Louis często miał naprawdę dziwaczne pomysły, dlatego obawiałam się, na co mógł wpaść tym razem.
Zadzwonił do mnie dzień wcześniej i oznajmił, że miałam załatwioną pracę. Był tylko jeden problem: nie miałam pojęcia, co to jest za praca, bo dalej nie chciał mi tego powiedzieć. Jego zdaniem miała to być bardzo miła niespodzianka, na którą się ucieszę, ale ja nie byłam tego taka pewna.
Dlatego dzisiaj z samego rana pożyczyłam samochód od taty i pojechałam pod podany przez niego adres. Przyglądałam się przez dłuższą chwilę domowi, pod którym stałam, obawiając się, czy na pewno trafiłam we właściwe miejsce. Miałam ochotę wrócić się do domu i z powrotem zamknąć w moim pokoju. Co jeśli zapukam do drzwi, a ktokolwiek mi otworzy, nie będzie miał pojęcia dlaczego stoję na jego podwórku?
Odetchnęłam głęboko, szykując się na cokolwiek miało się za chwilę stać. Ugh, dlaczego Louis po prostu nie mógł mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodziło? Głupie pytanie, Louis po prostu kochał napawać się moim cierpieniem...
Podeszłam do drzwi i niepewnie zapukałam, bujając się nerwowo na stopach. Po dłuższej chwili, gdy nic się nie wydarzyło, zauważyłam domofon na ścianie. Nacisnęłam guzik kilka razy, tym razem chcąc mieć pewność, że ktoś mi otworzy.
- Kto tam? - odezwał się głos z domofonu.
Odchrząknęłam, próbując sobie szybko ułożyć w głowie, co powinnam powiedzieć.
- Um, Skyler Carter, przysz...
Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, bo drzwi otworzyły się i wielkie ramiona porwały mnie w objęcia. Co do cholery... Dopiero gdy chłopak odsunął mnie od siebie, tak żebym mogła spojrzeć na jego twarz, rozpoznałam Ashtona z 5 Seconds of Summer.
- Ashton! - zawołałam z zaskoczeniem.
Tego się w ogóle nie spodziewałam. Co też ten Louis mógł wymyślić?
- Chłopaki, chodźcie tutaj!
Przyglądając się Ashtonowi, miałam mieszane odczucia, nigdy wcześniej o tym nie pomyślałam, ale był podobny do Antona. Ich włosy układały się w podobny sposób i miały taką samą długość, jedyną różnicą było to, że u Ashtona miały one ciemniejszy odcień blondu. Patrząc w jego oczy, od razu przypominałam sobie, jak wyglądały te mojego byłego chłopaka. Ciężko było mi na niego patrzeć i nie myśleć o Antonie. Cholera, nawet imiona mieli prawie takie same.
Przez chwilę wpatrywałam się po prostu w Ashtona i nie miałam w ogóle pojęcia, co dzieje się wokół mnie. Na szczęście on tego nie zauważył, co sprawiłoby tylko, że czułabym się jeszcze bardziej niekomfortowo.
- Mówię ostatni raz! Ruszcie tutaj dupy!
Ashton krzyknął tak głośno, aż skrzywiłam się i zrobiłam krok do tyłu, na co on uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
- Czasem naprawdę mam ich dosyć - mruknął pod nosem.
Zaśmiałam się cicho i spojrzałam w stronę drzwi, przez które właśnie przeszedł Luke. Na mój widok nagle zatrzymał się, tak że Calum, który biegł za nim, wszedł prosto w niego. Oboje upadliby na ziemię, gdyby nie to, że w ostatniej chwili Calum złapał się ściany i pociągnął Luke'a za tył koszulki.
Zaśmiałam się znowu, przyglądając im się z rozbawieniem. Luke pomachał do mnie z szerokim uśmiechem, a Calum podszedł bliżej i przytulił mnie równie mocno jak Ashton wcześniej. Luke chyba stwierdził, że dobrym pomysłem będzie, jeśli rzuci się na nas oboje i tym sposobem potknęłam się i wylądowałam na podłodze. Luke zamrugał parę razy, patrząc na mnie w dół, a Calum dusząc się ze śmiechu, szturchnął go mocno.
- Idioto.
- Serio chłopaki... - mruknął Ashton z dezaprobatą.
Luke zaczął mnie przepraszać i pomógł mi wstać, a ja zapewniłam go, że nic się nie stało i sama śmiałam się razem z Calumem z tej sytuacji. Przez chwilę nawet zapomniałam z jakiego powodu tutaj jestem, czułam się, jakbym przyszła spotkać się z moimi przyjaciółmi, tak łatwo mi było odnaleźć się w ich towarzystwie.
- Michael Clifford! - wrzasnął Ashton, wyraźnie zniecierpliwiony tym, że nie przychodził.
- Jak gdybyśmy nie mogli po prostu pójść do salonu - powiedział Luke cicho co Caluma, tak żeby Ashton tego nie usłyszał.
- Możemy to zrobić - odpowiedziałam szybko.
Ściągnęłam trampki, po czym spojrzałam na nich niepewnie, nie wiedząc, w którą stronę mam iść. Calum ruszył się pierwszy i machnął ręką na Ashtona, żeby poszedł z nami.
Gdy weszliśmy do salonu, Michael siedział na kanapie z telefonem w dłoniach i nawet nie oderwał od niego wzroku, chociaż Calum opadł na miejsce obok niego, uderzając go przy okazji w ramię.
- Michael - powiedział Luke, chcąc, żeby ten wreszcie podniósł głowę.
- Hm?
Calum przewrócił oczami, a Ashton westchnął głośno, patrząc na swojego przyjaciela. Michael wystawiał lekko język, wpatrując się ze zmarszczonymi brwiami w ekran, wyglądając na niezwykle skupionego. Zaczęłam zastanawiać się, czy nie robi może czegoś ważnego, póki Luke nie zajrzał mu przez ramię i nie odezwał się znowu.
- Gra w "wesołą farmę".
Parsknęłam śmiechem, bo myślałam, że może robi coś związanego z zespołem, podczas gdy on grał w wesołą farmę. Wow.
Michael uniósł głowę, widocznie musiał poznać, że dźwięk, który z siebie wydałam, nie mógł podchodzić od żadnego z jego przyjaciół. Po tym jak krótko na mnie spojrzał, wrócił wzrokiem do telefonu i po paru sekundach znowu na mnie popatrzył, jak gdyby dopiero po chwili dotarło do niego, że tam stoję.
- Hej - powiedziałam, uśmiechając się do niego lekko.
Michael podał telefon Calumowi, mówiąc: "zajmij się moją farmą" i wreszcie wstał z kanapy, żeby się ze mną przywitać. Calum spojrzał na niego jak na idiotę i rzucił telefon na kanapę, skąd Ashton zaraz go zabrał, skupiając swoją uwagę na grze.
Kolejny raz w ciągu ostatnich kilku minut zostałam mocno uściskana i miałam nadzieję, że tym razem nie skończy się to moim bolesnym lądowaniem na podłodze.
- Sky! Nie widzieliśmy Cię... wow, kiedy ostatnio Cię widzieliśmy?
Musiałam przez chwilę zastanowić się nad odpowiedzią i gdy uświadomiłam sobie, kiedy to było, dosłownie zamarłam. Michael wciąż mnie ściskał, a ja po prostu tam stałam, nic nie robiąc i wracając myślami do najgorszego wieczoru mojego życia. Każdą chwilę z tego wydarzenia, pamiętałam, jakby wydarzyła się wczoraj.
Ochroniarz szukał mojego nazwiska na liście, ale naprawdę długo zajmowało mu znalezienie go i bałam się, że nie będę mogła wejść. Wtedy pojawili się oni i weszłam z nimi do środka, rozmawiałam przez chwilę z Michaelem o moim związku z Niallem, później Calum przyniósł mi piwo i przez kilka następnych minut siedzieliśmy w piątkę, póki nie zostałam sama z Lukiem. Zaraz pojawiła się Cass, a ja postanowiłam zadzwonić do Nialla i wyszłam na zewnątrz. Nie powinnam była wychodzić na zewnątrz...
- Um, nie wiem - odpowiedziałam w końcu, próbując wyrzucić z głowy te okropne wspomnienia.
Oczy Michaela rozszerzyły się w strachu, jak gdyby właśnie zdał sobie sprawę, z tego kiedy mnie ostatnio spotkał. Nie powiedział jednak nic i pokiwał tylko głową, z czego naprawdę się cieszyłam. Nie chciałam o tym rozmawiać.
W końcu Michael pokazał w stronę kanapy, sugerując mi, żebym usiadła, więc zajęłam wolne miejsce między Ashtonem a Calumem. Michael zabrał swój telefon od Ashtona i usiadł na podłodze, na co tamten jęknął z niezadowoleniem. Zaśmiałam się pod nosem, widząc ich dziecinne zachowanie. Zresztą chłopcy z One Direction nie byli lepsi.
- Tak właściwie to co tutaj robisz? - spytał Ashton, odwracając się bardziej w moją stronę.
Wszyscy patrzyli teraz na mnie, czekając na moją odpowiedź, a ja miałam ochotę uderzyć Louisa, bo cholera, wiedziałam, że tak będzie. Czy oni naprawdę nie mieli pojęcia, dlaczego tutaj przyszłam?
- Louis kazał mi tutaj przyjść? - odpowiedziałam, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
Na twarzy Ashtona od razu pojawił się wyraz zrozumienia, a reszta spojrzała po sobie, widocznie dalej nie mając pojęcia, o co chodzi.
- Masz być naszym trenerem? - spytał Ashton, żeby się upewnić.
Pokiwałam niepewnie głową, bo nie miałam pojęcia wcześniej, co to miała być za praca, ale to było dosyć prawdopodobne.
- Co? - spytał Luke ze zdziwieniem.
- Niall mówił nam kiedyś, że Sky jest sportowcem - mruknął Ashton, spoglądając w ich stronę.
Oni tylko wzruszyli na to ramionami i Luke uśmiechnął się do mnie przepraszająco, jak gdybym mogła być zła, dlatego, że o tym nie wiedzieli.
- Louis tak właściwie nic mi nie powiedział i tylko kazał tutaj przyjść - powiedziałam, na co Ashton zaśmiał się lekko.
- Nas spytał czy nie potrzebujemy trenera teraz, gdy mamy kilka miesięcy wolnego, a później powiedział, że ktoś dzisiaj do nas przyjdzie, nie mieliśmy tylko pojęcia, że chodzi o Ciebie - wyjaśnił mi Ashton.
Pokiwałam głową, doskonale mogąc sobie wyobrazić, że Louis zrobił właśnie coś takiego.
- Ok, rozumiem.
Przez chwilę w pokoju zapanowała cisza i zastanawiałam się, czy to ja powinnam ją przerwać i od razu zabrać się do pracy, póki nie odezwał się Calum.
- Co u Ciebie Sky, niedawno wróciłaś do Londynu, tak?
- Yhym, jestem tu już prawie 3 tygodnie - odpowiedziałam.
- I nic nam nie powiedziałaś! - zawołał Michael, udając oburzonego.
Zaśmiałam się cicho i przeprosiłam go, na co łaskawie zgodził się mi wybaczyć.
- To co, powinniśmy zabrać się do roboty? - spytałam.
Chciałam już wstać z kanapy, ale Michael jęknął głośno z niezadowoleniem, a Calum zrobił duże, proszące oczy i patrzył na mnie intensywnie przez kilkanaście sekund.
- Może zaczniemy od jutra? - zaproponował Luke. - Myślę, że dzisiaj każdy z nas jest za bardzo leniwy.
Ok, czy to znaczyło, że mam wracać do domu? Pokiwałam znowu głową i przez chwilę spoglądałam po ich twarzach, wahając się, czy powinnam pójść.
- Słyszałaś naszą płytę? - spytał nagle Michael i zerwał się z miejsca.
- Nie - odpowiedziałam przepraszającym tonem.
Michael wybiegł gdzieś i po kilku minutach wrócił z laptopem w dłoniach. Usiadł z powrotem na podłodze i włączył piosenkę, którą słyszałam już kilka razy w telewizji.
- Och, znam to! - zawołałam z podekscytowaniem.
Oni popatrzyli po sobie i zaśmiali się cicho, ale postanowiłam to zignorować. Przez następną godzinę siedzieliśmy w tym samym miejscu i rozmawialiśmy, gdy jednocześnie starałam się skupić na słuchaniu ich piosenek. Kilka razy przerywałam naglę rozmowę, żeby powiedzieć coś w stylu: "Wow, ta mi się naprawdę podoba". Musiałam przyznać, że ich muzyka przypadła mi do gustu bardziej, niż bym się mogła tego spodziewać.
- I co? - spytał Ashton, gdy płyta dobiegła końca.
- Jest świetna, naprawdę.
- Która piosenka spodobała Ci się najbardziej? - odezwał się szybko Luke.
- Um, nie jestem pewna, czy pamiętam tytuł...
Wstałam z miejsca i usiadłam na podłodze obok Michaela, patrząc na ekran laptopa. Przesunęłam wzrokiem po wszystkich tytułach, aż w końcu natrafiłam na ten, który wydawał mi się odpowiedni.
- To chyba to - powiedziałam.
Nacisnęłam dwa razy na nazwę "Amnesia", by włączyć piosenkę jeszcze raz, a chłopcy spojrzeli po sobie z dziwnymi minami.
- Co? - spytałam.
- Nic - odpowiedział Michael, wzruszając ramionami. - Po prostu Niall napisał większość tekstu.
Tego się nie spodziewałam. Zatrzymałam piosenkę i wpatrywałam się przez chwilę w ekran, czując jak serce mocno bije mi w piersi. Wiedziałam, że chłopcy patrzą się na mnie, oczekując na jakąś reakcję z mojej strony, ale jedyne na czym się teraz skupiałam to laptop przede mną. W końcu przewinęłam piosenkę na sam początek i włączyłam ją jeszcze raz, nie zwracając uwagi na nic innego wokół mnie.
Piosenka od razu spodobała mi się najbardziej nie tylko ze względu na ich wokale, ale też ze względu na jej tekst, który był pięknie napisany, a jednocześnie był naprawdę smutny. Tym razem, słuchając jej, próbowałam wyłapać każde najmniejsze słowo. Fragment śpiewany przez Luke'a najbardziej przykuł moją uwagę.
I remember the day you told me you were leaving / Pamiętam ten dzień, kiedy powiedziałaś mi, że odchodzisz
I remember the makeup running down your face / Pamiętam makijaż spływający po Twojej twarzy
And the dreams you left behind you didn’t need them / I marzenia, które zostawiłaś za sobą, nie potrzebowałaś ich
Like every single wish we ever made / Jak każde życzenie, które kiedykolwiek złożyliśmy
I wish that I can wake up with amnesia / Chciałbym obudzić się z amnezją
And forget about the stupid little things / I zapomnieć o tych głupich, małych rzeczach
Like the way it felt to fall asleep next to you / Jak sposób, w jaki się czułem, zasypiając obok Ciebie
And the memories I never can escape / I wspomnienia, od których nigdy nie mogę uciec
'Cause I’m not fine at all / Bo wcale nie jest ze mną w porządku
To było o mnie. Niall napisał to o mnie, nie miałam co do tego wątpliwości. Bo wcale nie jest ze mną w porządku. Gdy piosenka dobiegła końca siedziałam przez chwilę w tym samym miejscu i z mojego transu dopiero wyrwał mnie początek kolejnej, która włączyła się automatycznie.
- Sky? - spytał niepewnie Luke.
- Muszę iść - powiedziałam, zrywając się na nogi.
- Hej, wszystko w porządku?
Uśmiechnęłam się do Ashtona w odpowiedzi i ruszyłam tyłem w stronę drzwi.
- Muszę... muszę gdzieś pojechać. Teraz. Muszę gdzieś teraz pojechać - mamrotałam bez sensu.
Michael wyszczerzył się w moją stronę, jak gdyby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co zamierzałam zrobić. Próbowałam nie myśleć o tym zbyt dużo i tym razem zrobić to co podpowiadało mi serce, a nie rozum.
Wyszłam z ich domu szybko, nawet się z nimi nie żegnając i weszłam do samochodu, gdy wreszcie po kilku próbach udało mi się otworzyć drzwi. Byłam tak bardzo podekscytowana, że trudno było mi usiedzieć na miejscu i jechałam zdecydowanie za szybko niż było to dozwolone. Chyba bałam się, że jeśli będę miała więcej czasu, to zacznę wątpić w to, czy dobrze robiłam.
Zaparkowałam pod budynkiem i wzięłam głęboki oddech, zanim wyszłam na zewnątrz. W głowie wciąż powtarzałam sobie słowa piosenki i myślałam o tej całej sytuacji, ale o dziwo, tylko coraz bardziej przekonywałam się, że to właściwa rzecz do zrobienia. Bo wcale nie jest ze mną w porządku.
Weszłam do środka i na mojej drodze napotkałam portiera. Zaklęłam pod nosem, wiedząc, że trudno mi będzie go przekonać, że powinien przepuścić mnie dalej.
- Och, pamiętam Cię - powiedział i zaśmiał się pod nosem.
Zarumieniłam się, bo jedyny raz gdy tutaj byłam, nie mogłam oderwać rąk i ust od Nialla. Nawet nie zauważyłam wtedy portiera, zbyt zajęta innymi rzeczami. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie i ruszyłam w stronę windy. Musiałam naprawdę mocno się skupić, żeby przypomnieć sobie numer piętra, na którym mieszkał Niall, ale w końcu wcisnęłam numer 10, licząc na to, że się nie pomyliłam.
Przyglądałam się mojemu odbiciu w lustrze i przez chwilę trudno mi było rozpoznać, że ta dziewczyna była mną. Moje oczy wręcz błyszczały z podekscytowania, a na twarzy miałam szeroki uśmiech, którego dawno u siebie nie widziałam. Nie mogłam się już doczekać, aż zobaczę Nialla i wreszcie wszystko wróci do normy. Byłam tak bardzo głupia, odrzucając go wcześniej. Niall był najlepszą rzeczą, która przydarzyła mi się w życiu i nie powinnam była nigdy z tego rezygnować.
Winda zatrzymała się, a ja wyszłam na korytarz, powstrzymując się, by po prostu nie zacząć biec. Mijałam kilka par drzwi, szukając tego znajomego numeru i wreszcie znalazłam się u mojego celu. Serce biło mi szybko w piersi i lekko drżącą dłonią zapukałam w drewno. O dziwo nie byłam zbytnio zdenerwowana, nie miałam przecież, czego się obawiać. Wszystko będzie w porządku, w końcu to był mój Niall, a ja choć wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, przez cały ten czas byłam tylko jego.
W końcu drzwi się otworzyły i miałam wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymał, gdy zobaczyłam Nialla. Wszystko we mnie krzyczało, żebym po prostu go pocałowała, nie czekając ani sekundy dłużej, ale wiedziałam, że najpierw muszę z nim porozmawiać.
Niall wyglądał na zaskoczonego moim widokiem, ale szybko to ukrył, uśmiechając się w moją stronę.
- Sky, co tutaj robisz?
Zrobiłam krok do przodu, a Niall odsunął się na bok, pozwalając mi wejść do środka. Uśmiech nie chciał zejść z mojej twarzy i Niall musiał to zauważyć, bo uśmiechnął się do mnie jeszcze szerzej.
- Muszę Ci coś powiedzieć - odpowiedziałam.
Niall pokiwał głową, skupiając całą swoją uwagę na mnie.
- Um, możemy wejść do salonu albo... - zaczęłam.
Urwałam jednak, gdy usłyszałam kroki z pokoju obok i po chwili do przedpokoju weszła wysoka dziewczyna. Proste, brązowe włosy spływały po jej plecach, a duże, brązowe oczy przyglądały mi się z ciekawością. Jej twarz wyglądała na idealną, cała ona wyglądała na idealną i od razu zdałam sobie sprawę z tego, kto to jest. Jess.
- Sky? - odezwał się Niall, chcąc zwrócić na siebie moją uwagę.
Pokręciłam głową, nie odrywając wzroku od Jess, a ona uśmiechnęła się do mnie niepewnie. Nie powinnam była tu przychodzić. To było głupie z mojej strony, myśleć, że Niall po prostu będzie tutaj siedział, czekając, aż łaskawie będę chciała do niego wrócić.
- Muszę... muszę iść.
- Mówiłaś, że musisz mi coś powiedzieć.
Spojrzałam wreszcie na Nialla, który patrzył na mnie ze zdziwieniem, nie mogąc zrozumieć mojego zachowania.
- Ja...
Mój wzrok powędrował z powrotem do Jess, a później popatrzyłam na niego i odwróciłam się, otwierając drzwi.
- Sky! - zawołał Niall i złapał mnie za nadgarstek.
- To nic ważnego, Niall, naprawdę. Śpieszę się, wiesz? Muszę...muszę iść.
Wyrwałam rękę z jego uścisku i praktycznie pobiegłam do windy, wciskając natarczywie guzik, chcąc, jak najszybciej wejść do środka i móc stąd wyjść. Spojrzałam przez ramię, Niall wciąż stał w drzwiach, patrząc na mnie ze smutkiem w oczach. Po chwili obok niego pojawiła się twarz Jess, dlatego szybko odwróciłam wzrok i na całe szczęście drzwi windy właśnie otworzyły się, pozwalając mi od nich uciec.
Gdy tylko zostałam w środku sama, wcisnęłam guzik, winda ruszyła na dół, a ja osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Podciągnęłam kolana pod brodę i zasłoniłam dłońmi twarz, próbując się powstrzymać od wybuchnięcia płaczem. Bo wcale nie jest ze mną w porządku.
*
wreszcie pojawiło się 5sos, no i Jess, łaaa.