niedziela, 5 lipca 2015

rozdział bonusowy nr 2

pewnie większość osób już praktycznie zapomniała o tym ff, ale jeśli ktoś czekał na ten rozdział (przez to, że napisałam na moim opowiadaniu o Louisie, że to dodam), to wybaczcie, że zajęło mi to tak długo. napisałam połowę tego w maju, a później jakoś tak wyszło, że nigdy nie miałam kiedy się za to zabrać.
napiszę jeszcze jedną część, bo nie mogę opuścić perspektywy Aidena, skoro napisałam reszty, ale przypuszczam, że też zbyt szybko się to nie pojawi!

*

Ian

 Uśmiechnąłem się z zadowoleniem, widząc datę na ekranie mojego telefonu. Właśnie minął rok, odkąd Hannah wreszcie zgodziła się zostać moją dziewczyną, po długim czasie mojego starania się o to. Jeszcze wcześniej zanim zorientowałem się, że mi się podoba, mama była przekonana, że lubię ją bardziej niż zwykłą koleżankę. Choć ja się tego wypierałem, dalej nie dawałem jej spokoju i denerwowałem ją, ile tylko mogłem.
 Póki nie uzmysłowiłem sobie, że może jednak mama miała rację i tak naprawdę wszystko to robiłem, żeby zwrócić na siebie uwagę Hannah. Rodzice byli zadowoleni, gdy zaczęliśmy ze sobą chodzić, mówiąc, że nie mógłbym znaleźć nikogo lepszego. Za to Louis wyglądał, jakby miał ochotę mnie zabić i przeprowadził ze mną wtedy długą, bardzo niekomfortową rozmowę, o której nie chciałem nawet pamiętać.
 Wzdrygnąłem się na samo wspomnienie o tym i schowałem telefon do kieszeni spodni, po czym zabrałem z łóżka torebkę z prezentem. Zszedłem na dół, na chwilę wchodząc do kuchni, żeby napić się czegoś przed wyjściem.
 - Wszystkiego najlepszego - powiedział bezbarwnym głosem Aiden ze swojego miejsca przy stole.
 Spojrzałem na moment w tamtą stronę i zmrużyłem oczy, widząc, że obok niego siedział Dylan. Koleś, który od trzech miesięcy był w zespole mojego brata, a od dwóch oficjalnie chodził z moją małą siostrą. Nie znałem go zbytnio, nie wiedziałem, jaki jest, ale nie do końca podobało mi się to, że był jej chłopakiem.
 Był od niej starszy o całe trzy lata, nosił koszulki z logo metalowych zespołów, miał tatuaże i kolczyka w uchu. Wyglądał na kogoś, kto chodził na imprezy i nie wracał do domu przez cztery dni, a jego ulubionym hobby było przesypianie się z przypadkowymi laskami. Ok, może trochę przesadzałem... Po prostu troszczyłem się o moją siostrę, tym bardziej że nigdy wcześniej nie była w związku.
 - Masz urodziny? - spytał Dylan z zaskoczeniem i uśmiechnął się do mnie nieznacznie. - Wszystkiego najlepszego, stary.
 - Dziewiętnaste, a poza tym ma rocznicę ze swoją dziewczyną - wytłumaczył mu Aiden, zanim w ogóle zdążyłem się odezwać.
 Złapałem butelkę wody z blatu i wziąłem z niej kilka dużych łyków, a później odłożyłem ją z powrotem na miejsce. Aiden skrzywił się z obrzydzeniem, poprawiając okulary na swoim nosie.
 - Gdzie rodzice? - odezwałem się w końcu, ignorując to, co wcześniej do mnie mówili.
 - Pojechali do wujka Liama.
 Pokiwałem głową, a Aiden podniósł się i przeciągnął, pokazując Dylanowi, że powinni już iść.
 - Gdzie Vi? - spytałem jeszcze mojego brata, zanim mógł stąd wyjść.
 Wcześniej byłoby to dla mnie oczywiste, że po prostu siedziała w swoim pokoju, ale biorąc pod uwagę, że był tu jej chłoptaś, już dawno zeszłaby do niego. A skoro jej tu nie było...
 - Śpi - odpowiedział Dylan, choć to nie do niego kierowałem moje pytanie. - Nie wie, że tutaj jestem, a my musimy trochę poćwiczyć.
 - Taa, jakby tylko go zobaczyła, to już nie odzyskałbym mojego wokalisty do końca dnia - skomentował Aiden i popchnął go lekko przed siebie w stronę wyjścia z kuchni.
 Z całej trójki członków zespołu, to Aiden traktował to wszystko najpoważniej i zawsze starał się wszystko ogarnąć. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że wyjdzie z tego coś dobrego, ale zagrali już kilka koncertów i powoli coraz bardziej wyglądało na to, że może rzeczywiście Aiden będzie mógł się z tego utrzymywać.
 Zawsze mógł skorzystać z tego, że był synem tego Nialla Horana, ale on wolał zrobić wszystko po swojemu. Jeśli tylko zauważał, że ktoś był zainteresowany jego zespołem ze względu na jego nazwisko, od razu chciał rezygnować z okazji, co dla mnie było dość głupie. Nigdy nie rozumiałem, czemu ten cały fakt posiadania korzyści, wynikających z bycia dzieckiem kogoś sławnego tak bardzo mu przeszkadzał.
 Przejrzałem się jeszcze ostatni raz w lustrze w przedpokoju, upewniając się, że na pewno wyglądałem dobrze, zanim wyszedłem z domu. Razem z Hannah mieliśmy zamiar spędzić całe popołudnie i wieczór razem, biorąc pod uwagę, że była nasza rocznica. No i moje urodziny. Właściwie prawdopodobnie wrócę do domu dopiero nad ranem, tym bardziej, że Hannah miała już własne mieszkanie, a stamtąd Louis nie mógł wyganiać mnie przed północą.
 Nie miałem do niej daleko z domu, może jakieś 15 minut na pieszo. Jednym z czynników, którymi Hannah kierowała się przy wyborze mieszkania, było to by znajdowało się dość blisko mnie, a przynajmniej na tyle, żebym w razie czego zawsze mógł w miarę szybko tam przyjść.
 Utrzymywałem szybkie tempo, gdy szedłem chodnikiem z jedną ręką w kieszeni i machając drugą z torebką z prezentem dla mojej dziewczyny. Potrafiła być dość wybredna co do takich rzeczy, zawsze mówiła, żebym nic jej nie kupował, skoro i tak zawsze wybierałem coś, co zupełnie się jej nie podobało. Ale miałem nadzieję, że tym razem mi się udało.
 - Ian! - zawołał ktoś nagle.
 Od razu się zatrzymałem i rozejrzałem dookoła, zastanawiając się, czy był to ktoś znajomy. Zamiast tego zobaczyłem dziewczynę (prawdopodobnie w wieku mojej siostry) biegnącą w moją stronę z podekscytowaną miną. Och, no tak, oczywiście.
 Z mojego rodzeństwa zawsze dostawałem najwięcej uwagi ze strony fanów One Direction i publiki. Po pierwsze dlatego, że najchętniej z nimi rozmawiałem, gdy moje rodzeństwo unikało ich jak ognia, po drugie dlatego, że chodziłem z Hannah, co było wielką sensacją dla wszystkich. Syn Nialla Horana i córka Louisa Tomlinsona są parą, niektórych chyba ucieszyło to nawet bardziej niż mnie.
 Uśmiechnąłem się szeroko w jej stronę i pomachałem ręką, a ona w ostatniej chwili wyhamowała przede mną.
 - Hej, jak masz na imię? - spytałem przyjaznym głosem.
 - O-Olivia - wysapała, oddychając szybko. - Uwielbiam cię i całą twoją rodzinę, jestem wielką fanką!
 W takiej sytuacji Aiden uśmiechnąłby się z wymuszeniem, powiedział, że to miłe i wyminął ją. Violet za to wpatrywałaby się w nią wielkimi oczami, pewnie rzuciła jakimś dziwnym tekstem i uciekła najszybciej, jak byłaby w stanie. Ale ja lubiłem poznawać te wszystkie osoby (ok, w większości były to dziewczyny), może i znały mnie tylko ze względu na mojego tatę, ale były miłe i praktycznie się mną zachwycały, więc...
 - Dzięki Olivia, miło cię poznać.
 Uśmiechnęła się z podenerwowaniem i wyciągnęła telefon z kieszeni, spoglądając na mnie z nadzieją.
 - Mogę zrobić z tobą zdjęcie?
 - Jasne, nie ma sprawy - odpowiedziałem, posyłając jej mój najlepszy uśmiech.
 Olivia wciągnęła na to ze świstem powietrze i wyciągnęła przed siebie komórkę. Zrobiliśmy jedno zdjęcie, ale powiedziałem jej, żeby lepiej zrobiła kilka dla pewności, więc z wielką radością właśnie tak postąpiła.
 Na pożegnanie przytuliłem ją i skomplementowałem jej koszulkę, a ona zarumieniła się mocno i życzyła mi udanego dnia. Ruszyłem szybko dalej, chcąc już znaleźć się w mieszkaniu Hannah i móc ją zobaczyć. Nie widziałem jej całe dwa dni z powodu naszych zajęć, nauki (ok, tylko w jej przypadku) i moich treningów. Dlatego teraz nie mogłem się doczekać, aż się spotkamy.
 Po kilku kolejnych minutach szybkiego marszu byłem pod jej blokiem, wpisałem kod na domofonie i wszedłem do środka budynku. Później musiałem pojechać windą, bo mieszkała na ósmym piętrze, a nie bardzo miałem teraz ochotę wbiegać po tych wszystkich schodach.
 Zapukałem do drzwi jej mieszkania i uśmiechnąłem się nieznacznie, słysząc, jak krzyknęła, żebym po prostu wszedł. Zrzuciłem adidasy ze stóp i zajrzałem do salonu, ale nie było tam po niej śladu, wtedy sprawdziłem jej pokój, a mój uśmiech tylko się powiększył, gdy ją zauważyłem.
 Siedziała na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i włosami spiętymi na czubku głowy, układając ubrania na różne kupki. Wprowadziła się tutaj ponad tydzień temu, ale jeszcze nie do końca miała czas, żeby porozkładać swoje rzeczy.
 - Hej - powiedziałem, podchodząc bliżej niej.
 Hannah uniosła głowę do góry, by na mnie spojrzeć i wyciągnęła ręce w moją stronę, jakby chciała, żebym ją podniósł. Typowe. Zaśmiałem się cicho, ale odstawiłem torbę z prezentem na podłogę obok łóżka, po czym nachyliłem się nad nią, a ona oplotła ramionami moją szyję.
 Podniosłem ją z paneli bez większego problemu i pocałowałem szybko w usta, przymykając na chwilę oczy. Moje ręce oplatały jej ciało, a dłońmi trzymałem mocno za tył jej ud, podtrzymując ją wysoko tak, że jej twarz znajdowała się trochę wyżej od mojej.
 - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - powiedziała z uśmiechem.
 - Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy - rzuciłem na to i posadziłem ją na materacu.
 Hannah pokiwała szybko głową na moje słowa, a ja usiadłem blisko niej.
 - To też oczywiście - mruknęła i nachyliła się w stronę półki przy łóżku, by zabrać stamtąd prezent.
 W ten sposób wypięła się do mnie tyłkiem, prawdopodobnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy, ale nie zamierzałem narzekać. Uśmiechnąłem się pod nosem i oparłem rękami za plecami, nie spuszczając z niej wzroku. Miałem cholerne szczęście, że po tylu latach, gdy Hannah za mną nie przepadała, w końcu udało mi się zmienić jej zdanie i została moją dziewczyną. Naprawdę była najlepszym, co spotkało mnie w życiu.
 - Myślę, że to ci się przyda - powiedziała, siadając przede mną i podając mi opakowane papierem pudełko. - Ostatnio mówiłeś, że twoje stare nadają się już praktycznie do wyrzucenia, więc...
 Nie mogłem skojarzyć, o czym mogłem tak powiedzieć, ale wziąłem od niej prezent i potrząsnąłem lekko. Później zacząłem zdzierać papier i gdy zobaczyłem tylko kawałek pudełka pod spodem, spojrzałem na Hannah z uniesionymi brwiami.
 - Kupiłaś mi buty go biegania?
 Hannah wzruszyła ramionami, przygryzając lekko wargę, jakby zaczęła się obawiać, czy był to dobry pomysł.
 - Jeśli nie jesteś ze mną, to prawie zawsze biegasz, a chciałam kupić ci coś, co na pewno się przyda - wyjaśniła.
 Pokiwałem głową, uśmiechając się szerzej i skończyłem odpakowywać papier, a później ściągnąłem górę pudełka. To były drogie, firmowe buty, specjalnie zaprojektowane do biegania. A na dodatek były w moich ulubionych kolorach.
 - Dzięki, skarbie - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
 Hannah zrobiła lekko niezadowoloną minę, słysząc jak ją nazwałem. Dobrze wiedziałem, że nie lubiła, gdy nazywałem ją takimi zdrobnieniami, ale często nie mogłem się powstrzymać, by jakiegoś nie użyć. Poza tym może dalej lubiłem trochę ją denerwować, jak kiedyś miałem to w zwyczaju.
 Sięgnąłem po torbę, którą położyłem wcześniej na podłodze i wyciągnąłem ją w jej stronę, a jej oczy od razu rozszerzyły się z zaskoczenia. Musiała wcześniej tego nie zauważyć.
 - Ian, mówiłam, żebyś mi nic nie kupował... w takim razie powinnam kupić ci jeszcze jeden prezent.
 - No chyba, że każesz oddać mi to z powrotem do sklepu - mruknąłem żartobliwym tonem, a ona udawała oburzenie, jakby nie rozumiała, jak mogłem tak w ogóle pomyśleć.
 Tyle, że raz czy dwa zdarzyło się już, że właśnie tak było. Obserwowałem uważnie Hannah, gdy z niepewną miną wyciągnęła płaskie, kwadratowe pudełko ze środka, po czym podniosła na mnie wzrok, unosząc wysoko brwi.
 - No zobacz - zachęciłem ją, widząc jak bardzo ostrożnie się zachowywała.
 W końcu uchyliła lekko górę, ale trudno mi było wyczytać coś z jej twarzy. Przysunąłem się trochę bliżej, patrząc na to, jak jej palce delikatnie złapały za srebrny łańcuszek, unosząc go trochę wyżej. Zawieszka z literą "I" zatrzęsła się przy tym lekko i to na niej Hannah skupiła swój wzrok.
 - Vi mówiła mi, że to tandetny pomysł, ale mi wydawał się ok... Powiedz coś.
 Nie zdziwiłbym się, jakby się jej nie spodobało, może powinienem był jednak posłuchać mojej siostry. Choć wtedy jej opinia nie wydawała mi się zbyt wiarygodna, biorąc pod uwagę, że Violet ma zupełnie inny gust od Hannah.
 - Podoba mi się - powiedziała, a widząc moją zdziwioną minę, dodała: - Naprawdę mi się podoba, jest piękne, ale... musiałeś na to wydać sporo pieniędzy.
 Machnąłem lekceważąco ręką i uśmiechnąłem się z zadowoleniem, skoro wiedziałem już, że wreszcie udało mi się trafić z prezentem.
 - Pomogę ci to założyć - zaproponowałem, zabierając od niej jej prezent.
 Hannah odwróciła się do mnie plecami i odgarnęła włosy za jedno ramię, a wtedy zapiąłem łańcuszek na jej szyi. Pochyliłem się bardziej, muskając lekko ustami jej kark, a dłonie zsuwając na jej talię.
 Ona automatycznie odchyliła się bardziej do tyłu, przysuwając się bliżej mnie, a ja uśmiechnąłem się, przy czym przy okazji otarłem ustami o jej skórę.
 - To naprawdę świetne, że masz własne mieszkanie.
 - Tak? Dlaczego? - spytała cicho, choć pewnie podejrzewała, o co mi chodziło.
 - Bo - zacząłem i wsunąłem ręce pod jej koszulkę, przesuwając palcami po jej bokach. - nie będziemy już mieli problemu z naszym rodzeństwem albo rodzicami, wchodzącymi ciągle do pokoju.
 - Mhm. Racja - skomentowała, po czym odwróciła się przodem do mnie.
 Hannah oplotła rękami moją szyję i pocałowała mnie lekko, a ja od razu pogłębiłem pocałunek. Jej usta były miękkie i smakowały jak malinowy błyszczyk, którego zawsze używała. Przez kilka minut nasze wargi ruszały się w dość wolnym tempie, ale w końcu zaczęliśmy stopniowo przyśpieszać. Gdy poczułem, jak pociągnęła mnie lekko za włosy, jęknąłem cicho i naparłem na nią bardziej, tak żeby położyła się na plecach.
 Oparłem się przedramionami o materac po obu stronach jej głowy, a ona oplotła mnie nogami w pasie, przyciągając moje ciało bliżej swojego. Naprawdę podobało mi się w jakim kierunku to wszystko wydawało się zmierzać. W mojej opinii był to idealny sposób na spędzenie rocznicy i urodzin. Nie minęło dużo czasu, zanim Hannah została w samej bieliźnie, a ja w bokserkach.
 Zacząłem całować ją po szyi, w niektórych miejscach delikatnie przygryzając lub ssąc, zostawiając za sobą ślady. Normalnie Hannah nie pozwoliłaby mi tego zrobić, ale widocznie teraz liczyła na to, że aż tak szybko nie będzie widzieć się ze swoją rodziną, więc do tego czasu zdążą zniknąć z jej skóry.
 - Ian - mruknęła, gdy pocałowałem jej brzuch, a dłonią przesuwałem po jej udzie.
 - Tak? - spytałem retorycznie, po czym przesunąłem się wyżej, muskając miejsce zaraz pod jej stanikiem.
 - Ian Horan!
 Na krótki moment zamarłem, gdy usłyszałem ten tak dobrze znany mi głos. Bałem się spojrzeć w bok, żeby przekonać się, czy może jednak to mi się nie przesłyszało. To było możliwe, prawda?
 - W tej chwili zejdź z mojej córki!
 Zerwałem się szybko z łóżka i z przerażeniem popatrzyłem na Louisa, który stał w drzwiach, wpatrując się we mnie ze złością. Wykrakałem to, mówiąc wcześniej, że nie będziemy mieć już takich problemów. Właściwie to nigdy nie mieliśmy, aż tak niezręcznej sytuacji, to był pierwszy raz, gdy ktoś zobaczył nas w takiej pozycji z tak małą ilością ubrań. A na dodatek musiał być to akurat ojciec Hannah, co było najgorszą z możliwych opcji.
 Szczerze zacząłem obawiać się o moje życie.
 - Tato, proszę cię... - powiedziała Hannah, przewracając oczami i założyła na siebie z powrotem koszulkę, po czym pociągnęła za dół materiału, żeby zasłonił część jej nóg. - Poza tym co tutaj robisz? I czemu nie zapukałeś?
 Louis przez moment patrzył na nią, ale znowu wrócił wzrokiem do mnie i naprawdę wyglądał, jakby chciał zrobić mi krzywdę. Poza tym uświadomiłem sobie, że dalej stałem jedynie w bokserkach i chyba lepiej by dla mnie było, gdybym jak najszybciej się ubrał. Louis na pewno też właśnie tak myślał, biorąc pod uwagę jego znaczący wzrok. Rozejrzałem się dookoła, ale nie widziałem obok mnie moich ubrań.
 - Tato - powtórzyła Hannah, przypominając mu, że o coś go spytała.
 - Chciałem zobaczyć, czy się rozpakowałaś - odpowiedział, ciągle mnie obserwując. - A pewnie i tak nawet nie usłyszałabyś pukania, biorąc pod uwagę, jak bardzo zajęta byłaś.
 Szybko obszedłem łóżko i wreszcie udało mi się znaleźć moje spodnie, tylko że teraz stałem o wiele bliżej Louisa niż bym tego chciał. Dlatego podniosłem materiał z podłogi, po czym praktycznie biegiem wróciłem znowu za drugą stronę materaca. Hannah spojrzała na mnie jak na idiotę, a później przesunęła dłońmi po swojej twarzy i odetchnęła głęboko.
 - Ok, ok. Może... pójdź do kuchni i zaraz tam przyjdziemy - powiedziała do niego.
 - O nie, nie, nie ma mowy, żebym zostawił was tutaj samych - rzucił, zakładając ręce na pierś. - Ian, wynocha stąd.
 Pokiwałem tylko głową w odpowiedzi, bo nie miałem najmniejszego zamiaru wdawać się z Louisem w jakiekolwiek kłótnie. Byłbym idiotą, gdybym próbował to zrobić. Zresztą chciałem, żeby z powrotem zaczął mnie lubić, bo Hannah na pewno by się to podobało, ale Louis nie znosił mnie, odkąd zaczęliśmy się umawiać.
 Jak najszybciej się dało, założyłem moje dżinsy, za to Hannah spojrzała na swojego ojca z niedowierzaniem.
 - Wiesz, dzisiaj są urodziny Iana, mógłbyś być trochę dla niego milszy.
 Czy Hannah naprawdę chciała, żebym skończył dzisiaj martwy? Bo takimi tekstami na pewno nie poprawiała sytuacji, a raczej tylko ją pogarszała.
 - Wszystkiego najlepszego, Ian - powiedział Louis, kompletnie mnie zaskakując, ale po tym z całkowicie poważną miną dodał: - Życzę ci, żebyś nie zapłodnił mojej córki, bo wtedy cię zabiję.
 Wytrzeszczyłem na niego oczy, czując, jak bardzo dłonie zaczynają mi się pocić, mimo że nawet nie miałem na sobie koszulki. Hannah pokręciła głową z niedowierzaniem i wstała z łóżka, pokazując dłońmi swojemu ojcu, żeby wyszedł z pokoju.
 Normalnie byłem bardzo pewną siebie osobą, ale przy Louisie to całkowicie się zmieniało, bo przerażał mnie jak nikt inny.
 - Żartowałem, wow, ale jesteście wrażliwi - rzucił i prychnął śmiechem pod nosem. - Nie skarż się Sky jak ostatnim razem, co?
 Nie miałem pojęcia, że mama rozmawiała z nim na temat tego, w jaki sposób się do mnie odzywa. O czym możliwe, że rzeczywiście jej wspominałem. Ok, na pewno jej o tym mówiłem, ale prosiłem, żeby się w to nie mieszała. Powinienem był wiedzieć, że zrobi coś kompletnie innego.
 Starałem się uśmiechnąć w odpowiedzi, ale wyszło to bardziej jak grymas bólu i pokiwałem nerwowo głową. Hannah powiedziała mu kolejny raz, żeby poszedł do kuchni i zapewniła go, że zaraz my też tam przyjdziemy i Louis w końcu zostawił nas samych.
 Gdy tylko zniknął z mojego wzroku, wypuściłem z siebie z ulgą powietrze i opadłem na łóżku, kładąc dłoń na mojej piersi. Przez chwilę myślałem, że zaraz dostanę zawału albo jakiegoś ataku paniki. Cholera, musiał pojawiać się nawet w mieszkaniu Hannah, mogłem się spodziewać, że tak będzie.
 - Wszystko w porządku? - spytała Hannah z rozbawieniem, siadając obok mnie.
 - Nie, twój ojciec mnie przeraża - odpowiedziałem, choć zdawała już sobie z tego sprawę.
 - To było dość zabawne - powiedziała i zaśmiała się cicho, a ja spojrzałem na nią z niedowierzaniem. - Wyglądałeś, jakbyś miał posikać się ze strachu.
 Co za cudowna dziewczyna...
 - Zawsze uwielbiałaś patrzeć na moje cierpienie - mruknąłem, przypominając sobie, jak kiedyś Hannah za mną nie przepadała i cieszyła się za każdym razem, gdy coś złego mi się przydarzyło.
 - Daj spokój, to było dawno - odpowiedziała, ale widziałem, że powstrzymuję się od tego, żeby nie zaśmiać się znowu. - Lepiej tam chodźmy, bo pewnie pomyśli, że...
 Zanim jednak mogła dokończyć, z kuchni dało się słyszeć głos Louisa.
 - Co robicie tam tak długo?! Mam tam wrócić?!
 Jęknąłem z niezadowoleniem, podnosząc się z materaca i znalazłem moją koszulkę na podłodze, po czym ubrałem się do końca. Spojrzałem na Hannah z miną zbitego psa, chcąc namówić ją w ten sposób, bym nie musiał z nią tam iść, a ona złapała moją twarz w dłonie i pocałowała lekko moje usta.
 - Jakoś to przeżyjesz, no chodź.
 Hannah ruszyła w stronę kuchni, a ja niechętnie powlokłem się za nią, myśląc o tym, jak szybko ten dzień ze wspaniałego zrobił się okropny.
 To zdecydowanie nie był idealny sposób na spędzenie rocznicy i urodzin.

8 komentarzy:

  1. PHAHAHAHAHAHHAAH SWIETNE! To ja ci "przypomniałam" :)
    - Patka

    OdpowiedzUsuń
  2. awwww takkk, to taka piękna historia miłosna <3 od początku ich shippowałam i miałam nadzieję, że będą razem
    "Za to Louis wyglądał, jakby miał ochotę mnie zabić i przeprowadził ze mną wtedy długą, bardzo niekomfortową rozmowę, o której nie chciałem nawet pamiętać." RYCZE MOJE SŁONECZKO KOCHANE TĘSKNIE ZA TOBĄ (serio płacze, chce Lou z powrotem, jebać moje życie bez niego)
    ja za to kocham Dylana, wydaje sie super gościem i jest hot - dwie podstawowe rzeczy, dla których Violet powinna się z nim umawiać
    powiedz Vi, czy pisałaś całą noc opowiadania, że teraz śpisz? jestem pewna ze tak
    wujek Lou wyganiający chłopaka swojej córeczki(tatusia) adhgajhdgagda zesikam się, to zbyt wiele
    "niektórych chyba ucieszyło to nawet bardziej niż mnie." - czyli mnie XD to ja jestem największą fanką tego związku
    mwehehe, a co tam, jak fajne laski chcąc cykać sobie z tobą foty to nie odmawiasz XD
    asdgfadshjasdghjkl *wydaje dziwne dźwięki* to jak ją podnosi z ziemi, jest super cuteeeeeee
    omg robi się gorąco, nie spodziewałam się tego....
    NIE ZROBIŁAŚ TEGO O MATKO CZY TO ABY NIE SĄ MOJE URODZINY?!?!?!?!?! ŁZY... ŁZY SAME SPŁYWAJĄ PO MOJEJ TWARZY TO JEST ZBYT PIĘKNE
    Lou taki protective daddy, my feels
    "Życzę ci, żebyś nie zapłodnił mojej córki, bo wtedy cię zabiję." WYJE TAK BARDZO SŁONECZKO WRÓĆ
    "Żartowałem, wow, ale jesteście wrażliwi. Nie skarż się Sky jak ostatnim razem, co?" mam tego dosyć, moja tęsknota mnie zabija. wzruszyłam się, bo przypomniało mi sie za co kochałam Lou i jego przyjaźń ze Sky i omg ... ( ok wiem, ze to nie jest bonus o Louisie, ale zrozum mnie...)
    to jest cudowna dziewczyna, ja się śmiałam XDD
    *znów pęka mi serce*
    ja tam mogłabym spędzić tak urodziny i rocznice, nawet jeżeli Lou miałby mnie opierdalać za próbę pukania jego córki.
    tęsknie ;ccc

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, ja to bym sie tam ze śmiechu chyba posikała - za przeproszeniem xdd Biedny Ian.. Ahahahaha xdd Ja nie moge xd Lou <3
    Cudowny, genialny <3 Będzie więcej? *.* Proszę, żeby było więcej <3 Kocham to ;** Do nn, mam nadzieję ;** <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. mogłabyś dodać rozdział z perspektywy nialla i skyler ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam właśnie tego bloga po raz 3 chyba (dalej go uwielbiam) i zobaczenie bonusowego rozdziału nr 2 to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Popieram osobę wyżej! Rozdział z.perspektywy Siall byłyby cudowny☺💝💖💞

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny blog a on od początku mi się podobali zrób jeszcze rozdział z nimi proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno natknęłam się na tego bloga i przeczytałam go w niecałe 4 dni xD nie wiem czy to czytasz ale misze to napisac. Twój blog jest najpiekniejszym, najcudowniejszym i najbardziej realistycznym blogiem jaki kiedykolwiek czytałam <3

    OdpowiedzUsuń