środa, 23 lipca 2014

2.

 - Sky, dobrze się czujesz?
 Pokiwałam głową, odpowiadając w ten sposób na pytanie Lottie. 
 Jechałyśmy od razu do kościoła, gdzie miała odbyć się ceremonia. Lottie odebrała mnie z lotniska i szybko weszłyśmy do auta, nie mając zbyt dużo czasu, żeby dotrzeć na miejsce. Patrzyłam przez okno na mijane przez nas ulice i nie odezwałam się ani słowem, odkąd ruszyłyśmy. Czułam się dziwnie, będąc z powrotem w Londynie. Wszystko było dla mnie takie znajome, a jednocześnie obce, jakbym tutaj nie należała. I choć kiedyś mogłam nazwać to miasto moim domem, teraz czułam się jak intruz. Starałam się nie myśleć o tym wszystkim, bo wiedziałam do czego to doprowadzi. Kolejny raz będę przeżywać te okropne chwile, które się tutaj wydarzyły.
 Dzisiaj był dzień Louisa i El. Dlatego nie mogłam się smucić i użalać na sobą. Odwróciłam wzrok od okna i uśmiechnęłam się nieznacznie do Lottie, pokazując jej, że wszystko ze mną ok.
 - Co u Ciebie Lottie? - spytałam.
 Lottie uśmiechnęła się do mnie wesoło, spoglądając na mnie przez chwilę i wróciła wzrokiem do drogi.
 - Świetnie, za kilka miesięcy będę mieć 18ste urodziny - odpowiedziała i zawahała się, po czym dodała z dumą: - Jestem już rok ze swoim chłopakiem.
 Mój najdłuższy związek trwał 5 i pół miesiąca.
 - Wow, gratuluję.
 Po tym z powrotem zapadła między nami cisza i jedyne co miałam teraz na myśli, to czy gdybym stąd nie wyjechała, dalej byłabym z Niallem. Wtedy to ja mogłabym jej się pochwalić, że jestem z moim chłopakiem już ponad 2 lata.
 - Jak Twój lot? - spytała Lottie, zmieniając temat.
 - Nie było, aż tak źle, tylko przez pierwsze 10 minut miałam mały napad histerii.
 Mimo tego, że latałam samolotem już parę razy, to nie zmieniało to faktu, że wciąż się tego bałam.
 - Aż tak źle?
 - Zawsze lepiej to znoszę, gdy ktoś jest ze mną - odpowiedziałam.
 Tym razem nie miałam do kogo się odezwać, a to rozmowa najbardziej mi pomagała. Na przykład tak jak wtedy, gdy leciałam z Niallem do Irlandii i gadał do mnie o głupotach. Ugh, Sky, przestań myśleć o takich rzeczach.
 - Masz chłopaka w Holandii, prawda? Mogłaś zabrać go ze sobą i lepiej przeżyłabyś lot.
 Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, choć pewnie nie powinnam być zaskoczona, że o tym wie. Zaczęłam zastanawiać się, komu konkretnie Louis powiedział. A dokładniej czy powiedział pewnej osobie.
 - Naprawdę lubiłam Ciebie i Nialla razem - odezwała się nagle Lottie. - Ale teraz Ty masz chłopaka, Niall ma Jess, chyba każdy rusza do przodu, co?
 - Co? - spytałam, wytrzeszczając na nią oczy.
 - Chyba każdy rusza do przodu - powtórzyła, ale nie o to mi chodziło.
 Czułam, jak serce mocno bije mi w piersi, gdy w myślach wciąż powtarzałam jej wcześniejsze słowa. Niall miał dziewczynę? Dlaczego Louis nic mi o tym nie powiedział? Jeśli okaże się, że  Louis mnie okłamał i ona będzie na ślubie razem z Niallem, to...
 Lottie spojrzała na mnie i cokolwiek musiała zobaczyć w mojej twarzy sprawiło, że przybrała współczującą minę.
 - To znaczy Jess nie jest jego dziewczyną, chyba... nie jestem pewna.
 Spróbowałam się do niej uśmiechnąć, ale byłam pewna, że wyszło to bardziej jak grymas.
 - Niall może mieć dziewczynę, w końcu nic nas już nie łączy - mruknęłam i wzruszyłam ramionami.
 Lottie nie odzywała się przed chwilę, patrząc na drogę przed siebie.
 - No i Ty też masz chłopaka - powiedziała Lottie.
 Wiedziałam, że wcale o to jej nie chodziło, ale poczułam, jakby chciała przypomnieć mi o tym fakcie.
 - Zgadza się, mam chłopaka.
 Samochód zatrzymał się pod kościołem i odetchnęłam głęboko, nie mogąc się zmusić do otworzenia drzwi. Naprawdę tu byłam. Po prawie 2 latach miałam zobaczyć niektórych po raz pierwszy. Miałam zobaczyć Nialla.
 - Pewnie potrzebujesz chwili, żeby się na to wszystko przygotować, ale jestem pewna, że El już wariuje tam w środku - odezwała się Lottie.
 Zaśmiałam się cicho i pokiwałam głową. Wszystko będzie dobrze, Sky.
 - W takim razie lepiej pójdźmy ją uspokoić - odpowiedziałam.
 Wyszłyśmy z samochodu i ruszyłam za Lottie, która poprowadziła mnie do drzwi z boku kościoła. Serce biło mi mocno w piersi, gdy rozglądałam się uważnie dookoła, jakby Niall miał nagle wyskoczyć z jakiegoś krzaka. Wiedziałam, że jak tylko spotkam El i Louisa, łatwiej mi będzie skupić myśli na nich, tak jak powinnam była to robić przez cały ten czas.
 Weszłyśmy do środka i Lottie znowu ruszyła przodem, a ja szłam za nią powoli, rozglądając się po korytarzu. Nigdy nie widziałam kościoła od tej strony. Lottie weszła do jednego z pomieszczeń i machnęła na mnie ręką, żebym się pośpieszyła.
 - Wreszcie!
 El stała na środku pokoju, a jakaś dziewczyna, przypuszczałam, że była to jedna z jej przyjaciółek, poprawiała jej włosy. Spojrzała na mnie nieprzyjemnie i teraz mogłam już być pewna, że to ona pomagała najwięcej w przygotowaniach do ślubu, a mimo wszystko nie była główną druhną. Uniosłam brwi, rzucając jej wyzywające spojrzenie. Życie nie zawsze jest fair, co?
 - Sky, Twoja sukienka jest tam - powiedziała El, wskazując na wieszak.
 Zaśmiałam się lekko, bo nawet nie przywitała się ze mną w żaden sposób, tylko od razu kazała mi się przebrać.
 - I jak okaże się, że jest na Ciebie niedobra, to coś rozwalę - mruknęła posępnym tonem.
 El zmierzyła mnie, gdy była ostatnim razem w Holandii z Louisem. Powiedziała mi też, że zabrania mi chudnąć i tyć do czasu ślubu. 
 Wzięłam wieszak do ręki, patrząc na liliową sukienkę i uśmiechnęłam się nieznacznie do El. Liliowy to zdecydowanie nie był mój kolor.

*

 - Wow - mruknęłam.
 Kościół był ozdobiony naprawdę pięknie, nie wiem czego się spodziewałam, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie było zbyt przesadnie, ani nie było zbyt skromnie. Było w sam raz.
 - Wow - usłyszałam głos za sobą.
 Odwróciłam się szybko i szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy na widok Harry'ego. Od razu podeszłam bliżej niego i uściskałam go mocno.
 - Harry!
 - Brawo, pamiętasz, kim jestem - odpowiedział żartobliwie.
 - Oczywiście, że pamiętam - mruknęłam i uderzyłam go lekko w ramie, gdy się od niego odsunęłam.
 - Byłem pewien, że już o nas zapomniałaś.
 - Nigdy - powiedziałam.
 Harry uśmiechnął się szeroko, kiwając głową i obejrzał mnie od stóp do głowy. Czułam się niekomfortowo, gdy mi się tak przyglądał i prawdopodobnie widać to było po moich czerwonych policzkach.
 - Dobrze wyglądasz, przytyłaś - gdy tylko słowa wyszły z jego ust, spojrzał na mnie wielkimi oczami. - Nie miałem tego tak na myśli...
 - Dzięki Harry - zakpiłam.
 Wiedziałam, o co tak naprawdę mu chodziło. Gdy mieszkałam w Londynie wyglądałam jak patyk, teraz wreszcie moja sylwetka była trochę bardziej kobieca. Patrząc na moją klatkę piersiową, można było zauważyć, że coś tam jest, nie tak jak wcześniej. Bardzo byłam z tego powodu dumna.
 - Um przepraszam, ja nie...
 Teraz to Harry był zakłopotany. Postanowiłam oszczędzić mu katuszy i pokręciłam przecząco głową, śmiejąc się pod nosem.
 - Spokojnie, wiem, co miałeś na myśli.
 Harry odetchnął z ulgą i uśmiechnął się do mnie niepewnie. Coraz więcej gości zaczynało się już schodzić i zajmować miejsca w nawach. Pokazałam Harry'emu ręką, żebyśmy wyszli na zewnątrz, gdzie będziemy mogli porozmawiać.
 - Więc... - zaczął Harry, gdy stanęliśmy niedaleko wejścia do kościoła.
 Widziałam, że chce powiedzieć coś konkretnego, dlatego uniosłam pytająco brwi, czekając, aż będzie kontynuował.
 - Masz chłopaka, tak? - spytał w końcu.
 Pokiwałam głową i westchnęłam cicho, przeczuwając, że będzie to dzisiaj najczęściej zadawane mi pytanie.
 - Louis wszystkim o tym powiedział?
 - Prawdopodobnie - odpowiedział Harry z rozbawieniem. - Dlaczego go tutaj nie ma?
 Otworzyłam i zamknęłam usta parę razy, nie będąc pewną, jak powinnam odpowiedzieć na to pytanie. Nie było żadnego sensownego powodu.
 - Po prostu... - zaczęłam i zacięłam się.
 - Ok, ok - powiedział szybko Harry. - Nie musisz mi się tłumaczyć.
 Miałam wrażenie, że mogłam zobaczyć w jego oczach zrozumienie, jakby dokładnie wiedział, dlaczego go tutaj nie zaprosiłam. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i miałam tak wielką ochotę spytać go o Nialla. Gdzie teraz jest, kiedy dokładnie tutaj będzie i co działo się w jego życiu. Ale nie zrobiłam tego.
 - A Ty? Umawiasz się z kimś? - spytałam.
 Harry pokręcił przecząco głową i uśmiechnął się do jakichś ludzi, którzy właśnie przeszli obok nas.
 - A co stało się z tą Lucy? - Harry spojrzał na mnie z powrotem, mrużąc oczy. - Barmanką - dopowiedziałam, choć oczywiste było, że wie o kim mówię.
 - Jeśli idzie się z kimś na jedną randkę, a niedługo później ląduje na odwyku, to trudno, żeby coś z tego wyszło - odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
 - Och - wyrwało mi się.
 Nawet nie pomyślałam o tym, że przecież Harry miał problem z używkami.  Zastanawiałam się, czy było już z nim ok.
 - Nie brałem już od bardzo dawna - powiedział, odpowiadając na moje myśli. - Od wtedy... no wiesz.
 Od razu wiedziałam, o co mu chodziło. O ten jeden raz, gdy przyszedł do ich domu naćpany, co skończyło się wielką kłótnią między Niallem a mną.
 - To dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem. - To naprawdę świetnie, Harry.
 Coraz więcej osób mijało nas, wchodząc do kościoła i wiedziałam, że zbliża się już godzina rozpoczęcia ślubu. Musiałam przyznać, stresowałam się trochę za Louisa i El, tak jakbym to ja miała właśnie to zrobić.
 - Jesteś gotowa? - spytał Harry.
 - Nie - odpowiedziałam, na co on zaśmiał się lekko. - Mam nadzieję, że nie nadepnę El na sukienkę, gdy już będziemy stać przed ołtarzem albo nie potknę się o powietrze, gdy będziemy iść.
 Harry zaśmiał się jeszcze głośniej i posłał mi rozbawione spojrzenie.
 - Co do tego drugiego to nie martw się, będę Cię pilnował. Co do pierwszej sprawy, musisz sama sobie poradzić.
 Zanim zdążyłam w jakikolwiek sposób mu odpowiedzieć, usłyszałam, jak ktoś krzyknął moje imię. Rozejrzałam się dookoła, nie mogąc najpierw zauważyć, kto mnie wołał. Gdy tylko moje spojrzenie padło na Liamie, uśmiechnęłam się szeroko. 
 - Liam!
 Przytuliłam się do niego mocno, po tym jak do nas podszedł. Niepotrzebnie tak bardzo denerwowałam się spotkaniem z nimi, bo na razie cieszyli się z tego, że się widzimy tak samo bardzo jak ja.
 - Niezła broda - powiedziałam wesołym głosem, przyglądając się jego twarzy, gdy odsunął mnie na długość ramion.
 Liam pogłaskał się po niej z dumą, na co zaśmiałam się cicho. Dopiero po chwili zauważyłam dziewczynę stojącą obok niego i cholera, była naprawdę ładna.
 - Och, hej - powiedziałam niepewnie, spoglądając to na nią, to na Liama.
 - Sky, to jest Sophia, moja dziewczyna. Sophia, to Sky.
 - Miło mi Cię poznać - powiedziałam i wyciągnęłam do niej rękę.
 Sophia to zignorowała i zamiast tego objęła mnie ramionami na kilka sekund. 
 - Dużo o Tobie słyszałam - odezwała się z lekkim uśmiechem na twarzy.
 Uśmiechnęłam się do niej szerzej i musiałam przyznać, że ledwo co ją poznałam, już pozostawiała na mnie pozytywne wrażenie.
 - Mam nadzieję, że Liam mówił o mnie same dobre rzeczy.
 - Um, to właściwie nie był Liam - odpowiedziała, marszcząc lekko brwi.
 Liam pokręcił głową, jakby chciał jej przekazać, żeby nic nie mówiła. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a później z powrotem utkwiłam spojrzenie w Sophii.
 - Bo to był Louis - odezwał się nagle Harry, zarzucając mi rękę na ramiona.
 Sophia wyglądała na zagubioną w sytuacji, ale w końcu pokiwała głową, zgadzając się z tym, co powiedział. Widziałam po niej, że wcale nie to chciała powiedzieć. Ciekawe co takiego usłyszała o mnie od Nialla, bo byłam pewna, że to właśnie o niego jej chodziło. Nie wiedziałam tylko dlaczego Liam i Harry robią z tego większą sprawę niż powinni.
 - Myślę, że prawie wszyscy już przyszli - powiedział Harry i rozejrzał się dookoła.
 - Oprócz Zayna - dodała Sophia.
 - Oczywiście - mruknął Liam, na co wszyscy zaśmialiśmy się lekko.
 - I Niall? - wtrąciłam, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
 Przez chwilę zapanowała cisza i Harry odchrząknął, zanim mi odpowiedział:
 - Niall jest z Louisem.
 Gdy tylko ubrałam sukienkę druhny i znajoma El umalowała mnie i zebrała moje włosy w wytwornego koka, poszłam sprawdzić co u Louisa. Był wtedy tylko ze swoją mamą i zaraz wysłał mnie, żebym sprawdziła, czy z dekoracjami wszystko w porządku. To było dosyć dziwne, ale teraz już wszystko układało się w całość. Skoro wiedział, że Niall przyjdzie do niego, to musiał wysłać mnie gdzie indziej.
 - Masz chłopaka, tak? - spytał nagle Liam.
 Spojrzałam na niego ze zmęczeniem, bo był już 3 osobą, która mnie o to spytała w przeciągu ostatniej godziny.
 - Tak - odpowiedziałam krótko, nie chcąc wdawać się w szczegóły.
 - Jest Zayn i Perrie! - zawołał Harry, pokazując w stronę pary, która szła w naszą stronę.
 Wyciągnęłam ręce w ich stronę, choć byli jeszcze daleko i widziałam, że Zayn zaśmiał się pod nosem, widząc to. Wyściskałam ich oboje i od razu powiedziałam:
 - Przepraszam, że nie byłam na Waszym ślubie.
 - W porządku, Sky, rozumiemy - zapewniła mnie Perrie, uśmiechając się do mnie.
 - Spóźniliśmy się? - spytał Zayn, spoglądając po całej naszej grupce. - Lou mnie zabije?
 - Nie, zdążyliście chyba na ostatnią chwilę - odpowiedział Liam.
 - Pójdę do El - odezwałam się.
 Uśmiechnęłam się do nich ostatni raz i ruszyłam znów w stronę kościoła, gdy zatrzymał mnie głos Zayna.
 - Hej Sky, słyszałem, że masz chłopaka?!
 Zaklęłam pod nosem, mając już po dziurki w nosie tego pytania. Odwróciłam się przez ramię i pokiwałam głową, po czym znowu zaczęłam iść. Weszłam tymi samymi drzwiami z boku i szybko przeszłam przez korytarz, ale zanim zdążyłam wejść do pokoju, w którym była El i reszta druhen, one już zmierzały w moją stronę. Wiedziałam, że jestem naprawdę beznadziejna w tym wszystkim, bo zamiast siedzieć z panną młodą i uspokajać ją, siedziałam na zewnątrz, rozmawiając sobie w najlepsze.
 - Przepraszam El... - zaczęłam.
 - Za co? - spytała ze zdziwieniem i wcisnęła mi mały bukiecik w ręce.
 - Że tak sobie zniknęłam - powiedziałam niepewnie.
 El uśmiechnęła się do mnie lekko, jakby dając mi znać, że to nic takiego. Jej przyjaciółka najwyraźniej tak nie myślała, bo znowu obdarzyła mnie spojrzeniem, które mówiło: "to ja powinnam być główną druhną, desko".
 Wyszłam z powrotem na zewnątrz i przytrzymałam drzwi, żeby wszyscy mogli spokojnie przejść. Tak, byłam bardzo pomocna...
 El oddychała głęboko, a jej tato poklepał ją pokrzepiająco po ramieniu, zapewniając, że wszystko będzie w porządku. Zaczęliśmy ustawiać się w pary w takiej kolejności, w jakiej mieliśmy wejść do środka i oczywiście byłam jedyną osobą, która opuściła próby. Harry szarpnął mnie za rękę, żebym stanęła obok niego na samym przodzie, po czym złapał mnie pod ramię.
 - Dzięki - wymamrotałam.
 - Gdzie jest Niall? - usłyszałam głos El i można było poznać, że się denerwuje.
 - Jestem, jestem!
 Wstrzymałam oddech na sam dźwięk jego głosu, a moje spojrzenie samo powędrowało w jego stronę. Jego oczy odnalazły moje i przez chwilę nie mogłam oderwać od niego wzroku. Serce mocno biło mi w piersi, jakby chciało wyrwać się w jego stronę. Włosy miał zaczesane do góry i było w nich więcej brązu niż blondu. Miał trochę ostrzejsze rysy twarzy, przez co wyglądał dojrzalej. Ubrany był w dopasowany granatowy garnitur, który idealnie współgrał z jego oczami i cholera... Wyglądał naprawdę seksownie. Wyglądał lepiej niż to zapamiętałam.
 Spuściłam spojrzenie na ziemię, przerywając nasz kontakt wzrokowy i wzięłam głęboki oddech. Dłonie zaczęły mi się lekko trząść z podenerwowania. Miałam mętlik w głowie i tak bardzo bałam się, że Niall nie będzie chciał zamienić ze mną ani słowa. Chciałam z nim porozmawiać chociaż ten jeden, ostatni raz.
 Niall stanął za Harrym i wziął pod ramię tę samą przyjaciółkę El, która rzucała mi nieprzyjemne spojrzenia. Stał tak blisko mnie, że wydawało mi się, ze mogę poczuć jego obecność przy mnie.
 Gdy spojrzałam na niego kątem oka, on już na mnie patrzył, ale nie mogłam wyczytać nic z jego spojrzenia.
 - Sky - odezwał się cicho i kiwnął głową.
 Czułam gulę w gardle, która nie pozwoliła mi mówić i odwróciłam twarz bardziej w jego stronę, wpatrując się niego wielkimi oczami.
 - Niall - udało mi się w końcu wykrztusić.
 Stanęłam z powrotem twarzą do drzwi kościoła, dalej czując na sobie jego spojrzenie. Przygryzłam wargę, próbując nie myśleć teraz o tym wszystkim. Miałam za dużo myśli w głowie na raz i czułam za dużo sprzecznych ze sobą emocji.
 Jednego byłam pewna. Cholernie za nim tęskniłam.

*

zastanawiałam się ostatnio, dlaczego do cholery nie uwzględniłam Sophii w tym opowiadaniu... więc bum, jest Sophia, którą uwielbiam! 
(a usunęłam jedną postać z bohaterów)

i zmieniłam zdjęcie Sky na stare, trochę dziwnie to wygląda, że ma znowu to samo, ale ugh kocham to zdjęcie...

Sky jest najgorszą główną druhną na świecie ;D

12 komentarzy:

  1. Boski. Super wypasisto zajebisty:-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj nie przesadzaj ..hahah no dobra może trochę jest beznadziejną druchną.:(
    Przez całe opowiadanie się sama do siebie uśmiechałam.:D
    Kurde noo co tu więcej pisać.. po postu wspaniałe.. :)) /Mii

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu przerywasz w takim momencie?!! Owszem Sky jest beznadziejną główną druhną xD Kocham Elounor <3 Błagam dodaj szybko nn, bo chce rozmowę Sialla ;)
    Pozdrawiam Clauduśka Duśka xx.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny:)
    Myślałam, że Niall będzie głównym drużbą:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski ♥♥♥ już nie mogę się doczekać na rozmowę Sialla :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha no przyznam że nie jest idealną druhną.... Ale ta druga mnie rozwaliła haha.. Czekam na rozmowę Nialla i Sky...
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial i hahaha sky jest beznadziejną druhną

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku dziewczyno co ty ze mną robisz!? Przez cały rozdział szczerzyłam się jak głupia to tego monitora! A w brzuchu miałam istne tornado ,tak mnie coś skręcało w środku od tego co ty piszesz.Gratuluję!
    Weeeny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowite. :O /Ana

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabiłaś mnie.


    NEXT!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Rewelacyjny!!! Kiedy next? :D Nie mogę się doczekać ich rozmowy >.<

    OdpowiedzUsuń