poniedziałek, 24 listopada 2014

21.

 Gdy weszłam do pokoju, od razu zapadła całkowita cisza i można było zauważyć, że to z mojego powodu. Mama uśmiechnęła się lekko w moją stronę, nie zauważając moich zaciśniętych mocno ust i uniesionych brwi. Niall spoglądał na mnie niepewnie, zdając sobie sprawę z tego, że musiałam coś usłyszeć. Nie odezwał się ani słowem, zapewne nie był pewien, czego dokładnie się dowiedziałam.
 - Niczego nie przyniosłaś? - spytała mama ze zdziwieniem.
 Pokręciłam głową, nie mając nawet zamiaru jej się tłumaczyć. Zauważyłam, że Matt zdążył się obudzić w między czasie, co tylko ułatwiało mi sprawę.
 - Musimy już wracać - powiedziałam chłodno.
 - Już?
 Mama wyglądała na zaskoczoną, a jej wzrok skierował się na Nialla, gdy musiała zdać sobie sprawę, co się stało. Nie mogłam rozmawiać z nim o tym tutaj, w każdym miejscu było za dużo ludzi i nie można było mieć tu ani trochę prywatności. Trudno było mi powstrzymać się przed tym, żeby wyrzucić z siebie wszystko tu i teraz, ale powtarzałam sobie ciągle w myślach, że nie mogłam tego zrobić. Zawsze ktoś mógł to usłyszeć i szybciej niż mogłabym się spodziewać, wszystko znalazłoby się na twitterze i plotkarskich stronach internetowych.
 - Dopiero co tutaj przyjechaliśmy - rzucił Niall, starając się zachowywać, jakby nic się nie stało. - Przecież po to tutaj przylecieliśmy, żeby odwiedzić Twoją mamę.
 - Mogę odwiedzić ją później, mam jeszcze kilka dni - odpowiedziałam od razu.
 - Ale ja wracam do Londynu jutro rano.
 Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie, czekając, aż któreś odpuści. Wiedziałam, że Niallowi nawet nie zależy tak bardzo na spędzeniu czasu z moją mamą, robił to tylko dlatego, żeby odwlec naszą rozmowę. Co tylko jeszcze bardziej udowadniało mi, że zasłużył na to, żebym się na niego złościła.
 Westchnął głośno, chcąc pokazać wszystkim, jak bardzo jest niezadowolony z tego powodu i wreszcie podniósł się z krzesła.
 - Zobaczymy się jutro - powiedziałam do mamy, która przyglądała się nam uważnie.
 - Właściwie to wyjdę stąd za jakąś godzinę... - odpowiedziała niepewnie.
 Pokiwałam głową, notując sobie w myślach, że do tego czasu, muszę rozwiązać tę całą sprawę z Niallem. Wyszłam pierwsza z pokoju, nie oglądając się ani na Nialla ani na Matta i podeszłam szybko do wind. Akurat gdy jedna się z nich otworzyła, oboje podeszli do mnie i wsiedliśmy do środka.
 Podróż do mieszkania była naprawdę niezręczna, gdy nikt z naszej trójki się nie odezwał. Widziałam, że Niall chciał coś powiedzieć, ja zresztą też chciałam to zrobić, ale nie w towarzystwie Matta.
 Gdy dojechaliśmy na miejsce, Matt powiedział, że pójdzie rozejrzeć się po okolicy. Nie dziwiłam mu się, że nie chciał zostać teraz z nami w mieszkaniu.
 Szybko weszliśmy po schodach na górę, dalej nie odzywając się ani słowem. Wyciągnęłam klucz z kieszeni i otworzyłam drzwi, po czym weszłam do środka, gdzie zaraz zrzuciłam buty. Niall zamknął za sobą drzwi i mogłam poczuć na sobie jego spojrzenie.
 - Sky... - powiedział, wzdychając cicho. - Dlaczego robisz z tego taki problem?
 Jeśli to była pierwsza rzecz, którą do mnie powiedział, to mogłam już przypuszczać, że ta rozmowa nie przebiegnie zbyt dobrze.
 - Nawet nic jeszcze nie powiedziałam.
 - Ale widzę, jak się zachowujesz.
 Niall zaczął ściągać buty, a ja poszłam do salonu, wiedząc, że przyjdzie tutaj za mną. Zaczęłam chodzić w kółko po pokoju, nie mogąc ustać w jednym miejscu. W takich momentach naprawdę brakowało mi biegania.
 Tak jak się spodziewałam, Niall wszedł do środka i zajął miejsce na kanapie, czekając, aż coś powiem. W pierwszej chwili miałam ochotę zacząć na niego krzyczeć, ale zamiast tego powiedziałam:
 - Opowiedz mi, jak to się stało.
 Nie musiałam nawet tłumaczyć, o co dokładnie mi chodziło, Niall wiedział, o czym mówiłam. Nie musiałam go długo namawiać, żeby zaczął mówić, sam już chyba wiedział, że lepiej będzie, jeśli powie mi o wszystkim.
 - Raz gdy przyszedłem do Ciebie, przypadkiem usłyszałem rozmowę Twoich rodziców. Twój tato mówił, że nie stać Was na rehabilitację w Holandii, ale wiedziałem, że to Twoja największa szansa, żebyś mogła biegać, więc... - przerwał na chwilę, patrząc w moją stronę ze smutkiem. - Zaproponowałem, że zapłacę za wszystko, najpierw nie chcieli się zgodzić, ale ciągle zapewniałem ich, że to nic takiego, biorąc pod uwagę, jak dużo mam pieniędzy.
 Skrzywiłam się, słysząc co powiedział, choć pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to zabrzmiało.
 - W końcu się zgodzili - mruknął, wzruszając ramionami.
 - Wtedy kiedy się z Tobą żegnałam, powiedziałeś, że wiedziałeś, że to zrobię - powiedziałam cicho.
 Wtedy pomyślałam, że Niall po prostu tak dobrze mnie znał, ale okazywało się, że on naprawdę wiedział, że tam polecę. Wiedział o tym wcześniej ode mnie, sam w końcu zapłacił za to wszystko.
 Niall pokiwał głową, a ja założyłam ręce na pierś i zatrzymałam się przed nim.
 - Żałowałeś tego, kiedy z Tobą zerwałam? - spytałam niepewnie.
 - Nie, nigdy - odpowiedział od razu, nie musząc nawet się nad tym zastanawiać.
 - Dlaczego moja mama chciała Ci oddać pieniądze akurat teraz?
 Minęło już tyle czasu, mogła dawno próbować to zrobić, dlatego nie rozumiałam, czemu to przez te ostatnie kilka dni zamęczała się pracą.
 - Zadzwoniła do mnie ponad tydzień temu - zaczął Niall, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy, gdy tylko to usłyszałam. - Przyszedł jakiś ostatni zaległy rachunek z ośrodka, powiedziała, że nie ma tyle pieniędzy, żeby zrobić to od razu, ale ciągle mówiła, że przynajmniej za to odda mi pieniądze. Mówiłem jej, że nie musi tego robić, ale...
 - Wiedziałeś od początku, dlaczego moja mama znalazła się w szpitalu?
 Niall wzdrygnął się, gdy usłyszał chłodny ton mojego głosu. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, wiedziałam, że Niall chciał dla mnie dobrze, ale starał się o to w najgorszy sposób. Czułam, jakby przez cały ten czas spiskował z mamą za moimi plecami.
 - Nie, nie! - zawołał szybko. - Pomyślałem, że może to mieć jakiś związek, ale nie byłem pewien...
 - Nie udawaj głupszego niż jesteś - mruknęłam, przewracając oczami. - Przez cały ten czas mnie okłamywałeś...
 - To nie tak...
 Zmrużyłam oczy, posyłając mu groźne spojrzenie, na co od razu zamilkł. Ktoś inny nie rozumiałby mojego zachowania i uważałby, że powinnam mu być wdzięczna za to, co zrobił. Jednak jedyne co teraz czułam to złość i rozczarowanie.
 - Nie spodziewałem się, że będziesz, aż tak zła - powiedział w końcu ze zrezygnowaniem.
 - Czego się w takim razie spodziewałeś? Że będę Ci dziękować? - spytałam i zaśmiałam się gorzko.
 - Może powinnaś - odpowiedział.
 Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, a on uśmiechnął się zadowolony z siebie. Nigdy wcześniej nie chciałam tak bardzo zetrzeć z jego twarzy tego durnego uśmieszku.
 - Niall, okłamałeś mnie. Obiecaliśmy sobie, że nic takiego już więcej się między nami nie wydarzy.
 - To właściwie nie było kłamstwo...
 - Jeszcze dzisiaj rano kłamałeś mi prosto w twarz, mówiąc, że moja mama na pewno niczego nie ukrywa, że wszystko jest w porządku. Nie pomyślałam tylko, że Ty też możesz coś przede mną ukrywać!
 - Bo inaczej nigdy byś się nie zgodziła, żebym wydał na Ciebie tyle pieniędzy! - krzyknął, podnosząc się z kanapy.
 Zrobił kilka kroków w moją stronę, a ja od razu zrobiłam tyle samo w tył, nie chcąc teraz być tak blisko niego.
 - Dlatego wolałeś mnie okłamać i zrobić za moimi plecami coś, z czego wiedziałeś, że nie byłabym zadowolona - powiedziałam, unosząc głos. - Wow Niall, teraz to wszystko wydaje się o wiele lepsze.
 - Jesteś taka samolubna...
 Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc do czego zmierzał. Niall był już tak samo zdenerwowany jak ja i nawet nie myśleliśmy, zanim coś powiedzieliśmy.
 - Nie rozumiesz, że jestem najszczęśliwszy, gdy jestem z Tobą i kiedy mogę Ci pomóc?
 Czułam, jak wszystko się we mnie gotuje, gdy tylko to powiedział i zacisnęłam pięści po bokach ciała.
 - A Ty nie rozumiesz, jak bardzo źle się czuję, gdy wydajesz na mnie tak dużo? Nawet na oczy nigdy nie widziałam takiej ilości pieniędzy!
 - Sky - powiedział z poirytowaniem. - Dla mnie to nic takiego, stan mojego konta ledwo się przez to pomniejszył.
 Chyba pomyślał, że dzięki temu poczuję się lepiej, ale było odwrotnie. Kolejny raz przypomniał mi tylko o tym, że był cholernie bogaty, a ja miałam o wiele mniej pieniędzy od niego.
 - Skoro tak stawiasz sprawę, to nie ma żadnego problemu - rzuciłam z sarkazmem. - Stan Twojego konta ledwo się pomniejszył, dalej możesz pływać w pieniądzach i...
 - Przestań.
 - Powiedziałabym, że wszystko Ci oddam, ale wątpię, że uda mi się zdobyć tyle pieniędzy, poza tym dla Ciebie to bez różnicy, bogaczu.
 - Wcale nie o to mi chodziło, przestań przekręcać to, co mówię! - krzyknął ze złością.
 - Ok, w takim razie porozmawiajmy o tym, jak ukrywałeś to przede mną przez 2 lata - powiedziałam, siląc się na spokojny ton.
 Niall zazgrzytał zębami i przesunął dłonią przez włosy, wyglądając, jakby miał mnie teraz naprawdę dość.
 - Po prostu chciałem Ci pomóc, zrobiłbym dla Ciebie wszystko.
 - Dlatego mnie okłamywałeś - dodałam. - Skąd mam wiedzieć, że jeszcze czegoś przede mną nie ukrywasz? Mimo tego, że uzgodniliśmy mówić sobie o wszystkim - przypomniałam mu.
 - Uzgodniliśmy, że będziemy mówić sobie o wszystkim, po tym jak to Ty okłamałaś mnie kilka razy. Ja przynajmniej miałem dobry powód, żeby to zrobić, ale Ty...
 - Nie okłamałam Cię celowo, a Ty dokładnie to zrobiłeś! - krzyknęłam.
 W pokoju zapanowała cisza, gdy oboje posyłaliśmy sobie spojrzenia pełne złości. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić z całą tą sytuacją. Może i zachowywałam się, jakbym była niewdzięczna, ale Niall doskonale zdawał sobie sprawę, że nie znosiłam tego, gdy wydawał na mnie pieniądze. Nie mówiąc już o tak dużych ilościach. Na dodatek nie powiedział mi o tym ani słowem i pewnie nawet nie planował tego zrobić, gdyby nie to, że dowiedziałam się o wszystkim przypadkiem.
 - Jutro wracam do Londynu, więc będziesz miała czas, żeby się uspokoić i przemyśleć tę całą sprawę.
 Uniosłam brwi, patrząc w jego stronę z niedowierzaniem. Chyba dalej nie rozumiał, że naprawdę mam powód, żeby być na niego złą.
 - Chciałeś powiedzieć, że Ty będziesz miał czas, żeby uświadomić sobie, jak źle postąpiłeś?
 - Sky, wydałem na Ciebie kupę kasy! Nie zrobiłem nic złego.
 Pokręciłam głową, nie mogąc uwierzyć, że nic z tego, co powiedziałam do niego nie dotarło. 
 - Myślę, że... - zaczęłam niepewnie. - Myślę, że powinniśmy zrobić sobie przerwę.
 - Przerwę od kłótni? - spytał.
 Zacisnęłam usta i spojrzałam w bok, unikając jego wzroku. Możliwe, że później będę żałować tego wszystkiego, ale w tym momencie jedyne, na czym się skupiałam to to, że ukrywał przede mną coś tak ważnego. Niall musiał zrozumieć, o co naprawdę mi chodziło po tym, jak się zachowywałam.
 - Och, przerwę od nas - powiedział głosem wyprutym z emocji. - Świetnie, skoro właśnie tego chcesz.
 Nawet już teraz zaczęłam żałować, że to zaproponowałam, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Niall odezwał się znowu.
 - Właściwie myślę, że to dobry pomysł.
 Po tym wyszedł z pokoju, nie odwracając się na mnie, a ja przez następnych kilka minut stałam w tym samym miejscu. Może rzeczywiście tak będzie najlepiej, oboje trochę od siebie odpoczniemy, a później porozmawiamy na spokojnie i wszystko sobie wyjaśnimy. Przerwa wcale nie musiała oznaczać niczego złego.
 Tylko dlaczego już miałam ochotę za nim pobiec i mocno się do niego przytulić?

*

 Siedziałam w moim pokoju przez cały popołudnie i wieczór, nie chcąc rozmawiać z mamą o tym, co się stało ani widzieć Nialla.
 Słyszałam głosy Nialla, mamy i Matta z salonu, ale tylko położyłam sobie poduszkę na głowę i przycisnęłam ją mocno, nie chcąc tego słuchać. Byłam trochę zdziwiona, że mama nie przyszła do mojego pokoju, spytać mnie, czy wszystko było w porządku. Normalnie pierwsze co by zrobiła, po tym jak wróciła ze szpitala, to wparowała do mojego pokoju, wypytując o wszystko. Niall pewnie musiał powiedzieć jej co się stało albo chociaż wspomnieć, że na pewno wolałabym spędzić teraz czas w samotności.
 Gdy zapadła cisza, wiedziałam, że mama poszła spać do swojego pokoju. Spoglądałam co chwilę na drzwi, zastanawiając się, czy Niall tutaj przyjdzie. Nawet jeśli nie spać, to były tu wszystkie jego rzeczy. O 1 w nocy byłam już pewna, że został w salonie razem z Mattem. Musieli jakoś pomieścić się na kanapie, ale to nie był mój problem.
 To było dziwne uczucie, gdy Niall nie leżał obok mnie, a jego ramiona nie trzymały mnie mocno. Świadomość, że był w pokoju po drugiej stronie korytarza tylko pogarszała to wszystko. Był tak blisko mnie, a jednak wydawało mi się jakby dzieliły nas kilometry. Przez długi czas nie mogłam zasnąć, kolejny raz myśląc o wszystkim, co się wydarzyło. 
 Zasnęłam nad ranem i udało mi się przespać może 2 godziny, gdy obudził mnie hałas w pokoju. Podniosłam się na łokciach, mrugając kilka razy, zanim mój wzrok skupił się na Niallu. Jedną ręką wyciągał czyste ubrania ze swojej torby, a drugą trzymał się za nogę, więc podejrzewałam, że musiał o coś uderzyć i dlatego się obudziłam.
 Odchrząknęłam, zwracając na siebie jego uwagę. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, nie wiedząc, jak powinniśmy się zachować. Zawsze wszystko z Niallem było dla mnie takie naturalne, mogłam po prostu być przy nim sobą. Teraz nie wiedziałam, co mogłam zrobić, a czego nie.
 - Obudziłem Cię? - spytał w końcu.
 Pokiwałam głową i usiadłam, krzyżując przed sobą nogi. Niall wracał już teraz do Londynu, a ja miałam tu zostać jeszcze przez kilka dni i nie byłam pewna, jak się z nim pożegnać.
 - Przepraszam - mruknął i odwrócił się z powrotem w stronę torby.
 - Więc... - zaczęłam, spoglądając na moje dłonie. - Za ile musicie wyjechać?
 - Za 10 minut, muszę się tylko przebrać.
 Myślałam, że zostało trochę więcej czasu, nie spodziewałam się, że miałam tylko kilka minut z nim, zanim następnym razem zobaczymy się dopiero w Londynie. Nie wiedziałam nawet, jak to wszystko będzie wyglądać, gdy wrócę do Londynu, skoro robiliśmy sobie przerwę.
 Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, szybko kierując się do łazienki. Umyłam zęby, ochlapałam twarz zimną wodą i przeczesałam włosy palcami. Zdecydowanie było po mnie widać, że nie miałam zbyt dużo snu, ale nie mogłam teraz nic na to poradzić.
 W kuchni siedział tylko Matt, dlatego podejrzewałam, że mama dalej spała i już wczoraj wieczorem się z nimi pożegnała. Uśmiechnęłam się do niego szybko i oparłam tyłem o ladę, nie wiedząc co ze sobą zrobić przez ten czas.
 - Cieszysz się, że będziesz miała tu kilka dni spokoju? - zagadnął Matt.
 Pokiwałam nieznacznie głową, znając moją mamę nie będę miała tak właściwie zbyt dużo tego spokoju. Ale może przyda mi się kilka dni w osamotnieniu, bez moich przyjaciół i bez Nialla. Gdy będę tutaj, a on będzie w Londynie, całe to bycie na przerwie będzie o wiele łatwiejsze.
 - Cieszę się, że spędzę czas z mamą.
 Matt uśmiechnął się ze zrozumieniem i po tym nasza rozmowa się skończyła. Miałam wrażenie, że patrzy na mnie ze współczuciem, jakby dokładnie wiedział, co się stało, ale postanowiłam to zignorować. Spoglądałam, co chwilę w stronę drzwi, czekając, aż w końcu pojawi się w nich Niall.
 Gdy wszedł do środka, był już gotowy do wyjścia i pokazał Mattowi, że mogą wychodzić. Z daleka dało się wyczuć tę niezręczną atmosferę między nami. Powinnam mu pomachać, uśmiechnąć się, przytulić go czy może pocałować? Na pewno nie mogłam zrobić tego ostatniego i szybko zdecydowałam się, że zrobię dwie pierwsze rzeczy.
 Matt wyszedł z kuchni, po tym jak ostatni raz uśmiechnął się w moją stronę, na co odpowiedziałam mu tym samym i pomachałam szybko dłonią. Ledwo znałam Matta, a teraz w ten sam sposób miałam pożegnać się z Niallem?
 - Zobaczymy się za kilka dni - mruknął Niall, przesuwając dłonią po swoim karku.
 - Yhym, zobaczymy się, jak... jak spotkamy się wszyscy u Liama albo u Louisa, kto wie... nie wydaje mi się, żeby Zayn albo Harry zaprosili wszystkich do siebie...
 Nie zauważyłam nawet, gdy zaczęłam gadać bez sensu, a Niall zaśmiał się lekko, widząc, jak byłam podenerwowana.
 - Zadzwonię do Ciebie, jak wrócisz, ok? - spytał, podchodząc bliżej mnie.
 - W porządku - powiedziałam niepewnie. - Wtedy umówimy się z wszystkimi.
 - Nie to miałem na myśli... - mruknął, wyglądając na rozbawionego. - Nieważne, masz rację.
 Wyciągnął ręce w moją stronę i odetchnęłam głęboko, przytulając się do niego. Oboje nadal byliśmy na siebie źli, ale mogliśmy na chwilę o tym zapomnieć. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby Niall wyjechał, a ja pożegnałabym go głupim machnięciem ręki. Mimo tego, że miałam go zobaczyć za kilka dni.
 Gdy odsunęliśmy się od siebie, Niall uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samą w pomieszczeniu. Czekałam, aż usłyszę dźwięk drzwi wejściowych, po czym szybko wróciłam do mojego pokoju. Wskoczyłam do łóżka i ukryłam się pod kołdrą po sam czubek głowy.
 Już tęskniłam za Niallem, mimo tego, że dopiero co się z nim pożegnałam. Tęskniłam za nim od momentu, gdy wczoraj wyszedł z salonu po naszej kłótni. Jak miałam wytrzymać tę przerwę z nim, skoro od samego początku było mi tak ciężko? 
 Wiedziałam tylko, że nie miałam zamiaru opuszczać tego łóżka przez całą resztę mojego pobytu tutaj.

*

mam nadzieję, że nie będziecie złe na Sky!

taak, jak skończę to opowiadanie, to będę pisać następne z 1D ;)

czwartek, 20 listopada 2014

20.

 Rano ze snu wybudziły mnie usta Nialla na mojej szyi. Najpierw zaczął składać na niej delikatne pocałunki i w pierwszej chwili nie zwróciłam na to większej uwagi. Po chwili jednak przygryzł lekko skórę i zaczął ją ssać, niewątpliwie zostawiając w tym miejscu malinkę.
 - Niall - mruknęłam.
 Sama nie byłam pewna, czy chciałam, żeby przestał, czy może kontynuował. Powoli się wybudzałam i przetarłam dłonią oczy, po czym spojrzałam na Nialla zaspanym wzrokiem.
 - Jak to możliwe, że obudziłeś się przede mną.
 Niall uniósł głowę, posyłając mi nieznaczy uśmiech i wzruszył ramionami. Zaczęłam wolno przeczesywać palcami jego włosy, na co przymknął oczy, uśmiechając się jeszcze szerzej. Nawet gdy dopiero się obudził, wyglądał niesamowicie.
 - Musimy zbierać się do szpitala.
 Nie byłam pewna, która była godzina, ale za oknem był już jasno i czułam się dość wyspana, mimo tego, jak późno poszliśmy spać, dlatego podejrzewałam, że było już południe. Planowałam wstać wcześniej i szybciej odwiedzić mamę, ale teraz już nic nie mogłam na to poradzić.
 - Nie chce mi się wstawać z łóżka - jęknął Niall z niezadowoleniem.
 - Niall, sam przed chwilą mnie obudziłeś - powiedziałam z rozbawieniem.
 - Nudziło mi się.
 Niall skulił się na materacu i położył głowę na moim brzuchu, na co westchnęłam cicho.
 - Nie przestawaj - dodał.
 Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, o czym mówił i znowu zaczęłam przesuwać palcami przez jego włosy. Było mi tak wygodnie w tym miejscu z Niallem przy mnie, że sama nie chciałam się stamtąd ruszać. Kilka minut w tą czy w tamtą nie zrobi żadnej różnicy.
 - Niall! Sky!
 Matt zapukał mocno w drzwi, a może raczej uderzył tak, że prawie podskoczyłam ze strachu.
 - Jest godzina 12:23 - powiedział.
 Cholera, rzeczywiście było już dość późno. Zerwałam się z łóżka, a Niall jęknął z niezadowoleniem, gdy jego głowa uderzyła o materac. Zaśmiałam się cicho i wyciągnęłam dżinsy i koszulkę z torby, po czym szybko zaczęłam się przebierać.
 - Niall, rusz dupę i przestać się na mnie gapić.
 Poskakałam w miejscu parę razy, wciągając na nogi ciasne spodnie i gdy wreszcie mi się to udało, zapięłam guzik.
 - Skąd wiesz, że się na Ciebie gapię?
 Spojrzałam na Niall przez ramię i tak jak się spodziewałam wciąż leżał na łóżku, podpierając głowę na dłoni, a jego wzrok wlepiony był w mój tyłek, którego jeszcze chwilę wcześniej nie zasłałaniały dżinsy.
 - Jesteś zbyt oczywisty.
 - Mówiłem Ci już, że uwielbiam Twój tyłek w tych spodniach?
 - Raz lub sto - odpowiedziałam, przeciągając przez głowę koszulkę.
 Niall wreszcie zwlekł się z łóżka i zdążył się ubrać, zanim poszłam do łazienki, więc razem się tam udaliśmy. Sięgnęłam po szczoteczkę do zębów, a Niall wycisnął na nią pastę i to samo zrobił ze swoją.
 - Myślisz, że udawała, że śpi? - spytałam.
 Spojrzałam na niego oczekująco, a Niall mruknął coś niezrozumiale ze szczoteczką w ustach. Machnęłam na niego ręką, gdy znowu próbował coś powiedzieć, bo i tak nic z tego nie rozumiałam. Gdy oboje umyliśmy zęby, dopiero wtedy mi odpowiedział.
 - Dlaczego miałaby udawać?
 - Nie wiem, może chce coś przede mną ukryć.
 Ochlapałam twarz wodą i wytarłam się ręcznikiem, spoglądając kątem oka na Nialla.
 - Niby co?
 - Nie wiem co, właśnie o to chodzi.
 Sięgnęłam po moją kosmetyczkę, skąd wyciągnęłam puder i tusz. Niall z ciekawością przyglądał się, co robię, jakby było to niesamowicie interesujące.
 - Na pewno nic nie ukrywa, daj spokój.
 - Nie wiesz tego - mruknęłam z niezadowoleniem.
 Przypudrowałam lekko twarz i zabrałam się za tuszowanie rzęs, próbując skupić się na tym, co robiłam, zamiast na rozmowie z Niallem. W końcu już raz włożyłam sobie tę cholerną szczoteczkę do oka.
 - Jestem pewien, że niepotrzebnie się martwisz.
 Westchnęłam głośno i odłożyłam rzeczy z powrotem, a wtedy odwróciłam się twarzą w stronę Nialla.
 - Po prostu... ta cała sytuacja jest jakaś podejrzana.
 - Nie jest - odpowiedział, kręcąc głową.
 Złapał moją dłoń i ścisnął ją lekko, chcąc dodać mi otuchy. Niall był całkowicie spokojony, ale ja nie mogłam powstrzymać się przed tym, żeby choć trochę się nie denerwować.
 - A co jeśli tak naprawdę mama jest ciężko chora? - rzuciłam, nie mogąc się powstrzymać. - I próbuje to przede mną ukryć, przed nami wszystkimi.
 - Sky - powiedział miękko Niall, pocierając kciukiem o skórę mojej dłoni. - Obiecuję Ci, że wszystko będzie dobrze.
 Uśmiechnęłam się nieznacznie i pokiwałam głową, po czym cmoknęłam go szybko w policzek.
 - Dzięki.
 Skoro Niall był przekonany, że nie działo się nic złego, to jedyne co mi pozostało, to uwierzyć mu na słowo. A z tym na pewno nie miałam żadnego problemu.

*

 Całą trójką zjedliśmy śniadanie, po czym wreszcie udaliśmy się do szpitala. Tym razem w środku spotkaliśmy kilka fanek, ale Matt powiedział im, że powinny dać Niallowi spokój, bo był to jego prywatny czas. Czułam się dosyć źle z tego powodu, tym bardziej, że nawet nie było ich tak dużo i zajęłoby to krótką chwilę. Matt jednak pokazał nam, żebyśmy szli dalej, więc szybko poszłam za Niallem, nie odwracając się już za siebie.
 Gdy weszliśmy do pokoju, mama siedziała z wielką poduszką podłożoną pod plecy i wpatrywała się w mały telewizor przyczepiony do ściany. Niechętnie odwróciła wzrok od ekranu, mogłam rozpoznać po jej twarzy, że naprawdę chciała obejrzeć ten program do końca.
 - Sky! - krzyknęła ze zdziwieniem.
 - Hej, mamo.
 Podeszłam szybko do niej i uściskałam ją lekko, bojąc się, żebym przypadkiem nie zrobiła jej krzywdy. Mimo tego, że podobno nie było jej nic poważnego.
 - Niall! - zawołała, dopiero teraz go zauważając.
 Wyglądała na szczęśliwszą z powodu jego wizyty niż mojej. Dzięki, mamo...
 Matt zajął miejsce w kącie sali, nie chcąc nam przeszkadzać, a Niall i ja usiedliśmy na krzesłach przy łóżku. Mama uśmiechała się szeroko, spoglądając na Nialla, na co on zaśmiał się lekko, patrząc szybko w moją stronę. Przewróciłam oczami i odchrząknęłam, zwracając na siebie uwagę mamy. Jej mina od razu zrzedła, gdy na mnie popatrzyła.
 - Co tutaj robisz, Sky? - spytała z wyrzutem.
 - Jeśli chcesz, to wyjdę i zostaniesz z Niallem, bo widzę, jak bardzo cieszysz się na jego widok, a jak bardzo na mój.
 Niall ścisnął moją rękę, ale nie przejęłam się tym, obserwując reakcję mojej mamy.
 - Sky! Cieszyłam się, że zobaczyłam Nialla, bo ostatni raz spotkałam go, zanim się przeprowadziliśmy. I uwierz mi, że cieszę się, że Ciebie widzę, ale nie powinnaś tu przylatywać specjalnie z mojego powodu, a znam Cię wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że tak właśnie było.
 Och. To wyjaśniało jej zachowanie. Uśmiechnęłam się nieznacznie, ale zaraz przypomniałam sobie, co miałam zrobić, jak się tutaj znajdę.
 - Powiedz mi całą prawdę, co Ci się stało? - spytałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
 - To tylko przemęczenie, dlatego naprawdę nie powinnaś tutaj...
 - Tylko przemęczenie? - przerwałam jej. - Dlaczego w takim razie jesteś tutaj tak długo?
 - Chcieli zrobić kilka badań dla pewności.
 Przyglądałam się uważnie jej twarzy, chcąc wyłapać moment, w którym się zawaha, ale wyglądało na to, że mówiła prawdę.
 - I co?
 - Czekam już na ostatnie wyniki i na razie wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie martw się.
 Uśmiechnęła się do mnie wesoło, po czym poklepała miejsce na łóżku obok siebie i gdy tylko tam usiadłam, przytuliła mnie mocno.
 - Stęskniłam się za Tobą.
 - Ja za Tobą też - odpowiedziałam od razu.
 Niall spoglądał na nas z uśmiechem i wzrokiem, który mówił: "od razu powinnaś mi zaufać, skoro jak zawsze miałem rację". Pokazałam mu język i wtuliłam się bardziej w mamę, ciesząc się, że mogłam spędzić z nim kilka następnych dni. Na szczęście wszystko było z nią w porządku i zdecydowanie nie żałowałam, że specjalnie przyleciałam tu z Anglii. Dziwnie było mi rozstać się na tak długo z mamą, potrzebowałam tego wyjazdu bardziej niż mogłabym przypuszczać.
 - Więc czujesz się dobrze? - spytał Niall.
 - Wspaniale - odpowiedziała wesoło.
 Wspaniale. Też mi coś... Czy osoba, która wylądowała w szpitalu mogła czuć się wspaniale...
 - Ok, miałam coś jeszcze zrobić - powiedziałam, odsuwając się od niej.
 Mama spojrzała na mnie z zaciekawieniem, a ja uderzyłam ją lekko w ramię i zmrużyłam oczy.
 - Jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu, że zemdlałaś? Nie możesz robić czegoś takiego, musisz o siebie dbać.
 - Przepraszam, mamo - rzuciła żartobliwym tonem.
 Niall zaśmiał się pod nosem, a ja prychnęłam z niezadowoleniem.
 - Mówię poważnie. Strasznie się o Ciebie martwiłam. Cieszę się, że to nic poważniejszego, ale skoro, aż zemdlałaś z przemęczenia...
 - Miałam kilka godzin więcej pracy - rzuciła jak gdyby nigdy nic, przerywając mi.
 - Chodzi o pieniądze? - spytałam od razu. - Mam trochę odłożonych dzięki pracy u chłopaków z 5sos, mogę Ci dać.
 Mama wyglądała na zmieszaną i popatrzyła na chwilę w stronę Nialla, po czym odwróciła wzrok w stronę telewizora. Jeśli była zakłopotana, że nie miała pieniędzy, to nie musiała się wstydzić tego, że powiedziałam o tym przy Niallu. Zawsze to ona wydawała pieniądze na mnie, więc teraz ja mogłam zrobić to dla niej. Nie widziałam w tym żadnego problemu.
 - Nie, Sky, po prostu miałam ciężki tydzień w pracy, nic poza tym.
 Nie byłam pewna, czy mówiła prawdę, ale postanowiłam już nic więcej o tym nie mówić. Niall jutro wracał do Anglii, a ja zostawałam kilka dni dłużej, więc wtedy mogłam spokojnie z nią o tym porozmawiać.
 - Ok, ok - mruknęłam.
 Niall posłał mi nieznaczny uśmiech i zaczął bawić się moimi palcami. Uśmiechnęłam się na ten tak dobrze znany mi gest.
 - Co u Was? Jakieś zmiany, o których nie wiem?
 Popatrzyłam w stronę mamy i zaczęłam zastanawiać się nad odpowiedzią na jej pytanie. Nie wydawało mi się, żeby coś poważnego się wydarzyło, o czym nie wiedziała. Zanim jednak zdążyłam się odezwać, zrobiła przestraszoną minę.
 - Nie mów mi, że jesteś w ciąży.
 Niall zaczął kaszleć, jakby miał zaraz się udusić, a ja pokręciłam wolno głową, nie wiedząc, skąd w ogóle przyszło jej to do głowy. Miałam dopiero 21 lat i zdecydowanie nie myślałam o takich rzeczach. Poza tym w przeciwieństwie do tego, co myślał Louis, Niall i ja zawsze się pilnowaliśmy, żeby przypadkiem nie znaleźć się w takiej sytuacji.
 - Ok, co u Liama? - zmieniła temat.
 Uśmiechnęła się szeroko i obróciła bardziej w naszą stronę, gotowa na dłuższą rozmowę.
 - Dawno z nim nie rozmawiałam - odpowiedziałam, dopiero wtedy zdając sobie z tego sprawę.
 Głównie spędzałam czas z Niallem, a jeśli nie z nim to z Louisem, Cass albo El. Z resztą chłopców ostatni raz widziałam chyba na urodzinach El, ale nawet wtedy prawie z nimi nie rozmawiałam. Czułam się jak okropna przyjaciółka, ale właściwie każdy z nich był zajęty swoim życiem. Liam i Sophia praktycznie nie rozstawali się na krok, Harry zaczynał nowy związek z Jess, a Zayn... Nie byłam nawet pewna, co robił Zayn, gdy Perrie była w trasie.
 - Jesteś w Londynie i masz okazję spotkać się z Liamem, a mówisz mi, że dawno z nim nie rozmawiałaś?
 Mama wyglądała na oburzoną moim zachowaniem, za to Niall wybuchnął głośnym śmiechem, ale przestał, gdy posłała mu ostre spojrzenie. Pociągnął mnie za rękę i mimowolnie podniosłam się z łóżka, po czym zajęłam miejsce na jego kolanach. Objął mnie mocno ramionami w pasie, zasłaniając się prawie w całości przed moją mamą.
 - Trochę się boję - wyszeptał przy moim uchu.
 Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową na jego dziecinne zachowanie.
 - Musisz nas odwiedzić, obiecuję Ci, że wtedy umówimy się z Liamem.
 Poczułam, jak telefon zawibrował mi w kieszeni i wyciągnęłam go, nie do końca skupiając się na tym, jak mama mówiła o tym, że Liam ostatnio wspaniale wyglądał na rozdaniu nagród. Czasem miałam wrażenie, że miała 16 lat i to ona była moją córką, a nie odwrotnie.
 Gdy zobaczyłam, że dostałam wiadomość od Louisa, od razu wiedziałam, że będzie to coś głupiego i prawdopodobnie obraźliwego dla mnie. Byłam jednak zaskoczona, gdy okazało się, że było to coś całkowicie innego.

 Od: Lou xxxxxx
 Hej, moja najlepsza przyjaciółko! Mam nadzieję, że masz wspaniały dzień i wszystko idzie dokładnie po Twojej myśli.

 Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, zastanawiając się co w niego wstąpiło. Odpisałam mu szybko, widząc tylko jedną możliwość, dlaczego był dla mnie tak miły.

 Do: Lou xxxxxx
 Jesteś pijany? W Anglii nie ma nawet 15...

 Nie schowałam telefonu, podejrzewając, że zaraz dostanę odpowiedź. Uniosłam głowę i próbowałam skupić się na rozmowie między moją mamą a Niallem.
 - Zgadzam się, ta kurtka Liama jest naprawdę świetna - powiedział Niall.
 Ok, dalej rozmawiali o wyglądzie Liama tego jednego dnia? Nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy o nich martwić. Ale co innego mogłam się spodziewać po dwóch największych fankach Liama. Moja mama była zdecydowanie na pierwszym miejscu, ale Niall deptał jej po piętach.
 Nie musiałam dłużej udawać, że interesuje mnie, o czym mówili, bo Louis właśnie mi odpisał.

 Od: Lou xxxxxx
Nie, nic nie piłem, moja ulubiona dziewczyno. (Zaraz po mojej mamie, siostrach i El.)

 Zaśmiałam się lekko, widząc co napisał. To była spora lista osób przede mną, biorąc pod uwagę jak liczne było jego rodzeństwo.

 Do: Lou xxxxxx
 W takim razie czego chcesz?

 Skupiona na moim telefonie, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mama coś do mnie mówiła, póki Niall nie szturchnął mnie w plecy, tak że prawie spadłam.
 - Tak? - spytałam szybko.
 - Możesz pójść mi po coś do picia?
 Pokiwałam głową i od razu wstałam, nawet nie musząc się nad tym zastanawiać. Odwróciłam się w stronę Nialla, który właśnie rozprostowywał nogi i odruchowo potarł dłonią o swoje kolano.
 - Chcesz coś?
 Pokręcił przecząco głową, posyłając mi nieznaczny uśmiech.
 - Niall, nie będziesz znowu pił ode mnie - powiedziałam, podejrzewając, że właśnie o to mu chodziło.
 - Musisz nauczyć się, że wszystko co Twoje jest też moje i odwrotnie.
 - Dlaczego miałabym to zrobić? - spytałam, a Niall uniósł brwi, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
 - Bo kiedyś tak właśnie będzie, głupku.
 Wytrzeszczyłam na niego oczy, rozumiejąc już, o co mu chodziło. Spojrzałam szybko na mamę, która uśmiechała się szeroko, jakby Niall wypowiedział właśnie najpiękniejsze zdanie, jakie w życiu słyszała. Ok, więc ona też zauważyła, że Niall zasugerował, że w przyszłości weźmiemy ślub. W dalekiej przyszłości.
 - Wezmę dwie wody - wymamrotałam.
 Matt nie odzywał się od samego początku, gdy tutaj przyszliśmy i gdy na niego spojrzałam, wyjaśniło się dlaczego. Nie chciałam specjalnie go budzić, w końcu jeśli by czegoś chciał, będzie mógł później pójść to sobie kupić. 
 Wyszłam z pokoju i odetchnęłam głęboko, uśmiechając się nieznacznie. Niall ciągle potrafił mnie zaskakiwać, mimo tego jak długo go już znałam. 
 Zaczęłam iść korytarzem i odblokowałam telefon, który wciąż ściskałam w dłoni, żeby sprawdzić, co odpisał mi Louis.

 Od: Lou xxxxxx
 Wiesz co, Sky? Pierdol się. Chciałem być dobrym przyjacielem, ale nieważne. Jak chcesz. Nie odzywaj się do mnie.

 Zaśmiałam się dość głośno, aż kilka osób spojrzało na mnie ze zdziwieniem. Louis idealnie pasowałby teraz tutaj, razem z Niallem i moją mamą mogliby przeprowadzać niesamowicie interesujące rozmowy.
 Odpisałam mu, że przepraszam i obiecuję poprawę, po czym schowałam komórkę do kieszeni spodni, bojąc się, że w końcu na coś wpadnę, jeśli nie będę patrzyła przed siebie. A każdy, kto dobrze mnie znał doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że potrafię być dość niezdarna.
 Znalazłam automat z napojami i poklepałam się po każdej kieszeni, w której nie był mój telefon, żeby odkryć, że nie miałam przy sobie pieniędzy. Oczywiście.
 Drogę powrotną pokonałam o wiele szybciej, zapewne dlatego, że tym razem nie rozpraszała mnie moja komórka. Drzwi pokoju były uchylone, tak jak je zostawiłam, ale w ostatniej chwili zatrzymałam się i nie weszłam do środka, słysząc głos Nialla.
 - Mówiłem Ci, nie musisz oddawać mi pieniędzy.
 O czym on do cholery mówił? Dalej rozmawiał z moją mamą czy może ktoś do niego zadzwonił?
 Nie wiedziałam nawet, dlaczego stałam w tym miejscu, podsłuchując, co działo się w środku, zamiast po prostu tam wejść.
 - Niall, ale... - usłyszałam głos mojej mamy.
 Zabrałam z powrotem rękę, którą wyciągnęłam już w stronę klamki i czułam, jak serce zaczyna bić mi coraz mocniej.
 - To żaden problem, zrobiłbym dla Sky wszystko, więc nie przejmuj się tym, ok?
 Dalej nie miałam pojęcia, o czym mówili, ale cała ta sytuacja coraz mniej mi się podobała. Jeszcze kilka godzin wcześniej zapewniał mnie, że wszystko na pewno jest w jak najlepszym porządku, a teraz okazywało się, że przez cały ten czas wiedział, dlaczego moja mama mogła wylądować w szpitalu?
 - Niall, zapłaciłeś za jej całą rehabilitację, to naprawdę dużo pieniędzy...
 Nie słyszałam już, co powiedziała dalej. Oparłam się o ścianę i zacisnęłam mocno usta, powtarzając w myślach to, co właśnie usłyszałam.
 Niall był na mnie strasznie zły za każdym razem, gdy nie powiedziałam mu o czymś ważnym, dlatego obiecaliśmy sobie, że od tego czasu będziemy mówić sobie o wszystkim.
 Tym razem to on ukrył przede mną prawdę, na dodatek o czymś takim.
 I w przeciwieństwie do mnie zrobił to całkowicie świadomie.

*

na pewno nie będzie 3. części tego opowiadania

za to widząc Wasze komentarze: "jak to 5 rozdziałów", przemyślałam to i będzie ich jednak kilka więcej, ale nie dużo!

czwartek, 13 listopada 2014

19.

 Zajęłam miejsce na jednym z niewielu wolnych, plastikowych krzeseł. Przeszłam już odprawę i teraz jedyne co mi pozostawało to czekać na samolot, Nialla i ochroniarza, Matta. Właściwie to był on nawet z nami na Teneryfie, więc cieszyłam się, że nie będzie to ktoś obcy.
 Biorąc pod uwagę to, że pojawienie się Nialla na lotnisku na pewno wywoła spore zamieszanie, tato mnie tu odwiózł wcześniej i przeszłam przez odprawę sama. Niall i Matt mieli pojawić się dopiero za chwilę, bez mojej obecności powinno to przejść choć trochę sprawniej. Fanki zawsze wiedziały, gdzie chłopcy się znajdą, nawet jeśli oni sami jeszcze nie mieli o tym pojęcia. Nie zdziwiłabym się, gdyby po wylądowaniu na lotnisku w Amsterdamie, czekała na nas duża grupka dziewczyn.
 Gdy rano wychodziłam z domu, Seth był dla mnie zadziwiająco miły i kazał mi dobrze zająć się mamą. Wcześniej urządził awanturę, dlatego, że tato nie pozwolił mu też polecieć i zamknął się w swoim pokoju. Czasem naprawdę zachowywał się jak nastoletnia dziewczyna. Przynajmniej wyglądało na to, że jego nienawiść do mnie choć trochę się pomniejszyła. Wiedziałam, że odwiedził Anę, nie byłam tylko pewna, czy to jej sprawka. W każdym bądź razie moje kontakty z bratem wróciły do normy, wciąż sobie dogryzaliśmy, ale mogłam zauważyć różnicę w jego zachowaniu.
 Głośne piski i krzyki dały mi znać o tym, że Niall wreszcie pojawił się na lotnisku. Widziałam, jak kilka osób zaczęło rozglądać się z zainteresowaniem i spoglądać w stronę bramek, zastanawiając się, co się działo.
 Nic takiego, mój chłopak właśnie wszedł na lotnisko.
 Dopiero po kilkunastu minutach zobaczyłam Nialla, który od razu uśmiechnął się szeroko w moją stronę. Matt wlekł się powoli za nim, rozglądając się podejrzliwie na boki. Tutaj na pewno nie było już tak dużo fanek, choć widziałam wcześniej kilka młodych dziewczyn.
 Oczywiście okazało się, że też lubiły One Direction i podbiegły do Nialla, prosząc go o wspólne zdjęcia. Szybko mu to jednak poszło, ale gdy zaczął iść w moją stronę, one ciągle szły kilka kroków za nim. Widziałam, że Matt powiedział coś do nich, pewnie poprosił je, by dały Niallowi trochę przestrzeni.
 - Hej.
 Zabrałam torebkę z krzesła obok mnie, pozwalając Niallowi usiąść, a bluzę z kolejnego, robiąc miejsce Mattowi. Dziewczyny stanęły dość blisko nas i obserwowały nas uważnie, trzymając przed sobą telefony. Byłam całkiem pewna, że nas nagrywały.
 - Niall - powiedziałam cicho, nie chcąc, żeby usłyszał mnie ktokolwiek oprócz niego. - One nas nagrywają.
 Niall spojrzał na chwilę w ich stronę, posyłając im szeroki uśmiech i pomachał dłonią. 
 - To co? - spytał, odwracając się znowu do mnie.
 - To nie nachylaj się tak blisko - odpowiedziałam.
 To, że byliśmy razem na lotnisku wyglądało już wystarczająco podejrzanie. W końcu Niall wciąż zaprzeczał, że jesteśmy ze sobą, a teraz lecieliśmy gdzieś razem i na dodatek pozostałych chłopców nie było z nami. Wiedziałam, że te dziewczyny już podejrzewały, jaka jest prawda, a Niall na dodatek niczego nie polepszał, nachylając się w moją stronę, jakby chciał mnie za chwilę pocałować.
 Wreszcie jednak uświadomił sobie, o co mi chodziło i odsunął się ode mnie, wzdychając cicho.
 - To robi się męczące.
 - To, że jesteśmy tutaj razem daje już naprawdę dużo do myślenia... - powiedziałam niepewnie.
 Niall przeciągnął dłońmi po swojej twarzy, wyglądając na zmęczonego. Musiał też zdawać sobie z tego sprawę, chyba oboje liczyliśmy na to, że po przejściu przez odprawę nie spotkamy już żadnych fanek. Byliśmy naiwni, jeśli naprawdę tak myśleliśmy.
 Udawałam, że jestem zajęta robieniem czegoś na telefonie, a one od razu, gdy zauważyły, że przestaliśmy rozmawiać, zaczęły zadawać mu pytania. Nie wiedziałam, czy wcześniej nie odzywały się, bo chciały dać Niallowi choć trochę prywatności czy dlatego, że chciały nas na czymś przyłapać. Właściwie skłaniałam się do tej drugiej opcji, słysząc jak co chwilę z ich ust pada moje imię, gdy mówiły do Nialla, jakby wcale nie było mnie obok.
 - Pójdę po kawę - rzuciłam głośno, żeby mnie usłyszał. - Chcesz coś?
 Niall pokręcił przecząco głową, uśmiechając się do mnie nieznacznie, po czym znowu skupił swoją uwagę na dziewczynach przed nim.
 - Matt? - mruknęłam, zwracając się do ochroniarza.
 Poprosił, żebym kupiła mu mocną kawę i starając się nie patrzeć na fanki, poszłam poszukać automatu. Oddaliłam się trochę, tak że nie mogłam już słyszeć ich rozmów i odetchnęłam głęboko. Miałam nadzieję, że nie lecą tym samym samolotem co my, biorąc pod uwagę to, że jak zawsze będę się stresować i Niall będzie musiał pomóc mi się uspokoić.
 Czekając, aż moje kawy się zrobią, zaczęłam znowu zastanawiać się, co działo się z moją mamą. Nie zadzwoniłam do niej, żeby powiedzieć jej, że przylecę, wiedząc, że będzie chciała wybić mi to z głowy. Byłam jednak rozczarowana, że sama nie odezwała się, żeby powiadomić mnie o wszystkim. Nie mogła tak po prostu udawać, że nic się nie stało. Powinna mówić mi o takich sytuacjach. Może jednak nie mogła do mnie zadzwonić i planowała zrobić to później, ale znając moją mamę, szczerze w to wątpiłam.
 Zabrałam kubki i powoli zaczęłam iść z powrotem, uważając, żeby nic nie wylać. Wokół Nialla i Matta, nie zauważyłam już żadnych dziewczyn, na co odetchnęłam z ulgą.
 - Gdzie one się podziały? - spytałam, podając kawę Mattowi.
 Uśmiechnął się do mnie w podziękowaniu, a ja zajęłam moje wcześniejsze miejsce.
 - Musiały iść już na swój samolot.
 Ok, więc nie leciały z nami. Pokiwałam głową i napiłam się mojej kawy, uśmiechając się nieznacznie do Nialla. Zabrał mi kubek z ręki, sam biorąc kilka łyków.
 - Ej, mówiłeś, że nie chcesz - powiedziałam, uderzając go przy tym w ramię.
 - Chciałem pić Twoją - odpowiedział i zaśmiał się lekko.
 - Wiesz, że nie lubię dzielić się jedzeniem...
 - To picie - powiedział, przerywając mi.
 - Wiesz, że nie lubię dzielić się piciem, mądralo - dodałam, przewracając oczami. - Zresztą Ty też nie lubisz.
 Zabrałam mu kubek i napiłam się znowu, a Niall przysunął się bliżej mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
 - Z Tobą lubię się dzielić, mądralo.
 Przygryzłam wargę, próbując zachować poważną minę, ale było to zbyt trudne, gdy Niall tak się zachowywał. Zawsze wiedział, co powiedzieć, żeby na mojej twarzy pojawił się uśmiech, mimo tego, że jeszcze chwilę wcześniej miałam mu coś za złe.
 Pochylił się jeszcze bliżej, a ja szybko rozejrzałam się dookoła, żeby zobaczyć, czy ktoś na nas patrzy. O dziwo wyglądało na to, że nikt nie zwracał na nas uwagi.
 - Możemy uprawiać seks w samolocie? Zawsze chciałem to zrobić - szepnął do mojego ucha.
 - Niall, Ty świnio! - zawołałam, popychając go lekko.
 Niall tylko wzruszył ramionami, robiąc niewinną minę. To była kolejna rzecz, którą często robił. W jednej chwili zachowywał się słodko, a w drugiej mówił coś zboczonego.
 - Żartowałem - powiedział z rozbawieniem.
 - Nie żartowałeś - mruknęłam i pokręciłam głową.
 - Nie żartowałem - przyznał z głupim uśmiechem na twarzy.
 Spojrzałam na Matta, który siedział za nim z kamienną twarzą i szczerze nie miałam pojęcia, czy wiedział, o czym rozmawiamy.
 - Zresztą te łazienki są zdecydowanie za małe - dodałam.
 Napiłam się kawy, a Niall uniósł brwi, patrząc na mnie z rozbawieniem.
 - Co? - spytałam.
 - Chyba przemyślałaś już to wcześniej, co?
 Wytrzeszczyłam na niego oczy, prawie krztusząc się przy tym moim napojem. Czułam, że rumienię się na twarzy i znowu popatrzyłam na Matta, obawiając się, że doskonale zdawał sobie sprawę z tematu naszej rozmowy.
 - Nie, Niall. To po prostu oczywiste.
 - Yhyyym - mruknął.
 Przyłożyłam palec do jego ust i wiedziałam, że gdyby nie to, że byliśmy w publicznym miejscu, prawdopodobnie teraz by go polizał.
 - Cii, przestań mówić.
 Rozsiadłam się wygodniej na krześle, biorąc kolejny łyk mojej kawy i spojrzałam na zegar, powieszony na ścianie. Jeszcze chwilę i będziemy wsiadać do samolotu, a później będziemy w Holandii. Musiałam przyznać, że tęskniłam za tym miejscem. Ale najbardziej tęskniłam za moją mamą i już niedługo miałam ją zobaczyć.

