wtorek, 28 października 2014

17.

 Nie mogłam się powstrzymać od spoglądania co chwilę na klucz, który obracałam w dłoni. Niall dał mi go dzień wcześniej, czym byłam naprawdę podekscytowana, więc musiałam pochwalić się tym Louisowi. Chyba miał mnie już dosyć po tym, jak przez godzinę wychwalałam mojego chłopaka i mówiłam o tym, co to mogło dla nas znaczyć.
 - Znowu to robisz.
 - Co? - spytałam, unosząc na niego wzrok.
 - Uśmiechasz się do tego klucza, jakbyś była pedofilem, a on dzieckiem.
 Louis posłał w moją stronę niewinny uśmiech, a ja skrzywiłam się i schowałam klucz do kieszeni. Automatycznie odechciało mi się na niego patrzeć.
 - Jesteś obrzydliwy - mruknęłam.
 - Ja? Ty to robiłaś! - zawołał z całkowicie poważną miną.
 Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem, nie mając zamiaru zagłębiać się w tę dziwną rozmowę. Louis zaczął szukać czegoś w półce, a ja sprawdziłam telefon. O dziwo miałam kilka SMS-ów i nie wszystkie były od Nialla, czego się spodziewałam. Dostałam wiadomość od Jess, choć nie dawałam jej swojego numeru i na pewno musiał zrobić to Niall. Pytała, czy miałam ochotę pójść z nią na zakupy i choć szczerze tego nienawidziłam, zdawałam sobie sprawę z tego, że chciała w ten sposób się do mnie zbliżyć. Oprócz tego Luke napisał mi, że Michael miał właśnie zamiar zjeść ogromną pizzę. Zaśmiałam się lekko, notując w myślach, że gdy będę u nich jutro, Michael będzie musiał poćwiczyć więcej niż reszta. 
 Niall za to wysłał mi parę wiadomości, w których namawiał mnie, żebym "zostawiła żałosny tyłek Louisa i przyszła do mojego najcudowniejszego chłopaka". Zdecydowanie źle znosił samotne siedzenie w mieszkaniu, gdy nie miał żadnego zajęcia. Gdy tylko usłyszał, że miałam zamiar iść do Louisa w ich wolny dzień, udawał, że się na mnie obraził, póki nie obiecałam mu, że od wieczora będę tylko jego.
 Gdy odpisałam wszystkim, odłożyłam telefon obok i spojrzałam w stronę Louisa, który zamknął właśnie mocno szufladę.
 - Tak właściwie to gdzie jest El?
 - Po co Ci El, gdy masz mnie!
 Louis praktycznie położył się na mnie i pisnęłam głośno, gdy przygniótł mnie do materaca. Zepchnęłam go na bok, przy czym prawie spadł z łóżka i posłał mi urażone spojrzenie.
 - Jest ze swoją znajomą. Właściwie to ciesz się, że jej nie ma.
 - Dlaczego? - spytałam.
 Louis westchnął teatralnie, a ja uniosłam brwi, spoglądając na niego ze zdziwieniem.
 - Ostatnio jest jeszcze bardziej denerwująca niż zawsze.
 - Louis! - krzyknęłam z rozbawieniem.
 Właściwie nie zdziwiło mnie bardzo, że to powiedział. El i Louis byli tym typem pary, która ciągle sobie dogryzała i żartowała z siebie. Dla niektórych mogło wyglądać to dziwnie, jakby się nie lubili lub byli pokłóceni, ale każdy kto dobrze ich znał, wiedział, że ta dwójka nie mogłaby bez siebie żyć.
 - Co chwile ma jakieś humorki, robi mi wyrzuty o nic, po czym nagle zaczyna płakać - powiedział, po czym dodał: - I wyjada całe jedzenie.
 - Może jest w ciąży - zażartowałam.
 Nie spodziewałam się, że Louis zblednie na moje słowa i wytrzeszczy oczy, wyglądając na przerażonego samą myślą o tym.
 - Żartowałam - powiedziałam szybko.
 - O Boże...
 Louis przesunął ręką po swoich włosach, dalej z tym samym wyrazem twarzy.
 - Właściwie ostatnio chyba trochę przytyła.
 - Um... - mruknęłam, nie wiedząc, co na to powiedzieć. - Musisz z nią porozmawiać.
