Louis powiedział, że jeszcze dzisiaj namówi mnie do alkoholu.
  Nie mógł bardziej się pomylić. Minęło parę godzin i ja nadal nie wypiłam ani kropli alkoholu, w odróżnieniu do nich. Zayn i Hary wrócili do stołu, za to Liama nie można było oderwać od parkietu, gdzie ciągle z kimś tańczył, najczęściej z moją mamą.
  Wyszłam na dwór, kierując się w stronę huśtawek. Był tutaj mały plac zabaw, w razie gdyby ktoś chciał wyjść z imprezy z dziećmi na świeże powietrze. Usiadłam na jednej z huśtawek, uśmiechając się nieznacznie. Z jakiegoś powodu zawsze sprawiało mi to dziwną radość. Odepchnęłam się nogami od ziemi kilka razy i w końcu udało mi się wzbić w powietrze.
  Myślałam o tym dziwnym zachowaniu Nialla, gdy nie odzywał się i po prostu patrzył się w stół, po tym jak był u nas Ben. Louis też dziwnie się zachowywał, miałam wrażenie, jakby stał się dziwnie zbyt opiekuńczy, jeśli chodziło o mnie.
  - Sky.
  Prawie spadłam z huśtawki, gdy nagle usłyszałam głos Zayna. Stał z papierosem w ręce, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
  - Nigdy więcej tak nie rób. Tym bardziej, jeśli właśnie jestem w powietrzu.
  Zayn pokręcił lekko głową z tym samym uśmiechem i zaciągnął się fajką. Zatrzymałam huśtawkę i siedziałam teraz, dotykając stopami ziemi, a on opierał się o barierkę obok, paląc swojego papierosa.
  - Hej, chyba nie pogratulowałam Ci jeszcze zaręczyn? - spytałam, uśmiechając się szeroko.
  - Nie, słaba z Ciebie przyjaciółka.
  Zayn wyrzucił papierosa na ziemię i przydeptał go butem.
  - Przepraszam! - zawołałam z rozbawieniem. - W takim razie teraz Ci gratuluję!
  - Dzięki.
  Zayn zaśmiał się lekko i potarł swoje dłonie, a później zmarszczył brwi, patrząc na mnie.
  - Zimno tutaj, lepiej idź do środka.
  - Chcę tu jeszcze chwilę posiedzieć.
  Na chwilę zapanowała między nami cisza, a Zayn przyglądał mi się uważnie, jakby zastanawiając się, czy na pewno może mnie tutaj zostawić.
  - W porządku, wracam do środka.
  - Zayn? - odezwałam się. - Możesz powiedzieć Louisowi, żeby tutaj przyszedł?
  Zayn pokiwał głową i zaraz zniknął z mojego pola widzenia. Chciałam porozmawiać z Lou o Niallu, w końcu to on pokazał mi wtedy, żebym popatrzyła na niego. Westchnęłam głośno, unosząc wzrok na niebo. Nie było widać ani jednej gwiazdy, wszędzie była tylko czerń.
  - Sky?
  Przede mną stał Niall. Uniosłam brwi ze zdziwieniem, bo jego na pewno nie spodziewałam się tutaj zobaczyć.
  - Nie wiedziałam, że Zayn wypił, aż tyle, by pomylić Cię z Louisem.
  Niall zaśmiał się lekko i podszedł bliżej mnie, przyglądając mi się uważniej. W końcu westchnął głośno, jakby właśnie zdecydował się na coś bardzo trudnego. Ściągnął z siebie marynarkę i zarzucił mi na ramiona, na co parsknęłam pod nosem.
  - Nie musisz dawać mi swojej marynarki, tym bardziej jeśli masz przy tym tak głośno wzdychać.
  - Daj spokój - odpowiedział z rozbawionym uśmiechem.
  Ok, w takim razie zdecydowanie nie zamierzałam narzekać. Przełożyłam ręce przez rękawy marynarki i musiałam naprawdę się postarać, żeby nie zacząć cieszyć się jak głupia. Niall nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, w jakim właśnie byłam stanie przez niego.
  - Louis tańczy z El, więc powiedziałem Zaynowi, żeby dał im spokój i sam tu przyszedłem.
  Pokiwałam lekko głową i zagryzłam wargę, nie będąc pewną, co powiedzieć. W końcu powodem, dla którego chciałam, żeby Lou tu przyszedł, był Niall. A z nim nie mogłam rozmawiać na ten temat.
  Niall odchrząknął, przez co spojrzałam na niego uważniej. Schował ręce do kieszeni spodni, rozglądając się dookoła, jakby chciał pokazać, że jest znudzony.
  - Więc... O co chodzi z tym Benem?
  Otworzyłam usta i zamknęłam parę razy, nie wiedząc co o tym myśleć. Co właściwie miał przez to na myśli?
  - Co? - spytałam ze zdziwieniem.
  - Podobał Ci się? - mruknął cicho, tak że przez chwilę, nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam.
  - Ym, tak, ale to było dawno.
  Czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec, całe szczęście było tu na tyle ciemno, że Niall nie mógł tego zobaczyć. Ben nie był odpowiednią osobą dla mnie, to było tylko głupie zauroczenie, z którego już dawno wyrosłam.
  - Podobasz mu się - powiedział nagle, wciąż nie patrząc w moją stronę.
  - Nie - odpowiedziałam od razu.
  To nie było możliwe, żebym mu się podobała. Może kiedyś, gdy byłam młodsza, marzyłam o tym, że tak się stanie, ale teraz było wręcz odwrotnie. To tylko wszystko, by skomplikowało.
  Niall wreszcie spojrzał na mnie, z rozbawieniem widocznym na jego twarzy.
  - Sky, naprawdę, było to po nim widać. Wiesz, jak objąłem Cię ramieniem.
  Zaśmiał się cicho, a ja zaczęłam nerwowo ściskać w dłoni materiał jego marynarki.
  - Nawet jeśli masz rację... - mruknęłam. - To nieważne. Podoba mi się ktoś inny.
  Niall uśmiechnął się lekko w moją stronę i zwilżył usta językiem. Nie mogłam oderwać od niego oczu, przez chwilę po prostu patrzyliśmy się na siebie, aż w końcu Niall powiedział:
  - Wracajmy do środka.
  Pokiwałam głową i zaczęłam iść za nim w stronę sali, choć naprawdę wcale nie miałam na to ochoty. Wolałam zostać z nim na zewnątrz, gdzie nie było nikogo oprócz nas i mogliśmy rozmawiać w samotności albo i nawet milczeć. Mogłabym milczeć z nim przez parę godzin, byle tylko mieć go obok siebie.
  Gdy weszliśmy do środka, wszystko wyglądało tak samo jak wcześniej, część ludzi piła, część tańczyła, Liam wywijał z moją mamą na parkiecie. Wszystko wyglądało tak samo. Niall wyciągnął rękę w moją stronę, kiwając głową w stronę tańczących par, na co uśmiechnęłam się szeroko.
  Nie tańczyłam z Niallem, odkąd pierwszy raz byliśmy razem w klubie, odkąd się poznaliśmy. Miałam wrażenie, jakby wydarzyło się to bardzo dawno temu, gdy w rzeczywistości minęło 4 miesięcy. Od 4 miesięcy znałam Nialla i wciąż byliśmy wyłącznie przyjaciółmi, wychodziło na to, że nic się nie zmieni.
  Akurat poleciała wolna piosenka, którą rozpoznałam od razu, zbyt dużo razy jej już słuchałam. Imany - You Will Never Know. Jedna z najpiękniejszych piosenek, jakie słyszałam. Objęłam Nialla rękami za szyję, a on położył dłonie na moich biodrach. Ze wszystkich możliwych utworów, właśnie ten musiał polecieć w tym momencie. Co za ironia losu. Przymknęłam oczy i oparłam policzek na jego ramieniu, wsłuchując się w tekst, który idealnie opisywał moją sytuację z Niallem. Sama lepiej nie mogłabym tego napisać.
   I w tym momencie, czułam, jakby nic już się dla mnie nie liczyło. Nie byłam z Niallem i prawdopodobnie nigdy nie będę. Bo przecież on nigdy nie dowie się, co do niego czuję.
 
You will never know / Nigdy się nie dowiesz
I will never show / Nigdy Ci nie pokażę
What I feel, what I need, from you no / Co czuję, czego potrzebuję, od Ciebie




*

jeśli chcecie sprawdźcie sobie cały tekst piosenki tutaj ;)

WAŻNE PYTANIE
znacie 5sos? lubicie? kto czytałby opowiadanie, gdybym pisała o Michaelu?


dzięki za wszystkie komentarze, aaaa, kocham Was! <3

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

24.

 Gdy tylko odwróciłam się w stronę Nialla, jego usta wykrzywiły się w grymas, przyglądał mi się chwilę z niezadowoleniem, a w końcu pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do innego pokoju. Po tym jak zobaczyłam jego wyraz twarzy, w ogóle nie miałam ochoty z nim rozmawiać, bałam się tego, co mogę zaraz usłyszeć.
  Niall zamknął drzwi i odwrócił się z powrotem do mnie, od razu robiąc parę kroków w moją stronę, za to ja zrobiłam parę do tyłu. Wydawało się, że nawet tego nie zauważył, bo przyglądał się w tym momencie ze skupieniem mojej twarzy. Teraz wszystko nabrało sensu, to jak skrzywił się, gdy mnie zobaczył, to ten głupi siniak...
  - Co Ci się stało? - spytał cicho.
  Założyłam ręce na pierś i zacisnęłam usta w cienką linię. Chyba nie myślał, że tak po prostu będę z nim rozmawiać bez żadnych przeprosin?
  Niall westchnął cicho, widząc jak się zachowuję i spojrzał na mnie ze smutkiem.
  - Sky, tak bardzo Cię przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło... Właściwie wiem, za dużo wypiłem, nie wiem, dlaczego to powiedziałem... - Niall wydał z siebie sfrustrowany dźwięk, widocznie nie szło mu to, tak jak zaplanował.
  - Pewnie dlatego, że chciałeś wyjść do swojej dziewczyny - mruknęłam chłodno i zaczęłam uparcie wpatrywać się w swoje buty.
  - To nie jest moja dziewczyna! - Niall uniósł głos, wyraźnie sfrustrowany tą sytuacją. - Cholera, możesz na mnie spojrzeć?
  Uniosłam głowę i zmrużyłam oczy, wpatrując się w niego. Jeśli to miały być przeprosiny, to nie szło mu to najlepiej, Niall chyba sam zdał sobie z tego sprawę, bo przeczesał nerwowo włosy palcami i przełknął głośno.
  - Przepraszam, naprawdę, nie wyobrażasz sobie jak bardzo jest mi przykro. - Niall zrobił kilka niepewnych kroków w moją stronę i gdy się nie cofnęłam, na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi. - Miałaś rację, nie powinien był wychodzić, ale byłem pijany i... bo ja wiem, chyba nie chciałem, żebyś mówiła mi co mam robić, zresztą Lily...
  - Co z nią? - spytałam cicho, choć nie byłam pewna, czy chciałam znać odpowiedź.
  Niall zacisnął szczękę, aż uniosłam brew ze zdziwieniem i chciałam już powiedzieć, że nie musi mi odpowiadać.
  - Kręciłem z nią jakiś czas temu, byliśmy może na 2 randkach, właściwie nie wiem jakim cudem się to stało. - odezwał się i po chwili zaśmiał bez humoru. - Ona jest... najbardziej denerwującą osobą na świecie.
  Zaśmiałam się lekko, ale zaraz zasłoniłam dłonią usta, nie chcąc go zdenerwować, Niall jednak uśmiechnął się do mnie niepewnie.
