poniedziałek, 29 grudnia 2014

26.

 - Luke, wracaj do ćwiczeń!
  Rzuciłam mu groźne spojrzenie i pokazałam dłonią w stronę, którą powinien się udać. On jednak nic sobie z tego nie robił i dalej leżał na podłodze, nie podnosząc nawet głowy. Odetchnęłam głośno, planując już, że jeśli będę musiała, to będę nawet ciągnąć go po podłodze, żeby w końcu ruszył się ze swojego miejsca.
 Calum i Ashton nie robili prawie żadnych problemów, choć kilka razy przyłapałam ich na tym, że gdy odwróciłam się do nich, robili krzywe miny za moimi plecami i przedrzeźniali mnie. Zmarszczyłam brwi, uświadamiając sobie, że brakowało mi tutaj jednej osoby. Michael zniknął gdzieś chwilę temu, a ja nawet tego nie zauważyłam, zbyt skupiona na pozostałych.
 - Ech, Luke nie chce Cię słuchać?
 O wilku mowa. Michael przewiesił rękę przez moje ramiona i spojrzał z dezaprobatą na Luke'a, który podparł się na łokciach, by móc na nas popatrzeć.
 - Ty nic nie robiłeś - mruknął Luke z niezadowoleniem.
 Odwróciłam głowę w stronę Michaela i założyłam ręce na pierś, rzucając mu groźne spojrzenie.
 - Ładnie dziś wyglądasz, mówiłem Ci już? - spytał, uśmiechając się niewinnie.
 - A w inne dni wygląda brzydko?! - zawołał Ashton ze swojego miejsca, gdzie podnosił ciężarki.
 Michal pokazał mu środkowy palec, używając wolnej ręki i wyszczerzył się w moją stronę, choć ja nadal patrzyłam na niego z niezadowoleniem.
 - Zawsze wyglądasz cudownie.
 - Michael, zabierz tę rękę, odejdź w tamtą stronę i zacznij robić przysiady - powiedziałam, zachowując poważny ton.
 Kątem oka widziałam, jak Luke uśmiecha się z zadowoleniem, myśląc, że dam mu spokój i całą swoją uwagę skupię na Michaelu.
 - Luke, Ty też masz wracać do ćwiczeń - dodałam.
 Luke jęknął z niezadowoleniem, ale w końcu podniósł się z podłogi i poszedł w stronę Caluma i Ashtona. Michael za to nie ruszył się z miejsca, jakby w ogóle nie usłyszał tego, co do niego powiedziałam.
 Uderzyłam go lekko łokciem w żebra, na co odskoczył ode mnie i złapał się za bok, patrząc na mnie, jakbym zabiła mu kogoś bliskiego.
 - Clifford, przysiady!
 Czasem naprawdę ciężko było zmusić ich do zrobienia czegokolwiek i musiałam naprawdę się natrudzić, żeby mi się to udało. Zawsze najpierw próbowałam krzyczenia na nich, a jeśli to nic nie dawało, musiałam ich w jakiś sposób przekupić.
 - Zrobiłem już dzisiaj wystarczająco - odpowiedział.
 Zarzucił mi znowu rękę na ramiona, a Calum przestał ćwiczyć i zrobił oburzoną minę.
 - Nic dzisiaj nie robiłeś! Nigdy nic nie robisz!
 - Nieprawda! - odkrzyknął Michael.
 - To niesprawiedliwe, Sky! - zwrócił się do mnie Calum.
 - To dlatego, że jestem jej ulubionym - odpowiedział mu Michael z pewnym siebie wyrazem twarzy.
 Taa, teraz skoro zaczęli się kłócić, to już mogłam uznać ten dzień za stracony. Kończyły mi się już pomysły na to, jak mogłam zmusić ich do zrobienia czegokolwiek. Ashton i Luke mimo tego, że jeszcze robili to, o co ich poprosiłam, przysłuchiwali się rozmowie i widziałam po ich twarzach, że zaraz sami dołączą do Caluma i Michaela.
 - Wszyscy macie ćwiczyć, bez wyjątków! - krzyknęłam, choć wiedziałam, że mnie nie posłuchają.
 Sama miałam ochotę położyć się na ziemii i nie podnosić przez następne kilka godzin. Wystarczył mi tylko telefon, coś do jedzenia i nie potrzebowałabym niczego więcej do wieczora.
 - Ja jestem jej ulubionym - powiedział po chwili Ashton, marszcząc lekko brwi w dekoncentracji.
 Michael zaśmiał się głośno, jakby była to najśmieszniejsza rzecz, jaką usłyszał i zacisnął dłoń bardziej na moim ramieniu, przyciągając mnie bliżej siebie.
 - Nie żartuj sobie, Ash. Sky i ja jesteśmy w poważnym związku - odpowiedział mu, przewracając oczami.
 - Dobrze wiedzieć.
 Odwróciłam się szybko na dźwięk głosu Nialla, który patrzył na rękę Michaela z uniesionymi brwiami. Jeśli jeszcze wcześniej miałam jakąś małą nadzieję, że chłopcy będą ćwiczyć, to z pojawieniem się Nialla, straciłam ją całkowicie.
 - Co tutaj robisz? - spytałam, a Michael rozluźnił swój uścisk na moim ramieniu.
 - Co za miłe powitanie - rzucił Niall, robiąc smutną minę.
 Ashton zaśmiał się lekko i podszedł do niego, zapominając o swoich ćwiczeniach. Po tym jak się uściskali, Calum i Luke zrobili to samo, tylko Michael pomachał w jego stronę, zostając przy mnie.
 - Michael ciągle podrywa Twoją dziewczynę.
 To była pierwsza rzecz, którą powiedział Luke do Nialla. Zanotowałam sobie w myślach, że następnym razem będzie musiał zrobić parę przysiadów więcej niż reszta. 
 - Co do cholery?! Nic nie robię! Zamknij się, Luke! - krzyknął na to Michael.
 Zepchnęłam w końcu z siebie jego rękę i zrobiłam kilka kroków w bok, nie chcąc, by Niall naprawdę coś sobie pomyślał. Mimo tego, że robiliśmy sobie przerwę, a Michael zachowywał się tak przy każdej dziewczynie.
 - Nieważne - mruknął Niall i przerzucił rękę przez ramiona Caluma. - Jestem z Calumem.
 Popatrzyliśmy na siebie i zaśmialiśmy się, gdy przypomnieliśmy sobie naszą rozmowę na urodzinach El. Kłóciliśmy się wtedy o to, które z nas łączy więcej z Calumem.
 - O nie, nie - powiedziałam, podchodząc szybko do nich. - Cal jest mój.
 Calum wyglądał, jakby nie miał pojęcia, co się dzieje, a gdy wtuliłam się w niego, niezręcznie poklepał mnie po plecach.
 - Rozmawialiśmy już o tym - powiedział Niall, kręcąc głową z rozbawieniem.
 - Taaa i wiesz, że Calum i ja to prawda - odpowiedziałam, spoglądając na niego.
 Nie mogłam zobaczyć twarzy nikogo poza Niallem, ale byłam pewna, że patrzyli teraz na nas jak na idiotów, nie wiedząc, o co nam w ogóle chodzi.
 - Dlaczego bijecie się o Caluma, a nie o mnie? - spytał Ashton.
 Żadne z nas mu nie odpowiedziało i zamiast tego Niall zwrócił się do Caluma:
 - Przyznaj, Cal, wolisz mnie od Sky.
 Uniosłam głowę, tak bym mogła spojrzeć na jego twarz i zrobiłam wielkie oczy, mając nadzieję, że dzięki temu przekonam go, by powiedział, że woli mnie. Calum nie wyglądał na zbytnio zadowolonego z tego, w jakiej był pozycji i w końcu ściągnął z siebie moje ręce, a później zrzucił rękę Nialla ze swoich ramion.
 - Czy oni są pijani? - spytał Ashton, nachylając się w stronę Michaela.
 - Tylko Cake się liczy! - odezwał się wreszcie Calum.
 Zgarnął Luke'a w mocny uścick, a tamten zaśmiał się wesoło i odpowiedział mu tym samym. Spędzając z nimi tyle czasu, nauczyłam się już, że Cake to połączenie imion Luke'a i Caluma. Michael prychnął pod nosem, przewracając przy tym oczami.
 - Oczywiście.
 - My jesteśmy ze sobą, Michael - powiedział na to Ashton, wzdychając głośno. - Zapomniałeś?
 Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak blisko Nialla stałam i spojrzałam w jego stronę niepewnie, gdy Michael zaczął ściskać Ashtona, który wyglądał teraz jakby żałował tego, co powiedział chwilę wcześniej.
 - Pamiętasz o imprezie Liama?
 Zrobiłam wielkie oczy, gdy uświadomiłam sobie, że dzisiaj były jego urodziny, o czym kompletnie zapomniałam. Nie miałam nawet żadnego prezentu.
 - Cholera, kompletnie wyleciało mi to z głowy, nie mam nawet nic dla niego...
 - Hej, możesz dać mu z nami prezent, który kupiliśmy - odezwał się Luke, podchodząc bliżej nas.
 - Nie - odpowiedział szybko Niall, nie dajac mi dojść do słowa. - Kupiłem mu prezent od nas.
 - No tak, zapomniałem, że pary dają wspólne prezenty - mruknął Luke.
 Odchrząknęłam z zakłopotaniem, a gdy obaj posłali mi dziwne spojrzenia, wzruszyłam ramionami, postanawiając się nie odezwać. Niall i ja technicznie wciąż byliśmy parą, więc to chyba nic złego, jeśli pozwolę mu to zrobić?
 - Ok - powiedziałam głośno, żeby wszyscy mnie usłyszeli. - Niall, idź tam - powiedziałam, pokazując na ławkę. - A Wy wracajcie do ćwiczeń!
 W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiechy z ich strony, nie wiem nawet po co się tutaj dzisiaj fatygowałam...

*

 Na urodzinach Liama było o wiele więcej osób niż mogłabym to sobie wyobrazić. Mimo ogromnych rozmiarów salonu, był tutaj niezły ścisk, więc korzystając z tego, że o dziwo nie padał deszcz, Louis i ja wyszliśmy na zewnątrz.
 - Liam ma 23 lata, możesz w to uwierzyć? - mruknął Louis, popijając ze swojej szklanki. - Jest taki stary...
 Zmarszczyłam brwi, przez chwilę wpatrując się w prawie pustką butelkę piwa, którą trzymałam.
 - Lou, masz 25 lat...
 - Zamknij się, nie miałem jeszcze urodzin - odpowiedział z poirytowaniem.
 Prychnęłam pod nosem z rozbawieniem i przyłożyłam butelkę do ust, wypijając jej zawartość do końca. Ostatnio w klubie nie upiłam się ani trochę, dlatego pomyślałam, że może dzisiaj to zmienię. Tym bardziej, że były to urodziny Liama, który już kilka razy podchodził do mnie i zmuszał mnie do wypicia kieliszka, używając wymówki, że jest solenizantem i powinien dostawać dzisiaj wszystko, czego chciał. 
 Louis (który nie opuszczał mnie ani na chwilę) powiedział mu na to, że Sophia na pewno da mu w nocy wszystko, o co ją poprosi. Wtedy stwierdziłam, że to czas na ewakuację z tamtego miejsca.
 - Boże, a za 5 lat będziesz już miał 30stkę - mruknęłam, odkładając puste naczynie na stolik na tarasie.
 - A Ty za 5 lat - zaczął i nagle zamilkł, uświadamiając sobie, że nie będę dużo starsza niż on w tym momencie. - Będziesz miała trójkę dzieci.
 Spojrzałam na niego jak na idiotę i uderzyłam go w czoło, na co dźgnął mnie palcem w bok.
 - Założę się, że to będziesz Ty - odpowiedziałam, a Louis popatrzył na mnie z niezadowoleniem. - O wiele Ci bliżej do spełnienia tego.
 Drzwi za nami otworzyły się i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to El z niezadowoloną miną, dopiero później zauważyłam idącą za nią Cass.
 - To takie niesprawiedliwe, że nie mogę pić alkoholu - mruknęła El, patrząc tęsknie na szklankę w dłoni Louisa.
 On tylko zaśmiał się na to z zadowoleniem i przysunął bliżej niej, żeby mogła obserwować, jak wypił swojego drinka do końca.
 - Jesteś dupkiem - rzuciła, krzywiąc się. - Dlaczego będę mieć z Tobą dziecko...
 Cass i ja zaśmiałyśmy się lekko, a oni zaczęli rozmawiać między sobą. Nie skupiałam się nawet dokładnie na tym, co mówili, ale po ich tonach głosu i minach, jakie robili, mogłam się domyślić, że się przekomarzali.
 - Hej Cass, dużo już wypiłaś? - zwróciłam się do mojej przyjaciółki.
 Wzruszyła ramionami, podchodząc bliżej mnie i złapała się rękawa mojej bluzki, a głowę oparła o moją rękę.
 - Dosyć - odpowiedziała. - A Ty?
 - Jestem w trakcie mojej akcji upijania się.
 Cass zaśmiała się cicho, ale nie zabrzmiało to zbyt szczerze, chciałam już spytać ją o to, co się stało, gdy sama mi to powiedziała.
 - Tak jakby pokłóciłam się z Niallem.
 - Co?!
 Odsunęłam się szybko od niej, tak bym mogła na nią spojrzeć. Naprawdę miałam już dosyć tego, jak Niall zawsze się jej czepiał. Powinien dać już temu spokój. Zresztą z tego, co słyszałam, Deo miał nową dziewczynę, więc nie siedział w domu i nie rozpaczał za Cass, jak można byłoby pomyśleć, obserwując zachowanie Nialla.
 - Chodziło o jedno i to samo, jak zawsze - odpowiedziała od niechcenia. - Zanim mogliśmy zrobić wielką akcję, Liam mnie stamtąd zabrał.
 Westchnęłam głośno i pokręciłam głową, nie wiedząc nawet co na to powiedzieć. Nieważne ile razy rozmawiałam o tym z Niallem, to nic nie dawało, więc nie było sensu bym znowu coś do niego o tym mówiła.
 - Oprócz tego dobrze się bawisz? - spytałam.
 - Taa, Liam, Sophia i ja piliśmy razem, a El dąsała się, że jest jedyną całkowicie trzeźwą osobą tutaj.
 Zaśmiałam się lekko, spoglądając kątem oka na El, która trzymała dłoń na swoim brzuchu i uśmiechała się nieznacznie do Louisa. Wyglądało na to, że ich rozmowa zmieniła tor, bo patrzyli na siebie w taki sposób, że oboje wyglądali jak jedna z tych słodkich, zakochanych par. Gdy Louis spojrzał w moją stronę, zrobiłam gest, jakbym miała zwymiotować, na co ten przewrócił oczami i pokazał mi środkowy palec.
 Zostawiłyśmy zakochaną parę samą, a my wróciłyśmy do środka, gdzie od razu udałyśmy się w stronę stołu z alkoholem. Wypiłyśmy kilka drinków i piw, rozmawiając o wszystkim, co działo się u nas w ostatnim czasie. Nie zauważyłam nawet, kiedy nie mogłam skupić się na jednej myśli dłużej niż przez kilka sekund, a mój wzrok stracił trochę na ostrości i zaczęłam chichotać pod nosem. Wreszcie się upiłam.
 Rozdzieliłyśmy się z Cass, gdy poszłam do toalety, a wracając, nie mogłam już jej znaleźć. Wpadłam za to na Zayna, który musiał złapać mnie za ramiona, bym nie upadła na ziemię.
 - Zaynieee! - pisnęłam i uścisnęłam go mocno.
 - Hej - odpowiedział, odsuwając mnie trochę od siebie.
 - Porozmawiamy o Twoim jabłeczniku?
 Zayna, w przeciwieństwie do mnie, w ogóle to nie rozbawiło i patrzył na mnie ze znudzeniem. Wyglądało na to, że ktoś dzisiaj za mało wypił i nie miał ochoty rozmawiać o żadnych przepisach... To na pewno nie byłam ja.
 Zanim zdażyłam powiedzieć coś więcej, Zayn wyminął mnie bez słowa.
 - Cham - burknęłam pod nosem.
 Postanowiłam wziąć sobie kolejne piwo, skoro nie mogłam znaleźć Cass, a wtedy zobaczyłam Nialla. Gdy zawołał mnie do siebie, pokazałam mu, że zaraz przyjdę i podeszłam szybko do stolika, zabierając dwie puszki piwa.
 Chwilę mi zajęło, zanim zorientowałam się, w którym miejscu stał Niall, ale w końcu stanęłam obok niego i podałam mu piwo.
 - Ty naprawdę jesteś dziewczyną idealną dla mnie - powiedział z szerokim, pijackim uśmiechem.
 Zaśmiałam się lekko i otworzyłam swoje piwo, po czym wzięłam z niego kilka dużych łyków. Niall męczył się ze swoją puszką, wyglądając, jakby zapomniał, jak się ją otwiera. Wow, był bardziej pijany niż ja. W końcu zabrałam ją od niego i otworzyłam, uśmiechając się do niego z politowaniem.
 - Dzięki, moja ukochana - mruknął Niall, przyciskając usta do puszki.
 Nie byłam pewna, czy nazwał tak mnie czy piwo, więc nic na to nie odpowiedziałam, śmiejąc się co chwilę. Przez następne kilkanaście minut staliśmy obok siebie w ciszy, kończąc to, co mieliśmy w puszkach. Niall skończył chwilę wcześniej, więc przyglądał mi się z wielkim uśmiechem na twarzy.
 - Przestań, Edward Cullen - mruknęłam, odpychając go lekko od siebie.
 Niall wybuchnął na to głośnym śmiechem, a ja prawie zakrztusiłam się moim piwem, gdy sama zaczęłam się przez niego śmiać.
 - Mam pomysł - rzucił nagle.
 Kiwnęłam głową, przyglądając mu się uważnie, a on złapał mnie za rękę i poprowadził w kąt pokoju, gdzie rozstawiony był zestaw do karaoke. Czekaliśmy chwilę, aż grupka osób skończy śpiewać, po czym Niall szybko zajął ich miejsce.
 - Jest tutaj coś naszego? - mruknął.
 Śmiałam się cicho, obserwując, jak na ekranie przeskakiwały piosenki, aż Niall zatrzymał się na nazwie ich zespołu. Oczywiście było tam "What makes you beautiful" i kilka innych utworów, ale Niall kręcił głową z niezadowoleniem na każdy z nich. W końcu nie wybrał żadnej piosenki i odwrócił się przodem do osób, które się w niego wpatrywały.
 - Zaśpiewam coś innego - mruknął do mikrofonu, który ściskał mocno w dłoni, a wolną ręką pokazał na mnie. - To dla Ciebie, moja luba.
 Zasłoniłam usta dłonią, próbując powstrzymać mój śmiech, gdy wszyscy nagle spojrzeli w moją stronę. Po tym jak przyjrzeli mi się uważnie, odwrócili się w stronę Nialla, który odchrząknął kilka razy i przymknął oczy. Nie wiedziałam, czego miałam się spodziewać, pijany Niall mógł wybrać każdą możliwą piosenkę. I mimo tego jak bardzo byłam rozśmieszona tą całą sytuacją, to gdy zaczął śpiewać, nie było mi już do śmiechu.

And being here without you / I będąc tu bez Ciebie
It's like I'm waking up to / To jakbym budził się
Only half a blue sky / Dla tylko w połowie niebieskiego nieba
Kinda there but not quite / Trochę jest, ale nie całkiem
I'm walking 'round with just one shoe / Spaceruję z tylko jednym butem
I'm a half a heart without you / Jestem połową serca bez Ciebie
I'm half the man, at best / W najlepszym wypadku jestem połową człowieka
With half an arrow in my chest / Z połową strzały w mojej piersi
I miss everything we do / Tęsknię za wszystkim, co robimy
I'm a half a heart without you / Jestem połową serca bez Ciebie

 Po tym upuścił mikrofon na podłogę, a ludzie zaczęli mu klaskać, na co uśmiechnął się z zadowoleniem. Jego wzrok szybko odnalazł mój i pokazałam mu, żebyśmy wyszli z pokoju.
 Szybko wyszłam na korytarz i czułam się o wiele trzeźwiej niż jeszcze chwilę temu, zaczęłam chodzić w tę i z powrotem, czekając na Nialla. Gdy w końcu pojawił się obok mnie, wzięłam głęboki oddech, podchodząc bliżej niego.
 - Jestem pijany - powiedział szybko. - Nie możesz być na mnie zła.
 Położyłam obie dłonie na jego karku i przyciągnęłam go w moją stronę, łacząc nasze usta w pocałunku. Niall najpierw wydawał się zaskoczony, ale szybko objął mnie ramionami w pasie, tak że nasze ciała były do siebie przyciśnięte w prawie każdym możliwym miejscu.
 Ciarki przeszły po moim ciele od jego dotyku i poczułam, jak Niall uśmiecha się w pocałunku, gdy to zauważył. Serce biło mi mocno w piersi, a w brzuchu miałam to uczucie motylków i wiedziałam, że nic nigdy nie mogłoby mi zastąpić tego, co czułam, gdy go całowałam.
 Gdy oderwał się ode mnie na chwilę, mruknął cicho:
 - Muszę częściej Ci śpiewać, zawsze po tym mnie całujesz.
 Pokręciłam głową z rozbawieniem i przyciągnęłam go znowu do siebie, a Niall od razu zaczął mnie całować.
 Musiałam zrobić tylko jeszcze jedną rzecz, a wtedy już nic nie będzie mnie powstrzymywało od tego, by oficjalnie zakończyć naszą przerwę.

*

założyłam sobie ->aska<-
więc jak chcecie mnie o coś spytać, to możecie to zrobić tam ;)

szczęśliwego nowego roku! <3

wtorek, 23 grudnia 2014

25.

 Tym razem pojechałam do mieszkania Nialla metrem, dlatego rano nie musiałam śpieszyć się do domu, żeby oddać tacie samochód. Miałam też wolny dzień od pracy, dlatego mimo późnej godziny dalej wylegiwałam się w łóżku.
 Chłopcy wracali na następny dzień, więc wiedziałam, że nie będę mogła tu dłużej spać. Czułam się za to o wiele lepiej i byłam przekonana, że tym razem uda mi się przespać całą noc w moim własnym pokoju.
 Gdy minęło kolejnych kilka minut wreszcie zwlekłam się z łóżka, kierując swoje kroki w stronę szafy. Niall miał w swoim pokoju tę wielką szafę, do której można było wejść, a nawet bez problemu przejść się po jej wnętrzu.
 Byłam pewna, że zostawiłam tu kiedyś jedną z moich ulubionych bluz. Zaczęłam przeglądać rzeczy na wieszakach, wchodząc całkowicie do środka szafy. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, zauważając tak dobrze znany mi materiał. Wiedziałam, że tutaj będzie.
 Zamarłam z ręką wyciągniętą w stronę wieszaka, gdy usłyszałam jakieś szuranie i kroki, które wydawały się dochodzić z przedpokoju. Nie, nie, nie. Tylko nie to. Albo właśnie ktoś włamał się do mieszkania Nialla albo pomyliłam dni i chłopcy wracali właśnie dzisiaj. W tym momencie nie wiedziałam już, która opcja byłaby gorsza.
 Szybkim ruchem przymknęłam drzwi od szafy i patrzyłam przez szczelinę na wejście do pokoju. Gdy tylko zobaczyłam Nialla odskoczyłam do tyłu, bojąc się, że mógł mnie zauważyć. Cholera. Nagle wydawało mi się, że samo moje oddychanie jest zbyt głośne, więc zasłoniłam usta dłonią.
 Co miałam teraz zrobić? Niall wiedział, że miałam klucz do jego mieszkania i powiedział mi, że mogę tu przychodzić, kiedy tylko chcę, ale teraz sprawa wyglądała inaczej. Po pierwsze robiliśmy sobie przerwę, po drugie chowałam się w jego szafie, zamiast przywitać go, jak zrobiłby to normalny człowiek. Z każdą mijają sekundą, gdy stamtąd nie wychodziłam, moja sytuacja tylko się pogarszała.
 Wiedziałam, że Niall po powrocie będzie chciał wziąć prysznic, dlatego liczyłam na to, że wtedy uda mi się niepostrzeżenie wymknąć z mieszkania. Od kilku minut nie słyszałam już żadnych dźwięków, więc zaryzykowałam i spojrzałam szybko przez szczelinę. Niall dalej był w pokoju, a do tego rozwalony był na prawie całym łóżku.
 Minęło kilkanaście minut i nie wyglądało na to, żeby miał się stamtąd ruszyć. Cudownie. Mój pęcherz domagał się, żebym przebiegła przez pokój i zamknęła się w łazience. Zaczęłam zastanawiać się, czy Niall przypadkiem nie zasnął, ale to było zbyt ryzykowne, żebym mogła teraz wyjść.
 I wtedy stała się najgorsza z możliwych rzeczy. Mój telefon wydał z siebie głośny dźwięk, oznajmiając mi, że dostałam nową wiadomość. Wytrzeszczyłam oczy, patrząc szybko w dół na dresy, w których spałam. Oczywiście, że komórka była w mojej kieszeni, a ja głupia nie pomyślałam o tym, żeby wyłączyć dźwięki.
 Telefon Nialla odezwał się w tym samym czasie, więc mogłam mieć małą nadzieję na to, że nie usłyszał mojego. Kogo ja chciałam oszukać, mój cholerny dzwonek dało się pewnie usłyszeć nawet z korytarza przed mieszkaniem.
 Wzięłam głęboki oddech, po czym powoli otworzyłam drzwi szafy. Niall leżał, podpierając się na łokciach i już patrzył w moją stronę z rozbawionym wyrazem twarzy.
 - Długo Ci to zajęło - powiedział.
 Nie do końca rozumiałam, o co mu chodzi, skoro ledwo co mój telefon się odezwał, wyszłam z szafy.
 - Twoje buty stoją w przedpokoju, trampki, w których zawsze chodzisz - dodał, unosząc brew.
 Och, nie pomyślałam o tym wcześniej. Więc przez cały ten czas wiedział, że tam jestem i tylko czekał, aż wreszcie stamtąd wyjdę. Pokiwałam głową, uśmiechając się nieznacznie i wiedziałam, że moje policzki są teraz całe czerwone.
 - Um, ja... bo... Hej, wróciłeś!
 Niall zaśmiał się głośno, gdy wyrzuciłam ręce do góry i próbowałam zachowywać się jak gdyby nigdy nic.
 - Ciebie również miło widzieć - rzucił z uśmiechem.
 - Więc... jak... um...
 Zmarszczyłam brwi, nie mogąc sobie przypomnieć, gdzie dokładnie się udali i po co. Niall spoglądał na mnie oczekująco z tym głupkowatym uśmiechem na twarzy, czekając, aż wreszcie coś powiem. Dałam sobie z tym spokój.
 - Ok, myślałam, że wracacie jutro, przyszłam tu po moją bluzę - rzuciłam, a gdy on kiwnął głową, pokazując mi, że zrozumiał, dodałam: - W porządku! Spałam tu kilka ostatnich dni, powiedziałam całą prawdę, przestań już na mnie patrzeć w ten sposób.
 Niall zaśmiał się lekko i podniósł się z łóżka, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
 - Przecież nic nie robię. I mówiłem Ci, że chciałbym, żebyś tu spała, gdy mnie nie będzie, jeszcze lepiej, gdybyś tu spała, jak ja tutaj jestem.
 Przygryzłam wargę, próbując pozostać poważną i nie zaśmiać się na jego słowa.
 - Ok, dzięki - odpowiedziałam. - Nie byłam pewna, czy to dalej aktualne.
 Obserwowałam, jak zmarszczył ze zdziwieniem brwi, przez kilka sekund nie rozumiejąc, co miałam na myśli, a później na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.
 - To nie ma znaczenia - powiedział, kręcąc głową. - Ale właściwie to nie spodziewałem się spotkać Cię w moim mieszkaniu po powrocie, czemu spałaś akurat tutaj?
 - Tylko tu mogłam spokojnie przespać całą noc...
 Niall nie spytał mnie, co dokładnie miałam przez to na myśli i wiedziałam, że domyślił się, że znowu miałam koszmary.
 - Ok... wszystko u Ciebie w porządku? - spytał niepewnie.
 Uśmiechnęłam się do niego nieznacznie, kiwając głową. Czułam się lepiej, ale jeszcze nie w pełni tak jak powinnam.
 - Zapomniałam sprawdzić wiadomość - mruknęłam.
 Nialla oczy rozszerzyły się lekko, jakby właśnie zdał sobie sprawę, że sam też tego nie zrobił. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, po czym przeczytałam SMSa kilka razy, marszcząc nos, nie mogąc zrozumieć, dlaczego Lou mi to wysłał.
 - To Louis - powiedział Niall, patrząc na ekran swojej komórki. - Napisał mi, że robimy sobie dzisiaj noc facetów i wychodzimy do klubu.
 - Mi napisał to samo...
 Niall spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja wzruszyłam ramionami, mówiąc:
 - Pewnie miał wysłać to Zaynowi, ale nacisnął kontakt wyżej.
 Odpisałam Louisowi, że pomylił numery i schowałam z powrotem komórkę do kieszeni. Patrzyliśmy z Niallem przez chwilę na siebie, żadne z nas nie będąc pewnym, co powinniśmy zrobić.
 - Pójdę wziąć prysznic - odezwał się w końcu.
 Pokiwałam głową i zostałam w tym samym miejscu, obserwując, jak wychodził z pokoju. Dopóki nie uświadomiłam sobie czegoś.
 - Czekaj! - zawołałam.
 Pobiegłam za nim do przedpokoju, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem, czekając, co zrobię dalej. Wyglądał trochę jakby spodziewał się, że wpadnę w jego ramiona i nawet nie pomyślał, że minę go i powiem:
 - Muszę najpierw pójść do ubikacji.

