wtorek, 23 września 2014

13.

 - Tak bardzo się cieszę, Sky! Naprawdę...
 - Wiem - przerwałam jej, przytrzymując telefon ramieniem przy twarzy, gdy przeglądałam ubrania w szafie. - Powtarzasz mi to od godziny.
 - Tylko nie mogę uwierzyć, że nie powiedziałaś mi o tym wcześniej! - zawołała moja mama z oburzeniem. - Kiedy do siebie wróciliście?
 - Tydzień temu - odpowiedziałam od razu, nawet nie musząc się nad tym zastanawiać.
 - Tydzień temu! - krzyknęła, na co skrzywiłam się i odsunęłam telefon od ucha.
 Nie powiedziałam mamie od razu o moim powrocie do Nialla, bo chcieliśmy na choć kilka dni zachować to dla siebie i mieć spokój od wszystkiego. Oczywiście mój głupi brat dowiedział się o tym przypadkiem, gdy wszedł wtedy do łazienki i nas zobaczył, ale oprócz niego nie wiedział wcześniej nikt inny. No może tato mógł coś podejrzewać, ale niewiele go to wszystko obchodziło.
 - Mówiłam Ci, chcieliśmy po prostu...
 - Dobrze, w porządku - przerwała mi.
 Wyciągnęłam sprane dżinsy z szafy i położyłam je na łóżku, żebym mogła zaraz je ubrać.
 - To gdzie dzisiaj idziesz? - spytała po chwili, gdy się nie odzywałam.
 Powiedziałam jej to chwilę wcześniej, ale oczywiście nie zwróciła na to uwagi, zbyt podekscytowana wieściami o Niallu i mnie. 
 - Do klubu, świętujemy urodziny Ashtona i Luke'a.
 Przez ostatnie dni siedziałam ciągle w domu razem z Niallem, wychodząc tylko, gdy musiałam pójść do pracy. To był pierwszy raz od bardzo dawna, gdy miałam udać się do jakiej publicznej miejscówki.
 Sięgnęłam po jedną z niewielu niepogniecionych bluzek w mojej szafie i po dokładnym jej obejrzeniu, rzuciłam ją na miejsce obok dżinsów.
 - Nawet nie próbuj ubierać się w dżinsy.
 Zamarłam z telefonem w ręce, rozglądając się niepewnie po pokoju. Czy ona zainstalowała tu gdzieś kamerę, o której nie miałam pojęcia?
 - Um, nie... nie miałam zamiaru tego zrobić - powiedziałam niepewnie.
 - Sky... za dobrze Cię znam - mruknęła i usłyszałam, jak westchnęła głośno. - Ubierz coś ładnego, może sukienkę?
 Przewróciłam oczami, czego na szczęście nie mogła zobaczyć i usiadłam na łóżku.
 - Będzie widać moją bliznę.
 - Przecież byłaś już w sukience na ślubie Louisa? - powiedziała, choć zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
 Tak było, ale nie zmieniało to faktu, że nie lubiłam pokazywać moich nóg. Przez całe moje kolano ciągnęła się ta gruba blizna i nie wyglądało to zbyt dobrze.
 - Taa - mruknęłam z niezadowoleniem.
 - Ubierz sukienkę - powiedziała jeszcze raz.
 Przygryzłam paznokieć, patrząc w stronę szafy i zastanawiając się, co powinnam zrobić. Szliśmy do klubu, więc może rzeczywiście ubrałabym coś innego niż dżinsy, które nosiłam na co dzień?
 Niallowi na pewno by się to spodobało.
 - Ok, będę już kończyć, muszę się wreszcie przebrać.
 - W co? - spytała mama poważnym głosem.
 Wiedziałam, że robiła to specjalnie, chciała, żebym wyszła z odkrytą blizną, nie wstydząc się jej. Tak naprawdę nie chodziło o to, że się jej wstydziłam, po prostu obawiałam się, że spotkam kogoś, kto spyta mnie, skąd ją mam.
 - W sukienkę - odpowiedziałam w końcu.
 W klubie tak czy siak nikt nie powinien zwrócić szczególnej uwagi na moje kolano... Chyba.
 - Świetnie, pozdrów chłopaków - rzuciła weselszym głosem i po chwili dodała: - Ucałuj ode mnie Liama!
 Zaśmiałam się cicho, słysząc, że dalej miała obsesję na jego punkcie.  Zapewniłam ją, że to zrobię, choć nie miałam naprawdę takiego zamiaru, ale nie chciałam psuć jej humoru. Rozłączyłam się, żegnając się z nią kolejny raz i schowałam wcześniej wyciągnięte przeze mnie ubrania.
 Westchnęłam głośno, przeglądając rzeczy na wieszakach, aż natknęłam się na jedną z moich niewielu sukienek. Uśmiechnęłam się szeroko, wyciągając ją z szafy i kładąc na łóżku. To właśnie ją miałam na sobie, gdy Niall pierwszy raz zobaczył mnie w sukience. Do teraz pamiętałam jego reakcję i jak upił się tamtego wieczora, a na koniec pocałował mnie w policzek. 
 Ściągnęłam z siebie dresy i koszulkę, rzucając je gdzieś na podłogę, postanawiając zająć się tym później. Ściągnęłam sukienkę z wieszaka i szybko założyłam na siebie, z ulgą zauważając, że wciąż się w nią mieściłam. Właściwie pasowała na mnie lepiej niż kiedyś, bo wtedy w niektórych miejscach była na mnie za luźna, a teraz wydawała się idealna.
 Odwróciłam się w stronę lustra i prawie krzyknęłam, gdy zauważyłam Nialla. Opierał się ramieniem o framugę drzwi i przyglądał mi się uważnie, przygryzając wargę.
 - Pamiętam tę sukienkę - powiedział. - Miałaś ją na urodzinach Perrie, prawda?
 Pokiwałam głową i spojrzałam szybko na moje odbicie w lustrze, by sprawdzić, czy na pewno dobrze w niej wyglądałam.
 - Długo tutaj stałeś? - spytałam, roztrzepując włosy palcami.
 - Wystarczająco długo.
 Spojrzałam na niego przez ramię, a on uśmiechnął się w moją stronę łobuzersko i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, co znaczyło to wystarczająco długo.
 - Nie nauczyli Cię, że powinno się pukać?
 - Minąłem Twojego tatę na klatce, powiedział, żebym po prostu wszedł do środka.
 Niall podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło, a ja objęłam go ramionami w pasie, opierając głowę na jego ramieniu.
 - Chętnie zostałbym z Tobą tutaj.
 - Wiem, ja też - odpowiedziałam cicho.
 Przez dłuższą chwilę staliśmy w ciszy, tuląc się do siebie i zapominając o wszystkim innym. Nie chciałam iść do klubu, wolałam zostać z Niallem w moim pokoju,  bez towarzystwa kogokolwiek innego. Ale to były urodziny Ashtona i Luke'a, musieliśmy na nie pójść.
 Odsunęłam się od niego tak, żebym mogła spojrzeć na jego twarz i gdy zrobił smutną minę, zaśmiałam się lekko.
 - Chodź, już jesteśmy spóźnieni.
 - W takim razie nic się nie stanie, jeśli spóźnimy się kilka minut więcej, prawda? - mruknął, wargami muskając moją szyję.
 Odetchnęłam głęboko, gdy jego usta przesunęły się na mój obojczyk i mogłam poczuć, jak uśmiecha się przy mojej skórze.
 - Ok, tylko kilka minut.

*

 Spóźniliśmy się godzinę. Oczywiście wszystko to było winą Nialla, choć on wciąż powtarzał, że to przeze mnie i moją sukienkę.
 Weszliśmy do środka klubu, który wypełniony był ludźmi i prawie niemożliwe wydawało mi się przejście pomiędzy nimi. Złapałam szybko dłoń Nialla, nie chcąc zgubić się w tym tłumie, na co on uśmiechnął się w moją stronę z rozbawieniem.
 Niall zaczął iść pierwszy, przepychając się między ludźmi, a ja szłam zaraz za jego plecami, próbując nadążyć jego krokom. Oczywiście okazało się, że były tu jakieś fanki One Direction i gdy tylko zauważyły Nialla, on szybko puścił moją rękę. Nie chcieliśmy póki co, żeby wiedziały o naszym związku, biorąc pod uwagę to, jak bardzo mnie teraz nie lubiły.
 Wyminęłam ich jak najszybciej i na szczęście chyba nawet mnie nie zauważyły, zbyt podekscytowane tym, że spotkały Nialla.
 Rozglądałam się ciągle dookoła, mając nadzieję, że zobaczę kogokolwiek znajomego. Przez kilka minut chodziłam między ludźmi, starając się zobaczyć, kto siedział przy stolikach. Miałam już zadzwonić do Louisa, gdy zauważyłam coś zielonego. Dzięki Ci Boże za Michaela i jego kolorowe włosy.
 Przecisnęłam się między kilkoma osoba, które odgradzały mi drogę i wreszcie dotarłam do stolika. Oparłam dłonie na blacie i odetchnęłam głęboko, po czym posłałam im wesoły uśmiech.
 - Hej? - mruknął Ashton, spoglądając na mnie ze zdziwieniem.
 - Wszystkiego najlepszego! - zawołałam, wyciągając ręce w jego stronę.
 Ash zaśmiał się pod nosem i podniósł z miejsca, po czym przytulił mnie mocno. Przy stoliku oprócz całego 5SOS siedziało jeszcze jakichś dwóch chłopaków, których nie znałam, ale nie zdążyłam im się przyjrzeć, bo zaraz poszli w stronę baru.
 - Luke! - krzyknęłam, pokazując mu, żeby wstał.
 Uścisnęłam go mocno, tak jak chwilę wcześniej zrobił to ze mną Ashton.
 - Wszystkiego najlepszego - powtórzyłam, po czym dodałam: - Niall ma Wasze prezenty, ale zgubiłam go gdzieś po drodze.
 Przytuliłam szybko Caluma, który był najbliżej mnie, gdy Luke z powrotem usiadł.
 - Hej, a ja?! - zawołał Michael.
 Zaśmiałam się pod nosem i pochyliłam się w jego stronę, obejmując jego szyję rękami.
 - Ładna sukienka - mruknął przy moim uchu.
 Odsunęłam się od niego i uderzyłam go lekko w ramię, na co skrzywił się z niezadowoleniem.
 Ashton pokazał ręką w stronę baru i poszedł, gdy ja zajęłam jego wcześniejsze miejsce. Calum spytał Luke'a i Michaela, czy coś chcą, gdy ja rozglądałam się dookoła, mając nadzieję, że zauważę Nialla.
 - Sky! - zawołał Calum, zwracając na siebie moją uwagę. - Chcesz coś do picia?
 Miałam dziwne wrażenie, jakby cała ta sytuacja była dla mnie znajoma. Ashton odchodzący w stronę baru, Calum proponujący, że coś mi kupi. Potrząsnęłam głową, starając się nie myśleć o tym zbyt dużo.
 - Piwo, dzięki.
 Calum poszedł za Ashtonem, zostawiając mnie z Lukiem i Michaelem przy stole. Przysunęli się bliżej mnie, tak, żeby mogli ze mną rozmawiać, mimo głośnej muzyki i wtedy uświadomiłam sobie, że coś podobnego naprawdę kiedyś się wydarzyło.
 - Sky, wszystko ok? Zbladłaś nagle - powiedział Luke.
 Pokręciłam gwałtownie głową, zaciskając usta w cienką linię. To było jak powtórka tej sytuacji, gdy przyszłam do klubu, a później wyszłam w alejkę obok, żeby zadzwonić do Nialla. Wszystko wydawało się odbywać w tej samej kolejności i znowu nie wiedziałam, gdzie dokładnie był Niall.
 - Niall... Gdzie jest Niall... - wydusiłam z siebie, biorąc szybkie, płytkie oddechy.
 Miałam wrażenie, jakby wszystko wokół mnie straciło ostrość, wszystkie kształty rozmazały się w jedno, a dźwięki dochodziły do mnie z daleka.
 - Kurwa, czy ona ma jakiś atak?
 Nie byłam nawet pewna, który z nich to powiedział, zbyt skupiona na myślach w mojej głowie. Próbowałam wyrównać swój oddech i zamknęłam na chwilę oczy, powtarzając sobie, że nic złego się nie stanie. 
 - Zrób coś!
 - Nie wiem, co zrobić! O Boże...
 Otworzyłam oczy, czując, jak czyjeś palce splatają się z moimi. Uśmiechnęłam się niewyraźnie, nie chcąc ich martwić moim zachowaniem, ale trudno było mi się uspokoić. Tym bardziej, że nie miałam pojęcia, gdzie jest Niall.
 - Wiem, ok, wiem.
 Zobaczyłam kątem oka, jak Luke wyciąga coś z kieszeni, a Michael pokiwał głową.
 - Pokażesz jej zdjęcia małych kotków czy coś takiego? Dobry pomysł.
 Zacisnęłam mocniej palce wokół dłoni, którą trzymałam, a Michael skrzywił się z bólu. Luke po chwili cisnął swój telefon w moją twarz i musiałam zamrugać, żeby móc dostrzec, co było przede mną.
 Przez dłuższą chwilę spoglądałam na zdjęcie, nie myśląc już teraz o niczym innym tylko dlaczego do cholery Luke pokazał mi czyjeś nagie zdjęcie?
 - Czy to... Twój tyłek?
 Odsunęłam od siebie telefon, a Michael szybko spojrzał w jego stronę.
 - Co... - zaczął ze zdziwieniem. - Och, to Calum.
 Spiorunował wzrokiem Luke'a, a ja zaśmiałam się nerwowo, wciąż trochę za mocno ściskając jego rękę.
 - Widzisz, uspokoiła się!
 - Taa, tyłek Cala sprawia cuda - dodał Michael.
 Oboje spojrzeli w moją stronę niepewnie, gdy powoli moje oddychanie wracało do normy.
 - Już mi lepiej - zapewniłam ich drżącym głosem.
 Ashton wrócił do stolika i zaczął mówić o tym, jak ktoś wylał na Caluma swojego drinka, przy czym ciągle się śmiał, nie zauważając naszych napiętych nastrojów.
 - Co z Wami? - spytał po chwili.
 Przyglądał nam się podejrzliwie, a Michael wydał z siebie krótki pisk i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to przez to, jak mocno ściskałam jego rękę.
 - Tu jesteście!
 Obróciłam szybko głowę, słysząc głos Nialla, który stanął obok mnie. Puściłam dłoń Michaela, który od razu odetchnął z ulgą i zerwałam się z miejsca, obejmując ramionami szyję Nialla.
 - Coś mnie ominęło? - usłyszałam, jak spytał z rozbawieniem.
 Nie odpowiedziałam nic, wtulając twarz w jego szyję, wreszcie czując się całkowicie spokojnie, dzięki jego obecności. Chłopcy musieli jakoś przekazać Niallowi, że coś było nie tak, bo objął mnie rękami i zaczął uspokajająco przesuwać dłońmi po moich plecach.
 Po chwili poczułam, jak przesuwa się i usiadł na kanapie, ciągnąć mnie na swoje kolana. Podniosłam niechętnie głowę, bo choć dalej miałam ochotę być w tej pozycji, to czułam się dość zażenowana moim zachowaniem. Tym razem nie widział tego tylko Niall, widzieli to też Luke, Michael i Ashton.
 Niall spojrzał na moją twarz, przesuwając po niej uważnie wzrokiem i odgarnął moje włosy z twarzy.
 - Wszystko w porządku?
 Pokiwałam głową w odpowiedzi, a Niall pocałował mnie w czoło, tak jak wcześniej zrobił to w moim pokoju. Uśmiechnęłam się lekko, układając się wygodniej na jego kolanach i czując, jak mocniej zaciska wokół mnie ramiona.
 - Sky, przyniosłem Twoje piwo - odezwał się nagle Ashton, jakby nic dziwnego się przed chwilą nie wydarzyło.
 Odwróciłam twarz w ich stronę i uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, po czym to samo zrobiłam w stronę Michaela i Luke'a.
 - Sky widziała gołą dupę Caluma - rzucił Michael, masując swoją dłoń.
 Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na Nialla, który nawet nie wyglądał na zaskoczonego.
 - Kto nie widział... - mruknął.
 Sięgnęłam po moje piwo i wzięłam kilka dużych łyków, opróżniając prawie połowę kufla. Właśnie tego teraz potrzebowałam.
 - Heeeej, sporo się spóźniliście!
 Spojrzałam w stronę Louisa i El, którzy do nas podeszli i na ich widok szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
 - Zayn kiedyś powiedział mi, że na imprezę trzeba się spóźnić - odpowiedziałam.
 Louis przewrócił oczami, opierając się bokiem o kanapę.
 - Nie, jeśli umawiasz się z kimś do klubu.
 Wzruszyłam ramionami, robiąc przepraszającą minę w stronę Ashtona i Luke'a, w końcu to ich urodziny świętowaliśmy.
 Luke machnął ręką, dając mi znać, że to nic takiego, a w międzyczasie podszedł do nas Harry i Zayn, wyglądając już na trochę podpitych.
 - Ok, wybaczę Wam, podejrzewam czemu się spóźniliście - rzucił Louis, puszczając oczko w naszą stronę.
 - Nie - zaprzeczyłam, wiedząc, do czego nawiązuje.
 Harry zaśmiał się głośno obok nas, chociaż pewnie nie wiedział nawet, o czym mówimy. Zayn przytulił mnie, prawie kładąc się przy tym na Nialla i w końcu Louis musiał go pociągnąć, żeby wstał.
 - Gdzie zgubiliście Liama? - spytał Ashton.
 - Gdzie zgubiliście Caluma? - odezwała się na to El.
 - Calum miał mały wypadek z mokrą plamą - odpowiedział jej Michael.
 Harry i Zayn wybuchnęli głośnym śmiechem, trzymając się siebie nawzajem, na co uśmiechnęłam się z rozbawieniem. Byli naprawdę pijani.
 - Wow... - rzucił Louis, mierząc ich wzrokiem. - Liam chyba napotkał jakieś fanki.
 Ashton przesunął się, żeby zrobić im miejsce i Harry pierwszy rzucił się na nie, zarzucając mu rękę na ramiona. Zayn usiadł obok niego, a gdy zostało jedyne wolne miejsce, Louis szybko je zajął i poklepał swoje kolana, spoglądając na El.
 Niall oparł brodę na moim ramieniu i gdy odwróciłam lekko twarz, żeby na niego spojrzeć, pocałował mnie w kącik ust.
 Po kilkunastu minutach zdążył do nas wrócić Calum, pojawił się też wreszcie Liam. Biorąc pod uwagę, że nie było więcej wolnych miejsc, Calum usiadł Luke'owi na kolanach, nie wyglądając na niezadowolonego z tego powodu. Liam za to załatwił sobie dodatkowe krzesło, odrzucając wcześniej ofertę Harry'ego, by usiadł na nim.
 Nie musiałam już niczym się martwić. Siedzieliśmy tą dużą grupką, śmiejąc się co chwilę z kolejnej głupiej rzeczy, którą powiedział Zayn lub Harry i korzystaliśmy z chwili, gdy wszyscy mogliśmy spotkać się razem. Wciąż miałam wokół siebie ramiona Nialla i splotłam palce naszych dłoni razem, jeszcze bardziej opierając się o niego plecami.
 - Kocham Cię, Sky - usłyszałam jego cichy głos przy moim uchu.
 Od 2 lat nie słyszałam, jak wypowiadał te słowa i przez chwilę nie mogłam nic odpowiedzieć, zbyt przejęta tym, że to zrobił. Oczywiście, że mogłam podejrzewać, że mnie kochał, w końcu, gdyby tak nie było, już dawno dałbym sobie ze mną spokój.
 Mimo tego tak cholernie dobrze było usłyszeć, jak to mówi. To były najpiękniejsze słowa, które usłyszałam w moim życiu, ale to co sprawiało, że były tak cudowne, był fakt, że to właśnie on je wypowiadał.
 Nikt nie zwracał na nas uwagi, więc odwróciłam się trochę na jego kolanach i złapałam jego twarz w dłonie, składając krótki pocałunek na jego ustach.
 - Ja Ciebie też, Niall. Tak bardzo.
 Jego odpowiedzią był szeroki uśmiech, ten sam, w którym się zakochałam.

*

przepraszam, że rozdział dopiero teraz!

niedziela, 14 września 2014

12.

 Próbowałam wziąć głęboki oddech, ale miałam wrażenie, jakby moje płuca odmawiały współpracy, a moje gardło boleśnie się zaciskało. Wyciągnęłam przed siebie dłonie i patrzyłam z przerażeniem, jak trzęsą, jakby ktoś złapał je i machał nimi na wszystkie strony. Byłam już za bardzo spanikowana, żeby móc teraz po prostu się uspokoić.
 Pierwszy raz odkąd wróciłam do Londynu, zostałam w mieszkaniu sama na całą noc. Pierwszy raz od dawna obudziłam się z koszmaru, nie mogąc oddychać. Byłam całkowicie sama i potrzebowałam przy sobie czyjeś obecności.
 Gdy byłam w Holandii, to moja mama przybiegała do mojego pokoju, gdy tylko usłyszała, jak zaczynałam krzyczeć przez sen. Teraz mogłam jedynie do niej zadzwonić, ale nie mogła przytulić mnie mocno i zapewnić, że wszystko będzie w porządku, że nie musiałam się już niczego obawiać. Rozmowa przez telefon nie mogłaby mnie uspokoić, dlatego nie mogłam polegać na niej w tym momencie.
 Złapałam telefon w dłonie, po czym upuściłam go na podłogę, nie będąc w stanie go utrzymać. Wyszłam z łóżka, a właściwie upadłam z niego na panele i nachyliłam się nad moją komórką. Nie mogłam zostać sama ani chwili dłużej, potrzebowałam, żeby ktoś ze mną był.
 Mogłam zadzwonić do Louisa albo Cass, wiedziałam, że każde z nich przyszłoby tutaj, nie mając do mnie żadnych pretensji. Moje palce działały automatycznie, gdy wybrałam numer Nialla i położyłam głowę na podłodze, nasłuchując dźwięku połączenia, gdy wreszcie udało mi się włączyć głośnik.
 - Sky? Dlaczego dzwonisz do mnie w środku nocy?
 Patrzyłam na telefon szeroko otwartymi oczami, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Niall brzmiał na zaspanego, na pewno obudziłam go moim telefonem.
 - Sky? Wszystko w porządku?
 Mogłam usłyszeć, że był teraz lekko zaniepokojony i wzięłam głośny, spazmatyczny oddech, który na pewno usłyszał.
 - Jesteś w mieszkaniu? Mam do Ciebie przyjechać?
 Niall sam domyślił się, czego potrzebowałam, nawet nie musiałam mu niczego powiedzieć. W końcu to on opiekował się mną po śmierci Aidena. To on spędzał prawie każdą noc ze mną w moim pokoju, tuląc mnie do swojego boku i uspokajając, gdy śnił mi się kolejny koszmar. To on próbował mi pomóc wrócić do siebie, ale mu się to nie udało.
 - Już jadę - powiedział, choć nie usłyszał ode mnie żadnego potwierdzenia.
 Zamknęłam mocno oczy, chcąc powstrzymać się od płaczu. Nigdy nie byłam silna, jedyne co potrafiłam to udawać przed innymi, ale czasem nie byłam w stanie już tego robić. To było dla mnie za trudne i wszystko, co zrobiłam po śmierci Aidena, nie było dla mnie dobre.
 Wmówiłam sobie, że potrzebuję wyjechać, zostawić Nialla i skupić się na sobie. Czułam się winna, chciałam ukarać się za to, co się stało. Jedynym powodem, dla którego Niall nie był w stanie mi pomóc, było to, że mu na to nie pozwoliłam. Wciąż coraz bardziej zamykałam się w sobie, odcinając się od niego i wszystkich wokół.
 Gdybym tylko pozwoliła mu wtedy, żeby mi pomógł, wszystko wyglądałoby teraz inaczej. Może nie leżałabym teraz na podłodze, trzęsąc się na całym ciele i czując ten okropny ból w klatce piersiowej.
 - Jestem już w samochodzie - usłyszałam nagle.
 Otworzyłam szeroko oczy, patrząc na komórkę przede mną. Niall nie rozłączył się, bo choć nie odezwałam się w ogóle, to mógł usłyszeć mój urywany oddech, dzięki czemu wiedział, że wciąż tam jestem.
 Minęło kilkanaście minut, podczas których Niall mówił mi, że jest już niedaleko, jeszcze chwila i będzie przy mnie, a ja próbowałam skupić się wyłącznie na jego głosie. Sam jego dźwięk sprawiał, że czułam się choć trochę lepiej, ale było to za mało, żebym mogła w pełni się uspokoić.
 Skuliłam się bardziej na podłodze, obejmując moimi trzęsącymi się rękami kolana i patrzyłam w punkt przed siebie, choć nie mogłam zobaczyć nic przez ciemność w pokoju.
 Nagle zrobiło się niesamowicie jasno i musiałam przymknąć oczy, które były nieprzyzwyczajone do tego. Mogłam usłyszeć ciche kroki, zbliżające się do mnie i gdy wreszcie popatrzyłam przed siebie, mogłam zobaczyć czyjeś stopy. Jedna dłoń złapała za tył mojego uda, a druga spoczęła na moich plecach, gdy zostałam podniesiona z paneli.
 Po chwili mogłam poczuć pod sobą materac mojego łóżka, a Niall położył się obok mnie, przyglądając się mi uważnie.
 - Hej - powiedział cicho.
 Gdy tylko zobaczyłam jego twarz, przysunęłam się bliżej niego i oplotłam ramionami jego szyję, wtulając twarz w materiał jego koszulki. Niall od razu objął mnie mocno, dłonią przesuwając uspokajającym gestem po plecach. Wciąż trzęsłam się lekko, co na pewno mógł poczuć, gdy przyciskałam mocno moje ciało do jego.
 - Trzymam Cię, Sky - wyszeptał, całując mnie w czubek głowy.
 I to było wszystko, czego potrzebowałam. Nie musiał nic mówić, dopóki jego ramiona trzymały mnie przy jego ciele, ochraniając przed światem.
 Nie spytał mnie, co się stało, ale pewnie sam się domyślił, o co chodziło. Choć minęło tak dużo czasu, gdy ostatnim razem musiał mnie uspokajać i mógł pomyśleć, że nie miałam już problemu z koszmarami, domyślił się. Niall zawsze znał mnie lepiej niż ja samą siebie.
 Ktoś inny na jego miejscu pewnie rozłączyłby się, gdyby jego była dziewczyna zadzwoniła w środku nocy, ale nie on. Mimo iż ostatnio było między nami różnie, od razu zerwał się z łóżka, żeby jak najszybciej znaleźć się przy mnie. Wciąż był gotowy opiekować się mną tak jak kiedyś.
 Czułam jak jedna jego dłoń przesuwa się wolno po moich plecach, a druga gładzi moje włosy. Mój oddech wracał do normy, ale wciąż zaciskałam mocno ramiona wokół jego szyi, jakby moje życie od tego zależało. Dziwne, że Niall sam nie miał przez to problemów z oddychaniem, ale nie wyglądało na to, żeby mu to przeszkadzało.
 - Jestem przy Tobie, nie musisz się już bać.
 Rozluźniłam trochę mój uścisk i uniosłam głowę, patrząc na niego. Jego oczy od razu spotkały moje, na co na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech, choć jego spojrzenie było pełne smutku. Niall cierpiał, gdy widział mnie w takim stanie.
 Sięgnęłam dłonią do jego twarzy i przesunęłam nią lekko po jego policzku, na co przymknął oczy.
 - Niall - powiedziałam zachrypniętym głosem.
 Przez chwilę panowała między nami cisza i jedynym dźwiękiem w pokoju były nasze ciche oddechy. Mimo jego zamkniętych oczu, wiedziałam, że nie śpi i nachyliłam się w stronę jego twarzy.
 Myślałam, że dobrze zrobiłam, zrywając z nim, że tak będzie lepiej dla nas oboje. Ale to właśnie jego potrzebowałam przez cały ten czas, a on potrzebował mnie. Byłam zbyt głupia, by to wcześniej zauważyć.
 Musnęłam jego usta moimi, ledwo co ich dotykając, a Niall otworzył szeroko oczy, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Jego wzrok przesuwał się po mojej twarzy, jakby chciał znaleźć tam odpowiedzi, dlaczego to zrobiłam. W końcu kąciki jego ust uniosły się, a w jego oczach wreszcie mogłam zauważyć coś innego niż smutek.
 - Dziękuję za to, że wciąż przy mnie jesteś.
 - Zawsze - odpowiedział pewnym głosem.
 Wtuliłam się z powrotem w jego pierś, wdychając jego znajomy zapach. Czułam pod policzkiem, jak jego klatka unosi się z każdym oddechem i wreszcie mogłam zasnąć. Tym razem nie śniły mi się żadne koszmary i nie obudziłam się z przerażeniem, nie mogąc złapać oddechu. Tym razem miałam przy sobie kogoś, kto skutecznie chronił mnie od tego wszystkiego.
 Miałam przy sobie Nialla, miałam wszystko, czego potrzebowałam.

*

 Gdy obudziłam się rano, przez kilka pierwszych sekund nie pamiętałam, co się stało. Dopiero po chwili zauważyłam, jak bardzo jestem zmęczona i jak boli mnie gardło. Mogłam poczuć ciężar na moim brzuchu i otworzyłam oczy, żeby zobaczyć rękę obejmującą moje ciało.
 Uśmiech sam wypłynął na moją twarz, gdy zobaczyłam śpiącego Nialla obok mnie. Wciąż był tutaj ze mną i dalej trzymał mnie przy sobie, nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Nie chciałam go obudzić, tym bardziej, że zrobiłam to już wcześniej, dlatego leżałam obok niego, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Przyglądałam się jego twarzy z zachwytem, rzęsom opadającym na policzki i lekko otwartym ustom. Wyglądał tak spokojnie, że nie mogłam oderwać od niego wzroku.
 - Sky - usłyszałam nagle.
 To nie był głos Nialla. Uniosłam się szybko na łokciach, a jego ręka zsunęła się na moje biodro, na szczęście dalej się nie obudził. Spojrzałam na tatę, który stał w drzwiach, przyglądając nam się podejrzliwie.
 - To nie... - zaczęłam i urwałam.
 - Idę spać, wróciłem właśnie z pracy - powiedział jak gdyby nigdy nic. - Seth powinien wrócić niedługo.
 Pokiwałam głową, zdziwiona, że nie powiedział nic o obecności Nialla w moim łóżku. Tato zamknął za sobą drzwi, zostawiając nas samych i odetchnęłam głęboko z ulgą. Nie chciałam teraz tłumaczyć się z tego, co się stało.
 - Połóż się - jęknął Niall z niezadowoleniem, zwracając na siebie moją uwagę.
 Myślałam, że śpi, ale gdy spojrzałam w jego stronę, otworzył jedno oko. Zaśmiałam się pod nosem, widząc jego usta wykrzywione w grymasie i opadłam plecami na materac, od razu obracając twarz w jego stronę.
 - Hej - powiedziałam cicho.
 - Hej - odpowiedział, uśmiechając się lekko.
 Patrzyliśmy przez chwilę na siebie bez słowa, aż Niall przysunął się bliżej i wiedziałam, co chce zrobić. Zasłoniłam szybko usta dłonią, odsuwając się lekko.
 - Nie myłam zębów.
 Niall zaśmiał się i złapał moją dłoń, splatając razem nasze palce i zabierając ją z mojej twarzy.
 - Nie obchodzi mnie to.
 Jego usta dotknęły moich i zamknęłam oczy, czując jak moje serce bije coraz szybciej. Objęłam wolną dłonią jego policzek, oddając pocałunek i nie przejmowałam się już niczym innym.
 Gdy odsunęliśmy się od siebie, Niall uśmiechnął się szeroko, patrząc na mnie z radością w oczach.
 - Niall - zaczęłam, a jego uśmiech szybko zbladł, gdy zobaczył, jak jestem poważna. - Nie, nie, chcę Ci powiedzieć coś... dobrego, tak myślę?
 Niall pokiwał głową, żebym kontynuowała i wyglądał na całkowicie skupionego na tym, co miałam powiedzieć.
 - Tego dnia, gdy przyszłam do Twojego mieszkania, a Ty byłeś z Jess, chciałam Ci powiedzieć, że chcę do Ciebie wrócić.
 Widziałam, że był zaskoczony tym, co powiedziałam, zdecydowanie nie oczekując czegoś takiego.
 - Byłam wcześniej u chłopaków z 5SOS i słyszałam tę piosenkę, którą napisałeś.
 Niall dalej nic nie powiedział, zacisnął tylko usta w cienką linię i nie byłam pewna, jak mam odebrać jego reakcje.
 - Uświadomiłam sobie wtedy, że ze mną też wcale nie jest w porządku bez Ciebie - mruknęłam, ściskając mocniej jego dłoń, którą wciąż trzymałam. - Dlatego poszłam do Ciebie, ale gdy zobaczyłam Jess, pomyślałam...
 Niall wytrzeszczył na mnie oczy, dopiero zdając sobie sprawę z tego, w jaki sposób odebrałam to wszystko.
 - Nic mnie nie łączy z Jess - powiedział szybko. - To tylko moja przyjaciółka.
 - Teraz już wiem - zapewniłam go, uśmiechając się lekko.
 Przyglądałam się mu przez chwilę i mogłam zobaczyć, że widocznie się rozluźnił, gdy to powiedziałam. Zaczął bawić się palcami mojej dłoni, którą trzymał, tak jak kiedyś robił to wiele razy. Coraz bardziej tylko upewniałam się, że powinnam zrobić to już dawno temu i w końcu niepewnie spytałam:
 - Niall, dalej chcesz do mnie wrócić?
 Niall podniósł wzrok z naszych złączonych dłoni i spojrzał mi w oczy, uśmiechając się przy tym zadziornie.
 - Głupie pytanie - odpowiedział. - Powiedziałem Ci, gdy tu wróciłaś, że dam Ci tyle czasu, ile potrzebujesz.
 I potrzebowałam, aż miesiąca mojego pobytu tutaj, żeby w końcu móc do niego wrócić. Wiedziałam, że powinnam była zrobić to wcześniej, ale lepiej późno niż wcale, prawda?
 - Więc... - zaczęłam.
 - Będziesz moją dziewczyną, Skyler Carter? - spytał Niall z szerokim uśmiechem i dodał: - Znowu.
 Pokiwałam szybko głową, a Niall zaśmiał się lekko i przyciągnął mnie do siebie. Myślałam, że pocałuje mnie w usta, ale on zamiast tego cmoknął moje czoło, na co posłałam mu zdziwione spojrzenie.
 - Lepiej umyjmy zęby... - powiedział.
 Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, a Niall wstał z łóżka i przeciągnął się, tak że przez chwilę mogłam zobaczyć jego brzuch, gdy koszulka podsunęła mu się do góry. To było dziwne, widzieć go znowu w takich sytuacjach, ale jednocześnie było to naprawdę cudowne uczucie.
 Stanęłam na podłodze i Niall złapał mnie za rękę, ciągnąc z pokoju na zewnątrz i w kierunku łazienki. Wyciągnęłam mu z opakowania nową szczoteczkę, po czym oboje zaczęliśmy myć zęby i spoglądaliśmy na nasze odbicia w lustrze. Oboje mieliśmy cienie pod oczami i włosy w nienajlepszym stanie, od razu można było zobaczyć, że byliśmy zmęczeni.
 - Pasujemy do siebie - powiedział Niall, gdy wypluł pastę do umywalki.
 Zrobiłam to samo i wypłukałam usta, zanim mu odpowiedziałam.
 - Taa, oboje wyglądamy okropnie.
 Niall zdążył już odłożyć szczoteczkę na obok koło mojej i teraz spojrzał na mnie z obrażoną miną. Położył sobie dłoń na piersi, udając urażonego tym, co powiedziałam.
 - Wyglądam cudownie, Sky, jak możesz tak mówić...
 Zaśmiałam się lekko i podeszłam bliżej niego, zarzucając mu ręce na szyję. Niall uniósł brew i czekał na to, co dalej zrobię.
 - Wyglądasz pięknie - powiedziałam.
 Niall zatrzepotał rzęsami, na co znów się zaśmiałam. Położył dłonie na moich biodrach, przyciskając mnie bardziej do niego, na co wstrzymałam oddech. Nie było mi już w ogóle do śmiechu i przysunęłam jego twarz bliżej mojej, łącząc nasze usta kolejny raz tego dnia.
 Niall przesunął dłonie wyżej, dotykając skóry na moich plecach pod koszulką. Czułam się trochę, jakby był to tylko sen, z którego miałam się zaraz obudzić. Jeszcze dzień wcześniej myślałam o tym, jak rozpocząć z nim rozmowę o nas, a teraz całowałam się z nim w mojej łazience. Lepiej już być nie mogło.
 Zacisnęłam palce na jego włosach, gdy poczułam, jak przygryza moją wargę i zamruczałam cicho w jego usta. Niall przesuwał dłońmi po moich plecach i czułam gorąco w miejscach, gdzie dotknął mojej skóry.
 - Co do cholery...
 Oderwaliśmy się od siebie i gdy spojrzałam w stronę drzwi, Seth stał tam, wyglądając, jakby miał zaraz zwymiotować. Otarłam szybko usta dłonią i poprawiłam bluzkę, a Niall tylko zaśmiał się lekko, jakby cała ta sytuacja była dla niego zabawna. Właściwie to była zabawna.
 Seth spoglądał na mnie przez chwilę z obrzydzeniem na twarzy, a później jego wzrok spoczął na Niallu. Chyba początkowo nie zdawał sobie sprawy, że to właśnie on, bo gdy na niego popatrzył, wyraz jego twarzy od razu się zmienił. Uśmiechnął się nerwowo, jakby bał się, że Niall nie będzie zadowolony z tego, jak przed chwilą krzywił się w naszą stronę.
 - O-och... hej, Niall - powiedział niepewnie.
 Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Seth wyglądał na tak podenerwowanego obecnością Nialla i wiedziałam, że po prostu nie chce, żeby Niall go znielubił.
 - Hej! - zawołał Niall z szerokim uśmiechem.
 Wyciągnął w jego stronę rękę i Seth z podekscytowaniem przybił mu piątkę, po czym powoli zaczął wycofywać się z łazienki.
 - Pójdę do kuchni i tak miałem zjeść.
 - Właściwie my też musimy zjeść, prawda? - spytał mnie Niall.
 Pokiwałam głową i wyszliśmy za Sethem do kuchni, który zaglądał już do lodówki. Pochyliłam się obok niego, patrząc co znajduje się w środku, a Seth skrzywił się i odsunął na bok. Westchnęłam cicho, przyzwyczajona już do jego zachowaniem w stosunku do mnie.
 - Mogę zrobić jajecznicę? - zaproponowałam i spojrzałam w ich stronę przez ramię.
 Niall usiadł na krześle przy stole, rozsiadając się wygodnie i uśmiechnął się do mnie lekko.
 - Dla mnie ok - odpowiedział. - Seth?
 - Może być - mruknął i usiadł na przeciwko Nialla.
 Zabrałam się do roboty, wyciągając wszystko czego potrzebowałam. Niall chciał mi pomóc, ale powiedziałam, żeby został na miejscu. Mogłam sobie poradzić chociaż z tym, prawda?
 Słyszałam, jak Niall zagaduje Setha, a ten od razu odpowiada mu na wszystko i uśmiechnęłam się pod nosem. Spojrzałam na nich kątem oka, nie chcąc, by zauważyli, jak na nich patrzę. Seth śmiał się właśnie głośno z czegoś, co powiedział do niego Niall. Wyglądało na to, że mój brat i mój chłopak naprawdę dobrze się dogadywali.
 Mój chłopak. Mogłam powtarzać sobie te dwa słowa w myślach niezliczoną ilość razy i wiedziałam, że nigdy mi się to nie znudzi. Niall jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że o nim myślę, popatrzył na mnie i puścił mi oczko.
 I gdy usiadłam do stołu i zaczęliśmy jeść, Niall złapał moją dłoń pod stołem i nie puścił jej ani na chwilę, a ja nie mogłam przestać się uśmiechać. Dawno już nie czułam się tak szczęśliwa, jak właśnie w tym momencie. A to wszystko za sprawą Nialla.
 Mojego chłopaka, Nialla.

*

łaa, Siall znowu razem!
nie wiem czemu, ale jakoś lubię ten rozdział, a najbardziej pierwszą połowę

dzięki za wszystkie komentarze <3

poniedziałek, 8 września 2014

11.

 Minęło kilka dni od całej tej sprawy z Antonem i wszystko wydawało się uspokoić. Spędzałam sporo czasu z chłopakami z 5 Seconds of Summer, którzy zawsze skutecznie potrafili poprawić mi humor. Dzięki Ci Louis za załatwianie mi tej pracy. Z Cass znowu rozmawiałam często, tak jak kiedyś, z czego byłam bardzo zadowolona. Powoli przyzwyczajałam się do życia w Londynie i wcale nie było ono, aż takie złe.
 Zaparkowałam samochód po drugiej stronie ulicy od domu Liama i odetchnęłam głęboko, zanim zdecydowałam się wysiąść na zewnątrz. Kilka dziewczyn siedziało na chodniku, obserwując mnie dokładnie. Trochę mnie to stresowało, bo spotykałam ich fanki pierwszy raz od bloga Antona. Gdy podeszłam bliżej, podniosły się i widziałam, jak rozmawiają między sobą. Uśmiechnęłam się do nich nieznacznie, nie chcąc w jakikolwiek sposób wyjść na niemiłą dla nich.
 Zamknęłam oczy, gdy zimny napój chlusnął w moją twarz i po chwili mogłam poczuć kolejny na moich włosach i ubraniach. Otarłam dłońmi powieki i policzki, po czym spojrzałam na nie z niedowierzaniem. Te małe cholery właśnie wylały na mnie swoje shake'i.
 - Zostaw Nialla w spokoju!
 Odwróciłam się od nich i zaczęłam natarczywie wciskać przycisk od domofonu, chcąc jak najszybciej znaleźć się z dala od nich. Nie wiedziałam nawet, co powinnam zrobić w takiej sytuacji. Miałam wielką ochotę zacząć na nie krzyczeć, ale pewnie nie była to dobra rzecz do zrobienia. Nie mówiąc już o tym, że były sporo ode mnie młodsze i musiałam zachować się w tej sytuacji jak dorosła.
 W końcu udało mi się wejść na podwórko Liama, a jedna z nich próbowała wepchnąć się tam za mną. W ostatniej chwili zamknęłam bramę przed samym jej nosem, przez co jeszcze bardziej zaczęły wrzeszczeć w moją stronę. 
 Truchtem pokonałam odległość do drzwi, gdzie Zayn akurat je otworzył i patrzył na mnie wielkimi oczami.
 - Co się stało?
 Weszłam do środka, wreszcie uwalniając się od ich nieprzyjemnych słów i uśmiechnęłam się do Zayna ze smutkiem.
 - Trochę oberwałam - odpowiedziałam.
 Czułam, jak cała lepię się i bałam się, gdziekolwiek ruszyć, żeby nie ubrudzić niczego w domu Liama.
 - Um... - zaczęłam.
 - Sophia! - krzyknął Zayn.
 Po chwili Sophia wyszła z salonu i zatrzymała się od razu, gdy mnie zobaczyła. Zasłoniła dłonią usta, mierząc całą moją sylwetkę wzrokiem.
 - O Boże...
 - Może Sky weźmie prysznic i pożyczysz jej swoje ubrania? - spytał Zayn.
 Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, a Sophia od razu zgodziła się i pokazała mi, żebym poszła za nią. Oczywiście w drodze do łazienki, musiałam minąć drzwi od salonu, gdzie siedzieli wszyscy i nie udało mi się przejść niezauważenie.
 - Sky! - zawołał Louis.
 Zatrzymałam się i pomachałam lekko w ich stronę, chcąc jak najszybciej pójść wziąć prysznic.
 - Co... - zaczął Niall i urwał, patrząc na mnie.
 Rozejrzałam się po pokoju, wszyscy wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem, tylko Louis zaśmiał się krótko, na co El uderzyła go w ramię. Tym razem była tu nawet Perrie i jeszcze jedna osoba, Jess. Siedziała pomiędzy Niallem i Harrym, spoglądając na mnie ze współczuciem. Nie mogłam opanować się od czucia złości w jej stronę. Nie potrzebowałam jej współczucia, zdecydowanie wolałabym, gdyby śmiała się ze mnie niż miała tę przyjazną minę. Dlaczego musiała utrudniać mi nielubienie jej?
 - Muszę wziąć prysznic, zaraz przyjdę - powiedziałam szybko, nie chcąc, by zaczęli zadawać mi pytania o to, co się stało.
 Ruszyłam z powrotem za Sophią, która powiedziała mi, żebym poczekała w łazience. Podeszłam do lutra i skrzywiłam się na mój widok. Cała umazana byłam czekoladowym shakiem, włosy lepiły mi się do twarzy, a ubrania do ciała.
 - Zostawię Ci ubrania tutaj.
 Odwróciłam się gwałtownie, zaskoczona jej nagłym pojawieniem się, a Sophia położyła dżinsy i bluzkę na półce przy prysznicu. 
 - Dzięki.
 Uśmiechnęła się do mnie nieznacznie, cofając się w stronę wyjścia. Gdy zostałam sama w łazience, od razu zrzuciłam z siebie koszulkę i nie wiedząc, co póki co z nią zrobić, wrzuciłam ją do umywalki. Rozpięłam zamek dżinsów i miałam już je z siebie ściągnąć, gdy nagle drzwi się otworzyły. Kompletnie zapomniałam o tym, żeby je zamknąć, tym bardziej, że wszyscy wiedzieli, że będę brała prysznic.
 Pomyślałam, że Sophia o czymś zapomniała i wróciła się, żeby mi to powiedzieć. Nie powinnam być jednak zaskoczona, gdy zamiast niej, to Niall wszedł do środka.
 - Niall! - pisnęłam.
 Założyłam ręce na pierś, na co Niall tylko zaśmiał się pod nosem. Czułam, jak się rumienię, miałam tylko nadzieję, że nie widać tego przez moją brudną twarz.
 - Nie przesadzaj, masz stanik.
 - Mogłam być goła - odpowiedziałam.
 Niall wzruszył ramionami z niewinnym uśmiechem na twarzy.
 - Nic, czego wcześniej bym nie widział.
 Przewróciłam oczami i sięgnęłam do moich dżinsów, udając, że chce je ściągnąć. Niall był zbyt pewny siebie, chciałam sprawdzić, jak zareaguje.
 - Wow, co robisz? - spytał szybko, wytrzeszczając na mnie oczy.
 Nagle wyglądał na podenerwowanego i zaśmiałam się cicho, widząc jego reakcję.
 - Chciałeś coś konkretnego?
 Znowu założyłam ręce na pierś, chcąc choć trochę się zasłonić. Niall odchrząknął, odrywając spojrzenie od mojego brzucha i podniósł oczy na moją twarz.
 - Nasze fanki Cię oblały?
 Pokiwałam głową w odpowiedzi, a Niall skrzywił się, gdy potwierdziłam jego przypuszczenia.
 - Cholera, myślałem, że jasno dałem wszystkim do zrozumienia, że to co napisał Anton to nieprawda.
 - Nie przejmuj się tym - mruknęłam.
 Niall pokręcił przecząco głową i podszedł bliżej mnie, na co spojrzałam na niego niepewnie. 
 - Przepraszam za nie.
 - Nie masz za co przepraszać, to wszystko wina Antona.
 Uśmiechnęłam się do niego lekko, by pokazać mu, że wcale nie mam mu nic za złe. Niall przez chwilę wyglądał na nieprzekonanego, a w końcu na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
 - Potrzebujesz pomocy, żeby się tego pozbyć?
 Pokazał ręką w moją stronę, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy, robiąc krok do tyłu, w efekcie czego uderzyłam w umywalkę.
 - Nie miałem na myśli Twoich ubrań, tylko shake'a.
 Jakby to cokolwiek zmieniało. Niall wyglądał na naprawdę rozbawionego moim zachowaniem. Mnie zastanawiało tylko jedno, czy gdyby naprawdę łączyło go coś z Jess, to mówiłby do mnie teraz takie rzeczy? Sama doszłam wcześniej do wniosku, że coś między nimi było, choć on nigdy tego nie powiedział. Nie wiedziałam, co powinnam myśleć o tym wszystkim. Niall tak właściwie nie dał mi powodu, żebym mogła przypuszczać, że są razem. Przez cały ten czas mogli być tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
 - Hej, żartowałem, już wychodzę.
 Niall uniósł ręce do góry w obronnym geście i zaczął wycofywać się do tyłu. Musiał źle zrozumieć moje milczenie i pewnie uważał, że myślę o tym, jak się go pozbyć. Kolejny raz. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, wyszedł na zewnątrz, nie patrząc już na mnie.
 Tym razem zamknęłam drzwi, tak by nikt nie mógł wejść do środka i szybko ściągnęłam z siebie resztę ubrań. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę, pozwalając by spłynęła po moim ciele. Chciałam mieć to z głowy jak najszybciej, żebym mogła zejść na dół, gdzie zamierzałam obserwować tę całą Jess. I tym razem chciałam mieć pewność, czy coś między nimi jest. Bo jeśli nie było, to może powiem mu to wszystko, co planowałam wtedy, gdy przyszłam do jego mieszkania. Musiałam tylko wreszcie wziąć się w garść, a to wcale nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać.

*

 Zeszłam na dół i gdy weszłam do salonu, Louis parsknął śmiechem na mój widok. Od razu domyśliłam się, o co mu chodziło. W pewnych miejscach nie wypełniałam bluzki Sophii, tak jak ona, co można było łatwo zauważyć. A jeszcze jakiś czas temu cieszyłam się, że moja miseczka choć trochę się powiększyła... Pokazałam Louisowi środkowy palec i opadłam na wolne miejsce na kanapie. 
 - Powiesz nam teraz, co się stało? - spytała El.
 - Miałam małe spotkanie z fankami chłopaków - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
 Zachowywałam się, jakby nic mnie to nie obeszło, ale musiałam przyznać, że to nie było miłe uczucie. Nie chodziło już o sam fakt, że oblały mnie shakiem, raczej o to, jak bardzo musiały mną gardzić, żeby to zrobić.
 - Cholera, pisaliśmy tweety i... - zaczął Liam.
 - W porządku - przerwałam mu z uśmiechem. - Przeżyję, zresztą to nie wasza wina.
 - To wina Antona - odezwał się Harry z naburmuszoną miną.
 Pokiwałam głową, tym razem posyłając uśmiech w jego stronę. Chociaż on jeden nie obwiniał się za moje niemiłe spotkanie z fankami. Oczywiście był jeszcze Louis, który śmiał się pod nosem, spoglądając w moją stronę.
 El szturchnęła go w bok i zaczęli przekomarzać się między sobą, Liam i Sophia rozmawiali cicho, tak że nie mogłam ich usłyszeć, ale byłam pewna, że miało to związek ze mną. Perrie oparła głowę na ramieniu Zayna, a on spojrzał na nią w taki sposób, że musiałam szybko odwrócić wzrok. Cudownie, same pary wokół mnie.
 Harry, obok którego siedziałam, wstał z miejsca i pokazał Niallowi, żeby poszedł gdzieś za nim. Zastanawiałam się, o co mogło mu chodzić. To niestety zostawiało Jess i mnie niedaleko siebie, nie mając żadnego towarzystwa do rozmowy. Cholerny Styles.
 - Hej, nie miałyśmy jeszcze okazji oficjalnie się poznać - powiedziała nagle, przysuwając się bliżej mnie. - Jestem Jess.
 Uśmiechnęła się szeroko, pokazując przy tym swoje proste, białe zęby, na co od razu zaklęłam w myślach. Czy każda rzecz w niej musiała być idealna?
 - Sky - mruknęłam, odwracając wzrok.
 Z daleka dało się wyczuć niezręczną atmosferę między nami i modliłam się, żeby Harry i Niall szybko wrócili. Spojrzałam w stronę Louisa i zmrużyłam oczy, jakby dzięki temu miał poczuć, że potrzebowałam jego pomocy. O dziwo, odwrócił się w moją stronę, ale gdy zobaczył, że siedzę z Jess, tylko uśmiechnął się pod nosem.
 - Dużo o Tobie słyszałam, mam wrażenie, jakbym już Cię znała - odezwała się Jess i zaśmiała się lekko.
 - Niestety ja o Tobie nie słyszałam praktycznie nic - odpowiedziałam, nie mogąc się powstrzymać.
 Popatrzyłam na nią kątem oka i widziałam jak na chwilę mina jej zrzedła, ale szybko wróciła do swojego przyjaznego uśmiechu. Ta dziewczyna była dla mnie za miła, tylko wszystko mi utrudniała. Powinna być wredną zołzą, żebym miała podstawy do tego, by jej nie lubić.
 - Właściwie mogłam się spodziewać tego, że Niall nic Ci o mnie nie powiedział.
 Jess znowu zaśmiała się pod nosem, a ja wytrzeszczyłam oczy, tym razem nie odrywając wzroku od podłogi. Co to do cholery miało znaczyć? Że to normalne, że Niall nie chciał opowiedzieć swojej byłej dziewczynie o tej obecnej?
 - Skoro tak dobrze go znasz...
 Popatrzyłam na Louisa, który razem z El przypatrywali się nam dokładnie i wyglądali jakby mieli niezły ubaw. Ugh, pieprzyć ich. 
 - Och, um... nie, to znaczy tak... - zaczęła mówić Jess, plątając się w tym, co chciała powiedzieć.
 Gdy spojrzałam w jej stronę, mogłam zobaczyć jej przerażoną minę i poczułam się źle, wiedząc, że to przeze mnie. Dlaczego musiała być tak cholernie miła i przyjazna?
 Nie odpowiedziałam jej już nic, tylko podniosłam się z miejsca i usiadłam obok Louisa i El, skąd nie ruszyłam się przez kilka następnych godzin. Harry i Niall zdążyli wrócić do salonu, gdzie z powrotem zajęli swoje miejsca obok Jess. Starałam się nie zwracać na nich uwagi, ale co chwilę mogłam usłyszeć głośny śmiech Nialla, gdy Jess coś im opowiadała. Jak bardzo żałosne z mojej strony było, że czułam tę ogarniającą mnie złość, tylko dlatego, że potrafiła go rozbawić? Niall śmiał się z wszystkiego, powtarzałam sobie w myślach, to nic takiego.
 - Sky!
 Spojrzałam w stronę Nialla podejrzliwie, a on machnął na mnie ręką, pokazując, bym podeszła do nich.
 - Co? - spytałam, nie ruszając się z miejsca.
 - Chodź, Jess ma naprawdę śmieszną historię.
 Warknęłam pod nosem i obrzuciłam go chłodnym spojrzeniem, zanim odwróciłam głowę w drugą stronę.
 - Jestem zajęta.
 Widziałam, jak Louis powstrzymuje się przed wybuchnięciem śmiechem, a El popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, bo w tym momencie nawet o niczym z nimi nie rozmawiałam. To oni znowu przekomarzali się między sobą, gdy ja siedziałam obok nich cicho, skupiając się na śmiechu Nialla.
 - Co do cholery? Przecież nic nie robisz.
 - Rozmawiam, Niall - odpowiedziałam, nie patrząc w jego stronę.
 Zachowywałam się naprawdę głupio, zdecydowanie nie, tak jak powinna zachowywać się osoba w moim wieku. Po prostu nie mogłam znieść towarzystwa tej całej Jess, nie chciałam do nich podejść i słuchać, jak opowiada jakieś głupie historie o głupich rzeczach, używając przy tym swojego głupiego głosu. 
 - Wcale, że nie.
 Uniosłam głowę, widząc, jak Niall podszedł w moją stronę i teraz stał nade mną z niezadowoloną miną. 
 - Co Cię dzisiaj ugryzło?
 - Nic.
 - Sky...
 Czułam, jak Louis i El nam się przyglądają, a za plecami Nialla mogłam też zobaczyć zaciekawione twarze Harry'ego i Jess. Podniosłam się z miejsca, wyminęłam Nialla i wyszłam z salonu, klnąc na siebie w myślach. Co Ty do cholery robisz, Sky...
 Weszłam do kuchni, gdzie wzięłam głęboki oddech i powinnam się była spodziewać tego, że Niall pójdzie za mną.
 - Jesteś na mnie zła?
 Spojrzałam na niego przez ramię i znów mogłam zobaczyć ten sam smutek w jego oczach, który ostatnio tak często widziałam.
 - Nie, oczywiście, że nie - zaprzeczyłam szybko.
 Niall przyglądał mi się z powątpiewaniem, a ja w międzyczasie nalałam sobie wody do szklanki i wypiłam wszystko za jednym razem. Otarłam usta dłonią, po czym oparłam się o blat. Niall stał blisko przede mną i wiedziałam, że to już kolejny raz, gdy stoimy w tym samym miejscu w tych samych pozycjach. Niall chyba musiał uświadomić sobie to samo, bo uśmiechnął się pod nosem, przysuwając się jeszcze bliżej.
 - Zachowałam się jak prawdziwa...
 - Racja - powiedział, przerywając mi.
 - Przepraszam.
 Niall pokiwał głową, na co uśmiechnęłam się do niego niepewnie. Mogłam poczuć, jak jego kolano otarło się o moje i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że stoi, aż tak blisko mnie.
 - Hej!
 Niall odskoczył ode mnie, a ja spojrzałam szybko w stronę drzwi, przez które właśnie przeszedł Harry. Zatrzymał się nagle i spojrzał podejrzliwie na nas oboje.
 - Co robiliście?
 - Rozmawialiśmy.
 Harry uniósł brew, nie wyglądając wcale na przekonanego, a Niall powiedział, że wraca do salonu i wyszedł z kuchni, zostawiając naszą dwójkę. Odstawiłam szklankę do umywalki i chciałam wyjść za nim, póki nie zatrzymał mnie głos Harry'ego.
 - Co myślisz o Jess?
 - Um... nie wiem, wydaje się... miła?
 Zabrzmiało to bardziej jak pytanie i Harry nie wyglądał na zbyt zadowolonego z mojej odpowiedzi.
 - Myślę, że jest w porządku - powiedziałam niepewnie.
 - W porządku? - powtórzył.
 Skrzywił się lekko, a ja zaczęłam zastanawiać się, o co do cholery chodziło mu z tymi pytaniami. Może Niall kazał mu mnie o to wypytać?
 - Dlaczego pytasz? - spytałam niby od niechcenia.
 Harry oparł się o blat obok mnie i spojrzał na mnie z cieniem uśmiechu na twarzy.
 - Niall od jakiegoś czasu mówi mi, o tym jak świetnie byśmy do siebie pasowali i nie wiem, zastanawiam się, czy powinienem zaprosić ją na randkę.
 - Co? - wyrwało mi się od razu.
 - Myślisz, że to zły pomysł? - spytał, marszcząc brwi.
 - Co? - powtórzyłam.
 Musiałam kilka razy powtórzyć sobie w myślach, co Harry właśnie mi powiedział. Niall uważał, że Harry i Jess świetnie by do siebie pasowali. Harry i Jess.
 - Ty i Jess? - powiedziałam na głos.
 - Um, tak... - odpowiedział niepewnie.
 - Niall i ona to tylko przyjaciele? - spytałam, nie mogąc się powstrzymać.
 Harry wyglądał teraz na całkiem zaskoczonego moim pytaniem i po chwili zaśmiał się, jakby myślał, że żartowałam. Widząc moją poważną minę, szybko jednak przestał.
 - Sky, wszyscy wiedzą, że Niall wciąż kocha Ciebie.
 Przyglądałam się przez chwilę Harry'emu zbyt zszokowana tym wszystkim, co właśnie usłyszałam. 
 - Myślę, że powinieneś się z nią umówić.
 I naprawdę tak myślałam, jedynym powodem, dla którego nie lubiłam Jess, była moja zazdrość. Ale teraz gdy nie musiałam się już o to martwić, mogłam przyznać przed samą sobą, że wydawała się fajną osobą, a do tego była niesamowicie ładna.
 Harry uśmiechnął się do mnie i pokiwał głową, wyraźnie zadowolony z tego, co powiedziałam. Pocałował mnie krótko w czoło, po czym wyszedł z kuchni praktycznie w podskokach.
 Zdobyłam swoją odpowiedź, Nialla i Jess nic nie łączyło. Harry właśnie powiedział, że Niall nadal mnie kocha, a ja oczywiście nadal kochałam jego. Teraz już nic nie powstrzymywało mnie przed tym, by do niego wrócić.

*

ostatnio mam wrażenie, że piszę coraz gorsze rozdziały
czego chciałybyście zobaczyć więcej? Louisa? scen pomiędzy Niallem a Sky? czy jeszcze czegoś innego? ;)

wtorek, 2 września 2014

10.

 Cass zaprosiła mnie do siebie, bo podobno miała mi coś ważnego do powiedzenia. Od razu wiedziałam, o co jej chodziło, bo sama chciałam z nią o tym porozmawiać. Podejrzewałam, że zaczęła umawiać się z Chrisem i chciałam, żeby wreszcie się do tego przede mną przyznała. Może obawiała mi się powiedzieć, myśląc, że nie będzie podobała mi się jej decyzja i jeśli właśnie tak było, to miała rację.
 Nie zamierzałam jednak zabronić jej się z nim spotykać czy kazać wybierać między nim a mną. Nigdy nie byłam taką osobą i nie zamierzałam być. To była jej decyzja, nieważne czy mi się to podobało czy nie. Chciałam tylko, żeby mi o tym powiedziała.
 Kiedyś mówiłyśmy sobie o wszystkim, o każdym najmniejszym szczególe naszego życia. Teraz po wszystkim, co się wydarzyło, oddaliłyśmy się od siebie i sama nie wiedziałam, dlaczego tak się stało. Prawdopodobnie była to moja wina, ale chciałam, żeby wszystko wróciło do normy. Musiałyśmy tylko przeżyć całą tę sprawę z Chrisem i wszystko będzie tak jak kiedyś.
 Zapukałam do drzwi jej domu i układałam sobie w myślach, jak powinnam ją o to spytać. O Boże, a co jeśli Chris będzie już czekał w środku i Cass właśnie tak zamierzała mi o tym powiedzieć?
 Tato Cass otworzył mi drzwi, na mój widok na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Od razu zrobiło mi się lepiej.
 - Sky, dawno Cię u nas nie było!
 Uśmiechnęłam się przyjaźnie w jego stronę i weszłam do środka.
 - Dopiero niedawno wróciłam z Holandii - odpowiedziałam.
 Jej tato zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał i spytał:
 - Nie wróciłaś kilka tygodni temu?
 - Um, tak, byłam... zajęta.
 Nawet jej tato mógł zauważyć, jak dziwne było, że wróciłam do Londynu już 3 tygodnie temu i dopiero teraz przyszłam do ich domu. Kiedyś widywałam się z Cass codziennie, później chyba obie stałyśmy się zbyt zajęte swoimi sprawami. Na przykład ja fantazjowaniem o Niallu całymi dniami.
 - Cassie jest w swoim pokoju.
 Pokiwałam głową i ściągnęłam szybko buty, po czym zaczęłam wchodzić po schodach na piętro. Nasłuchiwałam dokładnie, chcąc wyłapać męski głos z jej pokoju, ale nic takiego nie słyszałam. Zapukałam w jej drzwi i weszłam do środka, nie czekając na zaproszenie.
 - Sky!
 Rozejrzałam się po pokoju uważnie, ale nigdzie nie mogłam dostrzec Chrisa. Cass siedziała na łóżku z laptopem i oprócz niej nie było tu nikogo innego poza mną. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam bliżej niej, po czym usiadłam na materacu.
 - Cass, chyba musimy o czymś poroz...
 - O mój Boże, więc widziałaś to?! - zawołała Cass, patrząc na mnie wielkimi oczami.
 - Taa... co? O czym Ty mówisz?
 Cass zagryzła nerwowo wargę, zerkając na ekran laptopa, ale ja nie mogłam go zobaczyć z miejsca, w którym siedziałam. Uniosłam pytająco brwi, a Cass odetchnęła głęboko, zanim się odezwała.
 - Ok, więc włączyłam laptopa, mając zamiar robić to co zwykle, wiesz... zobaczyć co nowego na twitterze, tumblrze, powzdychać nad moimi ulubionymi zespołami...
 - Przejdź do sedna - powiedziałam, przerywając jej.
 Cass pokiwała głową, wyglądając na naprawdę zmartwioną.
 - Zobaczyłam, że kilka osób mówi o tym blogu. Później z kilku osób zrobiło się naprawdę sporo i cholera, myślę, że teraz jest to już wszędzie.
 Patrzyłam na nią, czekając, aż powie coś więcej. Dlaczego miałam się przejmować jakimś blogiem? Co takiego mogło tam się znaleźć, że Cass tak bardzo się denerwowała mi to pokazać?
 Cass nie powiedziała nic więcej, odwróciła laptop w moją stronę, bym mogła przekonać się na własne oczy. Przeskanowałam wzrokiem stronę, pierwsze co rzucało się w oczy to wielki tytuł: "Chodzenie z byłą dziewczyną Nialla Horana".
 - Co do cholery...
 Zaczęłam czytać tekst najszybciej jak potrafiłam i z każdym słowem czułam się coraz gorzej, bo to nie był żaden głupi żart. Anton napisał to wszystko, może liczył na to, że właśnie w ten sposób uzyska te swoje kilka sekund sławy, a może chciał się na mnie zemścić za to, że z nim zerwałam. Właściwie nawet nie obchodził mnie powód, dla którego to zrobił, nic nie mogło sprawić, że to było w porządku.
 Początkowo pisał o mnie miłe rzeczy, napisał, jak się poznaliśmy i zaczęliśmy umawiać. Wstawił nawet kilka naszych wspólnych zdjęć, żeby udowodnić wszystkim, że to prawda. Prychnęłam pod nosem, czytając, jak ponoć bardzo mnie kochał i wciąż kocha, cierpiąc każdego dnia z mojego powodu. To była całkowita brednia, niestety dalej było ich tylko więcej.
 - Sky od początku nie chciała zabrać mnie na ślub swojego przyjaciela, Louisa Tomlinsona - przeczytałam na głos. - Nie wiedziałem tylko, że już wtedy planowała przespać się ze swoim byłym chłopakiem. Nie miała nawet z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia i razem z Niallem napawali się tym, jak głupi byłem i na pewno nie domyślę się prawdy. 
 Musiałam przerwać na chwilę, żeby móc się uspokoić i dalej czytałam na głos, choć Cass już wiedziała, co tam jest.
 - Wszystkiego jednak się dowiedziałem i gdy Sky wróciła, od razu powiedziałem jej o tym i oznajmiłem, że z nami koniec. Nie przeprosiła mnie ani razu, ale była bardzo zaskoczona tym, że chciałem z nią zerwać. Zaśmiała się tylko i spytała: "A Ty odmówiłbyś, gdyby ktoś sławny chciał się z Tobą przespać?".
 Teraz byłam już cała czerwona na twarzy i wręcz kipiałam ze złości, a Cass krzywiła się, słuchając mnie. Przede mną było jeszcze trochę tekstu, ale chyba nie mogło być gorzej niż to co dotychczas przeczytałam.
 - Później praktycznie wyśmiewała się z Nialla i mówiła, jak słaby jest w łóżku i że nigdy tak naprawdę go nie kochała. Robiła to wszystko tylko z powodu jego sławy i jak widać teraz znowu chce z tego skorzystać. Dlatego chyba bardziej niż sobie współczuję jemu. Niall, trzymaj się bracie.
 Miałam ochotę rzucić tym laptopem o podłogę i zacząć krzyczeć na cały dom. Chciałam coś uderzyć, rozwalić. Najchętniej Antona, ale był zbyt daleko, żebym mogła to zrobić.
 Zamknęłam oczy, licząc wolno do 10, słyszałam, że to naprawdę pomocne w sytuacjach stresu czy zdenerwowania.
 1. Zabiję Antona.
 2. Tak bardzo go nienawidzę.
 3. Na pewno wszystkie fanki One Direction już to widziały.
 4. Zabiję Antona.
 5. Czy Niall i reszta już to widzieli?
 6. Kurwa mać. Cholera.
 7. Tak bardzo, bardzo go nienawidzę.
 8. Co do cholery powinnam teraz zrobić?
 9. Zabiję Antona.
 10...
 - Sky, wszystko w porządku? - spytała Cass.
 - Nie, nie jest w porządku! - krzyknęłam.
 Cass wytrzeszczyła na mnie oczy, a ja wstałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni moimi drżącymi ze złości dłońmi. To wszystko co Anton napisał stawiało mnie w naprawdę złym świetle, dla Nialla też nie było to zbyt dobre. 
 - Co robisz?
 Nie odpowiedziałam i weszłam na kontakty w telefonie. Nie musiałam nawet szukać jego numeru, był od razu na samym początku. Przyłożyłam telefon do ucha, czekając na moment, aż odbierze połączenie. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Zaczęłam chodzić po pokoju, nie mogąc ustać w jednym miejscu.
 - Tak?
 Wstrzymałam oddech, słysząc jego głos. To nie było wcale jak jeden z tych momentów, gdy słyszysz głos swojego byłego chłopaka po jakimś czasie, gdy zerwaliście i uświadamiasz sobie, jak bardzo za nim tęsknisz. Słysząc głos Antona, miałam jeszcze większą ochotę coś rozwalić, a nienawiść, którą do niego czułam, tylko się powiększała.
 - Ty dupku - syknęłam.
 - Ciebie też miło słyszeć - odpowiedział ze znudzeniem.
 - Jesteś pieprzonym kłamcą. Co Ci przyszło do głowy, żeby napisać coś takiego? Tak bardzo zraniłam Twoje ego?
 - Nie wiem, o czym mówisz.
 - Naprawdę jesteś idiotą - powiedziałam.
 Anton nic na to nie powiedział i przez chwilę panowała między nami cisza, a Cass wpatrywała się we mnie z napięciem widocznym na jej twarzy.
 - Chcesz poznać One Direction? - spytałam go.
 Cass zmarszczyła brwi, patrząc na mnie jak na idiotkę.
 - Tak? - odpowiedział Anton niepewnie i brzmiało to bardziej jak pytanie.
 - W takim razie będziesz miał okazję, gdy ich menadżer pozwie Cię do sądu.
 Rozłączyłam się i odetchnęłam głęboko, a Cass zaczęła klaskać.
 - To było genialne.
 Byłam tak bardzo zła, że nawet nie uśmiechnęłam się na jej słowa i od razu wybrałam kolejny numer. Cass przyglądała mi się, tym razem nawet już nie pytając, co miałam zamiar zrobić.
 - Louis, jesteś zajęty? - spytałam, gdy tylko odebrał.
 - Tak.
 Cholera, takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Musiał jednak zobaczyć, co się stało.
 - To ważne...
 Słyszałam po drugiej stronie jakieś głosy i szmery, byłam całkiem pewna, że mogłam usłyszeć Liama.
 - Ok, o co chodzi? - spytał wreszcie Louis.
 - Nie mogę Ci powiedzieć przez telefon, musisz sam to zobaczyć. Możesz wejść na Skype'a?
 - Cholera, Sky - mruknął Louis. - Dobra, za kilka minut.
  Usiadłam z powrotem na łóżku, patrząc na ekran laptopa. Nie chciałam nawet sprawdzać komentarzy, jakie zostawili ludzie, którzy to widzieli, sama ich liczba mnie przerażała.
 - Jak to możliwe, że aż tyle osób już to widziało?
 - My, fanki znajdziemy wszystko - powiedziała Cass z dumą w głosie. - Jeśli w internecie znajdzie się coś o One Direction, możesz być pewna, że chwilę później cały fandom będzie już o tym wiedział.
 Westchnęłam cicho, bo teraz na pewno nie cieszyłam się tego faktu. Cholerny Anton potrafił komplikować moje życie nawet, gdy dzieliło nas tak dużo kilometrów.
 - Nie przejmuj się tym, wszyscy o tym zapomną... za jakiś czas.
 Spojrzałam na Cass z powątpiewaniem, bo wiedziałam, że teraz wszyscy będą o mnie myśleć jako tej okropnej dziewczynie, która wykorzystała Nialla Horana. Może i dobrze, że gdy wczoraj poszłam do niego, była tam Jess. Może i dobrze, że nie powiedziałam mu, że chcę do niego wrócić.
 Zalogowałam się na swojego Skype'a na laptopie Cass i siedziałyśmy w ciszy, czekając, aż Louis się odezwie. Czułam się naprawdę okropnie z powodu tego wszystkiego, to moja wina, że Anton napisał coś takiego. Nie powinnam nigdy się z nim umawiać, a wtedy to by się nie wydarzyło. Miałam tylko nadzieję, że Niall nie będzie bardzo przez to cierpiał.
 - Co u Ciebie, Sky? - spytała nagle Cass. - Oprócz tego...
 Opowiedziałam jej o wszystkim. O tym, jak spotkałam się z chłopakami z 5sos i słuchałam piosenki napisanej przez Nialla, a później poszłam do niego. Powiedziałam jej, jak zobaczyłam Jess i stamtąd uciekłam.
 - Cholera... - mruknęła Cass.
 Widziałam, że chciała powiedzieć coś więcej, ale miałam już dosyć jej kłamstw i tajemnic, dlatego zanim mogła się odezwać, spytałam:
 - A Ty nie chcesz mi o czymś powiedzieć?
 Cass zamrugała, patrząc w moją stronę i zaczęła nerwowo okręcać kosmyk włosów na palcu.
 - Um, o czym?
 Ten dzień był już wystarczająco okropny. Nie potrzebowałam jeszcze, żeby Cass udawała, że nie ma pojęcia o czym mówię, dalej unikając tematu.
 - Doskonale wiesz, o co mi chodzi - odpowiedziałam, starając się zachować spokój.
 Louis dalej się nie odezwał, więc chciałam wreszcie wyjaśnić tę sprawę.
 - Och, ja...
 Cass zamilkła, patrząc się na mnie z przerażeniem, jak gdyby myślała, że coś jej zrobię. Jeśli zaraz nie zacznie mówić, to naprawdę mogłam to zrobić, biorąc pod uwagę, jak bardzo byłam teraz zła. Musiałam sobie przypomnieć, że wcale nie byłam zła na nią, tylko na Antona.
 - Tak jakby umawiam się z Chrisem.
 - Tak jakby? - powtórzyłam.
 Cass wyglądała na zaskoczoną, pewnie dlatego, że właściwie nie zareagowałam w żaden sposób. Spoglądałam co chwilę w stronę ekranu, by mieć pewność, że nie wyskoczyło mi żadne powiadomienie na Skypie.
 - Umawiam się z nim. Nie tak jakby, naprawdę się z nim umawiam - wyrzuciła z siebie.
 Pokiwałam wolno głową, więc moje podejrzenia były całkowicie słuszne. 
 - Jesteś zła? - spytała cicho.
 - Tak - odpowiedziałam, a Cass wstrzymała oddech. - Na Antona.
 Cass uderzyła mnie lekko w ramię z oburzoną miną.
 - Ugh, Sky!
 Louis wreszcie zadzwonił do mnie na Skypie i odebrałam, przerywając moją rozmowę z Cass. Później będzie mogła powiedzieć mi więcej, najważniejsze, że wreszcie przyznała się, że się z nim umawia.
 - Co jest, Sky? - spytał Louis, gdy odebrałam.
 Liam nachylił się obok niego i pomachał w moją stronę, na co nawet nie mogłam się uśmiechnąć, wiedząc, co zrobił Anton. Skopiowałam szybko link bloga i wysłałam w wiadomości.
 - Zobacz ten link.
 Obok nich pojawił się Harry i teraz ze zdenerwowaniem obserwowałam dokładnie ekran, bojąc się, że może pojawić się tam też Niall. Jakby na zawołanie podszedł do nich i początkowo chyba nie zauważył mnie. Jego uśmiech zaraz zbladł i wiedziałam, że w tym momencie mnie zobaczył. Machnęłam niepewnie ręką, na co odpowiedział tym samym i pochylił się bardziej nad laptopem.
 Żadne z nich się nie odzywało, gdy czytali tekst napisany przez Antona i bałam się, co powiedzą, gdy skończą.
 - Kurwa - odezwał się Louis.
 Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego, za to Liam i Harry spojrzeli na mnie z zatroskanymi minami. Niall zaczął czytać później niż oni, więc prawdopodobnie nie zobaczył jeszcze końcówki.
 - Nie martw się o to Sky, po prostu... - zaczął Liam.
 - Zabiję go kurwa - warknął Niall.
 Obie z Cass wytrzeszczyłyśmy oczy, patrząc na ekran. Niall wyglądał chyba na jeszcze bardziej wściekłego niż ja byłam wcześniej.
 - Niall, przepraszam, przepraszam...
 - Za co mnie przepraszasz? - spytał, przerywając mi.
 Widziałam złość w jego spojrzeniu i miałam ochotę zacząć płakać, wiedząc, że to nigdy by się nie wydarzyło, gdyby nie moje głupie decyzje.
 - To moja wina, przepraszam, że zostałeś w to wplątany, powiem komu trzeba, że to nie prawda! Bo wierzysz mi, że to nieprawda?
 Czułam teraz wzrok wszystkich na sobie, musieli być zaskoczeni moim zachowaniem i tym jak praktycznie rozkleiłam się przed nimi.
 - Nigdy nie powiedziałabym o Tobie nic złego, byłeś najlepszym chłopakiem, jakiego mogłam sobie wymarzyć, nie obchodzi mnie to czy jesteś sławny, czy nie i...
 - I nie jest słaby w łóżku? - podpowiedział mi Louis.
 Wzięłam głęboki oddech, bo wszystko co powiedziałam przed chwilą wychodziło ze mnie tak szybko, że na chwilę przestałam oddychać.
 - Nie, jest najlepszy.
 Niall zamrugał kilka razy i zrobił się cały czerwony na twarzy, a Louis parsknął śmiechem pod nosem.
 - Boże, Sky - mruknęła Cass.
 - Um, wiem, że to wszystko, co napisał to kłamstwa - powiedział w końcu Niall. - I nie jestem zły na Ciebie, jestem zły na niego i na całą tę sytuację, bo wiem, jakie zrobi się z tego zamieszanie.
 - Cholera, przepraszam Niall.
 - Przestań. Nie przepraszaj mnie, to nie o siebie się martwię, tylko o Ciebie, rozumiesz?
 Widziałam, jak Liam i Harry wymieniają między sobą spojrzenia, uśmiechając się szeroko. Czy nie powinni być źli albo zestresowani z powodu tego bloga?
 - Ale to może być też złe dla Ciebie... - powiedziałam niepewnie.
 - Taa, wszyscy będą myśleć, że jest słaby w łóżku - rzucił Louis.
 - Sky mówi, że jest najlepszy - dodał Harry.
 Poczułam, jak się rumienię, a Niall nie spuszczał ze mnie wzroku. Wyglądał na zaniepokojonego i na pewno myślał teraz o tym, jak to wszystko rozwiązać.
 - Wracając do prawdziwego problemu - mruknął Liam i odchrząknął. - Po prostu nie kontaktuj się z nim Sky, nie rób z tym nic, my się tym zajmiemy.
 Spojrzałam na Cass, która miała bardzo niepewną minę i musiałam wyglądać teraz tak samo.
 - Tak właściwie to...
 - Zadzwoniłaś do niego od razu? Mogłem się domyślić - powiedział Louis, przewracając oczami.
 - Byłam zła - odpowiedziałam.
 - Bardzo zła - dodała Cass.
 - Ok, trudno... - odezwał się Liam. - Ale więcej lepiej się z nim nie kontaktuj, dobra?
 Pokiwałam szybko głową, bo nie miałam zamiaru już nigdy więcej z nim rozmawiać. 
 - Zajmiemy się wszystkim, więc spróbuj o tym zapomnieć.
 Wiedziałam już, że tego nie zrobię, ale na pewno nie zamierzałam się w to mieszać i przypadkiem tylko pogorszyć całą sprawę.
 - Przepraszam... - powiedziałam kolejny raz. - Was wszystkich.
 - Przestań, bo Cie uderzę - powiedział Louis.
 Uniosłam brew, uśmiechając się nieznacznie.
 - Spróbuj.
 - Jak się spotkamy, możesz być pewna - dodał.
 Harry spojrzał za siebie i pokiwał do kogoś głową, a później powiedział chłopakom, że muszą już iść. Harry i Liam powiedzieli mi znowu, żebym się tym nie przejmowała, a Louis i Niall zostali jeszcze chwilę przy laptopie.
 - Nie martw się o mnie Sky, ok?
 Niall jakby czytał mi w myślach, bo wciąż myślałam o tym, jak może to na niego wpłynąć.
 - Tylko jeśli Ty nie będziesz martwił się o mnie - powiedziałam, uśmiechając się lekko.
 Louis mruknął coś pod nosem o tym, że zaraz zwymiotuje od tej naszej słodyczy i pożegnał się, znikając z widoku, mimo, że był to jego laptop.
 - Tego nie mogę obiecać - odpowiedział Niall. - Bo zawsze się o Ciebie martwię.
 - Nie musisz już tego robić, Niall...
 - Dlatego, że nie jesteśmy razem?
 Niall spojrzał w stronę Cass, a ona jakby zrozumiała, o co mu chodziło, bo wyszła nagle bez słowa z pokoju.
 - To nic nie znaczy - kontynuował Niall. - Nieważne, czy jesteśmy razem czy nie, czy jesteśmy w tym samym mieście czy na innych kontynentach, jesteś częścią mnie, Sky. Zawsze będę się o Ciebie martwił, głupia.
 Teraz naprawdę nie wiedziałam już, co myśleć i otworzyłam parę razy usta i zamknęłam. Niall zaśmiał się lekko, po czym powiedział, że musi już iść, a jego twarz zniknęła z ekranu. 
 Siedziałam tak przez chwilę, patrząc przed siebie i powtarzając sobie w myślach jego słowa. I mimo tego jak bardzo byłam zła wcześniej, teraz czułam się szczęśliwa. Mimo mętliku w mojej głowie i tego co się dziś wydarzyło, Niall potrafił sprawić, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zawsze potrafił poprawić mój dzień, tym razem nie było inaczej. 
 Dlatego, gdy Cass wróciła do pokoju i opowiedziała mi wszystko o niej i Chrisie, nie miałam nawet nic przeciwko. Bo jeśli potrafił sprawić, że Cass była szczęśliwa, tak jak Niall robił to w moim przypadku, to czego mogłam więcej chcieć dla mojej przyjaciółki?

*

mam nadzieję, że przeżyłyście pierwszy dzień szkoły ;D