  - Nie chciałem mieć z nią nic wspólnego, więc powiedziałem jej, że to koniec. Gdy byliśmy w klubie, dzwoniła do mnie parę razy, najpierw nie chciałem z nią rozmawiać, ale w końcu odebrałem... - Niall przewrócił oczami i wyglądał jakby się chciał uderzyć za to, że to zrobił. - A ta idiotka zaczęła płakać mi do telefonu, prosiła, żebym do niej przyszedł.
  - Och, co się stało? - spytałam, teraz już poważniejąc.
  - Mówiłem jej, żeby się uspokoiła, ale ona ciągle płakała i mówiła, że muszę przyjść. W końcu się zgodziłem, trochę się wystraszyłem, że naprawdę coś jej się stało.
  Niall zamilkł na chwilę i odetchnął głęboko, wyglądał jakby odtwarzał teraz w swojej głowie wydarzenia z tamtej nocy.
  - Jak do niej przyszedłem, okazało się, że nic się jej nie stało, nic się jej kurwa nie stało - mruknął Niall i widziałam, że stara się zbytnio nie unosić. - Zaczęła mnie prosić, żebym dał jej jeszcze jedną szansę, tylko dlatego chciała, żebym przyszedł. Idiotka. Powiedziałem, żeby dała mi spokój i wyszedłem.
  Analizowałam teraz w głowie wszystko co mi powiedział, poszedł do niej tylko, dlatego, że bał się, że coś się jej stało. Niall był po prostu dobrą osobą i nie potrafił tak kogoś zostawić, nawet jeśli była to dziewczyna, której nie znosił. Nie mogłam powstrzymać tego ciepła, które zaczęło rozgrzewać moje serce, mimo tego, że powinnam być na niego zła, nie potrafiłam.
  - Później wróciłem do klubu, szukałem Cię wszędzie, dzwoniłem do Ciebie i pisałem... - Niall spoglądał na mnie teraz ze smutkiem, a ja czułam, jak oddech uwiązł mi w gardle.
  Nie mógł mnie nigdzie znaleźć, bo prawdopodobnie całowałam się wtedy z Darraghem albo niósł mnie już praktycznie nieprzytomną do domu.
  - Ym, tak, nie czułam się najlepiej i poszłam do domu - mruknęłam, źle się czując z tym, że go okłamywałam.
  Niall wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz zamknął usta i tylko pokiwał lekko głową. Na chwilę zapanowała pomiędzy nami niekomfortowa cisza, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że ciągle miałam ręce założone na pierś, więc szybko je opuściłam.
  - Więc... wybaczysz mi? Naprawdę nie miałem tego na myśli, proszę Sky... - powiedział, spoglądając na mnie niepewnie tymi swoimi pięknymi oczami.
  Zacisnęłam usta, na które cisnął mi się uśmiech, nie chcąc tak szybko poddawać się jego urokowi. Ale prawdą było to, że odkąd tylko obudziłam się w niedzielę, czekałam na jego przeprosiny, na to, żebyśmy mogli z powrotem rozmawiać.
  - W porządku - powiedziałam w końcu.
  - Serio? - spytał ze zdziwieniem, przyglądając mi się uważnie.
  Uśmiechnęłam się do niego, a na jego twarzy zaraz pojawił się ten znajomy, szeroki uśmiech, który tak bardzo kochałam. Niall przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie, a ja wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Uśmiech nie chciał zejść z mojej twarzy, czułam się w tym momencie tak cholernie szczęśliwa, nie wiem, co bym zrobiła, gdybyśmy się nie pogodzili.
  - Sky... - mruknął Niall i odsunął się ode mnie lekko, by móc spojrzeć na moją twarz. - Możesz mi teraz powiedzieć, dlaczego masz na twarzy wielkiego siniaka?
  Czułam jak rumienię się pod jego spojrzeniem i poruszyłam się niekomfortowo, nie mając ochoty mówić mu o tym, jaka ze mnie ciamajda.
  - Ok, ale nie śmiej się. - szturchnęłam go palcem w pierś, a on zmarszczył brwi ze zdziwieniem. - Uderzyłam się w znak drogowy.
  Niall nie odzywał się przez chwilę, wpatrując się we mnie, otworzył parę razy usta i zamknął.
  - Uderzyłaś w znak drogowy? Mówisz mi prawdę? Nikt Ci nic nie zrobił?
  - Nie! - krzyknęłam.
  Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo Niall wyglądał na zmartwionego, więc uśmiechnęłam się do niego, by pokazać mu, że to naprawdę nic takiego.
  - Naprawdę, Niall, byłam tak pijana, że uderzyłam w znak drogowy.
  Niall zaśmiał się lekko i pokiwał głową, pokazując, że mi wierzy.
  - Och i przepraszam Cię za Seana.
  - Za Seana? - spytałam ze zdziwieniem.
  Nie wiedziałam o co mu chodzi, z Seanem właściwie rozmawiałam tylko raz, podeszłam do nich, gdy zamawiali drinki przy barze.
  - No tak, wiesz... za to co powiedział.
  Teraz zrozumiałam już o czym mówił, Sean właściwie zasugerował, że lecę na Nialla, co oczywiście było prawdą.
  - Och - mruknęłam, czując się teraz bardzo niekomfortowo. - Nie przejmuj się tym.
  - Wiesz, po prostu mówię im wszystko, Seanowi i Darraghowi, wiec o Tobie też im opowiadałem, a Sean ubzdurał sobie, że Ci się podobam. Co za głupota. - Niall pokręcił głową z lekkim uśmiechem na twarzy.
  - Um, tak, głupota.
  Mimo tego, że kochałam przebywać z Niallem, teraz miałam ochotę uciec stamtąd jak najdalej, a raczej od tej rozmowy, nie spodziewałam się tylko, że może być jeszcze gorzej.
  - Darragh bardzo Cię polubił! - zawołał nagle Niall z entuzjazmem. - Mówił, że jesteś naprawdę świetna.
  Czułam jak zaschło mi w gardle na jego słowa i szybko poprawiłam włosy na szyi, upewniając się, że malinka, którą tam miałam, była zasłonięta.
  - Mówił coś jeszcze? - spytałam, próbując nie pokazać jak bardzo mnie to interesuje.
  Niall pokręcił głową i zmarszczył nieznacznie brwi, zastanawiając się nad tym.
  - Nie, nie wydaje mi się. A co?
   - Nic - odpowiedziałam szybko, posyłając w jego stronę nerwowy uśmiech. - Ok, wracajmy do reszty, pewnie się martwią, że się pozabijaliśmy.
  Gdy wróciliśmy do salonu, nie wyglądało jednak na to, że ktoś przejął się naszym zniknięciem. Louis uniósł głowę, gdy usłyszał nasze kroki i na jego twarzy zaraz pojawił się wredny uśmieszek.
  - Mam nadzieję, że nie zrobiliście tego na naszym nowym łóżku.
  - Louis! - jęknęłam, czując jak kolejny raz tego dnia się rumienię.
  Niall tylko zaśmiał się głośno i zarzucił rękę na moje ramię, przez co jeszcze bardziej się zawstydziłam, widząc jak Louis uśmiecha się pod nosem. Chyba zbyt dawno nie dostał ode mnie kopa w swoje ulubione miejsce...
