wtorek, 16 grudnia 2014

24.

 - To mój ulubiony moment!
 Pokazałam na ekran, szczerząc się od ucha do ucha, gdy zobaczyłam Nialla przebranego za ochroniarza. Louis westchnął głośno i choć na niego nie popatrzyłam, byłam pewna, że przewrócił w tym momencie oczami.
 Minęło już kilka dni, odkąd wróciłam do Londynu i dopiero dzisiaj Louis znalazł dla mnie trochę czasu. Właściwie powinien się w tym momencie pakować z powodu ich wyjazdu, ale powiedział, że wolał spędzić czas ze mną. Wiedziałam, że tak naprawdę znaczyło to tyle, że był zbyt leniwy, by spakować swoje rzeczy.
 Oczywiście pierwsze co zrobiłam, gdy przyszłam do jego mieszkania, to zaczęłam narzekać, że nie zobaczył się ze mną wcześniej, a na dodatek teraz już wyjeżdżał. Dlatego w ramach rekompensaty Louis pozwolił mi wybrać, co będziemy robić i nie musiałam długo zastanawiać się nad moim wyborem. Znalazłam płytę z This is us i włączyłam jego wielki telewizor.
 - Skyyyy, została nam jakaś godzina, zanim naprawdę będę musiał zabrać się za pakowanie - mruknął Louis. - Nie możemy porobić czegoś innego?
 - Nie - odpowiedziałam od razu, nawet nie patrząc w jego stronę.
 - W takim razie rozmawiajmy w tym samym czasie - dodał z poirytowaniem.
 - Jeśli nie ma to związku z filmem, to się nie odzywaj.
 Przygryzłam wargę, by się nie roześmiać, wiedząc, że Louis tracił już cierpliwość. Nie zależało mi, aż tak bardzo na oglądaniu ich filmu, ale lubiłam drażnić mojego przyjaciela, więc tym sposobem miałam niezły ubaw.
 - Więc... kto jest Twoim ulubionym? - spytał Louis, zmieniając ton swojego głosu na o wiele milszy.
 - Co?
 Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a on podparł głowę na dłoni i zatrzepotał rzęsami.
 - Kto jest Twoim ulubionym z One Direction? Ja najbardziej lubię Lou.
 Och, już rozumiałam, co robił. Mówił o czymś, co było związane z filmem.
 - Zdecydowanie Niall - odpowiedziałam i odwróciłam się z powrotem do ekranu.
 Wcześniej zdążyłam jeszcze zobaczyć oburzoną minę Louisa, po tym jak usłyszał moją odpowiedź. Prawie podskoczyłam ze strachu, gdy nagle krzyknął:
 - Diiiing! Zła odpowiedź!
 Westchnęłam głośno i spojrzałam znowu na niego, czekając, aż powie coś więcej.
 - Niall? Naprawdę? - spytał, marszcząc brwi. - Louis jest o wiele zabawniejszy.
 Musiałam naprawdę się postarać, żeby pozostać poważną, mimo tego, jak odrzucił swoje przydługie włosy z czoła.
 - Niall też jest całkiem zabawny, nie wspominając już o tym, jak bardzo jest seksowny...
 Nie mogłam powiedzieć nic więcej, bo Louis położył sobie dłoń na sercu, jakbym go tym uraziła i krzyknął:
 - A Louis nie jest?!
 - Ummm... - mruknęłam, krzywiąc się nieznacznie.
 Obserwując oburzenie Louisa, nie byłam już pewna, czy naprawdę o to pytał, czy tylko żartował. Nic dziwnego, że w szkole tak bardzo lubił aktorstwo.
 - Chcesz się bić? - dodał, gdy właściwie mu nie odpowiedziałam.
 - Stary, rozłożę Cię na łopatki - rzuciłam.
 Zaczęłam strzelać każdym palcem u dłoni, na co Louis wyglądał, jakby dostał jakiegoś ataku, gdy krzywił się co chwilę i podnosił do góry ramię. Gdybym to nagrała, na pewno zrobiłby się z tego jego najsławniejszy gif.
 - Czy to będzie oszustwo, jeśli uderzę Cię w Twoje uszkodzone kolano? - spytał z niewinną miną.
 Zanim Louis zdążył cokolwiek zrobić, popchnęłam go mocno tak, że upadł na podłogę. Leżał na plecach z rękami rozłożonymi szeroko po obu bokach i nie wyglądał, jakby miał zamiar szybko podnieść się stamtąd, dlatego postanowiłam z tego skorzystać.
 - 1, 2, 3, Skyler Carter wygrywa pojedynek! - krzyknęłam.
 - Nie byłem gotowy!
 Wzruszyłam ramionami, mówił tak tylko, dlatego, że pokonała go dziewczyna. Oboje obróciliśmy głowy w stronę drzwi, gdzie usłyszeliśmy kroki i El zajrzała do środka.
 - Zostawić Was samych, a się pozabijacie...
 - Hej, El! - krzyknęłam wesoło, wyciągając ręce w jej stronę.
 Louis podniósł się z podłogi i zrobił to samo co ja, posyłając mi wyzywające spojrzenie, gdy czekaliśmy do kogo El podejdzie najpierw.
 - Zaraz przyjdę, muszę odstawić zakupy.
 El zniknęła za drzwiami, a ja z powrotem obróciłam się do telewizora, gdzie w dalszym ciągu leciał film, o którym przez chwilę zapomniałam. Na ekranie pojawił się właśnie Louis, więc z poważną miną powiedziałam:
 -Tego kolesia lubię najmniej.
 Widziałam kątem oka, jak Louis wykrzywił usta w grymasie i założył ręce na pierś. Gdy minęło kilka minut, dalej siedział w tej samej pozycji i nie odezwał się do mnie ani słowem.
 - Ok, żartowałam, Lou, to Ty jesteś moim ulubionym - powiedziałam, szturchając go lekko w bok. - Tylko nie mów Niallowi.
 - Wreszcie to przyznałaś - odpowiedział, wzdychając głośno.
 Pokręciłam głową na jego głupotę, po czym próbowałam skupić się na filmie, ale oczywiście Louis znowu musiał coś zrobić. Usłyszałam głośne "pstryk" i gdy spojrzałam na niego ze zdziwieniem, siedział obok mnie na kanapie z telefonem wyciągniętym przed nami.
 Tym sposobem zaczęliśmy robić sobie mnóstwo głupich fotek, na których robiliśmy zeza albo sprawialiśmy, że mieliśmy kilka podbródków. Louis nawet wpadł na genialny pomysł i znalazł na filmie moment, gdy Harry włożył Niallowi palec do nosa, po czym zatrzymał na tym. Włożył mi palec do nosa, na co zrobiłam duże oczy, a on pstryknął zdjęcie i wytarł się o moją koszulkę.
 - Dawno nie miałem z Tobą zdjęcia na twitterze - powiedział, robiąc coś na telefonie.
 - Louis, nawet nie próbuj... - zaczęłam i posłałam mu groźne spojrzenie.
 Po chwili Louis uniósł na mnie wzrok z niewinnym uśmiechem i upuścił telefon na kanapę, a dłonie podniósł do góry, jakby chciał pokazać, ze to nie jego wina.
 - Ups - mruknął.
 - Louis! - krzyknęłam, łapiąc jego telefon. - Przecież wiesz, jak Wasze fanki mnie teraz nienawidzą...
 Odblokowałam szybko telefon, na szczęście Louis był zbyt leniwy, żeby zmienić hasło, mimo tego, że większość jego przyjaciół je znało. I cholera, naprawdę dodał na twittera nasze zdjęcie. A dokładniej zdjęcie, na którym miał palec w moim nosie, a w tle było widać telewizor, gdzie Harry i Niall byli w podobnych pozycjach.
 - Nie powinieneś był tego robić... - wymamrotałam.
 - Mogą myśleć sobie, co chcą, jesteś moją najlepszą przyjaciółką i chciałem dodać zdjęcie z Tobą, więc... - odpowiedział i wzruszył ramionami.
 Przygryzłam wargę, zastanawiając się, czy powinnam sprawdzić odpowiedzi, ale w końcu ciekawość wygrała i zaczęłam przeglądać, co napisały ich fanki. Nie odzywałam się przez dłuższą chwilę, wpatrując się w ekran w szoku, aż Louis spytał mnie z zaniepokojeniem:
 - Co jest? Aż tak źle?
 - Właściwie to przeciwnie... Spodziewałam się, że będą pisać, żebym zostawiła Was w spokoju, że jestem okropna dla Nialla albo, że zdradzasz El ze mną, ale...
 - No? - ponaglił mnie.
 Chciał zabrać mi telefon z ręki, żeby sam mógł to zobaczyć, ale odsunęłam rękę od niego.
 - Widzę same miłe tweety, Louis! - zawołałam. - Wszyscy piszą, że chcieliby mieć taką przyjaźń jak nasza. Nie rozumiem...
 - Ha, wiedziałem, że moi fani są świetni - powiedział Louis z szerokim uśmiechem.
 Oddałam mu telefon, dalej zastanawiając się, co do cholery się przed chwilą stało. Byłam pewna, że prawie wszystkie ich fanki mnie nienawidzą, ale wychodziło na to, że nawet mnie lubią. A przynajmniej w tym w momencie. Albo przeszła już im ta cała sprawa z blogiem Antona albo zrozumiały, że to nie była prawda.
 - Wow - mruknęłam, nie mogąc wydusić z siebie nic więcej.
 El weszła do środka i uniosła pytająco brwi, widząc moją zszokowaną minę i uśmiechającego się od ucha do ucha Louisa. Usiadła na kanapie obok niego, a on od razu objął ją ręką w pasie, przyciągając bliżej siebie. Przez chwilę patrzyli na siebie, jakby porozumiewali się samymi spojrzeniami i w tym samym momencie oboje spojrzeli na mnie.
 - Um, co? - spytałam.
- Czekałem, aż El przyjdzie, bo chcieliśmy powiedzieć Ci o tym razem...
 Wytrzeszczyłam na niego oczy, już podejrzewając, o co mogło im chodzić.
 - O Boże - mruknęłam, zasłaniając usta dłonią.
 El uśmiechnęła się szeroko, spoglądając na chwilę na Louisa, a później patrząc na mnie, powiedziała:
 - Jestem w ciąży.
 Wydałam z siebie dziwny dźwięk i łzy pojawiły się w moich oczach, aż oboje posłali mi zaniepokojone spojrzenia.
 - Sky?
 - Wiedziałam! Wiedziałam! - zawołałam nagle. - Jestem taka szczęśliwa, wow, mały Tomlinson, to dla mnie za dużo... to będzie najsłodsze dziecko na świecie... to cudownie, wow, naprawdę - zaczęłam mamrotać.
 - To 6 tydzień - dodała El.
 Pociągnęłam głośno nosem, powstrzymując się od tego, żeby zacząć płakać i w końcu przypomniałam sobie, co powinnam zrobić. Zerwałam się z mojego miejsca i przytuliłam mocno Louisa, a później to samo zrobiłam z El.
 - O Boże, a co z... co z zespołem? - spytałam niepewnie.
 - Rozmawiałem już nimi o tym i...
 - Dowiedziałam się ostatnia?! - krzyknęłam z oburzeniem. - Świetnie, Niall nawet nic mi o tym nie napisał...
 Nie widziałam się z Niallem ani razu, od tego czasu w domu Liama, ale pisaliśmy do siebie wiadomości przynajmniej raz w ciągu dnia.
 Louis przewrócił oczami na moje słowa, jakby powinno być dla mnie oczywiste, że musiał im najpierw powiedzieć. Może miał rację...
 - Damy radę - powiedział, posyłając uśmiech w stronę El.
 - I jak byłyśmy ostatnio w centrum handlowym, też nic nie powiedziałaś - dodałam, wskazując oskarżycielsko palcem na El.
 Uśmiechnęła się do mnie niewinnie, patrząc znacząco na Louisa. Tak, tak, wiedziałam, chcieli powiedzieć mi o tym razem. 
 - Więc kiedy Ty pogodzisz się z Niallem i zrobicie sobie małych Horanków, żeby nasze dzieci mogły się razem bawić? - zagadnął Louis.
 Zaśmiałam się głośno, kręcąc głową. Bardzo śmieszne...
 - Och, byłoby super - dodała El z szerokim uśmiechem na twarzy. - A jeśli to byliby chłopiec i dziewczynka, to mogliby od zawsze trzymać się razem, a później jak byliby starsi, to...
 - Hej, hej! - zawołałam, unosząc ręce. - Cieszę się, że Wy poszerzacie swoją rodzinę, ale ja nie będę miała żadnych dzieci przez jeszcze następnych 10 lat.
 Louis spojrzał na mnie jak na idiotkę, a El zmarszczyła nos z niezadowoleniem.
 - Zobaczymy za jakieś dwa lata, gdy będziesz wstawać w nocy do płaczącego Nialla Juniora - mruknął Louis.
 Westchnęłam głośno i nie odpowiedziałam w żaden sposób, licząc na to, że wtedy odpuszczą cały ten temat. Zdecydowanie nie planowałam żadnych dzieci w najbliższym czasie. Zresztą wystarczył im jeden członek zespołu, który za kilka miesięcy zostanie tatą.
 - Jak Louis nie będzie w pobliżu, a będziesz czegoś potrzebowała, to możesz zawsze do mnie dzwonić - powiedziałam do El.
 - Pożałujesz tego, gdy w środku nocy będzie kazała Ci pójść do sklepu po kiszone ogórki i dżem - rzucił Louis.
 - To brzmi obrzydliwie - mruknęła El ze skrzywioną miną.
 - Teraz tak mówisz...
 Zaśmiałam się lekko, myśląc o El z wielkim brzuchem i tymi wszystkimi dziwnymi zachciankami. To było dziwne, pomyśleć, że za kilka miesięcy Louis i El będą rodzicami. Zdecydowanie mogłam wyobrazić sobie ją jako odpowiedzialną mamę, za to jego nie do końca. Jeszcze jakieś 15 minut wcześniej chciał się ze mną bić, bo nie powiedziałam, że jest moim ulubionym członkiem One Direction.
 Opadłam z powrotem na kanapę, bo wcześniej cały czas stałam przed nimi, po tym jak skończyłam ich przytulać. 
 - Lou, musisz zacząć się pakować - przypomniała mu El. - Nie zrobię tego za Ciebie.
 Po tym wyszła z pokoju, posyłając mi ostatni uśmiech i obiecałam jej, że spotkamy się niedługo. 
 - Myślisz, że powinnam napisać do Nialla? - spytałam nagle.
 Przez chwilę prawie zapomniałam o ich wyjeździe, ale teraz gdy El wspomniała o pakowaniu, zaczęłam myśleć o tym, że nie będę mogła ich zobaczyć przez cały tydzień. Gdyby Niall był w Londynie, ale nie widziałabym się z nim przez cały ten czas, wiedziałabym, że w każdej chwili mogłam się z nim spotkać, ale mając świadomość, że nie będę mogła tego zrobić... Może powinnam się z nim zobaczyć przed ich wyjazdem?
 - Nie wiem, on napisał coś do Ciebie?
 Wyciągnęłam telefon, ale nie miałam żadnych nowych powiadomień. Przygryzłam wargę, wpatrując się przez chwilę w ekran i w końcu schowałam komórkę z powrotem do kieszeni.
 - Lepiej będzie, jak spotkamy się dopiero, gdy wrócicie.
 Louis pokiwał głową, zgadzając się ze mną i uniósł pytająco brwi, widząc, jak podnoszę się z kanapy.
 - Co robisz?
 - Musisz się pakować - przypomniałam mu, na co się skrzywił. - Powiedziałam Cass, że do niej wpadnę.
 - Ugh, ok...
 Przytuliłam go jeszcze raz, prawie go przy tym dusząc i zanim wypchnął mnie za drzwi, zdążyłam jeszcze jakieś 10 razy wspomnieć o tym, jak bardzo się cieszę z powodu ciąży El.
 Po tym jak wsiadłam do samochodu, dalej miałam na twarzy szeroki uśmiech, myśląc o tym, że Louis i El będą mieli razem dziecko.
 Nieodpowiedzialny, dziecinny Louis zostanie tatą... Prychnęłam pod nosem z rozbawieniem, próbując sobie to wyobrazić, gdy odpalałam silnik.

*

 Mijał już trzeci dzień, odkąd chłopcy wyjechali i miałam za sobą kolejne nieprzespane noce. W ciągu dnia czułam się o wiele lepiej, ale jeśli chodziło o sen, dalej męczyły mnie koszmary, a mój ciemny pokój wydawał się zbyt przytłaczający.
 Dlatego wieczorem tego dnia, ubrałam się w pierwsze lepsze ubrania i weszłam do salonu, gdzie mój tato oglądał telewizję.
 - Mogę wziąć samochód? - spytałam.
 - Zależy, kiedy masz zamiar wrócić.
 - Um, jak wcześnie rano go potrzebujesz?
 Wreszcie obrócił głowę w moją stronę, przyglądając mi się ze zdziwieniem, słysząc, że wychodziłam na całą noc.
 - Jadę do Nialla.
 Tak, może i miałam na jakiś czas odpocząć od Nialla, ale to nie znaczyło, że nie mogłam pojechać do jego mieszkania, prawda? Zresztą nie chciałam się od niego całkowicie izolować, a może dzięki temu wreszcie uda mi się przespać spokojnie całą noc. Jeśli to by pomogło, to miałam nadzieję, że później łatwiej będzie mi zasnąć w moim własnym pokoju.
 - Mam jutro drugą zmianę - powiedział, odwracając się z powrotem w stronę telewizora.
 Nie spytał mnie nawet, dlaczego jadę do Nialla i co mam zamiar tam robić, jak zrobiłaby to mama, mimo tego, że byłam już dorosła. Pewnie nawet nie wiedział, że Niall nie był teraz w Londynie.
 Zabrałam ze sobą tylko telefon i klucze, po czym zeszłam na dół do samochodu. Byłam cholernie zmęczona i naprawdę miałam nadzieję, że to mi pomoże.
 Gdy przyjechałam na miejsce, powoli wywlekłam się z samochodu, prawie się przy tym potykając, ale w ostatniej chwili udało mi się utrzymać w pionie. Portier w budynku wydawał się dość zaskoczony, widząc mnie tam, ale odmachał mi z lekkim uśmiechem, nie mówiąc nic, gdy weszłam do windy. Potarłam moje zmęczone oczy, opierając się o ścianę i ze znudzeniem czekałam, aż zatrzymam się na odpowiednim piętrze.
 Nie spotkałam już nikogo na korytarzu i wreszcie stanęłam przed drzwiami do mieszkania Nialla. Chyba nie miałby mi za złe tego, że tu byłam, w końcu sam powiedział mi, że chciałby, żebym spała u niego, gdy będzie wyjeżdżał. Miałam nadzieję, że dalej tak myślał, mimo tego, że robiliśmy sobie przerwę.
 Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy tylko weszłam do środka. Tutaj od razu czułam się lepiej, mając świadomość, że to mieszkanie należało do Nialla. Zamknęłam drzwi na klucz, ściągnęłam buty i bluzę, po czym poszłam prosto do jego pokoju.
 Dość dawno tutaj nie byłam, ale wszystko wyglądało tak jak zawsze, więc czułam się, jakbym wróciła do domu po długiej nieobecności. Każdy przedmiot w tym mieszkaniu przypominał mi o Niallu i nigdy wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo przywiązałam się do tego miejsca.
 Ściągnęłam dżinsy i skarpetki, zostając w luźnej koszulce i położyłam się na łóżku. Na pewno czułam się tu lepiej niż w moim własnym pokoju, nie miałam co do tego wątpliwości. Może jeśli będę spała tutaj do powrotu Nialla, to wreszcie będę wystarczająco wyspana. 
Opatuliłam się dokładnie kołdrą i wtuliłam twarz w poduszkę, gdzie mogłam poczuć wodę kolońską, którą tak dobrze znałam.
 Tym razem nie miałam żadnych problemów z zaśnięciem i gdy obudziłam się rano, nie czułam się zmęczona. Sprawdziłam godzinę na telefonie i wytrzeszczyłam oczy, widząc, że spałam 14 godzin. Mimo tego, że chciałabym zostać tu dłużej, wiedziałam, że musiałam odwieźć samochód tacie.
 Zanim wyszłam z mieszkania, telefon dał mi znać o nowej wiadomości, a widząc, że to Niall do mnie napisał, uśmiechnęłam się szeroko. 
 I wiedziałam, że w końcu wszystko będzie dobrze.

*

zmieniłam nazwę mojego konta tutaj i na twitterze

prosiłabym, żeby nikt nie kopiował treści tego opowiadania i używał na swoim blogu, przepisanie zdań w inny sposób nie pomaga, dzięki ;)

14 komentarzy:

  1. Koooooocham tak bardzo, aż chce mi się płakać na myśl, że niedługo koniec. :C

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochammm!!!! Nie mogę już doczekać się następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooooo nowy rozdział! Mile mnie zaskoczyłaś bo nie spodziewałam się nownego rozdziału! Życzę weny i mam nadzjeję że w święta się jeszcze tu spotkamy! ~Tori Vega~

    OdpowiedzUsuń
  4. 50% rozdziału - Louis, nie mogłabym być bardziej szczęśliwa <3

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu duża część rozdziału w której występuje Lou <3
    Zgadzam się z nimi, przydałby się taki mały pan/ mała pani Horan....
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kc :*
    Jezu to jest takie udjssnnjkensjdjs <3
    O jejku <3
    Szkoda tylko, że tak mało Nialla. ;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwwwww!!! Nawet nie wiesz jak bardzo wielbie to ff!! <3
    jedno z najlepszych o Niallu! I Blagam! Nie koncz go tak szybko! zajebiscie piszesz! Pozdrawiam i zapraszam do nas na 25dwma.blogspot.com <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Szkoda, że tak mało tutaj było relacji Sky-Niall, ale i tak rozdział bardzo mi się podoba *_* czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny! Zresztą jak zawsze. 4 dni temu weszłam na tego bloga.
    Następnego dnia zaczęłam czytac.
    Dziś skończyłam. Cudowne opowiadanie. Czekam na next :)) <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie no po prostu Lou jest boski! Nie wyobrażam go sobie jako ojca. XD I nie wierzę że już niedługo koniec! : '(

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiedziałam!!! Jejku <3 El w ciąży <3 Już kocham małego Tomlinsona hahah Niech Niall już wróci i pogada ze Sky :) Czekam niecierpliwie na nn <3
    Pozdrawiam Clauduśka Duśka xx.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej. Przepraszam, że spamuję, ale szukam czytelników mojego ff o Niallu Horanie. http://the-voice-of-my-heart-pl.blogspot.com/
    Proszę, przeczytaj chociaż 2 rozdziały może ci się spodoba. A jeśli nie to przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeeeju super ♡♡

    OdpowiedzUsuń