*

 Udało nam się dotrzeć do szpitala bez większych problemów. Na lotnisku minęliśmy parę młodych dziewczyn, które wpatrywały się w Nialla szeroko otwartymi oczami, ale chyba nawet nie dowierzały, że to rzeczywiście był on. Nikt w końcu nie podejrzewałby, że Niall nagle zrobi sobie wycieczkę do Holandii.
 Informacja o miejscu jego pobytu szybko musiała się rozprzestrzenić, bo wchodząc do szpitala, mogłam już zauważyć grupkę fanek czających się w pobliżu. Matt tylko pośpieszył nas, prawie wpychając przy tym do środka budynku.
 Od razu podeszłam do informacji i spytałam o pokój, w którym była moja mama. Pielęgniarka nie wyglądała na zbytnio zadowoloną, ale zaczęła wpisywać coś w komputerze. Niall podszedł do mnie i gdy tylko go zauważyła na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
 - Niall Horan! - zawołała z podekscytowaniem.
 - Zgadza się.
 Niall uśmiechnął się przyjaźnie i spytał jeszcze raz o pokój mojej mamy. Nawet nie spytała go, czy jest rodziną, tak jak zrobiła w moim przypadku i szybko wróciła do wyszukiwania informacji w komputerze, tym razem o wiele bardziej ochoczo. Przewróciłam oczami i założyłam ręce na pierś, a Niall zaśmiał się pod nosem.
 - Sky?
 Od razu poznałam do kogo należał ten głos, dlatego gdy odwróciłam się i zobaczyłam Antona, wcale się nie zdziwiłam.
 - Co tutaj robisz? - spytał.
 - To chyba ja powinnam zadać Ci to pytanie.
 Oczywiście, że byłam mu wdzięczna za to, że zadzwonił po karetkę dla mojej mamy i poinformował mnie o tym, ale na tym kończyła się ta cała sprawa. Wcale nie musiał tutaj być. Dalej byłam na niego zła za nasze rozstanie i to, co zrobił później.
 Niall odwrócił się, żeby zobaczyć z kim rozmawiam, a Anton otworzył szeroko usta, gdy tylko zobaczył jego twarz. Wytrzeszczył oczy, nie spuszczając wzroku z Nialla i miałam ochotę zaśmiać się na ten widok.
 Pielęgniarka wreszcie podała mi numer pokoju i kierunek, w którym powinnam się udać, za co szybko jej podziękowałam. Chciałam od razu zacząć iść, ignorując Antona, ale zauważyłam, że Niall przygląda mu się uważnie z zaciętą miną.
 - Niall... - zaczęłam.
 Anton jakby wtedy się ocknął i podszedł bliżej nas, uśmiechając się szeroko. No nie, czego ten idiota chciał.
 - Niall, jestem wielkim fanem - powiedział, wyciągając rękę w jego stronę.
 Niall spojrzał na jego dłoń, a później z powrotem uniósł wzrok na jego twarz, nie robiąc nic. Prychnęłam pod nosem, widząc jak uśmiech Antona zbladł.
 - Sky, kto to jest?
 Wiedziałam, że Niall musiał już podejrzewać, kto dokładnie stał przed nami i zdecydowanie nie wyglądał na zadowolonego z tego powodu.
 - Anton.
 Między naszą trójką zaległa niezręczna cisza, podczas której Anton wpatrywał się w Nialla z fascynacją, Niall mierzył go nieprzyjaznym spojrzeniem, a ja spoglądałam to na jednego, to na drugiego. Jeśli nikt i tak się nie odzywał, to równie dobrze mogliśmy pójść zobaczyć moją mamę, w końcu to po to tutaj przyjechaliśmy.
 - Mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie?
 Zaśmiałam się lekko, myśląc, że żartuje, ale Anton naprawdę wyciągnął komórkę z kieszeni. Co za kretyn.
 - Serio? - spytał Niall z niedowierzaniem.
 Anton pokiwał głową, chyba nie zauważając, że żadne z nas nie miało ochoty z nim rozmawiać. 
 - Nie, nie możesz zrobić sobie ze mną zdjęcia. Co jest z Tobą nie tak?
 Widziałam, jak Niall zacisnął pięści, a na jego rękach pojawiły się żyły. Musiałam przyznać, że wyglądał w tym momencie naprawdę seksownie, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby zrobił coś głupiego.
 - Niall...
 Złapałam go za ramię i chciałam odciągnąć na bok, było to jednak zbyt ciężkie do zrobienia, skoro on w ogóle nie chciał ze mną współpracować.
 - Och, ten blog, przepraszam za to - mruknął Anton, nie brzmiąc, jakby naprawdę było mu przykro. - To co z tym zdjęciem?
 Niall wyciągnął rękę po jego telefon, na co uniosłam ze zdziwieniem brwi. Serio, to wystarczyło, żeby zgodził się z nim sfotografować? Wow. Odsunęłam się na bok, czekając, aż wreszcie zrobią to głupie zdjęcie i będziemy mogli pójść do mojej mamy.
 Anton podał mu komórkę i stanął obok niego, ale Niall zamiast wystawić przed siebie rękę z telefonem, rzucił nim mocno o ziemię. Kilka osób odwróciło się w naszą stronę, słysząc hałas, po czym oczywiście zaczęli przyglądać się z zainteresowaniem Niallowi.
 Zauważyłam, jak Matt podnosi się z krzesła z zaniepokojoną miną, ale pokazałam mu ręką, że nie musi do nas podchodzić.
 Opuściłam wzrok na podłogę i wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w kilka części telefonu. Nie byłam pewna, czy zepsuł się całkowicie czy wystarczyło go poskładać. Tak czy siak, byłam w szoku z powodu tego, że Niall to zrobił.
 - Co do cholery! - krzyknął Anton.
 Rzucił się na podłogę i zaczął zbierać wszystko w swoje ręce, wyglądając, jakby właśnie umarł mu bliski członek rodziny.
 - Idziemy? - spytał mnie Niall.
 Pokiwałam niepewnie głową, a Niall ruszył pierwszy, nie odwracając się na Antona.
 - Myślałam, że zrobisz sobie z nim zdjęcie...
 - Nigdy w życiu - powiedział, krzywiąc się.
 Pokazałam mu, że powinniśmy skręcić w lewo i udaliśmy się do windy. W środku były dwie inne osoby, ale wysiadły wcześniej niż my, więc zostaliśmy na chwilę sami. Zaśmiałam się pod nosem, a Niall spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
 - Co?
 - Mina Antona, gdy uświadomił sobie, że rzuciłeś jego telefonem.
 Niall uśmiechnął się, zadowolony z samego siebie. Gdy wyszliśmy z windy, łatwo było nam znaleźć pokój mojej mamy. Zapukałam lekko w drzwi i nie czekając na żadną odpowiedź, weszłam do środka.
 Jedno łóżko było wolne, ale na drugim leżała moja mama. Wyglądała na zmęczoną, ale poza tym wydawało się, że nic złego się z nią nie działo.
 - Śpi - mruknęłam, choć Niall sam mógł to zauważyć.
 Zajęliśmy miejsca na krzesłach przy jej łóżku i przez dłuższą chwilę przyglądałam się jej w ciszy. Nie chciałam jej budzić, w końcu to właśnie snu potrzebowała teraz najbardziej. Dziwiło mnie jednak, że nie obudziła się, gdy tutaj weszliśmy. 
 - Mamo, nie udawaj, że śpisz - szepnęłam.
 Niall zaśmiał się lekko, ale szybko umilkł, a mama nie ruszyła się nawet o milimetr.
 - Przyjdziemy jutro, Sky - powiedział, łapiąc mnie za rękę.
 Westchnęłam głośno, ale zgodziłam się z nim. Nie mogłam nawet z nią porozmawiać, więc nie było żadnego sensu w tym, żebym siedziała przy jej łóżku i obserwowała ją jak śpi. Nie jestem Edwardem Cullenem.
 Wróciliśmy do windy, w której tym razem od początku nikogo nie było oprócz nas.
 - Anton wygląda podejrzanie podobnie do Ashtona - powiedział nagle Niall.
 - Myślisz, że to dawno rozdzielone bliźniaki? - spytałam poważnym tonem.
 - To tłumaczyłoby też ich imiona Anton i Ashton... - dodał.
 Zaśmiałam się cicho, widząc jak zrobił zamyśloną minę. Wyglądał, jakby naprawdę zastanawiał się, czy to było możliwe.
 - Szkoda tylko, że jeden to kompletny idiota - mruknął.
 - Za to drugi to chodzące słoneczko.
 Niall popatrzył na mnie dziwnie, gdy to powiedziałam i uniósł brew.
 - Przyznaj się, chodziłaś z Antonem, bo kochasz się w Ashtonie - zażartował.
 Pokiwałam głową, a Niall zrobił urażoną minę.
 - Świetnie, w takim razie wracam do Harry'ego, Twoja mama się ucieszy.
 Zaśmiałam się głośno, bo przypomniał mi o całej tej akcji z uwielbieniem mojej mamy do Narry'ego. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę z tego powodu bałam się jej powiedzieć o mnie i Niallu.
 - Wow, a jednak...
 - Zgadza się, to zawsze był Harry.
 Niall zaśmiał się pod nosem, a ja położyłam sobie dłoń nad piersią, jakby zabolało mnie serce.
 - W takim razie nie będziesz miał nic przeciwko temu, że umówię się z Ashtonem...
 - Nie! - krzyknął Niall, mimo, że doskonale wiedział, że tylko żartowałam.
Pokręciłam głową z rozbawieniem i gdy drzwi windy się otworzyły, Niall powiedział:
 - Pośpieszmy się, chcę już przytulać się z Tobą w łóżku i jeść masę niezdrowego jedzenia.
 Naprawdę byliśmy bratnimi duszami.

*

przepraszam, że rozdział dopiero teraz i do tego jest taki beznadziejny...
ugh, jestem z siebie bardzo niezadowolona

do końca zostało ok. 5 rozdziałów!

wtorek, 4 listopada 2014

18.

 Gdy odbierasz telefon od swojego byłego chłopaka, którego nie znosisz i masz już wystarczająco zły humor, pierwsze na co masz ochotę, to na niego nawrzeszczeć. Jeśli przy tym wszystkim jesteś w pokoju z Twoim drugim byłym chłopakiem, który na dodatek jest kompletnym idiotą, najchętniej rzuciłabyś w niego komórką. Jednocześnie pozbyłaś się obu problemów i mogłabyś skupić się na innych dręczących Cię rzeczach. Jak to, że Twój aktualny chłopak przyznał właśnie w wywiadzie, że wcale do siebie nie pasujecie. I choć wiesz, że naprawdę tak nie uważa, to jednak trochę boli.
 Ale wtedy dzieje się coś jeszcze gorszego. Zawsze dzieje się coś jeszcze gorszego, prawda?
 - Nie chcę z Tobą rozmawiać, Anton - syknęłam do telefonu.
 - Sky, musisz mnie posłuchać...
 - Nie - przerwałam mu.
 Nie miałam zamiaru słuchać tego, co miał mi do powiedzenia. Pewnie znowu w jakiś sposób chciał namieszać w moim życiu swoimi kłamstwami.
 - To ważne...
 - Nie dzwoń do mnie więcej.
 Chciałam się rozłączyć, gdy wypowiedział szybko cztery słowa, które mnie od tego powstrzymały.
 - Chodzi o Twoją mamę.
 Wzięłam głęboki oddech, a Cass posłała mi zaniepokojone spojrzenie. Co Anton mógł chcieć mi o niej powiedzieć i niby skąd miałby to wiedzieć? Pewnie to była jego kolejna głupia gierka.
 - Ok, mów... - powiedziałam niepewnie.
 Nie wiedziałam, czy mogłam ufać Antonowi, ale przynajmniej powinnam go wysłuchać.
 - Szukałem tej jednej płyty w całym moim mieszkaniu i nie mogłem nigdzie jej znaleźć...
 Miałam ochotę na niego wrzasnąć albo się rozłączyć. Jaki to miało związek z moją mamą? Nie odezwałam się jednak, myśląc, że dam mu jeszcze chwilę, żeby powiedział coś więcej.
 - Przypomniałem sobie, że Ci ją pożyczyłem, dlatego poszedłem do Waszego mieszkania... no może teraz to tylko jej mieszkanie.
 Naprawdę szybko sobie o tym przypomniał, biorąc pod uwagę, jak długo już ze sobą nie byliśmy. Jednak gdy wspomniał o mieszkaniu mojej mamy, miałam już pewność, że naprawdę powinnam wysłuchać go do końca.
 Widziałam kątem oka, jak Chris przygląda mi się uważnie, więc odwróciłam się plecami w jego stronę.
 - Pukałem, dzwoniłem dzwonkiem i nic. Pociągnąłem za klamkę i okazało się, że było otwarte, ok, może nie powinienem był tego robić! - krzyknął szybko, jakby bał się, że na niego nakrzyczę. - Ale zaraz mi za to podziękujesz.
 W tym momencie czułam, jakby serce podeszło mi do gardła i chciałam tylko, żeby powiedział szybciej, co się stało. Od razu przez moją głowę przeszły same najczarniejsze scenariusze.
 - Twoja mama leżała na podłodze w salonie, nie wiem, co się stało, zadzwoniłem po karetkę i ją zabrali. Jestem teraz w szpitalu, ale nie chcą mi nic powiedzieć, bo nie jestem rodziną.
 - O Boże...
 - Wydaje mi się, że to nic poważnego, ale pomyślałem, że powinnaś o tym wiedzieć.
 Zawsze dzieje się coś gorszego.
 - Dzięki - wydusiłam w końcu.
 Czułam dziwną pustkę, choć chwilę wcześniej moja głowa pełna była natrętnych myśli. Rozłączyłam się, nie czekając, aż Anton się pożegna i automatycznie podeszłam do kanapy. Opadłam na poduszkę, patrząc przed siebie bez emocji. To nie mogło dziać się naprawdę.
 - Sky?
 Zamrugałam kilka razy i spojrzałam w stronę Cass, która usiadła obok mnie, patrząc na mnie z troską.
 - Co się stało?
 - Moja mama jest w szpitalu.
 Cass skrzywiła się nieznacznie i poklepała mnie pocieszająco po kolanie. Trudno było mi ogarnąć myślami tę całą sytuację, nie wiedziałam, co powinnam zrobić i jak się zachować. Cass wyglądała, jakby oczekiwała, że za moment zacznę płakać i wpadnę w jej ramiona.
 - Coś poważnego?
 Odwróciłam się w stronę Chrisa, który zadał to pytanie. Zniknął jego wredny uśmieszek, a w zamian wydawał się całkowicie poważny i zatroskany. Prawie zapomniałam, że znał dość dobrze moją mamę.
 - Nie wiem, nie mam pojęcia... Muszę...
 Popatrzyłam na telefon, który ściskałam mocno w dłoni, jakbym chciała go zgnieść. Podejrzewałam, że mama nie odbierze teraz swojego telefonu, ale warto było spróbować. Tak jak się spodziewałam, po kilku sygnałach przekierowało mnie na pocztę głosową.
 - Zadzwoń do szpitala - podpowiedziała mi Cass.
 Nie wiedziałam nawet, w którym była szpitalu. Czułam się zagubiona i bezsilna. Nie mogłam po prostu wsiąść w samochód i zobaczyć ją za kilkanaście minut. Cholera, ona była w Holandii, a ja utkwiłam w tej pieprzonej Anglii. Może gdybym tam została, to w ogóle by się nie wydarzyło?
 - Muszę iść.
 Wstałam szybko z kanapy, aż Chris podskoczył w miejscu zaskoczony moim nagłym ruchem. Nie oglądając się na nich, wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na parter. Cass oczywiście poszła za mną i przyglądała mi się z niepokojem, gdy zakładałam buty.
 - Co zamierzasz teraz zrobić?
 - Idę do domu, muszę porozmawiać z tatą i Sethem.
 Cass pokiwała wolno głową i uśmiechnęła się nieznacznie.
 - Na pewno wszystko będzie dobrze.
 Skrzywiłam się lekko, słysząc, jak to powiedziała. Nie mogła tego wiedzieć, nikt nie mógł, póki nie będzie wiadomo, co dokładnie się stało. Naprawdę miałam nadzieję, że niepotrzebnie tak bardzo się tym przejmowałam.
 - Zadzwonisz do mnie?
 - Jasne - odpowiedziałam.
 Posłałam jej wymuszony uśmiech, zanim wyszłam na zewnątrz. W drodze do domu ciągle próbowałam dodzwonić się do mamy, ale wcale nie dziwiło mnie, że nie odebrała. 
 Bałam się tego, co się stanie i tego, jakie nowe informacje mogę jeszcze usłyszeć. Nie potrafiłam myśleć optymistycznie, nauczyłam się bycia pesymistką, czy tego chciałam czy nie. Za dużo złych rzeczy przydarzyło się w moim życiu, by mogło być inaczej. 
 Nie wiedziałam, jak długo mogłam to jeszcze wytrzymać.