  Niall poszedł rozmawiać z El, a ja podeszłam do Liama i Cass, którzy o czymś rozmawiali, a raczej moja przyjaciółka zamęczała go pytaniami, a on nie bardzo chciał na nie odpowiadać. Zaśmiałam się lekko, wiedząc jaka Cass potrafi być upierdliwa w takich sprawach. Liam tak czy siak, powie jej wszystko, co tylko będzie chciała. Nie skupiałam uwagi na ich rozmowie, myśląc o tym, że dzisiaj chłopcy znów wyjadą, a ja straciłam prawie 2 dni, które mogłam spędzić z Niallem, z nimi. Przynajmniej teraz wszystko już wróciło do normy.
  - Sky! - Cass zawołała głośno, wyrywając mnie z zamyślenia. - Liam wreszcie powiedział mi jak ma na nazwisko ta jego tajemnicza dziewczyna, zaraz ją wygoogluje!
  Cass wyciągnęła telefon i od razu zaczęła naciskać różne klawisze, Liam jęknął z niezadowoleniem.
  - Och, ta aktorka? - spytałam, spoglądając na niego.
  - Tak, Millie - odpowiedziała za niego Cass, na co znowu się zaśmiałam.
  Cass już nawet mówiła za niego, ich przyjaźń była naprawdę słodka, nie to co moja i Louisa, który właśnie wykrzywił się w moją stronę. Co za idiota. Najlepszy idiota pod słońcem.
  - Ok, mam ją - powiedziała Cass, więc odwróciłam się z powrotem w jej stronę. - Camilla Lenox, urodzona 22 czerwca 1998 roku....
  Spojrzałam ze zdziwieniem na Liama, który wpatrywał się w Cass szeroko otwartymi oczami. Cass zmarszczyła brwi, patrząc na ekran, a później uniosła wzrok na Liama.
  - Nie mówiłeś, że ma 15 lat.
  Liam wyglądał jakby miał problem ze skleceniem jakiegokolwiek sensownego zdania, mamrotał coś pod nosem i wyglądał, jakby właśnie dowiedział się, że św. Mikołaj jednak istnieje.
  - Z Twojej miny wnioskuję, że nie wiedziałeś? - spytałam, lekko rozbawiona sytuacją.
  - Myślałem, że jest w Waszym wieku! - zawołał. - Że jest pełnoletnia!
  - Co się stało? - spytał Louis, który nagle pojawił się obok nas.
  Lou opadł na miejsce obok mnie, praktycznie siadając przy okazji na mnie, jęknęłam z niezadowoleniem i popchnęłam go w bok, na co uśmiechnął się do mnie szeroko.
  - Dziewczyna Liama ma 15 lat - odpowiedziała mu Cass.
  - Stary, moja siostra ma tyle lat. - Louis zmarszczył nos, spoglądając na niego.
  - To nie jest moja dziewczyna - mruknął cicho Liam, a po pokoju rozległ się dźwięk otrzymanej wiadomości.
  Liam spoglądał przez chwilę na swój telefon, po czym westchnął głośno i odrzucił go od siebie.
  - Świetnie - powiedział z niezadowoleniem. - Naprawdę świetnie.
  - Wiek nic nie znaczy.
  Starałam się jakoś pomóc, ale nie bardzo wiedziałam co, powinnam teraz powiedzieć.
  - Chodzi o to... - Liam potarł dłonią czoło, wyraźnie załamany sytuacją. - Gdyby miała 18 lat, a ja miałbym 23 to byłoby co innego. Jest niepełnoletnia, myślę, że lepiej będzie, jeśli nie będę się z nią umawiać, inaczej paparazzi rozerwą mnie na strzępy.
  - Och.
  Sława i cholerny brak prywatności. Co jeśli z jakiegoś powodu Niall też nie mógłby się ze mną umawiać? Przypuszczając, że w ogóle coś do mnie poczuje... Może byłabym za brzydka w oczach paparazzi? A może za mało pewna siebie i wygadana?
  Liam już do końca wieczoru nie spojrzał na swój telefon, który wibrował nieustannie, oznaczając nowe wiadomości.

*

  Po tym jak pożegnałyśmy się z nimi przed ich kolejnym wyjazdem, Cass i ja usadowiłyśmy się na moim łóżku. Następny raz, gdy się z nimi zobaczymy, będzie to na weselu Aidena i Any, które będzie za miesiąc. Cały, długi miesiąc. Mimo tego, że dopiero co się z nimi widziałyśmy, już za nimi tęskniłam.
  Cass pisała cały czas na swoim telefonie, ale nie miałam pojęcia z kim. Może próbowała pocieszyć Liama? Spojrzałam na swoją komórkę i zobaczyłam, że też dostałam SMS-a. Louis był trochę na mnie zły, że tak długo gadałam z Niallem, a później Liamem i praktycznie nie miałam dla niego czasu. Zaśmiałam się cicho i postanowiłam mu nie odpisać, żeby bardziej go pomęczyć.
  - Nie rozmawiałyśmy jeszcze o imprezie - mruknęła Cass, spoglądając na mnie i zaraz z powrotem wróciła do swojego telefonu.
  - O Boże, tak, muszę Ci coś opowiedzieć...
  Właściwie nie rozmawiałam jeszcze z nikim o tym, co się stało, gdy wyszłam z klubu. Louis też nic o tym nie wiedział.
  - Ja też - powiedziała, przygryzając wargę. - Ok, mów pierwsza.
  Pokiwałam głową i odetchnęłam głęboko, szykując się na to, co miałam powiedzieć. Najpierw opowiedziałam jej o kłótni z Niallem, co skomentowała właściwie jednym słowem:
  - Dupek.
  Później przyszedł czas, żeby powiedzieć jej o Darraghu. Gdyby nie fakt, że jest bliskim przyjacielem Nialla, w ogóle nie żałowałabym tego, co się stało, ale w takiej sytuacji czułam się dosyć dziwnie. Jakbym w jakiś sposób go zdradziła, mimo tego, że tylko się przyjaźnimy.
  - Całowałam się z przyjacielem Nialla...
  Cass uniosła na mnie wzrok, wyglądając na naprawdę zaskoczoną.
  - Z którym? - spytała po chwili.
  Zachichotałam pod nosem, słysząc, że to pierwsze pytanie, które mi zadaje, po tym co powiedziałam.
  - Z Darraghem.
  Cass zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad czymś.
  - Nie poznałam go. Przystojny?
  - O tak, bardzo. - uśmiechnęłam się do niej szeroko, a ona znowu zaczęła pisać na swoim telefonie.
  - Tylko czuję się teraz z tym źle, no wiesz, to przyjaciel Nialla, a ja się z nim całowałam...
  - Sky, nie chodzisz z Niallem, pamiętasz? - Cass przewróciła na mnie oczami.
  - Ugh, wiem, ale... - przerwałam, patrząc na to jak śmieje się do ekranu swojej komórki. - Z kim tak piszesz? - spytałam w końcu.
  Cass odłożyła telefon na bok i uśmiechnęła się do mnie wesoło.
  - Mogę już opowiedzieć co mi się przydarzyło? - spytała, na co pokiwałam głową, właściwie chyba nawet nie miałam ochoty rozmawiać dalej o Darraghu. - Tak jakby przespałam się z kuzynem Nialla, a teraz z nim piszę...
  Wytrzeszczyłam na nią oczy, a ona tylko uśmiechnęła się szerzej. Ok, moja nowina przy jej była naprawdę nieważna.
  - Co masz nam myśli mówiąc "tak jakby"?
  - Że całkowicie, totalnie to z nim zrobiłam, parę razy.
  Skrzywiłam się na jej słowa, nie chcąc sobie tego wyobrażać, a ona zaśmiała się pod nosem.
  - O Boże, z którym? - spytałam i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że spytała mnie o to samo, po tym co jej powiedziałam.
  - Stephenem - odpowiedziała, a jej oczy wprost błyszczały ze szczęścia.
  - Kto to do cholery jest Stephen...
  Znałam tylko jednego kuzyna Nialla, a o żadnym Stephenie wcześniej nie słyszałam.
  - Na pewno go znasz. - Cass z powrotem wzięła telefon do ręki, by wrócić do pisania ze swoim nowym "ukochanym".
  - Znam tylko Deo - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.
  Pamiętałam, że spotkałam Deo na imprezie, mówił, że poznał gorącą laskę i liczył na to, że mu się poszczęści. Ohyda... Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie.
  - To jego ksywka, na imię ma Stephen. Chyba nie myślałaś, że Deo to prawdziwe imię? - Cass spojrzała na mnie z politowaniem.
  - O Boże, co! Przespałaś się z Deo! - krzyknęłam głośno, a Cass wytrzeszczyła na mnie oczami.
  Siedziałyśmy przez chwilę w ciszy, bojąc się, że ktoś usłyszał mój krzyk i zaraz wparuje do mojego pokoju. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
  Nie mogłam w to uwierzyć, Cass i Deo... Nawet życzyłam mu powodzenia w uwiedzeniu tej biednej dziewczyny, którą okazała się moja przyjaciółka.
  - Jest naprawdę fajny i strasznie mi się podoba - powiedziała Cass, spoglądając na mnie niepewnie, jakby czekała na moją aprobatę.
  - Um, w porządku... Tak, myślę, że Deo nie jest taki zły. - Cass uśmiechnęła się wesoło na moje słowa. - Świetnie, Ty przespałaś się z kuzynem Nialla, ja całowałam się z przyjacielem Nialla. Świetnie...
  Cass zachichotała, spoglądając na mnie z rozbawieniem, chociaż ja nie widziałam w tym nic śmiesznego.
  - Niedługo poderwiemy całą Irlandię.
  Puściła mi oczko i wróciła do pisania SMS-ów z Deo. Westchnęłam cicho i oparłam się rękami o materac, układając wygodniej. Co mi po całej Irlandii, gdy nie mogłam mieć tego jednego Irlandczyka, na którym mi naprawdę zależało.

*

Dopiero przed chwilą zobaczyłam, że w 22. w rozdziale pisałam cały czas Seth zamiast Sean!
Już to poprawiłam.
Sean to przyjaciel Nialla.
Seth to młodszy brat Sky.

Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze, nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo cieszę się z każdego z nich! <3