wtorek, 4 listopada 2014

18.

 Gdy odbierasz telefon od swojego byłego chłopaka, którego nie znosisz i masz już wystarczająco zły humor, pierwsze na co masz ochotę, to na niego nawrzeszczeć. Jeśli przy tym wszystkim jesteś w pokoju z Twoim drugim byłym chłopakiem, który na dodatek jest kompletnym idiotą, najchętniej rzuciłabyś w niego komórką. Jednocześnie pozbyłaś się obu problemów i mogłabyś skupić się na innych dręczących Cię rzeczach. Jak to, że Twój aktualny chłopak przyznał właśnie w wywiadzie, że wcale do siebie nie pasujecie. I choć wiesz, że naprawdę tak nie uważa, to jednak trochę boli.
 Ale wtedy dzieje się coś jeszcze gorszego. Zawsze dzieje się coś jeszcze gorszego, prawda?
 - Nie chcę z Tobą rozmawiać, Anton - syknęłam do telefonu.
 - Sky, musisz mnie posłuchać...
 - Nie - przerwałam mu.
 Nie miałam zamiaru słuchać tego, co miał mi do powiedzenia. Pewnie znowu w jakiś sposób chciał namieszać w moim życiu swoimi kłamstwami.
 - To ważne...
 - Nie dzwoń do mnie więcej.
 Chciałam się rozłączyć, gdy wypowiedział szybko cztery słowa, które mnie od tego powstrzymały.
 - Chodzi o Twoją mamę.
 Wzięłam głęboki oddech, a Cass posłała mi zaniepokojone spojrzenie. Co Anton mógł chcieć mi o niej powiedzieć i niby skąd miałby to wiedzieć? Pewnie to była jego kolejna głupia gierka.
 - Ok, mów... - powiedziałam niepewnie.
 Nie wiedziałam, czy mogłam ufać Antonowi, ale przynajmniej powinnam go wysłuchać.
 - Szukałem tej jednej płyty w całym moim mieszkaniu i nie mogłem nigdzie jej znaleźć...
 Miałam ochotę na niego wrzasnąć albo się rozłączyć. Jaki to miało związek z moją mamą? Nie odezwałam się jednak, myśląc, że dam mu jeszcze chwilę, żeby powiedział coś więcej.
 - Przypomniałem sobie, że Ci ją pożyczyłem, dlatego poszedłem do Waszego mieszkania... no może teraz to tylko jej mieszkanie.
 Naprawdę szybko sobie o tym przypomniał, biorąc pod uwagę, jak długo już ze sobą nie byliśmy. Jednak gdy wspomniał o mieszkaniu mojej mamy, miałam już pewność, że naprawdę powinnam wysłuchać go do końca.
 Widziałam kątem oka, jak Chris przygląda mi się uważnie, więc odwróciłam się plecami w jego stronę.
 - Pukałem, dzwoniłem dzwonkiem i nic. Pociągnąłem za klamkę i okazało się, że było otwarte, ok, może nie powinienem był tego robić! - krzyknął szybko, jakby bał się, że na niego nakrzyczę. - Ale zaraz mi za to podziękujesz.
 W tym momencie czułam, jakby serce podeszło mi do gardła i chciałam tylko, żeby powiedział szybciej, co się stało. Od razu przez moją głowę przeszły same najczarniejsze scenariusze.
 - Twoja mama leżała na podłodze w salonie, nie wiem, co się stało, zadzwoniłem po karetkę i ją zabrali. Jestem teraz w szpitalu, ale nie chcą mi nic powiedzieć, bo nie jestem rodziną.
 - O Boże...
 - Wydaje mi się, że to nic poważnego, ale pomyślałem, że powinnaś o tym wiedzieć.
 Zawsze dzieje się coś gorszego.
 - Dzięki - wydusiłam w końcu.
 Czułam dziwną pustkę, choć chwilę wcześniej moja głowa pełna była natrętnych myśli. Rozłączyłam się, nie czekając, aż Anton się pożegna i automatycznie podeszłam do kanapy. Opadłam na poduszkę, patrząc przed siebie bez emocji. To nie mogło dziać się naprawdę.
 - Sky?
 Zamrugałam kilka razy i spojrzałam w stronę Cass, która usiadła obok mnie, patrząc na mnie z troską.
 - Co się stało?
 - Moja mama jest w szpitalu.
 Cass skrzywiła się nieznacznie i poklepała mnie pocieszająco po kolanie. Trudno było mi ogarnąć myślami tę całą sytuację, nie wiedziałam, co powinnam zrobić i jak się zachować. Cass wyglądała, jakby oczekiwała, że za moment zacznę płakać i wpadnę w jej ramiona.
 - Coś poważnego?
 Odwróciłam się w stronę Chrisa, który zadał to pytanie. Zniknął jego wredny uśmieszek, a w zamian wydawał się całkowicie poważny i zatroskany. Prawie zapomniałam, że znał dość dobrze moją mamę.
 - Nie wiem, nie mam pojęcia... Muszę...
 Popatrzyłam na telefon, który ściskałam mocno w dłoni, jakbym chciała go zgnieść. Podejrzewałam, że mama nie odbierze teraz swojego telefonu, ale warto było spróbować. Tak jak się spodziewałam, po kilku sygnałach przekierowało mnie na pocztę głosową.
 - Zadzwoń do szpitala - podpowiedziała mi Cass.
 Nie wiedziałam nawet, w którym była szpitalu. Czułam się zagubiona i bezsilna. Nie mogłam po prostu wsiąść w samochód i zobaczyć ją za kilkanaście minut. Cholera, ona była w Holandii, a ja utkwiłam w tej pieprzonej Anglii. Może gdybym tam została, to w ogóle by się nie wydarzyło?
 - Muszę iść.
 Wstałam szybko z kanapy, aż Chris podskoczył w miejscu zaskoczony moim nagłym ruchem. Nie oglądając się na nich, wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na parter. Cass oczywiście poszła za mną i przyglądała mi się z niepokojem, gdy zakładałam buty.
 - Co zamierzasz teraz zrobić?
 - Idę do domu, muszę porozmawiać z tatą i Sethem.
 Cass pokiwała wolno głową i uśmiechnęła się nieznacznie.
 - Na pewno wszystko będzie dobrze.
 Skrzywiłam się lekko, słysząc, jak to powiedziała. Nie mogła tego wiedzieć, nikt nie mógł, póki nie będzie wiadomo, co dokładnie się stało. Naprawdę miałam nadzieję, że niepotrzebnie tak bardzo się tym przejmowałam.
 - Zadzwonisz do mnie?
 - Jasne - odpowiedziałam.
 Posłałam jej wymuszony uśmiech, zanim wyszłam na zewnątrz. W drodze do domu ciągle próbowałam dodzwonić się do mamy, ale wcale nie dziwiło mnie, że nie odebrała. 
 Bałam się tego, co się stanie i tego, jakie nowe informacje mogę jeszcze usłyszeć. Nie potrafiłam myśleć optymistycznie, nauczyłam się bycia pesymistką, czy tego chciałam czy nie. Za dużo złych rzeczy przydarzyło się w moim życiu, by mogło być inaczej. 
 Nie wiedziałam, jak długo mogłam to jeszcze wytrzymać.

*

 Wyciągnęłam z lodówki karton mleka i postawiłam go na ladzie obok wcześniej wyciągniętych przeze mnie rzeczy. Usiadłam z powrotem na krześle, po czym wzięłam kilka dużych łyków prosto z kartonu i wsypałam sobie do ust płatki kukurydziane. Otworzyłam tabliczkę czekolady, przełamałam ją na kilka części i odgryzłam kawałek. Pycha.
 Zastanawiałam się właśnie, za co powinnam zabrać się w następnej kolejności, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Wepchnęłam do buzi kilka kostek czekolady więcej, Niall wszedł do kuchni, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
 - Nie wiedziałem, że tutaj bę... - przerwał nagle, patrząc na całe jedzenie ustawione przede mną. - Zgłodniałaś?
 Zaśmiał się lekko, a ja przewróciłam oczami, łapiąc za paczkę chipsów. 
 - Sky - powiedział z rozbawieniem i sięgnął po moją rękę.
 Jęknęłam z niezadowoleniem, bo nie mogłam otworzyć chipsów, a Niall przysunął się bliżej mnie.
 - Co jest? - spytał.
 Przez chwilę nie byłam pewna, jak dokładnie powinnam odpowiedzieć na to pytanie. Postanowiłam w końcu przejść do mojego głównego problemu.
 - Moja mama jest w szpitalu.
 Uśmiech szybko zniknął z jego twarzy i pociągnął mnie za rękę, tak że wstałam z krzesła, wpadając prosto w jego ramiona.
 - Chodź.
 Zaprowadził mnie do łazienki, gdzie oboje umyliśmy zęby. Żadne z nas nie było na siłach, by brać teraz prysznic. Później poszliśmy do jego pokoju, gdzie przebrał się i wyciągnął dla mnie czystą koszulkę z szafy.
 Odłożyłam moje ubrania na fotel i związałam włosy w kucyka, zanim zajęłam miejsce na łóżku naprzeciwko Nialla.
 - Anton do mnie zadzwonił.
 Niall tylko pokiwał głową, pokazując mi, że słucha i nie pokazał po sobie w ogóle, że jest zdziwiony.
 - Ponoć zostawił coś w mieszkaniu mojej mamy i gdy tam przyszedł, leżała nieprzytomna na podłodze.
 - Co się stało? - spytał Niall.
 Jego dłoń szybko znalazła moją i kciukiem pocierał moje kostki.
 - Gdy powiedziałam o tym tacie, zaraz znalazł kilka numerów i zaczął obdzwaniać szpitale w jej okolicy.
 Niall przygryzł wargę, przyglądając mi się uważnie, jakby nie chciał stracić najmniejszego ruchu z mojej strony.
 - Lekarz powiedział, że to nic takiego, zwykłe przemęczenie.
 - Wow, wystraszyłaś mnie wcześniej.
 Widziałam, że zrelaksował się na moje słowa i nieznaczny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Zdecydowanie nie czułam tego samego spokoju co on.
 - Może i było to przemęczenie, ale nie zmienia to faktu, że się o nią martwię - powiedziałam, ściskając mocniej jego dłoń. - Jak mogła doprowadzić się do takiego stanu, żeby zemdleć?
 Niall westchnął cicho i położył wolną dłoń na moim udzie.
 - Nie wiem, Sky. Spróbuj zadzwonić do niej później i będziesz mogła nakrzyczeć na nią, żeby bardziej o siebie dbała.
 Pokręciłam przecząco głową, a Niall uniósł pytająco brew, gdy to zobaczył.
 - Chcę polecieć do Holandii.
 Musiałam zobaczyć się z mamą, porozmawiać z nią twarzą w twarz. Wiedziałam już, że nie była ciężko ranna lub chora, ale coś musiało być nie w porządku. Chciałam dowiedzieć się, o co chodziło i pomóc jej najlepiej jak umiałam. Tak jak ona zawsze robiła to dla mnie.
 - Ok - odpowiedział Niall spokojnie, jakby spodziewał się, że to powiem.
 - Muszę zarezerwować bilet.
 Wstałam na chwilę z łóżka i poszłam po jego laptopa, a Niall uśmiechnął się pod nosem, przyglądając mi się.
 - Co? - spytałam.
 - Widzę, że czujesz się jak u siebie w domu.
 Usiadłam z powrotem obok niego i włączyłam komputer, po czym wpisałam hasło.
 - Hej, skąd znasz moje hasło?
 Spojrzałam w jego stronę z niewinnym uśmiechem, wzruszając ramionami. Jego hasło nie było zbyt trudne do odgadnięcia i każdy z naszych przyjaciół mógł domyślić się, co to było.
 - Jeśli jako hasło ustawiasz imię swojej dziewczyny, to nie dziw się, gdy Louis kiedyś zmieni Ci tapetę na zdjęcie penisa.
 Niall zaśmiał się cicho i przysunął bliżej mnie, obserwując, co robię. Oparł głowę na moim ramieniu, obejmując mnie od tyłu ramionami.
 - Kiedy chcesz polecieć?
 - Jak najszybciej.
 Przyglądałam się dokładnie informacjom na stronie internetowej, żeby znaleźć lot, który będzie mi odpowiadał.
 - Jutro o 10:15 - powiedziałam, pokazując palcem w stronę ekranu.
 - Ok, weź 3 bilety w pierwszej klasie.
 Opuściłam szybko rękę i spojrzałam na niego kątem oka.
 - Co?
 - W pierwszej klasie będzie mniej ludzi, a chyba nie chcesz, żeby w trakcie lotu obeszły nas fanki i psuły innym pasażerom lot?
 Ściągnęłam z siebie jego dłonie, żebym mogła się obrócić twarzą w jego stronę.
 - Niall...
 - Trzeci bilet oczywiście jest dla ochroniarza, musimy kogoś z nami zabrać.
 Uśmiechnęłam się szeroko i pokręciłam głową, nie mogąc uwierzyć w to, co mówił.
 - Myślisz, że to dobry pomysł? Zresztą na pewno masz jutro jakieś spotkania, nagrania lub wywiad i...
 Niall pocałował mnie szybko, przerywając mi.
 - Nie martw się o to.
 Nie wiem, czym sobie zasłużyłam, żeby mieć kogoś takiego jak on. Zawsze robił wszystko z myślą o mnie i pomagał mi w najtrudniejszych dla mnie momentach.
 - Pewnie będziesz chciała zostać tam parę dni?
 Pokiwałam głową i objęłam rękami jego szyję. Zdecydowanie czułam się już teraz lepiej z całą tą sytuacją.
 - Będę musiał wrócić wcześniej - powiedział z niezadowoleniem.
 - Nie ma sprawy, dzięki, że w ogóle chcesz tam ze mną polecieć.
 Pocałowałam jego policzek, na co uśmiechnął się szeroko w moją stronę. Sięgnął po laptopa, który leżał za mną i zabrał się do tego, co miałam zrobić wcześniej.
 - Dam Ci później pieniądze.
 Wtuliłam się w jego bok, nie mając teraz ochoty ruszać się z mojego miejsca. Czułam przy sobie ciepło jego ciała i próbowałam skupić się jedynie na tym. Sytuacją z mamą będę martwić się, gdy będę już na miejscu.
 - Sky... - zaczął Niall.
 Od razu wiedziałam, co chciał powiedzieć.
 - Nie, Niall, wiem, że masz kupę kasy, ale nie chcę, żebyś za każdym razem za mnie płacił.
 Niall mruknął coś pod nosem z niezadowoleniem, ale na szczęście nic już nie powiedział. Nie chciałam teraz się z nim kłócić, tym bardziej jeśli chodziło o taką rzecz jak pieniądze. Nie chciałam być dziewczyną, która będzie korzystać z tego, że miała bogatego chłopaka.
 - Ok, zarezerwowane - powiedział.
 - Jesteś pewien, że możesz tak po prostu wylecieć z kraju bez uzgadniania tego z kimkolwiek?
 Niall spojrzał na mnie z udawanym oburzeniem, ale podejrzewałam, że może mieć z tego powodu pewne problemy. 
 - Opuszczę trzy wywiady, to nic takiego.
 Zmarszczyłam nieznacznie nos, spoglądając na niego z niezadowoleniem.
 - To nic takiego - powtórzył pewniejszym głosem.
 Zdawałam sobie sprawę z tego, że odciągam go od jego pracy, ale czasem mogłam chyba być choć trochę samolubna? Poradziłabym sobie, lecąc tam sama, ale wolałam, żeby Niall był ze mną. Nigdy nie miałam dość jego towarzystwa, nieważne, jak dużo czasu spędziliśmy razem.
 Poza tym pewnie przyda się tam, żeby mnie uspokoić, gdy za bardzo zacznę krzyczeć na mamę za to, że nie dba o swoje zdrowie. 
 Oczywiście znowu zaczęłam o niej myśleć. Zastanawiałam się, jak się teraz czuła i co robiła.
 - Myślisz o swojej mamie?
 Niall odgarnął mi włosy za ucho, spoglądając na mnie z troską.
 - Yhym... - mruknęłam i nagle uświadomiłam sobie, jak okropną byłam dziewczyną. - Boże, Niall! Jak poszedł Wasz występ? A nagrody? Na pewno wygraliście.
 Niall zaśmiał się lekko, słysząc jak szybko to wszystko z siebie wyrzuciłam.
 - Występ poszedł świetnie i zdobyliśmy wszystkie nagrody, do których byliśmy nominowani.
 Uśmiechnęłam się szeroko, ciesząc się, że przynajmniej to poszło bezbłędnie.
 - Wow, to najlepsza rzecz, jaką dziś usłyszałam.
 - Czyli nie zdążyłaś zobaczyć występu?
 Niall przesuwał wolno palcami przez moje włosy i ułożył się wygodniej tak, że prawie leżał, a ja znajdowałam się w połowie na nim.
 - Um, nie, chciałam obejrzeć wszystko, ale przyszedł tam Chris i...
 Przypomniałam sobie, że gdy najpierw chciałam stamtąd wyjść, jeszcze nie wiedziałam o mojej mamie. To Chris zaczął mi docinać, twierdząc, że mój związek z Niallem nie był prawdziwy. Nawet nie mogłam mu się dziwić po tym, co usłyszeliśmy.
 - Widziałam jeden wywiad.
 - Który? Rozmawialiśmy z wieloma ludźmi.
 Uniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego, mrużąc oczy. Nie byłam pewna, czy mówił serio czy tylko udawał, że nie wie, o co mi chodzi.
 - Nie pasujemy do siebie, prawda? - zakpiłam.
 Niall skrzywił się i sięgnął po moją dłoń.
 - Poniosło mnie, chciałem mieć pewność, że uwierzy, że nie jesteśmy razem.
 Westchnęłam cicho, kładąc z powrotem głowę na jego piersi. Biorąc pod uwagę wszystko co się dzisiaj stało, był to mój najmniejszy problem. Mimo wszystko moje myśli znów skupiały się wyłącznie na nim tak jak przez większość czasu.
 - Tak naprawdę myślę, że pasujemy do siebie idealnie - powiedział i mogłam sobie wyobrazić szeroki uśmiech na jego twarzy. - Jesteś moją bratnią duszą.
 Niall pewnie nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, ale powiedział to na naszej pierwszej oficjalnej randce. Doskonale pamiętałam ten moment i cały ten dzień.
 - Wiesz co Niall?
 - Hm?
 Przymknęłam oczy, czując jak pod moją głową równomiernie unosi się jego klatka piersiowa. Właśnie to było moje ulubione miejsce na świecie.
 - Baaardzo, baaardzo Cię kocham.
 - Dzięki - odpowiedział z rozbawieniem.
 Podniosłam szybko głowę i oparłam się ręką tak, żebym mogła na niego spojrzeć.
 - Baaardzo, baaardzo Cię nienawidzę - powiedziałam.
 Niall złapał mnie za rękę, tak że dłużej się nie opierałam i moja twarz znalazła się milimetry od jego. Jeszcze trochę, a uderzylibyśmy o siebie nosami, a to nie skończyłoby się dobrze.
 - Możemy teraz uprawiać seksi ze złości?
 - O Boże, Niall... - jęknęłam, próbując się od niego odsunąć.
 Zaśmiał się lekko i objął mnie mocno ramionami, nie pozwalając mi się ruszyć.
 - Jesteś na mnie zła? - spytał, a jego usta otarły się o moje.
 - Jestem - odpowiedziałam, choć oboje wiedzieliśmy, że to nie była prawda.
 - Więc... - zaczął mówić, przybierając niewinny ton. - Możemy uprawiać seks na zgodę?
 Zaśmiałam się cicho i tym razem udało mi się trochę od niego odsunąć, dzięki czemu mogłam na niego patrzeć. 
 - Jesteś idiotą, Niall.
 - Skoro jestem idiotą, to prześpisz się ze mną z litości?
 Zrobił wielkie oczy i wysunął do przodu dolną wargę, a ja znowu nie mogłam powstrzymać się od zaśmiania. Stuknęłam palcem w czubek jego nosa i uśmiechnęłam się szeroko.
 - Jesteś moim idiotą, Niall i niestety strasznie Cię kocham.
 Niall poruszał zabawnie brwiami, a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, gdy dodałam:
 - A teraz ściągaj spodnie.

*

Niall jest moim mistrzem <3

12 komentarzy:

  1. fajny rozdział, czyżby w następnym było +18?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Możesz napisać scenę +18. Nie spałam całą noc ale nie zauważyłam nowego rozdziału jestem na siebie zła:( czekam na nexta;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :)
    Może Sky namówi mamę na powrót do Londynu?
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mama sky:( uuu widze ostra sky!:D czyżby szykowała się +18? Świetny rodział i ogólnie kochaaam to fanfiction także no! Czekam na następny i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że mamie Sky nie jest nic poważnego:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnie zdanie Sky mnie rozwaliło! Hahah :) czyżby +18 w następnym ^^ w takim bądź razie czakam z niecierpliwością :D rozdział ogółem super *_* tylko szkida mi mamy Sky :( mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :) czekam na next ♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha o boze ta końcówka hahahah rozdział cudny

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty rozdzial!!!! X

    zapraszam do mnie x

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczęłam czytać tego bloga od wczoraj. I tak przeczytałam cały pierwszy sezon i drugi do tego ostatniego rozdziału drugiego sezonu. :) Z niecierpliwością czekam na więcej!!!! Niech żyje Saill <3 ~Tori Vega~

    OdpowiedzUsuń