 Choć na początku tylko żartowałam, to teraz gdy więcej o tym myślałam, może naprawdę właśnie tak było. To znaczy jeśli to, co mówił Louis rzeczywiście było prawdą. Gdy ja widziałam ją ostatni raz, wydawało mi się, że zachowywała się tak jak zawsze.
 - Ok, spytam ją o to - odezwał się w końcu.
 - Nie możesz pytać jej, czy jest w ciąży! - zawołałam od razu.
 Już wyobrażałam sobie reakcję El, gdyby ją o to spytał, a okazałoby się, że to nieprawda.
 - Jestem na to za młody...
 Louis położył się na łóżku i zakrył twarz dłonią, a ja zaśmiałam się cicho.
 - Louis, masz 25 lat.
 - Dokładnie - skomentował.
 Może i 25 lat to nie było, aż tak mało, jeśli chodziło o posiadanie dziecka, ale Louis mentalnie zachowywał się, jakby miał 16 lat.
 - Nie mówmy już o tym - dodał po chwili.
 - Ok i tak to był tylko głupi żart, pewnie wcale nie jest w ciąży.
 Właściwie mimo często dziecinnego zachowania Louisa, potrafiłam wyobrazić go sobie jako ojca. Widziałam, jak świetnie obchodził się ze swoim młodszym rodzeństwem, więc i z własnym dzieckiem mógł sobie poradzić. Jeśli El naprawdę byłaby w ciąży.
 - Myślałem, że to Ty i Niall pierwsi będziecie mieć dziecko z nas wszystkich.
 Zaczęłam szaleńczo kaszleć, gdy to usłyszałam, a Louis spojrzał na mnie jak na idiotkę. Czy on właśnie powiedział to, co myślę, że powiedział?
 - Co? - wykrztusiłam.
 - Wyglądacie na tę parę, która zrobiłaby "ups, zapomniałem o prezerwatywie" i "ups, a ja zapomniałam brać tabletki przez ostatni tydzień".
 Popchnęłam go mocno, próbując zepchnąć go z łózka, ale Louis pociągnął mnie tak, że jakimś cudem to ja wylądowałam na podłodze zamiast niego.
 - Nienawidzę Cię - syknęłam z mojego miejsca obok łóżka.
 - Nie myl miłości z nienawiścią - odpowiedział z całkowicie poważną miną.
 Louis oparł się łokciami o krawędź materaca, tak żeby móc na mnie patrzeć. Nawet nie próbowałam się podnieść, pozostając na podłodze i mrużąc na niego oczy.
 - Poskarżę się Niallowi.
 - Uuu, tak bardzo się boję - zakpił.
 - Poskarżę się El! - zawołałam.
 Od razu zniknął jego pewny siebie uśmieszek i pokiwał głową, dając mi znać, że wygrałam. Podniosłam się powoli z podłogi i skrzywiłam się, gdy poczułam, jak bolał mnie tyłek od upadku.
 - Jadę do Nialla.
 - Już?! - zawołał z rozczarowaniem i zerwał się z łóżka. - Dopiero przyszłaś.
 Sięgnęłam po mój telefon i sprawdziłam godzinę, po czym schowałam go do kieszeni spodni.
 - Byłam tu kilka godzin, głupku.
 Pstryknęłam Louisa w nos, na co zrobił niezadowoloną minę i odepchnął moją rękę. Odprowadził mnie do drzwi, gdzie założyłam trampki i przełożyłam pasek od torebki przez ramię.
 - Powodzenia jutro.
 Chłopcy mieli wystąpić na ceremonii rozdania nagród i byli nominowani w kilku kategoriach. Niall powiedział, że planował zabrać mnie ze sobą, póki nie usłyszał, że nasz związek nie może być na razie publiczny. Gdybym w ogóle nie wiedziała, że miałam okazję tam pójść, to nawet bym o tym nie pomyślała, ale gdy dowiedziałam się, że była taka możliwość, czułam się rozczarowana.
 - Będziesz nas oglądać?
 Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi, wychodząc już na korytarz.
 - Taa, będę siedzieć przed ekranem laptopa.
 Louis zaśmiał się lekko, a ja poczułam, jak mój telefon wibruje w kieszeni. Byłam pewna, że to Niall chciał się dowiedzieć, kiedy wreszcie do niego przyjadę, dlatego szybko pożegnałam się z Louisem, który na sam koniec musiał jeszcze krzyknąć:
 - Zabezpieczajcie się!

*

 Siedziałam przed laptopem, uważnie obserwując każdą osobę, która wysiadała z samochodu i szła czerwonym dywanem. Nie mogłam przepuścić momentu, w którym pokażą One Direction. Cass wróciła z kuchni z miską popcornu i postawiła ją na kanapie obok mnie, po czym zajęła miejsce z drugiej strony.
 - Dalej nic?
 - Nie, ale Niall napisał mi, że zaraz tam będą - odpowiedziałam.
 Cass zaproponowała, żebym przyszła do niej i obejrzymy to razem na jej laptopie, skoro i tak obie miałyśmy zamiar robić to samo przez najbliższe kilka godzin. 
 - Są, są!
 Rzeczywiście Louis i El właśnie wyszli z samochodu, a chwilę po nich mogłyśmy zobaczyć Liama i Sophię. Kolejni byli Harry i Jess, którzy wywołali trochę więcej zamieszania, skoro nawet nie byli jeszcze oficjalnie parą, a ostatni pojawili się Zayn i Niall. Wszyscy wiedzieli, że Zayn później będzie siedział z Perrie, która póki co była ze swoim zespołem. Niall był jedynym z ich całej grupy, który nie miał partnerki.
 - Biedny Niall - mruknęła Cass.
 - Nie przesadzaj - powiedziałam, kręcąc głową. - Niall jak zawsze będzie rozmawiał z każdą napotkaną osobą, nic mu nie będzie.
 - Dobrze, że nie kazali mu pójść z jakąś inną laską - dodała.
 - Co, dlaczego mieliby to zrobić? - spytałam ze zdziwieniem.
 Cass spojrzała na mnie z niedowierzaniem, jakby odpowiedź na to pytanie była oczywista i powinnam doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
 - Zawsze tak robią w fanficach!
 Patrzyłyśmy na siebie przez dłuższą chwilę bez słowa i w końcu wróciłam wzrokiem do ekranu, mamrocząc pod nosem: "co do cholery".
 - Nie czytam nigdy opowiadań, gdzie Niall jest tym głównym kolesiem - dodała.
 - Ok... um, dzięki? - odpowiedziałam niepewnie.
 - To znaczy, teraz już nie czytam - powiedziała szybko, ale nie byłam pewna, czy mówiła szczerze.
 Pokiwałam głową,próbując skupić się na ekranie przede mną, nie było już nigdzie widać chłopców. Cass sięgnęła po laptopa i weszła na twittera, gdzie znalazła już jeden krótki wywiad. Nie miałam pojęcia, jak ludzie znajdowali takie rzeczy, gdybym została sama w domu, pewnie nie mogłabym nic znaleźć.
 Zanim Cass zdążyła włączyć filmik, otworzyły się drzwi jej pokoju i do środka weszła osoba, której w ogóle nie spodziewałam się dzisiaj zobaczyć. Chris.
 - Cass, nie mówiłaś, że tutaj przyjdzie - powiedziałam, starając się zachować spokój.
 - Hej, Sky.
 Nie odpowiedziałam nic na powitanie Chrisa i spojrzałam na Cass z wyrzutem.
 - Mówiłam mu, że jestem zajęta! - zawołała od razu i odwróciła się w jego stronę. - Chris, mówiłam Ci, że jestem zajęta.
 Chris wzruszył ramionami z leniwym uśmiechem na twarzy i opadł na miejsce obok niej. Pocałował ją w policzek, na co odwróciłam się w drugą stronę, nie chcąc dłużej na to patrzeć.
 - Co u Ciebie, Sky?
 Chciałam odpowiedzieć mu czymś niemiłym, ale widząc minę Cass, postanowiłam się powstrzymać.
 - Wszystko świetnie.
 - Dalej jesteś z tym... tym... - zaciął się i spojrzał w stronę Cass.
 - Niallem - podpowiedziała mu.
 Przewróciłam oczami, już mając po dziurki w nosie jego towarzystwa. Jak mogłam kiedyś chodzić z tym gościem? A co gorsza, jak Cass mogła się z nim umawiać?
 - Tak, jesteśmy razem i nie mogłabym być z tego powodu szczęśliwsza.
 Chris pokiwał wolno głową, a Cass rzuciła mi dziwne spojrzenie, ale nic sobie z tego nie robiłam. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby, gdybym po prostu poszła do domu. Albo jeszcze lepiej - do mieszkania Nialla.
 - Ok, obejrzyjmy ten wywiad! - zawołała Cass z udawanym entuzjazmem.
 Wiedziałam, że Cass stresowała ta cała sytuacja i chciała, żebyśmy się dogadali, ale trudno było mi zapomnieć o wszystkim, co zrobił Chris. Dla jej dobra postanowiłam zostać jeszcze chwilę dłużej i starać się być miłą.
 - Ach, zapomniałem, oglądacie te całe nagrody?
 Prychnęłam pod nosem, słysząc pytanie Chrisa. Dokładnie, oglądałyśmy nagrody...
 Cass powiedziała mu, co to dokładnie było i wreszcie włączyła filmik. Uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam całą piątkę. Obok nich stała ładna blondynka z mikrofonem, od razu przeszła do zadawania im pytań i wydawała się całkiem sympatyczna.
 Niall wyglądał cholernie seksownie i bałam się, że zaraz zacznę ślinić się na jego widok. 
 - Ten twój to ten, co nie?
 Chris wskazał palcem na Nialla, dotykając przy tym ekranu, Cass odsunęła jego rękę i wytarła to miejsce rękawem koszulki.
 - Tak, to on - odpowiedziałam, nie patrząc w jego stronę.
 Nie usłyszałam nawet, co Harry odpowiedział na pierwsze pytanie. Oczywiście mogłam to przewinąć albo włączyć sobie później filmik od początku, ale wolałam złościć się na Chrisa.
 - A to ten koleś, co...
 Tym razem pokazał na Louisa i odwróciłam się w jego stronę, posyłając mu mordercze spojrzenie. Dokładnie wiedziałam, co chciał powiedzieć. To ten koleś, którego jego kumple pobili przed klubem.
 - Tak, to on i jeśli jeszcze raz na niego chociaż pokażesz, to mogę Ci obiecać, że kopnę Cię pomiędzy nogi... kolejny raz.
 Cass wyglądała na rozdartą, nie wiedząc czy zgodzić się ze mną, czy bronić Chrisa i w końcu zawołała:
 - Zayn wygląda super!
 Chris spojrzał na nią z niezadowoleniem, a ja wróciłam wzrokiem do ekranu, próbując wreszcie skupić się na tym, co mówili.
 - Więc czterech z Was ma dzisiaj partnerki, prawda?
 O nie, tylko nie to. Widziałam już jak spojrzenie dziennikarki kieruje się na Nialla, który uśmiechnął się do niej na pozór przyjaźnie. Ona na pewno dała się na to nabrać, ale ja widziałam, że Niall nie czuł się komfortowo, wiedząc, co zaraz nastąpi.
 - Niall, przyszedłeś sam?
 - Tak, chciałem zabrać moją mamę, ale niestety się nie zgodziła - zażartował, a na koniec udawał, że ociera łzę z pod oka.
 Zaśmiałam się lekko i mogłam poczuć na sobie wzrok Chrisa, który pewnie zastanawiał się, dlaczego Niall nie wziął mnie.
 - Nie miałeś na oku nikogo innego? - spytała dziennikarka, nie odpuszczając Niallowi.
 - Mnie, ale byłem już zajęty - mruknął Harry z poważną miną.
 Niall uśmiechnął się do niego z rozbawieniem, podejrzewałam, że był naprawdę wdzięczny za jego pomoc. Dziennikarka nie wyglądała na zadowoloną takim obrotem spraw.
 - A co z Twoją byłą dziewczyną, Skyler Carter?
 Przygryzłam paznokieć ze zdenerwowania, czekając, co teraz się wydarzy. Wiedziałam, że Niall musi zaprzeczać temu, że jesteśmy razem.
 - Tak jak powiedziałaś, to moja była dziewczyna - powiedział, unikając konkretnej odpowiedzi.
Reszta chłopców wyglądała, jakby równie mocno jak Niall chcieli już stamtąd pójść i Liam już otwierał usta, żebym coś powiedzieć, gdy dziennikarka znowu się odezwała.
 - Nie jesteście znowu razem?
 - Nie jesteśmy - odpowiedział Niall, uśmiechając się do niej sztucznie.
 - Myślę, że i tak do siebie nie pasowaliście - dodała jak gdyby nigdy nic.
 Niall uniósł brwi, ale po chwili wolno pokiwał głową.
 - Też tak myślę.
 Cass wypuściła z siebie głośno powietrze, a ja dalej wpatrywałam się w ekran, choć filmik już się skończył. Nie musiał tego mówić. Czy on w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, co zrobił? Jak kiedykolwiek chciał ogłosić przed swoimi fankami, że znowu jesteśmy razem, skoro powiedział na wywiadzie, że zgadza się co do tego, że do siebie nie pasowaliśmy?
 - Um, to nic takiego - powiedziała Cass niepewnie.
 Odwróciłam się w ich stronę i mogłam zobaczyć rozbawioną minę Chrisa, który powstrzymywał się, żeby nie zacząć się śmiać.
 - I po co kłamałaś, że ze sobą chodzicie? - spytał.
 - Chris... - zaczęła Cass.
 - Nie kłamałam - odpowiedziałam chłodno.
 Nie miałam nawet ochoty mu się tłumaczyć i tak pewnie uważałby, że to wszystko sobie wymyśliłam.
 - W takim razie... - mruknął i uśmiechnął się w moją stronę kpiąco. - Jesteś pewna, że on wie, że jest Twoim chłopakiem?
 Cass wymamrotała coś, co brzmiało jak: "miałeś być miły", ale nawet nie zwróciłam na nią uwagi, jedyne co teraz widziałam to Chris i miałam ochotę uderzyć jego głową o stół.
 - Zamknij się, po prostu się zamknij.
 - Oww, dlaczego musisz być taka niemiła?
 Wysunął do przodu dolną wargę, udając smutnego, gdy jego oczy dalej błyszczały z rozbawienia.
 - Chris, przestań! - zawołała Cass.
 - Nie będę z Tobą o tym rozmawiać - powiedziałam w końcu.
 Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi, nie mając zamiaru więcej siedzieć w jego towarzystwie. Już i tak źle się czułam z powodu tego głupiego wywiadu, nie potrzebowałam jeszcze, żeby Chris mnie dołował. Mimo tego, że trochę zdenerwowało mnie to, co powiedział Niall, jedyne na co miałam teraz ochotę, to położyć się w jego łóżku.
 - Sky, co robisz? - spytała szybko Cass.
 - Idę stąd, nie mam zamiaru siedzieć z tym...
 - No nie bądź taka, tylko żartowałem - rzucił Chris.
 - Sky, nie idź... - dodała Cass.
 Wiedziałam, że opuszczę występ chłopaków, ale zawsze mogłam obejrzeć to później. Miałam wrażenie, że głowa zaraz mi eksploduje i do tego wszystkiego zaczął dzwonić mój telefon. Idealne wyczucie czasu, nie ma co, tylko tego mi teraz brakowało. Nie kłopocząc się z tym, żeby odpowiedzieć któremukolwiek z nich, wyciągnęłam telefon z kieszeni. Naprawdę miałam ochotę usłyszeć głos Nialla, ale wiedziałam, że nie mógłby teraz do mnie zadzwonić.
 Choć myślałam, że nie mogło być już gorzej, to zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam, kto do mnie dzwonił. Nie byłam nawet pewna, dlaczego dalej miałam jego numer, powinnam usunąć go już dawno. I dlaczego do cholery nagle postanowił do mnie zadzwonić?
 Połączenie zostało przerwane i miałam nadzieję, że może była to tylko jakaś pomyłka. Od razu jednak telefon zaczął dzwonić z powrotem, a imię Antona znowu pojawiło się na ekranie.

