poniedziałek, 20 października 2014

16.

 - Denerwuję się.
 Louis westchnął głośno, gdy powiedziałam to kolejny raz. Właściwie była to jedyna rzecz, którą powtarzałam od pół godziny.
 - Wiemy - powiedział.
 El skarciła go wzrokiem i uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
 - Na pewno wszystko będzie dobrze.
 Przygryzłam nerwowo wargę, spoglądając w stronę Nialla, który siedział na samym końcu łóżka, chcąc znaleźć się jak najdalej od Cass, mimo tego, że pomiędzy nimi znajdowali się Louis i El.
 - Weź głęboki oddech - odezwał się Niall, uważnie mi się przyglądając.
 Odkąd tylko się tutaj znalazł, nie spuszczał ze mnie wzroku i byłam pewna, że bał się, że mogę dostać kolejnego ataku paniki. Zrobiłam to, co mi poradził i po chwili wolno wypuszczałam powietrze, próbując się uspokoić.
 Jedyne, co mnie pocieszało to, że miałam tak wspaniałych przyjaciół i nie musiałam przechodzić przez to sama.
 Po kilku godzinach odważyłam się odpisać Anabelle i teraz, gdy minęło kilka dni, szykowałam się w moim pokoju do spotkania z nią. Wciąż nie miałam pojęcia, jak to wszystko będzie wyglądać, ale spodziewałam się najgorszego.
 - Sky, wiesz, jaka jest Ana - powiedziała Cass uspokajająco. - Nigdy nie spotkałam milszej osoby od niej! I kocha Cię, jakbyś była jej siostrą, nie mogłaby być na Ciebie zła.
 Niall przewrócił oczami, myśląc, że na niego nie patrzyłam. Robił to za każdym razem, gdy Cass się odezwała, mimo tego, że starała się mi pomóc.
 Pokiwałam głową, choć nie do końca wierzyłam, w to co powiedziała. To prawda, Ana zawsze była naprawdę miłą osobą i byłyśmy ze sobą dość blisko, biorąc pod uwagę, w jakim sposób byłyśmy spokrewnione. Ale nie mogłam zgodzić się z nią, co do ostatniej kwestii, w końcu Ana miała prawo być na mnie zła.
 - Chyba powinnam się przebrać - powiedziałam, patrząc na moje odbicie w lustrze.
 Louis wydał z siebie zaskoczony okrzyk i każdy spojrzał w jego stronę ze zdziwieniem.
 - Sky potrafi mówić coś innego niż "denerwuję się"!
 El uderzyła go w ramię, Cass posłała mu groźne spojrzenie, a Niall zaśmiał się pod nosem. Mój chłopak to idiota. Zignorowałam ich, nie mogąc skupić teraz na tym uwagi, moje myśli wciąż krążyły wokół jednego tematu.
 Otworzyłam szafę i przejrzałam bluzki kolejny raz, próbując znaleźć coś innego.
 - Nie musisz się stroić na spotkanie z Aną, wyglądasz dobrze, chodź tutaj.
 Mimo słów Nialla, zostałam w tym samym miejscu i wyciągnęłam granatową koszulkę, przyglądając się jej uważnie.
 - Taa, chyba, że masz dosyć Nialla i chcesz poder... - usłyszałam, jak Louis zaczął mówić i nagle przerwał.
 Zamknęłam na chwilę oczy, wypuszczając głośno powietrze. Wiedziałam, że Louis próbował mnie rozbawić, ale nie byłam teraz w nastroju na jego głupie teksty, tym bardziej jeśli dotyczyły wdowy po moim kuzynie. Podejrzewałam, że El zamknęła go w jakiś sposób, za co byłam jej teraz naprawdę wdzięczna.
 - Myślę, że ubiorę to - rzuciłam.
 - Świetny pomysł - odpowiedziała od razu Cass.
 Normalnie zawsze krytykowała mój gust co do ubrań, dzisiaj za to zachowywała się całkiem inaczej. Przyszła tu o wiele wcześniej niż reszta i chwaliła każdą rzecz, którą na siebie ubrałam.
 Nawet się nad tym nie zastanawiając, za bardzo skupiona na dręczących mnie myślach, zdjęłam wcześniejszą koszulkę.
 - Sky! - krzyknął Niall.
 Odwróciłam się przodem w ich stronę, a Niall zerwał się z łóżka i stanął przede mną, zasłaniając moje ciało.
 - Dlaczego rozbierasz się przed Louisem?!
 Rzeczywiście nawet nie zwróciłam uwagi na to, że zrobiłam to przy nim, ale w końcu to był tylko Louis. Zresztą stanik nie różnił się bardzo od góry stroju kąpielowego.
 - Niall - zaczął Louis i zmarszczył nos z obrzydzeniem. - Jeśli myślisz, że podnieca mnie Sky w staniku, to zaraz zwymiotuję, bo jest moją młodszą siostrą.
 Nie powiedział, że jestem dla niego jak siostra lub, że patrzy na mnie właśnie w ten sposób, jak normalnie to robił. Powiedział, że jestem jego siostrą i mimowolnie się uśmiechnęłam, gdy to usłyszałam.
 - Mam nadzieję, że nie podniecają Cię żadne inne dziewczyny w stanikach - dodała El.
 Widziałam, jak Louis spojrzał na Nialla i choć nie mogłam zobaczyć twarzy mojego chłopaka, uderzyłam go w tył głowy koszulką, po czym szybko założyłam ją na siebie.
 - Za co? - zawył, odwracając się do mnie. - Nic nie powiedziałem.
 - Ale pomyślałeś - odpowiedziała za mnie El z rozbawieniem.
 Spojrzałam znowu na moje odbicie w lustrze, teraz już bardziej zadowolona z tego, jak wyglądałam. Niall oplótł mnie ramionami od tyłu i oparł policzek o bok mojej głowy.
 - Louis i ja musimy zaraz jechać.
 - Ja też muszę już wychodzić.
 Niall spojrzał w stronę lustra i uśmiechnął się lekko na nasz widok. Odwróciłam się w jego ramionach tak, żebym mogła go przytulić i przez kilkanaście sekund trzymałam go mocno przy sobie.
 - Dasz sobie radę? - spytał cicho, tak żebym tylko ja mogła go usłyszeć.
 - Tak - szepnęłam przy jego uchu.
 Pocałowałam go krótko w usta, a Louis odkaszlnął znacząco, choć było to tylko lekkie muśnięcie.
 - Wyglądasz świetnie, Sky - zapewniła mnie kolejny raz Cass.
 Przytuliła mnie i wyszła na zewnątrz, po czym El zrobiła to samo, mówiąc mi jeszcze, że wszystko będzie dobrze.
 - Głowa do góry - mruknął Louis i stuknął palcem w mój podbródek. - Powodzenia.
 Tym razem pozostał całkowicie poważny i gdy on też przytulił mnie na pożegnanie, złapałam torebkę, do której powkładałam wcześniej wszystkie potrzebne rzeczy. Niall wziął ode mnie klucz, gdy wyszliśmy z mieszkania i zamknął drzwi, gdy ja skupiałam się na moich oddechach.
 - Chodź.
 Złapał mnie za rękę, po tym gdy schował klucz do mojej torebki i zeszliśmy na sam dół klatki.
 - Zobaczymy się później - powiedział, przesuwając wolno kciukiem pod mojej dłoni.
 Pokiwałam głową, próbując się uśmiechnąć, by wiedział, że sobie poradzę.
 - Ile zajmie Wam spotkanie z menadżerem i całą resztą?
 - Za 2 godziny powinienem być w moim mieszkaniu - zapewnił mnie.
 Jego wolna dłoń złapała za mój podbródek, gdy mnie pocałował i od razu zrobiło mi się trochę lepiej.
 - Zobaczymy się niedługo.
 Gdy wyszliśmy na zewnątrz, od razu rozeszliśmy się w dwie różne strony. Wsiadłam do samochodu i zacisnęłam mocno dłonie na kierownicy. Przyszedł ten moment, którego bałam się od tak dawna. I musiałam to zrobić sama. Bez El, Cass czy Louisa. Nie mogłam też zabrać ze sobą Nialla. To było coś, co musiałam zrobić bez ich pomocy. Teraz albo nigdy, pomyślałam, gdy przekręciłam kluczyk.

*

 Zapukałam do drzwi, przypominając sobie ile razy wcześniej tutaj byłam. Ana dalej mieszkała w tym samym miejscu, choć spodziewałam się, że zmieniła mieszkanie. Miałam wrażenie, że z nerwów zwymiotuję, dlatego odeszłam kawałek i oparłam się o balustradę, odwracając wzrok od drzwi. Właściwie długo już nie otwierała, może zmieniła zdanie i nie chciała mnie widzieć.
 - Sky!
 Zamarłam, słysząc tak dobrze znany mi głos. Bałam się na nią popatrzeć, ale w końcu niepewnie wyprostowałam się i odwróciłam w jej stronę.
 Byłam przyzwyczajona do widoku jej długich włosów, dlatego pierwsze co rzuciło mi się w oczy to blond kosmyki, sięgające zaledwie jej brody. Wyglądała świetnie w krótkich i długich włosach, byłam pewna, że gdyby ogoliła się na łyso, dalej wyglądałaby cudownie.
 Nie wiem, czego dokładnie spodziewałam się zobaczyć. Na pewno wyglądała zupełnie inaczej niż kiedyś. Miała na sobie spodnie dresowe i poplamioną bluzkę, z rękawami podwiniętymi do łokci. Zastanawiałam się, czy nie zależało jej na tym, w co była ubrana przy mnie czy w ogóle. Zawsze wszystko w jej życiu było idealnie zaplanowane, a jej wygląd był nienaganny. 
 Ana musiała zauważyć moje zdziwienie jej wyglądem, bo zaśmiała się lekko i powiedziała:
 - Pomyślałam, że to bez sensu, jeśli się przebiorę, pewnie i tak zaraz się ubrudzę, znając Grace.
 - Grace? - powtórzyłam po niej.
 Ana uniosła brwi, patrząc na mnie przez chwilę w szoku i pokazała ręką, żebym weszła do środka. Jak na razie nie spełnił się żaden z moich scenariuszy. Wcale nie zaczęła na mnie wrzeszczeć ani nie uderzyła mnie, gdy tylko mnie zobaczyła. 
 - Ana - zaczęłam i zamilkłam.
 Zamknęła za mną drzwi, czekając, aż powiem coś więcej. Tak trudno było mi coś z siebie wykrztusić.
 - Tak bardzo... Cię przepraszam - udało mi się w końcu powiedzieć. - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało.
 Widziałam, jak otwiera usta, chcąc coś powiedzieć, ale gdy już zaczęłam przepraszać, to miałam jej do powiedzenia dużo więcej.
 - Wiem, że to moja wina i jeśli mnie nienawidzisz, to doskonale to rozumiem. Na Twoim miejscu nienawidziłabym mnie. To ja ją znałam i to ja wyszłam w ten zaułek i to po mnie Aiden tam przyszedł. To nie powinno było się wydarzyć i... to ja powinnam zginąć, nie on.
 Ana złapała mnie za dłoń i ścisnęła ją mocno, a ja spojrzałam na nią z zaskoczeniem przez załzawione oczy.
 - Nie chcę nigdy więcej słyszeć, jak mówisz coś takiego.
 - C-co? - wykrztusiłam, pocierając wolną ręką oczy.
 - To nie była Twoja wina, nigdy Cię za to nie winiłam i Ty też nie powinnaś tego robić. Proszę Cię nie mów, że powinnaś wtedy zginąć...
 - Ale Aiden...
 Ana uśmiechnęła się smutno i przyciągnęła mnie do siebie, po czym przytuliła mnie mocno.
 - Wiem, to nie powinno mu się przydarzyć, to nie powinno przydarzyć się nikomu. 
 Pociągnęłam nosem, wydając przy tym niezbyt kobiecy dźwięk, a Ana zaśmiała się cicho. Odsunęła się ode mnie tak, żeby móc spojrzeć na moją twarz i złapała mnie za ramiona.
 - Aiden nie chciałby, żebyś się o to obwiniała i nie chciałby, żebyśmy się tym wszystkim zadręczały.
 Czułam się okropnie, to był jej mąż, więc jego śmierć musiała boleć ją jeszcze bardziej niż mnie, a byłam teraz w całkowitej rozsypce i to Ana musiała mnie pocieszać.
 - Przepraszam - mruknęłam.
 Ana uśmiechnęła się, ale dalej mogłam zobaczyć ukrytym w tym smutek. Pokiwała głową, przyglądając mi się z troską.
 - Więc kim jest Grace? - spytałam.
 Zamrugałam kilka razy, pozbywając się zebranych w oczach łez i uśmiechnęłam się niepewnie. Uśmiech Any tylko się poszerzył, gdy usłyszała moje pytanie.
 - Nie mogę uwierzyć, że jeszcze jej nie poznałaś.
 Zmarszczyłam brwi, myśląc, kim mogła być ta cała Grace, gdy to do mnie dotarło. Dziecko Any i Aidena.
 Ana weszła do salonu, a ja niepewnie poszłam za nią, uświadamiając sobie, jak głupia byłam. Tak bardzo skupiałam się na tym, że Ana może być na mnie zła, że nie pomyślałam w ogóle o ich dziecku.
 Gdy wyjechałam z Londynu, Ana była jeszcze w ciąży i jeśli dobrze pamiętałam, miała urodzić za jakieś 2 miesiące.
 - Sky, poznaj Grace Carter.
 Spojrzałam na dziewczynkę w jej ramionach, która spoglądała w moją stronę nieśmiało.
 - Gracey, to Twoja ciocia, Sky.
 Ana kiwnęła do mnie głową, żebym podeszła bliżej, bo zatrzymałam się w drzwiach, bojąc się zrobić choć krok bliżej. Nie widziałam zbyt dużo małych dzieci, ale wiedziałam, że Grace była śliczna. Miała falowane blond włosy zebrane w dwa małe kucyki i ubrana była w bluzkę w kwiatki. Wyglądała jak mały aniołek.
 Zrobiłam kilka kroków w ich stronę i mogłam zauważyć jej szare oczy, takie same jak miał Aiden.
 - Powiedz "cześć", Gracey.
 Grace wtuliła się bardziej w Anę i powiedziała niewyraźnie:
 - Ceść.
 - Hej - odpowiedziałam z uśmiechem.
 Ana postawiła ją na podłodze, gdzie od razu usiadła na kocu rozłożonym na środku pokoju i wyciągnęła ręce w stronę lalki. Usiadłam z boku, zachowując między nami trochę odległości, nie chcąc jej przestraszyć. Ok, może właściwie to ja trochę się jej bałam. Nigdy nie wiedziałam, jak obchodzić się z z tak małymi dziećmi.
 - Jest bardzo podobna do Aidena...
 Ana uśmiechnęła się smutno i pokiwała głową, zgadzając się ze mną, po czym zajęła miejsce obok Grace.
 - Jest śliczna - dodałam.
 Grace uniosła na mnie głowę i przyglądała mi się chwilę, jej szare oczy rozszerzone lekko z ciekawości. Po chwili wyciągnęła do mnie jedną ze swoich lalek, a Ana pokiwała zachęcająco głową, widząc moje zaskoczenie.
 Następne 3 godziny spędziłam, bawiąc się z tym uroczym dzieckiem i rozmawiając z Aną o wszystkim, co się u nas wydarzyło. I było prawie tak jak kiedyś, jedyną różnicą było towarzystwo Grace, którą od razu pokochałam. I mimo moich słabych zdolności do zabawiania dzieci, wyglądało na to, że ona też mnie polubiła.
 Nie mogłam się doczekać, aż poznam ją z Niallem.

*

 Opierałam się o ścianę, gdy czekałam, aż Niall otworzy mi drzwi, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Grace była tak słodka i urocza, że nie można było mieć jej dosyć. Już zastanawiałam się, kiedy znowu mogłabym odwiedzić ją i Anę.
 Niall otworzył drzwi i gdy tylko go zobaczyłam, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, po czym weszłam do środka mieszkania. Nie czekając na niego, opadłam na kanapę w salonie, gdzie zrzuciłam buty na podłogę i skrzyżowałam przed sobą nogi.
 - Wnioskuję, że wszystko poszło świetnie?
 Spojrzałam w stronę Nialla, który wszedł za mną do salonu i zajął miejsce obok.
 - Tak, poszło świetnie - odpowiedziałam, kiwając przy tym głową, po czym dodałam z entuzjazmem: - Musisz poznać Grace, jest cudowna!
 Niall uniósł brwi ze zdziwieniem i sięgnął po moją dłoń, co robił często, gdy siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
 - Grace?
 - Córka Any.
 Na jego twarzy od razu pojawiło się zrozumienie i uśmiechnął się w moją stronę. Zaczęłam opowiadać mu wszystko o tym, co wydarzyło się na spotkaniu w jak najmniejszych szczegółach. Nie wyglądało na to, żeby Niall miał coś przeciwko i słuchał mnie z zainteresowaniem, nawet gdy wymieniałam, co dokładnie Grace zjadła na kolację.
 - Więc przynajmniej Ana mnie nie nienawidzi - skomentowałam, gdy skończyłam mówić.
 - Przynajmniej ona? Kto Cię nienawidzi?
 Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziałam i że nie opowiedziałam Niallowi o całej tej sytuacji z Sethem. 
 - Seth - odpowiedziałam, nie widząc sensu w tym, by skłamać.
 W końcu kiedyś ustaliliśmy, że nie będziemy niczego przed sobą ukrywać i mimo tego, że było to dawno, wciąż się tego trzymaliśmy.
 - Seth na pewno Cię nie nienawidzi, on po prostu... - zaczął Niall, ale mu przerwałam.
 - Powiedział mi to, powiedział, że mnie nienawidzi.
 Niall zacisnął usta w linię, nie wiedząc, jak na to odpowiedzieć. Westchnęłam cicho i przysunęłam się bliżej niego, opierając głowę na jego ramieniu.
 - Przejdzie mu to, nie obiecuję, że za dzień czy dwa, ale kiedyś na pewno będzie tego żałował.
 - Możemy teraz o tym nie rozmawiać? - spytałam cicho.
 Miałam naprawdę dobry humor, a teraz to wszystko zniknęło, gdy tylko pomyślałam o moim bracie. 
 - Jasne.
 Niall pocałował mnie w skroń, na co uśmiechnęłam się i przekręciłam głowę bardziej, by łatwiej było mi na niego patrzeć.
 - Jak Twoje spotkanie?
 Od razu zauważyłam, że Niall nie chciał odpowiedzieć na to pytanie, więc podniosłam głowę i przesunęłam kciukiem po jego dłoni.
 - Muszę Ci coś powiedzieć.
 - Ok - odpowiedziałam niepewnie, starając się zachować spokój.
 Te słowa zazwyczaj nie znaczyły nic dobrego, a to jak zachowywał się Niall niczego nie polepszało.
 - Spytali, czy naprawdę jesteśmy znowu razem i powiedziałem, że to prawda.
 Pokiwałam głową, dając mu znać, że słucham tego, co mówi.
 - Nie chcą, żebyśmy potwierdzili to publicznie. Chcą, żebym wszystkiemu zaprzeczał - powiedział, a widząc moją minę, szybko dodał: - Tylko na jakiś czas, póki ta cała sprawa z Antonem nie przycichnie. Zresztą i tak nie chcieliśmy ogłaszać teraz tego fanom, prawda?
 Nie chciałam już mówić mu, że jego fani zawsze będą pamiętać o tej cholernej sytuacji i postanowiłam to przemilczeć. Niall miał rację i tak nie chcieliśmy teraz ogłaszać, że byliśmy razem, choć sporo osób już to podejrzewało. W sieci pojawiły się nasze wspólne zdjęcia, bo nie byliśmy zbyt dyskretni, ale na żadnym z nich nie było widać, żebyśmy się całowali lub trzymali za ręce. 
 Skoro wcześniej chciałam, by nasz związek był w sekrecie przed mediami i fanami, to dlaczego teraz czułam się tak bardzo rozczarowana? 
 - Prawda - odpowiedziałam w końcu, unikając spojrzenia Niallowi w oczy.
 - Nie masz nic przeciwko temu?
 To było głupie, nie mogłam być smutna z tego powodu, nie powinno mi przecież na tym zależeć. To nic takiego, wszystko dotychczas układało się między nami świetnie i może właśnie było tak dlatego, że nasz związek nie był publicznie potwierdzony.
 - Jasne, nie ma sprawy.
 Niall nagle zerwał się z kanapy, a ja podążyłam za nim wzrokiem ze zdziwieniem, widząc, jak otworzył szafkę.
 - Co robisz?
 - Musiałaś trochę czekać, zanim otworzyłem drzwi.
 To co teraz powiedział, nie miało żadnego związku z moim pytaniem.
 - Mam coś dla Ciebie.
 Niall poszedł do mnie powoli, uśmiechając się szeroko i kucnął przed kanapą tak, że znajdował się na wprost mnie.
 - Zamknij oczy i wystaw rękę.
 - O nie - powiedziałam od razu. - To pewnie pułapka i ściągniesz spodnie, a na rękę dasz mi...
 Niall zaczął się śmiać, a ja przerwałam mówić, gdy sama zrobiłam to samo, nie mogąc się powstrzymać, gdy słyszałam jego śmiech.
 - Nie zrobię tego, zamknij oczy.
 Westchnęłam głośno, ale zrobiłam, o co mnie prosił i wyciągnęłam rękę do przodu. Poczułam, jak umieścił coś chłodnego na mojej dłoni, ale nie byłam pewna, co to było.
 - Ok, możesz otworzyć.
 Spojrzałam na przedmiot w mojej dłoni, którym był klucz. Zamrugałam kilka razy, uniosłam wzrok na Nialla, a potem znowu popatrzyłam na klucz.
 - Do Twojego mieszkania?
 Niall pokiwał głową, przygryzając wargę, gdy obserwował moją reakcję. Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy i zarzuciłam mu ręce na szyje, przyciągając go bliżej mnie, tak że praktycznie się na mnie położył.
 - Wow - mruknęłam, nie będąc w stanie sklecić całego zdania.
 - Pomyślałem, że Ci się przyda i możesz przychodzić tu kiedy tylko chcesz, nawet gdy mnie nie będzie, możesz tu zostawać. Nie mam nic przeciwko, właściwie to podoba mi się myśl, że gdy będę w trasie, to będziesz właśnie tutaj.
 Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go mocno, na co Niall od razu odpowiedział tym samym.
 - Wiesz, że będę robić tu szalone imprezy? - szepnęłam przy jego ustach.
 Ten dzień był dla mnie jak istny rollercoaster. Zaczęło się od stresowania, później pojawiła się radość, a gdy nadszedł chwilowy smutek, Niall jak zawsze potrafił zrobić coś takiego, że mój humor całkowicie się zmieniał. 
 Nieważne co złego i przygnębiającego działo się wcześniej, o ile pod koniec  dnia trzymał mnie mocno przy sobie. I nie chciałam, żeby kiedykolwiek puścił.

*

Siall <3

15 komentarzy:

  1. o ja pierdziele!!! świtny rozdział fajnie, że Anabell nie jest zła na Sky. Niall mnie rozwalił jest taki romantyczny dal klucze od jego mieszkania Sky chciałąbym by mój chłopak też był taki:)) czekam na nexta:))

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie Siall <3 /Mii

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodasz Ane i Grace do bohaterów? :))/Mii

    OdpowiedzUsuń
  4. Siall Siall i jeszcze raz Siall ♥♥♥ tak słodko *_* Ana nie jest zła na Sky i bardzo dobrze :) ciekawi mnie jeszcze kiedy Seth się opamięta... czekam na next :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :) Tak,czułam, że to spotkanie będzie zaliczać się do udanych jednak myślałam, że płeć dziecka będzie inna... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział:) a jak niall dał sky klucz to myślałam, że się do niego przeprowadzi haha. Czekam na 17:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opowiadanie i ten rozdział ;3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że Ana nie ma pretensji do Sky:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział <3 Siall ♥
    Akcja przy Louis'ie boska ^^
    Dobrze że Ana nie jest zła na Sky
    A Niall jest taki słodki ♥ I dał jej klucze do mieszkania ♥

    OdpowiedzUsuń