*

 Wyciągnęłam z lodówki karton mleka i postawiłam go na ladzie obok wcześniej wyciągniętych przeze mnie rzeczy. Usiadłam z powrotem na krześle, po czym wzięłam kilka dużych łyków prosto z kartonu i wsypałam sobie do ust płatki kukurydziane. Otworzyłam tabliczkę czekolady, przełamałam ją na kilka części i odgryzłam kawałek. Pycha.
 Zastanawiałam się właśnie, za co powinnam zabrać się w następnej kolejności, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Wepchnęłam do buzi kilka kostek czekolady więcej, Niall wszedł do kuchni, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
 - Nie wiedziałem, że tutaj bę... - przerwał nagle, patrząc na całe jedzenie ustawione przede mną. - Zgłodniałaś?
 Zaśmiał się lekko, a ja przewróciłam oczami, łapiąc za paczkę chipsów. 
 - Sky - powiedział z rozbawieniem i sięgnął po moją rękę.
 Jęknęłam z niezadowoleniem, bo nie mogłam otworzyć chipsów, a Niall przysunął się bliżej mnie.
 - Co jest? - spytał.
 Przez chwilę nie byłam pewna, jak dokładnie powinnam odpowiedzieć na to pytanie. Postanowiłam w końcu przejść do mojego głównego problemu.
 - Moja mama jest w szpitalu.
 Uśmiech szybko zniknął z jego twarzy i pociągnął mnie za rękę, tak że wstałam z krzesła, wpadając prosto w jego ramiona.
 - Chodź.
 Zaprowadził mnie do łazienki, gdzie oboje umyliśmy zęby. Żadne z nas nie było na siłach, by brać teraz prysznic. Później poszliśmy do jego pokoju, gdzie przebrał się i wyciągnął dla mnie czystą koszulkę z szafy.
 Odłożyłam moje ubrania na fotel i związałam włosy w kucyka, zanim zajęłam miejsce na łóżku naprzeciwko Nialla.
 - Anton do mnie zadzwonił.
 Niall tylko pokiwał głową, pokazując mi, że słucha i nie pokazał po sobie w ogóle, że jest zdziwiony.
 - Ponoć zostawił coś w mieszkaniu mojej mamy i gdy tam przyszedł, leżała nieprzytomna na podłodze.
 - Co się stało? - spytał Niall.
 Jego dłoń szybko znalazła moją i kciukiem pocierał moje kostki.
 - Gdy powiedziałam o tym tacie, zaraz znalazł kilka numerów i zaczął obdzwaniać szpitale w jej okolicy.
 Niall przygryzł wargę, przyglądając mi się uważnie, jakby nie chciał stracić najmniejszego ruchu z mojej strony.
 - Lekarz powiedział, że to nic takiego, zwykłe przemęczenie.
 - Wow, wystraszyłaś mnie wcześniej.
 Widziałam, że zrelaksował się na moje słowa i nieznaczny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Zdecydowanie nie czułam tego samego spokoju co on.
 - Może i było to przemęczenie, ale nie zmienia to faktu, że się o nią martwię - powiedziałam, ściskając mocniej jego dłoń. - Jak mogła doprowadzić się do takiego stanu, żeby zemdleć?
 Niall westchnął cicho i położył wolną dłoń na moim udzie.
 - Nie wiem, Sky. Spróbuj zadzwonić do niej później i będziesz mogła nakrzyczeć na nią, żeby bardziej o siebie dbała.
 Pokręciłam przecząco głową, a Niall uniósł pytająco brew, gdy to zobaczył.
 - Chcę polecieć do Holandii.
 Musiałam zobaczyć się z mamą, porozmawiać z nią twarzą w twarz. Wiedziałam już, że nie była ciężko ranna lub chora, ale coś musiało być nie w porządku. Chciałam dowiedzieć się, o co chodziło i pomóc jej najlepiej jak umiałam. Tak jak ona zawsze robiła to dla mnie.
 - Ok - odpowiedział Niall spokojnie, jakby spodziewał się, że to powiem.
 - Muszę zarezerwować bilet.
 Wstałam na chwilę z łóżka i poszłam po jego laptopa, a Niall uśmiechnął się pod nosem, przyglądając mi się.
 - Co? - spytałam.
 - Widzę, że czujesz się jak u siebie w domu.
 Usiadłam z powrotem obok niego i włączyłam komputer, po czym wpisałam hasło.
 - Hej, skąd znasz moje hasło?
 Spojrzałam w jego stronę z niewinnym uśmiechem, wzruszając ramionami. Jego hasło nie było zbyt trudne do odgadnięcia i każdy z naszych przyjaciół mógł domyślić się, co to było.
 - Jeśli jako hasło ustawiasz imię swojej dziewczyny, to nie dziw się, gdy Louis kiedyś zmieni Ci tapetę na zdjęcie penisa.
 Niall zaśmiał się cicho i przysunął bliżej mnie, obserwując, co robię. Oparł głowę na moim ramieniu, obejmując mnie od tyłu ramionami.
 - Kiedy chcesz polecieć?
 - Jak najszybciej.
 Przyglądałam się dokładnie informacjom na stronie internetowej, żeby znaleźć lot, który będzie mi odpowiadał.
 - Jutro o 10:15 - powiedziałam, pokazując palcem w stronę ekranu.
 - Ok, weź 3 bilety w pierwszej klasie.
 Opuściłam szybko rękę i spojrzałam na niego kątem oka.
 - Co?
 - W pierwszej klasie będzie mniej ludzi, a chyba nie chcesz, żeby w trakcie lotu obeszły nas fanki i psuły innym pasażerom lot?
 Ściągnęłam z siebie jego dłonie, żebym mogła się obrócić twarzą w jego stronę.
 - Niall...
 - Trzeci bilet oczywiście jest dla ochroniarza, musimy kogoś z nami zabrać.
 Uśmiechnęłam się szeroko i pokręciłam głową, nie mogąc uwierzyć w to, co mówił.
 - Myślisz, że to dobry pomysł? Zresztą na pewno masz jutro jakieś spotkania, nagrania lub wywiad i...
 Niall pocałował mnie szybko, przerywając mi.
 - Nie martw się o to.
 Nie wiem, czym sobie zasłużyłam, żeby mieć kogoś takiego jak on. Zawsze robił wszystko z myślą o mnie i pomagał mi w najtrudniejszych dla mnie momentach.
 - Pewnie będziesz chciała zostać tam parę dni?
 Pokiwałam głową i objęłam rękami jego szyję. Zdecydowanie czułam się już teraz lepiej z całą tą sytuacją.
 - Będę musiał wrócić wcześniej - powiedział z niezadowoleniem.
 - Nie ma sprawy, dzięki, że w ogóle chcesz tam ze mną polecieć.
 Pocałowałam jego policzek, na co uśmiechnął się szeroko w moją stronę. Sięgnął po laptopa, który leżał za mną i zabrał się do tego, co miałam zrobić wcześniej.
 - Dam Ci później pieniądze.
 Wtuliłam się w jego bok, nie mając teraz ochoty ruszać się z mojego miejsca. Czułam przy sobie ciepło jego ciała i próbowałam skupić się jedynie na tym. Sytuacją z mamą będę martwić się, gdy będę już na miejscu.
 - Sky... - zaczął Niall.
 Od razu wiedziałam, co chciał powiedzieć.
 - Nie, Niall, wiem, że masz kupę kasy, ale nie chcę, żebyś za każdym razem za mnie płacił.
 Niall mruknął coś pod nosem z niezadowoleniem, ale na szczęście nic już nie powiedział. Nie chciałam teraz się z nim kłócić, tym bardziej jeśli chodziło o taką rzecz jak pieniądze. Nie chciałam być dziewczyną, która będzie korzystać z tego, że miała bogatego chłopaka.
 - Ok, zarezerwowane - powiedział.
 - Jesteś pewien, że możesz tak po prostu wylecieć z kraju bez uzgadniania tego z kimkolwiek?
 Niall spojrzał na mnie z udawanym oburzeniem, ale podejrzewałam, że może mieć z tego powodu pewne problemy. 
 - Opuszczę trzy wywiady, to nic takiego.
 Zmarszczyłam nieznacznie nos, spoglądając na niego z niezadowoleniem.
 - To nic takiego - powtórzył pewniejszym głosem.
 Zdawałam sobie sprawę z tego, że odciągam go od jego pracy, ale czasem mogłam chyba być choć trochę samolubna? Poradziłabym sobie, lecąc tam sama, ale wolałam, żeby Niall był ze mną. Nigdy nie miałam dość jego towarzystwa, nieważne, jak dużo czasu spędziliśmy razem.
 Poza tym pewnie przyda się tam, żeby mnie uspokoić, gdy za bardzo zacznę krzyczeć na mamę za to, że nie dba o swoje zdrowie. 
 Oczywiście znowu zaczęłam o niej myśleć. Zastanawiałam się, jak się teraz czuła i co robiła.
 - Myślisz o swojej mamie?
 Niall odgarnął mi włosy za ucho, spoglądając na mnie z troską.
 - Yhym... - mruknęłam i nagle uświadomiłam sobie, jak okropną byłam dziewczyną. - Boże, Niall! Jak poszedł Wasz występ? A nagrody? Na pewno wygraliście.
 Niall zaśmiał się lekko, słysząc jak szybko to wszystko z siebie wyrzuciłam.
 - Występ poszedł świetnie i zdobyliśmy wszystkie nagrody, do których byliśmy nominowani.
 Uśmiechnęłam się szeroko, ciesząc się, że przynajmniej to poszło bezbłędnie.
 - Wow, to najlepsza rzecz, jaką dziś usłyszałam.
 - Czyli nie zdążyłaś zobaczyć występu?
 Niall przesuwał wolno palcami przez moje włosy i ułożył się wygodniej tak, że prawie leżał, a ja znajdowałam się w połowie na nim.
 - Um, nie, chciałam obejrzeć wszystko, ale przyszedł tam Chris i...
 Przypomniałam sobie, że gdy najpierw chciałam stamtąd wyjść, jeszcze nie wiedziałam o mojej mamie. To Chris zaczął mi docinać, twierdząc, że mój związek z Niallem nie był prawdziwy. Nawet nie mogłam mu się dziwić po tym, co usłyszeliśmy.
 - Widziałam jeden wywiad.
 - Który? Rozmawialiśmy z wieloma ludźmi.
 Uniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego, mrużąc oczy. Nie byłam pewna, czy mówił serio czy tylko udawał, że nie wie, o co mi chodzi.
 - Nie pasujemy do siebie, prawda? - zakpiłam.
 Niall skrzywił się i sięgnął po moją dłoń.
 - Poniosło mnie, chciałem mieć pewność, że uwierzy, że nie jesteśmy razem.
 Westchnęłam cicho, kładąc z powrotem głowę na jego piersi. Biorąc pod uwagę wszystko co się dzisiaj stało, był to mój najmniejszy problem. Mimo wszystko moje myśli znów skupiały się wyłącznie na nim tak jak przez większość czasu.
 - Tak naprawdę myślę, że pasujemy do siebie idealnie - powiedział i mogłam sobie wyobrazić szeroki uśmiech na jego twarzy. - Jesteś moją bratnią duszą.
 Niall pewnie nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, ale powiedział to na naszej pierwszej oficjalnej randce. Doskonale pamiętałam ten moment i cały ten dzień.
 - Wiesz co Niall?
 - Hm?
 Przymknęłam oczy, czując jak pod moją głową równomiernie unosi się jego klatka piersiowa. Właśnie to było moje ulubione miejsce na świecie.
 - Baaardzo, baaardzo Cię kocham.
 - Dzięki - odpowiedział z rozbawieniem.
 Podniosłam szybko głowę i oparłam się ręką tak, żebym mogła na niego spojrzeć.
 - Baaardzo, baaardzo Cię nienawidzę - powiedziałam.
 Niall złapał mnie za rękę, tak że dłużej się nie opierałam i moja twarz znalazła się milimetry od jego. Jeszcze trochę, a uderzylibyśmy o siebie nosami, a to nie skończyłoby się dobrze.
 - Możemy teraz uprawiać seksi ze złości?
 - O Boże, Niall... - jęknęłam, próbując się od niego odsunąć.
 Zaśmiał się lekko i objął mnie mocno ramionami, nie pozwalając mi się ruszyć.
 - Jesteś na mnie zła? - spytał, a jego usta otarły się o moje.
 - Jestem - odpowiedziałam, choć oboje wiedzieliśmy, że to nie była prawda.
 - Więc... - zaczął mówić, przybierając niewinny ton. - Możemy uprawiać seks na zgodę?
 Zaśmiałam się cicho i tym razem udało mi się trochę od niego odsunąć, dzięki czemu mogłam na niego patrzeć. 
 - Jesteś idiotą, Niall.
 - Skoro jestem idiotą, to prześpisz się ze mną z litości?
 Zrobił wielkie oczy i wysunął do przodu dolną wargę, a ja znowu nie mogłam powstrzymać się od zaśmiania. Stuknęłam palcem w czubek jego nosa i uśmiechnęłam się szeroko.
 - Jesteś moim idiotą, Niall i niestety strasznie Cię kocham.
 Niall poruszał zabawnie brwiami, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, gdy dodałam:
 - A teraz ściągaj spodnie.

*

Niall jest moim mistrzem <3