*

czego znowu może chcieć ten Anton...

ups, kocham Louisa.

w sobotę minął rok, odkąd dodałam tutaj 1. rozdział!
nie mogę uwierzyć, że tyle czasu już minęło.
dzięki wszystkim, którzy czytają to opowiadanie <3

9 komentarzy:

  1. Niemaczasunaspacje.
    Co do rozdziału to szykuj sobie trumnę ! Za kończyłaś w takim momencie że ohh .
    Dlatego jeszcze z większą niecierpliwością czekam na następny rozdział :)

    Gratuluję z okazji rocznicy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham to ff <3 Dodaj szybciutko nexta ;3 ta niepewność co dalej dobija mnie ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Już rook?:o świetny rodział sjsjamsjs chris........dupek:/ a przerwałaś w takim momencie, że ughhh można cię udusić! Ale i tak cie kochamy💞 czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. 100 lat, 100 lat niech żyje, żyje nam!
    Rozdział jest świetny! Uwielbiam teksty Lou.. dawaj go więcej!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, ale szybko zleciał ten rok! A co do rozdziału-zajebisty! Ale mnie teraz zżera ciekawość co chciał Anton... a Niall faktycznie mógł nie dodawać tego, że też tak myśli... to takie smutne :( ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży ♥ czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Sky:( Niall nie chciał jej zranić napewno nienaumyślnie 😭 ogłoszą światu ze znów są razem ❤️ Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  7. ble, nie mogę zrozumieć dlaczego Cass jest z Chrisem .. taki z niego palant -.-
    Sky taka biedna :(

    OdpowiedzUsuń