piątek, 28 lutego 2014

16.

 Czekałam na windę, rozglądając się po holu. Sporo osób kręciło już po korytarzach hotelu, biorąc pod uwagę wczesną godzinę. Właśnie wróciłam z biegania i czułam się o wiele lepiej niż wczoraj po tej całej sytuacji z Niallem. Oczywiście dalej było mi niewiarygodnie głupio, ale przynajmniej udało mi się na chwilę o tym zapomnieć.
  Rozległ się krótki dźwięk, oznaczający przybycie windy, weszłam do środka i wcisnęłam guzik z numerem 12. Byłam sama w windzie, więc korzystając z okazji uniosłam swoją koszulkę do góry, by otrzeć spocone czoło. Nagle drzwi otworzyły się i do środka weszła grupka ludzi. Szybko obciągnęłam koszulkę na dół, rumieniąc się i spuściłam głowę, unikając posyłanych mi wzroków.
  Poczułam jak ktoś szturcha mnie w nogę i spojrzałam na małą dziewczynkę, która uśmiechała się do mnie szeroko. Pomachałam do niej, na co odpowiedziała mi tym samym, zachichotała i schowała się za nogą mamy.
  Gdy weszłam do naszego apartamentu, większość naszej ekipy już nie spała. W salonie siedzieli Deo, Gemma, Harry i Liam. Drzwi od łazienki były otwarte, ukazując Louisa i El, którzy przepychali się, by mieć lepszy dostęp do umywalki. Zaśmiałam się lekko i postanowiłam, że zajrzę do kuchni, skoro łazienka, póki co była zajęta.
  Andy siedział przy stole i jadł grzanki, a gdy mnie zauważył, od razu uśmiechnął się szeroko.
  - Cześć, skarbie.
  Przewróciłam oczami na jego słowa, nie trudząc się, żeby mu odpowiedzieć. Niall słysząc jego głos, odwrócił się w moją stronę i przyglądał mi się chwilę, po czym znowu wrócił do robienia jedzenia. Zagryzłam nerwowo wargę, widząc jego spuchnięty nos i siniaka w okolicach oka. Zayn w końcu namówił wczoraj Nialla, żeby pojechał do szpitala, sprawdzić czy na pewno nic poważnego mu się nie stało. Na szczęście nie było to złamanie, lekarz przepisał mu tylko maść, by opuchlizna szybciej zeszła i żeby mniej go bolało.
  - Andy, mógłbyś...
  Niall kiwnął w stronę drzwi, a Andy pokiwał głową i gdy mijał mnie w drodze do wyjścia, puścił mi oczko. Zaczęłam nerwowo kołysać się na nogach, a blondyn odwrócił się i oparł plecami o ladę, spoglądając na mnie. Po chwili westchnął głośno i na jego twarzy pojawił się niepewny uśmiech.
  - Sky, przepraszam za wczoraj.
  Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się czy dobrze usłyszałam.
  - Co? - wypaliłam.
  Niall uśmiechnął się szerzej, widząc moje zdezorientowanie.
  - Przepraszam za moje zachowanie wczoraj, nie powinienem się tak zdenerwować. Wiem, że nie zrobiłabyś tego specjalnie.
  Czułam, jakby kamień spadł mi z serca, odetchnęłam z ulgą i podeszłam bliżej do niego.
  - Nie masz mnie za co przepraszać, Niall, to ja powinnam Cię przepraszać.
  - Racja.
  Niall uśmiechnął się zadziornie, a ja zaśmiałam się i szturchnęłam go lekko w ramię.
  - Ok, może już lepiej mnie więcej nie bij, co? - spytał, łapiąc się za rękę.
  - O Boże... przepraszam - powiedziałam szybko, czując jak robi mi się gorąco na twarzy.
  Horan roześmiał się głośno i aż musiał oprzeć się ręką o ladę, żeby się przy tym nie wywrócić. Dopiero po chwili zrozumiałam, że po prostu mnie nabierał.
  - Ha ha ha, bardzo zabawne... - mruknęłam i zabrałam kanapki, które przed chwilą zrobił.
  - Hej! - zawołał z oburzeniem.
  Puściłam mu oczko i szybko wybiegłam z kuchni, wpadając przy tym na Deo.
  Ten chłopak unikał mnie od naszej rozmowy w samolocie i teraz też spuścił szybko wzrok, na co zachichotałam.
  - Deo.
  Uniósł głowę, spoglądając na mnie z niepewną miną, a ja wyciągnęłam do niego jedną z moich przed chwilą zdobytych kanapek. Deo wyszczerzył się do mnie, biorąc ją ode mnie, a ja nachyliłam się w jego stronę.
  - Tylko uważaj na Nialla - wyszeptałam.
  - Najpierw rozwaliłaś mu nos, teraz zabrałaś mu śniadanie? Chyba prosisz się o szybką śmierć - powiedział ze śmiechem.
  Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się przy tym niewinnie.
  - Spokojnie, umiem się obronić, jak zauważyłeś.
  Tak, nawiązywałam do tego jak uderzyłam Nialla, że aż zmiotło go z nóg. Deo zaśmiał się jeszcze raz, a ja poklepałam go po ramieniu i poszłam do mojego pokoju.

*

  Zapiszczałam głośno, naprawdę bardzo głośno. Ludzie dookoła patrzyli teraz na mnie, niektórzy z oburzeniem, inni zaciekawieni co się stało. A o to co się stało, Louis oblał mnie balsamem do opalania od stóp do głów. Byłam teraz jak chodząca reklama, by używać ochrony przed słońcem. Całe moje włosy były poklejone i lepiej nie powiem co przypominało to wyglądem... Chyba się domyślacie.
  Posłałam mu groźne spojrzenie, a on jak przystało na faceta, schował się za swoją dziewczyną. Naprawdę, Louis...
  - Masz rację, lepiej chowaj się za El, bo inaczej długo nie pożyjesz.
  Nie pozostało mi nic innego, jak pójść do wody, co właściwie mi pasowało. Przechodząc koło nich, tupnęłam nogą i posłałam Louisowi groźne spojrzenie, na co tym razem to on pisnął głośno.
  Ludzie posyłali mi dziwne spojrzenia, widząc mnie w takim stanie, ale nie przejmowałam się tym, weszłam szybko do wody i od razu zanurkowałam, zanurzając się w całości.
  Popływałam przez dłuższą chwilę, zastanawiając się nad wszystkim, co zdążyło się już wydarzyć odkąd tu jesteśmy. Louis wkurzył mnie więcej niż raz, dowiedziałam się, że Zayn i Harry są beznadziejni w siatkówkę, no i oczywiście uderzyłam Nialla piłką, przez co się na mnie zdenerwował, ale udało mi się z nim pogodzić. Całe szczęście, nie wiem co bym zrobiła, gdyby dalej się na mnie gniewał. Może teraz przyszedł czas na to, by zrobić to, co poradziła mi El. Działać.
  Wróciłam do reszty i opadłam na miejsce obok Zayna, na przeciwko mnie siedziała El i Louis, który przyglądał mi się podejrzliwie, zastanawiając się czy mu się jakoś odpłacę.
  - Nie martw się, zrobiłem Ci zdjęcie - powiedział do mnie Zayn.
  Jęknęłam z niezadowoleniem, a oni zaśmiali się głośno.
  - To moja nowa tapeta - dodał jeszcze i pokazał mi swój telefon.
  Zmarszczyłam brwi, widząc mnie z szokiem na twarzy, całą oblaną białą substancją. Cudownie.
  - Prześlij mi, też sobie ustawię - powiedziała El.
  - No nie, Ty też! - krzyknęłam z niedowierzaniem.
  Gemma podbiegła do nas i uśmiechnęła się ze zmęczeniem, łapiąc się za boki.
  - Hej Gem, patrz. - Louis wziął telefon od Zayna i pokazał dziewczynie.
  Zaczęła się śmiać lekko, spoglądając na mnie wesołymi oczami. Westchnęłam cicho i oparłam się na rękach, siadając wygodniej.
  - Ok, śmiejcie się, śmiejcie, nie znacie dnia ani godziny.
  - Gdzie zgubiłaś resztę? - spytała El, unosząc głowę i patrząc na Gemmę.
  - Harry i Liam wpadli na fanów, postanowiłam się ulotnić. A gdzie... - dziewczyna rozejrzała się dookoła, widząc, że brakuje sporo osób z naszej grupy.
  - Poszli do sklepu. - Zayn machnął ręką w kierunku małej budki.
  Gemma, El i Louis postanowili się opalać, więc leżeli teraz na słońcu, podczas gdy ja i Zayn schowaliśmy się pod parasolką. Rozglądałam się dookoła ze znudzeniem, wolałam nie proponować gry w siatkówkę po ostatnim.
  Zayn zaczął śmiać się cicho obok mnie, spojrzałam na niego z uniesioną brwią i spytałam ostrożnie:
  - Co zrobiłeś?
  W ręce trzymał telefon i wpatrywał się w ekran z rozbawieniem. Zajrzałam mu przez ramię, by zobaczyć, że siedzi na Twitterze. Wrzucił moje zdjęcie, naprawdę wrzucił moje zdjęcie...

"Tak się kończy, jeśli idzie się z Louisem na plażę ahaha :)"

  - Zaaaayn! - zawołałam. - Przecież wiesz, że nie chcę, by Wasi fani dowiedzieli się, jak się nazywam.
  - Spokojnie, masz za dużo balsamu na twarzy, by Cię rozpoznali.
  Zaśmiał się znowu, a ja mimowolnie zrobiłam to samo i przyjrzałam się jeszcze raz zdjęciu. Tylko ktoś, kto mnie znał, mógł stwierdzić, że to ja.
  Nagle Harry jakby pojawił się znikąd i z rozpędu opadł na leżak, który załamał się pod jego ciężarem. Wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, razem z Liamem, który właśnie do nas podszedł. Louisowi udało się wyciągnąć komórkę i zrobił mu zdjęcie. Harry leżał w szczątkach leżaka z rękami i nogami rozrzuconymi w każdą stronę i była to najśmieszniejsza rzecz, jaką widziałam w całym moim życiu. Podniósł się powoli ze skrzywioną miną i zaczął masować się dłonią po tyłku, co wprowadziło nas w jeszcze większe rozbawienie.
  - To idzie na Twittera! - zawołał Louis.
  Pokręciłam głową na jego słowa, trzymając się za brzuch, najpierw ja, teraz Harry. Dość długo zajęło nam wszystkim uspokojenie się po tym ataku uśmiechu. Harry posyłał w naszą stronę zranione spojrzenie i ciągle marudził o tym jak bardzo go boli. Nikt jednak się nim nie przejął, a Louis na dodatek zaczął mu czytać komentarze, które fanki już zdążyły dodać pod zdjęciem.
  Po chwili Zayn pomachał mi zachęcająco swoim telefonem przed moją twarzą. Icy Tower, nasza ulubiona gra, klasyk! W takim razie wracaliśmy do naszego zajęcia z samolotu, rywalizacji w grach. Wzięłam od niego komórkę i jedyne na czym się teraz skupiałam to, by mój ludzik skoczył jak najwyżej. Już po Tobie, Malik. Skończyłam grę z dość zadowalającym wynikiem i podałam telefon Zaynowi, by teraz on pokazał na co go stać.
  W międzyczasie wrócili do nas Niall, Deo, Andy, Aiden i pozostali ochroniarze. Blondyn opadł na miejsce koło mnie i uśmiechnęłam się do niego lekko, na co odpowiedział mi tym swoim pięknym, szerokim uśmiechem. Wszystko wróciło do normy... no może oprócz jego nosa.
  Spoglądałam na niego kątem oka, spojrzał na ekran swojej komórki i odrzucił ją na ręcznik. Twarz Deo nagle rozjaśniła się i szturchnął Nialla w bok.
  - Hej, piszesz jeszcze z tą dziewczyną... jak jej tam?
  - Lily? - podchwycił Niall.
  Założyłam włosy za ucho i nachyliłam się nieznacznie w bok, nasłuchując ich rozmowy.
  - Aha, tak. - Deo pokiwał głową.
 - Stary, w jakim świecie Ty żyjesz, nie mam z nią kontaktu od ponad miesiąca.
  Niall zaśmiał się pod nosem, a ja odetchnęłam z ulgą, na usta mimowolnie wypłynął mi zadowolony uśmiech. Masz szczęście, Horan!
  - Jak to? - Deo zmarszczył brwi.
  Wcześniej jeszcze udawałam, że nie słucham ich rozmowy, ani, że wcale na nich nie patrzę, teraz się już tym nie przejmowałam. Oparłam brodę na dłoni i czekałam na dalszy bieg wydarzeń. Ach, gdyby tak Niall powiedział, że to dlatego, że podoba mu się inna - ekhem, ja - dziewczyna.
  Niall wzruszył nieznacznie ramionami i zaczął przesypywać piasek przez palce.
  - To nie jest dobry czas, na razie daję sobie spokój z dziewczynami, ze stałymi związkami. Niedługo wracamy na trasę i na tym muszę się teraz skupić.
  - Serio? - spytał Deo ze zdziwieniem.
  - Serio. - Niall pokiwał głową z poważną miną.
  Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że otworzyłam szeroko usta, patrząc na niego z niedowierzaniem. Odwróciłam szybko głowę i natrafiłam na współczujący wzrok El. Ugh, cudownie.
  Zayn szturchnął mnie w bok z zadowoleniem wypisanym na twarzy i pokazał mi telefon z pobitym rekordem w grze. Cudownie. 
  Naprawdę cudownie, Niall...

*

  Siedziałam w fotelu, przyglądając się wszystkim ze znudzeniem. Było już po 24 i piliśmy w naszym salonie, a raczej oni pili, ja nie miałam na to ochoty. Po tym, co usłyszałam dzisiaj na plaży, zdecydowanie pogorszył mi się humor.
  El próbowała ze mną porozmawiać, ale udawałam, że nie wiem o co jej chodzi. Na szczęście reszta dała mi spokój i siedziałam teraz z boku, niezauważana przez nikogo. Tak było mi w tym momencie najlepiej, nie miałam ochoty udawać dobrego humoru i uśmiechać się sztucznie im w twarze.
  Sama nie wiedziałam dlaczego, aż tak to wszystko przeżywałam. Normalnie się tak nie zachowywałam, nie szalałam tak bardzo za jakimś chłopakiem, by zadręczać się myślami o nim w każdej minucie. Z Niallem było inaczej, nikt wcześniej nie sprawił, żebym się tak czuła, jak on samą swoją obecnością. Jednak nie wyglądało na to, bym miała u niego jakiekolwiek szanse, nie był zainteresowany teraz żadnym związkiem, a już w ogóle nie wyglądało na to, by był zainteresowany mną. Traktował mnie po prostu jak jedną ze swoich koleżanek.
  Przyglądałam mu się, jak śmieje się głośno i odrzuca przy tym głowę do tyłu. Złapał się za brzuch i podniósł nogi do góry, a jego policzki zrobiły się całe czerwone. Reszta już przestała się śmiać z tego, co na początku ich rozśmieszyło, ale teraz praktycznie turlali się ze śmiechu po podłodze, widząc w jakim stanie jest Niall. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
   Wstałam z miejsca, przeszłam szybko koło nich, wykorzystując to, że w tym momencie na pewno nie zwrócą na mnie uwagi. Wciągnęłam trampki na stopy i wyszłam z naszego apartamentu.
  Nie musiałam długo czekać na windę, ani nie spotkałam nikogo na korytarzu, ale nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę jak późno było. Gdy wyszłam na dwór, od razu skierowałam się do wyjścia na plażę.
  Wokół panowała całkowita cisza i nawet gdyby ktoś tutaj był, to nie zauważyłabym, było tak ciemno. Podeszłam bliżej morza i opadłam tyłkiem na piasek. Tego mi trzeba było. Spokoju i trochę samotności.
  Przymknęłam oczy, wsłuchując się w uderzające o siebie fale i próbowałam oczyścić mój umysł z jakichkolwiek rozterek. Nie bardzo mi to jednak wychodziło. Te myśli zagnieździły się w mojej głowie i zdecydowanie nie chciały się stamtąd ruszyć.
  Otworzyłam oczy i przez dłuższą chwilę po prostu wpatrywałam się w morze. Było naprawdę chłodno na dworze, ale nie przejmowałam się tym, nie chciałam wracać do środka. Wyciągnęłam telefon z kieszeni mojej bluzy, zagryzłam wargę, zastanawiając się nad tym, co powinnam zrobić.
  Tak właściwie to miałam ochotę z kimś porozmawiać, ale nie z byle kim, tylko z jedną, konkretną osobą. Znalazłam numer w kontaktach i patrzyłam się na niego, jakby to miało mi jakoś pomóc. Było naprawdę późno, byłam z nią pokłócona, nie powinnam do niej dzwonić. Po chwili jednak miałam telefon przyłożony do ucha, oczekując nerwowo czy odbierze.
  Nie odbierze. Nie odbierze...
  Już miałam się rozłączyć, gdy minęło 6 sygnałów, ale odebrała połączenie. Po drugiej stronie panowała cisza, nie odezwała się ani słowem, dając znać, że tam jest.
  - Cass - jęknęłam.
  Cisza. Spojrzałam na telefon, nie rozłączyła się, ale też w ogóle się jeszcze nie odezwała.
  - Cass, proszę.
  - Czy Ty płaczesz? - spytała nagle i dało się słyszeć zaskoczenie w jej głosie.
  O czym ona mówi? Pokręciłam gwałtownie głową, przecież Cass wie, że ja nigdy nie płaczę. Nie miałam nawet pojęcia, kiedy ostatnio coś doprowadziło mnie do łez. Prawdopodobnie minęło kilka lat. Nigdy nie płakałam, bo wydawało mi się, że łzy ukazują moje słabości. A ja nie byłam słaba.
  Dotknęłam dłonią swojego policzka, by odkryć, że jest cały mokry i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że ja naprawdę płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć, otarłam szybko oczy, ale kolejne łzy wciąż do nich napływały. Pociągnęłam głośno nosem, całkowicie się już rozklejając. To nie byłam ja.
  - Sky, co się stało?
  Naciągnęłam rękawy bluzy na ręce i schowałam w nich twarz, mocząc materiał.
  - Boże Cass, chyba się zakochałam - wymamrotałam do telefonu, który trzymałam ramieniem przy twarzy.
  Zamarłam na chwilę, wiedziałam, że coś do niego czuję, ale miłość? Słowa same wyleciały z moich ust, nawet nie musiałam się nad nimi zastanawiać i wiedziałam, że właśnie to chciałam jej powiedzieć. Jednak gdy wypowiedziałam je na głos, nie poczułam się lepiej, właściwie byłam przerażona. Nigdy wcześniej nie byłam zakochana, a teraz siedziałam sama na plaży, wypłakując sobie oczy.
 - Co? Czy Ty powiedziałaś...
  Na chwilę zapadła pomiędzy nami cisza, dało się słyszeć tylko moje ciche łkania i nierówny oddech. Zawsze bałam się zakochać, bałam się do kogoś przywiązać i w pełni temu komuś zaufać. Bo jeśli się kogoś nie kocha, to nie ryzykuje się tego, że skończy się ze złamanym sercem, prawda?
  - To Louis? - spytała ponuro.
  Zaśmiałam się cicho, nie wierząc w to, że naprawdę potrafiło mnie to teraz rozśmieszyć. Właściwie gdyby chodziło o niego, byłabym w jeszcze gorszej sytuacji. Musiałabym oglądać go z jego dziewczyną i cierpieć za każdym razem, gdy zrobiliby coś charakterystycznego dla par. Niall nie miał dziewczyny, tyle w tym dobrego. Powinnam przestać się mazać, ale nie potrafiłam, moje lęki były silniejsze ode mnie.
  - Chyba się zakochałam w Niallu.

*

Ok, więc:
1. Nie mam żadnego innego bloga.
2. Kończą mi się ferie, dlatego rzadziej będą pojawiać się rozdziały. :(
3. Dziękuję za wszystkie komentarze! <3

17 komentarzy:

  1. Jejć, płacze to jest cudowne! Prosze dodaj następny przed skończeniem ferii. :* /Mii
    KC ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ^^ cieszę się, że zadzwoniła do Cass... całe szczęście. i mam wrażenie, że te pytanie Deo było specjalnie. looove ya :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest cudowne ;) biedna sky, ale dobrze że zadzwoniła do cass ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa jak to się potoczy... Nie przekonało też mnie to wyjaśnienie Nialla....Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sky przyznała się Cass?
    Wiedziałam ,że się pogodzą!
    Czekam na next ;)
    Rozdział mi się bardzo podobał ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawi mie to z Niall'em , sądze , że chodzi o coś innego ...
    Aaaa rodział , ogólnie cały blog vunjsxms *_* Świetny! <3 Czekam na następny z niecierpliwieniem. ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdzial c: Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku! Blog i rodział niesamowity! *O* KC! Prosze , prosze ,prosze , prosze , prosze ,prosze ,prosze ,prosze ,prosze,prosze ,proszeeeeeeeeeeeee NASTĘPNY Szybko bo na zawał padne! <3 :* /Ana

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo! Czekam na następny! ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny! Nex! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepiej! Następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest zajebiste! ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Amazing! :* Błagam , prosze , błagam DAJ NASTĘPNY! *O*

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń