poniedziałek, 8 grudnia 2014

23.

 Poprosiłam Cass, żeby odebrała mnie z lotniska, ale od razu tego pożałowałam, gdy zobaczyłam, kto stał obok niej. Chris. Skrzywiłam się, nie ukrywając mojego niezadowolenia z powodu jego osoby. Nie miałam ochoty go widywać, ale ciężko było mi na to coś poradzić, skoro był chłopakiem mojej przyjaciółki. 
 - Muszę go gdzieś podrzucić - powiedziała szybko.
 - Mogłaś zrobić to, zanim tu przyjechałaś - mruknęłam pod nosem.
 Cass tego nie usłyszała, a Chris wyrwał mi rączkę walizki, nie pytając nawet, czy chciałabym, żeby pomógł mi ją nieść. Co za idiota. Ale jeśli chciał się z tym pomęczyć, to przecież nie będę mu zabraniać.
 - Jak Twoja mama? - spytała Cass, uśmiechając się lekko, gdy zaczęliśmy iść w stronę wyjścia.
 - Dobrze, właściwie bardzo dobrze. Rozmawiała z Liamem na Skypie, więc przez ostatnie dni nie mówiła już o niczym innym.
 Cass zaśmiała się, a Chris spojrzał w moją stronę ze zmieszaną miną.
 - Twoja mama jest fanką One Direction?
 - Największą - odpowiedziałam poważnie.
 - Czy ja wiem... - mruknęła Cass, na co posłałam jej groźne spojrzenie. - Musiałaby powalczyć z Niallem o pierwsze miejsce.
 Pokiwałam głową, a szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy na wzmiankę o Niallu. Oprócz tego mogli jeszcze powalczyć o serce Liama. Niestety nie mieli żadnych szans przy Sophii.
 Wyszliśmy z lotniska i musieliśmy przejść przez połowę parkingu, żeby dotrzeć do samochodu Cass. Chris schował moją walizkę do bagażnika, na co oczywiście mu nie podziękowałam.
 - Jak Twój chłoptaś? - spytał mnie, gdy zamknął drzwi od bagażnika i wyprostował się.
 Przewróciłam oczami, słysząc, jak nazwał Nialla i minęłam go, po czym wsiadłam do samochodu, zajmując miejsce z przodu. Cass siedziała już za kierownicą, a po chwili Chris wsiadł do środka, patrząc w moją stronę z niezadowoleniem. Uśmiechnęłam się złośliwie w jego stronę, wiedząc, że zajęłam mu miejsce.
 Wyciągnęłam telefon z kieszeni, włączając go dopiero teraz, bo wcześniej musiałam wyłączyć go w samolocie. Utworzyłam nową wiadomość i napisałam, że jestem już w Londynie, po czym wysłałam to mamie, Niallowi i Louisowi.
 - Cassie, skarbie, pamiętaj o jutrzejszej kolacji - odezwał się Chris.
 Udawałam, że mam odruch wymiotny, na co Cass pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
 - Oczywiście, że pamiętam, jakie wino woli Twoja mama? Czerwone czy białe?
 Zakrztusiłam się własną śliną, gdy w pełni zrozumiałam, o czym rozmawiali. Wytrzeszczyłam oczy na Cass, po czym spojrzałam na Chrisa i z powrotem na nią.
 - Poznajesz jego rodziców?! - krzyknęłam.
 To był duży krok, a chyba przez cały ten czas nie myślałam, że ich związek jest, aż tak poważny. Spodziewałam się, że rozejdą się, zanim dojdzie do czegoś takiego.
 - Jesteśmy już ze sobą 2 miesiące i wszystko między nami układa się świetnie, więc... czemu nie - odpowiedziała niepewnie Cass, spoglądając w moją stronę z zaniepokojeniem.
 Westchnęłam głośno i wzruszyłam ramionami, pokazując jej, że było mi wszystko jedno. Byłam po prostu zaskoczona i nie mogłam zrozumieć, dlaczego z nim była, ale skoro była szczęśliwa, to nic więcej się nie liczyło.
 - Powodzenia - mruknęłam, odwracając się w stronę szyby. - A jego mama pewnie woli wypić piwo niż wino.
 Chris zaśmiał się cicho, gdy usłyszał, co powiedziałam.
 - Dobra pamięć - skomentował. - Cassie, kup sześciopak, a moi rodzice od razu Cię pokochają.
 - Um, ok - odpowiedziała.
 Mogłam się założyć, że myślała teraz o tym, jak opowiadałam jej zawsze o moich kontaktach z mamą Chrisa. Naprawdę przypadłyśmy sobie do gustu i w odróżnieniu od swojego syna, była naprawdę świetną osobą.
 Przez dłuższą chwilę jechaliśmy w ciszy, póki Cass nie zatrzymała samochodu, a Chris pożegnał się z nami i wreszcie zostałyśmy same. Odetchnęłam z ulgą, a Cass zaśmiała się lekko, rozbawiona moją reakcją.
 - Myślisz, że mnie polubi? - spytała cicho, gdy znowu zaczęłyśmy jechać.
 - Jasne, kto by Cię nie lubił - rzuciłam z przekonaniem.
 Cass uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością i szybko wróciła wzrokiem do drogi przed nami. Przyglądałam się widokom za oknem, ale coś nie pasowało mi w mijanych przez nas budynkach, a gdy nie zobaczyłam parku, który mijało się w drodze z lotniska do mojego mieszkania, zdałam sobie sprawę z tego, że jedziemy gdzieś indziej.
 - Cass, to nie jest droga do mojego domu - powiedziałam niepewnie, marszcząc brwi. - Wydaje mi się, że to nie jest też droga do Twojego domu...
 - Jedziemy do Liama, nie mówiłam Ci?
 Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, bo pierwszy raz o tym słyszałam. Jedyne na co miałam teraz ochotę to położyć się w moim pokoju i odpocząć po locie, chociaż nie trwał wcale tak długo.
 - Nie? Dlaczego jedziemy do Liama?
 - Chłopcy też tam będą, ale nie wiem, czy wszyscy, dlatego pomyślałam, że chętnie ich zobaczysz! - zawołała z szerokim uśmiechem.
 - Jasne - odpowiedziałam, nie brzmiąc na zbyt podekscytowaną.
 - Co jest? - spytała, zerkając na mnie kątem oka.
 Oprócz tego, że Niall i ja robimy sobie przerwę? Zupełnie nic...
 - Jestem trochę zmęczona, ale nieważne, masz rację, dawno ich nie widziałam.
 Cass pokiwała głową, tym razem nie zauważając mojego dziwnego zachowania. Nie spodziewałam się, że zobaczę Nialla tak szybko. Oczywiście, że się za nim stęskniłam, ale zaczynałam trochę panikować, bo nie wiedziałam, jak powinnam się przy nim zachowywać. Gdybym wcześniej wiedziała o tym wszystkim, przemyślałabym to dokładnie i teraz byłabym spokojniejsza.
 Teraz chyba nie miałam już innego wyjścia i musiałam się z nimi spotkać. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie zbyt niezręcznie.

*

 Było cholernie niezręcznie.
 Po tym jak przywitałam się z większością, przyszła kolej na Nialla. W tym samym momencie, gdy on wyciągnął w moją stronę ręce, żeby mnie przytulić, ja podniosłam dłoń, żeby przybił mi piątkę. Wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie, łącznie z Niallem i mogłam poczuć, jak robi mi się gorąco na twarzy, po czym szybko schowałam rękę do kieszeni mojej bluzy. Ostatecznie powiedzieliśmy sobie krótkie "hej" i szybko rozeszliśmy się w dwie różne strony.
 Nie było tu ani Louisa ani El, z czego byłam bardzo niezadowolona, bo liczyłam na to, że łażąc za nimi, będę mogła ukrywać się przed Niallem. A poza tym co oni do cholery sobie myśleli, nie przychodząc tutaj? Powinni przybiec tu od razu, jak się dowiedzieli, że to tutaj będę po powrocie. Liam powiedział mi, że mieli jakieś inne, ważniejsze plany. Dlatego zmuszona byłam wytrzymać tu bez nich.
 Po godzinie siedzenia w domu Liama, Cass powiedziała, że musi się zbierać, więc od razu wstałam z kanapy, chcąc iść z nią. Sophia kazała mi usiąść z powrotem, mówiąc, że podwiezie mnie później, dlatego wyszła z Cass, żeby przenieść moją walizkę do jej samochodu. Cholera, to była dobra wymówka, żeby pójść, a teraz nie miałam już żadnej innej.
 - Co jest z Tobą i Niallem? - spytał Harry, pochylając się bardziej w moją stronę. - To znaczy, wspominał mi coś, ale wszystko będzie między Wami w porządku, prawda?
 Pokiwałam wolno głową, zerkając w stronę Nialla, który właśnie śmiał się głośno, z czegoś co powiedział Liam. Zayn uniósł na chwilę głowę z nad telefonu, patrząc na nich ze znudzeniem i szybko wrócił do pisania na komórce. Przez chwilę przyglądałam się Niallowi, jego włosy znów były w większości blond, więc musiał je pofarbować od czasu naszej rozmowy na Skypie. Byłam już przyzwyczajona do tego, że były bardziej brązowe, a widząc to, jak wyglądał teraz, od razu przypominałam sobie początki naszej znajomości.
 Harry odchrząknął cicho, chcąc z powrotem zwrócić na siebie moją uwagę, więc szybko odwróciłam się w jego stronę. Harry i ja siedzieliśmy na osobnej kanapie, więc biorąc pod uwagę, jak Niall i Liam głośno się zachowywali, nie mogli usłyszeć nic z naszej rozmowy.
 - Będzie w porządku - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko do Harry'ego. - Zawsze wszystko kończy się między nami dobrze i teraz nie będzie inaczej.
 - Nie mógłbym sobie wyobrazić tego, że moglibyście nie być razem, no wiesz za kilkadziesiąt lat, gdy trudno już nam będzie skakać po scenie i śpiewać piosenki, nie wyobrażam sobie, żeby Niall był wtedy z kimś innym niż z Tobą.
 Nie myślałam dużo o tym, jak będzie wyglądać moja przyszłość. Kiedyś jedynym nad czym się zastanawiałam, to moja kariera i co do tego miała stuprocentową pewność, że będzie to związane z bieganiem. Gdy ta opcja została wykluczona, było mi już praktycznie wszystko jedno, co będę robiła. Nie mogłam robić tej jedynej rzeczy, którą tak kochałam.
 Nie wyobrażałam sobie za to nigdy, kto zostanie moim mężem i przy kogo boku się zestarzeje. Patrząc na szeroki uśmiech Nialla i włosy opadające mu na czoło, wiedziałam, że chciałam, żeby to był właśnie on. I jeśli mogłabym z powrotem biegać, ale nie mieć jego, to nie miałabym wątpliwości, co było dla mnie ważniejsze. Czasem mieliśmy ciężkie chwile albo potrzebowaliśmy od siebie odpocząć, jak teraz, ale ostatecznie zawsze znajdowaliśmy do siebie drogę powrotną. Miałam nadzieję, że pozostanie tak już do samego końca.
 - Sky, wszystko w porządku? - spytał Harry, patrząc na mnie z zaniepokojeniem.
 Musiałam naprawdę dziwnie wyglądać, wpatrując się w jeden punkt zamglonym wzrokiem, gdy on czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.
 - Um, tak, zamyśliłam się. Więc myślisz, że mając 50 lat, dalej będziecie dawać koncerty? - spytałam, chcąc zejść z tematu mojego i Nialla.
 - Jasne! - zawołał z entuzjazmem. - Nikt mnie nie ściągnie ze sceny przynajmniej do mojej 70-tki.
 Zaśmiałam się lekko i pokręciłam głową, gdy wyobraziłam sobie siwego i pomarszczonego Harry'ego, leżącego na scenie, trzymając jej krawędź i nie pozwalając nikomu go stamtąd zabrać.
 - Właściwie mogę to sobie wyobrazić - odpowiedziałam z rozbawieniem.
 Sophia wróciła do pokoju i uśmiechnęła się w moją stronę, jakby chciała mi przekazać, że moja walizka jest już zapakowana do jej samochodu. Zajęła miejsce obok Liama, a on od razu złapał jej dłoń w swoje i zaczął coś do niej mówić. Widziałam, jak Niall westchnął głośno, niezadowolony, że przestał zwracać na niego uwagę. Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, gdy to zauważyłam, po czym odwróciłam się z powrotem do Harry'ego.
 - Jak z Jess?
 - Och, świetnie, naprawdę bardzo, bardzo ją lubię. Mam wrażenie, jakbym mógł powiedzieć jej każdą moją najgłupszą myśl, a ona nie będzie mnie oceniała. I naprawdę czuję, jakby lubiła mnie jako Harry'ego, a nie Harry'ego Stylesa, tego kolesia z One Direction - odpowiedział.
 Nie spodziewałam się, aż tak szczerej odpowiedzi, ale cieszyłam się, że Harry był szczęśliwy. Jess rzeczywiście wydawała się miłą, wyluzowaną osobą i widziałam, że do siebie pasowali.
 - Więc jesteście już oficjalnie razem? - spytałam z zainteresowaniem.
 - Prawie... Chcę ją o to zapytać, ale ostatnio jakoś nie miałem okazji, bo Twój chłopak ciągle ją kradnie i płacze na jej ramieniu, żaląc się o Tobie.
 Przewróciłam oczami, wiedząc, że Niall na pewno nie płakał na jej ramieniu, jak to powiedział, a Harry tylko uśmiechnął się pod nosem.
 - Gdyby nie mój chłopak, to nawet byś się z nią teraz nie umawiał - rzuciłam.
 Harry wysunął do przodu dolną wargę, robiąc smutną minę, ale nie odpowiedział mi na to nic, wiedząc, że miałam rację.
 Gdy spojrzałam w stronę reszty, Zayn nadal wyglądał na zajętego na swoim telefonie, Liam i Sophia rozmawiali cicho między sobą, a Niall wyglądał na znudzonego. Byłam pewna, że chciał tutaj podejść, ale może nie był pewien, czy ja tego chciałam.
 - Niall! - zawołałam, na co spojrzał w moją stronę ze zdziwieniem.
 Pokazałam mu na wolne miejsce obok mnie, a on uśmiechnął się lekko i podniósł z kanapy, szybko siadając obok mnie. Już na samym początku dziwnie się zachowałam, chcąc, żeby przybił mi piątkę, dlatego teraz chciałam to naprawić.
 - Harry właśnie mi powiedział, że ciągle zabierasz mu Jess - powiedziałam, siląc się na przyjazny ton.
 - Harry przesadza - odpowiedział i spojrzał na niego przez moje ramię.
 - Nieprawda! - zawołał od razu tamten.
 - To moja przyjaciółka - powiedział do niego Niall z rozbawieniem, wzruszając ramionami. - Musiałem z nią pogadać.
 - A moja... - zaczął Harry i się zaciął.
 Niall i ja spojrzeliśmy w jego stronę, czekając, aż wypowie dalsze słowa. Harry parę razy otworzył i zamknął usta, a w końcu uśmiechnął się lekko i powiedział niepewnie:
 - Przyszła dziewczyna?
 Niall zagwizdał głośno, na co się skrzywiłam, bo zrobił to praktycznie prosto do mojego ucha.
 - Brawo, Harry, wreszcie - powiedział wesołym tonem.
 - Jesteśmy dumni, Harry - dodałam. - Nasze dziecko wreszcie dorasta.
 Harry zmarszczył brwi, patrząc na mnie z niezadowoleniem, za to Niall zaśmiał się lekko i położył rękę na oparciu kanapy za moimi plecami.
 - Dobrze go wychowaliśmy - rzucił Niall i pociągnął nosem, jakby miał zaraz zacząć płakać.
 Harry pokręcił głową i podniósł się z kanapy, mówiąc, że jesteśmy dla niego zbyt dziwni i nie chce już z nami rozmawiać. On sam często zachowywał się o wiele dziwniej, więc byłam całkiem pewna, że zrobił to specjalnie, żebyśmy zostali sami. To znaczy na tyle sami, na ile mogliśmy być w pokoju z innymi ludźmi.
 - Ale przecież nikt nie jest dziwniejszy od Harry'ego - powiedział Niall ze zdziwieniem.
 Zaśmiałam się lekko, przyznając mu rację i po tym zapadła między nami cisza. Myślałam już, że nie będzie między nami dziwnie, ale najwidoczniej, gdy tylko Harry się oddalił, tak właśnie się stało. 
 Dlatego gdy kilkanaście minut później Sophia spytała mnie, czy chcę już wracać do domu, od razu się zgodziłam. Tym razem jednak żegnając się z Niallem, przytuliłam go mocno i obiecałam, że niedługo się zobaczymy.

*

 Gdy tylko znalazłam się w domu, wzięłam długi prysznic, porozmawiałam chwilę z tatą, a później zamknęłam się w moim pokoju. Kolejny raz ukrywałam się pod kołdrą przed światem i nie miałam nawet z tego powodu wyrzutów sumienia. Całą noc trudno mi było zasnąć, a później wciąż śniły mi się koszmary z Maddie w roli głównej. Budziłam się co chwilę, ale nawet wtedy mój strach nie mijał do końca. Rozglądałam się uważnie po pokoju, jakbym bała się, że ktoś wyskoczy zaraz z mojej szafy albo ciemnego kąta.
 Następnego dnia rano czułam się strasznie i tym bardziej nie mogłam się zmusić do robienia czegokolwiek, mając za sobą tak okropną, nieprzespaną noc. Jedyne co mnie teraz pocieszało to to, że miałam dziś ostatni wolny dzień od pracy, ale wiedziałam, że już jutro będę musiała pojechać do chłopaków z 5sos. Póki co postanowiłam skorzystać z tego, że nie musiałam się nigdzie ruszać i mogłam lenić się przez cały dzień.
 Wieczorem, gdy obejrzałam już kilka filmów i zasnęłam parę razy, czułam się o wiele mniej zmęczona, za to byłam naprawdę znudzona, a moje myśli zaczęły krążyć wokół najróżniejszych tematów. Znowu wracało do mnie to dziwne uczucie, jakbym nie mogła odnaleźć się w tym mieście. Ostatnio w ogóle o tym nie myślałam, bo cała moja uwaga skupiona była na Niallu, ale teraz gdy miałam więcej czasu dla siebie, nie mogłam przestać o tym myśleć.
 Musiałam otworzyć okno, czując jakby w pokoju było zbyt duszno, ale gdy i to mi nie pomogło, postanowiłam wyjść na zewnątrz. Ubrałam się w coś bardziej wyjściowego niż poplamiona koszulka i bokserki, choć dalej nie wyglądałam najlepiej, ale w ogóle mnie to teraz nie obchodziło.
 Nikogo innego nie było w domu, więc Seth musiał wyjść ze znajomymi, a tato pójść do pracy, co znaczyło, że zabrał ze sobą samochód. Właściwie to nawet lepiej, spacer dobrze by mi zrobił, a moje kolano potrzebowało, żeby trochę je rozruszać co jakiś czas.
 Wyjście na zewnątrz nie bardzo pomogło z moimi ponurymi myślami, a ciemne niebo tylko zgrywało się z moim nastrojem. Mijałam dobrze znane mi budynki, nie zastanawiając się nawet nad tym, gdzie idę. Byłam za bardzo pochłonięta moimi myślami, żeby zwracać uwagę na cokolwiek innego.
 Zatrzymałam się nagle, patrząc na cmentarz przede mną. Nie byłam tutaj od czasu pogrzebu Aidena i podświadomie musiałam chcieć tu przyjść, skoro stałam w tym miejscu. Wzięłam głęboki oddech, robiąc kilka kroków bliżej bramy wejściowej, ale nie mogłam się zmusić, żeby przez nią przejść.
 Przez następne kilkanaście minut zostałam w tym samym miejscu, próbując się przekonać, że powinnam to zrobić, ale rzecz w tym, że nie czułam się na tyle silna, żeby zrobić to w pojedynkę. Jeśli miałam pójść na grób Aidena, potrzebowałam mieć przy sobie Nialla i dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo nie potrafiłam sobie bez niego poradzić.
 Gdy tylko wróciłam do Lonydnu, ciągle czułam się nieszczęśliwa i zadręczałam się tym wszystkim, co się stało, ale gdy byłam z Niallem to ustało. Teraz znowu to do mnie wracało, a ja nie umiałam się z tym uporać. Za bardzo polegałam na Niallu, ale nie mogłam tego robić w nieskończoność.  
 Chciałam być z Niallem, bo go kochałam, ale nigdy wcześniej nie pomyślałam o tym, że był jeszcze jeden całkiem inny powód. Potrzebowałam go, żeby nie zwariować, ale wcześniej nie zauważałam, jakie to było dla mnie złe.
 Nie mogłam wiecznie liczyć na to, że to on mi pomoże, a on nie mógł naprawić tego, co było w mojej głowie. Jedyną osobą, która mogła to zrobić, byłam ja i wiedziałam, że właśnie to musiałam zrobić, zanim znowu będziemy mogli być razem.

*

ugh, mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodziło z tym, co myśli/czuje Sky
czuję, jakbym nie opisała tego tak, jak chciałam

9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Bardzo mi się podoba i rozumiem co myśli Sky :) ale nadal nie mogę się doczekać kiedy będą razem <3 czekam na next ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D
    Czekam na następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały! Do następnego, kocham j pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham!! Czekałam z niecierpliwością na ten rozdział i codziennie po kilka razy sprawdzałam czy go nie dodałaś c: Uwielniam to opowiadanie :* ♥ Czekam na nastepny rozdział ;) Szkoda, że to za niedługo zakończysz to opowiadanie :( Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem czemu, ale naprawdę lubię Cass i Chrisa, mimo że Chris był wcześniej badass :|
    a co do zakończenia, to mi się osobiście bardzo podoba i rozumiem Sky w 100% :D
    pisz już kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem w stu procentach sky. Troche smutno, że siall jeszcze nie zrobil come back ale mam nadzieje, że jednak bedą razem! To opowiadanie musi sie skonczyc pomyslnie dla sky i nialla:( i stwierdzam, że rozdzial bez louisa jest jakis taki idk louis to zycie tego fanfiction. Zycze weny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że poradzenie sobie z tym wszystkim samotnie nie zajmie jej wiele czasu chociaż dobrze rozumiem dlaczego chce to zrobić... Mam nadzieję, że jej się to uda
    Rozdział jest świetny :)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń