piątek, 20 grudnia 2013

7.

  Niech ktoś odbierze ten głupi telefon. Jęknęłam głośno, zakrywając twarz poduszką. Miałam wrażenie, że głowa mi zaraz eksploduje. Nie powinnam tyle pić dzień wcześniej, teraz nawet myślenie wydawało mi się zbyt głośne. Wreszcie w pokoju zaległa całkowita cisza, więc ułożyłam się wygodnie z zamiarem ponownego zaśnięcia. Telefon zaczął znowu dzwonić, a ja miałam ochotę kogoś zabić. Sięgnęłam na oślep po komórkę i przyłożyłam do ucha, odbierając najpierw połączenie.
  - Czego? - spytałam niemiło, nie wiedząc nawet do kogo się zwracam.
  - Um, cześć Sky. - przymknęłam oczy, ziewając głośno.
  - Kto mówi? - byłam całkowicie nieprzytomna i nie rozpoznałam głosu. Po drugiej stronie dało się słyszeć jakieś szmery i nagle odezwał się inny głos:
  - No wiesz, nie poznałaś swojego ukochanego!
   Zamrugałam i uniosłam się na łokciach, odpuszczając sobie w końcu sen. Zerknęłam na ekran, był to jakiś nieznany numer.
  - Harry? - spytałam niepewnie.
  - Haha, mnie poznała! - wywróciłam oczami, słysząc jak się cieszy.
  - Otwórz drzwi! - krzyknął nagle głos z irlandzkim akcentem.
   Syknęłam, łapiąc się za głowę. Czy ten chłopak chciał mnie zabić?
  - Za to co przed chwilą zrobiłeś, możesz zapomnieć, Horan.
   Chwila, czy on powiedział, żebym otworzyła drzwi? Usiadłam nagle prosto na łóżku z przerażoną miną.
  - Czekaj, Niall, co...
   Nie dostałam jednak normalnej odpowiedzi, za to dzwonek w moim domu zaczął natarczywie dzwonić. Ugh, cholera! Rzuciłam telefon na łóżko i wyszłam szybko z pokoju, myśląc o tym co powiem moim rodzicom o 5 supergwiazdach, chwila, 4. Louis był w Manchesterze, u Eleanor. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam ich, uśmiechających się szeroko.
  - Który.to.robił? - spytałam, patrząc na nich spod byka. Tak, ból w mojej głowie zdecydowanie się powiększył po tej sesji zaserwowanej przez natarczywe wciskanie dzwonka.
  - Ciebie również miło widzieć. - uśmiechnął się do mnie Liam i właśnie zdałam sobie sprawę, że to jego najpierw usłyszałam przez telefon.
   Weszli do środka, nie czekając na moje zaproszenie. Zanim zamknęłam drzwi, rozejrzałam się podejrzliwie po okolicy. Wydawało się, że nikt ich nie zauważył, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Usłyszałam jak ktoś gwizda za mną i obróciłam się szybko, za szybko. Zakręciło mi się nieco w głowie.
  - No no, nieźle wyglądasz. - Harry uśmiechnął się do mnie szeroko. Spojrzałam na siebie w dół ze strachem. Męska koszulka i krótkie spodenki. Ok, musiałam być wczoraj naprawdę mocno pod wpływem, bo ubrałam na siebie bluzkę mojego brata.
  - O co Ci chodziło wcześniej? - spytał Zayn ze złośliwym uśmiechem, na co Niall uderzył go w ramię.
   Dobrze, że mi przypomniał! Chwila, dlaczego Niall uderzył go... Och. Zmrużyłam oczy, spoglądając na blondyna, a on zrobił niewinną minę, odsuwając się dalej ode mnie.
  - Horan, podpadłeś mi już 2. raz tego dnia.
  - Przynieśliśmy jedzenie! - zawołał szybko, co wywołało nieznaczny uśmiech na mojej twarzy.
  - W porządku, Twoje winy są wybaczone.
   Chłopcy chcieli bym zaprowadziła ich do kuchni, dlatego teraz siedzieliśmy przy stole, no oprócz Harry'ego, który usiadł na blacie i machał wesoło nogami.
  - Cassie też niedługo tu będzie, napisałem do niej wcześniej - powiedział Liam, na co pokiwałam lekko głową.
   Chyba dopiero teraz zaczynałam się powoli budzić, bo zdałam sobie sprawę z tego, że oni są u mnie w domu. W mojej kuchni.
  - Co Wy tu robicie? - spytałam ze zdziwieniem.
  - Wpuściłaś nas do środka jakieś 5 minut temu - odpowiedział Zayn z uśmiechem, na co wszyscy się zaśmiali.
  - Ugh tak, ale dlaczego tu przyszliście.
  - Na śniadanie! - zawołał Niall, a ja spojrzałam na niego z uśmiechem.
   Dlatego 10 minut później Harry, Liam i Niall zajmowali się robieniem jedzenia. Zayn i ja siedzieliśmy przy stole, Malik marudził, że jest głodny, a ja zastanawiałam się, gdzie są moi rodzice. Seth prawdopodobnie jeszcze spał u siebie. Poszłam do pokoju po telefon i zadzwoniłam do mamy.
  - Tak?
  - Um, gdzie jesteście?
  - Jedziemy do cioci Jane... Sky, tato budził Cię rano i pytał czy chcesz z nami jechać.
  - Um... - nie mogłam wydobyć z siebie słowa.
  - Mówiłam Ci, że była pijana - powiedziała moja mama, zwracając się najwyraźniej do mojego taty. - Nieważne, Seth jest z nami, wrócimy wieczorem. - w tym momencie po domu rozległ się dźwięk dzwonka.
  - Ktoś przyszedł?
  - Ym, tak, to Cass - odpowiedziałam rozkojarzona, tym, że moi rodzice, wiedzą, że dużo wczoraj wypiłam.
  - W porządku. Zobaczymy się wieczorem.
   Kazałam im jeszcze pozdrowić ciocię i rozłączyłam się. Odetchnęłam głęboko, dobrze wyszło, że nie ma ich dzisiaj w domu, skoro są tutaj chłopaki. Przydałoby się przebrać. Miałam właśnie podejść do szafy, gdy drzwi do mojego pokoju otworzyły się szeroko.
  - Sky, śniadanie gotowe! - zawołał Zayn, stając w progu.
  - Puka się! Mogłam się właśnie przebierać.
  - Nie przeszkadzałoby mi to. - wzruszył ramionami z rozbawieniem i wiedziałam, że po prostu żartował.
   Zeszliśmy na dół, stół zastawiony był talerzami z tostami, bekonem i jajkami sadzonymi. Mniam. Harry znów siedział na blacie, a przy stole były tylko 4 krzesła, z czego 3 właśnie zajmowali Liam, Niall i Cass. Razem z Zaynem spojrzeliśmy w tym samym czasie na ostatnie wolne miejsce i rzuciliśmy się na krzesło. Chyba można było domyślić się jak to się skończy. Wylądowaliśmy z hukiem na podłodze, a pod nami złamane krzesło.
  - Ugh, Malik! - wrzasnęłam.
   Zayn śmiał się głośno, reszta też zaraz do niego dołączyła, włącznie ze mną. Rodzice mnie zabiją...
  - Odkupię Ci - powiedział po chwili Zayn, podnosząc się z podłogi i pomagając mi wstać. Machnęłam lekceważąco ręką, dając mu znać, by tego nie robił.
  - Ok, posuń się, Cass - mruknęłam i po chwili siedziałyśmy we dwie na jednym krześle.
   Zayn rozejrzał się dookoła, a Niall poklepał swoje kolana z zachęcającym uśmiechem. Zaśmiałam się cicho, nabierając jedzenie na talerz. W końcu Malik usiadł koło Harry'ego na blacie, a ja skupiałam się wyłącznie na moim śniadaniu. Pochłaniałam ogromne ilości, nie przejmując się pozostałymi, dopóki nie usłyszałam mojego imienia.
  - Mój Boże, Sky wczoraj była niesamowita, gdybyście widzieli...
  - Co? - przerwałam Cass i nagle otworzyłam szeroko oczy, przypominając sobie co się stało. Bar i Chris...
  - Co zrobiła? - spytał Niall, zanim sięgnął po kolejnego tosta.
  - Siedziałyśmy w barze i Sky naprawdę się upiła... - zachichotała moja przyjaciółka, a chłopcy uśmiechnęli się na jej słowa.
  - Ej, Ty też tyle wypiłaś! - zawołałam, odsuwając od siebie już pusty talerz.
  - Nie. - pokręciła głową. - Wypiłam chyba połowę mniej niż Ty, ale nieważne. Nagle usłyszałyśmy Waszą piosenkę - w tym momencie Liam uśmiechnął się do niej szeroko i widziałam, że zrobiło jej się niezręcznie przez to co ma zaraz powiedzieć - i um, usłyszałyśmy jak ktoś Was obraża.
   Przypatrywałam się dokładnie ich reakcjom, ale nie wyglądali na smutnych czy zaskoczonych. Chyba już się do tego przyzwyczaili. Wszystko ma dwie strony medalu, wiadomym jest więc, że gdy niektórzy ich uwielbiają, znajdą się też osoby, które ich nie lubią.
  - Sky powiedziała im, że mają się zamknąć. Ach, w ogóle okazało się, że to był Chris, Sky były - rzuciłam jej chłodne spojrzenie, nie musiała tego mówić, chłopcy wyglądali na jeszcze bardziej zainteresowanych dalszym ciągiem - i on jest prawdziwym dupkiem. On wtedy coś powiedział, hm, nie pamiętam, a Sky powiedziała, żeby nie oceniał kogoś, kogo nie zna, skoro... jak to było?
   Cass spojrzała na mnie, a ja westchnęłam cicho, nagle przypominając sobie dokładne słowa:
  - Skoro jest bezwartościowym śmieciem, który chce się dowartościować, obrażając innych.
   Niall i Harry zawyli z uciechy, Zayn zaśmiał się cicho, a Liam uśmiechał się szeroko w moją stronę.
  - Ach, tak! Później miałyśmy wychodzić - blondynka zmarszczyła brwi. - wywiązała się jakaś kłótnia, Sky wylała na niego piwo i on zasugerował, że... - przerwała nagle, spoglądając na mnie.
  - Że co? - spytał Liam, unosząc brew.
   Czułam jak robi mi się gorąco ze złości na samo wspomnienie tego idioty. Widziałam, że Cass czuje się teraz niekomfortowo, bo nie jest pewna czy chcę, żeby im o tym powiedziała. Dlatego wyręczyłam ją, odpowiadając:
  - Że będę jęczeć jego imię, gdy będzie mnie pierdolił. - zachowałam kamienną twarz, patrząc po ich twarzach.
   Liam otworzył szeroko usta ze zdziwienia, Zayn i Harry spojrzeli po sobie, nie będąc pewnym co powinni powiedzieć. Spojrzałam na Nialla, który wpatrywał się we mnie i po prostu powiedział:
  - Co za fiut.
   Zayn i Harry zaśmiali się cicho, a Cass wróciła do opowiadania.
  - A Sky odpowiedziała na to, że wątpi, bo ma tak małego kutasa.
   Uśmiechnęłam się do nich niewinnie i po chwili wszyscy się śmialiśmy. Później przenieśliśmy się do salonu i włączyliśmy kanał muzyczny, śpiewając razem ze zmieniającymi się teledyskami. Widziałam, jak Cass co chwilę zerka na Harry'ego, raz czy dwa odezwała się do niego, na co odpowiedział jej uprzejmie, ale oprócz tego nie zwracał na nią uwagi. Około południa Zayn pojechał na lotnisko po swoją dziewczynę, Perrie. Nagle usłyszałam głośny pisk, który wydała z siebie Cass i już wiedziałam czemu. W telewizji właśnie leciał teledysk One Direction "One Way Or Another". Liam zaśmiał się cicho, spoglądając na nią, a Niall, który siedział obok blondynki, zawołał z przejęciem:
  - O mój Boże! - złapał ją za rękę. - Kocham tę piosenkę!
  - Ja też! - krzyknęła, śmiejąc się głośno.
   Nie wiedziałam jak to właściwie się stało, ale po chwili siedziałam na kanapie z telefonem w ręce, nagrywając ich jak tańczą na środku mojego salonu.
  - Chodźcie! Nie bądźcie nudziarzami! - zawołał Niall, a Harry zabrał mi telefon z ręki, po czym popchnął mnie lekko, bym dołączyła.
   Styles chyba naprawdę unikał Cass, skoro zabrał ode mnie rolę "kamerzysty", by nie dołączyć do tańczących. Liam i ja podbiegliśmy do nich i w czwórkę skakaliśmy i śpiewaliśmy na cały dom. Mój kac już dawno poszedł w zapomnienie, teraz miałam naprawdę dobry humor, dzięki chłopakom i Cass. Widziałam, jak Niall podchodzi do Harry'ego, zabiera telefon i mówi coś, nagrywając się. Po jakimś czasie opadliśmy na kanapy. Liam rozmawiał z Cass, Niall robił coś na telefonie, a ja skończyłam, siedząc obok Harry'ego. Ok, czy powinnam go nie lubić? Olał moją przyjaciółkę, a to zdecydowanie mi się nie spodobało. Mimo tego zaczęłam rozmawiać z Harrym i cholera, był zbyt sympatyczny, by go nie lubić. Z jednego tematu na kolejny przeszliśmy na... biżuterię.
  - Daj przymierzyć - mruknęłam, wskazując na pierścień na jego palcu.
Styles nagle padł przede mną na kolana, na co uniosłam brew ze zdziwieniem. Widziałam, że reszta też zaczęła nam się przypatrywać.
  - Na pewno tego chcesz? - spytał dramatycznym głosem, trzymając przede mną sygnet.
  - Tak - odpowiedziałam z rozbawieniem, a on wsunął mi pierścień na palec i przytulił mnie, przygniatając swoim ciałem do kanapy.
  - Ugh, czekaj, co właściwie przed chwilą się stało? - jęknęłam, próbując go z siebie zepchnąć.
  - Już się ode mnie nie uwolnisz! - zawołał z radością. - Ten pierścień to symbol naszej miłości.
   Zachichotałam pod nosem, a on podniósł się wolno, mrugając do mnie okiem.
  - Jestem Twoją narzeczoną? - spytałam, spoglądając kątem oka na Cass, właściwie wyglądała na rozbawioną.
  - Nie, żoną! - zawołał Harry, siadając z powrotem na kanapie.
  - Um, chyba nie wiedziałam w co się pakuję, zgadzając się na to. - zmarszczyłam nieznacznie nos, a Niall zaczął się śmiać.
  - Wiesz, to może mieć swoje zalety, Harry będzie Ci gotował - powiedział Liam, spoglądając na nas z uśmiechem.
  - Mój kochany! - zawołałam, rzucając się Stylesowi na szyję, co wywołało głośne śmiechy.
  - Ale Ty będziesz sprzątać dom - zagroził mi Harry, na co zrobiłam przerażoną minę.
  - Ale... ale... - mruknęłam smutno, odsuwając się od niego.
  - Coś za coś - powiedział ze śmiechem, a ja gwałtownie pokręciłam głową.
  - Niall! - jęknęłam do blondyna, bo siedział po mojej drugiej stronie. - Ratuj mnie! - przysunęłam się bliżej w jego stronę, ciągnąc za rękaw.
  - Harry, nie bądź okrutny! - zawołał Irlandczyk z poważną miną.
   Styles niechętnie zgodził się na mój brak obowiązków w tym małżeństwie, nie miał nic innego do powiedzenia, gdy zagroziłam mu, że ucieknę z moim hiszpańskim kochankiem. Taaak, poniosła mnie fantazja. Tak dobrze się z nimi bawiłam, że nawet nie wiedziałam, że minęło już tyle czasu. Gdy spojrzałam na zegarek, była 17:34, a przecież byli tu od 10! Cass musiała wrócić do domu, bo podobno miała parę rzeczy do zrobienia, ale bardzo żałowała, że nie może zostać. Objadaliśmy się w czwórkę lodami, oglądając przy tym jakąś komedię, którą puścili w telewizji. Kłóciliśmy się właśnie czy przyjaciel głównej bohaterki się w niej kocha. Liam i ja obstawialiśmy, że tak, Harry twierdził, że woli jej siostrę, a Niall wciąż powtarzał nam, że jest gejem. Niall miał rację. Film skończył się, a Horan wciąż przechwalał się, że jest mądrzejszy od nas, bo on zgadł, a my nie. Ugh, nie spodziewałam się tej opcji, ok? W filmach przeważnie przyjaciel głównej bohaterki kocha ją nad życie. Po pokoju rozległ się głośny dzwonek telefonu, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak Harry wyciąga komórkę.
  - To Louis! - zawołał.
   Zabrałam mu telefon z ręki i odbiegłam kawałek, odbierając połączenie. Styles warknął z niezadowoleniem, idąc w moją stronę i chcąc z powrotem swoją własność.
  - Cześć Louuuu! - zawołałam, teraz właściwie już biegając po pokoju, by uniknąć Harry'ego.
  - Oh, cześć Sky! Dlaczego odbierasz telefon Harry'ego? Stało się coś o czym nie wiem? - spytał mój przyjaciel z rozbawieniem.
   Miałam już mu odpowiedzieć, gdy poczułam ręce, łapiące mnie w pasie i pisnęłam głośno. Harry zabrał mi telefon i włączył głośnik.
  - Boże, co tam się dzieje? - dało się słyszeć w pokoju głos Louisa, który najwyraźniej usłyszał mój pisk. - Harry Cię gwałci? Mam go unieszkodliwić?
  - To nie będzie konieczne - odpowiedział Harry. - My się kochamy Louis, jesteśmy małżeństwem.
   Przez chwilę po drugiej stronie zapadła cisza, a my wpatrywaliśmy się w telefon.
  - STYLES, ZOSTAW JĄ! SKY JEST MOJA!
   Zachichotałam, słysząc oburzenie Louisa. O mój Boże, oni wszyscy byli nienormalni. W pozytywnym sensie.
  - Za późno, Tomlinson! Jesteśmy już po ślubie!
  - Zresztą Ty masz El! - zawołałam ze smutkiem.
  - Ale Sky... - mruknął Louis, brzmiąc jak dziecko, któremu właśnie odmówili cukierka. - Ok... zgodzę się na Harry'ego, jeśli nie ma już nikogo więcej.
  - Właściwie... - powiedziałam, starając się zachować powagę.
  - NO NIE! Kto jeszcze, kto to jest? Nie zniosę tego...
  - CO?!
   Zawołali Louis i Harry w tym samym czasie.
  - Wybaczcie chłopaki, ale... tak, mam kogoś innego.
  - Kto to jest? - spytał tym razem Styles.
   Zastanawiałam się przez chwilę, co odpowiedzieć. Spojrzałam na dwójkę chłopaków, siedzących na kanapie, którzy na razie pozostali cicho.
  - SKY! - zawołał Louis, cholera, ale on był głośny.
  - To on jest dla mnie najważniejszy, przepraszam Louis... - Harry obdarzył mnie niezadowolonym spojrzeniem. - Przepraszam Harry... to Niall.
   Blondyn popatrzył na mnie z rozbawieniem, po czym podszedł do nas i objął mnie ramieniem.
  - Tak, zabrałem Wam dziewczynę, frajerzy - zawołał do telefonu, a ja zasłoniłam sobie usta dłonią, by nie zacząć się śmiać, widząc minę Harry'ego.
  - HORAN, TY ZDRAJCO! - krzyknął Tomlinson.
  - Więc przez ten cały czas to był Niall? - spytał Styles, a z telefonu wydawały się dziwne dźwięki, Louis chyba udawał, że płacze. - Ale... co z tym wszystkim, co nas łączyło?
   Westchnęłam głośno, spoglądając przez chwilę na Horana, który śmiał się cicho, a później z powrotem przeniosłam wzrok na Harry'ego.
  - Naprawdę przykro mi, że to Wam robię... to zawsze był Niall, tylko on - powiedziałam dramatycznym głosem.
  - TO KONIEC, SKY! - krzyknął Louis i dało się słyszeć dźwięk zakończonego połączenia.
  - O tak! - krzyknął Horan z szerokim uśmiechem i - tego się nie spodziewałam - złapał mnie w pasie i podniósł nad ziemię, kręcąc się dookoła. Z tego wszystkiego stracił równowagę i wpadł na obrażonego Harry'ego i obaj upadli na ziemię. Na szczęście najpierw Niall mnie puścił, więc stałam teraz nad nimi, śmiejąc się głośno. Spojrzałam w stronę kanapy, gdzie siedział rozbawiony Liam, kręcąc nieznacznie głową. Uch, uwielbiam tych chłopaków
.

3 komentarze: