Pogrzeb odbywał się 3 dni później.
Wpatrywałam się w prostokątny otwór w ziemi, gdzie zaraz miała znaleźć się trumna, a wraz z nią Aiden. Nie płakałam ani razu, odkąd rodzice przywieźli mnie na cmentarz.
To była naprawdę ładna ceremonia, przyniesiono dużo pięknych kwiatów i zniczy, a ksiądz mówił te wszystkie właściwe słowa. To jednak nie sprawiało, że czułam się lepiej
Dużo osób przyszło pożegnać się z Aidenem. Była nasza rodzina, One Direction i pozostali ludzie, którzy razem z nimi pracowali oraz kilka znajomych mojego kuzyna z jego byłej szkoły.
Nie byłam w stanie spojrzeć na Anę. Nie mogłabym zobaczyć jej załamanej miny i oczu pełnych smutku. Nie chciałam zobaczyć, jak cierpi po stracie miłości swojego życia i ojca jej nienarodzonego dziecka. Nie dałabym rady wytrzymać tego widoku, bo wiedziałam, że to moja wina. Zrozumiałabym, gdyby mnie nienawidziła i w ogóle nie miałabym jej tego za złe.
Chociaż jej nie widziałam, wiedziałam, że głośny płacz, który słyszeli wszyscy, podchodził właśnie od niej. Był to dźwięk łamiący serce. Był to dźwięk łamiącego się serca.
Niall oparł brodę na czubku mojej głowy i westchnął cicho. Moją nogę pokrywał gips od samej kostki od uda, co zdecydowanie utrudniało mi poruszanie się. Gdy Niall zobaczył, jak mama wiezie mnie na wózku inwalidzkim, od razu podbiegł do nas i zaproponował, że on będzie to robił. Dlatego teraz pochylał się nade mną, trzymając przedramiona na rączkach wózka.
W ciągu ostatnich dni Niall nie chciał mnie zostawiać mnie samej ani na chwilę. Gdy wyszłam ze szpitala, udało mu się nawet wybłagać moją mamę, żeby mógł spać ze mną w moim pokoju. Zgodziła się tylko ten jeden raz.
- Dobrze się czujesz? - wyszeptał Niall prosto do mojego ucha.
Pokiwałam głową, postanawiając się nie odzywać, w razie gdybym zrobiła to za głośno. Oczywiście, że nie czułam się dobrze. Czułam się naprawdę okropnie. Czułam się, jakby to wszystko było jednym wielkim koszmarem, z którego desperacko chciałam się obudzić. Ale Niall nie musiał tego wiedzieć. Nikt nie musiał tego wiedzieć. I tak jak kiedyś ukrywałam wszystkie emocje w sobie, teraz zaczynałam robić to samo.
Widziałam, jak moja mama ociera oczy chusteczką albo jak Harry pociąga co chwilę nosem. Po niektórych tak łatwo można było zobaczyć, co czują. Miałam nadzieję, że moja twarz niczego nie zdradzała. Nie chciałam, żeby Niall niepotrzebnie jeszcze martwił się o mnie, co i tak robił bez przerwy od czasu strzelaniny.
Teraz jednak nie było na to czasu. Teraz wszyscy skupiali się na Aidenie i Niall powinien zrobić to samo. To nie tak, że on sam nie przeżywał jego śmierci, wręcz przeciwnie. Tej nocy, gdy leżeliśmy razem w moim łóżku, Niall nie mógł przestać płakać.
Czułam, jakby ktoś ścisnął mocno moje gardło, gdy zaczęto opuszczać trumnę do wykopanego dołu. Ana nie mogła przestać płakać i kątem oka zobaczyłam, jak nogi się pod nią uginają. Na szczęście jej tato złapał ją i przycisnął mocno do siebie, gdy ona cała trzęsła się od płaczu. Jej wielki brzuch sprawiał, że ta scena była jeszcze bardziej dołująca. I była to moja wina.
W końcu trumna zniknęła z mojego widoku i znalazła się na samym dnie dołu. Słyszałam, jak Niall pociąga nosem obok mnie i wyciągnęłam rękę za siebie, nawet nie odwracając się w jego stronę. Od razu splótł nasze palce razem, wiedząc o co mi chodzi. Ścisnęłam jego dłoń lekko, chcąc w jakiś sposób dodać mu otuchy.
- Sky - mruknęła moja mama, nachylając się w moją stronę. - Chcesz podjechać do... do Aidena?
- Tak - odpowiedziałam zdecydowanym tonem.
Poczekaliśmy chwilę, aż większość osób opuści cmentarz i gdy zrobiło się więcej wolnego miejsca, Niall puścił moją dłoń i zaczął prowadzić wózek w stronę dołu. Rodzice Any zabrali ją już stąmtąd, choć bardzo się wzbraniała i byliśmy jedynymi osobami nad trumną. Gdy zatrzymaliśmy się, Niall obszedł mój wózek, tak żeby móc znaleźć się obok mnie i kucnął, patrząc w dół otworu.
- Dużo osób przyszło - powiedziała moja mama po chwili ciszy. - To miłe.
Wiedziałam, że próbuje w jakiś sposób poprawić nasze humory, ale na nic się to zdało. Seth odszedł szybko od trumny, wyglądając na zielonego na twarzy. Mama kiwnęła w stronę taty, by poszedł za nim i zostaliśmy w trójkę.
- Dobrze się czujesz? - usłyszałam kolejny raz, ale tym razem od mojej rodzicielki.
- Tak, dlaczego ciągle mnie o to pytacie...
Niall spojrzał na mnie przelotnie i wrócił wzrokiem do patrzenia na dół, za to moja mama spojrzała na mnie z troską.
- Bo tam byłaś - odpowiedziała cicho.
Miałam wrażenie, jakby obraz rozmazał mi się przed oczami i usłyszałam ogłuszający huk. A później drugi raz. W uszach mi szumiało, tak że nie mogłam usłyszeć nic wokół i nogi się pode mną ugięły. Czułam ten niewyobrażalny ból i upadłam na ziemię, a nagle wszystko zrobiło się czarne.
Próbowałam wziąć głęboki oddech, ale czułam jakbym nie mogła prawidłowo oddychać. Zamknęłam oczy, nie mogąc dłużej patrzeć na widok przede mną. Chciałam znaleźć się w moim pokoju. Nie chciałam tutaj dłużej być. Nie mogłam.
- Powinniśmy już iść - odezwał się Niall.
Gdy spojrzałam na niego, stał wyprostowany, przyglądając się uważnie mojej twarzy i wiedziałam, że mnie przejrzał.
Moja mama pokiwała głową i wrzuciła jedną różę do dołu. Niall złapał za rączki od mojego wózka i ruszyliśmy w stronę samochodu w ciszy. Im bardziej oddalałam się od Aidena, tym bardziej czułam się winna, że to on leży tam zamiast mnie. To było nie fair, tak cholernie nie fair.
Dopiero gdy dotarliśmy do samochodu, Niall przerwał ciszę.
- Vero - zwrócił się do mojej mamy po imieniu. - Mógłbym dziś też u Was zostać?
Spojrzałam na mamę, a ona zacisnęła usta w linię, spoglądając na Nialla. Nie wyglądała na zbytnio przekonaną do tego pomysłu. Niall spojrzał znacząco na mnie i teraz jej oczy utkwione były we mnie. Nie wiedziałam, co takiego zobaczyli w mojej twarzy, ale po tym nie było już żadnej dyskusji.
- W porządku - powiedziała. - Jeśli pojedziesz swoim samochodem, bo z tym gipsem i wózkiem nie ma już więcej miejsca.
Niall uśmiechnął się nieznacznie i pokiwał głową. Mój tato wyszedł z samochodu, a gdy Niall chciał pomóc mi wejść do auta, machnął na niego ręką, mówiąc, że sam to zrobi.
- Zobaczymy się niedługo - mruknął Niall, pochylając się w moją stronę i pocałował mnie w czoło.
Pokiwałam głową, starając się uśmiechnąć. Dla niego.
Ale nie byłam w stanie tego zrobić.
*
Krew. Wszędzie była krew.
Moje dłonie były całe ubrudzone czerwoną mazią i nie miałam wątpliwości, co to było. Widziałam ją wszędzie wokół siebie. Cały chodnik przede mną umazany był krwią, nie wiedziałam tylko, skąd ona pochodzi.
Aiden. To musiał być Aiden. Musiałam go uratować, nie mogłam pozwolić, żeby zginął. Zaczęłam biec, rozglądając się dookoła, ale wokół mnie nie widziałam nikogo. Nie było ani osoby, która to zrobiła, ani Aidena. Nie mogłam go znaleźć. Aiden umrze, jeśli nie dotrę do niego na czas. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę.
Wreszcie zatrzymałam się, gdy usłyszałam jakieś szepty wokół mnie. Nie mogłam nikogo dostrzec, ale słyszałam te głosy. Nie chciały mnie opuścić i otaczały mnie coraz bardziej.
- Sky.
Rozejrzałam się dookoła, mrużąc oczy, jednak dalej nic mi to nie dało. Ruszyłam z powrotem, myśląc o tym, że muszę znaleźć Aidena. To było teraz dla mnie najważniejsze. Nie obchodziło mnie nic poza tym.
- Sky.
Wydawało mi się, że słyszę śmiech gdzieś w oddali, przez co tylko przyśpieszyłam, chcąc jak najszybciej zostawić te głosy za sobą. Miałam wrażenie, że są coraz bliżej mnie. Czułam, jakby zaciskały się wokół mnie, nie pozwalając mi oddychać.
Droga wydawała się nie mieć końca, a plamy krwi zdobiły ją co trochę, więc dalej podążałam ich śladem. Czułam, jakby opuszczały mnie siły, coraz trudniej mi było iść, a co dopiero wziąć porządny oddech.
Wydawało mi się, że idę godzinami, gdy wreszcie zobaczyłam coś przede mną. Im bliżej podchodziłam, tym lepiej mogłam zobaczyć, co to było. A raczej kto. Postać umięśnionego mężczyzny leżała na ziemi bez życia. Mogłam rozpoznać jego blond włosy i szeroko otwarte szare oczy, jakby w momencie śmierci był przerażony. Aiden. Spóźniłam się.
Upadłam na kolana przy jego ciele, a łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Na jego koszulce była wielka plama krwi, w miejscu pośrodku jego piersi. Oddychałam spazmatycznie. Czułam się, jakbym się dusiła.
- Sky.
Uniosłam głowę i rozejrzałam się dookoła. To musiała być ta sama osoba, która zrobiła to Aidenowi.
- Pokaż się! - krzyknęłam, czując wzrastającą we mnie złość. - Kimkolwiek jesteś, zabiłeś go, zabiłeś!
Dalej jednak nie mogłam nikogo zobaczyć i wiedziałam już, że tak się nie stanie. Spojrzałam na twarz Aidena, na przerażenie na niej wypisane. Chciałam sięgnąć do niego i zamknąć mu oczy, gdy znowu usłyszałam ten sam głos.
- To Ty go zabiłaś, Sky.
I wtedy opuściłam wzrok na moje umazane krwią dłonie, które wyglądały tak, jeszcze zanim znalazłam Aidena. Sięgnęłam do kieszeni mojej bluzy i wymacałam twardy przedmiot. Gdy wyciągnęłam go przed moją twarz, zobaczyłam pistolet. Oddech uwiązł mi w gardle i upuściłam broń na ziemię.
- Nie! - krzyknęłam, choć już wiedziałam, że to prawda.
- Zabiłaś go, Sky! Zabiłaś!
Zasłoniłam uszy dłońmi, chcąc uwolnić się od tego głosu. To ja zabiłam, Aidena. To ja to zrobiłam. Odebrałam mu życie.
- Sky!
Nie chciałam już tego słuchać, nie mogłam. Chciałam, żeby ten głos zostawił mnie wreszcie w spokoju.
- Sky!
Otworzyłam oczy i jedyne co zobaczyłam to twarz Nialla. Próbowałam wziąć głęboki oddech, ale czułam, jakbym nie była w stanie.
- To był tylko sen - powiedział Niall, przyciągając mnie do siebie, tak że uniosłam się do pozycji siedzącej.
Pokręciłam przecząco głową, to nie był tylko sen, to było coś znacznie więcej. Ten koszmar był jak odzwierciedlenie moich myśli. Ciągle myślałam o tym, że śmierć Aidena była moją winą. Moja podświadomość musiała uważać tak samo.
Niall objął mnie mocno i pewnie wciągnąłby mnie na swoje kolana, gdyby nie gips na mojej nodze. Załkałam cicho i schowałam twarz w jego ramieniu, a on zaczął pocierać moje plecy dłonią.
- Cii... - wyszeptał. - Już wszystko jest dobrze, to był tylko sen.
Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz, Niall... To rzeczywistość, moja pieprzona rzeczywistość.
- Ona już nic Ci nie zrobi. Już nigdy jej nie zobaczysz.
Oczywiście, że Niall pomyślał, że śniła mi się Maddie. Pewnie myślał, że bałam się o moje życie, ale nie mógł bardziej się mylić co do mojego snu. Zresztą Maddie została zamknięta w innym ośrodku i była stale pilnowana. Już nigdy miała stamtąd nie wyjść.
- Trzymam Cię, Sky - mruknął Niall i pocałował mnie w tył głowy.
Powoli zaczynałam się uspokajać, czując ramiona Nialla wokół mnie i słysząc jego kojący głos. Cieszyłam się, że był tutaj ze mną. Wychodziło na to, że Niall znał mnie lepiej niż ja sama. Już na cmentarzu zobaczył po mnie, że będę go dzisiaj potrzebowała jeszcze bardziej niż zawsze.
- Chcesz o tym porozmawiać? - spytał po chwili.
- Nie - odpowiedziałam, unosząc głowę, żeby móc na niego spojrzeć.
Niall uśmiechnął się do mnie niepewnie i zabrał ręce z mojej talii, żeby otrzeć moją twarz z łez. Na pogrzebie jakoś się trzymałam, ale tutaj, gdy był tylko Niall i ja nie wytrzymałam i musiałam się rozpłakać. Nie mogłam sobie poradzić z tym wszystkim, co teraz się działo.
- Ok. Nie musimy o tym rozmawiać - zapewnił mnie Niall.
Wziął moją dłoń do ręki, przysunął ją do swojej twarzy i pocałował lekko. Czułam, jakby moje połamane na części serce, próbowało się posklejać. A właściwie to Niall próbował je posklejać.
- Nie będę mogła teraz zasnąć - powiedziałam cicho. - Nie chcę spać.
Niall pokiwał głową i spłótł razem nasze palce, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Ok. Nie musimy spać.
Wiedziałam, że Niall był senny, w końcu obudziłam go w środku nocy, ale nie dał tego po sobie poznać. Bez wahania zgodził się, myśląc o mnie i tym jak się czułam. Miałam wrażenie, że ostatnio zbyt dużo uwagi skupiało się na mnie, a za mało na nim. Wiedziałam jednak, że to samo zrobiłabym dla niego, gdyby tylko tego potrzebował.
- Porozmawiajmy o czymś innym - odezwał się Niall, po tym jak nic mu nie odpowiedziałam.
Spojrzałam na niego niepewnie, nie mając pojęcia, o czym innym mogłabym z nim teraz porozmawiać. Jedyne o czym myślałam to Aiden.
- Jak Twoja noga? Boli Cię? - spytał i przesunął opuszkami palców po moim gipsie.
Popatrzyłam na moją usztywnioną nogę, przez którą praktycznie nie opuszczałam mojego pokoju i dalej nie będę tego robiła jeszcze przez 3 tygodnie.
- Nie - odpowiedziałam szczerze. - Ale to dziwne uczucie nie móc nią ruszać.
Niall uśmiechnął się lekko, kiwając głową kolejny raz.
- Podejrzewam.
Potarłam dłońmi oczy, by pozbyć się tego uczucia senności, które z powrotem zaczęło mnie ogarniać. Nie chciałam spać.
- Zastanawiałaś się nad tymi ośrodkami rehabilitacyjnymi, które polecił Ci lekarz?
Oczywiście, że się zastanawiałam. To było jedyna rzecz, która skutecznie odciągała moje myśli od Aidena, gdy nie było ze mną Nialla. Zdarzało się to rzadko, ale w każdej takiej chwili przeglądałam ulotki, które mi dał lub szukałam informacji w internecie.
- Taa - mruknęłam. - Najlepszy jest w Holandii, właściwie dosyć blisko mieszka moja babcia. Specjalizują się tam w pomocy sportowcom... żeby mogli zajmować się tym, co robili wcześniej.
- Ale? - spytał Niall, ściskając lekko moją dłoń, którą trzymał przez cały czas.
- Skąd wiesz, że jest jakieś "ale"?
Starałam się zachowywać naturalnie, co nie umknęło uwadze Nialla i uśmiechnął się szerzej.
- Zawsze jest jakieś "ale", skarbie.
Spoglądałam na niego przez chwilę, czując jak robi mi się gorąco na twarzy.
- Jest naprawdę drogi, wątpię, żeby moich rodziców było na niego stać - wytłumaczyłam. - Tutaj w Londynie też jest całkiem niezły ośrodek.
- Ale tamten jest lepszy? - nalegał Niall.
Wzruszyłam ramionami, choć doskonale zdawałam sobie sprawę, że tak jest. Nie chciałam robić teraz z tego zbyt dużej afery. Nie chciałam być samolubna i narzekać na moje zepsute kolano, gdy jeszcze dzisiaj byliśmy na pogrzebie mojego kuzyna.
- Będziesz musiała wybrać jakiś ośrodek, zanim ściągną Ci gips - powiedział Niall.
- Tak, wiem, ale nie chcę o tym teraz myśleć.
W pokoju zapadła cisza i chyba jedyny raz w naszym związku był to ten niezręczny rodzaj. Ostatnio jedyne o czym rozmawialiśmy to Aiden, Maddie i moja noga, więc bez tych tematów, nie wiedzieliśmy o czym ze sobą rozmawiać. Jaki temat byłby odpowiedni w takiej sytuacji? Nie potrafiłam tak po prostu zacząć gadać do Nialla o jakichś głupotach, jakbym zrobiła to normalnie. Czułam, że byłoby to nie na miejscu.
- Możemy się położyć? - spytałam w końcu.
Niall od razu się zgodził i gdy opadł na poduszki, przyciągnął mnie do siebie, tak że moja głowa wylądowała na jego piersi. Jego ramiona od razu znalazły swoje miejsce wokół mojej talii, co dawało mi to niezmienne poczucie bezpieczeństwa. Nie wiedziałam, co bym bez niego zrobiła. Bez Nialla nie poradziłabym sobie z tym wszystkim.
- Aiden nie chciałby, żebyś zadręczała się z jego powodu - odezwał się Niall, zaskakując mnie. - Chciałby, żebyś była szczęśliwa i pamiętała te wszystkie wspaniałe chwile, które z nim spędziłaś.
- To Aiden nas poznał - powiedziałam szybko.
- Co? - spytał Niall z zaskoczeniem.
- To dzięki Aidenowi Cię poznałam.
To Aiden załatwił mi wejście na koncert One Direction. To Aiden poznał mnie z Niallem. To dzięki Aidenowi miałam szansę zakochać się w Niallu i zostać jego dziewczyną. Tak wiele mu zawdzięczałam, a teraz nie mogłam już powiedzieć mu tego wszystkiego.
- I zawsze będę mu za to wdzięczny - odpowiedział Niall, całując mnie w czubek głowy. - Gdyby nie on, nigdy nie poznałbym najwspanialszej dziewczyny na świecie, którą kocham do szaleństwa.
Przez dłuższy czas panowała między nami cisza i gdy spojrzałam na Nialla, zobaczyłam, że ma zamknięte oczy i lekko rozchylone usta. Nie miałam mu za złe tego, że zasnął. Wiedziałam, że był naprawdę zmęczony. Ostatnie kilka dni dla wszystkich były męczące.
- A ja kocham Ciebie - wyszeptałam, choć nie mógł mnie usłyszeć.
Nie zasnęłam już w ogóle tej nocy, leżąc z głową na piersi Nialla i zdecydowanie myśląc zbyt dużo o mojej przyszłości.
O naszej przyszłości.
*
przedostatni rozdział, łaaaa!
hm, ktoś chciał, żebym dodała do bohaterów zdjęcia rodziców Sky i jej brata. szczerze nie zastanawiałam się nad tym, jak wyglądają jej rodzice. a jej brat wygląda jak jej młodsza męska wersja, więc też nie wiem kogo zdjęcie mogłabym dać. może Wy macie jakieś pomysły? ;)
hm, ktoś chciał, żebym dodała do bohaterów zdjęcia rodziców Sky i jej brata. szczerze nie zastanawiałam się nad tym, jak wyglądają jej rodzice. a jej brat wygląda jak jej młodsza męska wersja, więc też nie wiem kogo zdjęcie mogłabym dać. może Wy macie jakieś pomysły? ;)
O mój Boże, czemu te rozdziały są teraz takie smutne? Tak bardzo współczuje Anie i Sky również,całej rodzinie współczuje.To masakra jakaś...Wgl. coś mi się wydaje,że to Niall zapłaci za rehabilitację Sky w Holandii. A to jak ona myślała o ich wspólnej przyszłości jest takie aww :3 Wciąż nie mogę się pogodzić z tym,że to przed ostatni rozdział...Z drugiej strony baaaardzo chcę next xD No cóż...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Clauduśka Duśka xx.
Przedostatni? Czy to jakaś halucynacja? Mam zwidy??? :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że planujesz jakąś drugą część? :)
Rozdział wzruszający, podobnie jak poprzedni. Nie mogę się doczekać kolejnego ;P
Świetny:-)
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko kolejny ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny ale znów smutny... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńpoplakalam sie
OdpowiedzUsuńale cuudowny!!
Mam nadzieję, że szykujesz już drugą część? Mam nadzieje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny