czwartek, 29 maja 2014

32.

 Patrzyłam na Nialla, ale właściwie nie do końca słuchałam, o czym mówił. Dalej staliśmy w tym samym pomieszczeniu, do którego mnie zaprowadził, gdy poprosiłam, żeby ze mną porozmawiał. Teraz opowiadał mi o tym, jak Liam zaczął wypytywać go co się stało, gdy tylko zeszli ze sceny. Bardziej jednak skupiałam się na obserwowaniu go niż słuchaniu.  Jego oczy wręcz błyszczały z rozbawienia i radości, a usta rozciągały się w tak uwielbianym przeze mnie uśmiechu. W głowie wciąż miałam jego słowa sprzed kilkudziesięciu minut.

 "Masz rację. Czuję coś do Ciebie, Sky."

 "Też marzyłem o tej chwili od dłuższego czasu."

 Dalej trudno mi było uwierzyć, że to działo się naprawdę. Że za chwilę nie obudzę się we własnym łóżku, licząc na to, by ten sen nigdy się nie skończył. Przecież to nie było możliwe, żeby ktoś taki jak Niall czuł coś do mnie. Nie byłam nikim szczególnym, nie wyróżniałam się niczym specjalnym. A jednak on naprawdę to powiedział, powiedział, że czuje coś do mnie.
 I chociaż gdy Niall śpiewał, patrząc prosto w moje oczy, pomyślałam wtedy, że czuje to co ja, to teraz trudniej mi było w to uwierzyć. Mając go przy sobie, na wyciągnięcie ręki. Sięgnęłam po jego dłoń, jak gdybym chciała się przekonać, że był tutaj naprawdę. Niall uśmiechnął się jeszcze szerzej, splatając nasze palce.
 To dzieje się naprawdę, Sky. To nie jest sen. To Twoje życie i w tym momencie wygląda cholernie cudownie. Wszystko, czego pragnęłam, wszystko, czego potrzebowałam, miałam przy sobie. I nie mogłabym być bardziej szczęśliwa.
 - Czekaj, Sky... - dotarł do mnie głos Nialla.
 Potrząsnęłam lekko głową, wyrywając się z moich rozmyślań i skupiając całą uwagę na tym, co miał zamiar powiedzieć.
 - Co z Harrym? - spytał.
 Wstrzymałam na chwilę oddech, widząc zmarszczone brwi na jego twarzy i niezadowoloną minę, nie zabrał jednak ręki, co pomogło mi się zebrać w sobie.
 - Harry zadzwonił do mnie, żebym odebrała go z jakiejś imprezy, a później spał na kanapie w moim salonie. Nic poza tym - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
 Niall pokiwał głową, z powrotem się uśmiechając i zaczął kołysać naszymi złączonymi dłońmi, na co zaśmiałam się lekko.
 - Wracajmy, reszta pewnie zastanawia się, co się z nami stało.
 Rzeczywiście zniknęliśmy już jakiś czas temu, gdy wcześniej powiedziałam Niallowi, by mnie pocałował, nie mogliśmy się od siebie oderwać przez dobre kilkanaście minut. I było tak samo cudownie, jak za pierwszym razem, gdy się całowaliśmy, a może nawet jeszcze lepiej.
 - Niall... - zatrzymałam go, gdy podeszliśmy bliżej drzwi.
 Spojrzał na mnie z tymi zadziornymi ognikami w oczach i przyciągnął bliżej siebie, tak że przygniotłam go ciałem do drzwi.
 - Tak? - szepnął z ustami przy moich.
 Zagryzłam wargę, powstrzymując uśmiech przed pojawieniem się na mojej twarzy. Niall zaczął intensywnie wpatrywać się w moje usta, jak gdyby była to najciekawsza rzecz w tym pokoju.
 - Co to dla nas znaczy? - spytałam.
 - Hm?
 Niall przeniósł spojrzenie na moje oczy i zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się, co mam na myśli.
 - Kim teraz jesteśmy?
 Serce biło mi w tym momencie tak mocno, że byłam pewna, że nawet Niall może to usłyszeć. Powolnym ruchem założył mi kosmyk włosów za ucho i uśmiechnął się lekko.
 - Mam nadzieję, że to znaczy, że jesteś teraz moją dziewczyną.
 Pokiwałam od razu głową z głupim uśmiechem na twarzy. To był zdecydowanie najlepszy dzień w całym moim życiu.
 - A Ty moim chłopakiem? - mruknęłam, przysuwając swoją twarz jeszcze bliżej do niego.
 - Zastanowię się.
 - Niall!
 Odsunęłam się od niego i uderzyłam go mocno w ramię, na co on tylko się zaśmiał. Przyciągnął mnie z powrotem do siebie, mimo moich protestów i objął mnie rękami w pasie, nie pozwalając mi się ruszyć z miejsca.
 - Żartowałem - powiedział z rozbawieniem.
 - Nienawidzę Cię - odpowiedziałam, przesuwając palcem po materiale jego koszulki.
 - Nieprawda. Lubisz mnie, luuuuubisz luuuuubisz mnie! - zawołał.
 Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo, Niall. Uniosłam oczy na jego twarz i nasze spojrzenia od razu się spotkały, jak gdyby tylko czekał, aż to zrobię.
 - I z wielką chęcią będę Twoim chłopakiem, moja wspaniała dziewczyno.
 Jego usta dotknęły moich, na co od razu zamknęłam oczy, delektując się tym uczuciem.  Wciąż powtarzałam sobie jego słowa w głowie.

"I z wielką chęcią będę Twoim chłopakiem."

 Moim chłopakiem. Niall właśnie został moim chłopakiem. Wreszcie mogłam go nazwać moim i wreszcie mogłam go pocałować, o czym właśnie teraz zapomniałam, znowu za dużo myśląc. Niall odsunął się trochę, by móc na mnie spojrzeć ze zmarszczonymi brwiami.
 - Co... - zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
 Oplotłam rękami jego szyję i przyciągnęłam z powrotem do siebie, a nasze usta spotkały się kolejny raz tego dnia. I tym razem jedyne o czym myślałam, to całowanie mojego chłopaka.

*

 Idąc korytarzem, nie trzymaliśmy się za ręce, ktoś mógłby to zobaczyć, a tego na pewno nie chcieliśmy. Jednak Niall co chwilę niby przypadkiem przesuwał dłonią tak, że ocierała się o moją. Uśmiechnęłam się pod nosem i spuściłam głowę w dół, zasłaniając twarz włosami. Jeśli ktoś zobaczyłby teraz, jak idę przez korytarz z tym wielkim, głupim uśmiechem, na pewno nie pomyślałby, że jestem normalna. Trudno jednak było zachować poważną minę, gdy miałam świadomość, że od dzisiaj Niall był moim chłopakiem.
 - Hej - zawołał Niall i złapał mnie za łokieć, gdy chciałam pójść dalej. - Jesteśmy.
 Uniosłam na niego spojrzenie, a on pokazał mi na drzwi do ich garderoby z rozbawieniem wypisanym na twarzy. Bardzo śmieszne, Niall.
 Odetchnęłam głęboko, zanim weszliśmy do środka, próbując się przygotować na spotkanie z resztą. Postanowiliśmy z Niallem, że powiemy im o nas przy najbliższej okazji, niekoniecznie dzisiaj, wszyscy byli zmęczeni po koncercie i chcieli jak najszybciej wrócić do swoich domów. Nie było sensu ukrywać przed nimi, że teraz jesteśmy razem i za parę dni na pewno się dowiedzą. Podejrzewałam jednak, że Louis i Cass dopadną mnie wcześniej i zaczną wypytywać, nie mogłam obiecać, że uda mi się zachować milczenie.
 Niall wszedł pierwszy, a ja zaraz za nim. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale gdy tylko znaleźliśmy się w środku, wszystkie spojrzenia spoczęły na nas. Myślałam, że po chwili wrócą do tego, co robili wcześniej, ale oni wciąż patrzyli na nas wyczekująco. Louis uśmiechał się głupkowato, a Cass próbowała spytać mnie bezgłośnie o to jak poszło.
 - Więc? - spytała El, pochylając się na kanapie bardziej do przodu, jakby mogła mieć dzięki temu lepszy widok na nas.
 Kompletnie wyleciało mi z głowy, że zanim poszłam do Nialla, powiedziałam jej i Cass o tym, że zamierzam z nim porozmawiać. Gdy zobaczyły, że wchodzimy tutaj razem, żadne z nas nie wyglądając na smutnych, musiały już przypuszczać, jak przebiegła nasza rozmowa.
 - Hm? - mruknął Niall, spoglądając na nią niepewnie.
 El uśmiechnęła się tylko, a na twarzy Nialla pojawił się wyraz zrozumienia. Rozejrzał się po całym pokoju, po czym spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Od razu wiedziałam, o co mu chodzi. Wszyscy byli tutaj w jednym pokoju, więc właściwie dlaczego nie mielibyśmy powiedzieć już im teraz? Może i miło by było zachować to przez chwilę w tajemnicy, tylko między naszą dwójką, ale i tak połowa grupy podejrzewała, co się stało.
 Pokiwałam lekko głową, dając mu znak, że się zgadzam. Niall uśmiechnął się w moją stronę, po czym odwrócił się z powrotem do reszty i odchrząknął lekko.
 - Ok, skoro wszyscy tu jesteście, Sky i ja chcielibyśmy Wam coś powiedzieć... - zaczął Niall.
 - Cholera! - zawołał Louis, przerywając mu. - Będziecie mieli dziecko?!
 - Co?! Nie! - krzyknął Niall od razu z przerażoną miną.
 - Louis, Ty idioto - syknęła El i uderzyła go w ramię.
 Sama lepiej bym tego nie ujęła. Louis doskonale wiedział, że nie o coś takiego chodziło, a i tak musiał jak zawsze palnąć jakaś głupotę.
 - Jesteśmy razem - powiedział Niall na jednym wydechu.
 - Wow, w takim razie po co nas tak straszysz, Niall? - spytał Lou, przewracając oczami i zaraz odsunął się od El, by nie uderzyła go kolejny raz.
 Spojrzałam po twarzach ich wszystkich i nikt nie wydawał się tym zaskoczony. Louis, El i Cass wiedzieli o moich uczuciach do Nialla, ale co z resztą? Nie wyglądali też na zaskoczonych tym, że Niall czuł coś do mnie. Wyglądało to raczej tak, jakby wiedzieli, że będziemy ze sobą i byli szczęśliwi, że wreszcie to się stało. El miała tak wielki uśmiech, że zajmował prawie połowę jej twarzy, a Cass praktycznie podskakiwała na swoim miejscu, zapewne chcąc do mnie podejść.
 - To świetnie, gratulacje - odezwał się Liam z szerokim uśmiechem na twarzy.
 - Nie jesteście zdziwieni? - spytał Niall, spoglądając po nich ze zmarszczonymi brwiami.
 Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc, jak Niall praktycznie wypowiada na głos moje myśli. Chyba rzeczywiście łączyło mnie z nim więcej rzeczy niż mogłabym przypuszczać.
 - Um, nie, to było oczywiste, że macie się ku sobie - odpowiedział Zayn, na co spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
 - Ta, cały czas gadałeś o Sky już od paru miesięcy - dopowiedział Liam, kiwając lekko głową.
 Spojrzałam na Nialla ze zdziwieniem, a on zaczerwienił się na twarzy, na co zagryzłam wargę, żeby się nie zaśmiać. Niall zawsze był taki pewny siebie, a teraz się rumienił z mojego powodu.
 - A Sky - zwrócił się Zayn w moją stronę, więc zaraz na niego spojrzałam. - Ledwo, gdy się poznaliśmy i wyszliśmy wtedy do klubu, pamiętam, jak wgapiałaś się w Nialla jak w obrazek.
 Teraz była moja kolej na to, żeby się zarumienić i próbowałam posłać Zaynowi groźne spojrzenie, by przestał mówić. Myślałam, że uwierzył mi wtedy, że patrzyłam na kogoś na parkiecie, wychodziło na to, że jednak nie udało mi się go oszukać.
 - Wow, serio? - spytał Niall, śmiejąc się lekko.
 Teraz to na niego spojrzałam nieprzyjaźnie, na co zacisnął usta, żeby powstrzymać się od śmiechu.
 - Albo wtedy hm... to były chyba urodziny El - kontynuował Zayn, nie zwracając uwagi na mnie. - Jak się tak strasznie upiłaś i gadałaś "Ach Niall, Niall jest taki super, Niall, Niall" - zawołał cienkim głosem, który według niego pewnie miał brzmieć jak ja, ale wcale tak nie było. - A później praktycznie się do niego przyczepiłaś i nie chciałaś go puścić, więc nie, nie jestem zbytnio zdziwiony.
 Moje policzki na pewno już przypominały kolorem dojrzałe pomidory i spojrzałam w dół, na swoje buty, nie chcąc napotkać spojrzenia Nialla. Głupi Zayn...
 - Och Sky... - usłyszałam obok siebie.
 Para ramion oplotła mnie w pasie i mogłam schować twarz przed wszystkimi, wtulając się w Nialla.
 - Jeśli chodzi o kompromitujące historie o Sky, to moglibyśmy je opowiadać godzinami, ale może przenieśmy tę imprezę do busa - odezwał się Louis.
 Odwróciłam lekko głowę, by na niego spojrzeć z niezadowoloną miną, na co tylko się zaśmiał. Lou podszedł do mnie i Nialla, po czym poklepał nas oboje po głowach.
 - Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia, moje kochane dzieci.
 Nie mogłam się powstrzymać i sama zaczęłam się śmiać, gdy usłyszałam, co powiedział. Niall cały, aż zatrząsł się od śmiechu.
 Wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia, a Cass podeszła do nas w tym czasie z wielkim uśmiechem na twarzy.
 - Sky! - pisnęła.
 Przytuliła się do moich pleców, po drugiej stronie wciąż miałam Nialla, wiec przez chwilę stałam tak ściśnięta między tą dwójką, nie bardzo mogąc cokolwiek zrobić. W końcu Cass odsunęła się ode mnie i spojrzała na Nialla.
 - Horan, jeśli ją skrzywdzisz, to będziesz mógł się pożegnać z czymś bardzo dla Ciebie cennym.
 Niall uniósł pytająco brew, najwyraźniej nie rozumiejąc do czego Cass nawiązuje. W międzyczasie zdążyła podejść do nas El i teraz z całkowicie poważną miną powiedziała:
 - Ze swoimi jajami.
 Niall zaśmiał się nerwowo, ale widząc, że im wcale nie jest do śmiechu, ucichł szybko i pokiwał głową.
 - Jasne, ok, zapamiętam.
 Ukryłam znowu twarz w jego koszulce, próbując się nie zacząć śmiać, ale nie bardzo mi to wyszło.
 - Hej, hej, śmiejesz się ze mnie? - spytał Niall, unosząc mój podbródek do góry, gdy dziewczyny już wyszły z pokoju.
 - Nigdy! - zawołałam, ale moja twarz sama mnie zdradzała.
 Niall wyglądał tak zabawnie, gdy przestraszył się dwóch chudych dziewczyn, które prawdopodobnie w rzeczywistości nie skrzywdziłyby nawet muchy. Może wyjątkiem dla El był Louis, którego w przeciągu ostatnich 15 minut zdążyła już uderzyć.
 Niall pokręcił tylko głową z lekkim uśmiechem na twarzy, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nachylił się bardziej do mnie, a ja automatycznie zrobiłam to samo, wiedząc, że chce mnie pocałować.
 - Hej gołąbeczki, idziecie?
 Wytrzeszczyłam oczy na Harry'ego, który właśnie przeszedł koło nas. Byłam pewna, że wszyscy już stąd wyszli i zostaliśmy sami. Odsunęłam się szybko od Nialla i ruszyłam w stronę drzwi, nie odwracając się na niego.
 Niall dogonił mnie na korytarzu i złapał mnie za rękę, ale szybko ją puścił, uświadamiając sobie, że oprócz naszych przyjaciół, nikt nie wie o naszym związku, który trwał już jakieś 30 minut. Jak teraz o tym pomyślałam to wszystko wydarzyło się strasznie szybko od końca ich koncertu. Gdy wcześniej przez 7 miesięcy działo się niewiele, to teraz nagle w tak krótkim czasie zdążyłam już pocałować Nialla kilka razy, zostać jego dziewczyną i powiedzieć o tym naszym przyjaciołom. Zdecydowanie był to nietypowy dla mnie dzień.
 Zanim wyszłam na zewnątrz, ubrałam kaptur na głowę, w razie gdyby jakieś fanki kręciły się przed bramą. Udało nam się dostać do busa bez żadnych problemów i wreszcie mogliśmy zacząć jechać. Niall usiadł koło mnie, a po swojej drugiej stronie miałam Liama, który uśmiechnął się do nas wesoło.
 - Naprawdę świetnie, że jesteście razem. Nikt nie byłby lepszy dla Nialla niż Ty, Sky.
 - Dzięki Liam - odpowiedziałam z jeszcze większym uśmiechem niż on.
 Widziałam po nim, że naprawdę tak uważał i szczerze była to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mógł mi ktoś powiedzieć.
 - A ja? - spytał Niall. - Ja jestem najlepszy dla Sky?
 Louis prychnął głośno, aż wszyscy na niego spojrzeliśmy i prawdopodobnie właśnie taki efekt chciał osiągnąć.
 - Sky mogłaby mieć o wiele lepiej, ale cóż...
 Niall zrobił obrażoną minę, chociaż wszyscy wiedzieliśmy, że Lou tylko żartuje. Jak zawsze zresztą. Pokręciłam przecząco głową, na co Louis uniósł pytająco brew.
 - Chyba mówisz o El, a nie o mnie.
 Wszyscy zaczęli się śmiać, Niall i El chyba najgłośniej, tylko Lou nie wyglądał na rozbawionego. Założył ręce na pierś i skrzywił się, po czym spojrzał na swoją dziewczynę z niezadowoleniem. Niall oparł głowę na moim ramieniu, więc spojrzałam na niego i od razu napotkałam jego oczy wpatrujące się we mnie.
 - Jeśli moja dziewczyna potrafi dogadać Louisowi, to naprawdę nie mogłem lepiej trafić.
 Uśmiechnęłam się z rozbawieniem na jego słowa. Pstryknęłam go w nos, na co jęknął cicho i złapał mnie za dłoń, odciągając ją od swojej twarzy. Nie puścił mojej ręki już do końca jazdy i kciukiem cały czas kręcił kółka na mojej skórze. Cass ciągle uśmiechała się do mnie z drugiej strony samochodu i wiedziałam, że nie może się doczekać, aż opowiem jej wszystko ze szczegółami.
 W końcu zatrzymaliśmy się pod moim domem, który był najbliżej. Wstałam od razu z miejsca i zaczęłam po kolei przytulać wszystkich, żegnając się z nimi. Przytulając Louisa, uderzyłam go przy okazji łokciem, a gdy ściskałam Cass, kazała mi zadzwonić później. Odwróciłam się w stronę Nialla, by zobaczyć, że ubrał na siebie bluzę, kaptur naciągnął na głowę, a na twarzy ma wielkie okulary.
 - Co robisz? - spytałam ze zdziwieniem.
 - Idę z Tobą - odpowiedział. - Jeśli mogę?
 Pokiwałam głową, a uśmiech na mojej twarzy poszerzał się coraz bardziej z każdą sekundą. Głupie pytanie, im więcej czasu mogłam spędzić z Niallem, tym lepiej.
 Niall szarpnął za drzwi, otwierając je i wyszliśmy na zewnątrz.
 - Pamiętajcie, żeby się zabezpieczać! - zawołał Louis.
 Wytrzeszczyłam na niego oczy, a Niall zaczął się głośno śmiać. Pokazałam jeszcze Lou środkowy palec, zanim Niall zamknął drzwi, odcinając nas od nich.
 - Ugh, Louis pewnie będzie nas męczył przez naprawdę długi czas - mruknęłam z niezadowoleniem.
 Ruszyliśmy w stronę mojego domu, na szczęście wokół nie było widać żadnych ludzi, którzy mogliby rozpoznać, że obok mnie idzie Niall Horan.
 - Nie przeszkadza mi to - odpowiedział Niall, wzruszając ramionami. - O ile mam Ciebie przy sobie, nic mi nie przeszkadza.
 Zatrzymałam się przy drzwiach, patrząc na niego w połowie rozczulona, w połowie rozbawiona jego słowami.
 - Możesz być pewny, że gdy tylko znajdziemy się w moim pokoju, to Cię za to pocałuję - powiedziałam cicho.
 Niall otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka mojego domu, wchodząc zaraz za mną.
 - W takim razie się pośpiesz.

*

Ok, oficjalnie Niall i Sky to Siall!
Uświadomiłam sobie ostatnio, że nie mam zbytnio zaplanowanych kilku następnych rozdziałów. Co chcielibyście, żeby się pojawiło? 
(Nie obiecuję, że na pewno to napiszę ;D)
Dzięki za wszystko <3

chętnych zapraszam na moje drugie opowiadanie z 5sos w roli głównej :)

sobota, 24 maja 2014

31.

*Perspektywa Nialla*

 Nie wiem o czym myślałem, gdy to zrobiłem. Właściwie wiem. Myślałem o niej, od dłuższego czasu myślałem tylko o niej.
 Od razu gdy poznałem Sky, zauważyłem, że jest naprawdę ładna. Długie włosy od zawsze podobały mi się u dziewczyn, do tego te jej niesamowite niebieskie oczy, jeszcze jaśniejsze od moich. Oprócz tego jest naprawdę szczupła, może nawet za szczupła, ale moim zdaniem nie ma nikogo bardziej idealnego od niej. Byłem pewien, że nigdy więcej jej nie zobaczę, że będzie to kolejna z wielu dziewczyn, które poznałem dzięki mojej sławie i później o niej zapomnę.
 Gdy Harry zaproponował, żeby ona i Cass poszły z nami do klubu, choć ledwo je znaliśmy, miałem ochotę skakać z radości. Liam i Zayn nie byli zbytnio z tego zadowoleni, że zabieramy ze sobą jakieś przypadkowe dziewczyny. Louis na to powiedział im jedynie "ta jedna to kuzynka naszego ochroniarza, dajcie spokój". To wreszcie ich uciszyło i przestali narzekać. 
 Nie rozmawiałem z nią zbyt dużo w klubie, dzięki Louisowi jednak spędziłem z nią trochę czasu, gdy poszedłem z nią potańczyć. Sky wydawała się trochę nerwowa, nie tak jak wcześniej, gdy siedzieliśmy przy stoliku. Mimo wszystko po tym wieczorze stwierdziłem, że mogłaby być moją znajomą, może nawet przyjaciółką. Czułem, że dobrze bym się z nią dogadywał. Ale to nie miało żadnego znaczenia i tak prawdopodobnie zobaczę ją jeszcze tylko na ślubie Aidena lub na jakimś naszym koncercie za parę lat. Tak wtedy myślałem i nie mogłem bardziej się mylić.
 Louis zaczął z nią SMS-ować, a czasem nawet przeprowadzać naprawdę długie rozmowy przez telefon, co zaskoczyło nas wszystkich. Początkowo myślałem, że mu się spodobała, dopiero później po sposobie, w jaki o niej mówił, poznałem, że traktuje ją bardziej jak siostrę. Sky naprawdę zaprzyjaźniła się z Lou, od czasu do czasu spędzała też z nami czas. I wtedy tylko tym dla mnie była: koleżanką, przyjaciółką. Naprawdę podobała mi się z wyglądu i bardzo ją lubiłem, ale nie czułem do niej nic więcej. Byłem już wtedy na dwóch randkach z Lily, to nie było nic poważnego, ale w końcu definitywnie skończyłem to, co między nami było. Myślę, że to właśnie widząc jaka jest Sky, uświadomiłem sobie, że Lily nie jest dziewczyną dla mnie. 
 Później przyszły urodziny Perrie. Wciąż pamiętam, w co Sky była wtedy ubrana, w końcu pierwszy raz zobaczyłem ją w sukience. Wyglądała niesamowicie i chyba dlatego gdy za dużo wypiłem, nie mogłem się powstrzymać i co chwilę w jakiś sposób ją dotykałem, to złapałem ją za biodra, to trzymałem ją za talię. Wszystko to pamiętam jak za mgłą, nawet nie jestem pewien, czy to wydarzyło się naprawdę.
 Na urodziny El przyszedłem spóźniony, dopiero wtedy przyleciałem z Mullingar, gdzie odwiedzałem swoją rodzinę. Sky była już upita, gdy się pojawiłem i dosłownie nie chciała się ode mnie odczepić. Przytuliła się do mnie mocno i nie puszczała mnie przez dłuższą chwilę, tak że w końcu podniosłem ją z ziemi, zabierając ją ze sobą. Wyglądało na to, że tym razem zamieniliśmy się rolami i w przeciwieństwie do imprezy Perrie, tym razem to Sky nie mogła oderwać ode mnie rąk.
 Gdy Louis namawiał nas, żebyśmy zgodzili się na wzięcie Sky na Teneryfę, wszyscy spojrzeliśmy na niego jak na idiotę. Oczywiście, że chcieliśmy, żeby tam z nami była. Choć znaliśmy ją krótko, każdy z nas zdążył się do niej naprawdę przywiązać.
 Cały wyjazd minął mi strasznie szybko. Zaczęło się od tego, że Sky prawie rozwaliła mi nos, a ja się na nią obraziłem. Teraz gdy o tym pomyślę, wiem, że głupio zrobiłem, ale w tamtym momencie byłem na nią strasznie zły. W nocy nie mogłem spać, myśląc o tym, że za ostro ją potraktowałem. Dlatego rano pierwsze co zrobiłem, to przeprosiłem ją. Na szczęście wszystko szybko wróciło do normy i już nic nie zakłócało naszych wakacji. To na Teneryfie pierwszy raz miałem okazję spędzić ze Sky trochę więcej czasu na osobności. Właściwie nasze nocne pływanie w oceanie było moim ulubionym wspomnieniem z pobytu tam.
 Wyjeżdżając w trasę, musieliśmy pożegnać się z naszymi przyjaciółmi, między innymi ze Sky. To był pierwszy i jedyny raz, gdy widziałem jak płacze. Zauważyłem wtedy, że najbardziej się rozkleiła, żegnając się ze mną. Długo nie mogłem później wyrzucić z głowy jej smutnych oczu. Zacząłem się też zastanawiać czy to możliwe, by Sky aż tak na mnie zależało?
 Dzień moich urodzin był przełomowym momentem dla mnie. Sky chciała porozmawiać ze mną na Skypie, byłem niesamowicie zmęczony po koncercie, chciałem jak najszybciej to załatwić i pójść spać. W końcu Sky zaczęła śpiewać mi "sto lat" i gdy spojrzałem na zegarek to okazało się, że rzeczywiście właśnie rozpoczął się nowy dzień, dzień moich urodzin. Jeśli mam być całkowicie szczery, Sky śpiewała okropnie i nie wyglądała zbyt dobrze z powodu swojej choroby. Ale to właśnie wtedy zrozumiałem, że coś do niej czuję. W tym momencie, gdy mimo tego, że nie czuła się najlepiej, zrobiła coś takiego. Specjalnie dla mnie. Od tego momentu ciągle o niej myślałem i wiedziałem, że wpadłem po uszy.
 Na mojej imprezie urodzinowej, miałem ochotę spędzać czas tylko z nią. Ciągałem ją po całym klubie, zapoznając z moimi znajomymi, a ona nie opuszczała mojego boku. Wszystko było idealnie. Do czasu. Lily dzwoniła do mnie kilka razy, ale ja nie chciałem z nią rozmawiać. Gdy zakończyłem naszą znajomość, miałem nadzieję, że nie będę musiał już nigdy więcej z nią rozmawiać. Wyszło na to, że się myliłem, bo gdy odebrałem telefon i usłyszałem jej płacz, nie mogłem tego tak zostawić, mimo, że nie przepadałem za nią w tym momencie. Chciałem załatwić to jak najszybciej i z powrotem wrócić na imprezę, wrócić do Sky. Wypiłem zdecydowanie za dużo i zanim się zorientowałem, pokłóciłem się z nią. Powiedziałem jej kilka ostrych słów, nieprawdziwych słów. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno nie zrobiłbym czegoś takiego. Wyłączyłbym telefon, został z nią w klubie i spędził swoje najlepsze urodziny. Prawdopodobnie nawet pocałowałbym ją na koniec imprezy. Jednak ja jak to ja musiałem zachować się jak idiota i wszystko spierdolić.
 Bałem się, że Sky nie będzie mi chciała tego wybaczyć, ale o dziwo dość szybko przyjęła moje przeprosiny. Czułem jakby jakiś ciężar spadł mi z piersi i jakbym wreszcie mógł oddychać. Nie wiem co bym zrobił, gdybym się z nią wtedy nie pogodził. Sky, nawet o tym nie wiedząc, stała się jedną z najważniejszych osób w moim życiu i nie poradziłbym sobie bez niej. Potrzebowałem jej, żeby funkcjonować, potrzebowałem jej tak bardzo, jak nigdy wcześniej nikogo. Oczywiście ona o tym nie wiedziała, ale miałem zamiar to zmienić.
 Chciałem zrobić coś na weselu Aidena, może powiedzieć jej albo ją pocałować. Zrobić cokolwiek, żeby wiedziała, co do niej czuję. Zmieniłem zdanie, gdy spotkaliśmy tego całego Bena. Louis powiedział, że Sky kiedyś się w nim kochała i nie mogłem powstrzymać się od tej ogarniającej mnie zazdrości. Co jeśli dalej jej się podobał? Chyba bym tego nie przeżył. Później Sky gdzieś zniknęła, a gdy Zayn spytał mnie gdzie jest Louis, bo chciała, żeby wyszedł do niej na zewnątrz, powiedziałem mu, że sam do niej pójdę. Siedziała na huśtawce, wpatrując się w niebo i był to jeden z najpiękniejszych widoków, jakie dane mi było zobaczyć. Dałem jej swoją marynarkę, by nie marzła i widząc ją w moim ubraniu, naprawdę miałem ochotę ją pocałować. Jeśli jednak miałbym to kiedyś zrobić, najpierw musiałem się dowiedzieć o co naprawdę chodziło z tym Benem. Widziałem po nim, że ona mu się podobała, ale nie byłem pewien co do niej. Sky jednak zapewniła mnie, że nic już do niego nie czuje i co więcej, że podoba jej się ktoś inny. Z jakiegoś powodu pomyślałem, że może mówi o mnie, że może uda mi się zdobyć dziewczynę moich marzeń.
 Następnego dnia spędzaliśmy leniwy dzień w naszym domu. Gdy Liam zaproponował, żebyśmy obejrzeli horror, Sky kategorycznie odmówiła i cała zbladła. Obmyślając już w głowie plan, jak w strasznych momentach będzie się do mnie tulić, włożyłem płytę do odtwarzacza. Najpierw musiałem ją jednak trochę postraszyć, nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności, jaką jest droczenie się ze Sky. Widziałem jednak, że tym razem w ogóle jej to nie bawiło i przytuliła się do Liama, na co nie mogłem pozwolić, prawda? Przyciągnąłem ją do siebie mimo jej protestów, tak że jej głowa wylądowała na mojej piersi, a ja objąłem ją ręką w pasie.  Czułem ciepło jej ciała przy sobie, jej głowę na mojej piersi i dłonie zaciśnięte na materiale mojej koszulki. Oglądnie filmu nigdy wcześniej nie było dla mnie tak przyjemne jak wtedy. Później odwiozłem ją do domu i powiedziałem jej, że gdyby bała się później, może do mnie zadzwonić. Nie pozwoliłbym byle komu, obudzić mnie w środku nocy. Miałem nadzieję, że po tym dniu zauważyła, że traktuję ją inaczej niż wcześniej. Że już nie jest dla mnie tylko koleżanką, że jest kimś znacznie więcej.
 Jednak gdy spotkaliśmy się kolejny raz, zacząłem szczerze wątpić w to, że Sky mogła kiedykolwiek coś do mnie czuć. Byliśmy w klubie, impreza jak wiele innych. Louis strasznie się upił, prawdopodobnie dlatego, że nie było z nami El, która mogłaby go przypilnować. Wszyscy świetnie się bawiliśmy. Do czasu. Nie mogłem nigdzie znaleźć Sky i Lou, a Harry powiedział, że prawdopodobnie wyszli na dwór. Liam też poszedł z nami ich poszukać i gdy wyszliśmy na zewnątrz pierwsze co zauważyliśmy to jakaś bijatyka. Liam od razu podszedł w tamtą stronę widząc, że grupka kolesi bije jednego, który nie ma się jak obronić. Gdy zorientowałem się, że to Louis, Harry był już w połowie drogi do nich.  Kawałek od nich stała Sky, jakiś nieznany mi chłopak trzymał ją mocno, nie pozwalając jej się ruszyć z miejsca. Nie byłem pewien, w którą stronę powinienem pójść, wyglądało jednak na to, że Liam i Harry nieźle radzą sobie z sytuacją, więc podbiegłem do Sky. Gotowało się we mnie na ten widok, jakim prawem ten frajer położył na niej ręce?! Szybko wróciliśmy do Louisa i reszty, Sky zaczęła go przepraszać, a on powiedział coś wtedy o romansowaniu z Irlandzkim księciem. Chciałem zacząć się śmiać, póki nie usłyszałem jej ironicznej odpowiedzi, która dla mnie znaczyła tylko jedno: dla niej nie było żadnego romansowania z Irlandzkim księciem ani nie będzie. Może i byłem w tym momencie pesymistą, ale tylko w taki sposób potrafiłem zinterpretować jej słowa. Dlatego właśnie zwątpiłem, że mogła coś do mnie czuć i dlatego zacząłem jej unikać.
 W końcu nadeszły jej 18-ste urodziny. Gdy tylko zobaczyłem jak wchodzi do środka klubu, serce mocniej zabiło mi na jej widok. Zawsze wyglądała świetnie, ale tym razem miała naprawdę krótką, obcisłą sukienkę i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jednocześnie byłem niezadowolony, że tak się ubrała, nie chciałem, by ktoś inny na nią patrzył. Nie wiedziałem, jak powinienem się zachować, w jaki sposób z nią rozmawiać, skoro wiedziałem, a przynajmniej tak w tamtym momencie myślałem, że Sky nic do mnie nie czuje. Zachowałem się jak tchórz i mimo, że była to impreza dla niej, gdy tylko dałem jej prezent, zniknąłem jej z oczu najszybciej jak potrafiłem. Spędzałem czas z chłopakami z 5 Seconds of Summer i po kilku wypitych przez nas piwach i mocniejszych drinkach, przyszła do nas Sky. Oczywiście, Michael od razu zaczął rzucać w jej stronę swoimi głupimi tekstami, przez co poczułem się zazdrosny. Wiedziałem, że nie mam ku temu powodu, po pierwsze Sky nigdy nie poleciałaby na coś takiego, po drugie ona wcale nie należała do mnie. Mogła robić, co tylko chciała. Okazało się, że chciała siedzieć koło mnie, a właściwie jak najbliżej mnie się dało, przez co nie mogłem przestać myśleć: "A co jeśli jednak ona też coś do mnie czuje". Chłopaki musieli zauważyć moją zazdrość, bo zaczęli mówić o tym, że jest moją dziewczyną, czemu od razu zaprzeczyłem. Taka była prawda, nieważne jak bardzo chciałbym, żeby było inaczej. Gdy spojrzałem na Sky, patrzyła na mnie smutno, jak gdyby właśnie myślała o tym samym co ja. Postanawiając zaryzykować, objąłem ją ramieniem, a ona tylko bardziej się we mnie wtuliła. Było idealnie. Tak właśnie zawsze powinno być.
 Sylwester spędzaliśmy w klubie, gdzie odbywała się prywatna impreza. Wiedziałem, że to jest moja szansa, tym razem musiało się udać. Blisko godziny 24:00 Sky, Louis, El i ja poszliśmy na dach, gdzie było już zebranych sporo ludzi. Nie miałem pojęcia, gdzie była wtedy reszta naszych przyjaciół, ale nie bardzo się tym przejmowałem. Louis i El też zgubili nam się po drodze, co było mi na rękę. Odeszliśmy ze Sky w trochę mniej zatłoczone miejsce, czułem ucisk w brzuchu na samą myśl, że już zaraz, już za chwilę ją pocałuję. Nie wiedziałem tylko jak to się dla mnie skończy, albo Sky odpowie mi tym samym, albo dostanę w twarz. Nigdy wcześniej tak bardzo nie denerwowałem się przed pocałowaniem jakiejkolwiek dziewczyny, ale Sky była wyjątkowa. Gdy nasze usta się spotkały, zawahałem się, czekając na jej reakcję. Nie mogłem być bardziej szczęśliwy, gdy przyciągnęła mnie bliżej siebie i oddała pocałunek. I może zabrzmi to całkowicie niemęsko, ale poczułem te motyle w brzuchu, o których wszyscy zawsze mówili. Nikt wcześniej nie sprawił, że czułem coś takiego, a ona jednym pocałunkiem uczyniła mnie najszczęśliwszym facetem na świecie.
 Niestety nic nie może trwać wiecznie i gdy przyszedł następny dzień, wszystko od początku wydawało się iść w złym kierunku. Zaczęło się, gdy Harry powiedział, że spędził ze Sky noc. Nie chciałem w to wierzyć, a ona sama od razu zaprzeczyła. Jednak słysząc, jak Harry dalej rzuca w jej stronę głupimi tekstami, wyszedłem stamtąd, nie chcąc tego więcej słuchać. Może i nie spali ze sobą, ale słysząc w jaki sposób ze sobą rozmawiają, poczułem się zazdrosny. Dlatego gdy Sky przyszła, zapewnić mnie, że to nie była prawda, powiedziałem jej, że może spać z kim chce. Byłem zły na nią, chociaż nie powinienem był. Chyba po prostu zaczęły budzić się we mnie wątpliwości. Co jeśli całowała się ze mną tylko z litości, co jeśli tak naprawdę nic do mnie nie czuje, a woli np. Harry'ego? Kolejny raz miałem z jej powodu mętlik w głowie.
 Widząc ją na urodzinach Zayna, uświadomiłem sobie jaki byłem głupi. Nie mogło jej nic łączyć z Harrym, a przynajmniej tak wtedy mi się wydawało. Następnego dnia pojawiły się w internecie ich wspólne zdjęcia, na jednym nawet wyglądało to, jakby właśnie mieli się pocałować, na innym widać było, jak Harry wychodzi z jej domu rano w tych samych ubraniach, co mogło znaczyć tylko jedno. Znowu dałem zrobić się w konia jakiejś dziewczynie. Sky wolała Harry'ego. Wcale nie chciała być ze mną.
 Przez cały koncert tylko o tym myślałem i starałem się ze wszystkich sił, żeby na nią nie spojrzeć. Gdy zaczęliśmy śpiewać "More than this", postanowiłem zaryzykować i tym razem na nią popatrzeć. Rozpoczynając moją solówkę, spojrzałem na nią pierwszy raz tego dnia. Nie odwróciłem wzroku, przez cały patrząc prosto na nią, gdy śpiewałem. Na pewno fanki to zauważyły, na pewno w internecie już niedługo zrobią z tego gify. Może i nie powinienem był tego robić, nie myślałem jednak wtedy o niczym innym, myślałem wyłącznie o niej.
 Otarłem czoło i kark ręcznikiem, cały lepiłem się po koncercie, zresztą jak zawsze. Występowanie przed taką dużą publiczność potrafiło naprawdę wymęczyć, ale nie zamieniłbym tego na nic innego. Zastanawiałem się, gdzie jest teraz Sky i co myśli o tym, co zrobiłem. Nie mogę się tym tak zadręczać, dowiem się, jak ją zobaczę, póki co musiałem się przebrać. Im szybciej to zrobię, tym szybciej będę mógł pójść z nią porozmawiać, jeśli jeszcze tu jest.
 Nagle usłyszeliśmy pukanie i Zayn otworzył drzwi, ukazując nam Sky. Przesunęła wzrokiem po wszystkich w pomieszczeniu, aż jej spojrzenie padło na mnie. Przełknąłem głośno ślinę, widząc jak intensywnie się we mnie wpatruje.
 - Um Niall... możemy porozmawiać?
 Chłopaki spoglądali z ciekawością to na mnie, to na nią, a ja przeczesałem nerwowo włosy palcami.
 - Tylko się przebiorę.
 Sky pokręciła przecząco głową i zwilżyła językiem wargi, co od razu przykuło moją uwagę. Jej piękne, pełne usta, które zawsze kusiły mnie, bym je pocałował.
 - Teraz, proszę?
 Widziałem, że Louis uśmiechnął się pod nosem, ale zignorowałem go i podszedłem do Sky. Wyszedłem na korytarz, po czym zaprowadziłem ją do jednego z wolnych pokoi. Czułem to napięcie między nami i nie byłem pewien czy to dobrze czy źle. Wyglądało na to, że zaraz się przekonam.
 Sky stanęła naprzeciwko mnie, jej oczy wydawały się nienaturalnie duże, jakby bała się tego, co miała zamiar powiedzieć. Zauważyłem, że bawi się nerwowo palcami i parę razy otworzyła i zamknęła usta. Nie chciałem jej pośpieszać, ale denerwowało się, że dalej nie wiedziałem czy będzie to dla mnie dobra informacja czy wręcz przeciwnie. Sky zagryzła wargę, na co przeszedł mnie dreszcz i spojrzała na chwilę w dół na swoje buty. Gdy uniosła wzrok, wydawała się już bardziej skupiona.
 - Niall, ja... - zaczęła i odetchnęła głośno.
 Patrzyła przez chwilę na mnie i zanim się zorientowałem, jej usta znalazły się na moich. Wytrzeszczyłem oczy, nie mogąc w to uwierzyć. Byłem w zbyt dużym szoku, by zrobić cokolwiek, zareagować w jakiś sposób. Sky szybko odsunęła się od mnie z szokiem wymalowanym na twarzy.
 - O Boże Niall, przepraszam...
 - Ja... - spojrzałem na nią nieprzytomnym wzrokiem, dalej czując na ustach smak jej pomadki.
 - Przepraszam, myślałam, że... ta piosenka... i Ty... O Boże... patrzyłeś tak na mnie... jestem głupia...
 - Sky, uspokój się.
 Położyłem dłoń na jej ramieniu, a ona zacisnęła usta, powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś więcej. Chociaż mówiła jakieś pojedyncze stwierdzenia, które dla kogoś innego nie miałyby sensu, ja zrozumiałem o co jej chodzi. Musiałem się jeszcze tylko upewnić.
 - Nie jesteś głupia. Masz rację - powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy. - Czuję coś do Ciebie, Sky. I jeśli dobrze zrozumiałem to Ty do mnie też?
 Sky wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć, zbladła jeszcze bardziej niż chwilę temu i zamrugała parę razy.
 - Uszczypnij mnie.
 To było jedyne, co mi odpowiedziała. Uniosłem brew ze zdziwieniem. Dlaczego po prostu nie mogła powiedzieć, że odwzajemnia moje uczucia?
 - Co? Dlaczego? - spytałem.
 - Marzyłam o tej chwili od dłuższego czasu  i muszę wiedzieć, że to nie sen. Muszę wiedzieć, że to dzieje się naprawdę.
 Uśmiech wypłynął na moją twarz i przysunąłem się bliżej do niej, opierając swoje czoło o jej. To mi wystarczyło, to było wszystko, czego potrzebowałem się od niej dowiedzieć.
 - To nie jest sen - szepnąłem, praktycznie dotykając jej ust swoimi.
 Złapałem ją za biodra i poczułem jak zadrżała pod moim dotykiem. Sky położyła dłonie na mojej szyi, przymykając oczy i wprost nie mogłem się na nią napatrzeć.
 - Też marzyłem o tej chwili od dłuższego czasu.
 Jeszcze nie rozmawialiśmy o tym, co dokładnie między nami jest, ale dla mnie ona już była moja. Tylko moja. I zamierzałem zrobić wszystko, żeby zostało już tak zawsze. Sky i ja. Razem.
 - Niall, pocałuj mnie wreszcie.
 I właśnie to zrobiłem. 

*

mam nadzieję, że tym rozdziałem wyjaśniłam wszystkie dziwne zachowania Nialla i jego humorki!
nie mogę wymyślić "shipowskiego" imienia dla Nialla i Sky, ich imiona nie chcą ze sobą współpracować! macie jakieś pomysły? ;D
dzięki za wszystkie komentarze <3

chętnych zapraszam na moje drugie opowiadanie z 5sos w roli głównej :)

sobota, 17 maja 2014

30.

  Miałam wrażenie, że ledwo zasnęłam, a obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Zaklęłam pod nosem i próbowałam sięgnąć po niego bez otwierania oczu, ale nic to nie dało. Zamrugałam parę razy, po czym wreszcie uniosłam się na łokciach i zabrałam komórkę z szafki, chcąc jak najszybciej uciszyć ten irytujący dzwonek. Wcisnęłam od razu zieloną słuchawkę, nie patrząc nawet na ekran.
 - Halo? - spytałam zaspanym głosem.
 - Heeeeeej!
 Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, nie byłam pewna, czy dobrze podejrzewałam, kto to był. Spojrzałam na ekran. Harry. A jednak zgadłam. Oprócz tego zobaczyłam, że było już po 3 w nocy.
 - Harry, co do cholery?
 Przez chwilę po drugiej stronie słyszałam jakieś szuranie i głosy w oddali, ale nic poza tym.
 - Harry, wiesz która jest godzina?
 - Um... Sky...
 Uniosłam się bardziej, teraz już siadając na łózku. Niewiary-kurwa-godne. Przetarłam oczy, próbując się chociaż trochę rozbudzić.
 - Tak, to moje imię. Jesteś w domu? Ktoś jeszcze został?
 Wyszłam z urodzin Zayna ok. 22 i z tego co słyszałam, pozostali goście też mieli niedługo się zbierać. Niall odwiózł mnie i Cass do domu, więc nawet nie bardzo mieliśmy okazję, żeby porozmawiać o tym, co się stało na sylwestrze. Planowałam, że porozmawiam z nim po ich koncercie, co miało być już naprawdę niedługo.
 Skupiłam się z powrotem na telefonie, z którego dochodziły wyłącznie niezrozumiałe pomruki Harry'ego.
 - Harry?
 - Możesz... przyjechać?
 To już całkowicie mnie rozbudziło i byłam praktycznie gotowa wyskoczyć z łóżka.
 - Dlaczego? Coś się stało? Ok, zaraz u Was będę.
 - Nie...
 Stałam już jedną nogą na podłodze i zamarłam z drugą zaplątaną w moją kołdrę.
 - Co "nie"?
 - Nie dom...
 Dopiero teraz do mnie dotarło, że Harry był pijany. Nie umiał nawet złożyć jednego poprawnego zdania. Zazgrzytałam zębami ze złością. Dlaczego Harry myślał, że to dobry pomysł, żeby obudzić mnie w środku nocy?
 - Gdzie jesteś? - spytałam, gdy już udało mi się wyswobodzić drugą stopę.
 W końcu po jakichś 5 minutach udało mi się wydobyć z niego adres, na całe szczęście wiedziałam mniej więcej, gdzie to było.
 - Ok, zadzwonię do Louisa i przyjedzie po Ciebie.
 - Nie! - zawołał od razu.
 - Co, dlaczego nie? To może zadzwonię po kogoś innego?
 Nie cierpliwiłam się już trochę tą rozmową, nie byłam pewna co zrobić. Czy zacząć się ubierać i naprawdę po niego pojechać czy zadzwonić po któregoś z chłopaków.
 - Ty - powiedział tylko.
 - Wow, ok... - przewróciłam oczami, słysząc jak dużo mogę się od niego dowiedzieć. - Ciekawe jak mam po Ciebie...
 Nie dokończyłam mówić, bo połączenie zostało zakończone, prawdopodobnie Harry się rozłączył. Cholera, dopiero co zdałam prawo jazdy i rodzice nie pozwolili mi jeszcze jeździć samej naszym samochodem. Spoglądałam przez chwilę na telefon w mojej dłoni, naprawdę miałam ochotę zadzwonić po Louisa i powiedzieć mu, żeby on się tym zajął. Jednak Harry z jakiegoś powodu wolał, żebym to ja po niego pojechała. Nigdy nie byłam bardzo blisko z Harrym, oczywiście lubiłam go, ale spędzałam z nim najmniej czasu z nich wszystkich. Dlatego wydawało mi się to takie dziwne.
 Wciągnęłam na siebie dżinsy i założyłam kurtkę na koszulkę, w której spałam. Chodząc po domu starałam się robić jak najmniej hałasu, żeby nie obudzić moich rodziców. Tylko tego teraz potrzebowałam. Znalazłam kluczyki do samochodu i wyszłam na zewnątrz, uważając by nie trzasnąć drzwiami.
 Odetchnęłam z ulgą dopiero wtedy, gdy wyjechałam już na tyle daleko, że nie można było zobaczyć auta z okna mojego domu. Dopiero teraz mogłam pomyśleć o całej tej sytuacji. Jak to się stało, że Harry był teraz pijany w jakimś miejscu, skoro jeszcze parę godzin temu siedział na urodzinach Zayna? Gdybym nie opowiadała mu wtedy o moim egzaminie na prawo jazdy, to nie wiedziałby, że będę mogła po niego przyjechać. Co wiąże się z tym, że nie zadzwoniłby po mnie i dalej spokojnie spałabym w swoim łóżku.
 Dojechałam na ulicę, o której wspomniał mi Harry i wysiadłam z samochodu, rozglądając się dookoła. Zobaczyłam blok z mieszkaniami, sklep i podejrzanie wyglądjący bar. Jakiś chłopak z kapturem naciągniętym na głowę siedział na krawężniku i byłam całkiem pewna, że właśnie to była moja zguba.
- Harry - mruknęłam i szturchnęłam go lekko w ramię.
 Uniósł na mnie głowę, a kaptur spadł, ukazując jego twarz. Uśmiechnął się do mnie szeroko i mogłam w pełni zobaczyć jego zamglone oczy. Cudownie.
 - Jesteś!
 Praktycznie podskoczył do góry, po czym zachwiał się, śmiejąc się z samego siebie.
 - Dlaczego nie chciałeś, żebym zadzwoniła do chłopaków?
 Harry pokręcił głową, dalej śmiejąc się pod nosem. Przyglądałam mu się ze zdziwieniem, nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie.
 - Byliby... źli.
 - Dlaczego? - spytałam, ciągnąc do lekko za rękaw w stronę mojego samochodu.
 Harry westchnął głośno i przeczesał palcami swoje włosy.
 - Harry, wszystko ok? Co wypiłeś?
 Pokręcił przecząco głową i wtedy zrozumiałam, co było z nim nie tak.
 - Brałeś coś?
 Oparłam się o samochód, a on stał przede mną, chwiejąc się, jakby jego nogi miały problem, żeby go utrzymać. Pokiwał tylko głową w odpowiedzi i oblizał usta, po czym uśmiechnął się do mnie szeroko.
 - Po urodzinach Zayna poszedłeś jeszcze na jakąś imprezę?
 Właściwie nie musiałam o to nawet pytać, bo było to oczywiste, widząc w jakim był stanie. Byłam jednak trochę zaskoczona, zresztą nie tylko tym, ale też faktem, że coś wziął. I po tym jak powiedział, że chłopcy byliby na niego źli, mogłam się domyślić, że nie zdarzyło mu się to pierwszy raz.
 - Lucy! Cieszę się... tutaj jesteś.
 Uniosłam brwi, przyglądając mu się. Czy on właśnie nazwał mnie Lucy? Kto do cholery jest?
 - Ok, jasne, jedźmy już lepiej.
 Harry nagle wyciągnął ręce w moją stronę i przytulił się do mnie. Właściwie nie do końca można było to nazwać przytuleniem, praktycznie położył się na mnie, przygniatając mnie do mojego samochodu.
 - Dzięki - mruknął cicho.
 Schował twarz w moich włosach i musiałam złapać go w pasie, żeby całkiem nie upadł na ziemię.
 - Jezu, Harry...
 Błysnęło kilka razy, rozejrzałam się dookoła, ale nie zauważyłam nikogo, byłam jednak całkiem pewna, co to było. Ktoś zrobił nam zdjęcia. Właśnie tego teraz potrzebowałam...
 Harry uniósł trochę głowę i oparł się czołem o moje, wytrzeszczyłam na niego oczy, nie mając pojęcia, co robi. Znowu błysnęło gdzieś obok i zaklęłam pod nosem.
 - Lucy...
 - Nie jestem żadną Lucy!
 Odepchnęłam go od siebie, na co zachwiał się, ale w ostatniej chwili złapałam go za ramię. Harry zaśmiał się lekko, kręcąc głową.
 - Sky!
 - Ta, właśnie.
 Westchnęłam głośno i otworzyłam samochód, jednocześnie starając się utrzymać go w pionie. Pomogłam mu później wtoczyć się na tylne siedzenie i wreszcie udało nam się stamtąd odjechać.
 Jechaliśmy przez kilka minut w ciszy, nie byłam pewna, co powinnam z nim zrobić. Zawieźć go teraz do chłopaków, chociaż on tego nie chciał czy zabrać do mojego domu? Prawdopodobnie powinnam zrobić to pierwsze, ale w końcu stwierdziłam, że Harry sam to z nimi załatwi, gdy będzie już trzeźwy. Na razie może jedną noc przespać na mojej kanapie, mama na pewno nie będzie miała nic przeciwko.
 Gdy już dojeżdżaliśmy pod dom, nagle coś sobie uświadomiłam. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam!
 - Lucy to ta barmanka z klubu?
 Rzeczywiście na moich urodzinach widziałam, jak Harry z nią rozmawiał. Jeśli nie chodziło o nią, to nie miałam pojęcia o kim innym mógł mówić. Zatrzymałam się na podjeździe i gdy Harry dalej nie odpowiedział, odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć. Spał, rozłożony na tylnych siedzeniach z szeroko owartymi ustami. Westchnęłam cicho, wiedząc, że czeka mnie jeszcze ciężka droga stąd do mojego salonu.
 Udało mi się wyciągnąć Harry'ego z samochodu i założyłam jego rękę na moje ramiona, prowadząc go w stronę drzwi. Trochę musiałam się natrudzić, żeby zaprowadzić go, aż do salonu, ale gdy tylko się tam znaleźliśmy, Harry padł na kanapę i zasnął. Przyglądałam mu się chwilę, nie mogąc uwierzyć w to wszystko.
 W końcu wróciłam do pokoju i nie mogłam zasnąć jeszcze przez długi czas, po tym jak się położyłam. Męczyły mnie wyrzuty sumienia, nie byłam pewna, czy dobrze zrobiłam nie dzwoniąc do żadnego z chłopaków.
 Rano obudziła mnie moja mama, potrząsając moim ramieniem i z wyrazu jej twarzy mogłam wyczytać, że była czymś podekscytowana.
 - Sky, dlaczego na naszej kanapie śpi Harry Styles?
 Jęknęłam cicho, przymykając oczy. Nie pomyślałam wcześniej o tym, jak wytłumaczę to mamie, wiedziałam, że nie będzie miała nic przeciwko temu, że Harry tutaj spał, ale musiałam wymyślić jakiś nieszkodliwy powód, dlaczego tak się stało.
 - Pokłócił się z Niallem? - spytała cicho.
 Otworzyłam szybko oczy i uniosłam się na łokciach, patrząc na nią z zaskoczeniem. No tak, moja mama była przekonana, że Harry i Niall są parą, i właściwie teraz było mi to całkiem na rękę.
 - Tak - powiedziałam, starając się zrobić smutną minę.
 Mama poklepała mnie po ramieniu pocieszająco, choć sama wyglądała, jakby bardziej tego potrzebowała. Narry to jej ukochana para.
 Gdy zeszłam na dół, Harry właśnie wstał z kanapy i przeciągnął się. Stanęłam w drzwiach, przyglądając mu się z rękami skrzyżowanymi na piersi. Harry w ogóle mnie nie zauważył, szukając czegoś po kieszeniach, w końcu wyciągnął telefon i zaczął coś na nim robić. Odkaszlnęłam z mojego miejsca, chcąc wreszcie zwrócić na siebie jego uwagę.
 - O, cześć Sky - powiedział, uśmiechając się do mnie szeroko.
 - Cześć.
 Harry zauważył moją niezbyt zadowoloną minę, schował komórkę i podszedł bliżej mnie.
 - Trochę za dużo wczoraj wypiłem, co? - odpowiedział żartobliwym tonem.
 - Wypiłeś? - powtórzyłam. - Wczoraj powiedziałeś coś innego.
 Jego oczy rozszerzyły się lekko i widziałam, że próbował sobie przypomnieć, co takiego mógł powiedzieć. 
 - Um, słuchaj Sky... Ja... Nie mów chłopakom, ok?
 Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i zacisnęłam usta w cienką linię. Harry ostatnio lubił przysparzać mi zbyt dużo problemów i nie bardzo mi się to podobało.
 - Proszę... To się więcej nie powtórzy, obiecuję.
 Przyglądałam mu się przez chwilę, zastanawiając się nad jego słowami. Nie byłam głupia, wiedziałam, że może to być tylko pusta obietnica, ale postanowiłam na razie mu odpuścić i dokładnie go obserwować, gdy będziemy się widzieć.
 - Ok - powiedziałam w końcu.
 Harry uśmiechnął się w moją stronę z ulgą widoczną na jego twarzy.
 - Świetnie, dzięki. Dzięki za wszystko.
 Pokiwałam głową w odpowiedzi i przeszliśmy razem pod drzwi wejściowe.
 - Dasz radę zagrać dzisiaj koncert? - spytałam.
 - Jasne, czuję się świetnie.
 Harry otworzył drzwi i miał już wyjść, ale przypomniałam sobie o czymś i nie mogłam się powstrzymać, by nie zapytać.
 - Harry, znasz jakąś Lucy?
 - Um, tę barmankę z klubu - odpowiedział, patrząc na mnie podejrzliwie. - Czemu pytasz?
 Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się szeroko. A jednak!

*

 Weszłam do garderoby chłopaków, ale jedyną osobą, którą tam zastałam, był Louis. Jak najciszej umiałam podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
 - Hej Lou!
 Praktycznie podskoczył na krześle i spojrzał na mnie przez ramię.
 - Kurwa... wystraszyłaś mnie.
 Posłałam mu niewinny uśmiech, a on odwrócił się przodem do mnie. Usiadłam na kanapie naprzeciwko niego, cały czas się do niego uśmiechając, ale on tego nie odwzajemniał.
 - Co Harry robił u Ciebie w nocy?
 Byłam głupia, jeśli myślałam, że nie usłyszę dzisiaj takiego pytania. Nie byłam tylko pewna czy wie to od Harry'ego czy może zobaczył jakieś zdjęcie w internecie.
 - Harry Ci mówił? - spytałam, starając się brzmieć jakby nie bardzo mnie to obchodziło.
 - Nie, nie rozmawiałem z nim w ogóle.
 Pokiwałam lekko głową i oblizałam nerwowo usta, zastanawiając się co odpowiedzieć. Miałam w głowie całkowitą pustkę, zresztą Louis na pewno poznałby, że kłamię. Po chwili mojego milczenia, Lou uśmiechnął się gorzko.
 - Ok, nie musisz nic mówić, wiem o co chodzi.
 - Prosił, żebym Wam nie mówiła...
 - No to dotrzymałaś słowa, sam się domyśliłem. Zresztą nieważne... - Louis wzruszył ramionami i zaczął robić coś na telefonie. - Widziałaś te artykuły?
 - Jakie artykuły?
 Louis spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a po chwili zaśmiał się lekko.
 - Wow, czasem naprawdę zastanawiam się na jakim świecie Ty żyjesz.
 Podniosłam się z kanapy i podeszłam bliżej niego, po czym uderzyłam go w ramię.
 - Louis! Mów o co chodzi.
 - Ok, więc wiesz jak fani zastanawiali się, z którym z nas jesteś?
 Pokiwałam głową, zaczynałam się stresować tym, co Louis zaraz powie.
 - No to w tych artykułach piszą, że wreszcie dowiedzieli się prawdy. Jesteś z Harrym, na dowód mają Wasze zdjęcia, na których kurwa wyglądacie jakbyście mieli się pocałować albo jakby całował Cię po szyi...
 - Fuj - przerwałam mu, krzywiąc się.
 - Serio? - spytał Louis z rozbawieniem. - Całowanie Harry'ego byłoby dla Ciebie, aż takie straszne?
 - Gorsze byłoby całowanie Ciebie - mruknęłam, wzdrygając się.
 Louis położył rękę na piersi, robiąc urażoną minę, na co tylko się zaśmiałam.
 - Bo jesteś dla mnie jak brat! - zawołałam.
 - Ok, ok. Wracając do tych artykułów. Zrobili mu jeszcze zdjęcia jak rano wychodzi z Twojego domu, no wiesz w tych samych ubraniach, resztę możesz sobie sama dopowiedzieć.
 - Ugh, świetnie.
 Przeczesałam włosy palcami, zaczynając chodzić po pokoju w tą i z powrotem.
 - Ale to nie jest najgorsze - odezwał się Louis.
 - Boję się usłyszeć, co może być gorsze od tego...
 Zatrzymałam się, patrząc na niego oczekująco, a Lou westchnął cicho.
 - Niall widział te artykuły i jestem całkiem pewny, że myśli, że coś jest pomiędzy Tobą a Harrym.
 Miałam wrażenie, jakby ktoś właśnie uderzył mnie czymś bardzo ciężkim w głowę. Dlaczego zawsze musiały spotykać mnie takie rzeczy...
 - Przecież Niall wie, że te artykuły prawie zawsze zmyślają.
 - Ale tam są zdjęcia, poza tym wydaje mi się, że był zazdrosny o Harry'ego po tym jego żarcie, że ze sobą spaliście.
 Otworzyłam parę razy usta i zamknęłam, nie mogąc uwierzyć w to, że naprawdę to powiedział.
 - Zazdrosny? To niemożliwe, żeby Niall był o mnie zazdrosny.
 Louis wzruszył ramionami, uśmiechając się pod nosem.
 - Wydawał się zdenerwowany po tych artykułach.
 Próbowałam poukładać to sobie wszystko w głowie. Czy Niall naprawdę był o mnie zazdrosny? Louis uważał, że tak, ale mi nie wydawało się to prawdopodobne.
 Liam zajrzał do środka przez drzwi i prawie podskoczyłam na miejscu, zaskoczona obecnością kogoś innego.
 - Hej Sky - powiedział do mnie z uśmiechem. - Lou, zaraz wychodzimy, wszyscy już są gotowi.
 Louis pokiwał głową i podniósł się z miejsca, przeciągając się. Zarzucił mi rękę na ramiona, po czym oboje wyszliśmy z garderoby.
 - Powodzenia - powiedziałam.
 Rozeszliśmy się w dwie różne strony, znalazłam wyjście na część dla widowni i zaczęłam szukać mojego miejsca. Przyjaźń z zespołem miała swoje plusy, dzięki temu mogłam mieć miejsce w pierwszym rzędzie. Cass pomachała do mnie, gdy tylko mnie zauważyła, a ja opadłam na miejsce obok niej.
 - Wyglądasz strasznie - powiedziała.
 - Ty też.
 Miała rację, na pewno nie wyglądałam najlepiej. W końcu nie spałam zbyt dużo w nocy, ale ona wyglądała podobnie. Miała wielkie wory pod oczami i zaspany wzrok.
 - Rozmawiałam prawie do rana z Deo na Skypie.
 Cass zaczęła opowiadać mi o tym jaki to Deo jest kochany i właściwie nawet nie miałam nic przeciwko, pomagało mi to odciągnąć chociaż na chwilę myśli od Nialla. El przyszła praktycznie sekundę przed tym jak koncert się zaczął, skarżąc się na korki.
 Gdy chłopcy wyszli na scenę, moje spojrzenie od razu powędrowało do Nialla. Chociaż widziałam go mniej niż 24 godziny temu, miałam wrażenie, że minęło znacznie więcej czasu. Chciałam porozmawiać z nim po koncercie, teraz skoro pojawiły się te artykuły, tym bardziej musiałam to zrobić. Nie miałam pojęcia co Niall myślał o tym wszystkim, ale chciałam, by wiedział prawdę.
 Zaśpiewali już kilka piosenek i jedynie Niall nie spojrzał w naszą stronę ani razu. Louis posyłał buziaki w stronę El, a Liam pomachał do nas chyba z 10 razy, Niall nie zaszczycił nas nawet jednym spojrzeniem. Przez to zaczynałam denerwować się coraz bardziej i nie byłam już taka pewna, czy dam radę z nim porozmawiać.
 - To już nasza ostatnia piosenka dzisiaj - powiedział Liam, a słysząc reakcję widowni, dopowiedział: - Wiem, wiem, nam też jest przykro!
 - Ok, więc to jest "More than this" - odezwał się Harry.
 Liam rozpoczął piosenkę, a ja czułam jak nerwy zjadają mnie od środka, wiedząc, że zaraz koncert się skończy i będę musiała się zdecydować, czy porozmawiam z Niallem. Wpatrywałam się w niego cały czas, nie zwracając uwagi na nikogo innego. Chciałam wreszcie złapać jego wzrok, ale w ogóle mi się to nie udawało i wtedy przyszła kolej na niego. Niall spojrzał na mnie i nie odwrócił wzroku do końca swojej solówki.

If I’m louder, would you see me? / Jeśli będę głośniejszy, czy byś mnie dostrzegła?
Would you lay down in my arms and rescue me? / Czy położyłabyś się w moich ramionach i uratowała mnie?
Cause we are the same / Ponieważ jesteśmy tacy sami
You save me / Ratujesz mnie
But when you leave it’s gone again / Ale kiedy odejdziesz, to znowu zniknie

 Miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi i pogna w jego stronę. Zaczęła się solówka Louisa i Niall odwrócił wzrok, a ja spojrzałam na moje drżące dłonie. Czy to do cholery naprawdę się właśnie wydarzyło? Czułam, jakby Niall przewiercał mnie wzrokiem, gdy śpiewał. Czułam, jakby śpiewał specjalnie dla mnie i że każde jego słowo naprawdę coś znaczyło. Teraz jedyne o czym myślałam to, że Louis miał rację. Niall był zazdrosny o Harry'ego, myślał, że to do niego coś czułam, gdy prawda była całkiem inna. Już na samym początku dostrzegłam Nialla i to się nie zmieniło, dalej był jedyną osobą, którą dostrzegałam.
 - Wow... Niall... - zaczęła Cass, gdy chłopcy wyszli ze sceny.
 - Wiem - odpowiedziałam cicho, ale byłam pewna, że mimo tego mnie usłyszała.
 Wychodziło na to, że dostałam swoją odpowiedź. Musiałam porozmawiać z Niallem. Teraz.

*

chętnych zapraszam na moje drugie opowiadanie z 5sos w roli głównej :)

poniedziałek, 12 maja 2014

29.

 Wtuliłam twarz w materac bardziej, nie mając ochoty wstawać z łóżka. Na głowie miałam poduszkę, więc przycisnęłam ją dłońmi mocniej, próbując zagłuszyć wszystkie dźwięki. Próbowałam zasnąć jeszcze przez chwilę, ale za bardzo chciało mi się pić, żebym mogła to zrobić. Mogłabym oddać teraz wszystko za butelkę wody.
 Gdy już trochę się rozbudziłam, zauważyłam, że coś mi tu nie pasuje. Moja poduszka pachniała jakoś inaczej, jakby ktoś wylał na nią męskie perfumy. Zrzuciłam ją z głowy i otworzyłam szeroko oczy, rozglądając się dookoła. W niczym nie przypominało to mojego pokoju, na podłodze było rozrzucone parę ubrań, ale nie wyglądało to, aż tak źle jak u Louisa. 
 Wstałam z łóżka i dopiero wtedy zauważyłam, że mam na sobie tylko bieliznę. Wow, świetnie. Co do cholery stało się wczoraj wieczorem? Ostatnie co pamiętałam to pocałunek z Niallem, później chyba piłam z nim i z El, nie jestem pewna. Dalej wszystko było już zamglone i nierealne. Jedno za to wiedziałam na pewno: pocałowałam się z Niallem.
 Drzwi od pokoju otworzyły się i do środka wszedł Harry jedynie z ręcznikiem zawiązanym na biodrach. Krzyknęłam głośno i zasłoniłam się kołdrą z łóżka, na co on tylko zaśmiał się pod nosem.
 - Daj spokój, to nie jest nic, czego wcześniej nie widziałem.
 Nie byłam pewna, co miał na myśli, mówiąc to. Otworzyłam parę razy usta i zamknęłam, aż w końcu zawołałam:
 - Harry, wyjdź!
 - To mój pokój - odpowiedział z rozbawieniem.
 Harry podszedł do szafy i wyciągnął z niej jakąś koszulkę i dresy, a ja usiadłam na łóżku, dalej osłaniając się kołdrą.
 - Nic nie pamiętam - mruknęłam, pocierając dłonią czoło.
 Harry spojrzał na mnie przez ramię, przyglądał mi się przez chwilę, po czym uniósł brew i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
 - Szkoda, fajnie było.
 - Co? - spytałam, patrząc na niego z niezrozumieniem.
 - Popatrz na siebie - powiedział, odwracając się teraz całkiem w moją stronę. - Popatrz na mnie, popatrz gdzie jesteś. Jak myślisz co się stało?
 Wytrzeszczyłam na niego oczy i pokręciłam głową, to było niemożliwe. Harry rzucił we mnie bluzką, którą podniósł z ziemi. Była to moja bluzka i była w połowie rozdarta. O mój Boże. Czułam, jak ręce zaczynają mi się lekko trząść i szczerze miałam ochotę zwymiotować. Nie mogłabym zrobić czegoś takiego... Czy naprawdę całowałam się z Niallem, a później przespałam się z Harrym?
 Nagle Harry zaczął śmiać się głośno, na co wypuściłam głośno powietrze z ust.
  - Ty idioto - syknęłam. - Prawie dostałam przez Ciebie zawału.
 - Wyglądałaś, jakbyś miała zaraz zemdleć - powiedział Harry, dalej się śmiejąc.
 Podszedł do drzwi, a ja rzuciłam w niego poduszką. Może i dla niego było to śmieszne, ale dla mnie w ogóle. Już myślałam, że będę musiała zaszyć się w pokoju i ukrywać przed nimi wszystkimi do końca mojego życia. Po czymś takim na pewno już nie miałabym szans z Niallem.
 - Nieśmieszne, Harry...
 Harry posłał mi jeszcze jeden szeroki uśmiech, zanim wyszedł z pokoju i wreszcie zostawił mnie samą. Westchnęłam głośno, masując sobie skronie palcami. Pierwszy dzień nowego roku jak na razie zaczynał się dla mnie ciężko.
 Wciągnęłam na siebie moje czarne rurki i spojrzałam z niezadowoloną miną na swoją bluzkę. Jak to się do cholery stało? Ubrałam ją na siebie, po czym jęknęłam cicho, widząc jak odsłania mój bok. Właściwie mogło być gorzej... Związałam końce bluzki ze sobą, by chociaż trochę lepiej to wyglądało.
 Zatrzymałam się z dłonią na klamce, zastanawiając się co powinnam zrobić, gdy zejdę na dół. Nie pamiętałam, co stało się po moim pocałunku z Niallem. Co jeśli zrobiłam coś głupiego? Co jeśli znowu się pokłóciliśmy, tak jak na jego urodzinach?
 Nie powinnam od razu przypuszczać wszystkiego co najgorsze. Może wcale nie miałam się czym martwić i wręcz przeciwnie wszystko jest w jak najlepszym porządku? Dotychczas nic z Niallem nie układało się, tak jak chciałam, dlatego trudno było mi w to uwierzyć.
 Wreszcie wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Ochlapałam sobie twarz zimną wodą i próbowałam umyć zęby, używając mojego palca jako szczoteczki. W końcu zbierając w sobie odwagę, zeszłam schodami na dół. Słyszałam z kuchni głos Liama, więc od razu tam poszłam. Oprócz niego w środku byli tylko Harry i Niall. Uśmiechnęłam się niepewnie na widok tego ostatniego, a on widząc mnie, posłał mi szeroki uśmiech. Czułam, jakby kamień spadł mi z serca.
 - Hej kochanie! -zawołał Harry.
 Niall od razu odwrócił głowę w jego stronę i widziałam jak jego oczy rozszerzają się z zaskoczenia. Cholera Styles.
 - Sky i ja mieliśmy cudowną, wspólną noc - powiedział Harry z rozmarzeniem i zarzucił mi rękę na ramiona.
 Niall zakrztusił się grzanką, którą właśnie jadł, a Liam poklepał go mocno po plecach.
 - Nieprawda!
 Odepchnęłam od siebie Harry'ego, posyłając mu groźne spojrzenie. Wiedziałam, że Harry nie zdawał sobie sprawy z tego, że wczoraj całowałam się z Niallem, inaczej na pewno teraz nie robiłby tego. Wpędzał mnie w kłopoty swoimi głupimi żartami i nie mogłam się powstrzymać od złości, którą właśnie do niego czułam.
 - Sky, nie zaprzeczaj - mruknął z poważną miną. - Z jakiego innego powodu miałabyś tak rozdartą bluzkę?
 - Pieprz się, Harry - warknęłam.
 - Już to zrobiłem z Tobą.
 Uniósł brew do góry, uśmiechając się w moją stronę zadziornie. Naprawdę miałam ochotę uderzyć go w twarz. Harry miał całkiem inne pojęcie znaczenia słowa "zabawne" niż ja. Zanim mogłam cokolwiek odpowiedzieć, Niall wstał od stołu i wyszedł z pomieszczenia bez słowa.
 - A z nim co jest nie tak? - spytał Harry.
 Wyszłam z kuchni, nie zwracając na niego uwagi. Czemu akurat dzisiaj Harry postanowił być głupim dupkiem i uprzykrzyć mi życie?
 Zapukałam do drzwi Nialla i czekałam dłuższą chwilę na jego reakcje, ale nic się nie wydarzyło. Weszłam do środka, Niall siedział na łóżku i jedyne co mogłam zobaczyć to jego plecy i roztrzepane włosy.
 - Niall... - zaczęłam niepewnie.
 Spojrzał przez ramię w moją stronę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego chłodne spojrzenie.
 - Och, To Ty - mruknął cicho i z powrotem obrócił głowę, tak że mnie nie widział.
 Stałam przez chwilę w miejscu, nie będąc pewną, co powinnam zrobić. Jeśli Niall myślał, że przespałam się z Harrym, to prawdopodobnie był zły, dlatego, że parę godzin wcześniej całowałam się z nim. Powinnam czuć się teraz urażona, że mógł pomyśleć, że byłam zdolna do czegoś takiego, ale nie obchodziło mnie to w tym momencie. Odepchnęłam na bok dumę i obeszłam jego łóżko, stając przed nim.
 - Harry żartował - powiedziałam, szukając wzrokiem jego oczu, ale on w ogóle na mnie nie patrzył.
 - Wiem.
 Pokiwałam głową z ulgą na jego słowa, ale po chwili ciszy pomyślałam, że jednak musiały nie być szczere. Niall dalej wpatrywał się uparcie w swoje dłonie i nie wyglądał na zbytnio zadowolonego z mojego towarzystwa.
 - Nie spałam z Harrym - powiedziałam wolno, upewniając się, że mnie zrozumiał.
 Niall uniósł głowę i wreszcie na mnie spojrzał, po czym wzruszył lekceważąco ramionami.
 - Nieważne - mruknął. - Przecież możesz spać z kim tylko chcesz, prawda?
 Wpatrywałam się w niego, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie słyszę. Niall uniósł brew, wpatrując się we mnie i najwidoczniej naprawdę oczekiwał ode mnie odpowiedzi.
 - Ja... um... prawda - powiedziałam cicho.
 Niall pokiwał głową i wstał z łóżka, na co prawie podskoczyłam zaskoczona jego nagłym ruchem. Podszedł do szafki i z jednej z szuflad wyciągnął biały t-shirt. Podał mi go do ręki, na co spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
 - Chyba nie chcesz pójść tak do domu.
 Pokazał na moją rozerwaną bluzkę, czułam jak robi mi się gorąco na twarzy, bo dopiero uświadomiłam sobie, że przez ten cały czas widać było kawałek mojego boku.
 - Dzięki - mruknęłam cicho.
 Niall obrócił się do mnie tyłem, a ja szybko przebrałam się w jego koszulkę. Gdy odwrócił się z powrotem w moją stronę, przyjrzał mi się uważnie. Jego koszulka sięgała mi do połowy ud i wisiała luźno na moim ciele, ale dla mnie była idealna.
 - Niall, co do wczoraj...
 Nagle drzwi od pokoju otworzyły się, przerywając mi w pół zdania i Liam wychylił przez nie głowę.
 - Wszystko w porządku?
 - Tak, ja... muszę już iść.
 Nawet nie patrząc na Nialla, wyszłam szybko z jego pokoju i zeszłam na dół. Gdy wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku, zawsze pojawiały się kolejne problemy. Wyglądało na to, że Nialla nic nie obchodziło to co robię i z kim. Pieprz się, Horan. Teraz już też nie będę się przejmować Tobą. Ugh, kogo ja chciałam oszukać, oczywiście, że będę.
 Ubrałam buty i miałam już wychodzić, ale zatrzymał mnie głos Harry'ego.
 - Sky?
 Spojrzałam w jego stronę, krzyżując ręce na piersi i nie szczędząc mu chłodnego spojrzenia.
 - Przepraszam, to był tylko żart. Nie wiem czemu się tak wściekasz...
 Harry spojrzał na mnie wielkimi oczami, robiąc przy tym smutną minę. Westchnęłam głośno, nie mogąc powstrzymać się od lekkiego uśmiechu w jego stronę. Miał rację, nie powinnam się tak na niego denerwować, w końcu nie miał pojęcia o mojej sytuacji z Niallem i nie zrobił tego specjalnie.
 - W porządku... Powiedz mi tylko, co się wczoraj stało.
 Harry zaśmiał się na moje słowa, prawdopodobnie odtwarzając sobie wszystko w głowie.
 - Ok, Perrie i Zayn zniknęli gdzieś wcześniej, prawdopodobnie wrócili do swojego mieszkania. Ty, Niall i El piliście razem, Louis był z Wami, ale powiedział mi później, że postanowił nie pić zbyt dużo i przypilnować El. Nie bardzo mu to jednak wyszło...
 Harry znowu się zaśmiał, a ja uniosłam pytająco brew, czekając na resztę historii.
 - Um, ok, ok... Wasza trójka była już strasznie pijana, gdy ja i Liam do Was przyszliśmy. Louis musiał zabrać El do ich mieszkania, bo cały czas mówiła, że źle się czuje. Niall i Ty strasznie się do siebie tuliliście na kanapie - w tym momencie poczułam jak robi mi się gorąco na twarzy, ale udawałam, że niczego nie zauważyłam - gdy już chcieliśmy wracać, nie mogłaś podnieść się z kanapy, serio, prawie upadłaś na ziemię, Niall musiał Cię przytrzymać, chociaż sam ledwo trzymał się na nogach.
 Jęknęłam cicho, na co Harry uśmiechnął się z rozbawieniem. Wyglądało na to, że jak już zacznę pić, to nie znam umiaru.
 - Liam wysłał SMSa do Twojej mamy, że zostaniesz u nas, więc nie musisz się o nią martwić. Przyjechaliśmy do domu, Liam zaprowadził Nialla do siebie, Ty praktycznie wpakowałaś się do mojego pokoju, a ja wspaniałomyślnie pomyślałem, że pozwolę Ci tam spać.
 Przewróciłam oczami, a Harry wyszczerzył się do mnie jeszcze bardziej.
 - Cały czas gadałaś, że strasznie Ci gorąco i wtedy rozerwałaś swoją bluzkę. Pomogłem Ci zdjąć spodnie i później właściwie zostawiłem Cię samą.
 Harry wzruszył ramionami, jakby takie rzeczy przytrafiały mu się codziennie, a ja byłam pewna, że moja twarz przypominała teraz kolorem pomidora.
 - Um, dzięki... Harry, powiedz reszcie, że to nieprawda, że tylko żartowałeś, ok?
 - Ok, jasne - mruknął lekceważącym tonem.
 Musiałam mieć pewność, że na pewno to zrobi.
 - Powiedz im, powiedz Niallowi - powiedziałam poważnie.
 Otworzyłam drzwi i zanim wyszłam na zewnątrz, usłyszałam jeszcze jak Harry mówi:
 - Nie martw się, wszystko się ułoży z Niallem prędzej czy później.

*

 Schowałam twarz w poduszce, krzywiąc się z bólu, mimo tego, że wzięłam już dwie tabletki przeciwbólowe. Tak, przyszedł dla mnie ten czas w miesiącu i teraz prawie umierałam przez mój bolący brzuch. Zapowiadało się na to, że będę mogła to nazwać moim najgorszym okresem kiedykolwiek.
 Nie mogłam się zmusić do wstania z łózka, a powinnam zacząć ogarniać się na urodziny Zayna. Właściwie miał je dopiero w niedzielę, ale chciał ten dzień spędzić ze swoją rodziną i Perrie. Zayn nie chciał żadnej dużej imprezy, dlatego mieliśmy po prostu spędzić czas w domu chłopaków. Tym razem nie mogliśmy użyć ich ogrodu, tak jak zrobiliśmy to na urodziny Liama, z powodu pory roku.
 Minął już ponad tydzień, odkąd widziałam się z nimi 1. stycznia i Niall ani razu nie odezwał się do mnie pierwszy. Pisałam do niego parę razy, ale wydawało mi się, że dość niechętnie mi odpisywał. Jak zwykle coś musiało się spierdolić.
 Na szczęście teraz chłopcy będą mieć dłuższą przerwę między koncertami i zostają w Londynie na kilka tygodni. Jedyny koncert, który zagrają w najbliższym czasie odbędzie się jutro właśnie tutaj. Dlatego będę miała dużo okazji na to, żeby się z nimi spotkać i może przy okazji poprawić jakoś to, co jest między mną a Niallem.
 Mój telefon zaczął dzwonić na stoliku obok łóżka, co wreszcie zmusiło mnie do podniesienia się z niego.
 - Halo?
 - Skyler?
 Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, słysząc moje pełne imię. Rzadko zdarzało mi się je słyszeć, właściwie tylko jedna osoba tak na mnie mówiła. To nie było możliwe, żeby to była ona, niemożliwe.
 - Kto mówi? - spytałam niepewnie.
 - To ja, Maddie.
 Usiadłam z powrotem na łóżku, wiedząc, że nie wytrzymam tej rozmowy na stojąco. Miałam nadzieję, że nigdy więcej nie usłyszę jej głosu, nie po tym wszystkim, co się wydarzyło.
 - Nie chcę z Tobą rozmawiać - odpowiedziałam chłodno.
 Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami przez większość mojego życia, ale nie mogłam zapomnieć jej tego, co zrobiła, mimo, że wiedziałam, że nie była to do końca jej wina. Choroba psychiczna, którą miała jej matka, dopadła również Maddie, więc nie mogła kontrolować swoich działań.
 - Sky, proszę...
 - Skąd do mnie dzwonisz? - spytałam nagle.
 Wciąż pamiętałam ten telefon, który dostałam na wakacjach. Wtedy gdy odebrałam, jakaś kobieta spytała się mnie czy zgadzam się na rozmowę z ośrodka dla umysłowo chorych, tym razem nic takiego się nie wydarzyło.
 - Przemyciłam telefon do pokoju - odpowiedziała po chwili.
 Odetchnęłam lekko, kiwając do siebie głową.
 - Czego chcesz? - spytałam niechętnie.
 Wydawało mi się, że od tej rozmowy brzuch zaczął boleć mnie jeszcze bardziej i miałam ochotę zjeść całą tabliczkę czekolady.
 - Chcę być Twoją przyjaciółką - powiedziała cicho.
 Przewróciłam oczami z niedowierzaniem, rozmawiam z nią pierwszy raz od 3 lat, po wszystkim co mi zrobiła, a ona mówi, że chce być moją przyjaciółką. Nigdy nawet nie przeprosiła mnie, wiem, że to przez chorobę zrobiła to wszystko, ale i tak byłam na nią zła. Nie chciałam mieć z nią nic wspólnego.
 - Nie możemy się przyjaźnić, nie rozumiesz?
 - Oczywiście. - słyszałam, jak Maddie prychnęła pod nosem. - Jesteś zbyt fajna dla mnie, co?
 I nagle pewna myśl wpadła mi do głowy i chociaż nie miało to teraz nic wspólnego z tematem naszej rozmowy, miałam przeczucie, że to prawda.
 - To Ty wysłałaś mi te pogróżki? Żebym trzymała się z daleka od One Direction?
 Przez chwilę panowała między nami cisza i słyszałam tylko jej oddech przy słuchawce, co przyprawiało mnie o ciarki.
 - Tak - odpowiedziała krótko.
 - O Boże, dzwonisz do mnie, mówiąc, że chcesz być moją przyjaciółką, gdy wcześniej groziłaś mi, bo przyjaźnię się z Twoim ukochanym zespołem? - spytałam, unosząc głos.
 - Nie jestem ich fanką.
 Maddie zaczęła się śmiać, na co odsunęłam od siebie telefon i spoglądałam na niego chwilę z niedowierzaniem. Całe szczęście, że dalej była w tym ośrodku, bo nie wyglądało na to, że jej się polepszyło.
 - Świetnie, nieważne, odpierdol się ode mnie - warknęłam i rozłączyłam się.
 Wiedziałam, że nie powinnam się tak do niej odzywać, ale nie mogłam się powstrzymać. Odrzuciłam od siebie telefon i schowałam twarz w dłoniach, oddychając głośno. Chyba jeszcze nie docierało do mnie, że to naprawdę się stało.
 Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłam sobie, że zaraz muszę wyjść na urodziny Zayna. Ubrałam się w pierwsze ubrania, jakie znalazłam, nie przejmując się tym jak wyglądam. Bardziej skupiałam się w tym momencie na moim bolącym brzuchu i telefonie od mojej psychicznej byłej przyjaciółki. Co za cudowny dzień.
 Wytuszowałam rzęsy, związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół. W kuchni połknęłam dwie kolejne tabletki, licząc na to, że dzięki temu wreszcie pozbędę się tego bólu.
 Ledwo co zdążyłam na metro, w którym już czekała na mnie Cass. Oparłam głowę na jej ramieniu i zamknęłam oczy, dzięki czemu nie zaczęła nic do mnie mówić. Miałam już dosyć tego dnia, ale wiedziałam, że gdy przyjdę do domu chłopaków, nie mogę się tak zachowywać.
 Gdy dotarłyśmy na miejsce, wszyscy już tam byli, razem z innymi znajomymi Zayna, których nie znałam. Od razu zaczęłam go szukać między ludźmi i uśmiechnęłam się szeroko, gdy mi się to udało.
 - Zayn! Wszystkiego najlepszego! - uściskałam go mocno i po chwili odsunęłam się, by móc spojrzeć na jego twarz. - Proszę.
 Podałam mu do ręki prezent, a on uniósł pytająco brew, przyglądając się paczce w swoich rękach.
 - Co to? - spytał.
 - Zgadnij - odpowiedziałam wesoło.
 - Książka?
 Pokiwałam głową, uśmiechając się jeszcze szerzej, a Zayn uniósł na mnie spojrzenie i widziałam, że jest zaciekawiony.
 - Ta książka, o której mówiłem Ci niedawno?
 Pokiwałam głową kolejny raz, a Zayn wyszczerzył się do mnie i tym razem to on przytulił mnie mocno. Tylko Zayn rozumiał mnie w moim zamiłowaniu do książek, więc jedyne co mogłam zrobić to kupić mu jedną na urodziny.
 Później poszłam zająć miejsce na jednej z kanap i westchnęłam głośno, kładąc dłoń na materiale mojej koszulki. Mimo tabletek, które dzisiaj wzięłam, dalej bolał mnie brzuch, jedyne co udało mi się osiągnąć to lekkie zawroty głowy.
 Siedziałam przez chwilę sama, właściwie nawet nie mając ochoty na jakiekolwiek towarzystwo. Maddie ciągle zatruwała mi myśli i chociaż chciałam, nie mogłam wyrzucić jej z mojej głowy.
 - Louis! - zawołałam, zauważając go w pobliżu.
 Lou obrócił się w moją stronę i gdy zauważył, że to ja go zawołałam, uśmiechnął się szeroko i praktycznie podbiegł do mnie. Opadł na kanapę, przyciskając mnie mocno do siebie.
 - Też się za Tobą stęskniłam - mruknęłam z uśmiechem. - Gdzie El?
 - Chyba rozmawia z Perrie - odpowiedział, wzruszając ramionami.
 Pokiwałam lekko głową, pokazując mu, że przyjęłam to do wiadomości. Nawet jeśli dzisiaj nie będę mogła porozmawiać z El, to na pewno jutro będę miała ku temu wiele okazji na koncercie One Direction.
 - Zgadnij co - powiedziałam, obracając się na kanapie bardziej w stronę Louisa.
 - Co? - spytał, rozglądając się po salonie zapewne, żeby zobaczyć gdzie jest El.
 - Zdałam prawo jazdy!
 Louis spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
 - Serio?
 - Serio!
 - Brawo - powiedział i klepnął mnie mocno w plecy.
 Wow, dzięki Lou. Właśnie takiej reakcji się po Tobie spodziewałam, że prawie zrobisz mi dziurę w plecach.
 Louis najwidoczniej właśnie zauważył El, bo zaczął machać ręką do kogoś. Podążyłam za jego spojrzeniem i rzeczywiście to była El, ale razem z nią szedł Niall.
 - Chodź El, muszę coś um... zabrać z mojego pokoju - powiedział Lou od razu, gdy do nas podeszli.
 El zaśmiała się pod nosem i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, oni już zniknęli, zostawiając mnie z Niallem.
 - Hej - mruknęłam cicho.
 Niall kiwnął głową w moją stronę, po czym rozejrzał się dookoła, jakby nie był pewien, co zrobić. W końcu usiadł na kanapie i uśmiechnął się nieznacznie w moją stronę.
 - Co u Ciebie? - spytał.
 Byłam tak bardzo zestresowana tym, że rozmawiam z nim twarzą w twarz pierwszy raz od nowego roku, że powiedziałam pierwsze, co przyszło mi na myśl.
 - Um, w porządku, ale mam okropny okres i strasznie boli mnie brzuch.
 Niall zmarszczył zabawnie nos, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy, nie wierząc, że właśnie to powiedziałam.
 - Ok, hm, dobrze wiedzieć? - mruknął z rozbawieniem.
 Zagryzłam nerwowo wargę i znowu położyłam rękę na materiale mojej koszulki, jak gdyby miało mi to jakoś pomóc z bólem. Czułam, że Niall przygląda mi się, ale bałam się na niego popatrzeć.
 - Sky... - słyszałam, jak Niall wzdycha cicho.
 Spojrzałam w jego stronę, a on posłał mi lekki uśmiech i przysunął się w moją stronę. Nasze uda stykały się ze sobą, tak że mogłam poczuć przy sobie ciepło emanujące od niego.
 - Bardzo Cię boli? - spytał cicho.
 Wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w jego oczy, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Całkowicie zapomniałam o otaczających nas ludziach. Pokiwałam lekko głową w odpowiedzi, nie ufałam w tym momencie swojemu głosowi.
 Niall wsunął rękę pod moją koszulkę i położył na moim brzuchu. Zadrżałam pod jego dotykiem i przełknęłam głośno, czując jak mocno bije mi serce. Jego dłoń zakrywała prawie całą powierzchnię mojego brzucha i samo jej ciepło już mi pomagało. Niall zaczął kciukiem kręcić kółka na mojej skórze, wywołując przy tym na niej gęsią skórkę.
 - Lepiej? - spytał.
 Jasne, że było lepiej. Chociaż pytał tylko o mój ból brzucha, wszystko wydawało się teraz o wiele lepsze. Przyszłam tutaj ze złym humorem, pewna, że Niall mnie nienawidzi, a teraz wyglądało na to, że sprawy mają się całkiem inaczej. Niall siedział tutaj ze mną, niesamowicie blisko mnie i miałam wrażenie, że nic złego już nie może mnie spotkać.
 - Lepiej.

*

Nie zabijcie mnie za ten rozdział...
Jeśli ktoś jest zagubiony co do Nialla albo Maddie, to spokojnie, wszystko się wyjaśni.

Evi - mam nadzieję, że jeśli nie jest to fanka, a tylko 'psychiczna' to nie będzie, aż tak źle ;>