wtorek, 1 kwietnia 2014

23.

 Gdy obudziłam się rano, pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam do toalety. Zacisnęłam kurczowo palce na desce i zwymiotowałam prawdopodobnie wszystko, co znajdowało się w moim żołądku. Miałam wrażenie, że za często ostatnio znajduję się w takiej sytuacji. Podniosłam się na chwiejnych nogach, przesuwając się w stronę umywalki, gdzie szybko umyłam zęby i ochlapałam twarz zimną wodą. Dopiero wtedy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, wyglądałam strasznie. Przekrwione oczy, szara skóra i najgorsze - wielki siniak pod okiem. Co do cholery... Przesuwając wzrokiem dalej, zauważyłam coś na mojej szyi, sporych rozmiarów zaczerwienienie. O mój Boże, czy to była malinka? Przesunęłam palcami po miejscu i zagryzłam wargę, wpatrując się w swoje odbicie.
  Wspomnienia ubiegłej nocy były dość zamazane w mojej głowie. Byliśmy w klubie, świętować urodziny Nialla, piłam z jego znajomymi, którzy utrzymywali naprawdę szybkie tempo, a ja starałam się im dorównać. Najlepiej pamiętałam kłótnię z Niallem, już raz wcześniej był na mnie zły, ale teraz to było całkiem co innego. Powiedział mi parę przykrych rzeczy, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Po tym wyszłam na dwór i...
  Wytrzeszczyłam oczy na swoje odbicie, spoglądając znów na dużą malinkę na mojej szyi. Całowałam się z Darraghem, jednym z przyjaciół Nialla.
  - Ty idiotko - jęknęłam.
  Nie pamiętałam już niczego więcej, co było dziwne, bo wydawało mi się, że po tej kłótni dosyć wytrzeźwiałam. Przyjrzałam się jeszcze raz sobie, miałam na sobie luźną koszulkę i dresowe spodnie, więc najwyraźniej nie byłam, aż tak pijana, gdy dotarłam do domu.
  Powoli zeszłam do kuchni, starając się nie robić gwałtownych ruchów, żeby mój żołądek znów na tym nie ucierpiał. Przystanęłam na chwilę i poprawiłam włosy, zasłaniając czerwone miejsce na szyi. Gdy weszłam do pomieszczenia, pierwsze co rzuciło mi się w oczy - Darragh siedzący na krześle z kubkiem kawy w rękach.
  Zatrzymałam się gwałtownie i dłonią chwyciłam się blatu, by utrzymać równowagę, bo z wrażenia, aż nogi się pode mną ugięły. Milion scenariuszy przeleciało przez moją głowę, w związku z tym jak mógł się skończyć wczorajszy wieczór.
  - Hej - zawołał, gdy mnie zauważył.
  - Co Ty tu... - spojrzałam na niego, a później na siebie i moje ubranie. - O Boże, czy Ty...
  - Nie, to ja Cię przebrałam.
  Odwróciłam się szybko w stronę mojej mamy, która smażyła coś na patelni. Nie zauważyłam jej wcześniej, teraz sytuacja wydawała mi się jeszcze gorsza. Nie miałam pojęcia, co dzieje się wokół mnie, jak to się stało, że moja mama i Darragh siedzieli razem w mojej kuchni...
  Spoglądałam to na jedno, to na drugie, nie wiedząc co powinnam dalej zrobić, w końcu mama podała mi szklankę wody i tabletkę. Kiwnęłam lekko głową i uśmiechnęłam się niepewnie, szybko połykając wszystko.
  - W porządku, to będę już się zbierał - powiedział Darragh i podniósł się z krzesła. - Jeszcze raz dziękuję za kawę, pani Carter.
  - Jesteś pewny, że nie chcesz zjeść? - spytała go, uśmiechając się do niego przyjaźnie.
  - Tak, na pewno, dziękuję.
  Darragh zatrzymał się we framudze i spojrzał na mnie przez ramię.
  - Sky, odprowadzisz mnie do drzwi?
  Pokiwałam szybko głową i poszłam za nim od razu, mając nadzieję, że dowiem się czegoś od niego. Zatrzymaliśmy się na korytarzu przy drzwiach wejściowych i Darragh zmarszczył brwi, przyglądając się mojej twarzy.
  - Boli? - spytał, unosząc dłoń i lekko dotknął mojego policzka.
  Poruszyłam się niekomfortowo i odchrząknęłam cicho.
  - Um właśnie, co mi się stało? W ogóle co stało się po tym jak... - zamilkłam na chwilę, nie wiedząc jakich słów użyć. - Po tym jak się pocałowaliśmy.
  Darragh zaśmiał się lekko, widząc jak zmieszana jestem.
  - Namówiłaś mnie, żebyśmy się urwali z imprezy, po drodze wpadłaś na ten genialny pomysł...
  - Jaki? - mruknęłam, a on posłał mi niezadowolone spojrzenie, dlatego, że mu przerwałam.
  - Kupiliśmy butelkę wódki, powiedziałaś, że jesteś trzeźwa i masz naprawdę mocną głowę, więc możesz spokojnie pić dalej. Okazało się, że trochę mnie okłamałaś.
  Czułam, jak rumienię się z zażenowania, a Darragh dalej opowiadał z rozbawionym uśmiechem na twarzy.
  - Wypiłaś prawie całą butelkę sama, chciałem Ci ją zabrać, ale ciągle przede mną uciekałaś. Byłaś tak baaaardzo pijana, że uderzyłaś się o znak drogowy.
  Wytrzeszczyłam na niego oczy, a on śmiał się teraz w najlepsze, miałam ochotę wyrzucić go w tym momencie za drzwi.
  - Więc tak, stąd ten siniak - mruknął, wskazując na moją twarz. - Udało mi się jakoś Cię pozbierać z ziemi, ale nie zdążyliśmy dalej dużo przejść, bo położyłaś się na ławkę i zaczęłaś wymiotować.
  - O Boże, przepraszam - mruknęłam zażenowana.
  Darragh machnął ręką, pokazując mi, że nic się nie stało, zwilżył usta językiem i pokiwał lekko głową, jakby przypominał sobie, co działo się później.
  - Dalej musiałem Cię już wziąć na ręce i przyniosłem Cię do domu. Twoja mama otworzyła mi drzwi, zaniosłem Cię na górę, a potem już ona się Tobą zajęła.
  - Dziękuję - bąknęłam cicho.
  - Pewnie zastanawiasz się co tutaj jeszcze robię w takim razie... Twoja mama uparła się, że jest zbyt późno, żebym wracał do siebie, więc spałem na kanapie w salonie.
  Pokiwałam głową, uśmiechając się do niego niepewnie. Wiedziałam już co mnie czeka, jak tylko Darragh stąd wyjdzie.
  - To dobrze, jeszcze raz dzięki i przepraszam, naprawdę...
  - Daj spokój - przerwał mi. - Przyzwyczaiłem się do opiekowania się pijanymi ludźmi, mając takich przyjaciół jak Seth i Niall.
  Darragh zaśmiał się lekko, a ja zagryzłam nerwowo wargę na samą myśl o Niallu. Wychodziło na to, że jesteśmy bardziej do siebie podobni, niż mi się wydawało.
  Wyciągnął ręce w moją stronę, szeroki uśmiech wkradł się na moją twarz i przytuliłam się do niego.
  - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - mruknął przy moim uchu. - Ale wiesz, może wtedy mniej wymiotowania, a więcej całowania.
  Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, a on przesunął palcem po mojej szyi, zapewne po miejscu, w którym zrobił mi malinkę. Odsunął się ode mnie, a ja zaśmiałam się nerwowo i objęłam dłońmi. Darragh posłał w moją stronę ostatni uśmiech i wyszedł, zamknęłam za nim drzwi, wzdychając głośno. Tego się nie spodziewałam.
  Za to doskonale wiedziałam, co czeka mnie z moją mamą, postanowiłam tego nie przeciągać i mieć jak najszybciej za sobą. Weszłam do kuchni, gdzie siedziała przy stole i spojrzała na mnie z niezadowoloną miną. Uśmiech, którym obdarowywała Darragha już zniknął z jej twarzy, teraz była całkowicie poważna.
  - Ani jednej kropli alkoholu do Twoich 18stych urodzin. Ani. Jednej. Zrozumiano?
  Pokiwałam szybko głową i spuściłam wzrok na swoje stopy ze wstydu. Naprawdę miałam zamiar dotrzymać tej obietnicy, zdecydowanie starczy mi picia na jakiś czas.

*

  Gdy Darragh wyszedł z mojego domu i gdy mama skończyła na mnie krzyczeć, poszłam do swojego pokoju i znalazłam mój telefon na ziemi. Był rozładowany, więc podłączyłam go od razu do ładowarki i po tym jak udało mi się go wreszcie włączyć, zasypały mnie nieodebrane wiadomości i połączenia. Miałam chyba z 30 nieodebranych połączeń od Louisa, El, Liama i Nialla.
  Przez kolejne 10 minut wpatrywałam się w jego imię na ekranie, nie mogąc uwierzyć w to, że dzwonił do mnie później. Dopiero wtedy przeszłam do SMS-ów, jeden był od Louisa, a reszta od Nialla.
  Teraz siedziałam na ostatnich zajęciach tego dnia i czytałam od nowa SMS-y od niego, właściwie robiłam to w kółko, odkąd je zobaczyłam.

Od: Niall

Gdzie jesteś?

Od: Niall

Odbierz.

Od: Niall

Sky, chcę pogadać, gdzie jesteś?

Od: Niall

Ok, nawet Louis nie wie gdzie jesteś. Odbierz telefon!

Od: Niall

Świetnie, nieważne, miłej zabawy, gdziekolwiek jesteś.

  Wyglądało na to, że Niall wrócił później z powrotem do klubu. Nie rozmawiałam jeszcze z nikim o imprezie, Louis dzwonił do mnie, ale nie odbierałam, a Cass w ogóle się nie odzywała, co właściwie mnie niepokoiło, bo ostatnio gadałam z nią, gdy przyszłyśmy na imprezę.
  Nie oddzwoniłam ani nie odpisałam Niallowi, miałam nadzieję, że odezwie jeszcze raz, ale tego nie zrobił. Tak bardzo chciałam, być na niego zła, ale jedyne o czym marzyłam, to żeby mnie przeprosił i wszystko byłoby w porządku.
  Wreszcie zajęcia się skończyły, wrzuciłam telefon do torby i szybkim krokiem wyszłam z sali. Idąc korytarzem, spotkałam Bena, od czasu naszego pierwszego spotkania po latach, zakolegowaliśmy się trochę, mimo tego, że on był tutaj praktykantem, a ja studentką.
  - Hej Sky!
  - Hej.
  Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zaczęliśmy iść razem w kierunku wyjścia.
  - Jak minął Twój weekend?
  Udawałam, że poprawiam torbę na ramieniu, próbując zyskać sobie trochę czasu na odpowiedź.
  - Ym, ciekawie - mruknęłam.
  - Co takiego robiłaś? - spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
  - Byłam na urodzinach przyjaciela - powiedziałam z trudem, słowo "przyjaciel" nie chciało mi przejść przez gardło. - Zdecydowanie za dużo wypiłam.
 - Tak, widzę - powiedział, wskazując na mojego siniaka na twarzy.
  Ben zaśmiał się cicho i otworzył drzwi wejściowe, przepuszczając mnie najpierw. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, wyszliśmy na zewnątrz i zaczęliśmy iść chodnikiem.
  - Twoi rodzice pewnie byli źli?
  Zatrzymałam się nagle, dostrzegając znajomy samochód i Louisa wychylającego się z okna, machał do mnie ręką, pokazując mi, bym szybko tam podeszła.
  - Um, tak. - spojrzałam z powrotem na Bena, który przyglądał mi się teraz podejrzliwie. - Muszę iść, przyjaciel po mnie przyjechał. Pa!
  Pobiegłam szybko do auta, nie czekając na to, aż mi odpowie i praktycznie wskoczyłam na tyle siedzenie. Auto od razu ruszyło i dopiero teraz zauważyłam Harry'ego za kierownicą.
  - Hej, gdzie jedziemy?
  - Co Ty masz do cholery na twarzy? - spytał Louis, nie odpowiadając na moje pytanie.
  - Uderzyłam się.
  - Uderzyłaś się czy ktoś Cię uderzył? - Louis zmrużył oczy, przyglądając mi się uważnie, jakby chciał wyłapać moje kłamstwo.
  - Uderzyłam w znak drogowy - mruknęłam w końcu niechętnie.
  Obaj wybuchnęli głośnym śmiechem, Harry miał, aż problem z kierowaniem auta, tak długo się śmiali. W końcu gdy się uspokoili, Louis odpowiedział na moje początkowe pytanie:
  - Jedziemy do mojego nowego mieszkania.
  - Wow! - zawołałam. - Harry, jak się z tym czujesz?
  Zachichotałam widząc, jak chłopak się krzywi.
  - Louis się wyprowadza, Zayn się zaręczył, już w ogóle nie będę ich widzieć...
  Harry westchnął głośno, a ja wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się czy dobrze usłyszałam, co powiedział.
  - Co? - spytał Louis, widząc moją minę.
  - Co? - spytałam, dalej nie wiedząc czy mówią poważnie.
  - Co? - spytał Harry, zerkając na mnie w lusterku.
  - Zayn się zaręczył? - powtórzyłam, bo z tymi dwoma idiotami inaczej nie mogłam się dogadać.
  - Nie wiedziałaś? - Louis zmarszczył brwi.
  - Nie!
  Oparłam się plecami o siedzenie i westchnęłam głośno, jak to jest, że zawsze dowiaduję się o wszystkim ostatnia.
  - Tak poza tym, Cass też będzie, Liam i Niall po nią pojechali - powiedział Louis, odwracając się na siedzeniu i zaglądając w moją stronę.
  - Och, świetnie...
  Od razu pomyślałam, że Niall zrobił to specjalnie i od teraz będzie mnie unikał, jednak z drugiej strony dzwonił do mnie i pisał po naszej kłótni, więc może jednak chciał mnie przeprosić.
  - Co się z Tobą działo? Zniknęłaś z imprezy, Niall wszędzie Cię szukał.
  - Och, naprawdę? - spojrzałam na Louisa, mając nadzieję, że powie mi coś więcej.
  - Tak, wydawał się naprawdę spanikowany, ciągle mówił, że musi Cię znaleźć... Coś się stało między Wami? - Louis przyglądał mi się teraz uważnie.
  - Um, trochę się pokłóciliśmy.
  Harry znowu spojrzał na mnie w lusterku, wyglądając na zdziwionego, a Louis uniósł pytająco brew.
  - To nic takiego. - machnęłam ręką, nie chcąc teraz o tym rozmawiać.
  - Ok, jak chcesz - odpowiedział Louis obrażonym tonem, a po chwili spytał: - Co to był za gościu, z którym przed chwilą szłaś?
  - To Ben! Pamiętasz, opowiadałam Ci o nim.
  - Kto to Ben? - spytał Harry, spoglądając krótko na mnie, na Louisa, a później wrócił wzrokiem na drogę przed nami.
  - Stary gościu, w którym Sky się kochała i teraz ją uczy. - Louis wywrócił oczami i widać było, że nie lubi Bena, mimo tego, że nawet go nie zna.
  - Nie jest stary, ma 25 lat! - zawołałam z oburzeniem. - Poza tym jest u nas tylko na praktykach.
  - Dokładnie, jest starszy nawet ode mnie, jest starszy od Ciebie o całe 7 lat. - Louis spoglądał teraz na mnie z niedowierzaniem, jakby to, że nie uważałam tak samo, było takie straszne.
 - Aiden ma tyle samo lat.
 - To co innego! - krzyknął i uderzył ręką o swoją nogę.
 - Zresztą, przecież to nie jest tak, że będę się z nim umawiać - odpowiedziałam lekko poirytowana jego zachowaniem.
  - Dlaczego? - spytał Harry.
  Otworzyłam parę razy usta i zamknęłam, nie wiedząc jak na to odpowiedzieć. Dlatego, że zakochałam się w Twoim kumplu, Niallu. To właśnie był ten powód.
 Louis uśmiechał się teraz pod nosem, widząc, jak się zmieszałam.
  - Um, po prostu, już mi się nie podoba. - wzruszyłam ramionami i odwróciłam szybko wzrok na szybę.
  Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce, rozglądałam się dookoła z zaciekawieniem, nigdy wcześniej nie byłam w tej okolicy. Z tego co widziałam, była to dzielnica mieszkalna dla ludzi zdecydowanie bogatszych. Weszliśmy do budynku i zaraz złapaliśmy windę, Harry wcisnął guzik z numerem 15.
  - Wow, wysoko - powiedziałam cicho.
  Gdy weszliśmy do środka, pochłaniałam wszystko wzrokiem jak zaczarowana. Zajrzałam do kilku pomieszczeń, kiwając głową z uznaniem.
  - Cholera, jesteś członkiem jakiegoś sławnego boysbandu, że Cię na to stać?
  Louis zaśmiał się głośno i pociągnął mnie do ostatniego pokoju, w którym jeszcze nie byłam, a do którego poszedł wcześniej Harry.
  Okazało się, że był to salon i wszyscy już tam siedzieli.
  - Hej! -zawołałam, nie zwracając się do nikogo konkretnego.
  Unikałam wzrokiem Nialla, nie byłam pewna, jak powinnam się zachowywać w jego towarzystwie. Liam pomachał do mnie wesoło, a Zayn kiwnął krótko głową, dając znać, że zauważył moją obecność. Cass pokazała mi, że porozmawiamy później i wróciła do swojej rozmowy z Liamem.
  - Sky! - El rzuciła mi się na szyję i uściskała mnie mocno. - O Boże, co masz na...
  - Uderzyłam w znak drogowy - przerwałam jej od razu, byłam już znudzona słuchaniem w kółko tego samego pytania.
  El zaśmiała się cicho, zakrywając dłonią usta.
  - O mój Boże, tylko Ty mogłaś zrobić coś takiego... No może jeszcze spodziewałabym się tego po Niallu. On też zawsze się tak upija i uderza w różne rzeczy... właściwie to robi to często na trzeźwo. - El zmarszczyła nieznacznie brwi, zastanawiając się nad tym.
  Wywróciłam oczami, słysząc jak kolejny raz ktoś mnie do niego porównuje. Prawdą było, że wcześniej nigdy, aż tak się nie upijałam. Zresztą w najbliższym czasie też tego nie planowałam, inaczej mama, by mnie zabiła.
  - Jak Ci się podoba? - spytała El po chwili, pokazując rękami dookoła.
  - Jest świetne, naprawdę. Nie spodziewałam się, że Louis ma tak dobry gust. - zaśmiałam się lekko, a El spojrzała na mnie podejrzliwie.
  - Wiedziałaś o tym wcześniej? Że Louis kupuje nam mieszkanie?
  - Tak, powiedział mi pod koniec wakacji - odpowiedziałam, nie będąc pewna, o co jej chodzi.
  El uderzyła mnie w ramię, aż krzyknęłam głośno i zaraz złapałam się za bolące miejsce. Przyjaciółka spoglądała na mnie z niezadowoleniem, a ja nawet nie wiedziałam, za co mi się dostało.
  - Co do cholery?!
  - Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?
  - Um, myślałam, że wiesz? - spytałam ze zdziwieniem.
  - Nie, dzisiaj Louis przywiózł mnie tutaj i zrobił mi niespodziankę. O Boże, nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszę! -zawołała nagle z całkowicie zmienionym humorem.
  Uśmiechnęłam się do niej szeroko, zadowolona, że wszystko tak dobrze im się układa. Tak zagadałam się z El, że nawet nie zauważyłam, jak ktoś do nas podszedł. Czyjaś ręka szturchnęła mnie lekko w ramię, zwracając na mnie swoją uwagę.
  - Sky, możemy porozmawiać?
  Dreszcz przeszedł przez całe moje ciało i odetchnęłam głęboko, za nim na niego spojrzałam. Odwróciłam się w jego stronę i przede mną we własnej osobie stał Niall Horan.

*

Teraz rozdziały będą się raczej pojawiać trochę rzadziej, bo niestety muszę wreszcie zabrać się za mutrę ustną, na którą jeszcze nic nie zrobiłam...

Kto jest Waszym ulubionym bohaterem z całego opowiadania? :)

16 komentarzy:

  1. Najlepszy jest Lou Ever&forever ;)
    Rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Które wiesz co trudny wybór jestes. ;/
    Rozdział Meeegaa..! :* /Mii

    OdpowiedzUsuń
  3. Skyyyy! Mysle ze jest troche podobna do mnie, pewnie dlatego :D
    Nawet nie wiesz jak bardzo nie moge doczekać sie kolejnego rozdzialu! Nie powinnas przerywać w takim momencie :(((

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg, czemu akurat teraz się skończyło! Ehh, ty normalnie chcesz mnie zabić.. Ale rozdział jest zajebisty, jak zawsze. Czekam z niecierpliwością na next!
    Love,
    Martina xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego w takim momencie?
    Jestem ciekawa co będzie dalej...
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej no nie możesz tak kończyc , chce wiedzuec co dalej !!! kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszyy..! EL hahah... :d
    Błagam next. /Ana

    OdpowiedzUsuń
  8. No wiec... hahaa o wszystkim wiesz. Dalej mi sie podoba!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twój blog <3 czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. My Private Sky! Ojejjuśkuuu... LOFCIAM!.. *__*
    Lou&El ahhahaha #Forever. @WKrysa

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja uwielbiam Sky <3
    No ale dlaczego zakończyłaś rozdział w momencie gdy Sky i Niall mieli porozmawiać? No nie ma tak! Teraz będę się zastanawiać tylko jak będzie przebiegała ich rozmowa. Och!
    Teraz się Niall gimnastykuj z przeprosinami... Zachowałeś się jak cham -,-
    Uwielbiam moje rozmowy z bohaterami! :D
    No czekam na następny rozdział ;D
    P.S Powodzenia na maturze ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny <3przerwałaś w najlepszym momencie :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Meeegaa... Dawaj następny!

    OdpowiedzUsuń
  14. Omommomomom *__* Kochaamm Cię! next!
    +powodzenia na maturzee! :* /Ala

    OdpowiedzUsuń
  15. Normalnie nie wierzę, że zakończyłaś w takim momencie! Nie mogę się doczekać i jak tylko wejdę na kompa to dodaję twój blog do 'czytanych' !

    [psychopathic-love.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń