sobota, 9 sierpnia 2014

5.

 Maj

- Sky, Twój telefon dzwoni.
 - Wiem - odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora.
 Przez chwilę mama nic się nie odezwała, czekając, aż powiem coś więcej, a w tym czasie ktokolwiek próbował się do mnie dodzwonić, dał sobie spokój.
 - To pewnie Anton - mruknęłam z niezadowoleniem.
 - Dalej do Ciebie wydzwania? - spytała i sięgnęła po pilota.
 Wiedziałam, że teraz już nie będę mogła w spokoju oglądać dalej tego nudnego filmu i będę musiała rozmawiać z nią o moim głupim byłym chłopaku. Zdecydowanie wolałam dalej patrzeć na to, jak ta dziewczyna uganiała się za najpopularniejszym kolesiem w szkole.
 - Tak - odpowiedziałam i westchnęłam głośno, gdy mama wyłączyła telewizor. - Minęły już prawie 2 miesiące, a on dalej nie chce mnie zostawić w spokoju.
 Widziałam po niej, że chciała coś powiedzieć, gdy mój telefon znów zaczął dzwonić. Warknęłam pod nosem i zamknęłam oczy, jakby miało mi to pomóc w jakiś sposób. Dźwięk nagle urwał się i pomyślałam, że połączenie zostało zakończone, póki nie usłyszałam głosu mojej mamy.
 - Hej Louis!
 Spojrzałam na nią wielkimi oczami i uderzyłam się dłonią w czoło. Oczywiście, że akurat ten jeden raz, gdy nie sięgnęłam po telefon, to wcale nie był Anton. Wyciągnęłam rękę w stronę mamy, by podała mi komórkę, ale ona nic sobie z tego nie robiła.
 - Co u Ciebie? - spytała Louisa, a ja zacisnęłam usta w linię.
 - Och, tak, to cudownie - powiedziała, kiwając głową z uśmiechem na twarzy.
 Przyglądałam się jej, gdy rozmawiała z Louisem przez kilka dobrych minut i myślałam już, że nigdy nie przestaną. Nie miałam pojęcia, o czym mówią, jedyne co słyszałam, to jak moja mama powtarzała ciągle: "Yhym, tak, tak, yhym". 
 - Mamooo - jęknęłam.
 - Tak, to Sky - powiedziała do telefonu, a ja zmrużyłam oczy, próbując spojrzeć na nią groźnie. - Ok, hej Louis.
 Wreszcie podała mi komórkę do ręki i od razu zabrałam ją od niej, zrywając się na nogi.
 - Lou?
 Wyszłam z salonu i skierowałam się do kuchni, nie chcąc by mama podsłuchiwała, o czym mówię.
 - Hej Sky! - zawołał Louis wesoło.
 Usiadłam na krześle przy stole i uśmiechnęłam się na dźwięk głosu mojego przyjaciela.
 - Jak sobie radzisz jako żonaty facet? - spytałam.
 - Myślę, że całkiem dobrze - odpowiedział. - El jeszcze mnie nie zabiła.
 Zaśmiałam się lekko i pokiwałam głową, choć on nie mógł tego zobaczyć. To rzeczywiście znaczyło, że radzi sobie całkiem dobrze.
 - Właściwie dzwonię do Ciebie, bo chciałem porozmawiać o czymś konkretnym.
 Od razu przestałam się śmiać i zaczęłam myśleć, o co może chodzić.
 - Niall? - spytałam.
 - Co... nie... - mruknął Louis. - Przysięgam, masz obsesję na jego punkcie.
 Zarumieniłam się, przeklinając się w duchu za to, że pierwsze co przyszło mi na myśl, to że coś stało się z Niallem. Wciąż był dużą częścią mojego życia, mimo, że już od dawna nie byliśmy razem i nie potrafiłam tego tak po prostu zmienić. Po tym jak przespałam się z nim dwa miesiące temu, było to jeszcze trudniejsze niż wcześniej.
 - Um, ok, to o co chodzi?
 - Przeprowadź się do Londynu - powiedział Lou jak gdyby nigdy nic.
 Zaczęłam się śmiać głośno, bo Louis żartował. Oczywiste, że żartował, prawda? Nie mogłam mieszkać w Londynie i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
 - Dobrze się czujesz? - spytał po chwili.
 - To było zabawne, Louis.
 Lou nie odzywał się przez parę sekund i zastanawiałam się, czy nie zostawił telefonu i poszedł gdzieś sobie, co już zdarzyło się parę razy.
 - Louis?
 - Nie żartowałem, powinnaś się tu przeprowadzić.
 - Co... dlaczego... Louis... - westchnęłam głośno i potarłam czoło dłonią. - Skąd to się nagle wzięło? Nigdy wcześniej nie wspominałeś o tym.
 - Od kiedy tylko skończyłaś tę rehabilitację, myślałem, że powinnaś tu wrócić. A teraz, od czasu tej akcji z Antonem... naprawdę powinnaś wrócić, nie masz powodu, by tam zostać.
 - Mam wiele powodów! - zawołałam od razu.
 Słyszałam, jak Louis prychnął pod nosem i mogłam sobie wyobrazić, jak przewrócił oczami. Zaczynałam stresować się przez tę rozmowę, miałam ochotę rozłączyć się i wyłączyć telefon, tak by Louis nie mógł się do mnie dodzwonić.
 - Czekam - powiedział.
 - Po pierwsze, mam tu studia.
 - Które kończysz za miesiąc.
 Louis miał rację, kończyłam je za miesiąc, więc nie była to zbyt dobra wymówka. Oblizałam usta, czując jak zaczynam panikować.
 - Nie zostawię tu mojej mamy bez nikogo.
 - Twoja mama sobie poradzi.
 Wiedziałam, że sobie poradzi, ale nie chciałam, by czuła się samotna. Właściwie musiałam przyznać, że odkąd się tu przeprowadziliśmy, to ona poznała więcej ludzi niż ja. Miałam kilka znajomych na studiach, ale wcale nie byliśmy tak blisko, jak przyjaciółki mojej mamy i ona. Mimo wszystko, to jednak nie było to samo, wiedziałam, że trudno byłoby jej zostać w innym kraju niż cała reszta jej rodziny.
 - Nie chcę, żeby była sama.
 - Nie będzie! Założę się, że szybko znajdzie sobie jakiegoś faceta.
 Skrzywiłam się lekko i chciałam coś jeszcze powiedzieć, gdy Louis mi przerwał.
 - Po prostu jestem pewien, że nie będzie Ci miała za złe, jeśli będziesz chciała wyjechać.
 Może i była to prawda, ale wolałam myśleć inaczej. Wolałam myśleć, że to z jej powodu musiałam tutaj zostać.
 - Rozmawiałem z nią o tym przed chwilą i stwierdziła, że to dobry pomysł.
 Wow, więc właśnie o tym mówili, gdy siedziałam obok, czekając, aż poda mi telefon. Wiedząc, że straciłam właśnie tak ważny argument, poczułam, że już przegrałam tę walkę z Lou.
 - Wiesz, że... wiesz, że jest też inny powód - powiedziałam niepewnie.
 Louis westchnął cicho, zanim mi odpowiedział.
 - Możesz to zrobić, Sky. Wiem, że uważasz, że Londyn nie jest dla Ciebie i że przydarzają Ci się tam same złe rzeczy, ale to nieprawda. Poznałaś też tam nas, poznałaś tam Nialla. Londyn to Twój dom i właśnie tam jest Twoje miejsce, choć możesz teraz tak nie myśleć.
 - Ja... nie mogę, Lou.
 Dłonie tak bardzo zaczęły mi się trząść, że bałam się, że mogę upuścić telefon. Cholerny Louis musiał zacząć mącić mi w głowie.
 - Jasne, że możesz, więc skoro powiedziałem Ci już, że wszystkie Twoje powody, by tu nie wrócić, są głupie - odchrząknęłam znacząco, ale Louis nic sobie z tego nie robił. - to teraz powiem Ci moje powody, dla których powinnaś to zrobić.
 - Ok - odpowiedziałam cicho.
 Bałam się, usłyszeć co miał do powiedzenia. Bałam się, że to wszystko okaże się naprawdę rozsądne i uświadomię sobie, że to co teraz robię, nie ma żadnego sensu.
 - Po pierwsze, są tu wszyscy Twoi przyjaciele. Po drugie, nie musisz się martwić tym, że nie będziesz miała, gdzie mieszkać, po prostu wprowadzisz się do swojego ojca. Po trzecie, nic nie trzyma Cię już w Holandii - chciałam zaprotestować, ale Louis dodał szybko: - Twoja mama się nie liczy, bo nie ma nic przeciwko temu! Po czwarte, musisz pilnować mnie, bym nie zrobił jakiegoś głupstwa, co skończyłoby się moim rozwodem. 
 Uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc jak wymienia te wszystkie rzeczy, czując się już spokojniejsza. Tęskniłam za Louisem, tęskniłam za widywaniem się z nim, gdy tylko miałam na to ochotę, jeśli akurat nie byli w trasie. Tęskniłam też za pozostałymi, a w szczególności tęskniłam za Niallem, choć trudno było mi to przyznać nawet przed samą sobą.
- Po piąte, wszyscy za Tobą tęsknią, więc byłaby to bardzo miła rzecz do zrobienia. Po szóste...
 - Nie mam pojęcia, co jeszcze możesz wymyślić - przerwałam mu z rozbawieniem.
 - Po szóste - powtórzył Louis spokojnym głosem. - Musisz ogarnąć Cass.
 Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, o czym on do cholery mówił.
 - Co? - spytałam.
 - Rozmawiałaś z nią ostatnio?
 - Um, nie...
 Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy do mnie dzwoniła lub ja do niej. Na początku, gdy się przeprowadziłam, rozmawiałyśmy naprawdę często, czasem nawet przylatywała do mnie, ale od czasu ślubu Louisa, nie wydawało mi się, żebyśmy miały ze sobą jakikolwiek kontakt.
 - Co jest z Cass?
 - Ok, powiem w skrócie, bo właściwie sam nie wiem, co się z nią dzieje... - zaczął Louis niepewnie.
 - Louis - pośpieszyłam go.
 Zaczynałam się z powrotem denerwować, ale tym razem nie chodziło już o mnie, a o moją przyjaciółkę.
 - Deo jej się oświadczył...
 - Wow! - przerwałam mu.
 - Nie skończyłem... Deo jej się oświadczył, a ona z nim zerwała i nikt z nas nie ma z nią kontaktu, nawet Liam.
 Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Cass zerwała z Deo? To niemożliwe. Byli ze sobą 2 i pół roku, byłam pewna, że Cass nie widziała świata poza nim. Nie mogłam się teraz powstrzymać od myślenia, że gdybym mieszkała w Londynie, wiedziałabym dokładnie, co się z nią dzieje.
 - Kurwa... - mruknęłam, będąc dalej w szoku.
 - Dobry powód, żebyś wróciła? - spytał Louis.
 - Um, może - wydukałam w końcu, bijąc się ze swoimi myślami.
 Martwiłam się o Cass, tęskniłam za moimi przyjaciółmi, chciałam znowu zobaczyć się z Niallem i jedyne co mnie przed tym powstrzymywało to ten dziwny lęk przed powrotem do tego miejsca.
 - Sky?
 - Tak?
 - Wiesz, że powinnaś to zrobić. Muszę już kończyć, ale... pomyśl o tym, ok?
 Chciałam powiedzieć, że już znałam odpowiedź i nie przeprowadzę się tam, ale moje usta, jakby działały przeciwko mnie i wypowiedziałam słowa, których wcale nie planowałam.
 - Pomyślę o tym.

*

Czerwiec

 Rozglądałam się po moim pustym pokoju, upewniając się po raz kolejny, czy spakowałam już wszystko. Dwie duże walizki leżały już przy drzwiach, gotowe na  to, by ktoś zniósł je do auta. Nie pozostało mi nic innego do zrobienia, tylko pojechać na lotnisko i wsiąść do samolotu. Nie byłam tylko pewna, czy ja byłam gotowa, żeby to zrobić.
 Wszystko będzie dobrze, nie miałam się czym przejmować. Mieszkałam w Londynie ponad 18 lat, mogłam tam teraz wrócić. To nic takiego, dam sobie radę, prawda?
 Gdy zobaczyłam moją mamę w drzwiach, od razu zawołałam:
 - Nie mogę tego zrobić!
 Mama westchnęła cicho, bo przez ostatni miesiąc słuchała moich wątpliwości i przekonywała mnie, że naprawdę powinnam to zrobić.
 - Sky, już to przerabiałyśmy - powiedziała. - Wszystko jest już gotowe, zniesiemy walizki do samochodu i możemy jechać.
 Wzięłam głęboki oddech, a moje oczy przesuwały się szybko po całym pokoju. Jakbym próbowała znaleźć coś, co nie było w porządku, coś, co pozwoliłoby mi opóźnić to wszystko.
 W międzyczasie mama podeszła bliżej mnie i położyła mi dłonie na ramionach. Wróciłam wzrokiem do niej, próbując się skupić na moim oddychaniu.
 - Wiem, że wydaje Ci się, że nie możesz tego zrobić, ale prawda jest taka, że Ty naprawdę chcesz to zrobić.
 Pokiwałam lekko głową, bo cholera, miała rację. Chciałam tam wrócić, naprawdę chciałam.
 - Masz rację, po prostu... boję się.
 Mama uśmiechnęła się do mnie wyrozumiale, doskonale zdając sobie sprawę, z tego jak się czuję.
 - Każdy czegoś boi się w życiu i dobrze, żebyś umiała pokonać te lęki.
 Założyła mi kosmyk włosów za ucho, a ja kolejny raz pokiwałam głową, zgadzając się z nią. Podobało mi się to, że nie powiedziała mi, że przesadzam lub nie mam czego się bać, tylko starała się mi pomóc.
 - Poradzisz sobie, Sky, naprawdę w to wierzę.
 - W razie czego mogę tu wrócić, prawda?
 Mama zaśmiała się cicho na moje słowa, a ja uśmiechnęłam się nieznacznie, czując się trochę lepiej z tym wszystkim.
 - Jasne, będę tutaj i nigdzie się nie ruszę.
 Uśmiechnęłam się szerzej w jej stronę, wiedząc, że jeśli tylko będę chciała, zawsze mogę tutaj wrócić. Dobrze było mieć tę świadomość.
 - Pozdrów ode mnie Liama, ok?
 - Mamo!
 Zaśmiałam się głośno, a mama puściła mi oczko. Naprawdę wiedziała, jak skutecznie poprawić mi humor.
 - Wezmę jedną walizkę i zejdę już na dół, bądź tam za 2 minuty, ok?
 - Ok, chcę jeszcze tylko pobyć tu chwilę.
 Mama uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju, zabierając wcześniej ze sobą połowę mojego bagażu. To była ten moment, którego tak bałam się przez cały ten miesiąc.
 Usiadłam na łóżku i odetchnęłam głęboko, nie stresując się już tak bardzo, jak przed rozmową z mamą. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, po czym weszłam na twittera i sama nie wiedziałam, dlaczego wpisałam dwa słowa: "Niall Horan". Może zrobiłam to dlatego, że chciałam zobaczyć jakieś jego aktualne zdjęcie, zanim zjawię się w Londynie. Zagryzłam nerwowo wargę, gdy wcisnęłam enter i na ekranie od razu pojawiły się tweety, które go wspominały.
 Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdjęcie jego i tej Jess. Gdy wróciłam do domu ze ślubu Louisa, od razu zaczęłam szukać jakichś informacji o niej i gdy tylko zobaczyłam ich zdjęcie razem, zdałam sobie sprawę z tego, że już widziałam ją wcześniej. Nie pomyślałam tylko wtedy, że coś mogłoby ich łączyć. Ale nic ich nie łączyło, Niall sam mi to powiedział. Nie mogłam jednak powstrzymać tego, jak wszystko ścisnęło mi się w środku, gdy zobaczyłam to zdjęcie.
 Była naprawdę ładna, miała długie, brązowe włosy i duże, brązowe oczy, w które można było patrzeć godzinami. Wyglądała idealnie za każdym razem. Cholerna Jessica Murphy. Nie chciałam oceniać jej, bo wcale jej nie znałam, ale podświadomie naprawdę jej nie lubiłam. To było silniejsze ode mnie.
 Nacisnęłam na zdjęcie i zobaczyłam, co odpisała na nie jakaś dziewczyna.

 "Wolę Jess od Sky! Jess jest śliczna, a Sky była nijaka, nie mam pojęcia, co Niall w niej widział i czemu nie rzucił jej szybciej."

 Parę osób odpisało jej na to i większość broniła mnie, pisząc wszystkie te miłe rzeczy, ale najbardziej zwrócił moją uwagę całkiem inny komentarz.

 "Nie mam nic do Sky, ale złamała Niallowi serce, nigdy nie widziałam go tak nieszczęśliwego, jak po tym gdy się rozstali. Nie chciałabym nigdy więcej widzieć go takiego, a wiem, że jeśli Sky wróci do jego życia, to właśnie tak będzie."

 Wpatrywałam się przez dłuższy moment w te dwa zdania i czułam się naprawdę fatalnie. Nie obchodziło mnie, gdy ich fanki pisały, że jestem brzydka czy głupia, ale tym razem było inaczej. Ta dziewczyna po prostu troszczyła się o Nialla i uważała, że jestem źródłem cierpienia w jego życiu.
 - Sky?
 Uniosłam szybko głowę znad telefonu i zamrugałam parę razy, próbując się pozbyć łez zbierających się w moich oczach.
 - Um, tak?
 Schowałam komórkę do kieszeni, po czym podniosłam się z materaca, unikając spojrzenia mamie w twarz.
 - Czekałam kilka minut na dole.
 - Przepraszam, już idę.
 Złapałam za rączkę walizki i wyszłam za nią z pokoju, tym razem nawet nie odwracając się za siebie. Wyszłyśmy na zewnątrz, kierując się do auta, gdzie włożyłam walizkę do bagażnika.
 - Gotowa?
 Pokiwałam głową, wymuszając uśmiech na mojej twarzy, ale teraz jedyne o czym myślałam, to ten tweet. Może jednak nie powinnam tego robić, nie powinnam znowu pakować się w życie ich wszystkich.
 Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas, gorączkowo myśląc o tym wszystkim. Po prostu będę trzymać się z daleka od Nialla, zresztą od początku miałam taki zamiar. Nie będę go unikać, ale nie będziemy już ze sobą tak blisko jak kiedyś. 
 Może Niall naprawdę powinien zacząć umawiać się z Jess. Może to ona sprawi, że będzie szczęśliwy, skoro jedyne co ja potrafiłam zrobić, to złamać mu serce i zostawić go nieszczęśliwego.
 Widziałam, jak mama posyła mi zaniepokojone spojrzenie, więc odwróciłam głowę bardziej w stronę okna, nie chcąc teraz tłumaczyć jej się z moich myśli. Jechałyśmy w ciszy, żadna z nas nie włączyła nawet radia, ale nie przeszkadzało mi to. Patrzyłam na mijane przez nas budynki, wiedząc, że nie zobaczę ich już przez naprawdę długi czas.
 Gdy dojeżdżałyśmy na lotnisko, poczułam jak telefon zawibrował mi w kieszeni. Pewnie Louis napisał do mnie, by upewnić się, że wsiądę do samolotu. I choć miałam ochotę stąd uciec, wiedziałam, że tego nie zrobię. 
 Wyciągnęłam komórkę i przestałam oddychać na parę sekund, gdy zobaczyłam od kogo dostałam SMSa. Od czasu, gdy zerwałam z Niallem, nie napisał do mnie ani razu. To było takie nierealne zobaczyć jego imię przy ikonce wiadomości, że nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zamrugałam parę razy, ale na ekranie dalej widziałam to samo. W końcu otworzyłam SMSa, czując, jakbym miała zaraz zwymiotować z nerwów.

 Od: Niall
 Do zobaczenia za parę godzin xx

 Cholera Niall, nigdy niczego mi nie ułatwiasz.

*

przepraszam za długą przerwę, ale chodzę teraz do pracy i nie mam czasu pisać! 
(gdybym mogła, dodawałabym rozdziały co 2 dni, ale to nie zależy ode mnie)
prawdopodobnie następny też nie będzie szybko, mam nadzieję, że to zrozumiecie ;)

15 komentarzy:

  1. Rozdział świetny i naprawdę nie przeszkadza mi to, że będą dodawane rzadko, najważniejsze że są genialne.

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAA wiedziałam, że Sky wróci :D Mam nadzieję, że ta cała Jess nie popsuje Sialla!! jak to zrobi to uduszę ją własnymi rękoma! Ty wiesz, że ja kocham Sialla prawda? Rozumiem, że rozdziały pojawiają się tak późno. Mimo to codziennie wchodzę i sprawdzam :) Sukcesów w pracy życzę :*
    Pozdrawiam Clauduśka Duśka xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lou jest prawdziwym przyjacielem. Chciałabym mieć takiego.... Ciekawi mnie co dzieje się z Cass w końcu przecież go kochała...
    A co do Sky i Nialla... Kiedyś usłyszałam inną wersje znanego powiedzenia. Mówi się że jeśli się kogoś kocha to trzeba pozwolić mu odejść a jeśli ta osoba też kocha to wróci. W ich przypadku tak właśnie jest. Sky odeszła i Niall walczył ale ostatecznie pozwolił jej odejść. Minęło trochę czasu i gdyby nie to że ich uczucie jest prawdziwe to nigdy nie,doszłoby do sytuacji z wesela i do tego co dzieje,się teraz. Mam tylko nadzieję że oni nie będą na to ślepi i nie będą.na siłę się ignorować i próbować być przyjaciółmi...
    Ale się rozpisałam....
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym ci powieeziec, że uzależniłam się od twojego opowiadania:):) Mówię całkowicie szczerze. Rozdział naprawdę cudowny. Rozumiemy to, że masz praca nie przejmuj się. Uzależnienie..... Codziennie po kilka razy wchodzę i patrzę czy nic nie dodałaś, właśnie za chwilowe zacznę czytać to opowiadanie 8 raz od początku chociaż znam jej na pamięć, chce po prostu zabić czas przed kolejnym rozdziałem... Nie ważne :) Jestem jeszcze zdziwiona, bo żadnego ff nie komentuje, bo mi się nie chce a twój to wyjątek... :) Do następnego .xx

    OdpowiedzUsuń
  5. 👆👆Powiedziec* prace* za chwile* przepraszam-slownik w telefonie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow... ten rozdział jest boski z resztą jak całe to opowiadanie :) uwielbiam je i nie przeszkadza mi to, że nie wiesz kiedy będzie następny rozdział. Ja cierpliwie poczekam, bo jest warto ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahh.. ten Niall! *O* +Doskonale Cię rozumiem.. :)) /Mii

    OdpowiedzUsuń
  8. O jezuniuuuuuu
    Szkoda, ze bedzie przerwa..
    ALE POWODZENIA W PRACY!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Oooooo <3 swietnie, ze jednak zdecydowalas sie pisac 2 czesc :))
    Postaraj sie pisac czesciej, bo po prostu umieram z ciekawosci ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. O MÓJ BOŻE!
    WESZŁAM na tego bloga wczoraj wieczorem! I wiesz co? Całą noc nie spałam tylko czytałam! Co chwilę się śmiałam, ale były też takie momenty, że płakałam, długo, bardzo długo. Historia Nialla i Sky tak mnie wyciągnęła, że nie wiem kiedy dotarłam do tego rozdziału. Zakochałam się w tym blogu! I nie wiem czemu do cholery przegryzałam warge wtedy co Sky albo denerwowałam się wtedy co ona, płakałam czy śmiałam się.
    Jestem pozytywnie zaskoczona Twoim stylem pisania.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3\Keli

    OdpowiedzUsuń