- Tak bardzo się cieszę, Sky! Naprawdę...
- Wiem - przerwałam jej, przytrzymując telefon ramieniem przy twarzy, gdy przeglądałam ubrania w szafie. - Powtarzasz mi to od godziny.
- Tylko nie mogę uwierzyć, że nie powiedziałaś mi o tym wcześniej! - zawołała moja mama z oburzeniem. - Kiedy do siebie wróciliście?
- Tydzień temu - odpowiedziałam od razu, nawet nie musząc się nad tym zastanawiać.
- Tydzień temu! - krzyknęła, na co skrzywiłam się i odsunęłam telefon od ucha.
Nie powiedziałam mamie od razu o moim powrocie do Nialla, bo chcieliśmy na choć kilka dni zachować to dla siebie i mieć spokój od wszystkiego. Oczywiście mój głupi brat dowiedział się o tym przypadkiem, gdy wszedł wtedy do łazienki i nas zobaczył, ale oprócz niego nie wiedział wcześniej nikt inny. No może tato mógł coś podejrzewać, ale niewiele go to wszystko obchodziło.
- Mówiłam Ci, chcieliśmy po prostu...
- Dobrze, w porządku - przerwała mi.
Wyciągnęłam sprane dżinsy z szafy i położyłam je na łóżku, żebym mogła zaraz je ubrać.
- To gdzie dzisiaj idziesz? - spytała po chwili, gdy się nie odzywałam.
Powiedziałam jej to chwilę wcześniej, ale oczywiście nie zwróciła na to uwagi, zbyt podekscytowana wieściami o Niallu i mnie.
- Do klubu, świętujemy urodziny Ashtona i Luke'a.
Przez ostatnie dni siedziałam ciągle w domu razem z Niallem, wychodząc tylko, gdy musiałam pójść do pracy. To był pierwszy raz od bardzo dawna, gdy miałam udać się do jakiej publicznej miejscówki.
Sięgnęłam po jedną z niewielu niepogniecionych bluzek w mojej szafie i po dokładnym jej obejrzeniu, rzuciłam ją na miejsce obok dżinsów.
- Nawet nie próbuj ubierać się w dżinsy.
Zamarłam z telefonem w ręce, rozglądając się niepewnie po pokoju. Czy ona zainstalowała tu gdzieś kamerę, o której nie miałam pojęcia?
- Um, nie... nie miałam zamiaru tego zrobić - powiedziałam niepewnie.
- Sky... za dobrze Cię znam - mruknęła i usłyszałam, jak westchnęła głośno. - Ubierz coś ładnego, może sukienkę?
Przewróciłam oczami, czego na szczęście nie mogła zobaczyć i usiadłam na łóżku.
- Będzie widać moją bliznę.
- Przecież byłaś już w sukience na ślubie Louisa? - powiedziała, choć zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
Tak było, ale nie zmieniało to faktu, że nie lubiłam pokazywać moich nóg. Przez całe moje kolano ciągnęła się ta gruba blizna i nie wyglądało to zbyt dobrze.
- Taa - mruknęłam z niezadowoleniem.
- Ubierz sukienkę - powiedziała jeszcze raz.
Przygryzłam paznokieć, patrząc w stronę szafy i zastanawiając się, co powinnam zrobić. Szliśmy do klubu, więc może rzeczywiście ubrałabym coś innego niż dżinsy, które nosiłam na co dzień?
Niallowi na pewno by się to spodobało.
- Ok, będę już kończyć, muszę się wreszcie przebrać.
- W co? - spytała mama poważnym głosem.
Wiedziałam, że robiła to specjalnie, chciała, żebym wyszła z odkrytą blizną, nie wstydząc się jej. Tak naprawdę nie chodziło o to, że się jej wstydziłam, po prostu obawiałam się, że spotkam kogoś, kto spyta mnie, skąd ją mam.
- W sukienkę - odpowiedziałam w końcu.
W klubie tak czy siak nikt nie powinien zwrócić szczególnej uwagi na moje kolano... Chyba.
- Świetnie, pozdrów chłopaków - rzuciła weselszym głosem i po chwili dodała: - Ucałuj ode mnie Liama!
Zaśmiałam się cicho, słysząc, że dalej miała obsesję na jego punkcie. Zapewniłam ją, że to zrobię, choć nie miałam naprawdę takiego zamiaru, ale nie chciałam psuć jej humoru. Rozłączyłam się, żegnając się z nią kolejny raz i schowałam wcześniej wyciągnięte przeze mnie ubrania.
Westchnęłam głośno, przeglądając rzeczy na wieszakach, aż natknęłam się na jedną z moich niewielu sukienek. Uśmiechnęłam się szeroko, wyciągając ją z szafy i kładąc na łóżku. To właśnie ją miałam na sobie, gdy Niall pierwszy raz zobaczył mnie w sukience. Do teraz pamiętałam jego reakcję i jak upił się tamtego wieczora, a na koniec pocałował mnie w policzek.
Ściągnęłam z siebie dresy i koszulkę, rzucając je gdzieś na podłogę, postanawiając zająć się tym później. Ściągnęłam sukienkę z wieszaka i szybko założyłam na siebie, z ulgą zauważając, że wciąż się w nią mieściłam. Właściwie pasowała na mnie lepiej niż kiedyś, bo wtedy w niektórych miejscach była na mnie za luźna, a teraz wydawała się idealna.
Odwróciłam się w stronę lustra i prawie krzyknęłam, gdy zauważyłam Nialla. Opierał się ramieniem o framugę drzwi i przyglądał mi się uważnie, przygryzając wargę.
- Pamiętam tę sukienkę - powiedział. - Miałaś ją na urodzinach Perrie, prawda?
Pokiwałam głową i spojrzałam szybko na moje odbicie w lustrze, by sprawdzić, czy na pewno dobrze w niej wyglądałam.
- Długo tutaj stałeś? - spytałam, roztrzepując włosy palcami.
- Wystarczająco długo.
Spojrzałam na niego przez ramię, a on uśmiechnął się w moją stronę łobuzersko i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, co znaczyło to wystarczająco długo.
- Nie nauczyli Cię, że powinno się pukać?
- Minąłem Twojego tatę na klatce, powiedział, żebym po prostu wszedł do środka.
Niall podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło, a ja objęłam go ramionami w pasie, opierając głowę na jego ramieniu.
- Chętnie zostałbym z Tobą tutaj.
- Wiem, ja też - odpowiedziałam cicho.
Przez dłuższą chwilę staliśmy w ciszy, tuląc się do siebie i zapominając o wszystkim innym. Nie chciałam iść do klubu, wolałam zostać z Niallem w moim pokoju, bez towarzystwa kogokolwiek innego. Ale to były urodziny Ashtona i Luke'a, musieliśmy na nie pójść.
Odsunęłam się od niego tak, żebym mogła spojrzeć na jego twarz i gdy zrobił smutną minę, zaśmiałam się lekko.
- Chodź, już jesteśmy spóźnieni.
- W takim razie nic się nie stanie, jeśli spóźnimy się kilka minut więcej, prawda? - mruknął, wargami muskając moją szyję.
Odetchnęłam głęboko, gdy jego usta przesunęły się na mój obojczyk i mogłam poczuć, jak uśmiecha się przy mojej skórze.
- Ok, tylko kilka minut.
*
Spóźniliśmy się godzinę. Oczywiście wszystko to było winą Nialla, choć on wciąż powtarzał, że to przeze mnie i moją sukienkę.
Weszliśmy do środka klubu, który wypełniony był ludźmi i prawie niemożliwe wydawało mi się przejście pomiędzy nimi. Złapałam szybko dłoń Nialla, nie chcąc zgubić się w tym tłumie, na co on uśmiechnął się w moją stronę z rozbawieniem.
Niall zaczął iść pierwszy, przepychając się między ludźmi, a ja szłam zaraz za jego plecami, próbując nadążyć jego krokom. Oczywiście okazało się, że były tu jakieś fanki One Direction i gdy tylko zauważyły Nialla, on szybko puścił moją rękę. Nie chcieliśmy póki co, żeby wiedziały o naszym związku, biorąc pod uwagę to, jak bardzo mnie teraz nie lubiły.
Wyminęłam ich jak najszybciej i na szczęście chyba nawet mnie nie zauważyły, zbyt podekscytowane tym, że spotkały Nialla.
Rozglądałam się ciągle dookoła, mając nadzieję, że zobaczę kogokolwiek znajomego. Przez kilka minut chodziłam między ludźmi, starając się zobaczyć, kto siedział przy stolikach. Miałam już zadzwonić do Louisa, gdy zauważyłam coś zielonego. Dzięki Ci Boże za Michaela i jego kolorowe włosy.
Przecisnęłam się między kilkoma osoba, które odgradzały mi drogę i wreszcie dotarłam do stolika. Oparłam dłonie na blacie i odetchnęłam głęboko, po czym posłałam im wesoły uśmiech.
- Hej? - mruknął Ashton, spoglądając na mnie ze zdziwieniem.
- Wszystkiego najlepszego! - zawołałam, wyciągając ręce w jego stronę.
Ash zaśmiał się pod nosem i podniósł z miejsca, po czym przytulił mnie mocno. Przy stoliku oprócz całego 5SOS siedziało jeszcze jakichś dwóch chłopaków, których nie znałam, ale nie zdążyłam im się przyjrzeć, bo zaraz poszli w stronę baru.
- Luke! - krzyknęłam, pokazując mu, żeby wstał.
Uścisnęłam go mocno, tak jak chwilę wcześniej zrobił to ze mną Ashton.
- Wszystkiego najlepszego - powtórzyłam, po czym dodałam: - Niall ma Wasze prezenty, ale zgubiłam go gdzieś po drodze.
Przytuliłam szybko Caluma, który był najbliżej mnie, gdy Luke z powrotem usiadł.
- Hej, a ja?! - zawołał Michael.
Zaśmiałam się pod nosem i pochyliłam się w jego stronę, obejmując jego szyję rękami.
- Ładna sukienka - mruknął przy moim uchu.
Odsunęłam się od niego i uderzyłam go lekko w ramię, na co skrzywił się z niezadowoleniem.
Ashton pokazał ręką w stronę baru i poszedł, gdy ja zajęłam jego wcześniejsze miejsce. Calum spytał Luke'a i Michaela, czy coś chcą, gdy ja rozglądałam się dookoła, mając nadzieję, że zauważę Nialla.
- Sky! - zawołał Calum, zwracając na siebie moją uwagę. - Chcesz coś do picia?
Miałam dziwne wrażenie, jakby cała ta sytuacja była dla mnie znajoma. Ashton odchodzący w stronę baru, Calum proponujący, że coś mi kupi. Potrząsnęłam głową, starając się nie myśleć o tym zbyt dużo.
- Piwo, dzięki.
Calum poszedł za Ashtonem, zostawiając mnie z Lukiem i Michaelem przy stole. Przysunęli się bliżej mnie, tak, żeby mogli ze mną rozmawiać, mimo głośnej muzyki i wtedy uświadomiłam sobie, że coś podobnego naprawdę kiedyś się wydarzyło.
- Sky, wszystko ok? Zbladłaś nagle - powiedział Luke.
Pokręciłam gwałtownie głową, zaciskając usta w cienką linię. To było jak powtórka tej sytuacji, gdy przyszłam do klubu, a później wyszłam w alejkę obok, żeby zadzwonić do Nialla. Wszystko wydawało się odbywać w tej samej kolejności i znowu nie wiedziałam, gdzie dokładnie był Niall.
- Niall... Gdzie jest Niall... - wydusiłam z siebie, biorąc szybkie, płytkie oddechy.
Miałam wrażenie, jakby wszystko wokół mnie straciło ostrość, wszystkie kształty rozmazały się w jedno, a dźwięki dochodziły do mnie z daleka.
- Kurwa, czy ona ma jakiś atak?
Nie byłam nawet pewna, który z nich to powiedział, zbyt skupiona na myślach w mojej głowie. Próbowałam wyrównać swój oddech i zamknęłam na chwilę oczy, powtarzając sobie, że nic złego się nie stanie.
- Zrób coś!
- Nie wiem, co zrobić! O Boże...
Otworzyłam oczy, czując, jak czyjeś palce splatają się z moimi. Uśmiechnęłam się niewyraźnie, nie chcąc ich martwić moim zachowaniem, ale trudno było mi się uspokoić. Tym bardziej, że nie miałam pojęcia, gdzie jest Niall.
- Wiem, ok, wiem.
Zobaczyłam kątem oka, jak Luke wyciąga coś z kieszeni, a Michael pokiwał głową.
- Pokażesz jej zdjęcia małych kotków czy coś takiego? Dobry pomysł.
Zacisnęłam mocniej palce wokół dłoni, którą trzymałam, a Michael skrzywił się z bólu. Luke po chwili cisnął swój telefon w moją twarz i musiałam zamrugać, żeby móc dostrzec, co było przede mną.
Przez dłuższą chwilę spoglądałam na zdjęcie, nie myśląc już teraz o niczym innym tylko dlaczego do cholery Luke pokazał mi czyjeś nagie zdjęcie?
- Czy to... Twój tyłek?
Odsunęłam od siebie telefon, a Michael szybko spojrzał w jego stronę.
- Co... - zaczął ze zdziwieniem. - Och, to Calum.
Spiorunował wzrokiem Luke'a, a ja zaśmiałam się nerwowo, wciąż trochę za mocno ściskając jego rękę.
- Widzisz, uspokoiła się!
- Taa, tyłek Cala sprawia cuda - dodał Michael.
Oboje spojrzeli w moją stronę niepewnie, gdy powoli moje oddychanie wracało do normy.
- Już mi lepiej - zapewniłam ich drżącym głosem.
Ashton wrócił do stolika i zaczął mówić o tym, jak ktoś wylał na Caluma swojego drinka, przy czym ciągle się śmiał, nie zauważając naszych napiętych nastrojów.
- Co z Wami? - spytał po chwili.
Przyglądał nam się podejrzliwie, a Michael wydał z siebie krótki pisk i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to przez to, jak mocno ściskałam jego rękę.
- Tu jesteście!
Obróciłam szybko głowę, słysząc głos Nialla, który stanął obok mnie. Puściłam dłoń Michaela, który od razu odetchnął z ulgą i zerwałam się z miejsca, obejmując ramionami szyję Nialla.
- Coś mnie ominęło? - usłyszałam, jak spytał z rozbawieniem.
Nie odpowiedziałam nic, wtulając twarz w jego szyję, wreszcie czując się całkowicie spokojnie, dzięki jego obecności. Chłopcy musieli jakoś przekazać Niallowi, że coś było nie tak, bo objął mnie rękami i zaczął uspokajająco przesuwać dłońmi po moich plecach.
Po chwili poczułam, jak przesuwa się i usiadł na kanapie, ciągnąć mnie na swoje kolana. Podniosłam niechętnie głowę, bo choć dalej miałam ochotę być w tej pozycji, to czułam się dość zażenowana moim zachowaniem. Tym razem nie widział tego tylko Niall, widzieli to też Luke, Michael i Ashton.
Niall spojrzał na moją twarz, przesuwając po niej uważnie wzrokiem i odgarnął moje włosy z twarzy.
- Wszystko w porządku?
Pokiwałam głową w odpowiedzi, a Niall pocałował mnie w czoło, tak jak wcześniej zrobił to w moim pokoju. Uśmiechnęłam się lekko, układając się wygodniej na jego kolanach i czując, jak mocniej zaciska wokół mnie ramiona.
- Sky, przyniosłem Twoje piwo - odezwał się nagle Ashton, jakby nic dziwnego się przed chwilą nie wydarzyło.
Odwróciłam twarz w ich stronę i uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, po czym to samo zrobiłam w stronę Michaela i Luke'a.
- Sky widziała gołą dupę Caluma - rzucił Michael, masując swoją dłoń.
Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na Nialla, który nawet nie wyglądał na zaskoczonego.
- Kto nie widział... - mruknął.
Sięgnęłam po moje piwo i wzięłam kilka dużych łyków, opróżniając prawie połowę kufla. Właśnie tego teraz potrzebowałam.
- Heeeej, sporo się spóźniliście!
Spojrzałam w stronę Louisa i El, którzy do nas podeszli i na ich widok szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Zayn kiedyś powiedział mi, że na imprezę trzeba się spóźnić - odpowiedziałam.
Louis przewrócił oczami, opierając się bokiem o kanapę.
- Nie, jeśli umawiasz się z kimś do klubu.
Wzruszyłam ramionami, robiąc przepraszającą minę w stronę Ashtona i Luke'a, w końcu to ich urodziny świętowaliśmy.
Luke machnął ręką, dając mi znać, że to nic takiego, a w międzyczasie podszedł do nas Harry i Zayn, wyglądając już na trochę podpitych.
- Ok, wybaczę Wam, podejrzewam czemu się spóźniliście - rzucił Louis, puszczając oczko w naszą stronę.
- Nie - zaprzeczyłam, wiedząc, do czego nawiązuje.
Harry zaśmiał się głośno obok nas, chociaż pewnie nie wiedział nawet, o czym mówimy. Zayn przytulił mnie, prawie kładąc się przy tym na Nialla i w końcu Louis musiał go pociągnąć, żeby wstał.
- Gdzie zgubiliście Liama? - spytał Ashton.
- Gdzie zgubiliście Caluma? - odezwała się na to El.
- Calum miał mały wypadek z mokrą plamą - odpowiedział jej Michael.
Harry i Zayn wybuchnęli głośnym śmiechem, trzymając się siebie nawzajem, na co uśmiechnęłam się z rozbawieniem. Byli naprawdę pijani.
- Wow... - rzucił Louis, mierząc ich wzrokiem. - Liam chyba napotkał jakieś fanki.
Ashton przesunął się, żeby zrobić im miejsce i Harry pierwszy rzucił się na nie, zarzucając mu rękę na ramiona. Zayn usiadł obok niego, a gdy zostało jedyne wolne miejsce, Louis szybko je zajął i poklepał swoje kolana, spoglądając na El.
Niall oparł brodę na moim ramieniu i gdy odwróciłam lekko twarz, żeby na niego spojrzeć, pocałował mnie w kącik ust.
Po kilkunastu minutach zdążył do nas wrócić Calum, pojawił się też wreszcie Liam. Biorąc pod uwagę, że nie było więcej wolnych miejsc, Calum usiadł Luke'owi na kolanach, nie wyglądając na niezadowolonego z tego powodu. Liam za to załatwił sobie dodatkowe krzesło, odrzucając wcześniej ofertę Harry'ego, by usiadł na nim.
Nie musiałam już niczym się martwić. Siedzieliśmy tą dużą grupką, śmiejąc się co chwilę z kolejnej głupiej rzeczy, którą powiedział Zayn lub Harry i korzystaliśmy z chwili, gdy wszyscy mogliśmy spotkać się razem. Wciąż miałam wokół siebie ramiona Nialla i splotłam palce naszych dłoni razem, jeszcze bardziej opierając się o niego plecami.
- Kocham Cię, Sky - usłyszałam jego cichy głos przy moim uchu.
Od 2 lat nie słyszałam, jak wypowiadał te słowa i przez chwilę nie mogłam nic odpowiedzieć, zbyt przejęta tym, że to zrobił. Oczywiście, że mogłam podejrzewać, że mnie kochał, w końcu, gdyby tak nie było, już dawno dałbym sobie ze mną spokój.
Mimo tego tak cholernie dobrze było usłyszeć, jak to mówi. To były najpiękniejsze słowa, które usłyszałam w moim życiu, ale to co sprawiało, że były tak cudowne, był fakt, że to właśnie on je wypowiadał.
Nikt nie zwracał na nas uwagi, więc odwróciłam się trochę na jego kolanach i złapałam jego twarz w dłonie, składając krótki pocałunek na jego ustach.
- Ja Ciebie też, Niall. Tak bardzo.
Jego odpowiedzią był szeroki uśmiech, ten sam, w którym się zakochałam.
*
przepraszam, że rozdział dopiero teraz!