*

 Okazało się, że Louis wcale się nie pomylił i miał wysłać tego SMSa właśnie do mnie. Dlatego teraz stałam obok niego w klubie, przyglądając mu się ze zdziwieniem.
 - Noc facetów? - powtórzyłam jego słowa z wiadomości.
 Louis pokiwał głową z szerokim uśmiechem na twarzy, a Zayn zaśmiał się pod nosem, słuchając naszej rozmowy i czekając na dalsze wydarzenia.
 - Louis... - powiedziałam wolno, jakbym bała się, że mnie nie zrozumie. - Dobrze się czujesz? Dlaczego zaprosiłeś mnie na Waszą "noc facetów"?
 Podniosłam dłonie do góry i ruszyłam palcami, imitując cudzysłów, a Zayn skrzywił się, jakbym go tym obraziła.
 - A dlaczego nie? - spytał Louis, używając równie wolnego głosu.
 Patrzyłam na niego przez chwilę jak na idiotę, a później spojrzałam na Zayna, jakbym chciała upewnić się, czy dobrze usłyszałam. Zayn tylko wzruszył ramionami z obojętną miną i chyba sam nie był pewien, o co chodzi Louisowi.
 - Bo jestem dziewczyną? - podpowiedziałam mu, choć zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
 - Jesteś pewna?
 Zayn zaśmiał się głośno, a ja skrzyżowałam przed sobą ręce, rzucając Louisowi mordercze spojrzenie.
 - Co mnie ominęło? - usłyszałam głos Liama.
 Zarzucił mi rękę na ramiona i spoglądał na naszą trójkę z wesołym uśmiechem, czekając, aż ktoś wytłumaczy mu, dlaczego Zayn zaraz posika się ze śmiechu.
 - Louis będący Louisem - odpowiedziałam, biorąc z jego ręki butelkę piwa.
 Harry i Niall podeszli do nas w międzyczasie, przyglądając się w rozbawieniu Zaynowi, a później patrząc na Louisa, jakby od razu wiedzieli, że to jego sprawka.
 - Nic nie zrobiłem! - zawołał, unosząc ręce w obronnym geście.
 Nie byłam nawet pewna, czemu Zayn tak bardzo się śmiał, ale im dłużej na niego patrzyłam, tym bardziej byłam przekonana, że zdążył dużo wypić, zanim w ogóle się tu pojawiłam.
 - Louis chyba nie wierzy w to, że naprawdę jestem dziewczyną - wytłumaczyłam tym, którzy nie słyszeli naszej rozmowy.
 Niall parsknął śmiechem, ale widząc moją minę, szybko spoważniał.
 - Zapewniam Cię, Lou, że jest - powiedział i puścił mi oczko. - jeśli wiesz, co mam na myśli.
 Przewróciłam oczami na jego słowa, za to Zayn prawie wywrócił się i musiał złapać się Harry'ego, żeby nie wylądować twarzą na podłodze.
 Louis przez chwilę się nie odzywał, patrząc na Nialla w zamyśleniu, a później odwrócił się w moją stronę i powiedział:
 - Ok, w takim razie musisz wracać do domu.
 - Co? - spytałam ze zdziwieniem.
 Zayn śmiał się z każdego słowa Louisa, jakby była to najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszał. Chyba podczas ich wyjazdu zamienił się w Nialla, nie widziałam innego racjonalnego powodu dla jego zachowania.
 - Louis, przestań - rzucił Liam, kręcąc głową.
 - To noc facetów, Niall powiedział, że może zapewnić, że Sky jest dziewczyną, więc...
 - Jesteś idiotą, Lou - mruknął Niall z rozbawieniem.
 - Sky jest jak jeden z naszych kumpli, więc zostaje - dodał Harry, posyłając mi przyjazny uśmiech.
 Nie byłam pewna, czy mam odebrać to jako komplement, ale wiedziałam, że Harry miał dobre intencje. Louis westchnął teatralnie, jakby w końcu pogodził się z tym, że tu zostanę, choć wszyscy wiedzieli, że prawdopodobnie przez cały nasz czas w klubie będzie za mną łaził.
 Dwa piwa później siedziałam z Zaynem i Liamem przy stoliku, gdy reszta gdzieś zniknęła. Rozglądałam się dookoła, ale nie mogłam zauważyć żadnego z nich. Mieli pójść do baru i zaraz wrócić, a minęło już pół godziny.
 - Sky, Sky - zawył Zayn, ciągnąc za moją koszulkę.
 Zayn był naprawdę pijany, Liam zresztą nie był dużo lepszy, ale on przynajmniej nie zaczepiał mnie co chwilę, mówiąc o jakichś kompletnie przypadkowych rzeczach.
 - Hahaha, pamiętasz, jak... - zaczął i zakrył usta dłonią, nie mogąc przestać się śmiać. - jak graliśmy w Icy Towera?
Uniosłam wysoko brwi i uśmiechnęłam się z rozbawieniem, obserwując to, jak się zachowywał.
 - Taa, zawsze Cię pokonywałam - mruknęłam.
 Zayn od razu przestał się śmiać, kręcąc głową w lewo i prawo przez dłuższą chwilę, a gdy nie przestał tego robić, położyłam mu dłonie na policzkach, zatrzymując go.
 - Chyba pójdę ich poszukać.
 - Nieee idź - jęknął nagle Liam, przytulając mnie mocno. - Stęskniłem się za Tobą, Sky, tak mało - przerwał na chwilę i czknął. - teraz ze sobą rozmawiamy.
 Poklepałam go po głowie, a uśmiech automatycznie pojawił się na mojej twarzy.
 - Wiem, przepraszam.
 Następne kilkanaście minut zostałam w tym samym miejscu z Liamem wtulającym się we mnie i Zaynem, który opowiadał mi, jak prawidłowo zrobić jabłecznik. Kiwałam co chwilę głową, choć nie do końca mogłam skupić się na jego słowach, zresztą on chyba sam nie był pewien, co mówił.
 W końcu wrócił Harry i widząc, że Liam się do mnie przytula, krzyknął:
 - Kanapka!
 Po tym praktycznie położył się na Liama, przygniatając mnie przy tym do kanapy pod ich ciałami. Jęknęłam głośno, próbując ich ze mnie zrzucić. Dawno nie widziałam ich w takim stanie, zachowywali się, jakby wypili alkohol pierwszy raz w życiu.
 O dziwo Zayn mi pomógł i popchnął ich tak, że opadli na wolne miejsce obok, a ja mogłam wreszcie zaczerpnąć powietrza. Przez krótkie kilka sekund myślałam, że Zayn trochę wytrzeźwiał, okazało się jednak, że zdenerwował się na Harry'ego, bo przerwał mu naszą rozmowę o jabłeczniku.
 - Gdzie Niall i Lou?
 - Nie wiem, spotkałem znajomych zanim zdążyliśmy dojść do baru i nie poszedłem z nimi - odpowiedział mi Harry.
 A przynajmniej tak myślałam, że właśnie to powiedział. Język tak mu się plątał, że musiałam naprawdę natrudzić się, żeby cokolwiek zrozumieć.
 - Pójdę ich poszukać - powiedziałam, a widząc miny Liama i Zayna, szybko dodałam: - Zaraz wrócę!
 Udało mi się wreszcie wstać z kanapy i przepchać się przez ludzi na parkiecie. Podeszłam do baru, rozglądając się dookoła za którymkolwiek z nich. Myślałam, że może była długa kolejka, ale niewiele osób tutaj stało i żaden z nich nawet nie przypominał Nialla lub Louisa.
 - Hej!
 Spojrzałam w bok na rudowłosego chłopaka, którego widziałam pierwszy raz w życiu.
 - Um, cześć - odpowiedziałam, uśmiechając się niepewnie.
 Przysunął się bliżej mnie, na co instynktownie chciałam zrobić krok do tyłu, ale się powstrzymałam.
 - Jestem Jake - przedstawił się.
 Wyciągnął rękę w moją stronę i szybko ją uścisnęłam, mówiąc mu moje imię.
 - Mogę postawić Ci drinka? - spytał z szerokim uśmiechem.
 - Nie, dzięki, nie piję - skłamałam.
 Jake pokiwał głową, wyglądając, jakby poważnie się nad czymś zastanawiał, gdy ja myślałam, czy jeśli po prostu pójdę sobie stamtąd bez słowa, to będzie to bardzo niemiłe.
 - Ok, wiem, kim jesteś - powiedział w końcu. - Dlatego do Ciebie podszedłem.
 - Wiesz, kim jestem? - powtórzyłam, unosząc brwi.
 Przyjrzałam mu się kolejny raz, ale nie mogłam sobie przypomnieć, bym kiedykolwiek go gdzieś widziała.
 - Jesteś dziewczyną Nialla! - zawołał z podekscytowaniem.
 Och, oczywiście, że właśnie o to chodziło.
 - Ja nie... - zaczęłam.
 Jake uniósł dłoń, pokazując mi, żebym nie mówiła nic więcej i pochylił się nade mną, tak żeby nikt inny nie mógł go usłyszeć.
 - Nie martw się, nikomu nie powiem.
 Przygryzłam wargę, nie będąc pewną, co powinnam zrobić w tej całej sytuacji. Nie wiedziałam nawet, kim dokładnie jest ten Jake, może był fanem albo znał Nialla osobiście.
 - Jesteś znajomym Nialla?
 - Nie, nie - powiedział szybko, kręcąc głową. - Chociaż chciałbym, tak właściwie to marzę o tym, żeby być jego mężem i adoptować z nim trójkę pięknych dzieci, żyć w piętrowym domku i mieć labradora o imieniu Gonzo.
 Nie odpowiadałam nic przez dłuższą chwilę, próbując przetworzyć informacje, które właśnie usłyszałam. Ok, więc Jake był fanem, a Niall był jego ulubionym członkiem One Direction.
 - Ale nie przejmuj się, wcale nie nienawidzę Cię za to, że jesteś z moim facetem - dodał z uśmiechem. - Wiem, że nie będę z Niallem i chociaż go kocham, cholernie shippuję Waszą dwójkę!
 Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, czując się już o wiele bardziej komfortowo w jego towarzystwie. Mimo tego, że fani powinni nie wiedzieć o naszym związku, nie poprawiłam go ani nie zaprzeczyłam temu, że jesteśmy razem.
 - Jesteś tutaj z nim? - spytał cicho, jakby bał się, że ktoś podsłuchuje naszą rozmowę.
 - Jestem tu z nimi wszystkimi - odpowiedziałam, a on wytrzeszczył oczy i wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. - Mogę Cię z nimi zapoznać.
 Jake pisnął głośno i przytulił mnie, na co poklepałam go lekko po plecach. Chłopcy chyba nie będą mieli mi za złe, jeśli przyprowadzę do nich jednego nieszkodliwego fana? Tym bardziej jeśli był taki uroczy i wesoły jak Jake.
 Gdy Jake odsunął się ode mnie, poczułam jak czyjeś ramie oplata mnie w talii i po chwili wtulałam się w ciało Nialla. Uniosłam brew, spoglądając na jego twarz, chcąc dowiedzieć się, o co mu chodzi. Niall jednak nie patrzył na mnie, a swoje spojrzenie skierował na Jake'a.
 Widząc jego mocno zaciśniętą szczękę i rękę oplecioną wokół mnie, zrozumiałam, że był zazdrosny. Miałam ochotę zaśmiać się głośno, biorąc pod uwagę, że Jake zdecydowanie wolał Nialla ode mnie.
 - O Boże, Niall... - wydukał Jake.
 Zanim się zorientowałam, co się dzieje, Jake ściskał mocno naszą dwójkę, a Niall wyglądał na skołowanego.
 - Hej, Jake, kilka stolików od baru znajdziesz pijane One Direction, nie krępuj się i dosiądź się do nich, zaraz tam przyjdziemy - powiedziałam z uśmiechem.
 Jake pokiwał głową z ekscytacją i rzucił Niallowi ostatnie rozmarzone spojrzenie, zanim nas zostawił. Gdyby nie to, że wiedział, że za chwilę znowu będzie w towarzystwie Nialla, na pewno nie chciałby nas zostawić.
 - Co się przed chwilą stało? - spytał Niall.
 Ściągnęłam z siebie jego rękę i odsunęłam się tak, żeby łatwiej było mi spojrzeć w jego twarz. Niall nie wyglądał na pijanego, a spodziewałam się, że właśnie w takim stanie dzisiaj będzie.
 - To Twój fan i niepotrzebnie byłeś zazdrosny - odpowiedziałam.
 - Nie byłem... - zaczął, ale mu przerwałam.
 - Jake zdecydowanie wolałby poderwać Ciebie zamiast mnie.
 Niall zmarszczył brwi ze zdziwieniem, w pierwszej chwili nie rozumiejąc, o co mi chodziło. Po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia i uśmiechnął się zadowolony z siebie.
 - Nie dziwię mu się - rzucił, ruszając w stronę stolika.
 Pokręciłam głową z rozbawieniem, podążając za nim wzrokiem. Nie dziwiłam się Jake'owi, że tak bardzo uwielbiał Nialla.
 W końcu ja sama byłam w nim kompletnie, totalnie, całkowicie zakochana i nie wyobrażałam sobie, by kiedykolwiek mogło się to zmienić.

*

wesołych świąt! ;)

wtorek, 16 grudnia 2014

24.

 - To mój ulubiony moment!
 Pokazałam na ekran, szczerząc się od ucha do ucha, gdy zobaczyłam Nialla przebranego za ochroniarza. Louis westchnął głośno i choć na niego nie popatrzyłam, byłam pewna, że przewrócił w tym momencie oczami.
 Minęło już kilka dni, odkąd wróciłam do Londynu i dopiero dzisiaj Louis znalazł dla mnie trochę czasu. Właściwie powinien się w tym momencie pakować z powodu ich wyjazdu, ale powiedział, że wolał spędzić czas ze mną. Wiedziałam, że tak naprawdę znaczyło to tyle, że był zbyt leniwy, by spakować swoje rzeczy.
 Oczywiście pierwsze co zrobiłam, gdy przyszłam do jego mieszkania, to zaczęłam narzekać, że nie zobaczył się ze mną wcześniej, a na dodatek teraz już wyjeżdżał. Dlatego w ramach rekompensaty Louis pozwolił mi wybrać, co będziemy robić i nie musiałam długo zastanawiać się nad moim wyborem. Znalazłam płytę z This is us i włączyłam jego wielki telewizor.
 - Skyyyy, została nam jakaś godzina, zanim naprawdę będę musiał zabrać się za pakowanie - mruknął Louis. - Nie możemy porobić czegoś innego?
 - Nie - odpowiedziałam od razu, nawet nie patrząc w jego stronę.
 - W takim razie rozmawiajmy w tym samym czasie - dodał z poirytowaniem.
 - Jeśli nie ma to związku z filmem, to się nie odzywaj.
 Przygryzłam wargę, by się nie roześmiać, wiedząc, że Louis tracił już cierpliwość. Nie zależało mi, aż tak bardzo na oglądaniu ich filmu, ale lubiłam drażnić mojego przyjaciela, więc tym sposobem miałam niezły ubaw.
 - Więc... kto jest Twoim ulubionym? - spytał Louis, zmieniając ton swojego głosu na o wiele milszy.
 - Co?
 Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a on podparł głowę na dłoni i zatrzepotał rzęsami.
 - Kto jest Twoim ulubionym z One Direction? Ja najbardziej lubię Lou.
 Och, już rozumiałam, co robił. Mówił o czymś, co było związane z filmem.
 - Zdecydowanie Niall - odpowiedziałam i odwróciłam się z powrotem do ekranu.
 Wcześniej zdążyłam jeszcze zobaczyć oburzoną minę Louisa, po tym jak usłyszał moją odpowiedź. Prawie podskoczyłam ze strachu, gdy nagle krzyknął:
 - Diiiing! Zła odpowiedź!
 Westchnęłam głośno i spojrzałam znowu na niego, czekając, aż powie coś więcej.
 - Niall? Naprawdę? - spytał, marszcząc brwi. - Louis jest o wiele zabawniejszy.
 Musiałam naprawdę się postarać, żeby pozostać poważną, mimo tego, jak odrzucił swoje przydługie włosy z czoła.
 - Niall też jest całkiem zabawny, nie wspominając już o tym, jak bardzo jest seksowny...
 Nie mogłam powiedzieć nic więcej, bo Louis położył sobie dłoń na sercu, jakbym go tym uraziła i krzyknął:
 - A Louis nie jest?!
 - Ummm... - mruknęłam, krzywiąc się nieznacznie.
 Obserwując oburzenie Louisa, nie byłam już pewna, czy naprawdę o to pytał, czy tylko żartował. Nic dziwnego, że w szkole tak bardzo lubił aktorstwo.
 - Chcesz się bić? - dodał, gdy właściwie mu nie odpowiedziałam.
 - Stary, rozłożę Cię na łopatki - rzuciłam.
 Zaczęłam strzelać każdym palcem u dłoni, na co Louis wyglądał, jakby dostał jakiegoś ataku, gdy krzywił się co chwilę i podnosił do góry ramię. Gdybym to nagrała, na pewno zrobiłby się z tego jego najsławniejszy gif.
 - Czy to będzie oszustwo, jeśli uderzę Cię w Twoje uszkodzone kolano? - spytał z niewinną miną.
 Zanim Louis zdążył cokolwiek zrobić, popchnęłam go mocno tak, że upadł na podłogę. Leżał na plecach z rękami rozłożonymi szeroko po obu bokach i nie wyglądał, jakby miał zamiar szybko podnieść się stamtąd, dlatego postanowiłam z tego skorzystać.
 - 1, 2, 3, Skyler Carter wygrywa pojedynek! - krzyknęłam.
 - Nie byłem gotowy!
 Wzruszyłam ramionami, mówił tak tylko, dlatego, że pokonała go dziewczyna. Oboje obróciliśmy głowy w stronę drzwi, gdzie usłyszeliśmy kroki i El zajrzała do środka.
 - Zostawić Was samych, a się pozabijacie...
 - Hej, El! - krzyknęłam wesoło, wyciągając ręce w jej stronę.
 Louis podniósł się z podłogi i zrobił to samo co ja, posyłając mi wyzywające spojrzenie, gdy czekaliśmy do kogo El podejdzie najpierw.
 - Zaraz przyjdę, muszę odstawić zakupy.
 El zniknęła za drzwiami, a ja z powrotem obróciłam się do telewizora, gdzie w dalszym ciągu leciał film, o którym przez chwilę zapomniałam. Na ekranie pojawił się właśnie Louis, więc z poważną miną powiedziałam:
 -Tego kolesia lubię najmniej.
 Widziałam kątem oka, jak Louis wykrzywił usta w grymasie i założył ręce na pierś. Gdy minęło kilka minut, dalej siedział w tej samej pozycji i nie odezwał się do mnie ani słowem.
 - Ok, żartowałam, Lou, to Ty jesteś moim ulubionym - powiedziałam, szturchając go lekko w bok. - Tylko nie mów Niallowi.
 - Wreszcie to przyznałaś - odpowiedział, wzdychając głośno.
 Pokręciłam głową na jego głupotę, po czym próbowałam skupić się na filmie, ale oczywiście Louis znowu musiał coś zrobić. Usłyszałam głośne "pstryk" i gdy spojrzałam na niego ze zdziwieniem, siedział obok mnie na kanapie z telefonem wyciągniętym przed nami.
 Tym sposobem zaczęliśmy robić sobie mnóstwo głupich fotek, na których robiliśmy zeza albo sprawialiśmy, że mieliśmy kilka podbródków. Louis nawet wpadł na genialny pomysł i znalazł na filmie moment, gdy Harry włożył Niallowi palec do nosa, po czym zatrzymał na tym. Włożył mi palec do nosa, na co zrobiłam duże oczy, a on pstryknął zdjęcie i wytarł się o moją koszulkę.
 - Dawno nie miałem z Tobą zdjęcia na twitterze - powiedział, robiąc coś na telefonie.
 - Louis, nawet nie próbuj... - zaczęłam i posłałam mu groźne spojrzenie.
 Po chwili Louis uniósł na mnie wzrok z niewinnym uśmiechem i upuścił telefon na kanapę, a dłonie podniósł do góry, jakby chciał pokazać, ze to nie jego wina.
 - Ups - mruknął.
 - Louis! - krzyknęłam, łapiąc jego telefon. - Przecież wiesz, jak Wasze fanki mnie teraz nienawidzą...
 Odblokowałam szybko telefon, na szczęście Louis był zbyt leniwy, żeby zmienić hasło, mimo tego, że większość jego przyjaciół je znało. I cholera, naprawdę dodał na twittera nasze zdjęcie. A dokładniej zdjęcie, na którym miał palec w moim nosie, a w tle było widać telewizor, gdzie Harry i Niall byli w podobnych pozycjach.
 - Nie powinieneś był tego robić... - wymamrotałam.
 - Mogą myśleć sobie, co chcą, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i chciałem dodać zdjęcie z Tobą, więc... - odpowiedział i wzruszył ramionami.
 Przygryzłam wargę, zastanawiając się, czy powinnam sprawdzić odpowiedzi, ale w końcu ciekawość wygrała i zaczęłam przeglądać, co napisały ich fanki. Nie odzywałam się przez dłuższą chwilę, wpatrując się w ekran w szoku, aż Louis spytał mnie z zaniepokojeniem:
 - Co jest? Aż tak źle?
 - Właściwie to przeciwnie... Spodziewałam się, że będą pisać, żebym zostawiła Was w spokoju, że jestem okropna dla Nialla albo, że zdradzasz El ze mną, ale...
 - No? - ponaglił mnie.
 Chciał zabrać mi telefon z ręki, żeby sam mógł to zobaczyć, ale odsunęłam rękę od niego.
 - Widzę same miłe tweety, Louis! - zawołałam. - Wszyscy piszą, że chcieliby mieć taką przyjaźń jak nasza. Nie rozumiem...
 - Ha, wiedziałem, że moi fani są świetni - powiedział Louis z szerokim uśmiechem.
 Oddałam mu telefon, dalej zastanawiając się, co do cholery się przed chwilą stało. Byłam pewna, że prawie wszystkie ich fanki mnie nienawidzą, ale wychodziło na to, że nawet mnie lubią. A przynajmniej w tym w momencie. Albo przeszła już im ta cała sprawa z blogiem Antona albo zrozumiały, że to nie była prawda.
 - Wow - mruknęłam, nie mogąc wydusić z siebie nic więcej.
 El weszła do środka i uniosła pytająco brwi, widząc moją zszokowaną minę i uśmiechającego się od ucha do ucha Louisa. Usiadła na kanapie obok niego, a on od razu objął ją ręką w pasie, przyciągając bliżej siebie. Przez chwilę patrzyli na siebie, jakby porozumiewali się samymi spojrzeniami i w tym samym momencie oboje spojrzeli na mnie.
 - Um, co? - spytałam.
- Czekałem, aż El przyjdzie, bo chcieliśmy powiedzieć Ci o tym razem...
 Wytrzeszczyłam na niego oczy, już podejrzewając, o co mogło im chodzić.
 - O Boże - mruknęłam, zasłaniając usta dłonią.
 El uśmiechnęła się szeroko, spoglądając na chwilę na Louisa, a później patrząc na mnie, powiedziała:
 - Jestem w ciąży.
 Wydałam z siebie dziwny dźwięk i łzy pojawiły się w moich oczach, aż oboje posłali mi zaniepokojone spojrzenia.
 - Sky?
 - Wiedziałam! Wiedziałam! - zawołałam nagle. - Jestem taka szczęśliwa, wow, mały Tomlinson, to dla mnie za dużo... to będzie najsłodsze dziecko na świecie... to cudownie, wow, naprawdę - zaczęłam mamrotać.
 - To 6 tydzień - dodała El.
 Pociągnęłam głośno nosem, powstrzymując się od tego, żeby zacząć płakać i w końcu przypomniałam sobie, co powinnam zrobić. Zerwałam się z mojego miejsca i przytuliłam mocno Louisa, a później to samo zrobiłam z El.
 - O Boże, a co z... co z zespołem? - spytałam niepewnie.
 - Rozmawiałem już nimi o tym i...
 - Dowiedziałam się ostatnia?! - krzyknęłam z oburzeniem. - Świetnie, Niall nawet nic mi o tym nie napisał...
 Nie widziałam się z Niallem ani razu, od tego czasu w domu Liama, ale pisaliśmy do siebie wiadomości przynajmniej raz w ciągu dnia.
 Louis przewrócił oczami na moje słowa, jakby powinno być dla mnie oczywiste, że musiał im najpierw powiedzieć. Może miał rację...
 - Damy radę - powiedział, posyłając uśmiech w stronę El.
 - I jak byłyśmy ostatnio w centrum handlowym, też nic nie powiedziałaś - dodałam, wskazując oskarżycielsko palcem na El.
 Uśmiechnęła się do mnie niewinnie, patrząc znacząco na Louisa. Tak, tak, wiedziałam, chcieli powiedzieć mi o tym razem. 
 - Więc kiedy Ty pogodzisz się z Niallem i zrobicie sobie małych Horanków, żeby nasze dzieci mogły się razem bawić? - zagadnął Louis.
 Zaśmiałam się głośno, kręcąc głową. Bardzo śmieszne...
 - Och, byłoby super - dodała El z szerokim uśmiechem na twarzy. - A jeśli to byliby chłopiec i dziewczynka, to mogliby od zawsze trzymać się razem, a później jak byliby starsi, to...
 - Hej, hej! - zawołałam, unosząc ręce. - Cieszę się, że Wy poszerzacie swoją rodzinę, ale ja nie będę miała żadnych dzieci przez jeszcze następnych 10 lat.
 Louis spojrzał na mnie jak na idiotkę, a El zmarszczyła nos z niezadowoleniem.
 - Zobaczymy za jakieś dwa lata, gdy będziesz wstawać w nocy do płaczącego Nialla Juniora - mruknął Louis.
 Westchnęłam głośno i nie odpowiedziałam w żaden sposób, licząc na to, że wtedy odpuszczą cały ten temat. Zdecydowanie nie planowałam żadnych dzieci w najbliższym czasie. Zresztą wystarczył im jeden członek zespołu, który za kilka miesięcy zostanie tatą.
 - Jak Louis nie będzie w pobliżu, a będziesz czegoś potrzebowała, to możesz zawsze do mnie dzwonić - powiedziałam do El.
 - Pożałujesz tego, gdy w środku nocy będzie kazała Ci pójść do sklepu po kiszone ogórki i dżem - rzucił Louis.
 - To brzmi obrzydliwie - mruknęła El ze skrzywioną miną.
 - Teraz tak mówisz...
 Zaśmiałam się lekko, myśląc o El z wielkim brzuchem i tymi wszystkimi dziwnymi zachciankami. To było dziwne, pomyśleć, że za kilka miesięcy Louis i El będą rodzicami. Zdecydowanie mogłam wyobrazić sobie ją jako odpowiedzialną mamę, za to jego nie do końca. Jeszcze jakieś 15 minut wcześniej chciał się ze mną bić, bo nie powiedziałam, że jest moim ulubionym członkiem One Direction.
 Opadłam z powrotem na kanapę, bo wcześniej cały czas stałam przed nimi, po tym jak skończyłam ich przytulać. 
 - Lou, musisz zacząć się pakować - przypomniała mu El. - Nie zrobię tego za Ciebie.
 Po tym wyszła z pokoju, posyłając mi ostatni uśmiech i obiecałam jej, że spotkamy się niedługo. 
 - Myślisz, że powinnam napisać do Nialla? - spytałam nagle.
 Przez chwilę prawie zapomniałam o ich wyjeździe, ale teraz gdy El wspomniała o pakowaniu, zaczęłam myśleć o tym, że nie będę mogła ich zobaczyć przez cały tydzień. Gdyby Niall był w Londynie, ale nie widziałabym się z nim przez cały ten czas, wiedziałabym, że w każdej chwili mogłam się z nim spotkać, ale mając świadomość, że nie będę mogła tego zrobić... Może powinnam się z nim zobaczyć przed ich wyjazdem?
 - Nie wiem, on napisał coś do Ciebie?
 Wyciągnęłam telefon, ale nie miałam żadnych nowych powiadomień. Przygryzłam wargę, wpatrując się przez chwilę w ekran i w końcu schowałam komórkę z powrotem do kieszeni.
 - Lepiej będzie, jak spotkamy się dopiero, gdy wrócicie.
 Louis pokiwał głową, zgadzając się ze mną i uniósł pytająco brwi, widząc, jak podnoszę się z kanapy.
 - Co robisz?
 - Musisz się pakować - przypomniałam mu, na co się skrzywił. - Powiedziałam Cass, że do niej wpadnę.
 - Ugh, ok...
 Przytuliłam go jeszcze raz, prawie go przy tym dusząc i zanim wypchnął mnie za drzwi, zdążyłam jeszcze jakieś 10 razy wspomnieć o tym, jak bardzo się cieszę z powodu ciąży El.
 Po tym jak wsiadłam do samochodu, dalej miałam na twarzy szeroki uśmiech, myśląc o tym, że Louis i El będą mieli razem dziecko.
 Nieodpowiedzialny, dziecinny Louis zostanie tatą... Prychnęłam pod nosem z rozbawieniem, próbując sobie to wyobrazić, gdy odpalałam silnik.

*

 Mijał już trzeci dzień, odkąd chłopcy wyjechali i miałam za sobą kolejne nieprzespane noce. W ciągu dnia czułam się o wiele lepiej, ale jeśli chodziło o sen, dalej męczyły mnie koszmary, a mój ciemny pokój wydawał się zbyt przytłaczający.
 Dlatego wieczorem tego dnia, ubrałam się w pierwsze lepsze ubrania i weszłam do salonu, gdzie mój tato oglądał telewizję.
 - Mogę wziąć samochód? - spytałam.
 - Zależy, kiedy masz zamiar wrócić.
 - Um, jak wcześnie rano go potrzebujesz?
 Wreszcie obrócił głowę w moją stronę, przyglądając mi się ze zdziwieniem, słysząc, że wychodziłam na całą noc.
 - Jadę do Nialla.
 Tak, może i miałam na jakiś czas odpocząć od Nialla, ale to nie znaczyło, że nie mogłam pojechać do jego mieszkania, prawda? Zresztą nie chciałam się od niego całkowicie izolować, a może dzięki temu wreszcie uda mi się przespać spokojnie całą noc. Jeśli to by pomogło, to miałam nadzieję, że później łatwiej będzie mi zasnąć w moim własnym pokoju.
 - Mam jutro drugą zmianę - powiedział, odwracając się z powrotem w stronę telewizora.
 Nie spytał mnie nawet, dlaczego jadę do Nialla i co mam zamiar tam robić, jak zrobiłaby to mama, mimo tego, że byłam już dorosła. Pewnie nawet nie wiedział, że Niall nie był teraz w Londynie.
 Zabrałam ze sobą tylko telefon i klucze, po czym zeszłam na dół do samochodu. Byłam cholernie zmęczona i naprawdę miałam nadzieję, że to mi pomoże.
 Gdy przyjechałam na miejsce, powoli wywlekłam się z samochodu, prawie się przy tym potykając, ale w ostatniej chwili udało mi się utrzymać w pionie. Portier w budynku wydawał się dość zaskoczony, widząc mnie tam, ale odmachał mi z lekkim uśmiechem, nie mówiąc nic, gdy weszłam do windy. Potarłam moje zmęczone oczy, opierając się o ścianę i ze znudzeniem czekałam, aż zatrzymam się na odpowiednim piętrze.
 Nie spotkałam już nikogo na korytarzu i wreszcie stanęłam przed drzwiami do mieszkania Nialla. Chyba nie miałby mi za złe tego, że tu byłam, w końcu sam powiedział mi, że chciałby, żebym spała u niego, gdy będzie wyjeżdżał. Miałam nadzieję, że dalej tak myślał, mimo tego, że robiliśmy sobie przerwę.
 Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy tylko weszłam do środka. Tutaj od razu czułam się lepiej, mając świadomość, że to mieszkanie należało do Nialla. Zamknęłam drzwi na klucz, ściągnęłam buty i bluzę, po czym poszłam prosto do jego pokoju.
 Dość dawno tutaj nie byłam, ale wszystko wyglądało tak jak zawsze, więc czułam się, jakbym wróciła do domu po długiej nieobecności. Każdy przedmiot w tym mieszkaniu przypominał mi o Niallu i nigdy wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo przywiązałam się do tego miejsca.
 Ściągnęłam dżinsy i skarpetki, zostając w luźnej koszulce i położyłam się na łóżku. Na pewno czułam się tu lepiej niż w moim własnym pokoju, nie miałam co do tego wątpliwości. Może jeśli będę spała tutaj do powrotu Nialla, to wreszcie będę wystarczająco wyspana. 
Opatuliłam się dokładnie kołdrą i wtuliłam twarz w poduszkę, gdzie mogłam poczuć wodę kolońską, którą tak dobrze znałam.
 Tym razem nie miałam żadnych problemów z zaśnięciem i gdy obudziłam się rano, nie czułam się zmęczona. Sprawdziłam godzinę na telefonie i wytrzeszczyłam oczy, widząc, że spałam 14 godzin. Mimo tego, że chciałabym zostać tu dłużej, wiedziałam, że musiałam odwieźć samochód tacie.
 Zanim wyszłam z mieszkania, telefon dał mi znać o nowej wiadomości, a widząc, że to Niall do mnie napisał, uśmiechnęłam się szeroko. 
 I wiedziałam, że w końcu wszystko będzie dobrze.

*

zmieniłam nazwę mojego konta tutaj i na twitterze

prosiłabym, żeby nikt nie kopiował treści tego opowiadania i używał na swoim blogu, przepisanie zdań w inny sposób nie pomaga, dzięki ;)

poniedziałek, 8 grudnia 2014

23.

 Poprosiłam Cass, żeby odebrała mnie z lotniska, ale od razu tego pożałowałam, gdy zobaczyłam, kto stał obok niej. Chris. Skrzywiłam się, nie ukrywając mojego niezadowolenia z powodu jego osoby. Nie miałam ochoty go widywać, ale ciężko było mi na to coś poradzić, skoro był chłopakiem mojej przyjaciółki. 
 - Muszę go gdzieś podrzucić - powiedziała szybko.
 - Mogłaś zrobić to, zanim tu przyjechałaś - mruknęłam pod nosem.
 Cass tego nie usłyszała, a Chris wyrwał mi rączkę walizki, nie pytając nawet, czy chciałabym, żeby pomógł mi ją nieść. Co za idiota. Ale jeśli chciał się z tym pomęczyć, to przecież nie będę mu zabraniać.
 - Jak Twoja mama? - spytała Cass, uśmiechając się lekko, gdy zaczęliśmy iść w stronę wyjścia.
 - Dobrze, właściwie bardzo dobrze. Rozmawiała z Liamem na Skypie, więc przez ostatnie dni nie mówiła już o niczym innym.
 Cass zaśmiała się, a Chris spojrzał w moją stronę ze zmieszaną miną.
 - Twoja mama jest fanką One Direction?
 - Największą - odpowiedziałam poważnie.
 - Czy ja wiem... - mruknęła Cass, na co posłałam jej groźne spojrzenie. - Musiałaby powalczyć z Niallem o pierwsze miejsce.
 Pokiwałam głową, a szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy na wzmiankę o Niallu. Oprócz tego mogli jeszcze powalczyć o serce Liama. Niestety nie mieli żadnych szans przy Sophii.
 Wyszliśmy z lotniska i musieliśmy przejść przez połowę parkingu, żeby dotrzeć do samochodu Cass. Chris schował moją walizkę do bagażnika, na co oczywiście mu nie podziękowałam.
 - Jak Twój chłoptaś? - spytał mnie, gdy zamknął drzwi od bagażnika i wyprostował się.
 Przewróciłam oczami, słysząc, jak nazwał Nialla i minęłam go, po czym wsiadłam do samochodu, zajmując miejsce z przodu. Cass siedziała już za kierownicą, a po chwili Chris wsiadł do środka, patrząc w moją stronę z niezadowoleniem. Uśmiechnęłam się złośliwie w jego stronę, wiedząc, że zajęłam mu miejsce.
 Wyciągnęłam telefon z kieszeni, włączając go dopiero teraz, bo wcześniej musiałam wyłączyć go w samolocie. Utworzyłam nową wiadomość i napisałam, że jestem już w Londynie, po czym wysłałam to mamie, Niallowi i Louisowi.
 - Cassie, skarbie, pamiętaj o jutrzejszej kolacji - odezwał się Chris.
 Udawałam, że mam odruch wymiotny, na co Cass pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
 - Oczywiście, że pamiętam, jakie wino woli Twoja mama? Czerwone czy białe?
 Zakrztusiłam się własną śliną, gdy w pełni zrozumiałam, o czym rozmawiali. Wytrzeszczyłam oczy na Cass, po czym spojrzałam na Chrisa i z powrotem na nią.
 - Poznajesz jego rodziców?! - krzyknęłam.
 To był duży krok, a chyba przez cały ten czas nie myślałam, że ich związek jest, aż tak poważny. Spodziewałam się, że rozejdą się, zanim dojdzie do czegoś takiego.
 - Jesteśmy już ze sobą 2 miesiące i wszystko między nami układa się świetnie, więc... czemu nie - odpowiedziała niepewnie Cass, spoglądając w moją stronę z zaniepokojeniem.
 Westchnęłam głośno i wzruszyłam ramionami, pokazując jej, że było mi wszystko jedno. Byłam po prostu zaskoczona i nie mogłam zrozumieć, dlaczego z nim była, ale skoro była szczęśliwa, to nic więcej się nie liczyło.
 - Powodzenia - mruknęłam, odwracając się w stronę szyby. - A jego mama pewnie woli wypić piwo niż wino.
 Chris zaśmiał się cicho, gdy usłyszał, co powiedziałam.
 - Dobra pamięć - skomentował. - Cassie, kup sześciopak, a moi rodzice od razu Cię pokochają.
 - Um, ok - odpowiedziała.
 Mogłam się założyć, że myślała teraz o tym, jak opowiadałam jej zawsze o moich kontaktach z mamą Chrisa. Naprawdę przypadłyśmy sobie do gustu i w odróżnieniu od swojego syna, była naprawdę świetną osobą.
 Przez dłuższą chwilę jechaliśmy w ciszy, póki Cass nie zatrzymała samochodu, a Chris pożegnał się z nami i wreszcie zostałyśmy same. Odetchnęłam z ulgą, a Cass zaśmiała się lekko, rozbawiona moją reakcją.
 - Myślisz, że mnie polubi? - spytała cicho, gdy znowu zaczęłyśmy jechać.
 - Jasne, kto by Cię nie lubił - rzuciłam z przekonaniem.
 Cass uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością i szybko wróciła wzrokiem do drogi przed nami. Przyglądałam się widokom za oknem, ale coś nie pasowało mi w mijanych przez nas budynkach, a gdy nie zobaczyłam parku, który mijało się w drodze z lotniska do mojego mieszkania, zdałam sobie sprawę z tego, że jedziemy gdzieś indziej.
 - Cass, to nie jest droga do mojego domu - powiedziałam niepewnie, marszcząc brwi. - Wydaje mi się, że to nie jest też droga do Twojego domu...
 - Jedziemy do Liama, nie mówiłam Ci?
 Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, bo pierwszy raz o tym słyszałam. Jedyne na co miałam teraz ochotę to położyć się w moim pokoju i odpocząć po locie, chociaż nie trwał wcale tak długo.
 - Nie? Dlaczego jedziemy do Liama?
 - Chłopcy też tam będą, ale nie wiem, czy wszyscy, dlatego pomyślałam, że chętnie ich zobaczysz! - zawołała z szerokim uśmiechem.
 - Jasne - odpowiedziałam, nie brzmiąc na zbyt podekscytowaną.
 - Co jest? - spytała, zerkając na mnie kątem oka.
 Oprócz tego, że Niall i ja robimy sobie przerwę? Zupełnie nic...
 - Jestem trochę zmęczona, ale nieważne, masz rację, dawno ich nie widziałam.
 Cass pokiwała głową, tym razem nie zauważając mojego dziwnego zachowania. Nie spodziewałam się, że zobaczę Nialla tak szybko. Oczywiście, że się za nim stęskniłam, ale zaczynałam trochę panikować, bo nie wiedziałam, jak powinnam się przy nim zachowywać. Gdybym wcześniej wiedziała o tym wszystkim, przemyślałabym to dokładnie i teraz byłabym spokojniejsza.
 Teraz chyba nie miałam już innego wyjścia i musiałam się z nimi spotkać. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie zbyt niezręcznie.

*

 Było cholernie niezręcznie.
 Po tym jak przywitałam się z większością, przyszła kolej na Nialla. W tym samym momencie, gdy on wyciągnął w moją stronę ręce, żeby mnie przytulić, ja podniosłam dłoń, żeby przybił mi piątkę. Wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie, łącznie z Niallem i mogłam poczuć, jak robi mi się gorąco na twarzy, po czym szybko schowałam rękę do kieszeni mojej bluzy. Ostatecznie powiedzieliśmy sobie krótkie "hej" i szybko rozeszliśmy się w dwie różne strony.
 Nie było tu ani Louisa ani El, z czego byłam bardzo niezadowolona, bo liczyłam na to, że łażąc za nimi, będę mogła ukrywać się przed Niallem. A poza tym co oni do cholery sobie myśleli, nie przychodząc tutaj? Powinni przybiec tu od razu, jak się dowiedzieli, że to tutaj będę po powrocie. Liam powiedział mi, że mieli jakieś inne, ważniejsze plany. Dlatego zmuszona byłam wytrzymać tu bez nich.
 Po godzinie siedzenia w domu Liama, Cass powiedziała, że musi się zbierać, więc od razu wstałam z kanapy, chcąc iść z nią. Sophia kazała mi usiąść z powrotem, mówiąc, że podwiezie mnie później, dlatego wyszła z Cass, żeby przenieść moją walizkę do jej samochodu. Cholera, to była dobra wymówka, żeby pójść, a teraz nie miałam już żadnej innej.
 - Co jest z Tobą i Niallem? - spytał Harry, pochylając się bardziej w moją stronę. - To znaczy, wspominał mi coś, ale wszystko będzie między Wami w porządku, prawda?
 Pokiwałam wolno głową, zerkając w stronę Nialla, który właśnie śmiał się głośno, z czegoś co powiedział Liam. Zayn uniósł na chwilę głowę z nad telefonu, patrząc na nich ze znudzeniem i szybko wrócił do pisania na komórce. Przez chwilę przyglądałam się Niallowi, jego włosy znów były w większości blond, więc musiał je pofarbować od czasu naszej rozmowy na Skypie. Byłam już przyzwyczajona do tego, że były bardziej brązowe, a widząc to, jak wyglądał teraz, od razu przypominałam sobie początki naszej znajomości.
 Harry odchrząknął cicho, chcąc z powrotem zwrócić na siebie moją uwagę, więc szybko odwróciłam się w jego stronę. Harry i ja siedzieliśmy na osobnej kanapie, więc biorąc pod uwagę, jak Niall i Liam głośno się zachowywali, nie mogli usłyszeć nic z naszej rozmowy.
 - Będzie w porządku - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko do Harry'ego. - Zawsze wszystko kończy się między nami dobrze i teraz nie będzie inaczej.
 - Nie mógłbym sobie wyobrazić tego, że moglibyście nie być razem, no wiesz za kilkadziesiąt lat, gdy trudno już nam będzie skakać po scenie i śpiewać piosenki, nie wyobrażam sobie, żeby Niall był wtedy z kimś innym niż z Tobą.
 Nie myślałam dużo o tym, jak będzie wyglądać moja przyszłość. Kiedyś jedynym nad czym się zastanawiałam, to moja kariera i co do tego miała stuprocentową pewność, że będzie to związane z bieganiem. Gdy ta opcja została wykluczona, było mi już praktycznie wszystko jedno, co będę robiła. Nie mogłam robić tej jedynej rzeczy, którą tak kochałam.
 Nie wyobrażałam sobie za to nigdy, kto zostanie moim mężem i przy kogo boku się zestarzeje. Patrząc na szeroki uśmiech Nialla i włosy opadające mu na czoło, wiedziałam, że chciałam, żeby to był właśnie on. I jeśli mogłabym z powrotem biegać, ale nie mieć jego, to nie miałabym wątpliwości, co było dla mnie ważniejsze. Czasem mieliśmy ciężkie chwile albo potrzebowaliśmy od siebie odpocząć, jak teraz, ale ostatecznie zawsze znajdowaliśmy do siebie drogę powrotną. Miałam nadzieję, że pozostanie tak już do samego końca.
 - Sky, wszystko w porządku? - spytał Harry, patrząc na mnie z zaniepokojeniem.
 Musiałam naprawdę dziwnie wyglądać, wpatrując się w jeden punkt zamglonym wzrokiem, gdy on czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.
 - Um, tak, zamyśliłam się. Więc myślisz, że mając 50 lat, dalej będziecie dawać koncerty? - spytałam, chcąc zejść z tematu mojego i Nialla.
 - Jasne! - zawołał z entuzjazmem. - Nikt mnie nie ściągnie ze sceny przynajmniej do mojej 70-tki.
 Zaśmiałam się lekko i pokręciłam głową, gdy wyobraziłam sobie siwego i pomarszczonego Harry'ego, leżącego na scenie, trzymając jej krawędź i nie pozwalając nikomu go stamtąd zabrać.
 - Właściwie mogę to sobie wyobrazić - odpowiedziałam z rozbawieniem.
 Sophia wróciła do pokoju i uśmiechnęła się w moją stronę, jakby chciała mi przekazać, że moja walizka jest już zapakowana do jej samochodu. Zajęła miejsce obok Liama, a on od razu złapał jej dłoń w swoje i zaczął coś do niej mówić. Widziałam, jak Niall westchnął głośno, niezadowolony, że przestał zwracać na niego uwagę. Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, gdy to zauważyłam, po czym odwróciłam się z powrotem do Harry'ego.
 - Jak z Jess?
 - Och, świetnie, naprawdę bardzo, bardzo ją lubię. Mam wrażenie, jakbym mógł powiedzieć jej każdą moją najgłupszą myśl, a ona nie będzie mnie oceniała. I naprawdę czuję, jakby lubiła mnie jako Harry'ego, a nie Harry'ego Stylesa, tego kolesia z One Direction - odpowiedział.
 Nie spodziewałam się, aż tak szczerej odpowiedzi, ale cieszyłam się, że Harry był szczęśliwy. Jess rzeczywiście wydawała się miłą, wyluzowaną osobą i widziałam, że do siebie pasowali.
 - Więc jesteście już oficjalnie razem? - spytałam z zainteresowaniem.
 - Prawie... Chcę ją o to zapytać, ale ostatnio jakoś nie miałem okazji, bo Twój chłopak ciągle ją kradnie i płacze na jej ramieniu, żaląc się o Tobie.
 Przewróciłam oczami, wiedząc, że Niall na pewno nie płakał na jej ramieniu, jak to powiedział, a Harry tylko uśmiechnął się pod nosem.
 - Gdyby nie mój chłopak, to nawet byś się z nią teraz nie umawiał - rzuciłam.
 Harry wysunął do przodu dolną wargę, robiąc smutną minę, ale nie odpowiedział mi na to nic, wiedząc, że miałam rację.
 Gdy spojrzałam w stronę reszty, Zayn nadal wyglądał na zajętego na swoim telefonie, Liam i Sophia rozmawiali cicho między sobą, a Niall wyglądał na znudzonego. Byłam pewna, że chciał tutaj podejść, ale może nie był pewien, czy ja tego chciałam.
 - Niall! - zawołałam, na co spojrzał w moją stronę ze zdziwieniem.
 Pokazałam mu na wolne miejsce obok mnie, a on uśmiechnął się lekko i podniósł z kanapy, szybko siadając obok mnie. Już na samym początku dziwnie się zachowałam, chcąc, żeby przybił mi piątkę, dlatego teraz chciałam to naprawić.
 - Harry właśnie mi powiedział, że ciągle zabierasz mu Jess - powiedziałam, siląc się na przyjazny ton.
 - Harry przesadza - odpowiedział i spojrzał na niego przez moje ramię.
 - Nieprawda! - zawołał od razu tamten.
 - To moja przyjaciółka - powiedział do niego Niall z rozbawieniem, wzruszając ramionami. - Musiałem z nią pogadać.
 - A moja... - zaczął Harry i się zaciął.
 Niall i ja spojrzeliśmy w jego stronę, czekając, aż wypowie dalsze słowa. Harry parę razy otworzył i zamknął usta, a w końcu uśmiechnął się lekko i powiedział niepewnie:
 - Przyszła dziewczyna?
 Niall zagwizdał głośno, na co się skrzywiłam, bo zrobił to praktycznie prosto do mojego ucha.
 - Brawo, Harry, wreszcie - powiedział wesołym tonem.
 - Jesteśmy dumni, Harry - dodałam. - Nasze dziecko wreszcie dorasta.
 Harry zmarszczył brwi, patrząc na mnie z niezadowoleniem, za to Niall zaśmiał się lekko i położył rękę na oparciu kanapy za moimi plecami.
 - Dobrze go wychowaliśmy - rzucił Niall i pociągnął nosem, jakby miał zaraz zacząć płakać.
 Harry pokręcił głową i podniósł się z kanapy, mówiąc, że jesteśmy dla niego zbyt dziwni i nie chce już z nami rozmawiać. On sam często zachowywał się o wiele dziwniej, więc byłam całkiem pewna, że zrobił to specjalnie, żebyśmy zostali sami. To znaczy na tyle sami, na ile mogliśmy być w pokoju z innymi ludźmi.
 - Ale przecież nikt nie jest dziwniejszy od Harry'ego - powiedział Niall ze zdziwieniem.
 Zaśmiałam się lekko, przyznając mu rację i po tym zapadła między nami cisza. Myślałam już, że nie będzie między nami dziwnie, ale najwidoczniej, gdy tylko Harry się oddalił, tak właśnie się stało. 
 Dlatego gdy kilkanaście minut później Sophia spytała mnie, czy chcę już wracać do domu, od razu się zgodziłam. Tym razem jednak żegnając się z Niallem, przytuliłam go mocno i obiecałam, że niedługo się zobaczymy.

*

 Gdy tylko znalazłam się w domu, wzięłam długi prysznic, porozmawiałam chwilę z tatą, a później zamknęłam się w moim pokoju. Kolejny raz ukrywałam się pod kołdrą przed światem i nie miałam nawet z tego powodu wyrzutów sumienia. Całą noc trudno mi było zasnąć, a później wciąż śniły mi się koszmary z Maddie w roli głównej. Budziłam się co chwilę, ale nawet wtedy mój strach nie mijał do końca. Rozglądałam się uważnie po pokoju, jakbym bała się, że ktoś wyskoczy zaraz z mojej szafy albo ciemnego kąta.
 Następnego dnia rano czułam się strasznie i tym bardziej nie mogłam się zmusić do robienia czegokolwiek, mając za sobą tak okropną, nieprzespaną noc. Jedyne co mnie teraz pocieszało to to, że miałam dziś ostatni wolny dzień od pracy, ale wiedziałam, że już jutro będę musiała pojechać do chłopaków z 5sos. Póki co postanowiłam skorzystać z tego, że nie musiałam się nigdzie ruszać i mogłam lenić się przez cały dzień.
 Wieczorem, gdy obejrzałam już kilka filmów i zasnęłam parę razy, czułam się o wiele mniej zmęczona, za to byłam naprawdę znudzona, a moje myśli zaczęły krążyć wokół najróżniejszych tematów. Znowu wracało do mnie to dziwne uczucie, jakbym nie mogła odnaleźć się w tym mieście. Ostatnio w ogóle o tym nie myślałam, bo cała moja uwaga skupiona była na Niallu, ale teraz gdy miałam więcej czasu dla siebie, nie mogłam przestać o tym myśleć.
 Musiałam otworzyć okno, czując jakby w pokoju było zbyt duszno, ale gdy i to mi nie pomogło, postanowiłam wyjść na zewnątrz. Ubrałam się w coś bardziej wyjściowego niż poplamiona koszulka i bokserki, choć dalej nie wyglądałam najlepiej, ale w ogóle mnie to teraz nie obchodziło.
 Nikogo innego nie było w domu, więc Seth musiał wyjść ze znajomymi, a tato pójść do pracy, co znaczyło, że zabrał ze sobą samochód. Właściwie to nawet lepiej, spacer dobrze by mi zrobił, a moje kolano potrzebowało, żeby trochę je rozruszać co jakiś czas.
 Wyjście na zewnątrz nie bardzo pomogło z moimi ponurymi myślami, a ciemne niebo tylko zgrywało się z moim nastrojem. Mijałam dobrze znane mi budynki, nie zastanawiając się nawet nad tym, gdzie idę. Byłam za bardzo pochłonięta moimi myślami, żeby zwracać uwagę na cokolwiek innego.
 Zatrzymałam się nagle, patrząc na cmentarz przede mną. Nie byłam tutaj od czasu pogrzebu Aidena i podświadomie musiałam chcieć tu przyjść, skoro stałam w tym miejscu. Wzięłam głęboki oddech, robiąc kilka kroków bliżej bramy wejściowej, ale nie mogłam się zmusić, żeby przez nią przejść.
 Przez następne kilkanaście minut zostałam w tym samym miejscu, próbując się przekonać, że powinnam to zrobić, ale rzecz w tym, że nie czułam się na tyle silna, żeby zrobić to w pojedynkę. Jeśli miałam pójść na grób Aidena, potrzebowałam mieć przy sobie Nialla i dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo nie potrafiłam sobie bez niego poradzić.
 Gdy tylko wróciłam do Lonydnu, ciągle czułam się nieszczęśliwa i zadręczałam się tym wszystkim, co się stało, ale gdy byłam z Niallem to ustało. Teraz znowu to do mnie wracało, a ja nie umiałam się z tym uporać. Za bardzo polegałam na Niallu, ale nie mogłam tego robić w nieskończoność.  
 Chciałam być z Niallem, bo go kochałam, ale nigdy wcześniej nie pomyślałam o tym, że był jeszcze jeden całkiem inny powód. Potrzebowałam go, żeby nie zwariować, ale wcześniej nie zauważałam, jakie to było dla mnie złe.
 Nie mogłam wiecznie liczyć na to, że to on mi pomoże, a on nie mógł naprawić tego, co było w mojej głowie. Jedyną osobą, która mogła to zrobić, byłam ja i wiedziałam, że właśnie to musiałam zrobić, zanim znowu będziemy mogli być razem.

*

ugh, mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodziło z tym, co myśli/czuje Sky
czuję, jakbym nie opisała tego tak, jak chciałam